Krótka notatka z lekcji historii [Lunae].doc

(105 KB) Pobierz
Krótka notatka z lekcji historii

 

 

Krótka notatka

z lekcji historii

 

autor: Lunae

Northern Lights

 

 

- Tak, więc...

Dźwięk dzwonka przerwał ledwo zaczęte zdanie. Odgarniając z czoła i oczu za długą grzywkę nauczyciel uśmiechnął się lekko. Poprawiając okulary zsuwające mu się z nosa westchnął cicho.

- Proszę państwa, ciąg dalszy nastąpi jutro. Do zobaczenia wszystkim!

Głośny szmer głosów odpowiedział niewyraźnie. Przerywając ogólny hałas wywołany przez odsuwane krzesła, chowane zeszyty i rozmowy całej gromady osiemnastolatków, powiedział głośno:

- Natanielu, zostań proszę. Musimy porozmawiać!

Szczupły chłopak rozejrzał się z coraz bardziej widoczną paniką w oczach. Kiedy przechodzący kolega poklepał go po plecach pocieszająco, Nataniel opadł z powrotem na krzesło i jęknął cicho, zniechęcony.

- Ja nie chcę... - Wymamrotał pod nosem, intensywnie wpatrując się w nauczyciela, który z opuszczona głową układał swoje notatki na biurku.

Mężczyzna czując wzrok chłopaka uniósł głowę i spojrzał w jego oczy, zmarszczył nieznacznie brwi. Nataniel opuścił głowę i popatrzył na swoje mocno zaciśnięte dłonie. Westchnął spodziewał się wszystkiego, co najgorsze. Skulił się, wyobrażając sobie, co najmniej pięć minut katorgi. Jak nauczyciel zacznie truć to... załamię się. Przecież tylko troszkę przeszkadzałem mu w prowadzeniu lekcji. To Kris mnie zagadywał! Czemu to ja mam ponieść wszystkie konsekwencje? To jest cholernie niesprawiedliwe!

Nauczyciel zamykając w końcu swoje notatki odszedł od biurka. Podchodząc do otwartych drzwi zerknął na zegarek, przerwa trwała już trzy minuty, pozostało ich siedem do następnej lekcji. Następna klasa zbierała się już przed sala lekcyjną. Mężczyzna zamykając drzwi powiedział:

- Wejdziecie dopiero, gdy was wpuszczę.

I zamknął drzwi. Cichutkie skrzypienie zawiasów w uszach Nataniela zabrzmiało bardzo złowieszczo. Skulił się jeszcze bardziej próbując zniknąć. Nauczyciel usiadł na biurku i patrząc na chłopaka z rozbawieniem przywołał go palcem. Kiedy nie zareagował powiedział cicho:

- Nataniel! Podejdź do mnie.

Chłopak, z ociąganiem, stanął wreszcie przed nauczycielem, otworzył usta, zamknął je i opuszczając nisko głowę nic w końcu nie powiedział.

- Powiedz mi! - Usłyszał rozkazujący głos mężczyzny

- Ja... - Ciekawe, co ja mam mu powiedzieć!

Chłopak na ułamek sekundy uniósł wzrok, lecz zaraz spuścił oczy z powrotem na buty nauczyciela. Kiedy mężczyzna lekko zamachał prawą nogą, chłopak uśmiechnął się leciutko, prawie niezauważalnie.

- Powiedz mi, czy ty, na moich lekcjach się nudzisz?

- ...ja... nie...

- Hm... wiem, że to Kris w tym wypadku zawinił, lecz on bardzo dobrze się uczy, a ty... no cóż... - Nauczyciel sugestywnie zawiesił swój głos, po chwili ciszy zeskoczył lekko z biurka i podszedł do o wiele niższego chłopaka. Przyjacielskim gestem położył swoją prawą dłoń na jego ramieniu i ścisnął delikatnie. - Nie chcę ci... jak to się mówi?... "truć", ale... - Rumieniec, który pojawił się na policzkach chłopaka, rozbawił mężczyznę. - Czyżbym trafił?

- Nie!

Kłamstwo jeszcze bardziej zaróżowiło twarz chłopaka, który pomyślał "chcę do domu..."

- Czemu na mnie nie patrzysz, gdy z tobą rozmawiam?

Nataniel rzucił szybkie spojrzenie w oczy mężczyzny, które błyszczały niebezpiecznie za szkiełkami okularów.

- Czy ty... - Mężczyzna zawahał się i jakby niechcący potarł kciukiem szyję chłopaka. Pod opuszkiem palca wyczuł szybko bijący puls. Dokończył zdanie - Czy ty mnie z jakiegoś powodu szczególnie nie lubisz?

Nataniel spojrzał z gniewem na mężczyznę, myśląc jak można być aż tak ślepym, żeby nie widzieć... i wyszeptał z trudem przeciskając słowa przez zaciśniętą krtań:

- Ja... pana... lubię, ja...

- Co ty? - Mężczyzna spytał szeptem, pochylając się lekko.

- Ja...

Chłopak uniósł twarz i spojrzał prosto w miodowe oczy nauczyciela. Nie wiedziałem, że masz aż takie piękne oczy. Złapany w pułapkę ciepłego spojrzenia mężczyzny, Nataniel nie potrafił już odwrócić wzroku. Stali tak blisko siebie, że chłopak czuł ciepły, lekko miętowy oddech mężczyzny na swojej twarzy. Nagle, z cichym jękiem, jakby od dawna już o tym marzył, nauczyciel przytulił Nataniela do swojego ciała. Jednocześnie chłopak stanął na palce i oparł swe dłonie o tors mężczyzny. Przymykając oczy wyszeptał miękko, nie zdając sobie z tego sprawy:

- Ja ciebie... kocham...

Ich gorące oddech zmieszały się, gdy połączyli swe usta w pocałunku. Mężczyzna muskał delikatnie wargi młodzieńca a gdy poczuł, że on je przyzwalająco rozchyla wsunął swój język w uległe usta Nataniela. Przytulając ciało chłopaka do siebie pieścił je delikatnie i pogłębił pocałunek.

Dłonie Nataniela żyjące teraz własnym życiem objęły kark nauczyciela, wsunął palce w miękkie, brązowe włosy.

Kiedy zabrakło mu powietrza pociągnął je delikatnie i odsunął swą twarz, przechylając się lekko do tyłu. Czuł gorące dłonie mężczyzny na swoich pośladkach, a na podbrzuszu wyraźny dowód jego podniecenia. Otworzył powoli oczy wracając z krainy namiętności. Zauważył uśmiech goszczący na wargach nauczyciela.

- Ja... Pan... My... - Próbował wyszeptać, lecz jego język plątał się i nie pozwalał mu dokończyć zdania.

- Mam na imię Eryk.- Szepnął mężczyzna pochylając się i czule całując gorący policzek Nataniela.

- E...ryk.

Miękko powiedział chłopak wypróbowując jak będzie brzmieć imię mężczyzny. Z uśmiechem przytulił się z powrotem do nauczyciela i przyciągnął jego twarz do siebie. Ponownie połączyli usta w coraz bardziej namiętnym pocałunku, ich dłonie pieściły nawzajem swoje ciała a szybkie urywane oddechy wymieszały się. Eryk penetrował każdy zakątek ust Nataniela, ich języki dotykały się pieszcząc delikatnie. Mężczyzna wsunął swe dłonie pod sweter chłopaka i wyciągając mu koszulkę z spodni musnął lekko opuszkami palców kręgosłup Nataniela.

Pierwsze dotkniecie gorących dłoni nauczyciela było niczym dotknięcie prądu, przez całe ciało chłopaka przeszedł dreszcz docierając aż do końcówek palców, delikatne włoski na jego karku uniosły się. Poddając się wyrafinowanym pieszczotą mężczyzny, Nataniel przestał myśleć, mógł tylko czerpać, całymi garściami, przyjemność płynącą z pocałunków i pełnego czułości dotyku.

Dźwięk dzwonka na lekcję przestraszył ich i odskoczyli od siebie z nagłym zażenowaniem. Cichy, zmysłowy śmiech mężczyzny rozładował nagłe napięcie, które można było wyczuć w powietrzu. Nataniel uśmiechnął się zawstydzony, odwracając się poprawił ciuchy i włosy, podszedł do drzwi, złapał klamkę, ale słysząc cichy głos mężczyzny zawahał się i odwrócił twarz w jego kierunku.

- Natanielu... spotkaj się ze mną po ostatniej lekcji...

- Do... dobrze...

- O dwudziestej, na parkingu szkolnym.

Zanim Nataniel wyszedł ich oczy się spotkały. Chłopaka były pełne niepewności a Eryka lśniły obiecując tajemnicze, zmysłowe rozkosze.

* * *

Było już osiemnaście po ósmej i Nataniel po raz czwarty postanowił odkleić się od pnia drzewa, o które się opierał i odejść. Ale wspomnienie kuszących oczu mężczyzny, znowu nie pozwoliło mu się ruszyć. Chłopak zadrżał z zimna i chuchnął w zmarznięte dłonie, cicho przeklinając swoją sklerozę. Ciepłe rękawiczki grzały szafę w domu. Spojrzał w niebo, jasne światło księżyca i miliony błyszczących gwiazd oświetlało prawie pusty parking. Śnieg leżący na ziemi i krzakach błyszczał iskrząc się. Góra śniegu na środku parkingu nie za bardzo przypominała sportowy samochód nauczyciela historii. Tuż obok stał jeszcze jeden, mniej zasypany, należący do nauczycielki uczącej fizykę.

Słysząc cichy, namiętny śmiech kobiety, Nataniel przesunął się głębiej w cień. Na parking weszły rozmawiając dwie osoby. Jedną z nich był wysoki szczupły mężczyzna o kasztanowych włosach ubrany w długi płaszcz a drugą kobieta trzymająca go pod ramię. Chłopak widząc, jak nauczycielka przytula się do mężczyzny zacisnął pięści wbijając sobie paznokcie w skórę dłoni i odsunął się od drzewa z zamiarem odejścia. Widząc jak Eryk rozgląda się, oparł się z powrotem postanawiając zostać i popatrzeć, co się wydarzy. Usłyszał głos nauczyciela.

- Muszę tu poczekać na kogoś. Jestem umówiony.

- To może i ja poczekam? Razem z tobą?! Aż ta spóźnialska osóbka się zjawi?

Spytała nauczycielka, mocniej przytulając się do ramienia Eryka. Nataniel zazgrzytał zębami słysząc jej przymilny ton. Mężczyzna odpowiedział z uśmiechem:

- Nie. Jest za zimno, jeszcze byś się rozchorowała. A poza tym to ja się spóźniłem, może... ta osoba już tu była, lecz sobie poszła...

Kiedy podeszli do samochodu kobiety, kazał jej wsiąść i zapalić silnik. Sam w tym czasie odgarnął śnieg z wszystkich szyb i kiedy skończył, życzył jej miłego wieczoru. Pokiwał dłonią i czekał aż odjedzie. Kiedy tylko tylne światła samochodu znikły za zakrętem drogi odwrócił się i poszedł prosto do drzewa, o które opierał się chłopak. Stanął tuż przed nim opierając dłonie w skórzanych rękawiczkach o pień na wysokości twarzy Nataniela. Spojrzał w zielone oczy chłopaka i szepnął uśmiechając się:

- Jestem zdziwiony, myślałem, że nie przyjdziesz!

- Ja też... - Ściszonym głosem odpowiedział Nataniel i odwracając lekko głowę uciekł spojrzeniem w bok.

Mężczyzna pochylił się muskając ustami szyję chłopaka tuż pod jego uchem, wyszeptał:

- Choć do samochodu... - Pod wargami czuł szalone bicie serca młodzieńca. Wyprostował się, otrząsnął zabawnie i powiedział - Rany jak zimno! Zamarzłem...

Gest i słowa mężczyzny rozbawiły Nataniela i rozproszyły odrobinę jego strach i zakłopotanie. Posłusznie ruszył za nauczycielem, który zdążył już otworzyć przed nim drzwiczki od strony pasażera. Zaprosił go gestem do środka i kiedy tylko chłopak usiadł, rozglądając się ciekawie przy okazji, Eryk delikatnie zatrzasnął drzwiczki. Śnieżna zasłona na szybie nie osunęła się nawet o centymetr. W samochodzie było zimno i leciutko pachniało, chłopak przymknął oczy, ściskając plecak zastanawiał się skąd on zna ten zapach. Akacje! Zapach tych pięknych kwiatków w środku zimy był niesamowicie przyjemny. Nataniel otworzył oczy i rozejrzał się, siedział sam w samochodzie swego nauczyciela, każda szyba osłonięta była, co najmniej trzy centymetrową warstwą śniegu. Światło lamp przebijające się przez zaspę dawało niesamowity odcień bieli.

Słysząc dźwięk otwieranych drzwiczek z strony kierowcy przycisnął mocniej plecak do siebie, patrząc na Eryka wsiadającego do samochodu z westchnieniem wypuścił powietrze zatrzymane w płucach. Mężczyzna zamknął drzwiczki, uważając żeby śnieg się nie obsunął i ściągnął rękawiczki. Bez słowa włączył silnik i ogrzewanie, automatycznie włączyło się radio a Nataniel podskoczył wystraszony. Nauczyciel uśmiechając się ściszył dźwięk i włączył płytę z nastrojowymi melodiami. Muzyka zagłuszyła cichutko pracujący silnik. Odwrócił się do swojego młodego pasażera i widząc jego minę roześmiał się cicho.

- Co się stało? Ja nie gryzę. No, może w łóżku...

Widząc rozbawienie w oczach mężczyzny, chłopak jeszcze mocniej przycisnął plecak do siebie zbyt zawstydzony by cokolwiek odpowiedzieć. Niepewnie spojrzał na swoje mocno zaciśnięte palce. Kiedy zauważył jak mężczyzna kładzie swe dłonie na jego drgnął gwałtownie i przestraszony spojrzał w oczy nauczyciela. Lecz ten nie patrzył na jego twarz tylko na palce i zaczął powoli rozprostowywać każdy z nich po kolei. Bez oporu ze strony chłopaka wyciągnął torbę i odłożył ją na tylne siedzenie. Ponownie wziął jego zimne dłonie w swoje i uniósł je do ust. Nataniel z zafascynowaniem patrzył jak mężczyzna ogrzewa je swoim oddechem, ciepłe wargi prawie całowały jego palce. Eryk rozcierał je delikatnie a po chwili patrząc spod długich rzęs na siedzącego obok chłopaka wyszeptał:

- Jakie masz zimne dłonie. Pewnie cię bolą...

- Nie... nie jest tak źle... - Odpowiedział Nataniel przełykając głośno ślinę.

- Długo na mnie czekałeś?

- Nie... - Mężczyzna słysząc to uniósł zdziwiony głowę do góry a Nataniel odpowiedział szczerze - Prawie dwadzieścia minut...

- Cieszę się, że sobie nie poszedłeś.

Kiedy chłopak nic nie odpowiedział mężczyzna dalej, czule i powoli rozcierał jego zmarznięte palce, pochylając głowę spytał cicho:

- Czy ty się mnie boisz?

- Ja... - Chłopak głośno ze zdenerwowaniem przełknął ślinę i starał się dokończyć zdanie - Ja... ja wiem... domyślam się... dlaczego chciałeś się ze mną spotkać...

- Wiesz?... - Wyszeptał nauczyciel i pocałował lekko drżące palce chłopaka. - Powiedz mi! - Zażądał stanowczo, unosząc twarz spojrzał na młodzieńca z zagadkowym uśmiechem i powtórzył - Powiedz mi, co myślisz.

- Myślę,...że, chcesz... no, wiesz... ze mną!

Mężczyzna zmarszczył lekko brwi i przez chwilę myślał a potem powiedział:

- "No wiesz?" Nie wiem. Co chcę? Z tobą?

- Myślę, że... chcesz się... ze mną...

Eryk ukrywając uśmiech przerwał mu i spytał z niedowierzaniem:

- Kochać się? Myślisz, że chcę się z tobą kochać?!?!

- No, tak... tak właśnie myślę, myślałem!... ale już nie myślę... - Opowiedział chaotycznie Nataniel rumieniąc się i spróbował wyszarpnąć dłonie z uścisku nauczyciela. - JA... przepraszam, ja... już nigdy...

- Masz rację!

Mężczyzna roześmiał się głośno z zażenowania widniejącego na twarzy chłopaka. Był strasznie zawstydzony a policzki płonęły mu ogniem, lecz w oczach błyszczała złość, kiedy wykrzyknął:

- Jesteś okrutny! Dlaczego mnie tak traktujesz? Czy moje uczucia nic dla...

Palce Eryka położone na ustach chłopaka uciszyły go.

- Kiedy po raz pierwszy cię ujrzałem, podczas apelu na boisku, od razu mi się spodobałeś. Przez cały apel przyglądałem ci się ukradkiem i nie mogłem o nikim innym myśleć. Byłem zadowolony, że będę uczył w twojej klasie. Przez te pół roku poznałem ciebie, twój charakter i zauroczenie wyglądem powoli zmieniło się w miłość, same spotkania na lekcji powoli przestały mi wystarczać. Pragnąłem, żebyś mnie polubił, nie traktował jak nauczyciela, lecz jak dobrego znajomego, przyjaciela. Ale myślałem, że tak się nie stanie, coraz bardziej mnie unikałeś, przestałeś się uczyć a przecież z innych przedmiotów masz dobre oceny, starałeś się być jak najdalej, straciłem nadzieję na przyjaźń z tobą. A o odwzajemnieniu mojej miłości nigdy nawet nie ośmieliłem się marzyć! Tylko po nocach mi się śniłeś. Marzyłem, że biorę cię w ramiona i całuję a ty szepczesz, że mnie kochasz. Dziś uczyniłeś mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi... Ale, chciałbym żebyś mi odpowiedział na pytanie, tylko to ma być szczera odpowiedź! Czy ty się mnie boisz? Czy boisz się tego, co mam nadzieję, będzie między nami?

Nataniel przymknął oczy i drżącym głosem odpowiedział:

- Nie boję się... ciebie.

- Nie musisz się mnie bać... jestem bardzo pozytywnie nastawionym człowiekiem!

Eryk zażartował, lecz zaraz spoważniał. Trzymając cały czas dłonie chłopaka w swoich powiedział, patrząc z powagą w jego przestraszone oczy.

- Nigdy, przenigdy nie zrobię niczego, na co mi nie pozwolisz. Rozumiesz? Nigdy cię nie skrzywdzę. Jeśli nie chcesz spędzić ze mną wieczoru odwiozę cię do domu.

- Nie! Chcę zostać z tobą. Wierzą ci i... już się nie boję.

Na potwierdzenie swych słów uśmiechnął się lekko i przysunął się do mężczyzny. Musnął swymi wargami usta Eryka i wyszeptał:

- Chcę, żebyś był moim nauczycielem, chcę żebyś mnie nauczył wszystkiego. Chcę żebyś zabrał mnie do swojego domu i jeszcze chcę...

Śmiech mężczyzny przerwał jego słowa.

- O, której musisz być w domu?

- Jutro po szkole. Zadzwoniłem do mamy i powiedziałem, że będę nocował u przyjaciela.

- I nawet nie skłamałeś! Hm... Chcesz wiedzieć, czego ja chcę?

- Co byś chciał?

- Żebyś powiedział moje imię! Podoba mi się jak je wymawiasz.

- Eryku... - Chłopak przysunął się powoli do twarzy mężczyzny szepcząc - ...Chcę, żebyś... mnie... kochał...

Ostatnie słowo wyszeptał prosto w rozchylone usta Eryka. Czując dłoń mężczyzny na swoim karku z jękiem rozkoszy zamknął oczy. Gdy język Eryka wślizgnął się w jego usta poddał się gorącej fali namiętności. Niecierpliwymi dłońmi Nataniel pieścił ramiona mężczyzny, wdychał jego zapach i rozkoszował się subtelną grą języków. Kiedy zaczął odsuwać swą twarz do tyłu delikatny dotyk dłoni na karku zmienił się w mocny uścisk. Mężczyzna brutalnie pogłębił pocałunek, swymi wargami miażdżąc usta młodzieńca jednocześnie drugą dłoń wsunął pod sweter i koszulkę Nataniela. Zaczął lekko gładzić jego brzuch, przesunął dłoń wyżej, pod palcami czuł coraz szybciej bijące serce chłopaka. Zadowolony rozluźnił dłoń na karku Nataniela i odsunął twarz. Ich oczy się spotkały, były błyszczące odzwierciedlały spragnione dusze, wypełnione ogniem namiętności.

Chłopak oddychał szybko a jego usta były spuchnięte i zaczerwienione, opuszkami palców dotknął swej dolnej wargi a po chwili przeniósł dłoń na gorące usta mężczyzny. Kiedy Eryk je pocałował przesunął rękę na jego kark i z westchnieniem niecierpliwości przytulił się do ciała nauczyciela. Przejąwszy inicjatywę pocałował go samemu wsuwając język do warg Eryka. Zapragnął dotknąć nagiej skóry mężczyzny, był zbyt ciekawy jego ciała by dłużej czekać, przesunął dłoń do guzików płaszcza i szarpnięciem próbował je rozpiąć.

Nagle bez słowa Eryk odepchnął lekko od siebie rozpalone ciało chłopaka. Oparł się o swój fotel i ciężko oddychał, zamykając przy tym oczy. Słysząc jęk zawodu dochodzący z siedzenia obok uśmiechnął się, rozchylił powieki i wyszeptał:

- Przestań mnie kusić! Czekałem pół roku by móc wziąć cię w ramiona, mogę poczekać jeszcze trochę.

Chłopak zawstydzony swoim zachowaniem pochylił twarz i nic nie powiedział. Widząc dziwną minę Nataniela mężczyzna westchnął cicho i palcem uniósł jego twarz odwracając ją jednocześnie do siebie.

- Nataniel, mój słodki... pragnę by nasza pierwsza noc była dla ciebie czymś wyjątkowym, żebyś nawet po wielu latach wspominając dzisiejszy wieczór uśmiechał się podniecony. Seks w samochodzie na parkingu, owszem nie przeczę, może być podniecający, ale nie na ten pierwszy raz. A przecież ty... jeszcze nigdy z nikim się nie kochałeś, prawda? - Rumieniec na policzkach chłopaka i jego opuszczone spojrzenie były jedyną odpowiedzią na pytanie Eryka, ale one mu wystarczyły - Skoro to będzie twój pierwszy raz, musi być idealny. Chcę żebyś był ze mną szczęśliwy.

Unosząc oczy do góry Nataniel uśmiechnął się nieśmiało i wyszeptał:

- Wiem. Jedź już! Pragnę twojego dotyku i pocałunków nie chcę już dłużej czekać!

Eryk bez słowa wysiadł z samochodu, po chwili, kiedy spod śnieżnej zasłony wyłonił się świat wsiadł z powrotem i ruszył powoli.

Nataniel siadając wygodniej na fotelu spod przymkniętych powiek obserwował spokojne ruchy mężczyzny. Dłonie nauczyciela o szczupłych palcach lekko dotykały kierownicy. Chłopak z wahaniem musnął dłonią udo Eryka, kiedy pod opuszkami palców wyczuł jak mięśnie mężczyzny napinają się cofnął wystraszony swą dłoń. Zanim się spostrzegł nauczyciel uniósł jego rękę i ściskając lekko, zmusił by położył ją z powrotem. Nataniel zafascynowany przyglądał się siedzącemu obok mężczyźnie, jego oczy o cudnej barwie przypominały słodki miód a kasztanowe włosy miękko opadały na kołnierz płaszcza.

Eryk zerknął kątem oka na chłopaka i widząc jego zainteresowanie uśmiechnął się z zadowoleniem. Wpatrzony w piękny profil nauczyciela Nataniel nawet nie zauważył, kiedy minęli centrum miasta i dojechali do peryferii. Samochód wjechał przez bramę i zatrzymali się przed niewielkim parterowym domkiem. Mężczyzna wyłączył silnik i spojrzał na Nataniela, lecz ten przypatrywał się jego chatce. Sam także spojrzał. Pośrodku frontowej ściany były drzwi o lekko zaokrąglonej framudze, ozdobny motyw w kształcie łzy w świetle lamp z ulicy mienił się kolorowymi szkiełkami. Po obu stronach drzwi były okna, z prawej do gabinetu zaś z lewej salonu. Dwuspadowy czerwony dach okryty był puchową śnieżną kołderką z prawego rogu tam gdzie przeciekała rynna zwisały błyszczące grube sople lodu. Eryk uśmiechnął się to było jego sanktuarium, jeszcze nikogo tu nie zapraszał.Mam nadzieję, że Natanielowi spodoba się mój dom, mężczyzna popatrzył na niego, lecz nie widząc jego twarzy zapytał:

- Nataniel?

Chłopak nie odpowiedziawszy sięgnął do tyłu i zabrał swoją torbę. Wysiadł nie czekając na swojego towarzysza. Eryk nie dowiedziawszy się niczego także wysiadł i zamykając drzwiczki włączył alarm. Podszedł do frontowych drzwi gdzie czekał na niego Nataniel i odebrał z jego rąk plecak. Otworzył drzwi i zapalił światło w niewielkim holu. Złapał futrynę drzwi nie pozwalając wejść chłopakowi do środka.

- Nataniel, chcę cię poinformować, że jeśli wejdziesz ze mną do domu to już cię stamtąd nie wypuszczę, nawet, gdy będziesz o to prosić. Masz ostatnią szansę by zmienić zdanie, mogę odwieść cię do twojego domu. Zrobię to baaaardzo niechętnie, ale jeśli chcesz to...

Chłopak uśmiechnął się widząc pełen napięcia wyraz twarzy Eryka, pochylił się i przeszedł pod ramieniem mężczyzny. Wchodząc do domu nauczyciela czuł szybkie niecierpliwe bicie swego serca.

 * * *

Stanął w holu rozglądając się z ciekawością, było to niewielkie, ale bardzo przytulnie urządzone wnętrze o ciemno wiśniowych ścianach, dębowych drzwiach i masywnej szafie o dębowej okleinie. Odwracając się przodem do wciąż stojącego bez ruchu Eryka spytał z prawie niesłyszalnym zażenowaniem w głosie:

- I co teraz?

Mężczyzna bez słowa zamknął drzwi przekręcając klucz w zamku, odłożył torbę, odwiesił swój płaszcz do szafy, zdjął buty i w samych skarpetkach podszedł do chłopaka. Pogładził go po policzku i po chwili przesunął kciukiem po zaciśniętych wargach i zsunął palec na zapięcie kurtki, rozpiął ją powoli i ściągnął z ciała chłopaka, powiesił ją tuż obok swojego płaszcza.

- Siadaj.

Eryk ruchem głowy pokazał Natanielowi wysokie krzesło stojące obok szafy. Kiedy tylko chłopak usiadł, nauczyciel kucnął przed nim, rozwiązał mu adidasy i zdjął je z jego stóp. Mężczyzna uniósł twarz i spojrzał w zielone oczka chłopaka. Sunąc dłońmi po zewnętrznej stronie nóg Nataniela wstał powoli, kiedy jego ręce dotarły do napiętych ud pochylił się nad chłopakiem i opierając się o jego nogi musnął wargami usta młodzieńca. Gdy chłopak chciał odwzajemnić pocałunek odsunął się, słysząc jęk protestu popatrzył na niego z rozbawieniem. Nataniel widząc uśmieszek nauczyciela zarumienił się słodko.

- Wstań, pokażę ci mój domek.

Eryk łapiąc Nataniela za rękę ściągnął go z krzesła i otworzył pierwsze drzwi mówiąc:

- To jest mój gabinet!

Chłopak wszedł i pierwsze, co zobaczył to półki pełne książek. Koło okna stało duże biurko z komputerem zaś obok monitora stała ramka na zdjęcie. Nataniel podszedł i palcem dotknął obróconego tyłem zdjęcia, zerknął przez ramię na opierającego się o futrynę Eryka. Kiedy ten skinął przyzwalająco głową Nataniel podniósł ramkę i po chwili wahania odwrócił ją przodem do siebie. Westchnął cicho zaskoczony. To on był na zdjęciu. Siedział, opierając się plecami o drzewo unosił dłoń trzymającą jabłko do ust. Dookoła niego leżało pełno złotoczerwonych liści a blond włosy lśniły w promieniach słońca. Nie przypominał sobie, żeby ktoś mu zrobił takie zdjęcie. W jaki sposób Eryk je zdobył? Zdziwiony odwrócił się do mężczyzny i spytał:

- Skąd masz moje zdjęcie?

- Pamiętasz może na początku roku przyjechał fotograf do szkoły? - Kiedy Nataniel kiwnął głową Eryk dokończył -To mój znajomy. Poprosiłem go by zrobił ci parę zdjęć. Jesteś zły?

Po chwili zastanowienia chłopak odpowiedział szczerze:

- Nie. Jestem po prostu zaskoczony.

- Lubię na nie popatrzeć, kiedy pracuję.

Nataniel odwrócił się nagle zmieszany, odłożył zdjęcie i spojrzał z powrotem na mężczyznę.

- Co teraz mi pokażesz?

Eryk roześmiał się słysząc to dwuznaczne pytanie.

- Sugerujesz coś?

Kiedy chłopak tylko wzruszył ramionami nauczyciel odsunął się i wskazał dłonią następne drzwi nie otwierając ich jednak.

- Tam jest sypialnia.

Otworzył następne drzwi i pozwolił zajrzeć tam Natanielowi.

- Łazienka, zresztą widać, chodź.

Mężczyzna popchnął lekko chłopaka w stronę dużego przejścia. Na wprost stał komplet wypoczynkowy a obok mały stoliczek, w tym samym pomieszczeniu znajdował się aneks kuchenny, pomiędzy nim a salonem stał stół z pięcioma krzesłami i kominek. Mężczyzna podszedł do kuchenki i wstawił wodę w czajniku.

- Co chcesz do picia? Herbatę, kawę?

Nataniel siadając na kanapie odpowiedział:

- Herbatę, nie cierpię kawy.

- Wiem! - Eryk roześmiał się z miny Nataniela i dodał - Jedna łyżeczka cukru i cytryna?

- Skoro wiesz to, po co pytasz? - Odpowiedział z uśmiechem chłopak podciągnął nogi do góry i oparł brodę o swoje kolana.

Eryk w czasie, gdy woda się grzała podszedł do kominka i rozpalił ogień. Kiedy tylko woda się zagotowała, przyniósł Natanielowi kubek z zaparzoną herbatą, swoją postawił na stoliku. Młodzieniec spojrzał z zdziwieniem na Eryka a ten widząc niepewną minę chłopaka powiedział:

- Poczekaj chwilę na mnie zaraz wrócę.

Poszedł do sypialni zamykając za sobą drzwi. Rozpalił ogień w kominku, zasłonił okno żaluzjami i wyjął z szafy cztery zapachowe świece. Trzy postawił na parapecie a czwartą na stoliku obok ogromnego łóżka. Złożył i schował swoją pidżamę i poprawił kołdrę. Zapalił świece i wyłączył lampę, rozejrzał się usatysfakcjonowany, ogień wesoło płonął stwarzając atmosferę przytulności i ciepła a płomyki świec odbite od luster na szafie pięknie się prezentowały. No i zapach, ulubiony zapach Nataniela. Kiwnął głową zadowolony z efektu i wyszedł z sypialni przymykając lekko drzwi. Wrócił do salonu, lecz nie zastał tam Nataniela, podszedł do stolika i wypił herbatę z swojego kubka podszedł do zlewu umył go i odstawił obok kubka chłopaka. Akurat wycierał ręce ręcznikiem, kiedy usłyszał dźwięk otwieranych drzwi od łazienki a po chwili stłumione kroki chłopaka. Kiedy tylko Nataniel stanął przy kominku wpatrując się w płomień Eryk odwiesił starannie ręcznik i podszedł do niego. Już z daleka widział mocno zaciśnięte dłonie młodzieńca i drżenie jego ciała. Kiedy Eryk był o krok od niego zatrzymał się i popatrzył na chłopaka, który stał z pochyloną twarzą i wpatrywał się w jego koszulę. Złote włosy Nataniela lśniły w blasku płomieni.

- Nataniel... czekałem na ciebie pół roku, już dłużej nie mogę czekać.

- Ja...

- Twoje ciało drży nie bój się mnie Natanielu, przecież wiesz, że nigdy cię nie skrzywdzę!

- Ja... ja wiem... - Odszepnął chłopak.

Eryk roześmiał się nagle cicho i zmysłowo.

- Chyba już to przerabialiśmy? Czemu na mnie nie patrzysz, gdy rozmawiamy?

- Przecież patrzę! - Parsknął Nataniel lekko zirytowany, nadal nie unosząc twarzy.

Eryk podszedł jeszcze bliżej i palcem podniósł głowę chłopaka do góry. Zajrzał mu w błyszczące oczy.

- Tak! Teraz na mnie pat...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin