Dama pikowa_ Aleksander Puszkin.pdf

(415 KB) Pobierz
11181067 UNPDF
Aby rozpocząć lekturę,
kliknij na taki przycisk ,
który da ci pełny dostęp do spisu treści książki.
Jeśli chcesz połączyć się z Portem Wydawniczym
LITERATURA.NET.PL
kliknij na logo poniżej.
Niniejsza książka została udostępniona do nieodpłatnej publikacji na stronie www.expressivo.info
11181067.001.png 11181067.002.png
Aleksander Puszkin
DAMA PIKOWA
Dama pikowa oznacza skrytą nieżyczliwość
Najnowsza księga wróżb
Copyright by Literatura Net Pl, Gdańsk 2007
1
Zasiedli społem:
Każdy nad stołem
Wsparty,
A każdy w wiście
Bił zamaszyście
Karty.
I tylko czasem
Przerwą z hałasem
Ciszę:
Każdy na desce
Kredą po kresce
Pisze.
Pewnego razu u oficera gwardii konnej Narumowa grano w karty. Długa zimowa noc
minęła niepostrzeżenie; do kolacji siedli o piątej nad ranem. Ci, którzy wygrali, jedli z
wielkim apetytem; inni siedzieli w posępnym roztargnieniu nad pustymi talerzami. Ale zjawił
się szampan – rozmowa się ożywiła i wszyscy wzięli w niej udział.
– Jak ci poszło, Surin? – zapytał gospodarz.
– Przegrałem, swoim zwyczajem. Trzeba przyznać, że nie mam szczęścia. Gram prostą,
nigdy się nie gorączkuję, nic mnie nie zdoła zbić z tropu, a jednak wciąż przegrywam.
– I nigdy nie uległeś pokusie? Nigdy nie postawiłeś na routé ? Podziwiam twoją siłę woli.
– A co powiecie o Hermanie? – odezwał się jeden z gości wskazując młodego inżyniera. –
Nigdy nie wziął kart do rąk, nigdy nie zagiął parolu, a jednak do piątej rano siedzi i przygląda
się naszej grze.
– Gra bardzo mnie interesuje – rzekł Herman – ale nie mogę poświęcić tego, co niezbędne,
w nadziei zdobycia tego, co zbyteczne.
– Herman to Niemiec: jest wyrachowany, w tym rzecz! – stwierdził Tomski. – Nie
rozumiem natomiast jednej tylko osoby na świecie – mojej babki, hrabiny Anny Fiedotowny.
– Jak to? – zawołali goście.
– Nie pojmuję – ciągnął Tomski – dlaczego moja babka nie poniteruje.
– A cóż w tym dziwnego – rzekł Narumow – że osiemdziesięcioletnia staruszka nie
poniteruje?
– Więc nic o niej, panowie, nie wiecie?
– Nie, doprawdy nie wiemy.
– No, to posłuchajcie. Musicie wiedzieć, że moja babka jakieś sześćdziesiąt lat temu
jeździła do Paryża i była tam bardzo w modzie. Uganiały się za nią tłumy, aby zobaczyć la
Vénus moscovite ; 1 sam Richelieu ubiegał się o jej względy, a babka zapewnia, że niewiele
brakowało, aby się zastrzelił przez jej okrucieństwo.
W tych czasach damy grywały w faraona. Pewnego razu babka na dworze królewskim
przegrała do księcia Orleańskiego jakąś dużą sumę na słowo honoru. Po przyjeździe do domu
1 moskiewską Wenus.
babka odlepiając muszki z twarzy i rozluźniając rogówkę oznajmiła dziadkowi o przegranej i
kazała, by zapłacił dług.
Nieboszczyk dziadek, jak sobie przypominam, był u babki czymś w rodzaju ochmistrza.
Bał się jej jak ognia, mimo to jednak, gdy usłyszał o tak straszliwej przegranej, wpadł w
gniew, przyniósł liczydła, dowiódł, że w ciągu pół roku wydali pół miliona, że pod Paryżem
nie mają ani podmoskiewskiej, ani też saratowskiej wsi, a kategorycznie odmówił zapłacenia
długu. Babka spoliczkowała go i na znak niełaski poszła spać sama.
Na drugi dzień kazała wezwać męża w nadziei, że domowa kara podziałała, ale dziadek
był niewzruszony. Po raz pierwszy w życiu zdecydowała się wobec niego na tłumaczenia i
wyjaśnienia: chciała poruszyć jego sumienie, pobłażliwie dowodząc, że dług długowi
nierówny, że jest różnica pomiędzy księciem a fabrykantem powozów. Nic z tego. Dziadek
się zbuntował. Nie i nie. Babka nie wiedziała, co począć.
Bliskim jej znajomym był człowiek bardzo interesujący. Słyszeliście, panowie, o hrabi
Saint–Germain, o którym opowiadają tyle przedziwnych historii. Wiecie zapewne, iż mówił o
sobie, że jest Żydem Wiecznym Tułaczem, wynalazcą eliksiru życia, kamienia filozoficznego
i tak dalej. Wyśmiewano go jako szarlatana, a Casanova w swych Pamiętnikach mówił, że był
szpiegiem; przy tym wszystkim Saint–Germain pomimo swej tajemniczości miał bardzo
szacowny wygląd, a w towarzystwie był człowiekiem bardzo miłym. Babka po dziś dzień
kocha się w nim zapamiętale i gniewa się, gdy mówić o nim bez szacunku. Babka wiedziała,
że Saint–Germain mógł rozporządzać wielkimi sumami. Postanowiła uciec się do niego;
napisała więc kartkę, w której prosiła, by natychmiast do niej przyjechał.
Stary dziwak zjawił się niezwłocznie i zastał ją w straszliwej rozpaczy. Opisała mu w
najczarniejszych barwach okrucieństwo męża, a w końcu powiedziała, że całą swoją nadzieję
pokłada w jego przyjaźni i uprzejmości.
Saint–Germain zamyślił się. „Mogę służyć pani tą sumą – powiedział – ale wiem, że nie
znajdzie pani spokoju aż do chwili spłacenia długu, a nie chciałbym przysparzać jej kłopotów.
Jest inny sposób – może się pani odegrać”.
„Ale, kochany hrabio – odpowiedziała babka – przecież powiadam panu, że nie mamy
wcale pieniędzy”. „Pieniądze nie są przy tym potrzebne – odrzekł Saint–Germain – niech
mnie pani raczy wysłuchać”. I wtedy zdradził jej tajemnicę, za którą każdy z nas drogo by
zapłacił...
Młodzi gracze zdwoili uwagę. Tomski zapalił fajkę, zaciągnął się i mówił dalej:
– Tego samego wieczoru babka zjawiła się w Wersalu au jeu de la reine . 2 Książę
Orleański trzymał bank; babka trochę się usprawiedliwiała, że nie przywiozła ze sobą długu,
zmyśliła jakąś historyjkę na wytłumaczenie i zaczęła poniterować do księcia. Wybrała trzy
karty i postawiła jedną po drugiej: wszystkie trzy wygrały z punktu i w ten sposób babka
całkowicie się odegrała.
– Przypadek – powiedział jeden z gości.
– Bajka – rzekł Herman.
– Pewno karty były znaczone – zwrócił uwagę ktoś trzeci.
– Nie sądzę – odparł poważnie Tomski.
– Jak to?! – powiedział Narumow. – Masz babkę, która zgaduje trzy karty z rzędu, i do tej
pory nie przejąłeś od niej tej czarnej magii?
– Tak, akurat! – odpowiedział Tomski. – Miała czterech synów, jednym z nich był mój
ojciec; wszyscy czterej byli zawziętymi graczami, a jednak żadnemu z nich nie zdradziła swej
tajemnicy, choć nie wyszłoby to na złe ani im, ani nawet mnie. Ale posłuchajcie, proszę, co
opowiadał mi wuj, hrabia Iwan Iljicz, i ręczył honorem, że to prawda. Nieboszczyk Czaplicki
– ten sam, który przepuścił miliony i umarł w nędzy – pewnego razu w młodości przegrał,
zdaje się do Zoricza, coś około trzechset tysięcy. Był w rozpaczy. Babka, która zawsze
2 na karty u królowej.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin