Ekspert na gorąco o raporcie MAK.docx

(34 KB) Pobierz

Ekspert z wysłuchania w Brukseli komentuje dla Blogpress.pl "na gorąco" raport MAK [wpis uzupełniony 3]

Portret użytkownika Blogpress

Blogpress, śr., 12/01/2011 - 17:51

·         katastrofa smoleńska

·         raport MAK

Udało nam się skontaktować z p. Konradem który był jednym z przedstawicieli Polski podczas wysłuchania w Brukseli. Dzieli się z nami na gorąco kilkoma wstępnymi uwagami o raporcie MAK.

Prawda według MAK

 

(...)Następnie Anodina podała bezpośrednie przyczyny katastrofy:



- podejście do lądowania mimo braku zgody z wieży kontrolnej

 

chwilę dalej broniac kontrolerów:

 

MAK:

To był lot międzynarodowy, którego dowódca podejmuje samodzielną decyzję o lądowaniu bądź opuszczeniu lotniska - podała Anodina. Mówiąc o statusie lotu z 10 kwietnia 2010 r., Anodina powiedziała, że rejs ten był "jednorazowym lotem dotyczącym międzynarodowego transportu osób".



- Zgodnie z przepisami rosyjskimi i normami międzynarodowymi, dowódcy tych załóg podejmują samodzielne decyzje o lądowaniu bądź opuszczeniu lotniska, biorąc na siebie wszelką odpowiedzialność za podjętą decyzję - dodała. Podkreśliła, że analogiczne przepisy obowiązują także w Polsce. (...)

 

Raport jest obrzydliwy. Nic nowego, w zasadzie złamana została zasada konwencji z Chicago, która mówi wyraźnie że nie można wskazywać winnych ani  tworzyć raportu który narusza dobra osobiste innych osób.

Widzę również że jest sporo kłamstw i przekłamań, które aż zadziwiają bo są łatwe do udowodnienia (np.rzekome przekazanie przez kontrolerów danych o widoczności 100 metrów). Jednak czuja się bezkarni. Stosują stara metoda zastraszania.

 

(...)Samolot schodził do lądowania zbyt stromo i za szybko. Wysokościomierz w samolocie mylił się o 170 metrów.(...)



To jest mistrzostwo świata. Maksymalna różnica pomiędzy wglębieniami terenowymi a progiem pasa wynosiła 60-80 metrów (a wiec różnica miedzy radiowysokościomierzem a wysokościomierzem ciśnieniowym). Wiec albo wysokościomierz był zepsuty (komisja Mak nie stwierdziła awarii) albo są to liczby z kosmosu.



Analiza ścieżki podejścia a oparciu o topografie terenu nie wykazuje takich anomalii. W przypadku takich wskazań (awarii wysokościomierzy - wszystkich-jest ich wiele) czemu kontroler mówił "na ścieżce".



To zdanie komisji MAK jest tak absurdalne że ukazuje jej zakłamanie.



Podsumowując, główna treść raportu to pomówienia słowne o presji, natomiast część merytoryczna z tych szczątkowych kwestii, do których mam w chwili obecnej dostęp jest tak absurdalna ze aż dziwi ze Rosjanie opublikowali takie coś.



Szkoda tylko ze prasa zachodnia informuje o wersji Rosjan czyli że katastrofa jest przez Prezydenta.,

 

A to jest najtragiczniejsza wiadomość:

 

Rosyjska agencja Interfax podała, że MAK podjął decyzję w sprawie wraku Tu-154, który rozbił się 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem. W związku z zakończonym śledztwem ze strony Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) Rosja przekaże wrak samolotu Komitetowi Śledczemu Federacji Rosyjskiej.

 

- Podjęliśmy decyzję o przekazaniu rosyjskim śledczym rejestratorów RCDS, jak również innych materiałów i dowodów związanych z tą sprawą - powiedział przewodniczący Komitetu Technicznego Aleksiej Morozow na konferencji prasowej w Moskwie.

 

Jedyna szansa to tłumaczenie naszych materiałów na inne języki i wysyłanie gdzie się da, na cały świat.

Przesyłam życzenia sił i wytrwałości w tych trudnych chwilach gdy będą się ujawniali wszyscy agenci wpływu. Proszę mi wierzyć ja jako były sympatyk PO (czego się bardzo wstydzę) i osoba której bardzo trudno było uwierzyć w zamach sprawdzałem dane na wszystkie możliwe sposoby. Nawet nie wiem jakby się starali winy pilotom nie udowodnią. Porażające są tylko ich kłamstwa i buta. Ale to Rosja tam nie muszą przestrzegać niczego.

 

Pozdrawiam serdecznie i życzę nam wszystkim wytrwałości. Od dziś oni będą z każdym dniem słabnąć. Bo każde kłamstwo ma swoje granice.

 

Wierze głęboko, ze prawda zwycięży bo nauczony doświadczeniem nie wątpiłem ani w trakcie raportu wstępnego ani w trakcie pojawiania się innych kłamstw. Robiłem swoje, nie przerywając pracy i zawsze przynosiło to duże efekty.

 

W psychologii jest takie powiedzenie:

 

Zło czerpie sile z naszego strachu, dlatego nie pozwólmy się zastraszyć.

 

Prawda jest silniejsza od kłamstwa a służąc jej mamy siłę, której nasi przeciwnicy nie są w stanie zrozumieć.

 

Dziś odpoczywam a jutro zabieramy się do pracy. Większość analiz już jest gotowych wiec trzeba tylko odnieść się bezpośrednio do raportu, punkt po punkcie, słowo po słowie.

 

Pozdrawiam

 

Konrad

 

UZUPEŁNIENIE 1:

Jest taki mały dowód o którym Rosjanie zapomnieli a który pokazuje że kłamią:

- załoga ustawiła prędkość 280 km/h na 30 sekund przed wejściem na ścieżkę. Rosjanie aby ukryć błędne naprowadzanie mówią teraz ze samolot leciał 300 km/h jednak sygnał dźwiękowy dalszej ndb (6.324) potwierdził, że prędkość pomiędzy komunikatem 10 km a 6.324km wynosiła ok.285-290 km/h i błąd naprowadzania wynosił 800 metrów.

2. Jakiego wysokościomierza używali. Czy komisja MAK przyznała się do zamachu i zmylenia przez błędne podanie ciśnienia oraz do błędnego naprowadzania?

(…)Samolot schodził do lądowania zbyt stromo i za szybko. Wysokościomierz w samolocie mylił się o 170 metrów.(…)

Komisja MAK nie jest w stanie podważyć i nie podważyła faktu, że w odległości 6 km używany był wysokościomierz ciśnieniowy gdyż pomiar był dokonywany w chwili gdy poziom gruntu (Radiowysokościomierz) był taki sam jak poziom pasa startowego (wysokościomierz ciśnieniowy).

(…)Międzypaństwowy Komitet Lotniczy podał też w raporcie końcowym, że załoga, zgodnie z tym, co przekazał jej kontroler, ustawiła na wysokościomierzu barometrycznym ciśnienie lotniska 745 mm, jednak „w odległości 4700 metrów od progu pasa i na wysokości około 300 metrów na wysokościomierzu WBE-SWS (barometrycznym) dowódcy statku powietrznego ustawiono standardowe ciśnienie 760 mm, co doprowadziło do zawyżenia wskazania wysokościomierza WBE-SWS o około 165 metrów i wyłączenia sygnalizacji dźwiękowej systemu (ostrzegania przed przeszkodami) TAWS”.

Pytanie: kto i na jakiej podstawie w odległości 4.7 km od lotniska zmienił ustawienia wysokościomierza poprzez ponowne wprowadzenie ciśnienia i czy właśnie komisja MAK przyznała się, że odległość 4.7km to rzeczywiste położenie samolotu w chwili podawani komunikatu 4km na kursie i ścieżce. (nasze analizy wykazały dokładnie taki błąd podawania błędnej odległości.

511]. 08:40:13,5-08:40:14,6 Kontroler 4 na kursie i ścieżce.

512]. 08:40:16,7-08:40:17,6 Mjr.Protasiuk Na kursie i ścieżce.

513]. 08:40:18,6-08:40:20,1 Anonim (niezrozumiałe)

514]. 08:40:19,6-08:40:21,1 Nawigator 300

I jak wielkim cynizmem trzeba się wykazać aby sugerować, że załoga w połowie lądowania zmieniła sposób pomiaru wysokości z BARO na RW. To jest taki absurd, że tylko potomkowie Stalina, którzy w kieszenie pomordowanych żołnierzy w Katyniu wkładali niemieckie gazety z 1941 mogli wymyślić.

UZUPEŁNIENIE 2:

Od razu mówię, że potrzebuje więcej czasu. Zapoznaję się a raportem w wersji angielskiej, szczególnie z wykresami bo widzę, że tam może być wiele niejasności. Trzeba to wydrukować i nałożyć stenogramy rozmów na parametry lotu z szczególną uwagą sprawdzać: prędkości (jak to sie ma do redukcji prędkości z stenogramów), wysokości (jak to się ma do komunikatów i rozmów załogi). Już teraz widzę, że takie analizy mogą być ciekawe, jednak nie chcę dawać przedwczesnych wniosków ale jeśli ktoś może to proszę o równoległe badanie tych wątków:

- prędkość, redukcje prędkości a stenogramy
- wysokość a stenogramy.

Już teraz mogę napisać, że komisja MAK orzekła, że samolot w odległości 1.1kkm miał odchylenie 35 metrów od osi pasa. Przeczy to wczorajszym słowom E.Klicha, zeznaniom pracowników radiolatarni (samolot miał przelecieć w pobliżu anteny).

Z wczorajszego wywiadu E.Klicha dla Gazety Polskiej
.

Ad.1 Na kursie – odchylenie od osi pasa startowego

- "GP": Czy ma Pan zastrzeżenia do pracy radiolatarni?

- E.K.: Pewne uwagi zgłosiła załoga Jaka 40.

- Te „uwagi” to poważne zarzuty – że praca bliższej radiolatarni była zakłócona, wskazówka przełączonego na nią radiokompasu odchylała się raz w prawo, raz w lewo o 10 stopni.

- Tupolew wyszedł bardzo precyzyjnie, on szedł dokładnie nad tą bliższą latarnią, odchylony od osi o zaledwie 20 metrów, i są na to dwa rodzaje dowodów. Pierwszy - ścięta pierwsza brzózka i dalej…

- Ale brzózka nie jest oddalona od osi o 20 metrów, tylko znacznie więcej.

- Proszę dosłuchać. Jest drugi dowód. Między skrzydłem a anteną bliższej radiolatarni przeskoczyła iskra co zeznał jeden ze świadków. Odległość skrzydła od odciągu radiolatarni nie mogła być większa niż jeden najwyżej 3 metry (to mogliby określić fizycy), by taka iskra mogła przeskoczyć. Należy do tego dodać połowę rozpiętości samolotu tj około 17 metrów. Wynika z tego, że kadłub samolotu nie mógł być odchylony od osi pasa więcej niż 20 metrów.

Komentarz – Raport wstępny komisji MAK opublikowany w dniu 19 maja 2010 roku stwierdzał, że odchylenie od osi lotniska w pobliżu bliższej radiolatarni wynosiło 40 metrów co przekraczało zakres błędu urządzeń naprowadzających w tym miejscu. Pan E.Klich wczoraj stwierdził, że raport wstępny komisji MAK zawierał znaczny błąd i odchylenie wynosiło w rzeczywistości 20 metrów.

Dzisiejszy raport komisji MAK podaje, że odchylenie wynosiło 35 metry co także przekraczało normy.

Jednak szczegółowe analizy polskich internautów z których wielu jest matematykami i fizykami wykazują, że zarówno komisja MAK jak i Pan E.Klich nie przedstawiają rzeczywistych faktów. Siergiej Amielin który do niedawna swoimi analizami potwierdzał ustalenia komisji MAK w ostatnich miesiącach przyznał się, że trajektoria lotu i odchylenie, które mógł mieć tam polski Tu-154m znacznie się różni od ustaleń komisji MAK. S.Amielin broniąc się opublikował dwa możliwe warianty trajektorii lotu, które same w sobie przeczą sobie nawzajem. Wciąż trwają szczegółowe analizy w tym temacie ze strony polskich specjalistów ale na dziś można już stwierdzić, że:

- trajektoria lotu znacznie różniła się od tej przedstawionej w raporcie wstępnym komisji MAK (min.odchylenie 40 metrów). Aby pokrywała się z stanem faktycznym odchylenie polskiego samolotu musiało wynosić mniej niż 20 metrów lub ok.60 metrów

- istnieje duże prawdopodobieństwie tego, że w okolicach bliższej radiolatarni przy próbie ratowania nastąpiło coś co spowodowało odchodzenie samolotu Tu-154m od osi pasa startowego. Biorąc to pod uwagę ewentualne uderzenie w brzozę praktycznie w żaden sposób nie zmieniło trajektorii lotu tak jak wcześniej było to głoszone.

- istnieje duże prawdopodobieństwo, że ślady uszkodzonego drzewostanu zostały sztucznie spreparowane w celu uwiarygodnienia wstępnego raportu komisji MAK z maja 2010 roku.

Analizy w tym temacie są wciąż robione i wkrótce można się spodziewać bardziej szczegółowych wyników.

Wszystkie zdjęcia pochodzą z blogu S.Amielina.

http://picasaweb.google.com/Amlmtr/101#

trasa z raportów MAK

http://m.onet.pl/_m/0fe603971872aaba34473b8ace9ea2ff,0,1.jpg

trasa ta jest niemożliwa, gdyż aby samolot poruszał się równolegle do pasa to musiałby mieć odchylenie 60 metrów:

http://picasaweb.google.com/Amlmtr/101#5552450032380143026

Prawdopodobna trajektoria samolotu.

http://picasaweb.google.com/Amlmtr/101#5552449995378131474

Jutro napiszę więcej. muszę wydrukować materiały. Na dziś powiem, że jeśli chodzi o przebieg lotu to podstawa to nałożyć parametry lotu (wysokość z BARO), redukcje prędkości na stenogramy.

Mogę na koniec dodać, że komisja MAK w jednym z swoich punktów na pewno się pomyliła:

Międzypaństwowy Komitet Lotniczy podał też w raporcie końcowym, że załoga, zgodnie z tym, co przekazał jej kontroler, ustawiła na wysokościomierzu barometrycznym ciśnienie lotniska 745 mm, jednak „w odległości 4700 metrów od progu pasa i na wysokości około 300 metrów na wysokościomierzu WBE-SWS (barometrycznym) dowódcy statku powietrznego ustawiono standardowe ciśnienie 760 mm, co doprowadziło do zawyżenia wskazania wysokościomierza WBE-SWS o około 165 metrów i wyłączenia sygnalizacji dźwiękowej systemu (ostrzegania przed przeszkodami) TAWS”.

To zdanie jest na pewno błędne gdyż:
- niepoprawna wysokość BARO wg.wykresu z raportu była zawyżona już wcześniej od 17 km a nie od 4.7 km

- popełniono chyba literówkę, w raporcie napisano, że to wyłączyło TAWS a w rzeczywistości wtedy się załączył TAWS

Jednak jeszcze raz napiszę od 17 km aż do 5 km samolot leciał na takiej samej wysokości a podobno 17 km od progu pasa ustawił się na wysokości 500 metrów, potem na 5.2 km zakładając poprawne odległości, podał wysokość 400 metrów, wcześniej dwa razy a w zasadzie 3 (plus wejście na ścieżkę) kontroler podał, że samolot jest na sciezce. Jeśli cały czas (przez 5 km) leciał na 500 metrach to jak mógł być na ścieżce?

Podam przykład: w odległości 6 km samolot powinien być na wysokości 300-340 metrów aby był na ścieżce, prawidłowej wysokości. Według parametrów lotu był na wysokości 500-680 metrów???? a kontroler powiedział "na kursie i ścieżce"????

UZUPEŁNIENIE 3 (12.01.2011 - 22:05):

Mamy ich:

Na podstawie listy z strony 83 (wersja angielska), można stwierdzić, że trajektoria lotu wyglądała mniej więcej tak:

http://picasaweb.google.com/Amlmtr/101#5552449995378131474

biorąc to pod uwagę, punkt 8 miejsce znalezionego skrzydła to fikcja. Samolot lecąc z takim odchyleniem nie mógł nagle skręcić w prawo a potem znowu w lewo i się rozbić bo liczby z rubryki Z tak sugerują.

Zdjęcie pokazuje, że skrzydło znajdowało się bliżej osi pasa niż brzoza.

http://ndb2010.files.wordpress.com/2010/05/lotnormalny.jpg

Raport MAK mówi, że skrzydło fragment numer 8 zostało znalezione 61 metrów od osi pasa podczas gdy brzoza była 33 metry od osi pasa. Jest to kłamstwo bo zdjęcie satelitarne pokazuje, że skrzydło leżało bliżej osi pasa niż był brzoza.

Komisja MAK sfałszowała dane znalezienie skrzydła aby uwiarygodnić wersję urwania skrzydła.

Przy tej trajektorii lotu skrzydło nie mogło być znalezione w miejscu z zdjęć satelitarnych oraz nie mogło być tam biorąc pod uwagę trajektorię lotu.

http://picasaweb.google.com/Amlmtr/101#5552449995378131474

Zostaje ten fakt: trajektoria lotu samolot stawia pod dużym znakiem zapytania miejsce znalezienie skrzydła.

Dodam tylko, że mamy ich tutaj ale dostanę wkrótce szczegółowe analizy w tym temacie. Samolot nie mógł lecieć tak jak mówi MAK.

MAK tak mówi aby uwiarygodnić znalezienie skrzydła ale samolot zahaczył o anteny ndb (przyznał to E.Klich) a oznacza to, że skrzydło nie mogło odpaść w miejscu w którym było znalezione. Szczegółowe analizy w tym temacie wkrótce.

http://www.blogpress.pl/node/7164

Zgłoś jeśli naruszono regulamin