Straz_2010_1.pdf

(1385 KB) Pobierz
Straz2010_1
STYCZEŃ – LUTY – MARZEC 2010 – NR 1
„Na S TRAŻY swej stać będę...”
„Przychodzi poranek, a także i noc.”
– Abakuk 2:1; Izajasz 21:11-12 –
ROK LXXIV NR 1/2010
Król Pieniądz .................................... 3
Miłość jest sprawą nadrzędną........... 4
Drugi Adam i Ewa ............................ 9
Czy Kościół będzie matką ..............10
Obchodzenie Pamiątki ....................11
Pozdrowienia 1910 .........................12
Siedem portretów Królestwa ..........14
Dzień Pański (2 cz.) ........................ 21
Br. Russell w Europie i Afryce ....... 23
Syjoniści na temat Kanaanu ............ 24
„Na ziemi uciśnienie narodów z rozpaczą” (Łukasz
21:28). „Ale wam, którzy się boicie Imienia mego,
wznijdzie słońce sprawiedliwości” – Malachiasz 4:2.
397759760.001.png
CZASOPISMO TO I JEGO POSŁANNICTWO
Czasopismo to mocno stoi na stanowisku obrony jedynego prawdziwego fundamentu chrześcijańskiej nadziei, który
obecnie jest powszechnie podważany – odkupienia przez kosztowną krew „człowieka Jezusa Chrystusa, który dał samego
siebie na okup za wszystkich” (1 Piotra 1:19; 1 Tym. 2:6). W budowaniu na tym pewnym fundamencie złota, srebra
i drogich kamieni (1 Kor. 3:11-15; 2 Piotra 1:5-11) Słowa Bożego, jego posłannictwem jest objaśnianie „wszystkim, jaka
by była społeczność onej tajemnicy zakrytej od wieków w Bogu, (...) aby teraz przez zbór wiadoma była (...) nader rozliczna
mądrość Boża, która inszych wieków nie była znajoma synom ludzkim, jako teraz objawiona jest” (Efezj. 3:5-9,10).
Jest ono wolne od ulegania jakimkolwiek podziałom, sekciarstwu czy wierzeniom ludzkim i pragnie, aby każdy tutaj
wyrażany pogląd był coraz pełniej poddany woli Bożej w Chrystusie, tak jak jest on przedstawiony w Piśmie Świętym.
Dlatego też śmiało może ono ogłaszać to, co Pan powiedział – według Boskiej mądrości, którą dane jest nam pojmo-
wać. Jego stanowisko nie jest dogmatyczne, lecz zdecydowane, ponieważ wiemy, na czym budujemy, niezachwianie
wierząc w mocne obietnice Boże. Jest ono redagowane z wiarą, że będzie używane tylko i wyłącznie w służbie Bogu.
Stąd też decyzja o tym, co ukaże się na jego łamach, a co nie, musi wynikać z rozeznania Jego dobrego upodobania
i nauki Jego Słowa dla budowania Jego ludu w łasce i znajomości. Nie tylko więc zachęcamy, ale i nalegamy, aby
czytelnicy sprawdzali, czy opinie ukazujące się w tym czasopiśmie wytrzymują krytykę nieomylnego Słowa Bożego, do
którego często odwołujemy się, aby taką próbę ułatwiać. [ Zion’s Watch Tower , 1 stycznia 1895, R-1750]
W EDŁUG NASZEGO ZROZUMIENIA P ISMO Ś WIĘTE WYRAŹNIE UCZY:
... żeKościół jest „Świątynią Boga żywego” – a szczególnie „Jego dziełem” i że proces jego budowy trwa przez cały Wiek
Ewangelii – odkąd Chrystus stał się Zbawicielem świata i „gruntownym kamieniem węgielnym” tej Świątyni, za
której pośrednictwem po zakończeniu jej budowy wszyscy ludzie otrzymają Boże błogosławieństwo i znajdą przy-
stęp do Niego – 1 Kor. 3:16-17; Efezj. 2:20-22; 1 Mojż. 28:14; Gal. 3:29;
... żew międzyczasie trwa proces obciosywania, kształtowania i polerowania ofiarowanych, wierzących w Chrystusowe
pojednanie za grzech. Gdy ostatni z tych „żywych kamieni”, „wybranych i kosztownych” będzie gotowy, wówczas
wielki Mistrz Budowniczy zgromadzi wszystkich razem w Pierwszym Zmartwychwstaniu, a Świątynia zostanie na-
pełniona chwałą i przez okres Tysiąclecia będzie miejscem spotkania Boga z ludźmi – Obj. 15:5-8;
... że gruntem nadziei tak dla Kościoła, jak i świata jest to, że „Jezus Chrystus z łaski Bożej za wszystkich śmierci skosz-
tował”, będąc „okupem za wszystkich”, który też będzie „we właściwym czasie” „prawdziwą światłością, która
oświeca każdego człowieka przychodzącego na świat” – Hebr. 2:9; Jan 1:9; 1 Tym. 2:5-6;
... że nadzieją Kościoła jest obietnica, iż ujrzy Pana swego „tak jak On jest”, będąc „uczestnikiem boskiej natury”, współ-
dziedzicem Jego chwały – 1 Jana 3:2; Jan 17:24; Rzym. 8:17; 2 Piotra 1:4;
... że obecnym zadaniem Kościoła jest doskonalenie się w świętości ku przyszłej służbie, rozwijanie się we wszystkich
łaskach, aby być świadkami Bożymi wobec świata i przygotować się do sprawowania usługi królów i kapłanów
w przyszłym wieku – Efezj. 4:12; Mat. 24:14; Obj. 1:6; Obj. 20:6;
... że nadzieja dla świata spoczywa w błogosławieństwach znajomości i sposobności, które mają zostać udzielone wszyst-
kim za pośrednictwem Tysiącletniego Królestwa – restytucji (naprawienia) tego wszystkiego, co zostało utracone
w Adamie, przez Zbawiciela i Jego uwielbiony Kościół dla wszystkich posłusznych, chętnie słuchających „Jego
głosu” – Dzieje Ap. 3:19-23; Izaj. 35.
[ Zion’s Watch Tower , 1 stycznia 1895, R-1750]
STRAŻ i Zwiastun Obecności Chrystusa
Kwartalnik poświęcony naukom biblijnym
dla chwały Boga i duchowego dobra Jego ludu
Czasopismo „S TRAŻ ” jest zasadniczo bezpłatne. Można
jednak przyczyniać się do jego finansowania. Chętnych
prosimy o kontakt na podane obok adresy. Chęć prenumeraty
można zgłaszać pisemnie na adres pocztowy lub wypełniając
formularz rejestracyjny na witrynie internetowej. Ze względu
na koszty przesyłki mile widziane są zamówienia zbiorowe.
Wydawnictwo „S TRAŻ , Skr. Poczt. 13, 78-210 Białogard 2
E-mail: redakcja@straz.at Internet: http://straz.at
Czasopismo S TRAŻ zamieszcza wyłącznie teksty z wydaw-
nictw autoryzowanych przez C. T. Russella. W większości są
to niepublikowane jeszcze w języku polskim tłumaczenia ar-
tykułów z czasopisma T HE W ATCH T OWER , ale także okolicz-
nościowo z innych czasopism, biuletynów konwencyjnych
oraz materiałów historycznych. S TRAŻ jest kontynuacją cza-
sopisma publikowanego od 1915 roku jako polska wersja T HE
W ATCH T OWER , które za wiedzą C. T. Russella prowadził Hi-
polit Oleszyński. Po zmianach w Redakcji założył on w 1919
roku niezależne czasopismo, które od maja 1925 roku nosiło
nazwę S TRAŻ i było prowadzone przez niego aż do jego śmier-
ci w 1930 r. Czasopismo było wydawane nadal – do 1983
roku w USA, a w latach 1987-1995 we Francji i łącznie przez
71 lat wiernie dostarczało duchowego pokarmu w języku pol-
skim. Jego wznowienie w 2008 r. ma w zamyśle zachowanie
stuletniej równoległości z czasopismem T HE W ATCH T OWER .
W tym numerze: Nowy rok rozpoczynamy publikacją ka-
zania o nadrzędnym znaczeniu miłości i wartości noworocz-
nych postanowień. Rok 1910 zapowiadał się jako czas szcze-
gólnie intensywnej działalności na rzecz Izraela. Wiosenna
podróż do Jaffy i Jerozolimy wraz z październikowym ka-
zaniem w nowojorskim hippodromie na zaproszenie stowa-
rzyszeń żydowskich wyznaczają ramy działalności na rzecz
pocieszania Izraela. W tym kontekście październikowe wy-
danie STRAŻY chcielibyśmy w całości poświęcić tematyce
żydowskiej. Tutaj tylko krótki zwiastun na temat znaczenia
konkresu syjonistycznego w Hamburgu. Zdumiewające jest
podobieństwo sytuacji ekonomicznej poprzedzającej wy-
buch I wojny światowej do ciągle jeszcze aktualnego kry-
zysu finansowego. Szczególnie jednak polecamy artykuł o
siedmiu portretach Królestwa naszkicowanych w Księdze
Objawienia, w rozdziałach 20-21. Zachęcamy do czytania!
397759760.002.png
ROK LXXIV
STYCZEŃ – LUTY – MARZEC
NR 1/2010
Widok z wieży – Król Pieniądz
Rok 1910 rozpoczyna się pomyślnie dla świata, o któ-
rym można by powiedzieć, że jest nerwowy, pełen wątpli-
wości, a może nawet strachu. Mimo to nadzieja ciągle jesz-
cze trzyma cugle. PIENIĄDZ JEST KRÓLEM OBECNE-
GO PORZĄDKU RZECZY! WSZĘDZIE ! Jego pałac jest
obwarowany – to prawdziwa forteca praktycznie nie do zdo-
bycia. Jego odsetki od obligacji – narodowych, państwo-
wych, okręgowych, miejskich, kolejowych oraz kredyty hi-
poteczne udzielane każdego roku wynoszą więcej niż war-
tość wszystkich pieniędzy opartych na złocie. Stąd też dłuż-
nicy muszą zabezpieczać swe deficyty innymi obligacjami.
W ten sposób pieniądz staje się właścicielem wszystkiego
i wedle ostatnich analiz – także władcą świata. A jeszcze
długi jego chronione są przez najbardziej restrykcyjne pra-
wa i regulacje. Na straży jego interesów stoją armie, floty,
siły porządkowe i policja. Pieniądz nie mógłby mieć się le-
piej, niż ma się dzisiaj.
Pośrednio pieniądz zapisał na swoim koncie grube zy-
ski, przywłaszczył je sobie i operuje nimi za pośrednictwem
gigantycznych korporacji i koncernów. Mniejszych przed-
siębiorstw pieniądz się nie tyka. Pozostawia je spracowa-
nym i obciążonym, by ucieszyli się niewielkim udziałem
własności i mogli zachować zdolność spłacania odsetek od
obligacji. Mniejsi przedsiębiorcy tego świata, wciśnięci
między konieczność zaspokajania żądań związkowych
i spłacania odsetek od zobowiązań, nie mogą powiedzieć,
by rok ten zaczynał się dla nich pomyślnie. Mimo to żywią
nadzieję, a czytając o losach przedsiębiorców w innych kra-
jach cieszą się, że ich interesy nie znajdują się jeszcze w tak
złym stanie, i liczą na to, że nadejdą jeszcze „lepsze czasy”.
Obfite żniwa stanowią podstawę pewnej miary powszech-
nego dobrobytu, a biorąc pod uwagę ogólną sytuację, Ame-
ryka [USA] jest bardzo uprzywilejowanym krajem.
Przez długie lata bogactwo Europy miało swe główne
źródło w handlu zagranicznym. Król Pieniądz z Wielkiej
Brytanii pobiera daniny od całego pogańskiego świata. Jego
interesów chroni najpotężniejsza marynarka wojenna na zie-
mi, która zazdrośnie obserwuje każdego sąsiada, jaki mógł-
by wyrosnąć na jej konkurenta. Król Pieniądz w Niemczech
gwałtownie się bogaci i ma ogromne ambicje. Umie on wy-
tworzyć więcej produktów, niż jest w stanie spożytkować,
dlatego pragnie mieć udział w handlu prowadzonym przez
brytyjskiego Króla Pieniądza. By cel ten osiągnąć, gotów
jest wydać setki milionów dolarów [czyli uwzględniwszy
inflację kwotę około trzydzieści razy większą – przyp. tłum.]
na budowę okrętów wojennych. Angielski Król Pieniądz
obawia się, że jego morska dominacja byłaby zagrożona
przez niemieckiego Króla Pieniądza, gdyby otrzymał on ta-
kie samo wsparcie na morzu. Jego służba, angielska prasa,
jest oczywiście bardzo tym zainteresowana i podekscyto-
wana. Wszyscy Brytyjczycy są coraz bardziej oburzeni.
Obawa przed niemiecką wojną sprawia, że jedni ule-
gają strachowi, inni zaś wojowniczym nastrojom. (…)
Rosja w tej sytuacji chętnie uwolni Indie spod brytyjskiej
dominacji. W międzyczasie Chiny i Japonia dokonują wiel-
kiego cywilizacyjnego skoku, szczególnie w zakresie mi-
litarnym. (…) Chińczycy i Japończycy mają nadzieję
wkrótce zdublować produkcję Europy i Ameryki dzięki
taniemu pieniądzowi. Ci zaś, którzy nie liczą się z nadej-
ściem Mesjańskiego Królestwa, mogą się słusznie obawiać
gospodarczej i militarnej inwazji krajów Wschodu w prze-
ciągu ćwierćwiecza.
Narody południowej Europy, pobudzone wpływem cy-
wilizacji i edukacji, budzą się z letargu i zaczynają ulegać
niezadowoleniu. Socjalizm szerzy się w europejskich ar-
miach, a rządy szkolą te niezadowolone miliony w posługi-
waniu się narzędziami wojny i śmierci, nawet jeśli miałoby
to oznaczać zagrożenie dla ich narodowego istnienia.
Wygląda na to, że w ciągu najbliższych pięciu lat ubogie
klasy Europy zbudzą się i dysząc nienawiścią, zazdrością
i niezadowoleniem gotowe będą zwalić na swoją własną gło-
wę całą społeczną strukturę świata w nadziei, że w ten spo-
sób dostanie im się nieco więcej z owego pożądanego złota.
W naszym kraju [USA] ze zdumieniem można obserwo-
wać, jak szybko i gruntownie asymilują się, cywilizują i ame-
rykanizują miliony emigrantów z Europy. Panuje tu jeszcze
społeczny pokój. Jednak od czasu do czasu także pojawiają
się sygnały, że pod powierzchnią zbiera się gniew, złość,
nienawiść, zazdrość, kłótnia, gdyż cały ten biedny świat nie
wyznaje chrześcijańskich wartości. Jest on jedynie powle-
czony chrześcijańską ogładą i w każdej chwili gotowy do
zamanifestowania cech, które apostoł nazywa zmysłowy-
mi i demonicznymi [Jak. 3:15]. Choć z pewnością jest wśród
nich jakaś niewielka liczba tych, którzy wyrobili sobie owo-
ce i łaski ducha świętego – łagodność, uprzejmość, cierpli-
wość, wytrwałość, braterską życzliwość i miłość.
W każdej chwili i w każdym zakątku świata mogą na-
gle powstać warunki, które doprowadzą do konwulsji fi-
nansową strukturę świata, a przez to także i społeczną.
Może też być i odwrotnie . Nie da się z pewnością twier-
dzić, że nie stanie się to bardzo prędko, choć nie dostrze-
gamy widocznej przyczyny, dla której taki wstrząs miałby
nastąpić już w tym roku.
The Watch Tower , 1 stycznia 1910, R-4539
397759760.003.png
4
STRAŻ
1/2010
Miłość jest sprawą nadrzędną
„A teraz zostaje wiara, nadzieja, miłość, te trzy rzeczy; lecz z nich największa jest miłość” – 1 Kor. 13:13.
Wartość ugruntowanej, czyli stabilnej moralności jest
powszechnie doceniana. Każdy właściwy proces wycho-
wawczy dąży do tego, by młodzież zaakceptowała pew-
ne wyższe ideały, wyższe standardy moralności oraz po-
stępowania, a także by starała się je doścignąć. Ludzie
żyjący bez dążeń, celów, ideałów są niezaradni i nie-
szczęśliwi, a to, czy ich życie będzie udane, czy nie,
czy będzie szczęściem, czy też nieszczęściem dla towa-
rzyszących im osób, zależne jest od charakteru przyję-
tych przez nich ideałów.
Co więcej, aktywni, energiczni, pełni życia ludzie,
wyznający pewne ideały i dążący do ich realizacji, czę-
sto wraz z upływem lat stwierdzają, że ich uczucia pod-
legają zmianom. Często dochodzą do wniosku, że ich
ideały okazały się niezadowalające. Wskazują na to
doświadczenia większości najmądrzejszych ludzi tego
świata. Stąd też uważa się, że początek roku jest najdo-
godniejszą okazją do uczynienia nowych postanowień
oraz przystąpienia z zapałem do zrealizowania swoich
ideałów – okazją nie tylko dla młodzieży, ale także dla
wszystkich tych, którym dotąd nie udało się osiągnąć
swych celów, czy to na skutek słabości, czy trudności.
Mają oni nową szansę odnowienia swych postanowień
i wzmocnienia determinacji. Ponadto jest to dobry czas
na porzucenie ideałów, które nie okazały się zadowala-
jące, i poszukania oraz przyjęcia wyższych i szlachet-
niejszych celów. Oprócz tego jest to dogodna chwila na
wprowadzenie w czyn dobrych postanowień. Komu nie
udaje się tego zrobić, czyni niewielkie postępy w roz-
woju charakteru.
To, co rozważamy, ważne jest dla wszystkich ludzi,
jednak dla prawdziwego chrześcijanina jest to jeszcze
ważniejsze niż dla świata, ponieważ dążenia i nadzieje
wystawione przed nim w Piśmie Świętym są znacznie
wyższe, a przez to bardziej wartościowe niż to, co uzna-
wane jest powszechnie w świecie. W tym miejscu mu-
simy też odróżnić chrześcijanina z nazwy od takiego,
który jest nim szczerze. Słowo „chrześcijański” w po-
wszechnym rozumieniu stało się synonimem pewnej
kultury, jednak Biblia nadaje mu inne znaczenie, a dla
nas podstawą winno być Pismo Święte. Według Biblii
prawdziwym chrześcijaninem jest ten, kto uznał, że jest
z natury grzesznikiem, „dzieckiem gniewu, jak i inni”
[Efezj. 2:3], ale pragnie uciec przed swymi grzechami
i niedoskonałościami, by osiągnąć sprawiedliwość i ży-
cie wieczne. Dzięki Bożej opatrzności dowiedział się,
że nasz Pan, Jezus, jest drogą, prawdą i życiem, i że
tylko dzięki Niemu można powrócić do społeczności
z Bogiem oraz do Jego miłości, a także uzyskać dostęp
do Bożego daru, jakim jest życie wieczne. Prawdziwy
chrześcijanin przyjął Chrystusa jako swojego Odkupi-
ciela i chociaż dąży do prawości oraz sprzeciwia się
grzechowi w samym sobie i na zewnątrz, nie jest skłon-
ny myśleć, że uda mu się osiągnąć doskonałość uczyn-
ków. Uświadamiając sobie niedoskonałość swych naj-
lepszych intencji, polega na zasłudze wspaniałej ofiary
odkupienia, jaką Chrystus złożył dla oczyszczenia jego
nieuświadomionych nieczystości. Ze względu na swą
wiarę w kosztowną krew jest on zaliczony do „domow-
ników wiary” i uważany za jednego z „braci”.
Jednak chrześcijanin w jeszcze szlachetniejszym, bi-
blijnym znaczeniu tego słowa wznosi się nawet ponad
taką wiarę, wyżej niż sięgają te prawe dążenia, i okazu-
je posłuszeństwo słowom Apostoła: „Proszę was tedy,
bracia, przez litości Boże, abyście stawiali ciała wasze
ofiarą żywą, świętą, przyjemną Bogu, to jest rozumną
służbę waszą” (Rzym. 12:1). Ofiarę tę, o której mówi
Apostoł, składają z siebie jedynie nieliczni spośród „do-
mowników wiary”. Oznacza ona jeszcze intensywniej-
sze zmaganie się z grzechem. Jej skutkiem jest ochocze
poddanie własnej woli, a tym samym wszystkiego, co
posiadamy, służbie Bogu i Jego posłannictwu łaski. Pro-
wadzi to do tak głębokiej przemiany, że osoby podej-
mujące ten krok nazywane są w Biblii „nowymi stwo-
rzeniami w Chrystusie Jezusie”, „ciałem Chrystusowym
i członkami każdy z osobna” [1 Kor. 12:27].
Są oni „na nowo zrodzeni” [1 Piotra 1:3 BT], a apo-
stołowie nazywają ich „królewskim kapłaństwem”, „na-
rodem świętym”, „ludem nabytym”. Wchodzą oni
w związek przymierza z Bogiem, w ramach którego re-
zygnują ze wszystkich swych ludzkich praw i przywile-
jów, aby uzyskać wyższe bogactwa oraz większe przy-
wileje jako istoty duchowe. Owe większe przywileje
staną się w pełni ich udziałem dopiero po przemianie
zmartwychwstania, jednak na zasadzie przypisania
należą się im już od czasu zawarcia przymierza. Apo-
stoł mówi o nich: „Stare rzeczy przeminęły, oto się
wszystkie nowymi stały” (2 Kor. 5:17). Światowe dąże-
nia i ambicje, które wcześniej były ich dążeniami, zo-
stały zastąpione nowymi ideałami, niebiańskimi nadzie-
jami i aspiracjami. Jeśli kiedyś wzorami odwagi byli
dla nich Cezar, Napoleon czy Aleksander Wielki, jeśli
wcześniej uznawali Sokratesa, Platona, Konfucjusza czy
Szekspira za wzory literackich ideałów albo też, jeśli
niegdyś ich finansowymi ideałami byli Rothschild, Roc-
kefeller czy Krezus, to odtąd wszystko uległo zmianie.
Mają oni nowe standardy, nowe ideały i nowe wzory.
Nie przestali oni doceniać bogactwa, sławy, władzy czy
literatury, ale zyskali nową perspektywę, umożliwiającą
ich właściwą ocenę.
NIEGDYŚ UMIŁOWANE, OBECNIE
WZGARDZONE
Nowe ideały owych „nowych stworzeń w Chrystusie
Jezusie” są tak wzniosłe, że poprzednie dążenia całko-
wicie się zdewaluowały. Gdy teraz myślą o wielkości,
zwycięstwach i o władzy, nie przychodzi im na myśl
Cezar, ale Jezus – Jego wspaniałe zwycięstwo i niezrów-
nane wywyższenie do mocy, chwały, czci i nieśmiertel-
1/2010
ności niebiańskiego Królestwa, które już wkrótce ma
zostać ustanowione i zarządzać całą ludzkością – nie
dla samolubnych celów, ale po to, by błogosławić
wszystkie narody ziemi.
W oparciu o te wyższe ideały i w myśl Pańskich obiet-
nic przekazywanych przez Biblię owe „nowe stworze-
nia” aspirują do tego, by stać się „dziedzicami Bożymi
i współdziedzicami Chrystusowymi” (Rzym. 8:17). Mają
też zapewnienie osiągnięcia udziału w Jego chwale, czci
i nieśmiertelności, jeśli tylko zachowają wierność aż do
śmierci (Obj. 2:10). Zamiast przestawać cenić bogactwo,
oceniają oni prawdziwe bogactwo według Słowa Pań-
skiego: „Wszystkie rzeczy są wasze, (...) aleście wy Chry-
stusowi, a Chrystus Boży” (1 Kor. 3:21-23). Stosownie
do Bożego zaproszenia dążą oni nie tylko do wejścia
w posiadanie całej władzy, ale także wszystkich bogactw
– nie dla samolubnych celów, ale po to, by w ciągu Wie-
ku Tysiąclecia mogli obsypywać Boskimi łaskami i bło-
gosławieństwami cały rodzaj ludzki, który znajdzie się
wtedy w błogosławionej epoce restytucji – w okresie „na-
prawienia wszystkich rzeczy, co był przepowiedział Bóg
przez usta wszystkich świętych swoich proroków od wie-
ków” – Dzieje Ap. 3:19-21.
Ich umiłowanie wiedzy nie zmniejsza się ani odrobi-
nę, raczej się rozwija, choć zmienia kierunek, polega-
jąc bardziej na Bożym kierownictwie i objawieniu niż na
ludzkich domysłach, spekulacjach i filozofiach. Będąc
gotowi przyznać się do niewiedzy w wielu sprawach,
mają jednocześnie pewność, że stopniowo poznają tak,
jak sami zostali poznani [1 Kor 13:12] – doskonale. A w
obecnym czasie poprzez podążanie za wskazówkami
Słowa Bożego staną się mądrymi ku Bogu, choć mą-
drym tego świata mogą się wydać głupimi. Zadowalają
się oni wiarą w to, że na koniec i tak okaże się, jak praw-
dziwy jest Bóg i jak mylili się wszyscy tak zwani mędr-
cy w swych domysłach na temat prawdy (Rzym. 3:3-4).
Mówiąc o prawdziwych chrześcijanach, do których
skierowane jest Pismo Święte, stwierdzamy dalej, że z po-
wodu różnic w mentalności i doświadczeniu niektórzy
przedkładają jedną cechę żywej łaski nad drugą, tak że
panuje między nimi pewne zamieszanie oraz różnice
poglądów. Jedni mówią, że najważniejszym zadaniem
poświęconego życia jest aktywność w służbie głoszenia,
w pracy misyjnej. Inni przekonują, że najwyższym przy-
wilejem Nowego Stworzenia jest przyzwoite postępowa-
nie i dobroczynność – hojność w okazywaniu pomocy
biednym. Jeszcze inni twierdzą, że nie ma nic ważniej-
szego nad rozważanie Słowa Bożego w celu zrozumie-
nia Boskiego planu i wyłożenia go innym. W rzeczywi-
stości wszystko to są bardzo dobre cele, a nawet w pew-
nych okolicznościach wystarczająco prawidłowe. Jednak
w żadnym z nich nie można dostrzec tego, co Pismo
Święte wskazuje jako najwyższy chrześcijański ideał.
STRAŻ
5
stoł wymienia różne dary, z których naówczas korzy-
stali wierzący. Ktoś mógł powstać w zgromadzeniu
i w cudowny sposób przemawiać obcym językiem, któ-
rego nigdy się nie uczył. Ktoś inny mógł zostać obda-
rzony zdolnością do przetłumaczenia na język ojczysty
danego zgromadzenia, czy też objaśnienia, poselstwa
przekazanego w niezrozumiałym języku. W ten sposób
posłannictwo przekazywane było przez dwie osoby,
a lud Boży, nie dysponujący Bibliami i pomocami, któ-
rymi my obecnie się cieszymy i których z pożytkiem
używamy, był spajany przez takie pouczające działanie
Pańskiego ducha świętego. Inni posiedli dary uzdrawia-
nia, mądrości czy kaznodziejstwa.
Apostoł uznał jednak, że już w tamtym czasie bracia
okazywali nadmierne poważanie dla owych darów du-
cha i przypisywali im zbyt wielką wagę. Niektórzy z nich
szczycili się szczególnie darem języków. Apostoł za-
pewnił ich, że mówi lepiej różnymi językami niż oni,
że ma więcej rozmaitych darów niż ktokolwiek z nich,
ale że nie uważa tego za swój najważniejszy skarb ani
też za najszlachetniejszy dowód swojego upoważnie-
nia do służby Królowi królów. Tak można by streścić
jego wypowiedź: Szacunek dla tych darów, a także sta-
ranie się o możliwość ich używania oraz pragnienie
otrzymania najużyteczniejszych z nich jest rzeczą zu-
pełnie właściwą. Przekonuje ich, że najużyteczniejszym
ze wszystkich darów jest prorokowanie, czyli umiejęt-
ność publicznego przemawiania, ponieważ daje ono
największą możliwość wywierania wpływu na innych.
Dlatego też radzi im, by o ten dar starali się bardziej niż
o możliwość mówienia nieznanymi językami. Wskazu-
jąc na to, że wszystkie dary Boże są dobre, oświadcza,
że Bóg ustanowił w Kościele najpierw Apostołów, po
drugie proroków, czyli mówców, po trzecie nauczycieli
[1 Kor. 12:28], a potem dary uzdrawiania, pomagania,
zarządzania i jako ostatni dar rozmaitości języków,
o którym mieli oni tak wysokie mniemanie. Następnie
zaś mówi: „Izali wszyscy mają dary uzdrawiania? Izali
wszyscy językami mówią? Izali wszyscy tłumaczą? Sta-
rajcie się usilnie o lepsze dary; a ja wam jeszcze za-
cniejszą drogę ukażę” [1 Kor. 12:30-31].
OWOCE DUCHA WAŻNIEJSZE NIŻ DARY
Owoce ducha to rozwój, który dokonuje się w nas
jako Nowych Stworzeniach w Chrystusie, stopniowo,
z dnia na dzień, z roku na rok. Jako owoce ducha wska-
zane są: wiara, nadzieja, łagodność, cierpliwość, dobroć,
wytrwałość, braterska uprzejmość, miłość. Są to w pew-
nym znaczeniu również dary, ale także i owoce. Tak jak
owoc drzewa jest darem dla jego właściciela i opieku-
na, tak też jest z owocami nowej natury. Te owoce du-
cha są wyrazem rozwoju charakteru pod Bożym kie-
rownictwem i przy Jego pomocy, a zatem mają większe
znaczenie niż cudowne dary pierwotnego Kościoła, któ-
re nie wskazywały na jakiś szczególny stopień rozwoju
charakteru, ale były zamierzone jedynie jako świadec-
two i zachęta.
Starając się zwrócić uwagę na przecenianie znacze-
nia darów w pierwotnym Kościele oraz zachęcić do
DARY DUCHA
Rozważając nasz tytułowy werset w jego kontekście
zauważamy, że Apostoł omawia cudowne dary, jakimi
cieszył się pierwotny Kościół. Dary te zostały im udzie-
lone przez Pana dla ich pouczenia i utwierdzenia. Apo-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin