Norton Andre - Forerunner 02 - Triumf Simsy.pdf

(533 KB) Pobierz
353979489 UNPDF
Andre Norton
Triumf Simsy
T²umaczy²: Piotr Ku
Tytu² orygina²u Forerunner: the second venture
SCAN-dal
Rozdzia² pierwszy
By²a to ziemia jak ze wszystkiego oskrobana, tworzy²y j¸ jedynie sk¸pane w gor¸cu
nagie ska²y. Nawet listek, unoszony wiatrem, nawet ²ody¾ka trawy nie m¸ci²a bezkresnej
przestrzeni szaroniebieskiego kamienia, urozmaiconej jedynie ciemniejszymi za²omami. W
jednej z takich szczelin, ci¸gn¸cej siè od horyzontu po horyzont w tym pustynnym wiecie,
przycupnè²a jaka sylwetka, okryta szerokim p²aszczem. Tylko w tej szczelinie mo¾na by²o
zauwa¾yä namiastkè ruchu: powoli p²yn¸² w niej, gèstym potokiem, nie p²yn, ¾aden, lecz
raczej ciè¾ki piasek, uparcie poszukuj¸cy swej drogi do przodu.
Nie by²o s²oîca, ktðre rozjania²oby to pustkowie, nie by²o nic, tylko otwarte niebo,
otwarte tak znacznie, ¾e wzrokiem mo¾na by²o dosiègn¸ä wysoko a¾ ku ekranowi mgie²ki,
okrywaj¸cej ten sk¸pany w gor¸czce kawa²ek planety.
P²aszcz jakby odrobinè uniðs² siè. W namiocie, ktðry tworzy²y jego fa²dy, da²o siè
zauwa¾yä poruszenie. Nagle wyros²a z niego, niczym antena, czyja d²oî, a na tej d²oni
siedzia² czarny ptak.
Uwa¾asz, ¾e jestem idiotk¸, moja Zass? G²os nie by² ani szeptem, ani
pomrukiem, a raczej skrzekiem, dobiegaj¸cym spomièdzy zaschniètych warg,
wydobywaj¸cym siè z krtani tak suchej, jak ziemia dooko²a. Ach, Zass, istnieje
szaleîstwo i istnieje mo¾liwoä wyboru, dzièki ktðrej mo¾na odrzuciä to, co najgorsze.
Fa²dy p²aszcza znðw zafalowa²y, gdy jego w²acicielka poruszy²a siè, by wyjrzeä na
zewn¸trz. Przez d²ug¸ chwile przypatrywa²a siè temu, co powinno byä wod¸, a by²o jedynie
piaskiem, sun¸cym wysok¸ fal¸ pomièdzy stromymi brzegami z nagiego kamienia.
Szaleîstwo W s²owie tym zabrzmia²a gorycz. Ale nawet, gdy przyzna²a to
wobec siebie, pojawi²o siè w niej nowe uczucie, oczywiste jak ta ziemia, czyste jak ska²y,
pozbawione ladðw ¾ycia. Poruszy² ni¸ strach, taki, jaki mðg² pojawiä siè jedynie na tej
ziemi mierci, strach wièkszy ni¾ jakikolwiek poznany przez ni¸ do tej pory.
I znðw p²aszcz poruszy² siè. Palce Simsy mocno zacisnè²y siè na przedmiocie,
ktðrego za swego ¾ycia nie zamierza²a nigdy utraciä. Nie by²a to laska, przedmiot by² zbyt
krðtki, by okreliä go tym s²owem. Przypomina² raczej ber²o, jakie przywðdcy
nadrzecznych miast dzier¾yli przy wyj¸tkowo wa¾nych okazjach. wieci² nawet poprzez
fa²dy p²aszcza. Mia² okr¸g²y uchwyt z dwoma zakrzywionymi rogami po bokach, jakby na
jego stra¾y. S²oîce i dwa ksiè¾yce, jak kiedy powiedziano Simsy.
Thom! Ton jej g²osu brzmia² prawie tak, jakby przeklina²a. Po chwili
powtðrzy²a je i zabrzmia²o to jeszcze bardziej nieprzyjemnie. Thom! Nie krzycza²a
jednak. Czy jakikolwiek g²os jest w stanie przedrzeä siè od jednego wiata do drugiego,
pognaä ku niebu i poprzez pustkè przestrzeni, by dotrzeä do w²aciwych uszu?
To Thom przedstawi² j¸ Im tym ludziom o zimnych g²osach, o oczach, ukrytych
za woalkami; on darzy² ich szacunkiem, ona natomiast od pierwszej chwili nabra²a
nieufnoci. Ona, ktðra
Znðw poruszy²a rèkami. ¢apki Zass lekko pog²aska²y jej silne przedramiè, ma²y,
ostry dziðb, skierowa² siè ku jej twarzy. Inne myli, niby obce, a przecie¾ raduj¸ce j¸,
uspokajaj¸ce, zaczè²y kszta²towaä siè w jej umyle.
Jestem Simsa Wypowiedzia²a te s²owa powoli, wypuszczaj¸c i
wpuszczaj¸c do p²uc powietrze w przerwie pomièdzy nimi. Simsa i kto jeszcze?
Dawniej by²a dziewczynk¸ na posy²ki u starej i przebieg²ej kobiety, ktðra wiele
wiedzia²a, jednak mðwi²a bardzo ma²o. Razem z Ferwar chroni²a siè, od tak dawna, jak
tylko sièga²a pamièci¸, w Ziemiankach, u stðp miasta Kuxortal. Przyswoi²a sobie od starej
wszystko, czego tylko mog²a siè od niej uczyä. By²a jej pos²uszna, a przecie¾ nawet wtedy,
gdy Fervar wydawa²a jej tyle rozkazðw, ¾e zdawa²y siè nie mieä koîca. Simsa i tak czu²a
siè woln¸
A jednak teraz to siè skoîczy²o! Istnia²y pewne stopnie wolnoci; wreszcie Simsa
siè tego dowiedzia²a.
Uwolni²a siè z Ziemianek tylko dlatego, ¾e fortuna wys²a²a j¸ w przestrzeî, z
przybyszem z innego wiata, ktðry poszukiwa² swego zaginionego brata i sekretu, za ktðrym
on kiedy pod¸¾a². Choä w duchu buntowa²a siè przeciwko temu, niezaprzeczalnym faktem
pozostawa²o, i¾ to w²anie ta sama fortuna wprowadzi²a j¸ w pu²apkè staro¾ytnej mierci i
nowej katastrofy.
Zatem Wznios²a ku niebu swe ber²o s²oîca i dwðch ksiè¾ycðw, trzymaj¸c je w
d²oni, ktðra do tego nie przywyk²a, przez co koîce zakrzywionych ksiè¾ycðw dotknè²y jej
ma²ych, niemal dziewczècych piersi¸tek. Podnios²a wysoko g²owè. Nag²y przyp²yw energii,
ktðry ujawni² siè zupe²nie niespodziewanie, powraca² do niej nie w postaci mocy niszczenia,
ktðr¸ kiedy przywo²ywa²a, lecz raczej w formie studni z o¾ywcz¸ wod¸, z ktðrej czerpaä
mo¾na do woli ku pokrzepieniu cia²a.
Dziewczyna przymknè²a oczy i jeszcze raz ujrza²a tè drug¸ Simsè, oczekuj¸c¸,
lustrzan¸ kopiè siebie samej. A mo¾e to w²anie ona jest tylko lustrzanym odbiciem? Jeden
dotyk wystarcza², by stawa²a siè osob¸ podwðjn¸, czujn¸ i zazdrosn¸ o swðj drugi kszta²t
Simsa, ktðrej czarna skðra okrywa²a teraz dwie osoby.
Tak by²o jednak tylko w przestrzeni. Tutaj Simsa by²a jedna, ale za to zupe²nie
nowa. Wiedza, o jakiej dziecko Ziemianek nie mog²o nawet marzyä, znalaz²a dla siebie
przestrzeî w jej g²owie i zaczyna²a kie²kowaä. W takich chwila Simsa by²a triumfuj¸ca,
dumna, wielka. Nawet Thom to widzia². Tak, lecz widz¸c to stawa² siè podniecony
Zass wyda²a ze swego cienkiego gard²a jakby g²èboki charkot, a jej skrzyd²a,
pokryte pr¸¾kowan¸ skðr¸, odrobinè siè unios²y. Zass zawsze wyczuwa²a z²oä Simsy
lub jej strach. To zorsal w porè nakaza² jej udaä siè w drogè, ktðra przywiod²a je a¾ tutaj.
Prekursorka, tak nazywa² j¸ Thom, ktðry wiele opowiada² o dawnych
wèdrowcach, poruszaj¸cych siè mièdzy gwiazdami, nieznanych ju¾ jemu wspð²czesnym.
Wèdrowcach, ktðrzy pozostawili swe znamiè na wielu wiatach. Znamiè to wci¸¾ jest
zagadk¸ dla tych, ktðrzy prðbuj¸ przenikn¸ä dawno zapomniane tajemnice. Prekursorka
²up. Taki sam skarb dla niego i jego kumpli, jak wszystko zagrabione z ziemi, wypukane z
wiekowego kurzu. Simsa mia²a wrðciä do tych, ktðrzy poszukiwali podobnych ²upðw. Nikt
nie zapyta² jej o zdanie, nikt nawet nie powiedzia² jej jasno co ma siè staä.
Thom znikn¸², kiedy eskortowano j¸ do tego wymizerowanego mè¾czyzny o
oczach, ktðre patrzy²y na ni¸, ale jakby niczego nie widzia²y. Zdawa² siè wci¸¾ wypatrywaä
czego cennego, co mo¾e osi¸gn¸ä jak najwièksz¸ cenè. Pod wp²ywem tego spojrzenia
Simsa z Ziemianek jakby znðw obudzi²a siè, ale nawet ta dawna Simsa by²a czujna, uwa¾na,
rozwa¾na, planuj¸ca co skrycie
Ale i tak nie spèdza²y wiele czasu razem, ta pierwsza Simsa i ta z przesz²oci.
Dziewczyna urodzona w Ziemiankach wysuwa²a pazury i przyjmowa²a postawè obronn¸.
Wiedzia²a, ¾e nie omieli siè przywo²aä niszcz¸cych mocy, skoncentrowanych w berle, ktðre
teraz ciska²a. Zaatakowane zwierzè bèdzie walczy²o, albo po prostu ucieknie. ®adna
Simsa, nie ucieknie nigdy i przed nikim. Walka To tak¾e by²o teraz z²ym rozwi¸zaniem i
w²anie zda²a sobie z tego sprawè. Przemoc nie by²a w²aciw¸ odpowiedzi¸ na ludzi z
przestrzeni. Istnia²y rozwi¸zania bardziej stosowne. Czekaj, ucz siè tak naucza²a j¸
Starsza. Ucz siè, dowiedz siè, co mog¸ ci zaoferowaä, czy przyniesie ci to po¾ytek, czy te¾
nie. Rozwa¾aj starannie wszystkie aspekty ka¾dego zagadnienia i w skrytoci snuj swoje
w²asne plany.
Dlatego bez s²owa protestu wesz²a na pok²ad statku. Sporðd trzech zorsali, dwoje
m²odych wypuci²a na wolnoä; wzbi²y siè ku niebu w swoim w²asnym wiecie jej
wiecie. Zass przylgnè²a natomiast do niej i za nic nie chcia²a jej opuciä, tul¸c siè do niej ze
wszystkich si². W gruncie rzeczy i ona tuli²a siè do Zass, ktðra przypomina²a jej wszystko,
co spotka²o j¸ w dotychczasowym ¾yciu.
Simsa nigdy dot¸d nie znalaz²a siè na pok²adzie statku kosmicznego. Wszystko w
nim by²o dziwne, a stawa²o siè jeszcze dziwniejsze, gdy kontrastowa²o z budz¸cymi siè
skrawkami wspomnieî Starszej. Podda²a siè niemal ca²kowicie tej drugiej Simsie,
zachowa²a jednak tyle silnej woli, by nie zadawaä pytaî obcym, by nie pytaä o innych ze
swojego gatunku. Byä mo¾e wraz z ni¸ w stalowej czaszy statku, ktðry uniðs² j¸ w
przestworza, znalaz² siè i Thom; jednak nie widzia²a go, ani nic o nim nie s²ysza²a.
W ma²ej kabinie wydzielono jej trochè miejsca. Rozz²oci²a siè, gdy zrozumia²a, ¾e
nieustannie jest obserwowana, ¾e nie ma chwili, by ci kosmiczni wèdrowcy nie podgl¸dali
jej za pomoc¸ swoich skomplikowanych przyrz¸dðw. Urz¸dzenia te zdolne by²y docieraä
nawet do najdalszych zakamarkðw jej umys²u. Simsa z Ziemianek pobi²aby obcych,
porwa²aby ich na strzèpy. Starsza uzna²a natomiast, ¾e lepiej bèdzie, jeli zareaguje zupe²nie
inaczej. Wobec wszystkich szpieguj¸cych j¸ urz¸dzeî zastosowa²a swoje ber²o. Wkrðtce
sta²y siè bezu¾yteczne, a ona mog²a w spokoju snuä swoje plany ucieczki.
Zrozumia²a, ¾e obcy pragn¸ dowiedzieä siè o niej jak najwiècej, jednak nie
zamierza²a pomagaä im w uzyskiwaniu tej wiedzy. Sama natomiast, le¾¸c w ciszy w swoim
k¸ciku na statku, mog²a pods²uchiwaä ich myli. Si²a woli Starszej w zupe²noci do tego
wystarcza²a.
Myli obcych wirowa²y po statku niczym najpotè¾niejsza wichura. Wdarcie siè
pomièdzy nie przypomina²o skok z wysokiej ska²y do niespokojnego oceanu. Simsa z
Ziemianek by²aby wrðd nich zupe²nie bezradna, natomiast ta druga starannie wy²awia²a z
chaosu to, co najbardziej j¸ interesowa²o.
Dwoje sporðd wèdrowcðw interesowa²o siè ni¸ szczegðlnie i na nich w²anie
skupi²a siè Simsa, odtr¸caj¸c wszystko inne. Jedn¸ z nich by²a swego rodzaju
uzdrowicielka, kobieta, ktðrej ¾a²onie niewielka wiedza kontrastowa²a z podziwem i
szacunkiem, jaki wzbudza²a u pozosta²ych cz²onkðw za²ogi. Ludzkie cia²o by²o dla niej
jedynie fizycznym tworem, bez g²èbi, bez psychiki, nad rol¸ umys²u w jego funkcjonowaniu
chyba nigdy siè nie zastanawia²a. Kobieta Oczy Simsy by²y zamkniète, lecz z ust
wydoby² siè pe²en z²oci warkot, jaki wydaj¸ dzieci Ziemianek. bardzo interesowa²a siè
jej cia²em i by²a nawet gotowa j¸ skrzywdziä, byleby tylko dowiedzieä siè, jaki motor nim
kieruje, co wprawia je w ruch.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin