Aldiss Brian Nie zapytałeś nawet jak mam na imię.txt

(33 KB) Pobierz
Brian Aldiss

Nie zapyta�e� nawet jak mam na imi�

W zamierzch�ej przysz�o�ci, na kamiennym p�wyspie istnia�o miasto le��ce o 
jakie� dwa dni drogi od miejsca, gdzie kiedy� wznosi�y si� Ateny. 
P�wysep wygl�da� jak palec, spuchni�ty w stawie, a potem zw�aj�cy si� i 
wskazuj�cy b��kitne morze. Wzd�u� jego grzbietu ros�y aromatyczne sosny, o 
kszta�cie Otwartych parasolek, kaktusy, cyprysy, winogrona i drzewa oliwne 
nakrapiane mchami jak koronka ple�ni�. Tam, gdzie p�wysep si� ko�czy�, jakby na 
paznokciu tego palca, wyros�o ma�e miasto - pa�stwo, zwane Tolan. Jego 
mieszka�cy zwali je Miejscem Doskona�ym. 
Ludzie, kt�rzy mieszkali w Tolan, w swej wysoce zorganizowanej spo�eczno�ci, 
uwa�ali siebie za szcz�liwc�w. S�dzili, �e s� bezpieczni od szalej�cych po 
zrujnowanym �wiecie jak wiatry po wybuchu, wojen. Omin�y ich najgorsze fizyczne 
deformacje, spowodowane przez Kataklizm. Lecz ich umys�y, bardziej wra�liwe ni� 
cia�a, nie mog�y pozosta� nietkni�te przez to, co si� zdarzy�o. 
Gdy patrzy�o si� na� z oddali, Tolan wygl�da�o jak zabawka. Ka�dy szczeg� 
sprawia� wra�enie sztucznego, od miniaturowych pa�ac�w po male�kie, otoczone 
murami winnice. Sami ludzie; �wiadomi krucho�ci swego przetrwania, poruszali si� 
jak lalki. 
Nie by�o w Tolan takich dw�ch dom�w, kt�re by sta�y na tym samym poziomie. 
Uniemo�liwia�a to schodkowato�� opadaj�cych ku morzu wzg�rz. Dachy jednych by�y 
na poziomie skrawk�w trawy przed innymi. Ich bia�e �ciany schodzi�y w d�, ku 
wodzie pomi�dzy g�azami i krzakami, odwracaj�c si� od siebie jak sk��ceni 
cz�onkowie rodziny. Obcy, przybywaj�cy ze zniszczonej, pozosta�ej cz�ci �wiata, 
jad�c na mule przez g�ry; natkn��by si� najpierw na dom Nefriki. Sta� on na 
szczycie pochy�o�ci, na najdalszym skraju miasta. 
Tam �y� Nefriki ze swoj� siostr� Antariad�. 
Nefriki i Antarida �yli z dala od miasta i od siebie nawzajem. 
Nefriki by� silnym, m�odym m�czyzn�; wspaniale umi�nionym, z g�ow� okolon� 
mas� z�otych w�os�w, tworz�cych jakby lwi� grzyw�. Jego przystojn� twarz o 
regularnych rysach, niebieskich oczach i silnie zarysowanej szcz�ce, okala�a 
rzadka, z�ota broda. 
Nefriki prawie zawsze si� u�miecha�, nawet gdy by� z�y. A z�y by� prawie zawsze. 
Jego zadaniem by�o zabijanie ludzi. 
Antarida, jego siostra, by�a osob� innego pokroju. Jej ruchy by�y Tyle� 
oci�a�e; co jego pe�ne napi�cia. Mia�a jasn� sk�r�, a jej ciemne brwi i rz�sy 
okala�y intensywnie zielone �renice o odcieniu, kt�ry mo�na zobaczy� jedynie w 
oczach kota. Mia�a smuk�� posta� o drobnych piersiach i w�skich biodrach. Goli�a 
g�ow�, tak �e w wieku dwudziestu jeden lat przypomina�a zar�wno embrion jak i 
wiekowego starca. Jej obowi�zkiem by�o zajmowanie si� zmar�ymi. 
�eby broni� si� przed technicznym barbarzy�stwem, kt�re zapanowa�o nad reszt� 
planety, mieszka�cy Tolan stworzyli bardzo sztywny system spo�eczny. Ka�da 
rodzina zajmowa�a niezmienn� pozycj� od najni�ej znajduj�cego si� w tej 
hierarchii po�awiacza wodorost�w a� po najwy�szych urz�dnik�w, tak doskona�ych i 
subtelnych, �e zabronione im by�o ogl�danie w�asnych ekskrement�w. Praw w Tolan 
by�o wiele i wszyscy je znali. Wiedza, �e za jakiekolwiek przewinienie grozi 
kara �mierci, zazwyczaj nies�ychanie wyostrza pami��. Przetrwanie zale�a�o od 
pos�usze�stwa w stosunku do prawa. 
Utopi�ci z Tolan stworzyli co�, co nazwali Miejscem Doskona�ym, ale przy tym 
zabili rado��. 
Purytanizm i zmys�owo�� przeplata�y si� tam jak dwa p�dy winoro�li niszcz�ce si� 
nawzajem. Chocia� m�czy�ni mieli absolutn� w�adz� nad kobietami, pod os�on� 
nocy pozwalali si� zniewa�a� przez nie na wszelkie mo�liwe sposoby. Czczono 
k�amstwa, kastracja by�a czym� powszechnym, a w sadyzmie widziano pi�kno. 
S�awiono czysto�� moraln�, a praktykowano ka�d� mo�liw� perwersj�. Do smutku, 
kt�ry i tak stanowi g��wny sk�adnik ludzkiego �ycia, Tolan doda�o swoje w�asne 
supernieszcz�cie o imieniu utopia. I w�a�nie dzi�ki takim sposobom spo�eczno�ci 
sprzed Kataklizmy uda�o si� przetrwa�. 
Czasami przybywali tu uchod�cy ze zrujnowanego �wiata, w�druj�cy po opadaj�cym 
grzbiecie p�wyspu. Niekiedy do zatoki Spetsai wp�ywa�y ma�e �odzie chc�c 
przybi� do brzegu w porcie Tolan. 
Antarida zajmowa�a si� zmar�ymi. To do niej �mieciarze przynosili cia�a tych, 
kt�rych zabi� jej brat. Antarida skrapia�a mi�o�nie swoj� go�� czaszk� perfumami 
i zak�ada�a czysty, bia�y welon. Potem delikatnymi d�o�mi, igraj�cymi palcami, 
czy�ci�a cia�a nie�ywych wrog�w. Jej r�ce i palce w�drowa�y we wszystkie, .nawet 
najbardziej intymne zak�tki ich cia�, szperaj�c, dotykaj�c i muskaj�c. W�osy 
trup�w by�y myte, a miejsca, z kt�rych wyrasta�y z cia�a, nas�czane woskiem 
dzikich pszcz�, zamieszkuj�cych p�wysep. Potem cia�a by�y palone poni�ej 
miejsca, w kt�rym gromadzono odchody kobiet tola�skich. 
Dla tych, kt�rzy urodzili si� w Miejscu Doskona�ym ostatni obrz�dek by� inny. 
Oni tak�e, gdy �ycie ich opu�ci�o, byli oddawani w r�ce Antaridy. To jej palce, 
po raz ostatni, narusza�y ich intymno��. Rodowitych Tola�czyk�w oddawano wodzie. 
Ich cia�a, obmyte i uperfumowane przy u�yciu ca�ego kunsztu Antaridy, zabierane 
by�y w miejsce przy brzegu, specjalnie przeznaczone dla tego celu. 
Par� st�p poni�ej czystej tafli wody zatoki zbudowana by�a p�ka skalna, do niej 
odchodz�cy przymocowywany by� za pomoc� �elaznych �a�cuch�w. �a�obnicy mogli 
sta� na brzegu i patrze�. Nagie cia�a jakby kiwa�y lubie�ne do �yj�cych swymi 
rozwartymi cz�onkami. W zatoce nie by�o przyp�yw�w, bo nie by�o ju� Ksi�yca 
w�druj�cego po niebie, zniszczonego w czasie Kataklizmu. Martwi zdawali si� 
porusza� tylko w rytm ma�ych, ko�ysz�cych je fal, delikatnych jak palce 
Antaridy. 
�awice ma�ych rybek szybko niszczy�y niewinno�� trupa. Ryby, l�ni�ce jak igie�ki 
falowa�y podobne tkaninie. Wkr�tce ci, kt�rzy niedawno jeszcze �yli, byli nie do 
rozpoznania. 
W czasie gdy w Tolan odbywa� si� jeden z takich pogrzeb�w, niedaleko, w miejscu 
gdzie kiedy� sta�o staro�ytne miasto Ateny, rozgrywano jedn� z wielu ma�ych 
wojen. Resztka ludzkiej rasy walczy�a przeciwko wywodz�cym si� z niej 
wynalazcom. Grupa tych, kt�rym uda�o si� uj�� z walki ca�o, skierowa�a si� na 
po�udnie. Dzie� po dniu, uchodz�c pogoni, zbli�ali si� do p�wyspu, kt�rego 
stra�nikiem by� Nefriki. 
Czym by�a mi�o�� lub co uchodzi�o za mi�o�� w Miejscu Doskona�ym? W niczym innym 
r�nica miedzy bratem a siostr� nie zaznacza�a si� g��biej. Wszyscy m�czy�ni 
po��dali Antaridy. Po��dali jej m�odo�ci i jasnego cia�a, kruchej pi�kno�ci jej 
czaszki, ale przede wszystkim po��dali jej r�k, pami�taj�cych to, czego 
dotyka�y. Od najdostojniejszego do najmniej znacz�cego, wszyscy m�czy�ni i 
niekt�re kobiety marzyli - nawet bardziej ni� o �mierci - �eby znale�� si� w 
obj�ciach Antaridy. 
A ona nie odmawia�a wzdychaj�cym swoich wdzi�k�w. Nie mo�na powiedzie�, �eby 
by�a kobiet� zmys�ow�. Ale lubi�a pokazywa� si� ca�kiem nago, by� ob�linian� i 
ob�apian�. A ona le�a�a tylko nieruchomo, jak jedno z tych cia�, kt�rymi si� 
zajmowa�a. 
Jej brat, z ma�ej wie�y wartowniczej, g�ruj�cej nad ich domem, patrzy� w d� 
przez otw�r w dachu. Widzia�, jak wyci�gni�t� w tej samej pozie, w jakiej 
przymocowywano trupy podczas ich morskiego pogrzebu, le�a�a, a m�czy�ni 
przychodzili, �eby j� posi���. Widok ten sprawia� Nefriki melancholijn� 
przyjemno��. Wiedzia� - bo takie by�y obyczaje w Tolan - �e podniesie to tylko 
presti� jego siostry. 
Czasami Antarid� odwiedza� m�czyzna, kt�rego Nefriki bardzo si� ba�, S�dzia 
Ikanu. Ten cz�owiek o ciemnym obliczu by� g��wnym przedstawicielem prawa w 
mie�cie i Nefriki by� przed nim odpowiedzialny za swoj� prace.. Ikanu podlega�y 
rubie�e miasta. Ikanu m�g� zdj�� Nefriki z jego stanowiska, lub skaza� go na 
�mier� za najbardziej b�ahe uchybienie prawu. 
Twarz s�dziego by�a pe�na okrucie�stwa. Jego �ysa czaszka naznaczona �y�ami, 
wygl�da�a jakby m�zg by� na wierzchu. Kiedy Ikanu z�o�y� swoje brudne cia�o na 
cia�o siostry Nefriki, przed domem siedzia�, tu� przy drzwiach, jego dziki pies, 
pilnuj�cy swego pana. Gdy ujrza� twarz Nefriki, wygl�daj�cego przez otw�r w 
dachu, wyskrzecza� "Pilnuj si�!" g�osem tak niskim i przera�aj�cym, jak g�os 
jego w�a�ciciela. Pies jada� mi�so, jego pan poprzestawa� na diecie sk�adaj�cej 
si� z wina i drobnych owad�w. 
Czasami Nefriki pozwala� swoim my�lom powr�ci� w przesz�o��, do Etsimity, 
mi�o�ci jego wczesnej m�odo�ci. Etsimita sta�a wy�ej od niego w hierarchii 
spo�ecznej. Nie wolno im by�o si� kocha�. Gdyby kto� dowiedzia� si� o ich 
uczuciu, oboje - Nefriki i Etsimita - ponie�liby �mier�. By� mo�e gro��ce im 
niebezpiecze�stwo sprawia�o, �e ich nami�tno�� by�a tym wi�ksza. Wtedy Nefriki 
zdolny by� jeszcze do mi�o�ci. Jego dusze ca�kowicie podbi�o uczucie. Pragn�� 
tylko jednego, zaw�adn�� Etsimit� i odda� si� jej we w�adanie a� po g��b swojej 
duszy. 
Spotyka� si� mogli tylko, gdy ciemno�� panowa�a nad �wiatem. Pewnej nocy, kiedy 
gwiazd nie zakrywa�y chmury, spotkali si� na brzegu morza i spacerowali boso, 
trzymaj�c sil za r�ce. Rozmawiali cicho i powa�nie o rzeczach, o kt�rych m�wi� 
zwykle kochankowie - rozmowy te by�y pe�ne uczucia, lecz Nefriki potem, w 
�wietle poranka nie m�g� ich odtworzy�, cho� bardzo si� stara�. 
Etsimit� przepe�nia�o szcz�cie i pi�kno tej chwili. Podkasawszy swoj� d�ug� 
sp�dnic� wesz�a do wody; kt�r� srebrzy� blask Drogi Mlecznej. Zawo�a�a do 
Nefriki, �eby poszed� za ni�. 
O niczym innym nie marzy�. Ale nie zd��y�. Przed Etsmit� wyr�s� nagle ciemny 
kszta�t i wci�gn�� j� pod fale. Krzycz�c, rzuci� si� jej na ratunek. 
Gdy wyp�yn�a, morze wok� poczerwienia�o od krwi. Obie jej nogi uci�te by�y 
prawie na wysoko�ci kolan. Ci�cie by�o czyste. To nie rekin rzuci� si� na ni�, 
ale machina wojenna, kt�ra zdryfowa�a daleko ze swego kursu, przekl�ty produkt 
zniszczonego �wiata. 
Etsimita umar�a, zanim Nefriki doni�s� j� do domu. Jego siostra zasklepi�a rany 
na jej nogach -...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin