Hauptmann, Gerhart - W wierze powołania.pdf

(92119 KB) Pobierz
385811755 UNPDF
W WIRZE
POWOŁANIA
385811755.002.png
385811755.003.png
„Naszym punktem wyjścia jest ten, który prowadzi od jedynego
trwałego i możliwego dla nas centrum, od cierpliwego, podążające-
go za swym celem i aktywnego człowieka, takiego, jakim jest, był
i będzie; dlatego rozważania nasze będą w pewnym sensie patolo-
giczne".
Jakub Burckhardt, Rozważania o historii świata
385811755.004.png
385811755.005.png
Księga pierwsza
- O tak - wycedził blady mężczyzna. Miał niespełna dwadzieścia
trzy lata.
- Dobrze panu mówić - zawołał drugi, gładko ogolony, z pło-
mienną głową Rzymianina. - Ja muszę powiedzieć „tak", panu wol-
no, jeśli pan chce, powiedzieć „O tak". Aczkolwiek może pan rów-
nie dobrze powiedzieć „O nie". Oto przewaga, jaką daje solidne fi-
nansowe zabezpieczenie. Ja natomiast mam dużą rodzinę.
- Ja również posiadam córkę i syna - odparł młodszy. Rzymia-
nin zauważył: - To sporo, jak na pana wiek. Jeśli nie chce się pan
posunąć tak daleko, jak ja - doszedłem już prawie do pół tuzina -
musi się pan bardzo pilnować. Chyba, że dysponuje pan nieograni-
czonym majątkiem. Inaczej trzeba mieć się bardzo na baczności. Z za-
sady nie daję się tak łatwo wyprowadzić z równowagi. Jednak gdy
szczęśliwym zbiegiem okoliczności mogłem objąć dzierżawę teatru
w Poczdamie, był to już dla mnie najwyższy czas.
- Jeszcze jedno piwo, panie dyrektorze? - zapytał wypomadowa-
ny chłopak, obsługujący w ogródku „Felsenkeller".
- Oczywiście! Fritz, Friedericus magnus, nadobna ganimedyjska
istoto! Uwielbiam piwo Felsenkeller, gdyż jest lekkie i zdrowe. A do
tego jeszcze ten pobyt tutaj. Te małe książęce rezydencje na niemiec-
kiej ziemi są jak perły, jak prawdziwe perły oprawiane w złoto. To
klejnoty, najdelikatniejsze i najszlachetniejsze kwiaty sztuki i kultu-
ry. Proszę spojrzeć, jak ten pałac, cały z kararyszowego marmuru,
jaśnieje w szmaragdowej głębi parku! Tam za ogrodzeniem dla le-
śnej zwierzyny olbrzymie szesnastaki, wspaniałe jelenie, nakrapiane
łanie. Tutaj zaś chłodny cień stuletnich drzew w pełni lipcowego
skwaru. Świergot ptaków, szum pszczół! Aż ochota bierze, żeby się
tak wyciągnąć jak długi! Czyż to doprawdy nie raj?! - Za pozwole-
niem - na zdrowie, panie doktorze!
- Na zdrowie! - odpowiedział młody mężczyzna i obaj z najwyż-
szą rozkoszą wlali w siebie zimny, złocistożółty napój.
- W lecie panuje w teatrze sezon ogórkowy. Scena w Poczda-
mie jest zamknięta, a tutaj, choć miasteczko i księstwo Granitz nie
mają większej publiczności, zapewnione mam przynajmniej prawie
za darmo najprzyjemniejsze wakacje i mogę przez całe lato utrzy-
mać moją rodzinę oraz moich aktorów, pomimo że gaże są niewiel-
kie.
Zresztą rezyduje tutaj książę, który jest uosobieniem uprzejmości
i dobroci. Przygotował dla nas domek w parku, w którym moja żo-
385811755.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin