12.kat.pdf

(477 KB) Pobierz
Gruppenführer KAT
Łażący Łazarz, 4 czerwca 2010
Nic nie chcę zmieniać, bo nic więcej nie wiem (pomimo że dalsze 5 miesięcy mija). Dziwne, ale niestety prawdziwe.
(odpowiedź Łażącego Łazarza na pytanie redakcji, czy chce coś uzupełnić lub poprawić w swoim tekście)
Znany wszystkim ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” opowiada
o poszukiwaniach zbrodniarza Gruppenfuhrera WOLFa. W scenie
kulminacyjnej Kapitan Hans Kloss, a w zasadzie już Major NKWD (w
polskim mundurze) o imieniu Janek ujawnia, że rozkaz egzekucji
tysięcy cywilów wydawali czterej zbrodniarze: Wernitz, Ohlers, Lübow,
Fahrenwirst podpisujący się wspólnie jako WOLF.
Jako ciekawostkę należy dodać, że scenariusz tego odcinka napisali
wspólnie Andrzej Szypulski (związany później z Unią Wolności) i
Zbigniew Safjan (donosiciel NKWD, członek PRON i ojciec Marka
Safjana) podpisujący się wspólnie jak Andrzej Zbych.
Ale do rzeczy.
W poprzednim tekście „Głowa Zdrajcy” prowadziłem wraz z moimi
komentatorami rozważania dotyczące osoby lub osób, które można
uznać za bezpośrednio odpowiedzialne za śmierć Prezydenta RP Lecha
Kaczyńskiego w Smoleńsku.
Podstawą naszej dyskusji stało się następujące spostrzeżenie:
Jeżeli to był zamach, to musiał on być od dawna przygotowywany.
Przygotowania musiały być trojakiego rodzaju: techniczne
przygotowanie sposobu dokonania zamachu, przygotowanie ukrycia
(zatuszowania) faktu zamachu oraz „wystawienie” ofiary. Polem
naszych rozważań nie były techniczne sprawy ani sprawy tuszowania,
skoncentrowaliśmy się za to na kwestii najważniejszej i najłatwiejszej
do zbadania. Kto „wystawił” Lecha Kaczyńskiego i jego otoczenie
zamachowcom? Mając bowiem wewnętrzne przekonanie, iż do
katastrofy doszło w wyniku zamachu wydało się nam (osobom
zaangażowanym w dyskusję) logiczne, że kombinacja operacyjna
polegająca na doprowadzeniu do wylotu określonym czasie do Katynia
samolotu z Lechem Kaczyńskim oraz z ludźmi niewygodnymi Moskwie
na pokładzie musiała zostać dokonana z pomocą osoby, zdrajcy,
będącym rosyjskim agentem.
Podczas naszej dyskusji i przeglądu jawnej dzisiaj korespondencji
naszym oczom ukazała się następująca prowokacja przeciwko
Prezydentowi RP, opozycji i porządkowi konstytucyjnemu Państwa
Polskiego. Przy tym prowokacja zawierająca wyraźny podpis kata, który
doprowadził do śmierci 96 osób i zagroził suwerenności Polski.
Nazwijmy tego zdrajcę: Gruppenführer Kat.
Jest rok 2009, jak co roku na wysokości grudnia rozpoczęły się
przygotowania Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa do
organizacji uroczystości w Katyniu w kwietniu przyszłego roku. Ze
względu na wyjątkowy charakter planowanych obchodów, w związku z
70 rocznicą ludobójstwa, o wszczętych przygotowaniach Andrzej
Przewoźnik informował (wpierw nieoficjalnie) Kancelarię Prezydenta,
Kancelarię Premiera oraz szereg instytucji i organizacji pozarządowych.
Prezydent RP Lech Kaczyński był sprawą żywo zainteresowany,
świadczą o tym pisma informacyjne o podobnej treści, jakie Kancelaria
Prezydenta skierowała w dniu 27 stycznia 2010 roku do Andrzeja
Przewoźnika, do Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz do
Ambasadora Federacji Rosyjskiej
Oto jedno z nich:
396066122.001.png
Dwa dni później Mariusz Handzlik z Kacelarii Prezydenta zwraca się
jeszcze raz do Andrzeja Przewoźnika z prośbą o informację dotyczącą
stanu obchodów. Do tego bowiem czasu nie znana jest dokładna data
uroczystości organizowanych przez Radę Ochrony Pamięci Walk i
Męczeństwa.
Na powyższe pismo nadeszła zapewne odpowiedź natychmiastowa o
dacie 10 kwietnia, która to informacja musiała być przekazana także
MSZ-owi.
Od tej pory zaczyna się wspólna akcja grupy zadaniowej rosyjsko-
polskiej której efektem miało być wystawienie zamachowcom
Prezydenta RP, jego brata oraz licznego grona ich współpracowników i
osób niewygodnych rządom Rosji i Polski.
396066122.002.png
Najpierw Donald Tusk ogłasza, że 3 lutego odebrał telefon od
Premiera Władymira Putina z zaproszeniem do wspólnego uczczenia
pamięci ofiar Katynia. Uroczystości miały się odbyć w pierwszej połowie
kwietnia 2010 r. 1
Nikt jeszcze wtedy nie mówił o dwóch różnych datach
uroczystości . Opinia publiczna, a głównie Prezydent RP miał być
przekonany, że chodzi o te same uroczystości, na które on się wybierał.
Prezydent zaskoczony nagłym zaproszeniem personalnym czeka na
odpowiedź Rosjan na pismo z 27 stycznia . Rosjanie jednak nie
zamierzają niczego potwierdzać i udają głupich. Czekają bowiem,
zgodnie z założonym scenariuszem, aż Prezydent RP zadeklaruje swoją
obecność dokładnie na 10 kwietnia 2 .
Tą grę zauważa Szczygło, nie potrafi jednak wyraźnie zidentyfikować jej
Ambasadora Rosji na rozmowę o uroczystościach katyńskich, która ma
się odbyć w Pałacu Prezydenckim w dniu 23 lutego .
396066122.003.png
Postawieni w trudnej sytuacji Rosjanie (bo ileż czasu po rozmowie będą
mogli milczeć?) naciskają na swoich agentów do pilnego wyduszenia z
Prezydenta RP daty jego lotu do Katynia. Klamka musi zapaść zanim
przyznają się, że już dawno jest ustalone spotkanie Putin – Tusk na 7
kwietnia.
Prawdopodobnie dlatego, akurat 23 lutego Andrzej Kremer kieruje do
Kancelarii Prezydenta pismo gdzie pada pierwszy raz data 10 kwietnia i
kategoryczne wymuszenie (ze względów organizacyjnych) potwierdzenia
tej daty wylotu.
396066122.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin