Adams Audra - Mężczyzna ze snu.pdf

(454 KB) Pobierz
The bachelor's bride
ADAMS AUDRA
Mężczyzna ze snu
The Bachelor’s Bride
Tłumaczyła: Weronika Żółtowska
PROLOG
Pokój był nieskazitelnie biały. Barwę czystego śniegu miały ściany,
zasłony, firanki spływające ciężkimi fałdami z otwartych okien, wielkie łoże
okryte jedwabną pościelą. Ocieniał je półprzezroczysty, jasny baldachim.
Sypialnia wydawała się nieco staromodna i... bez najmniejszej skazy.
Lśniła bielą.
Ciemnowłosa dziewczyna położyła głowę na jedwabnej poduszce i
wyciągnęła ramiona ku wezgłowiu. Pokój tonął w bladej, srebrzystej poświacie
księżyca. Tajemnicza piękność spoglądała szeroko otwartymi oczyma na
mężczyznę, który szedł w stronę łóżka bez pośpiechu, lecz zdecydowanie.
Trzymał w dłoni papierosa. Miał na sobie biały letni garnitur i nie dopiętą
koszulę tej samej barwy.
Uśmiechnął się; dziewczyna odpowiedziała uśmiechem. Nie odsunęła się,
gdy nieznajomy usiadł obok niej na posłaniu. Wodził spojrzeniem po urodziwej
twarzy i zgrabnej postaci. Pieścił dziewczynę spojrzeniem. Jego oczy były
zielone jak szmaragdy, z ciemniejszą obwódką wokół tęczówki. Dziewczyna
powiedziała kilka słów, a mężczyzna wybuchnął śmiechem. W kącikach jego
oczu pojawiły się zmarszczki, które sprawiły, że wyrazista twarz straciła nagle
wyraz surowości i determinacji.
Odłożył papierosa do białej popielniczki, pochylił się i pocałował
dziewczynę, która się nie broniła. Była w siódmym niebie. Rozkoszowała się
czułym dotykiem jego warg. Nieznajomy podniósł głowę i z uśmiechem
popatrzył na ciemnowłosą piękność. Zielone oczy straciły wyraz powagi i
zalśniły dziwnym blaskiem.
To było pożądanie.
Mężczyźni często spoglądali na nią w ten sposób, ale w oczach
nieznajomego była jakaś wyjątkowa siła. Dziewczyna zadrżała nagle ze strachu.
A może to nie obawa, tylko podniecenie? Uniosła rękę i odgarnęła
nieznajomemu z czoła kosmyk jasnych włosów. Mężczyzna wtulił policzek w
jej dłoń. Dziewczyna poczuła ciepło jego gładkiej skóry.
Przysunął się jeszcze bliżej.
– Chcę się z tobą kochać – szepnął.
– Tak – odparła przeciągle, rozkoszując się brzmieniem tego słowa.
Mężczyzna zamknął jej usta pocałunkiem.
Rozchyliła wargi i poczuła dotknięcie jego języka, który wdarł się do jej
ust z siłą morskiej burzy. Nikt jej tak dotąd nie całował – z pasją, ogniem i
zachłannością. Poddała się zielonookiemu mężczyźnie, całkowicie zdana na
jego wolę. Zrobiła to chętnie i spontanicznie.
Silne dłonie powoli sunęły w górę po jej ramionach, aż objęły piersi.
Nieznajomy przez chwilę bawił się ramiączkami letniej sukienki, a potem zsunął
je delikatnie i łagodnym ruchem obnażył kształtny biust. Dziewczyna czuła jego
natarczywe spojrzenie.
Mężczyzna dotknął palcami sutków, które stwardniały pod wpływem
delikatnej pieszczoty. Uśmiechnął się znowu, szepcząc z niekłamanym
zachwytem żarliwą pochwałę jej urody. Czułe słowa zupełnie oszołomiły
dziewczynę.
Zamknęła oczy, gdy dotknął wargami jej piersi. Zaskoczył ją żar
pocałunków. Jej ciało płonęło. Męskie dłonie sunęły w dół. Wślizgnęły się pod
sukienkę. Opuszki palców muskały smukłe uda.
– Rozsuń nogi – szepnął mężczyzna, tuląc głowę do piersi dziewczyny.
Gorący oddech parzył nagą skórę.
Posłuchała go, spragniona śmielszych pieszczot. Jej cierpliwość została
wystawiona na ciężką próbę. Minęło sporo czasu, nim męskie dłonie uwolniły ją
od bielizny. Poczuła między udami jego smukłe palce.
Krzyknęła pod wpływem zmysłowej pieszczoty. Nieznajomy uniósł
głowę i pocałował dziewczynę zaborczo, tłumiąc jęk, który wydała, gdy
poznawał sekrety jej kobiecości. Dotyk jego dłoni był zdecydowany, a zarazem i
czuły. Dziewczyna zatraciła się w rozkosznych doznaniach. Była gotowa,
rozpalona, udręczona pożądaniem.
Nie wystarczały jej odważne męskie pieszczoty. Rozpięła białą koszulę i
wsunęła palce we włosy porastające muskularny tors. Jej dłonie sunęły w dół, aż
trafiły na pasek od spodni.
Palce mężczyzny znieruchomiały na moment, lecz po chwili znów
poczuła ich niespieszne, łagodne i zdecydowane dotknięcie. Wyprostował się i
obserwował dziewczynę, która przez dłuższą chwilę zmagała się z oporną
klamrą paska. Nie odrywał roziskrzonego spojrzenia od kobiecych dłoni
obejmujących jego męskość. Ogarnięta żądzą dziewczyna zapomniała o
wstydzie.
Patrzyli sobie w oczy, gdy niecierpliwe dłonie rozpalały w ciałach
pożądanie. Dziewczyna pierwsza odwróciła wzrok. Zacisnęła powieki, ulegając
przemożnej rozkoszy, która pulsowała w niej jak wszechogarniająca światłość.
– Teraz – szepnął mężczyzna. Dziewczyna nie protestowała.
Przykrył ją swoim ciałem. Poczuła go w sobie. Żaden mężczyzna nie
posiadł jej dotąd w sposób tak zupełny i całkowity. Uniosła biodra. Poruszali się
zgodnie w odwiecznym tańcu kobiet i mężczyzn, który stanowił niewyczerpane
źródło najczystszej rozkoszy. Dziewczyna bez oporu się jej poddała. Wpatrzona
w twarz kochanka, radowała się, że potrafi dotrzymać mu kroku, że umie go
zadowolić, że zdolna jest odczuwać tak wielkie pożądanie. Czuła, jak ciało
kochanka tężeje w jej objęciach.
Długo odpoczywali. W końcu mężczyzna uniósł się na łokciu. Oczy mu
jaśniały w srebrzystym blasku księżyca. Gdy się uśmiechnął, dziewczyna ujrzała
drobne zmarszczki w kącikach oczu. Pocałował ją w czubek nosa i ona również
się uśmiechnęła.
Przyglądała mu się uważnie. Miał opaloną twarz, wydatne kości
policzkowe i bardzo jasne włosy opadające na czoło. Pomyślała, że mogłaby go
pokochać. Był przystojny, męski, opiekuńczy. Wpatrywała się w urodziwą
twarz.
Twarz ze snu...
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Kropka zmieniła kolor na niebieski. Na wszelki wypadek dziewczyna
przyjrzała się jej pod światło.
Wlepiła spojrzenie w barwny punkcik.
Nie miała żadnych wątpliwości. Błękitny jak niebo w letni dzień.
Rachel Morgan przysiadła na toaletce stojącej w łazience niewielkiego
mieszkania, które było zarazem jej pracownią. Westchnęła głęboko.
Przeprowadzanie trzeciej próby nie miało sensu. Wynik okazałby się taki sam.
Była w ciąży.
Jak to możliwe? Oto jest pytanie!
Ręce jej drżały, jakby nagle straciła panowanie nad sobą. To absurdalne...
po prostu nierzeczywiste. Odkąd przeniosła się do Nowego Jorku, nie była z
nikim związana. Zamieszkała w wielkim mieście przed dwoma laty, po śmierci
matki i zerwaniu zaręczyn z Tomem. W życiu Rachel nie było od tamtej pory
żadnego mężczyzny. Zbyt wiele miała życiowych problemów, by znaleźć czas
na randki. Przygryzła wargi, starając się powstrzymać łzy. Bezrobotna kobieta
spodziewa się dziecka. Piękna perspektywa!
Usiłowała dociec, jak to możliwe. Była rozsądną kobietą. Zdawała sobie
sprawę, że niepokalane poczęcie jest zjawiskiem unikalnym. Najwyraźniej
erotyczny sen o nieznajomym w białym garniturze miał jakieś odniesienia do
rzeczywistości.
Zadzwonił telefon. Rachel podniosła się niechętnie i przeszła z łazienki
do pokoju w kształcie litery L, który pełnił funkcję kuchni, salonu oraz sypialni.
Przysiadła na łóżku i podniosła słuchawkę.
– Halo?
– Mówi Trudy. Cześć, Rachel. Wspaniale, że cię zastałam. Chyba mam
dla ciebie pracę. Jeden z naszych dostawców szuka...
– Jestem w ciąży.
– Co?
– Słyszałaś.
– Jak to?
– Sama nieustannie zadaję sobie takie pytanie. Siedzę tu i usiłuję coś
Zgłoś jeśli naruszono regulamin