Mortimer Carole - Słynna Rodzina St Claire 04 - W atmosferze skandalu (Romans Historyczny 342).pdf

(1041 KB) Pobierz
771375449.001.png
Carole Mortimer
W atmosferze skandalu
Słynna Rodzina St Claire 04
771375449.002.png 771375449.003.png
 
Rozdział pierwszy
- Nie lubię ślubów! - oznajmiła stanowczo lady Arabella St Claire, kiedy partner
zdecydowanym ruchem zakręcił nią w kolejnej figurze walca - tańca wciąż uznawanego
za nieco ryzykowny przez starszych członków towarzystwa - pośród mniej więcej setki
innych par wirujących w rzęsiście oświetlonej sali balowej St Claire House w Londynie.
- Może dlatego, że w ostatnim roku trzykrotnie wystąpiła pani podczas ceremonii
jako siostra pana młodego, zamiast samej zaprezentować się w roli panny młodej - ode-
zwał się na to Darius Wynter, książę Carlyne.
Arabella przeszyła go ostrym spojrzeniem, zamierzając skarcić za ironię wyczu-
walną w jego ni to cynicznym, ni to znudzonym tonie. Jednakże nie wprowadziła zamia-
ru w życie, bowiem zupełnie o nim zapomniała, kiedy jej uwagę przykuły idealne rysy
twarzy księcia, którą Arabella opisała kiedyś jednej ze swych bratowych jako anielsko
piękną. A może diabelsko?
Był od niej wyższy o ponad dziesięć centymetrów, choć przy swoich stu siedem-
dziesięciu centymetrach wzrostu nie należała do niskich osób. Miał modnie ostrzyżone
jasne włosy, lśniące złotawo w świetle padającym z żyrandoli, i długie rzęsy w tym sa-
mym kolorze, ocieniające kobaltowo niebieskie oczy, arystokratyczny nos, wystające
kości policzkowe, kształtnie wykrojone usta i mocno zarysowaną szczękę. Smoliście
czarne poły fraka, kontrastujące ze śnieżnobiałym gorsem koszuli, podkreślały szeroką
klatkę piersiową, natomiast perfekcyjnie dopasowane czarne spodnie zgrabnie opinały
szczupłe biodra i uda.
Tak, Darius Wynter, książę Carlyne, był bez wątpienia uosobieniem elegancji i
najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego Arabella poznała od czasu swego debiutu, który
odbył się poprzedniego roku.
Jeszcze kilka miesięcy wcześniej był jedynie lordem Dariusem Wynterem, czło-
wiekiem znanym ze swych licznych dokonań w sypialni i przy karcianym stoliku. By-
najmniej nie stracił nic ze swej niechlubnej reputacji, kiedy przed rokiem ożenił się z
dziedziczką fortuny Sophie Belling, by zaledwie miesiąc później nagle owdowieć, gdy
jego żona zginęła na skutek fatalnego upadku z konia podczas polowania.
Jak można się było spodziewać, przeważająca część towarzystwa - a zwłaszcza
matki panien na wydaniu - wybaczyła Dariusowi Wynterowi wszystkie dawne grzechy,
kiedy po śmierci swego starszego brata, która nastąpiła przed siedmioma miesiącami,
odziedziczył tytuł księcia Carlyne.
Arabellę oczarowała uroda i nonszalanckie maniery księcia natychmiast, gdy pół-
tora roku temu poznała go podczas jednego z balów. Niestety, mimo że odtąd wielokrot-
nie spotykali się przy różnych towarzyskich okazjach, nic nie wskazywało na to, by Da-
rius Wynter choć w najmniejszym stopniu odwzajemniał jej zainteresowanie.
Ściągnęła usta w wyrazie oburzenia.
- Z pewnością nie chciał pan, żeby pańska uwaga zabrzmiała aż tak obraźliwie.
Darius spojrzał na śliczną twarz lady Arabelli St Claire. Wiedział, że mając trzech
starszych braci - jednym z nich był Hawk, książę Stourbridge - młoda dama musiała być
hołubiona i rozpieszczana przez całe swoje prawie dwudziestoletnie życie.
Nie zmieniało to faktu, że była olśniewająco piękna, z twarzą w kształcie serca
okoloną burzą złocistych loków, oczyma o barwie stopionej czekolady, małym, lekko
zadartym noskiem, pełnymi zmysłowymi ustami i zawsze dumnie uniesionym podbród-
kiem. Bladokremowa suknia, w której występowała na balu, wdzięcznie opinała kształtne
piersi, smukłą talię i krągłe biodra. Drobne stópki były obute w atłasowe pantofelki w
tym samym kolorze co suknia.
Tak, bez wątpienia lady Arabella St Claire była piękną młodą kobietą i do tego
wielce pożądaną partią. Jako młodsza i wciąż wolna siostra księcia Stourbridge'a, za-
można z racji majątku odziedziczonego po śmierci ojca przed jedenastu laty, od dwóch
sezonów przyjmowała hołdy i propozycje od dżentelmenów poszukujących żony. Darius,
wówczas jeszcze skromny lord Wynter, także jej się oświadczył, ale został odrzucony, co
przypomniał sobie w tym momencie nie bez irytacji.
- Taka pani pewna? - rzucił kpiąco.
- Mam jeszcze dziewiętnaście lat, trudno więc uznać mnie za starą pannę - odparła.
Dariusowi spodobał się rumieniec oblewający jej policzki; oczy wydawały się na
jego tle jeszcze ciemniejsze, a usta bardziej czerwone. Pomyślał, że z pewnością przy-
jemnie byłoby je całować.
- Mimo wszystko to pani drugi sezon, a o zaręczynach jakoś nie słychać.
Zmierzyła go surowym spojrzeniem.
- Zatem uważa pan, że wszystkie młode kobiety są płoche i bezmyślne, a ich jedy-
nym celem w życiu jest znalezienie odpowiedniego męża?
Książę Carlyne uniósł jasne brwi.
- Rozumiem, że „odpowiedni" to bogaty i do tego utytułowany?
Lady Arabella jeszcze wyżej zadarła podbródek.
- Mamy rok tysiąc osiemset siedemnasty. W dzisiejszych czasach nie wszystkie
kobiety uważają, że potrzebny im mąż - jakikolwiek mąż - by nadać sens ich istnieniu!
- Zatem nie zamierza pani wychodzić za mąż? - spytał szczerze zaciekawiony
książę.
- Nie w ciągu kilku najbliższych lat - odpowiedziała stanowczo.
- Szkoda.
- Słucham?
- W wieku dziewiętnastu lat kobiece ciało jest jędrne i gładkie... - Urwał, słysząc
wyrażający oburzenie okrzyk Arabelli. Próbowała się od niego odsunąć, ale zapobiegł
temu z łatwością, obejmując ją mocniej w talii jedną ręką, a drugą zaciskając na jej pal-
cach obciągniętych rękawiczką.
Zmuszona dalej tańczyć, popatrzyła na niego ze złością. Przyciskał ją do siebie z
taką siłą, że przez cienką tkaninę sukni czuła twarde mięśnie jego ud.
- Proszę mnie natychmiast puścić, sir! - zażądała.
Darius tylko się do niej uśmiechnął, nawet nie próbując udawać skruchy.
- Staram się pani pokazać, co traci, odżegnując się od małżeństwa, kiedy jest pani
w odpowiednim wieku, aby czerpać z niego przyjemność.
Dorastając w otoczeniu trzech starszych braci, Arabella musiała dowiedzieć się te-
go i owego na temat męskiego ciała. Właśnie w tym momencie poczuła, co straciłaby,
rezygnując z małżeństwa.
Nogi zrobiły jej się miękkie jak z waty. Miała wrażenie, że jej piersi - nagle dziw-
nie nabrzmiałe - rozpychają stanik sukni, a dłonie zwilgotniały mimo rękawiczek. Po-
liczki paliły ją żywym ogniem. Rozejrzała się wkoło z przestrachem.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin