DodatekIPNMaly.pdf

(1440 KB) Pobierz
263062839 UNPDF
ŻOŁNIERZE WYKLĘCI
263062839.020.png
II
ŻOŁNIERZE WYKLĘCI
RZECZPOSPOLITA
wadzenie do 1944 r. matur dla kilku-
nastu tysięcy osób czy wydanie kilku
tysięcy dyplomów uniwersyteckich…
Fundamenty pod to państwo poło-
żyli również gimnazjaliści z zajętego
przez Sowiety miasteczka niedaleko
Tarnopola, Czortkowa – uczestnicy
pierwszego polskiego zrywu podczas
II wojny światowej. W styczniu 1940 r.
harcerze chwycili za broń, żeby odbić
z więzienia NKWD 1200 polskich żoł-
nierzy i otworzyć im drogę do granicy.
Ponad 20 uczniów rozstrzelano, a po-
nad 50 wysłano do łagrów z 10-letnimi
wyrokami. Nie wiedzieli nawet, że wy-
stępują w imieniu Polski Podziemnej.
Nie było natomiast w polskim pań-
stwie miejsca dla bywalców kin, teatrów
i kasyn, graczy na niemieckiej loterii, lu-
dzi zadających się z Niemcami, szmal-
cowników, volksdeutschów czy, rzecz
jasna, zdrajców. Tych ostatnich roz-
strzeliwano po wydaniu wyroku przez
podziemny sąd, innych dotykała infa-
mia, kara chłosty lub – w przypadku
kobiet – golenie głowy. Przepisy walki
cywilnej, np. nakaz dokumentowania
zbrodni czy sabotowania przymuso-
wych dostaw dla Niemców ze wsi, doty-
czyły wszystkich. Lekarzy zobowiązano
do wystawiania fałszywych zaświadczeń,
a księży – fałszywych metryk dla Żydów
i innych poszukiwanych.
PRAWDZIWA
Polskie Państwo Podziemne to Warszawa podczas pierwszych okupacyjnych Zaduszek, płonąca świecami na mogiłach jej niedawnych obrońców; to ci, którzy składali przysięgę
na orła w koronie, żeby walczyć z bronią w ręku, i ci, którzy kończyli szkoły w trybie tajnego nauczania. Z poczucia wspólnoty narodowej Polaków narodziło się jedyne
w ówczesnej Europie konspiracyjne państwo – krajowe struktury wojskowe oraz cywilne podporządkowane władzom na uchodźstwie
W górnym rzędzie od lewej Zygmunt Szyszko-Bohusz, Leopold Okulicki,
na dole Michał Karaszewicz-Tokarzewski, Władysław Anders, Mieczysław
Boruta-Spiechowicz
fot. INSTYTUT POLSKI I MUZEUM im. gen. SIKORSKIEGO w LONDYNIE
Naród w staNie
mObilizacji
Do Związku Walki Zbrojnej, prze-
mianowanego w lutym 1942 r. na Ar-
mię Krajową, należało w szczytowym
okresie ponad 380 tys. żołnierzy. Pań-
stwo to dysponowało zatem realną siłą
zbrojną i stosowało przymus pozwala-
jący egzekwować jego wolę. Powołano
wymiar sprawiedliwości, którego orze-
czenia były wykonywane z całą bez-
względnością.
Rządowi na Uchodźstwie nie pod-
porządkowały się – choć go uznawały
– prawie stutysięczne Narodowe Siły
Zbrojne, formacja najwcześniejsza, bo
powstała w wyniku zjednoczenia or-
ganizacji powołanych jeszcze jesienią
1939 r. Dowództwo NSZ, wywodzące
się z kręgów przedwojennej endecji,
prowadziło walkę zarówno przeciwko
III Rzeszy, jak i z sowiecką Rosją. Kon-
sekwencją takiej polityki było odrzu-
cenie forsowanej przez Armię Krajową
idei powszechnego powstania antynie-
mieckiego. Ówczesne konlikty, mające
A nnA Z echenter
„P olska Walcząca – to krąg
mi, wypełnianie zadań państwowych we
wszystkich dziedzinach życia.
szeroki: to zarówno lu-
dzie podziemni, jak i licz-
ne masy całego walczą-
cego Narodu. Polska walcząca – to my
wszyscy” – napisał Aleksander Kamiński,
autor słynnej książki „Kamienie na sza-
niec”, jesienią 1943 r. w podziemnym
„Biuletynie Informacyjnym”, jednym
z około 1400 tytułów ukazujących się
pod okupacją. Dobiegał wtedy końca
czwarty rok okupacji i wojny. W pod-
bitym kraju okrzepła struktura władzy
politycznej i wojskowej, kierowana przez
Rząd na Uchodźstwie. Zapewniono
kontynuację II Rzeczypospolitej – Pol-
skie Państwo Podziemne. Dzierżyło ono
wszystkie konieczne atrybuty władzy
i było oparte na przedwojennym prawo-
dawstwie oraz przepisach wydawanych
stosownie do okoliczności przez legalne
władze przebywające poza krajem. Orga-
ny Polskiego Państwa Podziemnego – je-
dynego takiego organizmu w okupowa-
nej Europie – gwarantowały rzeczywiste,
choć ograniczone realiami okupacyjny-
Obywatele pOdziemia
Obywatelem Państwa Polskiego był
lekarz, który nie zadając pytań, opatry-
wał ranę postrzałową, i człowiek, który
przez szczelinę w murze getta podawał
drugiemu człowiekowi jedzenie, i gra-
natowy policjant, który na ten widok
odwracał się, szybko odchodząc, i za-
konnica, przyjmująca w progi klaszto-
ru żydowskie dziecko.
Cząstką tego państwa była kobie-
ta wysiadająca z pociągu na dworcu
wprost w ręce obszukujące, czy nie
przywiozła ze wsi pod płaszczem sło-
niny dla dzieci – tak samo jak młody
chłopak idący ulicą na kurs dywersji,
i kupiec, który dostrzegłszy ściganego
człowieka, otwierał drzwi, by wskazać
mu drogę ucieczki przez podwórze.
Należeli do niego wykładowcy ryzy-
kujący śmierć w obozach za prowadze-
nie tajnego nauczania, ich uczniowie,
i tych uczniów rodzice, i dozorczyni
kamienicy, która niczego nie widziała.
Jakże inaczej możliwe byłoby przepro-
Zima 1944 r., żołnierze 1. baonu
1. pułku strzelców podhalańskich AK
fot. zbiory prywatne
POLSKA
263062839.021.png 263062839.022.png 263062839.023.png 263062839.001.png
ŻOŁNIERZE WYKLĘCI
III
źródło w zaszłościach okresu dwudzie-
stolecia, nie powinny dziś przesłaniać
obrazu całego wysiłku zbrojnego pod-
ziemia. Żołnierze NSZ przyłączyli się
do powstania, kiedy wybuchło.
Hierarchia władzy oraz struktury
organizacyjne konieczne dla funkcjo-
nowania każdego organizmu państwo-
wego stanowią przedmiot wielusetstro-
nicowych opisów. Dość wspomnieć, że
na czele państwa stał prezydent Włady-
sław Raczkiewicz, przebywający wraz
z Rządem RP we Francji do jej kapitula-
cji w czerwcu 1940 r., a później w Lon-
dynie. Prezydentowi podlegał Naczelny
Wódz – aż do katastrofy gibraltarskiej
w lipcu 1943 r. – gen. Władysław Si-
korski; po nim nastąpił gen. Kazimierz
Sosnkowski, a 30 września 1944 r. – no-
minalnie – gen. Tadeusz Komorowski
„Bór”, wzięty do niewoli po klęsce Po-
wstania Warszawskiego. W 1945 r. funk-
cję tę pełnił gen. Władysław Anders.
POLITYCZNEGO
KOMPROMISU
Musimy „przygotować siły do działania po zakończeniu panowania NKWD” – pisał Komendant Główny AK gen. Leopold Okulicki jeszcze w marcu 1945 r.
Stojący u szczytu potęgi ZSRS i zajmujące kraj wielomilionowe zastępy Armii Czerwonej były wyzwaniem, z którym musiała się zmierzyć zniewolona Polska
M Aciej K orKuć
N iepodległość wymagała obrony przed bolszewizmem, tak
legeNda Nie umiera
Działania podziemnego państwa
musiał dostrzegać każdy, bo angażo-
wało zdecydowaną większość Polaków
i skupiało prawie wszystkie znaczące
nurty polityczne okresu dwudziesto-
lecia, organizacje społeczne oraz mło-
dzieżowe.
Walką w kraju kierowali legendarni
komendanci Armii Krajowej. Stefan Ro-
wecki „Grot”, numer jeden na liście po-
szukiwanych Polaków, powołał do życia
latem 1941 r. „Wachlarz” – wydzieloną
organizację dywersyjną ZWZ i AK,
której żołnierze przekazali na Zachód
szczątki rakiety V-1. Z jego inicjatywy
powstała komórka „N”, wydająca pięć
niemieckich periodyków dla żołnierzy
Wehrmachtu, podpisywanych przez „an-
tynazistowskie podziemie w III Rzeszy”.
Aresztowany w 1943 r., wywieziony do
Berlina, odmówił udziału we wspólnej
z Niemcami akcji antybolszewickiej.
Rozkaz zgładzenia go wydano w KL
Sachsenhausen na wieść o wybuchu po-
wstania w Warszawie.
Tadeusz Komorowski „Bór”, jego
następca do jesieni 1944 r., zawoła-
ny jeździec, przedwojenny uczestnik
dwóch olimpiad, poderwał całą War-
szawę do walki 1 sierpnia 1944 r.: „Sta-
jecie dziś otwarcie z bronią w ręku, by
Ojczyźnie przywrócić wolność” – napi-
sał. Razem ze swoim wojskiem poszedł
po klęsce do niewoli.
Ostatni komendant, gen. Leopold
Okulicki „Niedźwiadek”, zrzucony do
kraju przed powstaniem, w paździer-
niku 1944 r. objął Komendę Główną
AK jako następca „Bora”. To jemu
przyszło ogłosić najcięższe rozkazy,
jakie może wydać dowódca. Polecił za-
kończyć akcję „Burza” – serię powstań
w większych miastach rozpoczętą
w styczniu 1944 r. – ponieważ Sowieci
rozpętali terror na oswobodzonych od
Niemców ziemiach. NKWD wymordo-
wało lub wywiozło w głąb ZSRS tysiące
akowców z Wileńszczyny, Lwowskiego
oraz z Lubelszczyzny.
W styczniu 1945 r. padł ostatni
rozkaz „Niedźwiadka” do żołnierzy:
„Zwalniam Was z przysięgi i rozwiązuję
szeregi AK”. Uprowadzony podstępem
do Moskwy w marcu 1945 r., został
oskarżony w procesie 16 przywódców
Polski Podziemnej, a w Wigilię Bożego
Narodzenia 1946 r. zgładzony przez
NKWD w więzieniu na Łubiance.
Koniec opowieści o czasie, kiedy
zwykli ludzie dokonywali każdego
dnia czynów heroicznych, jest zarazem
początkiem kolejnego tej historii roz-
działu, którego bohaterami byli ci, co
broni nie złożyli.
jałta – wykOrzystać szaNsę?
Powszechna jednak była wiara w nietrwałość komunistycznych rządów
w Polsce. Bez sowieckiego wsparcia komuniści z ich marginalnym zaple-
czem społecznym nie stanowiliby żadnego problemu. Uważano, że wła-
dza Bieruta skończy się albo w wyniku kolejnej wojny Anglosasów z so-
wieckim imperium, albo poprzez nowe rozwiązanie polityczne. W lutym
1945 r. wyniki konferencji jałtańskiej – mimo szokującej zgody Zachodu
na pogwałcenie naszych praw do wschodnich województw – przynio-
sły nadzieję na to drugie. Zapowiedź, że na zachód od Bugu zostanie
utworzony nowy rząd z udziałem środowisk niepodległościowych, któ-
ry przeprowadzi wolne wybory, stwarzała realną perspektywę odebrania
władzy PPR i jej przybudówkom. Było jasne, że w autentycznie wolnych
wyborach Polacy odrzucą komunistyczne rządy z sowieckiego nadania.
Przy takim założeniu chwilowe uznanie status quo w postaci sowieckiej
okupacji ziem wschodnich jawiło się jako mniejsze zło w porównaniu
z trwającą wówczas sowiecką okupacją całej Polski. Wnioski narzucały
się same. Po pierwsze, należało zapewnić jak najsolidniejszą reprezentację
środowisk niepodległościowych w nowym rządzie – w sposób naturalny
predestynowani do tego byli przywódcy Polskiego Państwa Podziemne-
go. Po drugie, tymczasowo (!) zrezygnować z aktywności zbrojnej, która
przy olbrzymiej przewadze ZSRS nie dawała szans na zwycięstwo, a mo-
gła przynieść kolejne oiary. Okulicki ujmował to lapidarnie: „Przeżyć ten
okres z jak najmniejszymi stratami. […] Nie podejmować otwartej walki
z PPR. Czekać na zmianę stosunku Anglików do ZSRS. Rozpowszech-
niać wśród społeczeństwa opinię, że wszystko to – przemijająca historia.
Po odzyskaniu możliwości swobodnego decydowania o naszym losie żoł-
nierze niepodległościowej partyzantki będą potrzebni do odbudowy na
nowo aparatu państwowego RP”.
Rozstrzelani żołnierze z Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowców
fot. IPN
próba ustępstw
W Polsce nadzieję na wolność wiązano powszechnie z byłym premierem
Stanisławem Mikołajczykiem. Ten, mimo wszystko, 15 kwietnia 1945 r.
ogłosił, że przyjmuje „decyzje krymskie”, podkreślając zarazem, że cho-
dzi o przyszłość Polski, „jej suwerenną i niepodległą pozycję oraz o utwo-
rzenie reprezentatywnego rządu”.
Prowadzone w Moskwie negocjacje Stalin rozegrał tak, że reprezen-
tatywność nowego rządu była iluzoryczna, a Mikołajczyk został w nim
całkowicie zmarginalizowany. Kluczowe resorty – w tym kontrolę nad
wojskiem i bezpieką – w niepodzielnym władaniu utrzymali komuni-
ści. Szatańskim pomysłem Kremla było równoległe inalizowanie mos-
kiewskich rozmów z ogłoszeniem wyroków skazujących 16 przywódców
Polski Podziemnej. Nagłośniony w Polsce proces miał skompromitować
dawnego premiera, wywołać wrażenie, że jest zdrajcą sprzedającym swo-
ich niedawnych podwładnych za stanowisko wicepremiera. Ale tutaj Sta-
lin się przeliczył.
Powrót Mikołajczyka do kraju był wielkim świętem nadziei i wolno-
ści. Już w lipcu 1945 r. na plenum KC PPR stwierdzono, że „wszystkie
masowe wystąpienia Mikołajczyka (Poznań, Kraków) kończą się dla nas
niepowodzeniem”.
Komuniści próbowali łączyć politykę deklaracji rzekomego dążenia do
pojednania narodowego z brutalnymi represjami wymierzonymi w społe-
czeństwo – przede wszystkim w podziemie i opozycję polityczną. Szybko
się okazało, że zgodnie ze słowami Gomułki, komuniści „raz zdobytej
władzy nie oddadzą nigdy”.
Od lata 1945 r. środowiska niepodległościowe funkcjonowały w grun-
cie rzeczy na trzech poziomach: w jawnej opozycji politycznej (PSL),
w zakonspirowanych ugrupowaniach politycznych oraz w podziemiu
zbrojnym, które stało się dla wielu ludzi jedynym sposobem przetrwania
czerwonego terroru.
W 1946 r. komuniści podjęli próbę skłonienia Mikołajczyka do dal-
szych ustępstw. Zamiast rzeczywistych wyborów zaproponowali utworze-
nie Sejmu kontraktowego: za gwarantowane dla PSL 20 proc. mandatów
Mikołajczyk miał się zgodzić na zbudowanie z PPR i jej przybudówek
jednego (i jedynego) wspólnego bloku wyborczego. W ten sposób ko-
muniści usankcjonowaliby swoją bezwzględną dominację w państwie.
Z punktu widzenia Mikołajczyka byłaby to już pełna rezygnacja z drogi
do odzyskania suwerenności. Jego twarde „nie” oznaczało, że wybory
muszą się odbyć.
deklaracje i fakty
Podobnie o realizacji postanowień jałtańskich myślał Stanisław Miko-
łajczyk. Tolerowanie udziału komunistów w pojałtańskim prowizorium
zarządzającym Polską do wyborów miało być ceną kompromisu.
W takim scenariuszu Stalin musiałby się zadowolić aneksją ziem
wschodnich. Takie robił wrażenie w trakcie politycznych negocjacji.
Ale każdy kolejny miesiąc pokazywał, że jego prawdziwe zamierzenia
były inne. Dzisiaj wiemy, że Stalin chciał za wszelką cenę utrzymać
pełne panowanie nad całą Polską. Nie wiedząc, co przyniesie przy-
szłość (z ewentualną perspektywą nowej wojny także się liczył), zamie-
rzał maksymalnie wykorzystać sytuację, w której Polska była wprost
przygnieciona potęgą ZSRS. Pojałtańskie negocjacje ani na moment nie
przerwały realizowanej siłami NKWD polityki terroru. Stalin stopnio-
wo podbijał cenę kompromisu, a Polacy byli stawiani przed kolejnymi
szokującymi faktami dokonanymi.
Najpierw podstępem zwabiono na owe „pojałtańskie negocjacje”
przedstawicieli Polskiego Państwa Podziemnego – zamiast rozmów
o rządzie potajemnie ich aresztowano i wywieziono do Moskwy. Sytu-
ację kraju określały masowe aresztowania i częste zabójstwa ludzi ze śro-
dowisk niepodległościowych. W miejsce rozsądnej kalkulacji o oszczę-
dzaniu sił na przyszłość przed tysiącami żołnierzy stanęła perspektywa
śmierci, aresztu, względnie wywiezienia do łagrów. Alternatywą były
ucieczki do lasów i zbrojna samoobrona – nawet w obliczu sowiec-
kiej przewagi. „Do momentu aresztowania komendanta Okulickiego,
czyli do marca 1945 roku, nie prowadziliśmy właściwie żadnych akcji
przeciwko »czerwonym«. Wyjątkiem były sprawy szpicli” – wspominał
dowódca partyzancki z Kielecczyzny, Antoni Heda „Szary”. I kontynu-
ował dalej: „Teraz już nie było wątpliwości, że nie możemy pozostać
obojętni wobec rozgrywających się wypadków. [...] W miesiącach kwie-
cień–maj zapełniły się więzienia […]. Polując na mnie – UB aresztowa-
ło 8 maja moich trzech braci, Stanisława, Jana i Stefana, oraz dwóch
szwagrów. Przeszli okropne tortury – niejako za mnie. Braci Stanisława
i Jana oraz szwagra Stanisława zamordowano w ciągu kilku tygodni.
[…]. Na taką serię okrucieństw trzeba było zareagować tak, jak to czyni-
łem za okupacji niemieckiej: rozbijaniem więzień i uwalnianiem aresz-
towanych i skazanych”.
gOrzkie realia
Stalin był przygotowany także na taki rozwój sytuacji – sowiecka obec-
ność w kraju zabezpieczała władzę komunistów. Wybory sfałszowano,
a ogłoszone w 1947 r. zwycięstwo tzw. bloku demokratycznego przypie-
czętowało klęskę wszystkich środowisk niepodległościowych. Wyszło na
jaw, że sowiecki dyktator nie był zainteresowany żadnym kompromisem.
Jedynym realistycznym działaniem w stosunkach polsko-sowieckich
było więc zbrojne wyparcie wojsk i formacji sowieckich z Polski. Tylko
argument siły dawałby Polsce szansę na niepodległość w obliczu impe-
rialnej polityki Moskwy.
Problem w tym, że Polska takiej siły nie miała. Zamiast święta zwycię-
stwa i niepodległości pozostał nam gorzki smak małych sukcesów – tam,
gdzie oddziały partyzanckie zdołały uwolnić aresztowanych, zadać straty
sowieckiej i komunistycznej bezpiece, skutecznie zlikwidować niektórych
zdrajców i funkcjonariuszy UB.
MIRAŻ
jak w 1920 r. Ale „cud nad Wisłą” powtórzyć się nie mógł.
Osłabiona kilkuletnimi okupacjami Rzeczpospolita nie
miała szans na zbrojne przeciwstawienie się nowej agresji.
263062839.002.png 263062839.003.png 263062839.004.png
IV
ŻOŁNIERZE WYKLĘCI
mieckiej celem dzia-
łania Armii Krajowej
było odzyskanie przez
Polskę pełnej niepodległości. Kie-
dy w 1944 r. granice przedwojennej
II Rzeczypospolitej przekroczyli So-
wieci, dla wielu osób stało się jasne,
że zadania tego AK nie będzie w stanie
zrealizować.
KU WOLNOŚCI
„Powszechna wola oporu przeciw sowiecko-lubelskiej rzeczywistości przeradza się wśród byłej AK i związanych z nią kół w opór przeciw rozwiązaniu szeregów. [...] Stan wszyst-
kich oddziałów leśnych płynny. Na miejsce rozprowadzonych wskutek naszej akcji powstają nowe. [...] Przewiduję stały wzrost dzikiego wojska leśnego. Jeśli nie przyjdzie woj-
na lub rozwiązanie polityczne (kompromis), będzie na jesieni wielka tragedia” – pisał w maju 1945 r. płk Jan Rzepecki, Delegat Sił Zbrojnych na Kraj, w depeszy do Londynu
każdy musi być dla siebie
dOwódcą
Na przełomie 1944 i 1945 r. Armia
Krajowa, podziemne wojsko reprezen-
tujące legalne władze Rzeczypospolitej,
była przez Sowietów postrzegana jako
formacja wroga. Wyrazem tego było za-
chowanie się Armii Czerwonej na zaję-
tych przez nią terenach, gdzie ujawniły
się struktury Polskiego Państwa Pod-
ziemnego. Walczących ramię w ramię
z żołnierzami sowieckimi akowców spo-
tykały aresztowania, wywózki do łagrów
(na tzw. białe niedźwiedzie), a w najlep-
szym wypadku przymusowe wcielenie
do formacji wojskowych tworzonych
przy boku Armii Czerwonej. Sama
struktura AK była również w dużej
części „spalona” – rozpracowana przez
agenturę komunistyczną, szczególnie
po tym, jak wyszła z ukrycia podczas
akcji „Burza”. W tej sytuacji jedynym
wyjściem było rozwiązanie podziemne-
go wojska i stworzenie nowej organi-
zacji, bardziej odpowiedniej do walki
z komunistycznym okupantem.
19 stycznia 1945 r. Armia Krajowa
formalnie przestała istnieć. Jednak
w rzeczywistości jej likwidacja miała na
celu tylko ochronę żołnierzy przed re-
presjami. Nie oznaczała ona zaprzesta-
nia walki o wolność Polski. Miejsce AK
miała zająć kadrowa, ściśle zakonspiro-
wana organizacja złożona ze sprawdzo-
nych oicerów, którzy w każdej chwili
mogliby zarządzić mobilizację w szere-
gach dawnych akowców i odtworzyć
struktury podziemne. W ostatnim roz-
kazie do swoich żołnierzy komendant
główny AK gen. Leopold Okulicki
„Niedźwiadek” napisał: „Dalszą swą
pracę prowadźcie w duchu odzyskania
pełnej niepodległości Państwa Polskie-
go i ochrony ludności polskiej przed
Emil Fieldorf fot. IPN
Leopold Okulicki fot. INSTYTUT POLSKI I MUZEUM im. gen. SIKORSKIEGO w LONDYNIE
zagładą. Starajcie się być przewodnika-
mi Narodu i realizatorami niepodległe-
go Państwa Polskiego. W tym działa-
niu każdy z was musi być dla siebie
dowódcą”. Nie były to słowa świadczą-
ce o kapitulacji.
były znane Sowietom i mogły na ich ty-
łach prowadzić działalność wywiadow-
czą i polityczną. Niestety przejście w jej
struktury dowództwa AK, w tym samego
gen. „Niedźwiadka”, spowodowało
częściową dekonspirację tej organizacji
i nie pozwoliło na sprawne jej funk-
cjonowanie. Kolejnym ciosem dla cen-
tralnych władz konspiracyjnych było
aresztowanie 7 marca 1945 r. dowód-
cy „NIE” – gen. „Nila”, a następnie,
27 i 28 marca, podstępne uwięzienie
16 przywódców Polskiego Państwa
Podziemnego, którym kilka miesięcy
później urządzono w Moskwie proces
pokazowy.
Brutalne represje Sowietów na tere-
nie Polski spowodowały powrót wie-
lu osób do czynnej konspiracji już
w pierwszych miesiącach 1945 r. Za-
istniała sytuacja, do której za wszelką
cenę nie chciało dopuścić dowództwo
AK, a więc tzw. zapełnianie się lasów.
Zresztą w wielu miejscach jednost-
ki wojska podziemnego nie zdążyły
się jeszcze całkowicie rozformować
i funkcjonowały jako tzw. Armia Kra-
jowa w Likwidacji. Brakowało jednak
centralnej organizacji, która mogłaby
pokierować prowadzoną przez wielu
żołnierzy walką. Stworzona w zupełnie
innej sytuacji politycznej i przygoto-
wywana do ściśle zakonspirowanych
działań „NIE” nie mogła odegrać
tej roli. Poza tym w opinii pełniące-
go obowiązki Delegata Rządu RP na
Kraj Stefana Korbońskiego została ona
uznana w pewnym momencie za „cał-
kowicie rozszyfrowaną przez NKWD”.
Wobec tego stojący na czele pod-
ziemnych władz cywilnych Korboń-
ski, wraz z pozostającym w czynnej
działalności konspiracyjnej następcą
gen. Okulickiego płk. Janem Rzepec-
kim „Ożogiem”, zwrócili się do peł-
niącego obowiązki Naczelnego Wodza
gen. Władysława Andersa o ustanowie-
nie nowej struktury, która organizacyj-
nie przejęłaby część funkcji zlikwido-
wanej AK. W ten sposób 7 maja 1945
r. została zakończona działalność orga-
nizacji „NIE”, a na jej miejsce w roli
kontynuatorki AK powołano Delega-
turę Sił Zbrojnych na Kraj (DSZ).
„Nie” OzNacza NiepOdle-
głOść
Organizację „NIE” zaczęto tworzyć
jeszcze przed akcją „Burza” i wybu-
chem Powstania Warszawskiego, a na jej
dowódcę wyznaczono płk. Emila Augu-
sta Fieldorfa „Nila”. Pierwotnie miała
funkcjonować równolegle do AK i roz-
począć działalność dopiero w obliczu
okupacji sowieckiej. Do pracy w jej sze-
regach oddelegowano osoby, które nie
JAK PUŁKOWNIK
KWIATKOWSKI
Wiele osób oglądając komedię „Pułkownik Kwiatkowski”, uznaje, że przygody tytułowego
bohatera nie mogły się wydarzyć. Co prawda, taka postać nie istniała, jednak
w podziemiu działały dziesiątki osób, których życiorysy mogłyby stać się kanwą
scenariusza drugiej części tego ilmu. Jedną z nich był kpt. Jan Kosowicz
II wojny światowej, pod
ps. „Ciborski” i „Janek”,
działał w sieci wywiadu da-
lekosiężnego AK na kierunku wschod-
nim. Po zajęciu Polski przez Armię
Czerwoną objął komendę nad od-
działem osłony płk. Jana Rzepeckiego
– najpierw w DSZ, a później w WiN.
Żołnierze byli ubrani w mundury „lu-
dowego” WP i udawali reprezentantów
reżimu komunistycznego. Były dowód-
ca Kosowicza wspominał: „»Ciborski«
paradujący w dość fantazyjnym mun-
durze kapitana, z kordzikiem lotniczym
u boku, pewny siebie, z ironicznym
uśmieszkiem, błąkającym się stale na
jego ustach, wywierał duże wrażenie na
rozmówcach sowieckich i rodzimych”.
z brONią Na mOkOtów
Po wojnie zrujnowana Warszawa stała
się siedzibą władz reżimu komunistycz-
nego. Opanowana przez Armię Czerwo-
ną, była kontrolowana zarówno przez
polską, jak i sowiecką bezpiekę. W sercu
totalitarnego reżimu Kosowicz i jego
podwładni uruchomili wojskowe zakłady
naprawy taboru transportowego dla ko-
munistycznego wojska. W ten sposób się
legalizowali, a zarazem zdobywali dodat-
kowe fundusze na działalność oddziału.
Oddział osłony
płk. J. Rzepeckiego,
drugi od lewej
kpt. J. Kosowicz,
Warszawa lipiec 1945 r.
fot. ZH WiN
D AwiD G oliK
W czasie okupacji nie-
DROGI
F ilip M usiAł
K pt. Kosowicz w czasie
263062839.005.png 263062839.006.png 263062839.007.png 263062839.008.png 263062839.009.png 263062839.010.png 263062839.011.png 263062839.012.png
ŻOŁNIERZE WYKLĘCI
V
akOwska delegatura
Funkcję Delegata Sił Zbrojnych na
Kraj objął płk. Rzepecki – w czasie
okupacji niemieckiej szef Biura Infor-
macji i Propagandy Komendy Głów-
nej AK – który do współpracy zaanga-
żował wielu wysokich rangą oicerów
podziemia, przejął też dużą część nie-
rozbitych jeszcze struktur AK. Jego
zastępcą został były szef Sztabu KG
AK płk Janusz Bokszczanin „Wir”,
natomiast komendantem Obszaru
Centralnego legendarny już wówczas
płk Jan Mazurkiewicz „Radosław”, do-
wódca zgrupowania oddziałów Kedy-
wu z okresu Powstania Warszawskie-
ować walkę zbrojną akowców uznało,
że DSZ jest prostą kontynuacją (nie
tylko personalną) AK – dlatego też
oczekiwano, że pokieruje ona dalszą
walką z komunistami. Wiele oddzia-
łów leśnych podporządkowywało się
Delegaturze, nie uznawało jednak
argumentów jej kierownictwa o po-
trzebie zarzucenia lub odłożenia na
bliżej nieokreślony czas działalności
partyzanckiej. Odzwierciedlają to
słowa depeszy wysłanej przez Rzepec-
kiego do Londynu w maju 1945 r.:
„Powszechna wola oporu przeciw so-
wiecko-lubelskiej rzeczywistości prze-
radza się wśród byłej AK i związanych
z nią kół w opór przeciw rozwiązaniu
szeregów. [...] Stan wszystkich oddzia-
łów leśnych płynny. Na miejsce roz-
prowadzonych wskutek naszej akcji
powstają nowe. [...] Przewiduję stały
wzrost dzikiego wojska leśnego. Jeśli
nie przyjdzie wojna lub rozwiązanie
polityczne (kompromis), będzie na
jesieni wielka tragedia”.
Prognoza Rzepeckiego o „kompro-
misie” spełniła się, jego zdaniem, już
w czerwcu 1945 r., gdy powołanie fa-
sadowego Tymczasowego Rządu Jed-
ności Narodowej i wejście do niego
byłego premiera polskiego Rządu na
Uchodźstwie Stanisława Mikołajczyka
pozwoliło mieć nadzieję na zmniejsze-
nie skali represji oraz na wolne wybory.
Także po ogłoszeniu dekretu o amne-
stii 2 sierpnia 1945 r. z lasów powoli
zaczęli wychodzić żołnierze. Uznano,
że wszystko zmierza do rozstrzygnię-
cia politycznego, więc nie ma sensu
dalej utrzymywać centralnej struktury
wojskowej, takiej jak DSZ. W związku
z tym 6 sierpnia 1945 r. Delegatura zo-
stała rozwiązana.
Jednak i ona miała następcę. Część
jej zadań przejęło bowiem złożone
z byłych oicerów AK-DSZ oraz dzia-
łaczy politycznych Polskiego Państwa
Podziemnego Zrzeszenie „Wolność
i Niezawisłość”, powołane do życia
2 września 1945 r. Pierwszym jego pre-
zesem został płk Jan Rzepecki, a jego
współpracownikami oicerowie, którzy
w konspiracji niepodległościowej dzia-
łali od przełomu 1939 i 1940 r. W ten
sposób kontynuowali walkę rozpo-
czętą przez polskie społeczeństwo już
podczas kampanii wrześniowej.
WBREW JAŁCIE
Uzurpatorski rząd komunistyczny uzyskał latem 1945 r. uznanie międzynarodowe. Jednak w podziemiu wciąż działali politycy niepodle-
głościowi, którzy powołali namiastkę wolnego parlamentu: Komitet Porozumiewawczy Demokratycznych Organizacji Polski Podziemnej
du Jedności Narodowej w lipcu
1945 r. sytuacja polityczna w kraju
stała się niezmiernie trudna. Istniał
Rząd na Uchodźstwie, który funkcjonował,
opierając się na jedynej prawnie ważnej kon-
stytucji kwietniowej. W kraju natomiast,
bazując na arbitralnych postanowieniach
jałtańskich i nielegalnie uznanej za obowią-
zującą konstytucji marcowej, formowały się
pod patronatem PPR nowe władze, z udzia-
łem części dawnych konspiracyjnych i emi-
gracyjnych partii politycznych (PSL, PPS).
Samorozwiązanie Rady Jedności Narodowej,
reprezentacji politycznej Polskiego Państwa
Podziemnego, pozbawiło społeczeństwo
siły politycznej niewywodzącej się z ustaleń
jałtańskich. W kraju jednak istniały wciąż
środowiska polityczne, które odrzucały jał-
tański dyktat oraz „przewrót” konstytucyjny
nowych władz.
Jan Rzepecki fot. ZH WiN
pOrOzumieNie dla wOlNOści
Już w lipcu 1945 r. reprezentant obozu pił-
sudczykowskiego płk Wacław Lipiński opra-
cował projekt powołania ciała koordynują-
cego działania głównych konspiracyjnych
sił politycznych. Szybko nawiązał kontakt
z Włodzimierzem Marszewskim z prezy-
dium SN, a później ze Zrzeszeniem „WiN”
– reprezentowanym przez płk. Wincentego
Kwiecińskiego.
W marcu 1946 r. reprezentanci SN, pił-
sudczykowskiego Stronnictwa Niezawisłości
Narodowej (SNN) oraz WiN zdecydowali
o powołaniu konsultacyjnego ciała politycz-
nego, które najpierw działało jako Komitet
Porozumiewawczy Organizacji Polski Pod-
ziemnej, a po włączeniu do niego niezależnej
PPS jako Komitet Porozumiewawczy Demo-
kratycznych Organizacji Polski Podziemnej.
Z końcem 1946 r. w pracach Komitetu
uczestniczyli Adam Obarski i Tymoteusz
Chrzczonowski (NPPS, płk W. Lipiński
(SNN), W. Marszewski i Kazimierz Żółtow-
ski (SN) oraz płk W. Kwieciński i Kazimierz
Czarnocki (WiN).
Wincenty Kwieciński
fot. ZH WiN
go. Mimo takiego wsparcia Rzepecki
znalazł się w bardzo trudnej sytuacji.
Organizacja, którą kierował, miała
na celu przede wszystkim tworzenie
szkieletu kadrowego do przyszłej wal-
ki i pracę wywiadowczą, chociaż za-
uważano również potrzebę „ochrony
społeczeństwa i pracy konspiracyjnej
przez likwidację szczególnie szkodli-
wych jednostek”. W jej formule nie
mieściło się w zasadzie kontynuowa-
nie otwartej walki zbrojnej z nowym
okupantem i jego rodzimymi „sojusz-
nikami”. Stwierdzano: „nie może ona
przynieść żadnej korzyści celom – do
których zmierza DSZ – a narazi [...]
najbardziej wartościowe jednostki [...]
na zgubę”. Niemniej jednak wielu
ukrywających się i chcących kontynu-
1945 r. wojsko i bezpieka otoczyły Pod-
kowę Leśną, w której przebywał Rzepec-
ki, wówczas już prezes WiN. Szczelnie
zamknięty kordon nie przepuszczał
nikogo do miasteczka, nie wypuszczał
też nikogo na zewnątrz. Czekano na
specjalną grupę poszukiwawczą, która
miała aresztować Rzepeckiego. Koso-
wicz błyskawicznie podrobił dla siebie
i swoich podkomendnych dokumen-
ty i wjechał do Podkowy Leśnej jako
„kpt. Chmielewski” – dowódca specjal-
nego oddziału poszukiwawczego. Szyb-
ko odnaleźli dom, w którym zatrzymał
się Rzepecki i wywieźli go z obławy. Jak
wspominał jeden z żołnierzy biorących
udział w akcji: „Ruszyliśmy przy wyłą-
czonych relektorach. Po chwili na dro-
dze ukazał się sznur świateł, nadjeżdżały
specjalne oddziały w celu znalezienia
i aresztowania płk. Rzepeckiego”. Minę-
li się z prawdziwą grupą i odstawili pre-
zesa bezpiecznie do Warszawy. Ujęto go
dopiero w listopadzie 1945 r. w Łodzi.
W obliczu dekonspiracji po areszto-
waniu Rzepeckiego Kosowicz otrzymał
rozkaz wyjazdu na Zachód. Wraz z kil-
koma podwładnymi opuścił kraj przez
„zieloną” granicę i osiadł w Wielkiej
Brytanii.
ceNa wierNOści
Głównym zadaniem Komitetu była ko-
ordynacja działań ugrupowań politycznych
krajowej konspiracji, w dalszej perspektywie
miał to być zalążek niezależnego parlamen-
tu. By informować zagraniczną opinię pu-
bliczną o sytuacji w kraju, nawiązano kon-
takty z ambasadami USA i Wielkiej Brytanii
oraz opracowano memoriał do Rady Bezpie-
czeństwa ONZ. Podkreślano w nim związki
Polski z Europą Zachodnią oraz domagano
się międzynarodowej kontroli nadchodzą-
cych wyborów do Sejmu. Na styczeń plano-
wano wyjazd delegacji Komitetu na Zachód
w celu nawiązania kontaktu z Rządem RP na
Uchodźstwie. Plany te jednak pokrzyżowały
aresztowania.
Prawdopodobnie od lata 1946 r. Czarnoc-
ki był agentem UB, co umożliwiło szybkie
rozpracowanie Komitetu. W grudniu 1946 r.
aresztowano Obarskiego, a po nim pozosta-
łych członków, z wyjątkiem Żółtowskiego.
W grudniu 1947 r. odbył się proces, Mar-
szewski i Lipiński otrzymali wyroki śmierci.
Pierwszy z nich wykonano, drugi złago-
dzono, jednak Lipiński zginął w więzieniu
w 1949 r. Pozostałych skazano na długolet-
nie więzienie.
Wacław Lipiński
fot. IPN
Jan Kosowicz,
fotograia z 1947 r.
z okresu służby
w II Korpusie PSZ
fot. ZH WiN
Po przypadkowym spotkaniu z Teodo-
rem Dudą – dyrektorem Departamentu
Więziennictwa MBP – Kosowicz zawarł
z nim porozumienie. Uzbrojony oddział
Kosowicza codziennie wchodził na teren
więzienia mokotowskiego w Warszawie
i wyprowadzał z niego jeńców niemiec-
kich, którzy pracowali następnie przy
rozbudowie warsztatów. Bezpieka nawet
nie podejrzewała, że jeden z najbardziej
poszukiwanych przez nich oicerów
podziemia niepodległościowego bywa
na Mokotowie, ale nie jako więzień, lecz
jako uzbrojona eskorta.
Na lewych papierach
Głównym zadaniem Kosowicza była
ochrona płk. Rzepeckiego. We wrześniu
Włodzimierz Marszewski
fot. ZH WiN
M Aciej Z AKrZewsKi
P o utworzeniu Tymczasowego Rzą-
263062839.013.png 263062839.014.png 263062839.015.png 263062839.016.png 263062839.017.png 263062839.018.png 263062839.019.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin