Thakal Vimara Obserwacja. Cisza. Medytacja.doc

(88 KB) Pobierz
OBSERWACJA – CISZA – MEDYTACJA

OBSERWACJA – CISZA – MEDYTACJA
Vimala Thakar

Autorką tekstu jest Vimala Thakar, jedna z najgłębszych nauczycielek duchowych naszych dni. Nie jest ona postacią znaną powszechnie z powodu jej niechęci wobec wszelkiego typu reklamy i rozgłosu. Przez trzydzieści lat jeździła po całym świecie z wykładami i programami medytacyjnymi. Była również w Polsce, kiedy miałem szczęście spotkać ja osobiście. Od 1991 roku nie opuszcza swoich rodzinnych Indii. Jest ona jedyną osobą której słynny J.Krishnamurti polecił rozpoczęcie nauczania i prowadzenia wykładów. Tekst, który tu zamieściliśmy jest niezwykle piękny, pełen prostoty i treści duchowej. Jest on również znakomitym wykładem praktyki medytacyjnej.

(Adam Bytoff)

CZĘŚĆ I

Zdajemy sobie sprawę z potrzeby pilnej potrzeby radykalnej, pilnej przemiany, która uwolniłaby nas od napięć, konfliktów i sprzeczności obecnych w naszym życiu. Jeśli zdajemy sobie sprawę, znaczy to, że naprawdę – bez emocji i bez intelektualizowania – rozumiemy naszą sytuację. Rozumiemy, że całkowita przemiana musi nastąpić w naszym życiu dzisiaj, teraz, w tej chwili. Uprzytomnienie sobie tego usuwa z naszej świadomości pojęcie czasu.

Nie zwlekamy przecież ze spełnieniem, zaspokojeniem fizycznych potrzeb: głodni spożywamy jedzenie, zmęczeni kładziemy się spać, pragnienie gasimy łykiem wody. Ale w sferze psychicznej jest inaczej, w ciągu minionych wieków człowiek przyswoił sobie nawyk “odkładania na potem”. Jeśli to jest lęk, mówimy: “tak, stopniowo go pokonam”, widząc gniew, gwałtowność, mówimy: “przezwyciężać ją będę powoli, przez odpowiednią praktykę, przez dyscyplinę, metodycznie”. Odkładanie na potem jest powolnym samobójstwem, jest chorobą ludzkiej świadomości.

Było tylu nauczycieli, tylu zbawicieli, mamy tyle religii i sekt, zasad dyscypliny, nowe idee, teorie i wzory postępowania, jednak człowiek ciągle walczy sam ze sobą. Ludzkie serce jest polem walki licznych pragnień, namiętności, sprzeczności i napięć. Przede wszystkim walka, którą prowadzimy w nas samych ustać musi. Wojny w świecie zewnętrznym są projekcją i eskalacją naszej wojny wewnętrznej. Ziarno ogólnego okrucieństwa tkwi w nas.

Nie możemy więc szukać nowych sposobów ucieczki, które podsuwają nam różne religie ideologie czy teorie. Uciekając, nie poczujemy pilnej konieczności przemiany, nie zdamy sobie sprawy z powagi schorzenia ludzkiej świadomości na całym świecie. Musimy to poczuć tak realnie jak ból chorego zęba. Wówczas potrzeba przemiany będzie prawdziwa.

Przed człowiekiem stanęło zadanie przekroczenia uwarunkowań, które zmuszony był stworzyć w ciągu minionych wieków dla zachowania swego życia na ziemi. Obdarzony samoświadomością, uwarunkował swe ciało i przetrwał na ziemi miliony lat. Teraz jego przetrwanie znów zostało zagrożone. Istota uwarunkowań, charakter myśli, ideologii, formy zachowania które stworzył, zaczynają ze sobą wzajemnie kolidować.

Aby przetrwać, człowiek próbował w ciągu minionych dwudziestu lat różnych sposobów, pragnąc zlikwidować konflikty i sprzeczności. Myślał też, że jeśli przestanie zwracać na nie uwagę, to znikną. Nie zniknęły jednak. A hipokryzja prowadzi do nerwicy. Próbował uciekać od rozumu, od racjonalizmu, od odpowiedzialności za własne czyny, cofając się do prymitywizmu. To daje mu chwilowa ulgę, ukojenie, lecz jest on dzieckiem nauki i techniki, dzieckiem rozumu i racjonalistycznej sofistyki. Tak wiec na dłuższą metę to prymitywne, instynktowe, popędowe życie nie daje mu poczucia satysfakcji. Próbował trzeciej drogi – wibracji dźwiękowych i doświadczeń, które one wywołują. Przez całą dekadę ludzie na świecie urzeczeni byli percepcją i doświadczeniami pozazmysłowymi. Wydawało się im, że tego właśnie szukają.

To prawdziwy cud, że dźwięk może się rodzić w ludzkim ciele (chodzi o “dźwięk wewnętrzny” doświadczany przez joginów), tak samo jak rodzi się poza nim, gdy jest wynikiem tarcia, które człowiek stosuje dla jego wytwarzania.

Czy dźwięk wybucha we wszechświecie, czy w ludzkim ciele, wybuch jest ten sam. Dźwięk wybucha i każdy wybuch wypromieniowuje energię. Kiedy więc wypowiadasz słowo, emanujesz energię i wibracje o określonej częstotliwości. Kiedy ktoś wielokrotnie wypowiada pewne słowa, pewne sylaby, w określonym porządku i rytmie, wytwarza on wokół siebie wibracje o określonej częstotliwości, które zawierają w sobie energię świetlną. Dźwięk i światło idą w parze. Światło ma swój własny dźwięk i dźwięk ma swe własne światło. Jeśli więc słowa te wypowiadasz na głos lub bezgłośnie, wibracje te wpływają na stan twojego ciała fizycznego i na otaczający je eter. Oddziałują one, mają one wpływ na warunki, które cię otaczają, jak również na warunki chemiczne, na twój system nerwowy. Gdy więc w kółko intonujesz pewne słowa, otaczasz się stopniowo tymi wibracjami i ma to oczywiście wpływ na komórki mózgu. Uspokaja się on, zaprzestaje swych nagłych i chwiejnych reakcji. Jest to jakby działanie chemiczne na mózg. Tak więc mózg właściwie nie staje się odrętwiały, sparaliżowany, lecz jakby pogrąża się we śnie. W ten sposób mózg zostaje sztucznie uśpiony. Ciało fizyczne żyje, lecz umysł jakby zasnął. I w tej ciszy umysłu możliwe są pewne przeżycia, które nie są zmysłowe. Umysł, świadome “ja” jest niezwiązane z przedmiotami zewnętrznymi, wnętrze zostaje pobudzone i doświadczenia zawarte w podświadomości i nieświadomości nagle zaczynają same siebie rzutować.

Tak więc wibracje dźwiękowe są w stanie stymulować doświadczenia pozazmysłowe. Ktoś, kogo stymulowanie tych doświadczeń interesuje, kto jest zainteresowany w odkrywaniu treści podświadomości, czy nawet nieświadomości, i pragnie oddawać się jej doświadczaniu ( ten stwierdzi, że jest to przyjemna gra. Lecz dzieje się to w dalszym ciągu w sferze mentalnej, w sferze doświadczającego i doświadczenia.

Ma to wiele skutków ubocznych: uspokaja nerwy, likwiduje niepokój, kogoś kto jest emocjonalnie rozstrojony, koi i krzepi. Lecz nie tylko tego szukamy, nie pokrzepienia i ukojenia, nie doznania przygody. Nie chodzi nam tylko o własne pokrzepienie i ukojenie. Problem jest inny: czy istnieje jakaś sfera świadomości poza obecnym uwarunkowanym umysłem i mózgiem; a jeżeli tak, to czy człowiek może w niej żyć, wyprowadzać z niej swe działanie?

Gdyby mnie ktoś zapytał o metodę, o sposób odkrycia natury rzeczywistości, to na razie użyłabym słowa “obserwacja” na określenie tej metody.

“Obserwować” znaczy patrzeć bez porównywania, oceny, reakcji, jest to jakby zrelaksowana świadomość. Gdy normalnie patrzę na coś w codziennym życiu, to forma przedmiotu, kształt, barwa, jego związek z otoczeniem – wszystko to stymuluje wyobrażenie, uczucia i myśli związane z nazwą, z wyobrażeniem, sposób fizycznego i psychicznego zachowania się związany z tym wyobrażeniem. Wszystko to stymulowane jest z elektromagnetyczną szybkością. Mózg jest więc świadomy, lecz czujność jego jest skomplikowana, nie jest to prosta świadomość, nie jest to prosta czujność. Taka uwaga jest bardzo skomplikowana, reakcje bowiem mieszają się z procesem percepcji. Sam akt percepcji staje się bardzo złożony, gdyż nie jest to czysta percepcja. Miesza się z nią czynnik emocjonalny, czynnik porównujący, oceniający, osądzający. Ale obserwacja, to czyste poznanie, czysta percepcja, która jest nam obca. Dlatego ci, których interesuje medytacja lub nieintelektualna eksploracja tego, co jest poza umysłem, będą musieli nauczyć się obserwować. Będą musieli uczyć się sami, a także będą musieli nauczyć się utrzymywać swój organizm w równowadze, nie dopuszczając do tego, aby ciało było usztywnione czy napięte. Nawet tego nas nie nauczono: utrzymywać ciało wolne od usztywnień i napięć, gdy siedzimy, stoimy, czy chodzimy. Ruch pozbawiony napięcia, równowaga bez napięcia, oto pierwszy krok, który trzeba zrobić, by dojść do stanu obserwacji jako normalnej zdolności świadomości.

A po drugie, konieczne jest również utrzymanie w równowadze tego, co nazywamy darem mowy. Nawyk werbalizacji, nawyk mówienia, używania wielkiej ilości słów jest taki silny. Werbalizacja jest naszym nałogiem. Ustabilizowanie mowy jest absolutnie konieczne, zanim zaistnieje obserwacja. Bowiem w chwili, kiedy wewnątrz rodzą się słowa, zakłócona zastaje chemia organizmu, następuje zaburzenie oddychania i krążenia krwi. Każde rodzące się wewnątrz słowo, każda werbalizacja, której oddajemy się baz potrzeby, narusza i zakłóca równowagę całego organizmu.

Aby więc mogła zaistnieć obserwacja, musimy zadbać o system nerwowy, musimy zadbać o organizm, w przeciwnym razie nie będzie ona mogła mieć miejsca. Nie jest to aktywność umysłowa, do której możesz dojść na drodze wysiłku. To uczenie się równowagi jest najzupełniej niezbędne.

I po trzecie, aby dojść do tego, co określamy jako stan obserwacji, konieczne będzie również utrzymywanie umysłu w bezruchu. Trzeba więc, by człowiek przebywał jakiś czas sam ze sobą, przyglądał się rzeczom, śledził swój własny oddech, patrzył na poruszenia własnego umysłu, by stwierdzić, że spojrzeniu jego, patrzeniu jego brakuje stabilności, że jest ono zakłócone. Aby się stać świadomym swego braku uwagi, swej nieuwagi, jest to absolutnie konieczne. Ta nauka wymaga trwałej pracy.

Kiedy obserwacja ustala się jako wymiar świadomości, gdy reakcja nie jest już potrzebna, gdy niepotrzebne jest porównywanie, ocenianie czy osądzanie, wszystkie te komplikacje odpadają i jest tylko świadomość tego co cię otacza i ruch wewnętrzny. W tym stanie obserwacji rodzi się cisza. Medytacja znajduje się jednak jeszcze dalej. Z obserwacji rodzi się cisza, a cisza prowadzi do tego stanu świadomości, który nazywamy medytacją.

Nauka jogi jest nauką o oczyszczeniu, oświeceniu i przemianie, i – niezależnie od tego kto o niej mówi – joga oczyszcza organizm fizyczny, tak, że percepcja staje się wierna i dokładna. Słowo “oczyszczenie” nie ma charakteru etycznego, nie zostało ono zastosowane w sensie religijnym, lecz użyto go w sposób bardzo prosty, tak samo jakbyś powiedział: “zdrowie”. Jeśli w ciele obecne są toksyny, stan zdrowia, czystości nie może zaistnieć. Musisz usunąć toksyny z krwi, z gruczołów, z mięśni, w procesie eliminacji. Jak to zrobisz, zależy od ciebie. W każdym razie joga uczy jak oczyszczać narządy fizyczne, narząd mowy i narządy psychiczne. Tak jak istnieją narządy odpowiadające zmysłom fizycznym, podobnie i mózg używany jest przez to co określasz jako umysł, jako całą strukturę myśli, wyobrażeń, uczuć i emocji, będącą rodzajem ciała, którego nie można zobaczyć ani dotknąć. Jest to zarazem nauka o oczyszczeniu, a czystość oświeca, wierność i dokładność sprowadza światło jasności. Jeśli więc ktoś powiada, że “czystość oświeca”, nie jest to deklaracja z mistycyzmu wzięta, lecz jest to fakt fizyczny.

Jeśli zatem terminu “joga” użyjemy na określenie nauki o oczyszczeniu narządów fizycznych, narządu mowy i narządów psychicznych, o dochodzeniu do światła jasności, do światła zrozumienia, które jest wierne i dokładne – wtedy może ona stanowić drogę odkrywania rzeczywistości.

Gdyby sto lat temu jakaś poważna osoba zaczęła mówić o rozszerzeniu świadomości, o doświadczeniach, które nie są zmysłowe, ludzie by ją wyśmiali. Patrzyliby na to jak na czarną magię. Lecz w naszym wieku poważni i uczeni intelektualiści stali się świadomi tego, że poza czasem psychologicznym istnieje rzeczywistość bezczasowa, i że poza narządami zmysłowymi, dzięki którym człowiek wchodzi w kontakt z otoczeniem, istnieją inne narządy zmysłowe, których nie widać i których nie można dotknąć, a które umożliwiają bezpośrednią łączność z otaczającym światem. Robiono doświadczenia wprowadzając do organizmu ludzkiego pewne substancje chemiczne.

Kiedy doświadczenia te są stymulowane, człowiek nie umie pogodzić nowej percepcji, nowych warunków, z poprzednim stanem świadomości, każde bowiem doświadczenie zostawia po sobie ślad, zostawia po sobie piętno. Kiedy raz takie doświadczenie przeżyłeś, nie jesteś już tym samym człowiekiem. Doświadczenie, to zdarzenie, które wibruje w całej twej istocie. A zatem takie sztuczne stymulowane, raptownie wywołane doświadczenie daje nowe wrażenia, nowy rodzaj przyjemności i radości, nowe oszołomienie. Lecz jeśli ktoś nie jest przygotowany, by ten nowy wymiar i te doświadczenia pogodzić z całym układem swego życia, wtedy doświadczenia te stają się tylko nowym nabytkiem, intelektualnym wyobrażeniem i emocjonalnym doznaniem. Nie mając wpływu na całość twego życia, doświadczenia te mogą ułożyć się w twym umyśle jak piękny naszyjnik na szyi. Lecz człowiek czuje się zagubiony, nie wie co począć ze swoją zwiększoną wrażliwością. Podobnie jak nagle i nieoczekiwanie wywołane doświadczenia okultystyczne i transcendentalne powodują wyczerpanie nerwowe i bardzo poważne zaburzenia psychiczne, tak też te doświadczenia wywołały w młodszym pokoleniu zwiększoną wrażliwość, z którą wielu nie potrafiło powrócić do życia społecznego. Cała istota nie potrafiła zasymilować tej wrażliwości, która zamiast stać się dobrodziejstwem, błogosławieństwem, siłą, stawała się raczej słabością, chorobą, czasem nawet przekleństwem. Każde podejście częściowe, niepełne, każde niepełne działanie wywołuje wypaczenia, jakieś skrzywienie w całej istocie.

Pierwsza rzecz, to zgodzić się z faktem, że fizycznie i psychicznie każdy człowiek jest uwarunkowany. Nie może on od tych uwarunkowań uciec, nie może z nimi walczyć, nie może ich usunąć ze świadomości. Jednak nie mają one nad umysłem żadnej władzy, jeśli człowiek ich władzy nie zaakceptuje, nie będzie się z nimi identyfikował. Widać więc – nie jako ideę, lecz jako prosty fakt – że umysł nie jest ich narzędziem. Umysł służy mechanicznej aktywności, umysł, mózg służy do nabywania informacji, do przechowywania tych informacji, do organizowania ich w systemy i kategorie, do użytkowania ich w razie potrzeby. W ten sposób mózg nie staje się narządem, który cię zniewala, lecz ten sam uwarunkowany mózg może stać się narzędziem wyzwolenia. A zatem dla dalszych badań, dla dalszych odkryć władza rozumu się kończy.

Człowiek zintegrowany wie gdzie używać rozumu, gdzie używać mowy. My obecni tego nie wiemy. Używamy go w sposób niewłaściwy, tak samo jak w niewłaściwy sposób używamy naszego ciała fizycznego, tego pięknego, złożonego organizmu, który mamy do dyspozycji. Odżywiamy je zależnie od naszych kaprysów, zachcianek, nastrojów. Jesteśmy wobec naszego ciała bardzo nielojalni, bardzo niesprawiedliwi. Zależność nasza od fizycznego organizmu i skomplikowanego umysłu nie jest jeszcze ani znana, ani uporządkowana. Jeśli więc się widzi, że umysł nie przyda się do dalszych badań, nie może jednak zostać zniszczony czy unicestwiony, dochodzi wówczas do ładu z własnym umysłem. Uczymy się go używać w sposób sprawny i racjonalny, gdy zajdzie potrzeba. To piękne, jeśli umiemy się posługiwać naszym skomplikowanym mózgiem. Tego się człowiek uczy. Jeśli na poziomie fizycznym i mentalnym panuje bałagan, chaos, anarchia, niemożliwe jest jakiekolwiek dalsze badanie, wszelka dalsza droga. Tak więc używanie rozumu, tam gdzie on jest niezbędny, pozwala człowiekowi zaniechać nieodpowiedniej działalności umysłowej. Nie trzeba wtedy umysłu uspokajać, zmuszać go do ciszy, narkotyzować go ani z nim walczyć.

W stopach przebywa ruch, lecz ruch ten drzemie, jest w stanie zawieszenia. W ten sam sposób uwarunkowany umysł, czy uwarunkowany mózg, przechodzi w stan zawieszenia. To właśnie nazywamy stanem obserwacji. Nikt nas tego nie uczył, lecz po to by utrzymać umysł w stanie zawieszenia, musimy się uczyć obserwować.

Zauważ, że w okresie edukacji umysł musi być w pewnym stopniu używany – nie jako ten co doświadcza lub wykonuje, lecz istnieje rozszczepienie na obserwatora i przedmiot obserwacji. Obserwacja nie jest porównywaniem ani wartościowaniem, a więc doświadczenie nie musi w nią ingerować. Jednak to rozszczepienie, ten podział nadal istnieje, człowiek usiłuje się uczyć podobnie jak uczy się prowadzić auto, latać samolotem itp.; jest to świadome działanie. Akt obserwacji w dalszym ciągu zachodzi na płaszczyźnie rozumowej, nadal używamy świadomego “ja”, ośrodka, Ego, chociaż tutaj ono jest nie po to, żeby przeżywać, oceniać, formułować opinie lub zyskiwać nowe doświadczenia. Służy ono do uświadomienia sobie tego, co istnieje poza człowiekiem i tego co, się dzieje w jego wnętrzu, by ustalić uwagę w sposób wolny od reakcji.

Obserwacji, jako nowej władzy świadomości, jako nowego kontaktu z rzeczywistością, będziemy musieli uczyć się stopniowo. To bardzo trudne, widzieć i być świadomym bez reakcji emocjonalnej, bez łączenia tego, co jest obserwowane ze świadomym “ja”, bez pragnienia lub motywu, żeby to chcieć lub tamtego nie chcieć, by akceptować lub odrzucać, by lubić czy nie lubić.

Pozostaje rozpoznawanie, rozpoznawania nie da się uniknąć, lecz czynnik wartościujący, czynnik zysku nie będzie wchodził w grę. W stanie obserwacji jest tylko wszechobejmująca uwaga, której nie prześladuje przedmiot, której nie zakłócają reakcje podmiotu. Utrwalenie się stanu obserwacji jest czymś nowym; wymaga to ogromnej energii, wymaga prostoty. Trzeba więc uczyć się czuwać. Trzeba uczyć się patrzeć, nie pragnąc przez to niczego zyskać ani czerpać przyjemności. Po to by mógł nastąpić bardzo prosty kontakt z otaczająca rzeczywistością, musi być wszechobejmująca uwaga, to znaczy stan obserwacji, choć nadal trwa podział na obserwatora i obserwowane. Gdy ta prosta percepcja, to czyste poznanie, to wszechobejmująca uwaga się utrwala, gdy człowiek nauczy się ją utrzymywać, wtedy wszystkie motywy, intencje, cele, które były niedostępne naszej uwadze, zostają odkryte.

Obnażenie się podświadomości przed tą wszechobejmującą uwagą może mieć miejsce, jeśli do tego dopuścimy. Tak więc człowiek widzi swą brzydotę i piękno, swą słabość i siłę. Duma i próżność, wyobrażenia jakie człowiek miał o sobie, zostają rozbite. Przedtem człowiek bardzo chętnie narzucał innym własne opinie, mierzył ludzi według własnych norm i kryteriów. Potem widzi swoje ograniczenia, i tym samym jego aspiracje by oceniać ludzi według własnych kryteriów i norm, odpadają i zanikają. Następuje wtedy odprężenie w stosunkach z ludźmi, bowiem skwapliwość i gorączkowość z jaką człowiek narzuca, sądzi, przekonuje, spiera się – cała ta powierzchowna, intelektualna gra na pokaz, przestaje bawić i pojawia się prostota.

Gdy stan obserwacji trwa nieprzerwanie przez cały dzień, to odprężenie zmienia również charakter snu. Nie męczą nas wtedy zbytnio marzenia senne i podczas gdy zmiana ta zachodzi, to co leży głęboko w ludzkiej psychice, to co nazywamy zbiorową podświadomością, produktem całego ludzkiego doświadczenia, także zaczyna projektować się na ekranie naszej uwagi. Dopóki zawartość psychiki nie odsłoni się przed obserwacją, nie może mieć końca podział na obserwatora i obserwowane. Tak więc podświadomość projektuje się w różny sposób. Mogą to być wizje, doznania, niezwykłe doświadczenia. Zachowanie stanu obserwacji, gdy pojawiają się tego rodzaju doznania, gdy pojawiają się wizje, gdy następuje projekcja dźwięków, świateł i zapachów, gdy wewnętrzne siły psychiczne zostają obudzone, zachowanie prostoty i skromności obserwacji, jest wtedy bardzo trudne. Człowiek bardzo chętnie poddaje się tym doznaniom i wizjom, ulega tym siłom psychicznym, zapominając, że wszystkie te siły i doznania mieszczą się w sferze uwarunkowanego umysłu, w sferze znanego. Jakkolwiek piękne i wysublimowane bywają przeżycia (można zobaczyć Krisznę, Siwę, Buddę, Chrystusa), to nie jest nieznane. Wszelkie te doznania mogą wystąpić, lecz mieszczą się one w sferze uwarunkowanego umysłu. Tak więc stymulowanie doświadczeń w sferze znanego może stanowić bardzo przyjemne przeżycie, lecz nadal podlega ono dualizmowi. Obserwator pozwala temu wszystkiemu się pojawić. On nie szuka, wszystko pojawia się samo. I kiedy może się to odsłonić przed wszechobejmującą uwagą, gdy może się to odsłonić przed obserwacją, traci cały swój napęd. Zostaje zaobserwowana cała zawartość uwarunkowanego umysłu i wraz z tym kończy się podział na obserwatora i obserwowane. Tak więc stworzone przez nas “ja”, obserwator, ośrodek wraz z całym jego obwodem, przechodzi w stan zawieszenia. Wtedy dopiero zaczyna żyć to, co nazywamy ciszą. Cisza jako wymiar świadomości nabiera życia. Nie istnieje ośrodek ani jego obwód.

Ośrodek przechodzi w stan zawieszenia. Pojawia się inteligencja, człowiek osiąga stan świadomości pozbawiony “ja”. Możliwe, że w stanie tym żyjemy każdej nocy, kiedy pogrążamy się w głębokim śnie bez marzeń sennych. Podczas głębokiego snu bez marzeń sennych świadomość “ja”, świadomość płci przechodzi w stan zawieszenia.

Ta twórcza inteligencja jest subtelniejsza niż oddech, subtelniejsza niż krew płynąca w żyłach. Nie odgradza jej więc bariera skóry i mięśni. Chcę powiedzieć, że nie jest ona indywidualna ani zbiorowa. Nie jest ona uwarunkowana przez ludzki umysł, zatem jest ona zasadą, która wszystko przenika, która panuje, która istnieje. Ta “istność” życia zaczyna działać. Ta inteligencja działa w jednostce, używa ludzkich zmysłów, używa ludzkiego mózgu. Medytacja jest stanem lub wymiarem, w którym ta inteligencja, ta zasada życia, nie uwarunkowana przez ludzki rozum, pojawia się i działa. Jest to działanie nieznanego – nieuwarunkowanej, niezmierzonej inteligencji i wrażliwości. Nie ma w niej podziału na zewnętrzne i wewnętrzne, na jednostkowe i zbiorowe. Percepcja nie jest więc dualistyczna, dlatego reakcje są spontaniczne. Jest to wymiar świadomości, do którego dorosnąć może każdy człowiek. Świadomość ta nie będzie samoświadomością – będzie to pełna świadomość. Niektórzy ludzie, tacy jak Richard Bucke, już bardzo dawno temu nazwali ją świadomością kosmiczną, świadomością uniwersalną, albo też świadomością boską. To co pełne bowiem jest boskie, to co nierozszczepione jest boskie. Rozszczepienie to piętno. Pełnia jest istotą życia, jest jego wymiarem. W świadomości tej nie ma żadnego śladu po zwierzęcym strachu i popędzie obronnym. Nie ma w niej żadnego osadu minionych przeżyć, który zatyka i dławi. Ludzie wschodu nazwali tę pełną świadomość “samadhi”, lecz trudno zdecydować się na używanie tego określenia, ponieważ ono, podobnie jak “dhjana” – medytacja, bywało mocna nadużywane. Nie jest to żaden punkt do którego się dochodzi i tam zatrzymuje. Tam człowiek rodzi się na nowo. Z prymitywnej zwierzęcej świadomości narodził się człowiek samoświadomy, a z tej mutacji psychicznej człowiek dalej rodzi się na nowo, w nowym wymiarze świadomości, w którym żyje i z którego wyprowadza swe działanie. Tam zaczyna się życie. Wtedy człowiek może działać i tworzyć nowa strukturę wzajemnych stosunków.

CZĘŚĆ II

Czym jest medytacja?

Medytacja to wszechogarniająca uwaga. Jest to działanie tej pełnej uwagi. Gdy dochodzisz do pełnej uwagi, wszystkie twoje związki ze światem zostają zrewolucjonizowane. Związki te nie odnoszą się już do ego, które przestaje funkcjonować w centrum świadomości. Znikają działania motywowane wyobrażeniem lub myślą. Zewnętrzna i wewnętrzna aktywność nie jest ukierunkowana na materialne czy duchowe osiąganie. Staje się ona tak naturalna i łatwa jak oddychanie. Tak więc medytacja to działanie w zupełnej ciszy umysłu. Cisza, w której działa świadomość oznacza ogromną moc i głębię. Dopóki działanie wypływa z umysłu, jest ono niepełne i dlatego brak mu mocy i głębi. Wszelka umysłowa aktywność jest płytka i wymaga niewielkiej ilości energii; toczy się ona biernie w koleinie wrażenia – interpretacji – reakcji.

Percepcja rozróżniająca oraz intuicja znajdują się na nieco głębszym poziomie, lecz są one także związane ze świadomością “ja”. Są to po prostu jej bardziej subtelne zdolności. Działanie ciszy jest wolne od dwoistości. Świadomość “ja” wtedy nie funkcjonuje. Wszystko co dzieli, znika. Cały ruch energii, z której tworzy się świadomość, zostaje skierowany do wnętrza. Użyto to słowa “ruch”, aby wskazać na twórczy aspekt czystej “istności”. Rzeczywiście nie ma takiej przestrzeni ani czasu, w których ruch tej energii by się odbywał. Pojęcie ruchu wiąże się z naszą obecną percepcją, która jest wynikiem świadomości “ja”, funkcjonującej dzięki narządom zmysłowym.

Jak zacząć?

Należy zrozumieć, że medytacja obejmuje całość życia. Obejmuje ona w równym stopniu stronę fizyczną, jak i psychiczną. Jeśli ktoś nie jest gotów przejść radykalnej przemiany w obu tych sferach, niech nie myśli o życiu w medytacji. Trzeba zacząć od badawczego przyjrzenia się stosunkowi do własnego ciała i umysłu. Badanie to powinno być równoczesne. Zapoznanie się z własnym ciałem to pierwszy krok. Przyjazny stosunek do własnego ciała, to drugi krok. Po przyjacielsku zaspokajasz potrzeby swego ciała. Lecz go nie rozpieszczasz. Nie przywiązujesz się do niego. Nie pozwalasz, aby ciało dyktowało ci warunki.

Dieta. W zakres prawidłowej diety wchodzi właściwa jakość i ilość pokarmów, jak również częstość spożywania posiłków. Jedzenie powinno mieć związek z apetytem. Nie powinno ono powodować pobudzenia ani zakłócać równowagi emocjonalnej. Posiłki należy spożywać spokojnie, w pogodnym nastroju. Trzeba czuwać nad tym, żeby wszystko co się je zostało w pełni przetrawione. Nie należy obciążać ciała niestrawnym pokarmem. Czystość wszystkich narządów wewnętrznych jest jednym z podstawowych warunków medytacji.

Kondycja fizyczna. Osobom cierpiącym na dolegliwości fizyczne trudno będzie zachować pełnie medytacji czyli maksimum uwagi. Trzeba dołożyć wszelkich starań, aby układ nerwowy i mięśniowy były sprawne i zdrowe. Każde zesztywnienie oznacza chorobę. Nie można pozwolić, aby jakakolwiek część ciała zwyrodniała w zesztywnieniu. Trzeba zachować w zdrowiu każde włókno organizmu przez stosowanie odpowiednich ćwiczeń. Zdrowie to piękno.

Sen. Należy dbać o to, żeby spać głęboko przez co najmniej sześć godzin bez przerwy. Niezbędne minimum snu dla człowieka, to sześć godzin w lecie i osiem godzin zimą. Najlepsza pora do spania, to dwie godziny przed północą i czas po północy.

Samokształcenie. Medytacja wymaga wszechstronnego wychowania. Dorośli uważają, że uczyć się samemu jest dość trudno. Łatwo im zmusić się do postępowania według pewnych wzorów, metod czy technik. Inaczej mówiąc potrzebują jakiegoś autorytetu. Jednakże medytacja zakłada samokształcenie. To znaczy, że odkrycie sensu życia musi pochodzić z pierwszej ręki. Kto pragnie odkrywać, ten czerpie nauką ze wszystkiego i od każdego, nie stając się od niczego o od nikogo zależnym. Samokształcenie wymaga więc:

Żywej wrażliwości dziecka.
Skromności badacza, który stara się uczyć i odkrywać, nie narzucając w procesie badawczym swego stanowiska i postawy innym ludziom.
Poczucia odpowiedzialności, aby żyć zgodnie z tym, czego się człowiek nauczył, niezależnie od konsekwencji.

Prawda jest po to, aby nią żyć. Ten kto usiłuje prawdę propagować lub organizować, zatraca rytm pełni. Jeśli ktoś jest gotów samodzielnie się uczyć, powinien odkryć jakie sprawy w jego życiu mają pierwszeństwo. Jest rzeczą absolutnie niezbędną ustalić ich kolejność i wydatkować swój czas i energię stosownie do tej kolejności. Na ogół tracimy energię na nieważne i drugorzędne sprawy. To szkodliwe marnotrawstwo powoduje, że pod koniec dnia jesteśmy zmęczeni i rozstrojeni. Człowiek przemęczony i emocjonalnie rozstrojony nie jest w stanie spać głęboko. Marnujemy wtedy noc, a następny dzień rozpoczynamy z rozleniwionym ciałem i ospałym umysłem. Należy dbać o to, aby bez potrzeby nie tracić cennej energii. Energia, która zostaje nagromadzona w dzieciństwie i młodości, stanowi nasz kapitał. Należy ją zachowywać, wydatkując uważnie i rozsądnie. Każdy ruch ciała i umysłu, jak również mowa, zużywa energię. Każda myśl, emocja, wyobrażenie, pochłaniają energię życiową. Każde wypowiedziane słowo pochłania energię życiową. Samokształcenie zaczyna się od obserwacji jak użytkujemy te energię i od uczenia się, żeby nie tracić jej przez:

wzburzenie,
pośpiech,
niepokój,
zawiść,
ambicję,
użalanie się nad sobą,
lęk,
plotkowanie,
skłonność do osądzania innych.

Następny krok to nauczyć się robić wszystko dokładnie i skrupulatnie. Jest to działanie ze znajomością rzeczy. Robiąc wszystko dokładnie, zupełnie naturalnie robimy to w najbardziej piękny i skuteczny sposób. Piękno i efektywność wynikają z dokładności. Sprawne działanie oznacza minimum zużycia czasu i energii.

Sztuki działania można nauczyć się dzięki czujności i uwadze. Przyswoiwszy sobie sztukę dokładności, należy skupić uwagę na tym. Aby robić konieczne rzeczy we właściwym czasie. Odkładanie pracy na później stanowi ziarno niepokoju, lęku i troski. Właściwe działanie we właściwym czasie zaoszczędza wiele umysłowego wysiłku. Nawyk odkładania czynności fizycznych utrwala się i zniekształca percepcję. Ten sam nawyk staje się postawą psychiczną. Odwlekanie decyzji, zwolnione reagowanie na sytuacje i inne neurotyczne skłonności, wyrastają na gruncie odkładania spraw. Zwolniona reakcja pozostawia osad w podświadomości. Sytuacja obiektywna staje się problemem subiektywnym. To zaś stwarza napięcia i konflikty.

W młodości człowiek jest bardziej bezwzględny. Uważa za przywilej młodości działanie impulsywne i bezmyślne. W wieku średnim człowiek robi się ospały, opieszały, staje się konformistą. Na starość traci twórcze zainteresowanie życiem. Tak więc człowiek nigdy nie żyje prawdziwie. Odkłada życie na później. Unika on zawsze spotkania z chwilą obecną.

Medytacja to spotkanie z wiecznością w chwili obecnej. To rozwiązywanie każdego problemu, kiedy tylko się pojawia. To rozładowywanie każdego napięcia, skoro tylko się wkradnie. To odważne przyjmowanie wyzwania, jakie niesie życie. Medytacja oznacza działanie wolne od napięć. Tylko ten może działać pełnią swej istoty, kto działa bez napięcia. Napięcie, lęki, troski stwarzają zahamowania. Ktoś, kto żyje w ciągłym konflikcie i napięciu, zaczyna szukać odprężenia poza codziennym życiem. Szuka ciszy na zewnątrz, poza sobą. Bardzo musimy uważać, żeby nie paść ofiarą tego rodzaju niezdrowych pokus. Musimy wniknąć w naszą codzienną rutynę i w nasze układy; zrozumieć je i dzięki temu je zmienić. Oto twórcza droga medytacji. Dlatego właśnie nazywamy ją pełną, wszechobejmującą uwagą.

Niełatwo mieć pełną uwagę. Niełatwo jest patrzeć na cokolwiek w sposób całkowity. Nie mamy w tym wprawy. Nikt nas nie uczył uwagi, która nie wymaga wysiłku. Nie potrafimy żyć w pustce. Każde chwila jaką przeżywamy na jawie wypełniona jest egocentryczną działalnością. Proponowałabym, żeby każdy zainteresowany medytacją spędził co dzień nieco czasu w zupełnej ciszy. Należy zacząć od zawieszenia aktywności fizycznej i psychicznej. Na początku wskazane jest śledzenie oddychania. Można się do tego uciec, aby odwrócić uwagę od procesu “myśl – wspomnienie – reakcja.

Gdy uwaga skierowana jest do wnętrza, panuje spokój. Kiedy proces myślowy ustaje, człowiek doświadcza odprężenia. Początkowy wpływ tego doświadczenia wywołuje dezorientację. Umysł zawsze chce czuć, że czegoś doznaje. Gdy działa na niego cisza, umysł jakby się dusi. Poruszenia umysłu należy śledzić bez próby kontrolowania czy tłumienia ich. Trzeba by człowiek przeszedł przez to doświadczenie “duszenia się”, dezorientacji i pustki. Jest to nieuniknione doświadczenie samotności, przez które każdy musi w życiu przejść.

Jeśli możemy zacząć od ćwiczeń fizycznych i godziny ciszy, będzie to właściwy sposób. Zaczynamy dzień opanowani, spokojni i pogodni. Nasze codzienne życie jest jedynym jakie mamy. Trzeba abyśmy je przeżywali w sposób rozsądny, zdrowy i bogaty. W ciągu paru tygodni człowiek stwierdza, że potrafi ze spokojem wykonywać swe codzienne zajęcia. Zdarzają się przeciwności. Powstają trudności. Człowiek reaguje na nie w sposób przytomny i opanowany.

Trzeba zaznaczyć, że wraz z ustaleniem się zdrowia psychicznego, spokoju i równowagi, zaczyna się rozwijać wiele zdolności psychicznych. Zaczynają się przejawiać ukryte dotychczas władze. Bez żadnego świadomego wysiłku zaczynają się manifestować takie zdolności jak jasnowidzenie, jasnosłyszenie, telepatia, umiejętność leczenia przez dotyk, przewidywanie zdarzeń, magnetyzm i inne. Angażując się w nie i wykorzystując je do jakichkolwiek celów, człowiek wszystko psuje. Byłoby rzeczą głupią i bezcelową dać się uwarunkować przez siły psychiczne.

Z drugiej strony pogrążanie się w głęboką ciszę, jeśli nie traktować tego właściwie, może powodować, że powrót do codziennych zajęć staje się dość nieprzyjemny. Niech cisza nie absorbuje umysłu. Jeśli ktoś doświadcza ciszy umysłem, to znaczy, że jest na niewłaściwej drodze. Jest to w dalszym ciągu niepełne działanie. Tylko wtedy otwiera się królestwo ciszy, gdy doświadczający przestaje istnieć. Zawsze więc, gdy powrót do codziennej pracy staje się uciążliwy, należy zdać sobie sprawę, że się wcale w ciszy nie przebywało. Człowiek bawił się tylko brakiem aktywności. Zawsze gdy czujemy się oszołomieni czy zmęczeni po godzinnej ciszy, znaczy to, że wcale w ciszy nie przebywaliśmy. Spontaniczne ustanie aktywności umysłowej wyzwala zupełnie nową, dynamiczną energię. Cisza zwiększa wrażliwość całej istoty. Wzmacnia ona w zdumiewający sposób system nerwowy. Tak jak po głębokim spokojnym śnie, jesteś całkowicie zregenerowany, tak samo jesteś odświeżony, kiedy w ciągu tej godziny ciszy przestajesz działać jako ego.

Dla tych, którzy nie mogą dojść do spontanicznej ciszy umysłu bez żadnej pomocy, sugerowano obserwowanie rytmu oddychania. Lecz jest niepożądane i niewskazane uzależnianie się od tej pomocy na dłuższy okres czasu. Trzeba sprawdzić samemu, czy dzięki tej pomocy człowiek uczy się niezależności, czy też nie. Prosta obserwacja rytmu oddychania przechodzi e spontaniczną ciszę pełnej uwagi w ciągu kilku tygodni. Po drugie, ta godzina ciszy powinna pomóc człowiekowi przeżywać uważnie cały dzień. Pod wpływem tej godziny ciszy człowiek czuje już na początku, że zmienia się jego życie. Później ta zmieniona jakość staje się normalnym wymiarem, w którym człowiek żyje. Wreszcie dochodzi się do tego, że wyznaczenie tej godziny ciszy staje się niepotrzebne. Albo też wszystkie 24 godziny stają się godzinami ciszy. W tym nowym wymiarze życia człowiek używa umysłu, gdy to jest niezbędne. Przestaje żyć w “oceanie myśli”. Żyje w ciszy o niezmierzonej głębi. Używa mowy tylko wtedy, gdy jest ona nieodzowna. Nadużywanie mowy pochłania równie dużo energii życiowej jak nadużywanie aktywności seksualnej. Człowiek je tylko tyle, ile jest konieczne dla utrzymania zdrowia ciała. Je tylko to, co daje ciału i umysłowi zdrowie i piękno. Niewłaściwe używanie smaku jest przyczyną większości schorzeń fizycznych. Człowiek przyjmuje sytuacje życiowe z równowagą i spokojem. Do innych odnosi się z miłością i przyjaźnią. Emocje przestają skrzywiać i wypaczać reakcje. Reakcje przestają mieć źródło w umyśle, a zaczynają wypływać z całej istoty człowieka. Wykonywanie obowiązków rodzinnych i społecznych staje się rzeczą łatwą i wdzięczną. Przestają one być wyrazem pychy czy litowania się nad sobą. Stają się one jak wdychanie i wydychanie powietrza – naturalne, łatwe, krzepiące. Tak więc medytacja, to kompletne otwarcie się wobec każdego i wszystkiego. Jest to dynamiczne działanie w zupełnej ciszy. Jest to działanie wolne, którego nic nie ogranicza. Jest to działanie w stanie całkowitego odprężenia.

Człowiek poważny i szczery może poprzez samokształcenie i czujność rozwinąć się i osiągnąć dojrzałość medytacji.

 

1

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin