Andrzej Zaborski - Wacław Przemysław Turek, Słownik zapożyczeń pochodzenia arabskiego w polszczyźnie - notatki.doc

(35 KB) Pobierz

Andrzej Zaborski, Wacław Przemysław Turek, Słownik zapożyczeń pochodzenia arabskiego w polszczyźnie, Universitas Kraków 2001, s. 560, „Biuletyn Polskiego Towarzystwa Językoznawczego”, zeszyt LVIII, Kraków 2002, s. 200-213.

 

„Słownik” W.P. Turka, pierwszy tego typu w Polsce, oparty jest głównie
na istniejących słownikach języka polskiego i stąd bierze się poważna luka: autor
nie odnotowuje żadnego arabizmu pochodzącego z wieku XVII, kiedy kontakty
z orientem były bardzo żywe. Tylko częściowo autor korzystał bezpośrednio
z tekstów polskich podróżników, powieściopisarzy itp. Niestety, w znikomym stopniu uwzględnia piśmiennictwo Tatarów polskich, którzy przetłumaczyli Koran na polski już w XVI wieku i tylko ogólnikowo o nich wspomina.

 

Tytuł słownika powinien brzmieć raczej „Słownik wyrazów pochodzenia arabskiego
i z arabskim związanych w polskich tekstach i słownikach występujących”.

 

Prawie z reguły znajdujemy arabizmy, które stały się europeizmami.

Znane są Polakom z wykształceniem wyższym chyba tylko (znakiem zapytania oznaczono wyrazy, których arabskie pochodzenie nie jest pewne): adamaszek, admirał, ajatollah, albatros (?), alchemia, algebra, algorytm, alkaliczny (ponadto kalim i inne derywaty), alkohol, alkowa, almanach, arafatka, amalgamat (?), ambra, anilina, antymon, arak, arsenał, atłas, awaria (?), azymut, bachmat, bakalie, bakłażan, baldachim (?), barbakan (?), barchan, beduin, bisurman, boraks, cekin, charadż, chemia, cukier, cyfra, czek, durra/dhurra, dywan, dzianet, dżihad, dżinn, dziryt, eliksir, emir, fakih, fakir, fanfaron (?), farys, fatwa, fedaini(i), fellah, gaza, giaur, haszysz, henna, hidżra, imam, imamat, filiżanka, gaza, hałwa, harem, hazard, hurysa, imbryk, intarsja, intifada, islam, jasyr, jaśmin, kajdany, kaletnik, kaliber, kalif, kamasze, kamfora, kandyzowany, karabela (?), karafka, karat, karczoch, karmazyn, kawa, kiesa, kofta, Koran, kuskus, lak, laka, lilak, lutnia, magazyn, mahdi, majdan, makata, marabut, marcepan (?), masaż (?), maszkara, mat (w grze w szachy), materac, meczet, medina, minaret, muezzin, mufti, mumia, mulla/mułła, muślin, muzułmanin, monsun, nabab, nadir, natrium, nenufar, oberżyna, rachatłukum, ramadan, razzia, safari, sagan, sahel, salem alejkum, sandał, sahib, satyna, sirokko (?), soda, sofa, sorbet, sód, suk, sułtan, sunnici, syrop, szafran, szariat, szarif/szerif, szejch, szkarłat, szyfr, szyita, taca, talib/taleb, talk, tamburyn, taryfa, wadi, wezyr, zenit, żupan, żyrafa (razem ok. 150), a specjalistom oraz niektórym amatorom krzyżówek znane są: alidada, alkad, almukantar, assasyni, baraka, bejt, bisior, chamsin, cybeta, dhow (dau), dragoman, dżebel, erg, estragon, feddan, feluka, fikh, gazal/gazele, galabija/dżalabija, hadż, hadżdżi, hakim/hakima, hamał, kafir, kahin, kasba, kasyda, kawas, khor, kibla, kismet, kom, kurdyban, mahr, makama, mameluk, medżlis, mehari, mihrab, minbar, mudejar, mudżahid, said, samum, sidi, sufi, sura, szaduf, tell, wali, wilajet, zeriba, zikr, razem 53.

 

Autor uważa, że „dominują zapożyczenia bezpośrednie z języka arabskiego
(380 arabizmów – 30,4%)”. Liczba ta jest zgoła fantastyczna! Jak należałoby rozumieć ową „bezpośredniość” zapożyczenia? Niestety, Turek tego nie wyjaśnia, mówi tylko na s. 17, iż rzekomo „w przypadku zapożyczeń bezpośrednich
z arabskiego, częściej można mowić o zapożyczeniach bez bilingwizmu”. Tymczasem zapożyczenia z arabskiego w polszczyźnie są nie „częściej”, tylko nieomal z reguły zapożyczeniami bez bilingwizmu polsko-arabskiego.

 

Bardzo mała liczba arabizmów, którą dopiero należałoby ustalić, została przejęta przez języki europejskie, a w tym polski, z żywego języka arabskiego bezpośrednio, tj. z tekstów mówionych w dialektach arabskich.

 

Arabski język literacki często niewłaściwie zwany prostu klasycznym jest od prawie tysiąca lat półmartwym językiem pisanym i dopiero od niespełna stu lat
w ograniczonym zakresie używany jest w niektórych sytuacjach, głównie oficjalnych, przez odpowiednio wykształconych Arabów w mowie.

 

Na s. 76–80 autor podaje listę języków, za pośrednictwem których konkretne, wyliczone tam arabizmy dostały się do języka polskiego. Niestety, nie odróżnia języków, z których polski zaczerpnął dane arabizmy bezpośrednio od języków,
z którymi polski nie był w kontakcie i bezpośrednio nie zapożyczał.

 

Autor popełnia też kilka błędów przy interpretacji historycznej arabizmów w języku polskim, a w tym głównie przy ustalaniu chronologii arabizmów. Pełne błędów są tablice „Żywotności zapożyczeń arabskich w polszczyźnie” na s. 69–72 i wymagają kompletnej rewizji.

Całkowicie błędne jest twierdzenie, że „na ogólną liczbę 845 gniazdowych haseł słownikowych 696 wyrazów, czyli 82,37% całości to zapożyczenia funkcjonujące
do XX. wieku włącznie”.

 

„Słownik” jest wyraźnie „rozdęty”. Niepotrzebne są szczegółowo cytowane omawiane oczywiste, żywe derywaty. Niekiedy derywat jest samodzielnym hasłem. Autor niepotrzebnie cytuje za każdym razem po kilka słowników arabskich (przy czym błędem jest powoływanie się w pierwszym rzędzie na słowniki arabszczyzny dwudziestowiecznej, tj. Wehra w zdezaktualizownym wydaniu, Baranowa czy
D. Reiga w wydawnictwie Larousse’a, wtedy gdy chodzi o zapożyczenia z wieku XIX i jeszcze wcześniejsze) oraz po kilka słowników współczesnego języka polskiego, kiedy najczęściej chodzi o wyrazy pospolite, powszechnie znane.

 

Autor niepotrzebnie popisuje się erudycją oraz swoim komputerem cytując
w egzotycznych alfabetach wyrazy występujące w różnych mało znanych językach bez bezpośredniego związku z językiem polskim, a nawet językami dla polskiego źródłowymi, takich jak np. mongolski, awestyjski, gruziński, malajalamski itd. Niepotrzebne są nie związane z tematem dość liczne dygresje

 

„Dodatek” stanowi rozdział zatytułowany „Słownik arabizmów ‘języka kontraktowego’”, który już wcześniej publikowany był w formie artykułów. Wybitnie nieudane, niestety, akceptowane przez niektórych polonistów, jest określenie „język kontraktowy”, ponieważ nie tylko nie sygnalizuje, o jaki język tutaj chodzi, ale wręcz wprowadza w błąd. Przecież przymiotnik „kontraktowy” dotyczy nie języka,
lecz mówiących nim „pracowników kontraktowych”. Chodzi tutaj o arabizmy stosowane w języku polskim przez część Polaków pracujących na tzw. „kontraktach” w krajach arabskich.

 

Ponieważ arabizmy w językach europejskich były już przedmiotem wielu poważnych opracowań, autor miał bardzo ograniczone możliwości odkrycia rzeczy naprawdę nowych i dokonał kompilacji istniejących źródeł, nie wykorzystał jednak wszystkich istotnych dla tematu źródeł.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin