Dawid Brin Triumf fundacji Rozdzia� I Niewiele wiadomo o ostatnich dniach �ycia Hariego Seldona, chocia� istnieje psychohistoria, wiele ubarwionych relacji z tego okresu, w tym takich, kt�rych on sam podobno jest autorem. �adna z nich nie okaza�a si� wiarygodna. tyczy�. Wydaje si� jednak oczywiste, �e ostatnie miesi�ce �ycia Seldon sp�dzi� w spokoju, niew�tpliwie czerpi�c satysfakcj� z efekt�w swej wieloletniej pracy Maj�c taki analityczny umys� i pot�ne narz�dzie, jakim jest psychohistoria. Z pewno�ci� widzia� rozpo�cieraj�c� si� przed nim panoram� wydarze� potwierdzaj�cych drog� ku przysz�o�ci, jak� wytyczy�. I chocia� by� ju� u kresu swoich dni, �aden inny �miertelnik nie by� r�wnie pewny i prze�wiadczony o wspania�ej obietnicy, jak� niesie przysz�o��. Encyklopedia Galaktyczna "A ja... jestem sko�czony". Te s�owa odbija�y si� echem w jego g�owie. Spowija�y go uparcie jak koc, kt�rym piel�gniarz Hariego wci�� przykrywa� mu nogi, chocia� w ogrodach imperialnych by� ciep�y dzie�. Jestem sko�czony. To zdanie by�o jego nieod��cznym towarzyszem. Sko�czony. Przed Harim rozpo�ciera�y si� pofa�dowane pag�rki las�w Shoufeen, dzikiej cz�ci ogrodu otaczaj�cego Pa�ac Imperialny. Ro�liny i ma�e zwierz�ta z r�nych cz�ci Galaktyki ros�y tam i rozmna�a�y si� bez czyjejkolwiek ingerencji. Wysokie drzewa zas�ania�y nawet wszechobecne kontury metalowych wie�. Pot�ne miasto-�wiat otacza�o t� ma�� le�n� wysepk�. Trantor. Mru��c s�abn�ce oczy, m�g� niemal udawa�, �e znajduje si� na in* Wszystkie zamieszczone tutaj cytaty z Encyklopedii Galaktycznej zaczerpni�te zosta�y z jej 117. wydania opublikowanego w 1054 roku e.F. pewnej planecie, nie tak p�askiej i podporz�dkowanej s�u�bie ludziom i ich Imperium Galaktycznemu. Ten las kpi� z Hariego. Kompletny brak linii prostych wydawa� si� perwersj�, buntem zielem opieraj�cej si� wszelkim pr�bom rozszyfrowania i zrozumienia. Ta geometria wydawa�a si� nieprzewidywalna, nawet chaotyczna. My�lami wybieg� do tego chaosu, tak niezdyscyplinowanego i t�tni�cego �yciem. Rozmawia� z nim jak r�wny z r�wnym. Ze swym najwi�kszym wrogiem. Walczy�em z tob� ca�e �ycie, wykorzystuj�c matematyk� do pokonania ogromnej z�o�ono�ci natury. Za pomoc� psychohistorii analizowa�em matryc� ludzkiego spo�ecze�stwa, wydobywaj�c �ad z tego mrocznego g�szczu. I chocia� zwyci�stwo nadal wydaje si� odleg�e, wykorzystywa�em polityk� i podst�p, by pokona� niepewno��. P�dzi�em ci� precz jak nieprzyjaciela. Dlaczego wi�c teraz, w chwili mego triumfu, s�ysz� twoje wo�anie? Chaosie, m�j stary wrogu? Odpowied� przysz�a w tym samym zdaniu, kt�re wci�� s�ysza� w my�lach. Poniewa� jestem sko�czony. Sko�czony jako matematyk. Min�� ponad rok, od kiedy Stettin Palver, Gaal Dornick czy kt�rykolwiek z pozosta�ych cz�onk�w Pi��dziesi�tki zasi�ga� rady Hariego w kwestii powa�nych zmian lub przer�bek Planu Seldona. Darzyli go niezmiennym podziwem i szacunkiem. Jednak nawa� obowi�zk�w nie pozostawia� im czasu na wizyty. Ponadto wszyscy wiedzieli, �e jego umys� nie jest ju� tak sprawny, by m�g� �onglowa� miriadami abstrakcji jednocze�nie. Potrzeba m�odzie�czej energii, koncentracji i arogancji, by rzuci� wyzwanie wielowymiarowym algorytmom psychohistorycznym. Jego nast�pcy, wybrani spo�r�d najlepszych umys��w dwudziestu pi�ciu milion�w �wiat�w, mieli tych zdolno�ci w nadmiarze. Jednak Hari nie m�g� sobie pozwoli� na bezczynno��. Pozosta�o mu zbyt ma�o czasu. Sko�czony jako polityk. Jak�e nienawidzi� tego s�owa! Udaj�c, nawet przed samym sob�, �e chcia� by� wy��cznie skromnym naukowcem. Oczywi�cie, by�a to tylko poza. Pierwszym Ministrem ca�ego zamieszkanego przez ludzi wszech�wiata m�g� zosta� jedynie cz�owiek maj�cy niezwyk�y talent polityczny i nadzwyczaj zr�czny manipulator. Och, w tej dziedzinie r�wnie� by� geniuszem; sprawnie korzysta� z w�adzy, pokonywa� wrog�w, zmienia� �ycie miliard�w - i przez ca�y czas narzeka�, �e nienawidzi tego. Niekt�rzy mogliby spogl�da� na takie swoje m�odzie�cze osi�gni�cia z rozbawieniem i dum�. Jednak nie Hari Seldon. Sko�czony jako konspirator. Wygra� ka�d� bitw�, zwyci�y� we wszystkich kampaniach. Rok wcze�niej Hari subtelnie nak�oni� obecnych w�adc�w Imperium do stworzenia idealnych warunk�w, w jakich m�g� wyda� owoce jego tajny plan psychohistoryczny. Wkr�tce sto tysi�cy uchod�c�w znajdzie si� na bezludnej planecie, odleg�ym Terminusie, gdzie b�d� tworzy� wielk� Encyklopedi� Galaktyczn�. Jednak po up�ywie zaledwie pi��dziesi�ciu lat ten pozorny cel zejdzie na dalszy plan, a ujawni si� cel prawdziwy: za�o�enie na kra�cu Galaktyki Fundacji maj�cej w przysz�o�ci sta� si� zal��kiem imperium trwalszego od poprzedniego, kt�re upad�o. Od wielu lat d��y� do tego w dzie� i �ni� o tym w nocy. Te sny wybiega�y w przysz�o��, przez tysi�ce lat spo�ecznego rozpadu - wieki cierpie� i przemocy - ku nowej erze rozkwitu. Ku lepszemu przeznaczeniu ludzko�ci. Dopiero teraz zako�czy�a si� jego rola w tym ogromnym przedsi�wzi�ciu. Hari w�a�nie sko�czy� nagrywa� wiadomo�ci do Krypty na Terminusie - seri� przemy�lanych komunikat�w, kt�re mia�y co pewien czas zach�ca� do dzia�ania lub podtrzymywa� na duchu cz�onk�w Fundacji, zmierzaj�cych ku �wietlanej przysz�o�ci przepowiedzianej przez psychohistori�. Gdy ostatnia wiadomo�� zosta�a umieszczona w sejfie, Hari wyczu� zmian� nastroj�w w otoczeniu. Nadal by� szanowany, a nawet uwielbiany. Nie by� ju� jednak potrzebny. Jedn� z oznak tego by�o znikni�cie ochroniarzy: tr�jki humanoidalnych robot�w, kt�re Daneel Olivaw przydzieli� Hariemu do czasu zako�czenia nagra�. Nast�pi�o to nagle, w studiu nagraniowym. Jeden z robot�w - zr�cznie udaj�cy kr�pego m�odego technika medycznego pochyli� si� do ucha Hariego. - Musimy ju� odej��. Daneel ma dla nas pilne zadania. Kaza� mi jednak przekaza� panu wiadomo��. Wkr�tce pana odwiedzi. Spotkacie si� jeszcze, zanim wszystko si� sko�czy. Mo�e nie uj�� tego zbyt taktownie, lecz od przyjaci� i bliskich Hari zawsze oczekiwa� otwartego stawiania spraw. Nieproszony, w jego my�lach pojawi� si� wyra�ny obraz z przesz�o�ci: jego �ony Dors Yenabili bawi�cej si� z Raychem, ich synem. Westchn��. Zar�wno Dors, jak i Raycha ju� dawno nie by�o - tak jak niemal wszystkich wi�zi, jakie kiedykolwiek ��czy�y go z innymi. Ta my�l przynios�a inne zako�czenie zdaniu, kt�re jak refren odbija�o si� echem w jego g�owie... Sko�czony jako cz�owiek. Lekarze rozpaczliwie usi�owali przed�u�y� mu �ycie, gdy� osiemdziesi�tka wed�ug obecnych standard�w by�a stosunkowo m�odym wiekiem. Hari jednak nie widzia� sensu w ja�owej egzystencji. Szczeg�lnie je�li nie m�g� ju� analizowa� wszech�wiata ani wp�ywa� na jego kszta�t. Czy to dlatego przynios�o mnie tutaj, do tego lasku? - pomy�la�. Spojrza� na dziki, nieprzewidywalny g�szcz - niewielki zak�tek ogrod�w imperialnych, kt�re zajmowa�y sto pi��dziesi�t kilometr�w kwadratowych i by�y jedynym takim zielonym terenem na okrytym metalow� skorup� Trantorze. Wi�kszo�� go�ci wola�a hektary nienagannie utrzymanego parku, otwartego dla publiczno�ci, pe�nego niezwyk�ych i starannie dobranych kwiat�w. Lecz jego przyci�ga�y lasy Shoufeen. Tutaj, nie zas�oni�ty przez �ciany Trantora, dostrzegam chaos w listowiu za dnia i w nik�ym �wietle gwiazd noc�. S�ysz� chaos drwi�cy ze mnie... m�wi�cy mi, �e wcale nie zwyci�y�em. Ta ponura my�l sprawi�a, �e jego pomarszczona twarz skurczy�a si� w u�miechu. I kto by pomy�la�, �e w tak podesz�ym wieku zaczn� oczekiwa� sprawiedliwo�ci? Kers Kantun zn�w wyg�adzi� koc, pytaj�c troskliwie: - Dobrze si� pan czuje, doktorze Seldon? Nie powinni�my ju� wraca�? S�u��cy Hariego Seldona mia� �piewny akcent - i zielonkaw� sk�r� - Yalmorila, cz�onka ludzkiej rasy zamieszkuj�cej odleg�� gromad� Corithi, gdzie pozostawali odizolowani tak d�ugo, �e teraz mogli si� krzy�owa� z innymi lud�mi wy��cznie po enzymatycznej obr�bce plemnik�w i kom�rek jajowych. Po odej�ciu robot�w, Kers zosta� piel�gniarzem i stra�nikiem Hariego. Obie te funkcje pe�ni� z cichym oddaniem. - W takich dzikich ost�pach czuj� si� nieswojo, doktorze. Na pewno nie lubi pan takich gwa�townych podmuch�w wiatru. Hari s�ysza�, �e rodzice Kantuna przybyli na Trantor jako m�odzi urz�dnicy - cz�onkowie klasy biurokrat�w. Spodziewali si� sp�dzi� kilka lat w imperialnej s�u�bie na sto�ecznej planecie, ucz�c si� w podobnych do klasztor�w bursach, aby potem wr�ci� jako administratorzy Imperium. Jednak brak zdolno�ci i awans�w zmusi� ich do pozostania tutaj i wychowywania syna w stalowych jaskiniach, kt�rych nienawidzili. Kers odziedziczy� po rodzicach s�ynne poczucie obowi�zku Valmoril�w - inaczej Daneel Olivaw nigdy nie wybra�by go na opiekuna Hariego. Mo�e ju� nie jestem u�yteczny, lecz niekt�re osoby nadal uwa�aj�, �e warto o mnie zadba�, pomy�la� Heliko�czyk. Hari uwa�a�, �e okre�lenie "osoba" bardziej pasuje do R. Daneela Olivawa ni� do wielu ludzi, kt�rych zna�. Przez kilka dziesi�cioleci Seldon strzeg� tajemnicy istnienia Wieczystych - robot�w od dwudziestu tysi�cy lat maj�cych piecz� nad przeznaczeniem ludzko�ci, nie�miertelnych maszyn, kt�re pomog�y stworzy� Pierwsze Imperium Galaktyczne, a potem zach�ci�y Hariego, by u�o�y� plan stworzenia nast�pnego. Najszcz�liwsze chwile swego �ycia Hari sp�dzi� u boku jednej z nich. Bez uczucia Dors Yenabili oraz pomocy i ochrony Daneela Olivawa nigdy nie zdo�a�by stworzy� psychohistorii ani wprowadzi� w �ycie Planu Seldona. I nie odkry�by, �e wszystko to w ostatecznym rozrachunku nie b�dzie mia�o �adnego znaczenia. Wiatr w koronach rosn�cych wok� drzew zdawa� si� drwi� z Hariego. W tych �wistach s�ysza� g�uche echa swoich w�tpliwo�ci. Fundacja nie mo�e wykona� postawionego przed ni� zadania. Kiedy�, w kt�rym� momencie nast�pnego tysi�clecia zak��cenia zmieni� parametry psychohistoryczne i zaburz� statystyczn� r�wnowag�, przekre�laj�c Plan. To prawda, mia� ochot� wykrzycze�...
Jagusia_17