Aldiss Brian Potwory z planety niewdzięczności.txt

(15 KB) Pobierz
Brian Aldiss

Potwory z Planety Niewdzi�czno�ci

Dzie� by� tak pi�kny, �e w czasie lunchu wyszed�em ze studia 
i spacerowa�em wzd�u� Terrazza Terrace. Jedyn� zalet� 
Planety Niewdzi�czno�ci, w przeciwie�stwie do innych planet 
zodiakalnych, by�a wadliwa budowa Tarczy, dzi�ki czemu 
powstawa�y niesamowite efekty s�oneczne. Tury�ci przybywali 
tu z najdalszych zak�tk�w, by obserwowa� supersoniczne 
pawie, wynurzaj�ce si� i zanurzaj�ce w s�o�cu, 
rozpo�cieraj�ce swe wspania�e pi�ropusze, zanim poch�onie je 
ogie�.
Na tej w�a�nie uliczce odwr�ci�em si� i nagle zobaczy�em 
m�czyzn�. Przygl�da� mi si� przez okulary, upodabniaj�ce go 
do wielkiego australijskiego zimorodka, po czym podszed� do 
mnie z wyci�gni�t� na powitanie r�k�. Rozpozna�em go po 
rysunku linii papilarnych d�oni.
- Lurido Ponds! Po tylu latach!
Gdzie to go widzia�em po raz ostatni?
- Hazelgard Nef, reinkarnowany i tryskaj�cy zdrowiem... 
Jak si� masz, Nef?
- Jestem w stanie upojenia, drogi ch�opcze. Mo�e rzucimy 
na nozdrza pr��kowan� aframost�?
Po sygnale w lewej ko�ci �okciowej natychmiast wyczu�em, 
�e Ponds to wa�na posta� w moim �yciu. Gdy usiedli�my sobie 
w pobliskim afrobarze, usi�owa�em wybada� go za pomoc� 
trywialnej konwersacji.
- Przypuszczam, �e s�ysza�e� o nowym kulcie szerz�cym si� 
w systemie zodiakalnym? Wed�ug niego istoty ludzkie to trupy 
lub te� powracaj�ce jak duchy p�ody, a to, co uwa�amy za nie 
narodzone dzieci, to w istocie dominuj�ce i doros�e stadium 
ludzkiego cyklu �ycia, natomiast to, co zwykle nazywali�my 
�yciem, jest faktycznie �yciem po �yciu.
- Co to za kult?
- Zapomnia�em. Ich lider nazywa� si� panem Kr�low� 
El�biet�.
- Nie w�tpi�. Jest w tym co� z nieuchronno�ci.
- Kult nazywa si� �onozarodek. Tak, �onozarodek. A c� ty 
porabiasz w tej fazie �ycia po �yciu?
Nadal nie pami�ta�em, kiedy spotkali�my si� po raz 
ostatni.
Gdy tak siedzieli�my, w�chaj�c aframost� i obserwuj�c 
p�on�ce pawie, Ponds opowiedzia� mi o swej klinice, kt�r� 
prowadzi� razem z koleg� o nazwisku Karmon. Od czasu 
Eksperymentalnej Eksperiencji ludzie coraz szybciej 
przechodzili przez kolejne fazy psychiczne. Czasem by�a to 
zaledwie kwestia godzin, a nawet minut. Klinika Pondsa-
Karmona zajmowa�a si� w�a�nie tego typu dramatycznymi i 
cz�sto przera�aj�cymi przypadkami. Nazwa kliniki wydawa�a mi 
si� znajoma.
- Mo�liwe, �e i ja zjawi� si� u ciebie.
- Powiedzia�e�, �e jeste� w stanie upojenia.
- Pos�uchaj, Lurido, siedzimy tak tu sobie, nasze cz�onki 
s� w stanie spoczynku, co i nas czeka. Rozmawiamy, 
komunikujemy si� ze sob�, przez nasze zmys�y wszystko 
przep�ywa jak cicha woda, nasze paznokcie rosn�. S�yszymy, 
widzimy i czujemy. Czy� to nie upaja? Czy jest co� bardziej 
harmonijnego ni� bycie sob�? Poza tym mam w domu urocz� 
�on� o s�odkim oddechu i usposobieniu. Co nie przeszkadza, 
�e doprowadzany jestem do szale�stwa.
Opowiedzia�em mu, jak znalaz�em si� na Planecie 
Niewdzi�czno�ci, by otworzy� tu moje studio i uciec przed 
nieprawdopodobnymi czynszami w miastach Ziemi. Ale moja 
teoria malarstwa nie cieszy�a si� popularno�ci� i zosta�em 
zmuszony do programowania dekoracji telecept�w. Obecnie - 
nie by�o powodu, by ukrywa� to przed Pondsem - zajmowali�my 
si� muzyczn� wersj� Wittgensteinowskiego "Traktatu 
Logico/Filosofico".
- Jak zamierzacie go nazwa�?
- Zastanawiamy si�, czy nie nazwa� go "Wittgensteinowski 
Traktat Logico/Filosofico". Jest w tym co� oryginalnego. 
Albo po prostu "Steintrack".
- Mo�e "Startrek"?
- "Steintrack". Ty tego nie rozumiesz. Zawsze by�e� 
intelektualist�. 
- Uwielbiam telecepty, o ile s� z�o�one. Spodziewam si�, 
�e tw�j b�dzie w�a�nie taki. Staj� si� wtedy bardziej 
marzeniami na jawie, dzi�ki czemu mog� nas przenosi� na 
ca�kiem odmienny poziom rzeczywisto�ci. Ca�a duchowa 
historia naszego wieku to pionierskie telecepty. 
Specjalizuj� si� w�a�nie w tej nowej dziedzinie zdrowia 
psychicznego.
Przypomnia�em sobie, co powiedzia� mi przed laty, 
jeszcze przed moim o�enkiem, o kolonizacji przestrzeni 
kosmicznej, powoduj�cej takie rozszerzenie horyzont�w, �e 
ludzko�� przy�pieszy znacznie er� ewolucji neokorowej. Takie 
rozmowy zawsze mnie stresowa�y. A poza tym Ponds zawsze mia� 
wi�cej dziewczyn ode mnie.
Niekt�re z moich my�li musia�y dotrze� do niego, bo 
powiedzia�:
- Nic ci nie jest? Czy�by spadek koordynacji?
- Nie, drogi ch�opcze. Jedynie niewielki atak 
ekliptycznej alergii.
Po�egnali�my si�. On ruszy� z powrotem do swej kliniki. 
Patrz�c na niego po raz pierwszy zauwa�y�em co� 
monstrualnego, tocz�cego si� za nim i z j�kiem ci�gn�cego za 
sob� genitalia po odpornej na mole trawie.
Wr�ci�em do studia kichaj�c.
Co� pulsowa�o pod mym zygomatycznym �ukiem.
Gdy dotar�em do domu, wyczerpany przez bezsensowny 
"Steintrack", �ona ju� tam by�a. Gra�a milimetrowa muzyka, a 
ona tylko czeka�a, a� do niej podejd�. Obj�li�my si� 
nami�tnie, dopasowuj�c poziom oddech�w i ��cz�c palce.
- Tereso, kochanie!
- Ally, najdro�szy!
R�ka w r�k� udali�my si� do salki owodniowej, p�ywali�my 
w p�mroku, poch�aniaj�c �wiat�o tkanek, z rozkosz� wnikaj�c 
wzajemnie w systemy trawienne, por�wnuj�c gazuj�cy, 
bakteryjny jazz jelita g�rnego z ponur� melodi� ruchu 
robaczkowego. W promieniach Y z rado�ci� ogl�da�em rzadki 
okaz r�y jajnik�w, unosz�cej jedn� ze swych bli�niaczych 
g��w jak p�k w fantastycznym labiryncie kr��eniowej 
epithelii. Odczu�em rado�� tej chwili w ekstatycznym ruchu 
hormon�w w ka�dym, najdrobniejszym za�omku macicy.
Och, boska rozkoszy nie zasklepionych odle�yn!
W chwil� p�niej ubrali�my si�. Gdy szed�em do pokoju 
s�onecznego, natkn��em si� na syna, Chin Pinga, 
rozp�aszczonego nad wideoksi��k�.
- Znowu leniuchujesz! Dlaczego nie potrenujesz troch�, 
nie pograsz z innymi ch�opakami. R�b co�, nie obijaj si� 
tak!
- Sam m�wi�e�, �e ze mnie gracz do kitu.
- Co wcale nie przeszkadza, by� gra�. Z czasem mo�e uda 
ci si� doj�� do jako takiej wprawy.
- M�g�bym poprawi� swoje wyniki, gdyby� ci�gle nie 
wytyka� mi, �e jestem taki kiepski.
- Kiedy naprawd� grasz do kitu. Troch� szczero�ci nigdy 
nie zaszkodzi.
- Tatko, mo�e by� wreszcie sko�czy� z tym monopoziomowym 
g�wnem. Prawda jest jedynie sol� na bankiecie, nigdy sam� 
uczt�.
Zacz��em powoli podskakiwa�, w g�r�, w d�, w g�r�, w 
d�...
- Nie znios� aforyzm�w u o�miolatka!
- Ci�kie masz ze mn� �ycie, prawda? Bardzo mnie to 
cieszy, bo i moje dzi�ki tobie nie jest naj�atwiejsze. Czy 
wiesz, dlaczego jaszczurki i gady potrafi� przebywa� w 
bezruchu? Bo wtedy nast�puje u nich zjawisko wzrokowej 
adaptacji i ich otoczenie staje si� jednolicie szare, 
wy��czaj�c mo�liwo�� postrzegania czegokolwiek. Ty jeste� 
zapewne ich zaprzeczeniem, bo nigdy nie pozostajesz w 
bezruchu, a twoje otoczenie jest permanentnie kolorowe jak 
wymioty.
- Ty ma�y permanentny rzygu!
- Dowcipni�!
- Tej umiej�tno�ci poszukaj w swoim g�upim, dzieci�cym 
m�zgu!
Chwyci�em wideoksi�g�, by stwierdzi�, �e to "Nieznany 
Morderca" Theolora Reika. Ogl�da� w�a�nie fragment o 
krokodylach po�eraj�cych ludzi na Madagaskarze, gdzie nikt 
nie wierzy w �mier� naturaln�, a kondolencyjn� formu�k� s� 
s�owa "Niech b�dzie przekl�ty czarownik, kt�ry go zabi�!"
Wy��czy�em pr�d i rzuci�em w niego ksi��k�, trafiaj�c go 
tu� pod okiem.
- Ukrad�e� j� z mej biblioteki, ty ma�a �winio! Dlaczego 
czytasz takie bajki? Czy�by rzeczywisto�� ci� przerasta�a?
- Nie, nie przerasta mnie - krzykn��. - Jest jedynie 
cholern� klatk�! Rzeczywisto�� winna by� prawnie zakazana!
P�acz�c i trzymaj�c si� za policzek pobieg� do matki. 
Zatrzyma�em si�, by od�o�y� ksi��k�. Zauwa�y�em na niej 
�lady krwi. Gdy j� odk�ada�em, co� trzasn�o mi w krzy�u. 
Nie mog�em si� poruszy�, ani wyprostowa�, ani usi���, ani 
ukl�kn��, ani krzykn��.
Teresa wesz�a do pokoju i �agodnym g�osem powiedzia�a do 
mnie:
- Ally, prosz� ci�, wsta�, bo ty, ja i ma�y Chin Ping 
idziemy na spotkanie z moim przyjacielem.
- Mmmmrr...
Poprzez ucisk kr�g�w uda�o mi si� w ko�cu z�agodzi� b�l i 
wr�ci� do pionu. I w mgnieniu oka sta�em si� ponownie sob�.
- Musz� ci koniecznie opowiedzie� o tym, jak dobrze nam 
dzi� szed� "Steintrack", Tereso. Zatrudnili now� dziewczyn�, 
by jeszcze raz napisa�a wi�kszo�� tekst�w. Jest naprawd� 
pierwsza klasa.
Wzi�a mnie pod rami� i ruszyli�my w stron� stacji metra.
- Pami�tam czasy, kiedy to ja komponowa�am chora�y... - 
powiedzia�a.
- Pami�tam, pami�tam, Jezu Chryste! Czy rasa ludzka 
potrafi jedynie pami�ta�! Czemu dla odmiany nie zapomnie� o 
wszystkim? Czy�by neokorowa ewolucja nie zasz�a a� tak 
daleko? A co z przysz�o�ci�? Czy�by ani troch� nie 
podnieca�a twej intelektualnej ciekawo�ci?
Wybuchn�a �miechem i przypomnia�a sobie, �e zanim mnie 
pozna�a, uwielbia�a charty. Chin Ping podbieg� do niej z 
zaczerwienionym policzkiem i skry� si� w fa�dach jej sukni.
- Co ci si� sta�o w policzek? - zapyta�em.
Nie chcia� odpowiedzie�. A potem si� dziwi�, czemu 
ojcowie nie maj� cierpliwo�ci do swych dzieci.
Wsiedli�my do pierwszego wagoniku. Teresa nacisn�a 
odpowiednie guziki i ruszyli�my do serca metropolii. Gdzie� 
z oddali dochodzi�y jakie� g�osy.
- Zamartwiam si� "Steintrackiem", kochanie - zwierzy�em 
si� jej, wal�c jednocze�nie Chin Pinga przez �eb.
- Mo�e problem w tym, �e nie jest zbyt z�o�ony. Jak 
zapewne wiesz, uwielbiam telecepty, gdy s� z�o�one. Staj� 
si� wtedy snami na jawie, b�d�cymi w stanie przenie�� ci� w 
ca�kiem odmienny poziom rzeczywisto�ci. Bo tak naprawd� 
duchow� histori� naszego wieku zapocz�tkowa�y pionierskie 
obrazki kompatybilne z poszerzaj�cymi si� stale horyzontami 
neokorowej rewolucji.
- Temu w�a�nie s�u�� kursy przemy�le� - powiedzia�a 
niejasno. - Za bardzo si� tym przejmujesz, Ally. Mo�e 
powinni�my przenie�� si� na Planet� Samopob�a�ania. 
S�ysza�am, �e tam jest weso�o.
- Niepokoi mnie jego przysz�o��.
Zatrzymali�my si� na stacji przesiadkowej. Gdy 
wysiadali�my, zab�ysn�� w pobli�u...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin