WIECZERNIK – umywanie nóg
Czwartek, 6 kwietnia, późne popołudnie
Uczniowie posłani przez Jezusa poszli za człowiekiem z dzbanem wody, a on wskazał im salę na górze. Dziś trudno rozpoznać miejsce, w którym Jezus ustanowił Eucharystię. Na pewno był to pokój na piętrze. Tuż poniżej znajduje się grób króla Dawida, miejsce otaczane wielkim szacunkiem przez Żydów. Wieczerza była przygotowana. Jezus i apostołowie musieli tylko przygotować siebie. To właśnie wtedy, na samym końcu, Jezus umył nogi apostołom. Zapadał zmierzch.
WIECZERNIK – Ostatnia Wieczerza
Czwartek, 6 kwietnia, o zmroku
Na pewno jedli chleb i pili wino. To zwyczajny jadłospis w tamtym czasie. 13 osób, uroczysty nastrój. Według Żydów wieczór należy do dnia następnego, czyli czwartkowy wieczór był już początkiem piątku.. Zapadł zmrok, uczniowie robili się senni. Chodzili przecież cały tydzień za Jezusem, jeszcze parę dni temu byli w Betanii. Jerozolima nie była wielkim miastem, jak na nasze wyobrażenia, ale na święto przybywało do niej nawet 150 000 ludzi. Wszędzie było pełno gości. Wynajęcie pokoju było na tyle trudne, że sporo pielgrzymów nocowało w ogrodach na Górze Oliwnej.
Noc z czwartku na piątek, 6/7 kwietnia
Po wieczerzy Pan Jezus wraz z 11 uczniami zszedł do doliny Cedron. Przeszli przez potok i zaczęli wchodzić pod górę. Być może zmęczeni całym dniem uczniowie schronili się w grocie, gdzie znajdowała się tłocznia oliwy, po hebrajsku „Getshemani.” Chrystus jednak odszedł na bok i modlił się. Chciał, by uczniowie modlili się z Nim, ale oni spali. Gdy po godzinie przyszedł po nich – spali. Tak samo było następnym razem. Trzeci raz przyszedł do nich, gdy usłyszał nadchodzących żołnierzy.
Piątek, 7 kwietnia, przed świtem
Było ciemno, kiedy Jezus obudził uczniów mówiąc, że nadchodzą ci, którzy chcą Go pojmać. Właściwie nie byli to żołnierze, tylko straż świątynna – coś jakby dzisiejsza straż miejska – i słudzy arcykapłana. Prowadził ich Judasz. Chrystus i uczniowie często przebywali w ogrodach na Górze Oliwnej, a w ostatnim tygodniu – prawie codziennie. Judasz nie miał więc problemu z odnalezieniem. Słudzy arcykapłana byli zdziwieni. Za Chrystusem chodziły tłumy, a tu tylko 11 ludzi z dwoma mieczami. To właśnie wtedy Piotr, chcąc bronić Jezusa, obciął ucho słudze Malchosowi.
Piątek, 7 kwietnia, wcześnie rano
Słudzy przyprowadzili Jezusa do domu arcykapłana. Musieli przejść przez prawie całą Jerozolimę na przełaj. A Piotr szedł skrycie za nimi. Arcykapłan mieszkał, jakbyśmy to dziś powiedzieli, w dzielnicy willowej. Jezus stanął najpierw przed Annaszem. Ten po przesłuchaniu Jezusa wysłał Go do swojego zięcia Kajfasza – urzędującego arcykapłana. W tym czasie Piotr przebywał na dziedzińcu. Właśnie tej nocy trzykrotnie wyparł się Chrystusa.
Było jeszcze wcześnie rano. Kajfasz przesłuchiwał Jezusa w obecności Wysokiej Rady – Sanhedrynu, czyli zgromadzenia starszych. Wyrok był krótki: winien bluźnierstwa. Jednak Kajfasz nie mógł wydać wyroku śmierci. Palestyna była pod okupacją Rzymu i decyzja o życiu czy śmierci leżała w rękach rzymskiego namiestnika Piłata. Dlaczego Żydzi byli zmuszeni zaprowadzić Jezusa do Piłata, ale zanim to nastąpiło, słudzy mieli czas na zabawę.
Ludzie są zawsze tacy sami. Kiedy widzą kogoś aresztowanego, nie zastanawiają się czy słusznie czy nie. A jeżeli aresztant jest niewygodny dla ich przełożonego, to sprawa jest oczywista. Winny. Naigrywają się więc z pojmanego Chrystusa: zawiązują Mu oczy, biją po twarzy, a potem każą Mu zgadywać, kto Go uderzył. Podczas gdy faryzeusze naradzają się nad wyrokiem, oni już wyrok wydali.
Ten urzędnik rzymski, prefekt, nie cierpiał Żydów. Miał z nimi same problemy. Byli przeciwni wszystkim jego pomysłom, nawet całkiem sensownym – jak na przykład zapewnienie wody miastu. Kiedy więc przyprowadzili do niego Jezusa, był zdziwiony. I zły. Musiał wyjść do nich na zewnątrz, bo dla Żydów wejście do domu poganina oznaczało nieczystość – nie mogliby wtedy obchodzić Paschy. Jezusa jednak wprowadzono do pretorium, czyli na dziedziniec twierdzy Antonii, w której mieszkał Piłat.
PAŁAC HERODA – milczenie
Piątek, 7 kwietnia, przedpołudnie
Piłat nie był przekonany o winie Jezusa. Odesłał Go do Heroda. Pałac tetrarchy znajdował się niedaleko domu arcykapłana, koło bramy na drodze prowadzącej do Jaffy. Do dziś można zobaczyć jedną z wież tej budowli. Antypas – bo i tak nazywano Heroda – był wnukiem Heroda Wielkiego, tego, który zarządził rzeź niewiniątek.
Jezus nie chciał rozmawiać z królem, mimo, że ten zasypywał Go gradem pytań. To oraz wczesna pora spowodowało, że rozłoszczony Herod wyśmiawszy Jezusa odesłał Go z powrotem do Piłata.
Piątek, 7 kwietnia, wczesne przedpołudnie
Piłat znów został zmuszony do wyjścia z domu. Znów w pretorium spotkał się z Żydami i znów przesłuchiwał Jezusa. Słońce świeciło coraz mocniej, a napięcie w tłumie zgromadzonym na dziedzińcu rosło. Ludzie stali na płytach kamiennych, wyżłobionych w podłużne zagłębienia – „prążki”. Stąd nazwa dziedzińca „lithostrothos”, czyli prążkowane kamienie. W Imperium Rzymskim takie kamienie używane były do wykładania ulic i placów, by konie się nie ślizgały.
Czas biegł. Piłat wbrew własnemu przekonaniu wydał wyrok i skazał Jezusa na śmierć. Przedtem kazał Go jeszcze ubiczować. Ta okrutna kara często powodowała utratę przytomności, a czasem nawet śmierć. Rzymscy żołnierze, którzy ją wykonywali nie słynęli z wyrozumiałości. Bicze, którymi uderzali skazańców często zakończone były ołowianymi kulkami albo nawet haczykami. Biczowanego skazywano na konkretną ilość uderzeń. 5, 10, rzadko więcej. Mało kto przeżywał więcej niż 30 razów.
Nie skończyło się tylko na biczowaniu. Kaci wpadli na inny pomysł. Ubrali Jezusa w purpurowy płaszcz, dali trzcinę do ręki, wbili na głowę cierniową koronę. Purpura była kolorem królów. Trzcina miała udawać berło. Korona przypominała raczej czapkę niż wieniec. A kolce cierni palestyńskich mogą mieć nawet 2 centymetry długości. Przebijały skórę i opierały się na kościach czaszki. Ból był ogromny.
Piątek, 7 kwietnia, południe
Jerozolima nie była dużym miastem. Mieszkało w niej wtedy około 20 000 ludzi. Wszędzie było blisko. Również z pretorium na miejsce czaszki, Golgotę. Tylko kilkaset metrów. Dla ubiczowanego człowieka wydawało się to całą wiecznością. Otaczał Go tłum przyglądających się ludzi, wszak nadchodziło święto i w mieście było mnóstwo pielgrzymów.
Dziś nie da się przejść tymi samymi ulicami, którymi szedł Jezus. Dwa tysiące lat historii miasta, podboje Bizantyjczyków, krzyżowców, Arabów, zmieniły wygląd Jerozolimy. Kamienie, po których chodził Jezus z uczniami znajdują się dziś całe metry pod ziemią.
Piątek, 7 kwietnia, od około godz. 12.00 do 15.00
Dochodziło południe. Za miastem znajdowało się miejsce czaszki, inaczej Golgota, czyli Kalwaria. To było niedaleko, tak że wiele osób przechodziło tamtędy. Tam stanął krzyż. Człowiek przybity za ręce i nogi męczył się czasami i trzy dni, nim umarł. Męka Jezusa trwała do godziny 15.00. Było gorąco. Pod krzyżem stali uczniowie. Porządku pilnowało wojsko rzymskie.
Piątek, 7 kwietnia, późne popołudnie
Słońce zaczynało zachodzić. Józef z Arymatei poprosił Piłata o ciało Jezusa. Dostał zgodę i zabrał ciało skazańca. Kalwaria już wcześniej opustoszała, wszyscy poszli przygotowywać się na nadchodzące święto. Józefowi pomagał Nikodem. Zdjęli ciało Jezusa z krzyża, owinęli w płótna razem z wonnościami. Spieszyli się, bo Prawo żydowskie nie pozwalało na to, by podczas szabatu zmarły był niepochowany. Kończył się dzień.
KALWARIA – złożenie do grobu
Piątek, 7 kwietnia, wczesny wieczór
Zmierzchało. Wszyscy już poszli do swoich domów. Józef szukał grobu dla Jezusa. Niedaleko miejsca kaźni miał nowo wykuty w skale grób, który przeznaczył dla swej rodziny. Tam złożył ciało Chrystusa. Wejście zamknął kamieniem. Resztki tego kamienia do dziś przechowywane są w Bazylice Grobu. Także grób znajduje się na jej terenie. Stał się on jednym z najświętszych miejsc dla chrześcijan.
zsniewiadow