Mallin Gail - Rebeliantka.pdf

(1384 KB) Pobierz
QPrint
Rebeliantka
 
ROZDZIAý PIERWSZY
Rafael de Velasco wstaþ zza biurka i podszedþ do okna.
Otworzyþ je i wciĢgnĢþ do pþuc zimne powietrze. DŅwiħczaþ
dzwon koĻcioþa w Riofrio.
Rafael sþuchaþ z ponurĢ minĢ. Co moŇe temu nieszczħs-
nemu krajowi przynieĻę rok 1809?
Kiedy umilkþo echo ostatniego uderzenia dzwonu, dys-
kretne pukanie do drzwi wyrwaþo Rafaela z zadumy.
Do gabinetu wszedþ kamerdyner. Na jego pomarszczonej
twarzy malowaþo siħ zdenerwowanie.
- Ma pan goĻcia, don Rafaelu.
Tħgi mħŇczyzna w Ļrednim wieku, ubrany w sutannħ, od-
sunĢþ Luisa z drogi, nie pozwalajĢc mu dokoıczyę.
- WejdŅ, kuzynie. e - Niski gþos Ra-
faela brzmiaþ sarkazmem.
Na owĢ kpiĢcĢ zachħtħ, by potraktowaþ ten dom jak wþas-
ny, wygolona twarz Sancha Ortegi y Castuero wykrzywiþa
siħ w grymasie niezadowolenia i prawie natychmiast wygþa-
dziþa.
- Nie kþęmy siħ, Rafaelu. Nie po to przyszedþem.
Rafael gestem zachħciþ go, by zasiadþ przy kominku.
- A zatem po co?
- WciĢŇ taki sam, Zawsze mwisz bez ogr-
dek. - Sancho rozeĻmiaþ siħ z przymusem.
7230454.002.png
Rafael wzruszyþ ramionami. Nie zamierzasz poczħstowaę
mnie przynajmniej kieliszkiem wina, Ňeby uczcię nowy
rok?
Spomiħdzy piħknie wykrojonych warg Rafaela dobyþ siħ
krtki Ļmiech.
- JakŇebym Ļmiaþ? - zapytaþ na pozr pogodnie. - Ostat-
nim razem nie chciaþeĻ ze mnĢ wypię.
Sancho poczerwieniaþ.
- RozzþoĻciþem siħ - mruknĢþ. - Wiesz, Ňe naprawdħ nie
chciaþem nazwaę ciħ zdrajcĢ.
Czarne brwi Rafaela uniosþy siħ wysoko.
- No dobrze! Zachowaþem siħ obrzydliwie. Bardzo tego
Ňaþujħ. - Sancho opuĻciþ wzrok na starannie wyfroterowane
deski podþogi. - Przepraszam.
Rafael milczaþ, wspominajĢc ich gwaþtownĢ kþtniħ. Wie-
dziaþ, Ňe Sancho chciaþ rzucię mu w twarz kielich z winem,
ale w ostatniej chwili powstrzymaþy go rodzinne uczucia.
Te same wiħzy rodzinne w dzieciıstwie - kiedy Sancho
odwiedzaþ Rafaela i jego mþodszĢ siostrħ Elenħ - powstrzy-
mywaþy Rafaela przed wygþaszaniem prowokacyjnych sĢ-
dw, ktre same cisnħþy mu siħ na usta.
OnieĻmielony milczeniem Rafaela, goĻę pokrħciþ siħ w fotelu.
- Obaj pragniemy dla Hiszpanii wszystkiego co najle-
psze. Nie kþęmy siħ o metody.
Rafael gwaþtownie pokiwaþ gþowĢ.
- Masz racjħ - powiedziaþ i trochħ siħ odprħŇyþ. - Poþowa
kþopotw w naszym paıstwie bierze siħ z tego, Ňe ludzie nie
potrafiĢ siħ porozumieę co do taktyki.
- A zatem...
- Mnie teŇ jest przykro z powodu kþtni - przerwaþ mu
Rafael. UĻmiech powoli rozjaĻniþ mu twarz. - Cieszħ siħ, Ňe
wrciþeĻ, kuzynie.
7230454.003.png
Rozpromieniony Sancho skoczyþ na rwne nogi i entuzja-
stycznie potrzĢsnĢþ dþoniĢ, ktrĢ do niego wyciĢgnĢþ Rafael.
Usiadþ ponownie, a Rafael podszedþ do prostego, dħbowe-
go stolika przy pobielonej Ļcianie. Drewno pociemniaþo ze
staroĻci, lecz byþo tak czħsto polerowane, Ňe okryþo siħ je-
dwabistĢ patynĢ, ktra lĻniþa teraz w Ļwietle Ļwiec. Na stoli-
ku ustawiono srebrnĢ tacħ z otwartĢ butelkĢ wina i dwoma
krysztaþowymi kieliszkami.
- SpodziewaþeĻ siħ kogoĻ? - Sancho zerknĢþ na tacħ, w
jego brĢzowych oczach bþysnħþa ciekawoĻę.
- Miaþem nadziejħ, Ňe Elena wypije ze mnĢ noworoczny
toast, ale poczuþa siħ zmħczona i wczeĻnie poszþa spaę.
Rafael nalaþ wina i wrħczyþ kieliszek Sancho, ktry z lu-
boĻciĢ przyglĢdaþ siħ rubinowej barwie trunku.
- To z winnic Casa del Aguila, albo siħ nie znam! - za-
woþaþ, z uznaniem wdychajĢc aromatyczny bukiet.
- Widzħ, Ňe nie straciþeĻ zainteresowania wszystkim, co
uprzyjemnia Ňycie, kuzynie. - Rafael uĻmiechnĢþ siħ ukrad-
kiem. - MyĻlaþem, Ňe ksiħŇa powinni wyrzec siħ wszelkich
uciech i umartwiaę ciaþo.
- PoĻciþem caþy adwent! - zaprotestowaþ Sancho, po
czym, uprzytomniwszy sobie, Ňe Rafael Ňartuje, rozeĻmiaþ siħ
i poklepaþ po okrĢgþym brzuchu. - PowinieneĻ zobaczyę, jak
to jest!
Zamiast na fotelu za rzeŅbionym biurkiem z orzecha, na
ktrym zwykle siadaþ, Rafael usadowiþ siħ naprzeciwko ku-
zyna, upiþ þyk wina i odstawiþ kieliszek.
- No, a co jeszcze ciħ tu przywiodþo, Sancho?
- Przyszedþem zapytaę, czy zmieniþeĻ zdanie. - Sancho
wiedziaþ, Ňe lepiej nie kluczyę wokþ tematu i nie udawaę.
Kuzyn byþ na to zbyt przenikliwy.
Rafael wyciĢgnĢþ dþugie nogi.
7230454.004.png
- Zmieniþem - powiedziaþ spokojnie, wpatrujĢc siħ w
swoje wysokie, skrzane buty.
- Nie jesteĻ juŇ jednym z tych ez radoĻciĢ
zapytaþ Sancho.
Rafael unisþ ciemnĢ, zgrabnĢ gþowħ i skinĢþ potakujĢco.
Podniecenie Sancho zniknħþo na widok jego twarzy.
- Witaþem Francuzw jak wyzwolicieli, ktrzy pomogliby
nam pozbyę siħ Godoya i jego skorumpowanych urzħdnikw.
- Czarne jak noc oczy Rafaela byþy lodowate. - Myliþem siħ.
Sancho znaþ dobrze swego dumnego kuzyna, wiedziaþ
wiħc, ile musiaþo go kosztowaę owo proste wyznanie.
Pod rzĢdami Godoya, kochanka krlowej i faktycznie dy-
ktatora, caþĢ Hiszpaniħ ogarnħþa stagnacja. ParaliŇujĢce po-
datki zahamowaþy rozwj rolnictwa i handlu. Flota nigdy nie
podŅwignħþa siħ po stratach w bitwie u przylĢdka Trafalgar,
a armia rozpaczliwie potrzebowaþa reform, lecz krl Karol
nie uczyniþ nic, by powstrzymaę rozkþad paıstwa.
A potem Napoleon Bonaparte, sprzymierzeniec Hiszpanii,
zapragnĢþ dla swych wojsk bezpiecznego korytarza do Portu-
galii, aby w ten sposb wzmocnię blokadħ Anglii. Godoy,
Ļwiadom popularnoĻci wszelkich dziaþaı przeciwko Portuga-
lii, wyraziþ zgodħ. Ale Napoleon nie potrafiþ oprzeę siħ po-
kusie dodania do swych podbojw rwnieŇ Hiszpanii.
Krla i jego nastħpcħ tronu, ksiħcia Ferdynanda, zwabio-
no przez granicħ do Bayonne i zmuszono do zrzeczenia siħ
praw do tronu. PopularnoĻę Francuzw natychmiast zmalaþa
i tþum wylegþ na ulice Madrytu.
Nowiny o masakrze we francuskim garnizonie i krwa-
wym odwecie marszaþka Murata obiegþy szybko caþy kraj.
Szarpany sprzecznymi emocjami, Rafael desperacko pr-
bowaþ tþumaczyę tħ zdradħ wszystkim, co tak dþugo u Napo-
leona podziwiaþ.
7230454.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin