POZWÓLCIE OGARNĄĆ SIĘ MIŁOŚCI - CZ. V (1).rtf

(26 KB) Pobierz

CZĘŚĆ V

Im mniej człowiek posiada „swego", tym bardziej liczyć może na pomoc Moją.

Chcę, abyście o tym zawsze pamiętali.

Ten, komu dałem wielkie uzdolnienia, pamięć, rozum, wolę silną, zdecydowanie, umiejętność znajdowania środków wiodących do celu, urok osobisty, dar wymowy i przekonywania, ten posługuje się na drodze ku Mnie „własnymi" zdolnościami, a Ja - jakże często - nie jestem mu potrzebny. I z trudem przychodzi mu poleganie na Mnie, ufność we Mnie i stałe odwoływanie się do Mnie we wszystkich przeciwnościach. Przyzwyczaił się bowiem pokonywać je sam.

Ci zaś, którym mało dałem, potrzebują Mnie tym bardziej, im trudniejsze mają warunki; Ja zaś tego tylko pragnę, aby wam ulżyć. Jakże mogę wejść w wasze życie - nie zaproszony? Wciąż oczekuję samotny, spragniony waszej bliskości, czy ktoś Mnie nie wzywa. Radością Moją jest spieszyć na wezwanie, podnosić wasze ciężary, posilać Moją Mocą. Wtedy wiem, że jestem wam potrzebny.

Nikt tak Mi nie ufa, jak ci, którzy wciąż potykają się i upadają ze słabości swojej. Oni poznali nędzę własnych możliwości i jeśli ktoś z nich prawdziwie Mi wierzy - z ufnością, pośpiesznie woła Mnie, który biegnę wtedy jak matka na krzyk dziecka swego. Staję przy nim i bronię go; i powiadam wam, chociażby książę tego świata wszystkie siły swoje skierował przeciw niemu - nic nie osiągnie. Moc Najwyższego jest siłą i obroną słabych, a Miłosierdzie Moje wedle ich potrzeb wzrasta, bo Bóg wiatr Swój do wełny jagnięcia.

Ja jestem Dobrym Pasterzem i zależy Mi na każdym z was.

Niech więc nie lęka się Mnie nikt ze słabych, chorych na duchu i grzesznych. Każdego z was odnajdę i na własnych barkach poniosę, dopóki zdrowia nie odzyska.

Tylko wołajcie Mnie! Wołajcie głośno, natarczywie i nie ustawajcie, aż przyjdę. Macie prawo wołać Mnie i krzyczeć tym głośniej, im bardziej chorzy jesteście.

A za tych, którzy wołać nie potrafią lub siły nie mają, wołajcie jak za siebie samych, bo zdrowi winni są opiekę nad chorymi. Jeśli sami nie potrafią uleczyć, niechaj wzywają lekarza.

Ja jestem waszym lekarzem, uzdrowicielem, wybawcą!

Przyszedłem nie po to, aby was osądzić, lecz aby was ofiarą swoją zbawić. Rozważcie, dzieci, nieskończoność Miłości Mojej do was i przestańcie bać się nędzy waszej. Dlatego przecież przyszedłem na świat, że słabość wasza jest tak wielka, iż sami własnymi siłami nie dacie sobie rady w walce ze złem. Nieprzyjaciel wasz tak jest potężny, iż - teraz - dąży do zniszczenia całego rodzaju ludzkiego. I uczynić to może, gdyż wy w zaślepieniu pychy służycie Mu wiedzą swoją przeciw braciom własnym.

Skłóceni, pełni pychy i nienawiści dążycie do pełni władzy nad światem, jak sądzicie, a prawdziwie - przygotowujecie grób całej ludzkości ziemi.

Dlatego też i Ja występuję w obronie waszej, nie bacząc na wasz grzech, nikczemność i głupotę. Nie jestem bowiem Bogiem kary i gniewu, a Bogiem Zmiłowania i Przebaczenia, zawsze gotowym do pomocy wam, tym bardziej, im bardziej ratunku wam potrzeba.

Od was samych zależy, czy uratowani być pragniecie. Ja mogę dokonać wszystkiego, co potrzebne jest wam, jeśli zapragniecie pomocy Mojej. Jeżeli wasze współczucie i troska o słabych, bezbronnych, nie urodzonych jeszcze wyrazi się w czynie.

Jakże inaczej udowodnić Mi możecie dobrą wolę waszą? Wołając? Tak, w imieniu tych, którzy nic innego nie mogą, będąc słabi, chorzy na ciele i duchu, bezbronni w dzieciństwie swoim, starości lub uzależnieniu. Tak, w ich imieniu wzywajcie Mnie dzień i noc - nie ustając, lecz od dorosłych i zdrowych innej współpracy pragnę. Od waszego uczestniczenia w działaniach Moich uzależnione jest uratowanie świata. Do czynienia Dobra powołuję was.

Do współpracy ze Mną, Ojcem waszym, powołuję wszystkich ludzi ziemi, którzy rozumieją odpowiedzialność swoją. I nauczę was, jak pracować macie, bo nie od doskonałości waszej zależna jest współpraca Nasza, a od waszego pragnienia darzenia Dobrem, niesienia pomocy i ratunku bliźnim waszym.

Bez względu na wasz grzech, oddalenie ode Mnie, na wasze przeszłe winy, zbrodnie i zło, jakie wyrządziliście kiedykolwiek, na dawny wasz egoizm i obojętność, teraz możecie stać się braćmi, uczniami, przyjaciółmi Mymi, jeśli staniecie przy Mnie, by ratować świat.

— Zastanawiałam się, kto z nas jest człowiekiem dojrzałym do współpracy z Bogiem? Pan zaczął dyktowanie od odpowiedzi na moje wątpliwości.

— Dojrzałym człowiekiem jest ten, który widzi swoje miejsce w świecie jako służbę i pragnie wszystkie swoje możliwości i umiejętności wykorzystać dla powiększenia sumy Dobra na ziemi. Ten, który zdolny jest do służenia sobą, nie wyłącznie - sobie, społeczeństwu lub jakiejkolwiek jego cząstce, po to, aby dawać, udzielać się, obdarzać, ulepszać, uszczęśliwiać, uczyć, wspomagać, ratować, leczyć; bo nieważne jest to, co robi, lecz czy cokolwiek czyni dla wspólnego dobra i jak to czyni. Ja oczekuję od was nie słów, a postawy służebnej. Form, w jakich się ona wyrazi, tyle jest, ilu jest was, gdyż każdy obdarowany został przeze Mnie i nie istnieje człowiek zbyt biedny, aby udzielać się innym. Chociażby dysponował jedynie uśmiechem, może bliźnim ofiarować uśmiech, łagodność i spokój lub odmówić im tego daru.

Otóż dla Mnie i dla was istotne jest tylko to: czy chcecie darzyć? I jak to czynicie? Szczodrze, z całego serca, bezinteresownie, zawsze i dla każdego, z kim was w ciągu każdego dnia spotykam, czy też skąpo, niechętnie, czasami, z wyższością, z „łaski" i tylko tym, których lubicie, którzy się wam odwdzięczą albo są wam przydatni lub wiele znaczą?

A może na pokaz?

Ja przyszedłem dla każdego z was i nigdy nie odwróciłem się od nikogo, odmawiając mu potrzebnego dobra.

Ten, kto chce być Przyjacielem Moim i ze wsparcia Mojej Mocy, Mojego Ramienia, Mojej Rady i Mojej Miłości korzystać w służbie swojej, ten będzie naśladował Mnie, bo nie jest uczeń nad mistrza, a świat uratować możecie z Tym tylko, Kto ludzkość odkupił i zbawił.

— Kto sam się ofiarował dla zbawienia waszego i Krwią Swoją wasze wyzwolenie opłacił, Ten jest Ocaleniem waszym, bo tylko dobry pasterz daje życie za owce swoje i po Jego ofierze owce rozpoznać mogą Tego, kto ukochał je ponad życie własne.

A czemuż zaufać możecie, jeśli nie Miłości?...

Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy obciążeni jesteście , którzy potrzebujecie Miłości. Oczekuję was niecierpliwie. Jestem Nieskończonością Miłości, a Miłość pragnie nasycać Sobą i uszczęśliwiać.

Miłość nie pyta o waszą wartość, godność, uprawnienia...

Miłości wystarcza to, że głodni jesteście.

Miłość przygarnia każdego, kto pragnie Jej, a nie - dzieli, wybiera i odrzuca; po tym Ją poznacie.

Miłość nie pyta o zapłatę, nie brak Jej bowiem niczego. Lecz Miłość cierpi nad bólem i głodem człowieka i wciąż zabiega mu drogę pytając: „Czy nie potrzebujesz Mnie, synu? Pozwól Mi opatrzyć twoje rany, przyjmij Mój chleb, zezwól, abym mógł uszczęśliwić cię"...

Bo Bóg jest Miłością darzącą, która się człowiekowi oddaje...

A prawem człowieka do otrzymania pomocy jest to, że jest głodny, nieszczęśliwy, cierpiący, zabłąkany i znaleźć szczęścia nie może...

Jak prawem dziecka jest płacz i krzyk głodu, lęku lub bólu, które natychmiast przywołują matkę, tak prawem dziecka Bożego, jakim jest każdy człowiek, jest BRAK — on bowiem wzywa, a Pełnia Miłości natychmiast ku pomocy nad nim się pochyla.

Bóg jest Ojcem i Matką waszą. Jest również nieskończoną Wolnością. Dlatego zapytuje wolności człowieka:

- Czy chcesz Mnie?...

Ponad wszystkimi formami wyznawania Boga przez człowieka jest niezmierzona, nieskończona, niezmienna, wierna i pewna MIŁOŚĆ BOGA DO CZŁOWIEKA; do każdego człowieka w jednej, wielkiej rodzinie ludzkiej.

Ja jestem Ojcem waszym. Ojciec nie zważa na winy dzieci swoich. Przede wszystkim widzi ich POTRZEBY.

Największą potrzebą człowieka jest głód bycia kochanym. Stworzyłem was do pełni szczęścia, lecz żaden z was nigdy sam pełnią nie będzie. Dążycie do pełni, poszukujecie spełnienia, pragniecie wzajemności w miłości. I tak trudno wam ją odnaleźć.

A Ja przecież nie ukrywam się przed wami. I nie otaczam się tajemnicą. Pragnę być odnalezionym. Objawiłem wam Siebie w Synu Moim, stałem się wam Zbawicielem, Nauczycielem i Bratem. On ukazał Mnie - widzialnie - w Miłości Mojej, w Miłosierdziu Moim, w umiłowaniu was wedle nieskończoności Natury Mojej, a nie wedle słabości, nędzy i niegodności waszej. Owszem, właśnie dla potrzeb skażonej i oślepłej natury waszej Syn Mój stał się wam BRATEM na wieczność.

Miłość Moją jawnie zawiesiłem nad światem. Jak słońce darzy światłem i ciepłem, tak i Miłość Moja. Wszystkich nasycić pragnie, podtrzymuje każde życie i skłania się ku każdemu, kto jej zapragnie.

Z Miłości powołałem do istnienia rodzinę ludzką. Miłością otoczyłem was. Miłość Moja warunkuje wasze istnienie.

Na początku była Moja Miłość, bezinteresowna, darząca, współczująca i wybaczająca wam - dla słabości i nędzy natury waszej.

Miłość Moją w Jej Nieskończonej pełni daję tobie, człowieku, abyś żył. Życie twoje przeznaczyłem na wieczność szczęścia w Domu Moim. Dałem ci wolność wyboru szczęścia lub nieszczęścia w wieczności i sam decydować możesz w tak nieskończonej skali.

Czyż mało ci dałem? A ty co robisz z Darami Moimi?...

Wszak widzisz, że teraz drżą podstawy świata i życie was wszystkich jest zagrożone...

Wróć do Miłości Mojej, człowieku grzeszny i słaby, bo tylko Ona osłonić cię może. A Ja chcę, abyś żył.

Do ciebie mówię, który Mnie nienawidzisz, niszczysz dzieła Moje, prześladujesz dzieci Moje, nękasz głodem lub wojną tych, których kocham.

Do ciebie, który szydzisz ze Mnie, odrzucasz Mnie i szkalujesz Mnie przed innymi.

Do ciebie, który kłamiesz Mi, bo nie Mnie, a nieprzyjacielowi rodzaju ludzkiego służysz.

Do ciebie, który sobie służysz, głosząc Mnie dla własnej korzyści. Powróćcie źli słudzy, odwróćcie się od bożków waszych, od stołu, łoża, skarbców waszych i cokołów, na które wdrapaliście się, by zewsząd was widziano.

Zależy Mi na każdym z was. Z troską patrzę na los wasz, jeśli nie powrócicie. Jakże wam pomóc zdołam? Jak was ocalić, jeśli nie zechcecie?

Biedny, samotny, zagubiony człowieku! Czy sądzisz, że dlatego, iż nie znasz Mnie, nie wzywasz lub odrzucasz, Ja mniej ciebie kocham?

Przecież z Miłości dałem ci istnienie, obdarowałem cię, pomagam ci i strzegę. Dla Siebie nic od ciebie nie chcę, to Ja niezbędny ci jestem, abyś stał się w pełni sobą i szczęśliwy był i szczęściem się dzielił.

Syn marnotrwany otrzymał swoją część majątku ojca, pomimo że służyć mu nie chciał i odchodził od niego. A jednak syn powrócił, bo świat go zawiódł, a od Ojca spodziewał się sprawiedliwości. Na nią tylko liczył, a otrzymał miłość, która oczekiwała nań cierpliwie.

Ja robotnikom z ostatniej godziny płacę pełną miarę, bo ich radości pragnę i to jest celem Moim, aby nie zostali pozbawieni Nieskończoności szczęścia Mego, a w nim żyli.

Czyż myślisz człowieku biedny, żeś nigdy Mnie nie spotkał?

W piękności, logice i mądrości Praw Moich ukazuję ci Siebie.

W urodzie ziemi, którą ci dałem, abyś miał gdzie budować Królestwo Człowiecze, z nim wzrastać i ku Mnie powracać.

W bogactwie i rozmaitości stworzeń Moich widzisz wielkoduszność, hojność i bezinteresowność Moją. Tak jak i w tym wszystkim, czym obdarzyłem ciebie.

W twórczości ludzkiej, w dobroci i miłości ludzkiej czyż nie spotykasz się z podobieństwem do Mnie - dzieci Moich?

W wolności ludzkiej czyż niewidoczny jestem Ja - Ojciec wolnych bytów?

W sumieniu swoim spotykasz się z pieczęcią Moją.

A twoje poszukiwania celu i sensu życia? Pragnienie bycia potrzebnym, pożytecznym, a nade wszystko - kochanym? O czym ci mówią, jeśli nie o Mnie, Który cię kocham - dlatego żyjesz.

Mój ukochany synu, jeśli z dala ode Mnie żyjesz, bardziej potrzebny ci jestem niż tym dzieciom Moim, które przy Mnie są zawsze.

Chcę ci teraz wytłumaczyć, jak łatwo jest przyjaźń zawrzeć ze Mną.

Ja zmordowanym i głodnym Sam wychodzę na spotkanie. A ze sobą zabieram leki potrzebne i wodę, i pożywienie stosowne, bo rozumiem słabość waszą, bezsilność i wyczerpanie.

Dlatego niczego od was nie chcę, przeciwnie - to Ja niosę wam Dary Moje. A wy obawiacie się wyrzutów, wymagań, nagany lub kary...

Dzieci! Na spotkanie z wami spieszy MIŁOŚĆ, aby ogarnąć was i przycisnąć do serca.

Miłość raduje się wami i dzieli się Szczęściem własnym. I niczego innego nie pragnie jak tylko, abyście szczęśliwi byli.

Dzieci Moje od dzieciństwa wychowane w Kościele Moim znają jego obyczaje i przyjmują praktyki i pomoce, jakie im daję. Lecz wy, przychodzący do Mnie z różnych dróg świata, nieświadomi ich jesteście i to was onieśmiela. Wiele też z form nabożeństw, modlitwy i obyczajów religijnych razić was może, a nawet śmieszyć, gdyż nie znacie ni rozumiecie treści duchowej, którą wyrażają tak, jak ludzie wyrazić ją potrafią.

A więc nie zatrzymujcie się przy tym, co ludzkie. Przychodźcie wprost do Mnie, Jezusa Chrystusa, Zbawiciela waszego, do — Miłości.

Wszak wiecie, że życie swoje ofiarowałem za każdego z was aż do skończenia świata? Wiecie więc, że pokochałem was Miłością całego Siebie aż do okrutnej śmierci w samotności, w szyderstwie i pohańbieniu.

Oto jest dowód Mojej do was Miłości - Krzyż Mój!

Ja na Nim konając cierpiałem, ażeby was - każdego z was przez wszystkie pokolenia — wyzwolić i z góry za jego winy zapłacić. Tego dokonać mogła tylko Ofiara wieczyście trwająca, ofiara Boga, który po to przyjął naturę człowieka.

Jaki być może motyw takiej Ofiary, jeśli nie jest nim Miłość?

Zaufajcie więc faktom. A śmierć krzyżowa Jezusa jest faktem.

Faktem jest również Jego z martwych powstanie. I od tego dnia Ja, Jezus, Zbawiciel wasz, jestem z wami aż do skończenia świata.

Jestem Światłem świata, Drogą i Bramą Nieba, Prawdą jedyną i niezmienną, jaką Ojciec Niebieski ofiarował wam, abyście powrócić mogli do rzeczywistej ojczyzny waszej - Domu Boga, który otworzył wam.

Chcę, człowieku, abyś wiedział, że Bóg jest Przyjacielem twoim.

Chcę, synu, abyś zrozumiał, że nikt nie kocha cię tak, jak Ja.

Pragnę, abyś przyjął Miłość, którą Bóg twój ofiarowuje ci.

Pragnę, byś zechciał podjąć Moje zaproszenie do Przyjaźni, do wspólnego życia, gdyż pragnę dla ciebie szczęścia największego i wieczystego. I nic Mi nie przeszkadza twój stan: chwiejność, słabość i grzech, gdyż znam ciebie i właśnie dlatego śpieszę się do ciebie, że tak biedny jesteś i zginąć możesz beze Mnie.

Potrzebny ci jestem, Synu, tak bardzo, że dla ciebie jednego znowu przyjąłbym śmierć krzyżową. Że dla ciebie przyjąłem — Ja, Bóg twój - naturę człowieka. Dla ciebie stałem się Bogiem-Człowiekiem na wieczność, by móc być z tobą. By ramię przy ramieniu razem iść, abyś nie zbłądził i nie zagubił się.

Dzieci Moje ukochane, tym droższe Mi, im bardziej nieszczęśliwe, cierpiące i słabe, wiedzcie, że grzech wasz Ja uznaję za wasze nieszczęście, ciężką chorobę często zagrażającą waszemu życiu wiecznemu. Ja zaś pragnę, ażebyście osiągnęli cel wam przeznaczony; po to przecież stworzyłem was, abyście nieskończenie szczęśliwi byli.

Jeżeli zaufacie Miłości Mojej i zezwolicie na pomoc sobie, obiecuję wam — będziecie ze Mną w Domu Ojca. Istnienie wasze otoczy i nasyci Miłość Boga i żyć będziecie w wieczystym szczęściu wzajemnej miłości. Nie za zasługi własne, nie za piękno dusz waszych i ich nieskazitelność, lecz DLATEGO, ŻE WAS MIŁUJĘ.

Niezmienny jestem w upodobaniu moim. Do istnienia w Miłości przeznaczyłem was i wszystko czynię, aby dopomóc wam w drodze tak, żeby żył każdy z was, nawet najgorszy, bo każdy wasz grzech już został obmyty Moją Krwią. Drogo jesteście opłaceni.

Człowiek jest ukochanym - bo małym i słabym - dzieckiem Boga. Dlatego Bóg jest zawsze przy nim, gotów do pomocy. Jedynie od was zależy, czy chcecie ją przyjąć, czy odrzucacie ją. Pomoc przyjmuje się od tego, komu się ufa, tym szybciej i szerzej, im bardziej zawierza się przyjacielowi. Dlatego tak zabiegam o przyjaźń waszą.

Tak łatwo wierzycie sobie wzajemnie i ileż razy zawodzicie się. Mnie zawierzyć nie chcecie, chociaż Bóg nigdy nie zawiódł ufności człowieka. Jakże mógłby Ojciec oszukać własne dziecko? Tym bardziej wtedy, kiedy jest ono małe, nieświadome prawdy lub ślepe, a takimi jesteście wszyscy, jeśli żyjecie w ciemnościach grzechu.

Grzech pogrąża człowieka w niepewności. Umysł jego zostaje oślepiony. Nie potrafi odnaleźć prawdy o sobie samym i swoim miejscu w Bożym świecie. Chce posiąść „szczęście", ale poszukuje go na oślep. Traci wtedy siły, czas swego życia i może stać się niezdolny do powrotu ku Prawdzie, ku Ojcu, Który oczekuje nań. Grzech bowiem jest jak bagno - wciąga powoli i gubi, jeżeli człowiek nie zawróci ze złej drogi. Jak jednak ma zawrócić, kiedy nie odróżnia dróg błędnych od prowadzących do celu? Dlatego grzech jest tak wielkim zagrożeniem człowieka. Bóg ze specjalną troską czuwa nad nim i poszukuje go, jeśli zbyt daleko odszedł od Niego i nie wie, jak wrócić. Bo największy grzesznik jest również ukochanym dzieckiem

Boga stworzonym z Miłości i przeznaczonym do życia we wazejmnej miłości z Ojcem Swoim.

Chcę, abyście zrozumieli, że grzesznik ma specjalne miejsce w Sercu Boga i jestem dlań tak łagodny i wyrozumiały, jak Ojciec dla ciężko chorego dziecka. Bo grzech jest chorobą duszy. Dusza zaś jest nieśmiertelna, niepodatna na choroby ciała.

Lecz grzech niszczy przede wszystkim nieśmiertelne życie duszy i wtedy człowiek zżarty grzechem nie zazna szczęścia już nigdy. Na wieczność pozostanie w utrwalonej - z dobrowolnego wyboru - postawie buntu przeciw Bogu, w nienawiści do Miłości Boga.

Grzech przez człowieka nie jest odczuwany jako śmiertelne zagrożenie, gdyż wtedy człowiek nigdy by nie zgrzeszył. Przeciwnie, człowiek grzesząc odczuwa radość łamania prawa, które — jak sądzi — zostało mu narzucone przez Boga, by go ograniczyć w jego wolności.

Tymczasem Bóg, Ojciec wasz, strzeże was i broni przed tym, co by zaszkodzić wam mogło i przed wszelkim niebezpieczeństwem ostrzega.

Grzech przynosi niepokój sumienia w duszy, lecz równocześnie korzyść, zaspokojenie pożądań, satysfakcję. Działa jak narkotyk. Wciąga, obezwładnia wolę, zaciemnia rozeznanie umysłu, zagnieżdża się w człowieku, wyniszcza jego sumienie, wrażliwość, dobroć, zdolność do miłowania; czyni z was niewolników, powolne narzędzia i sługi nieprzyjaciela dusz waszych.

W oczach Moich „grzechem" jest to wszystko, co sprzeciwia się MIŁOŚCI. Miłości Mojej, miłości do innego człowieka, wreszcie miłości samego siebie jako swego pierwszego bliźniego.

Jeżeli niszczycie swoje zdrowie - Mój Dar - przez nałogi, złe nawyki, nadużywanie swojego ciała, działacie jak samobójcy, sprzeciwiacie się Miłości, dzięki której powołałem was do istnienia i obdarowałem ciałem warunkującym wasz rozwój i możność służby bliźnim waszym.

Jeżeli im odmawiacie miłości lub wręcz szkodzicie, a nawet zabijacie swoją obojętnością lub nienawiścią, zaprzeczacie powołaniu waszego życia - życia we wspólnocie miłości z braćmi - i rzucacie im kłody pod nogi. Szkodzicie sobie i innym ludziom, a przez to ściągacie na siebie odpowiedzialność za wyrządzone im zło lub nie udzielone im dobro, do którego okazję wam dałem. Wtedy w oczach Moich winni jesteście podwójnie — szkodząc bliźnim waszym i sobie samemu.

Gdy Mnie Samemu odmawiacie przyjęcia Mojej Miłości, niszczycie lub wręcz odrzucacie możliwości, które wam dałem i nie powracacie szybko ku Mnie, trwając w stanie buntu — stajecie się łatwą ofiarą nieprzyjaciela waszego, który czyni z was swoje zniewolone sługi. Zamieniacie wolność na kajdany, upodlacie godność waszą, a ciało wasze, umysł i wola stają się nawozem, gruntem na którym on buduje swoje plany zniszczenia waszego człowieczeństwa, zabicia duszy i atakowania w tym samym celu bliźnich waszych.

Lepiej jest dla was nic o Mnie nie wiedzieć niż wiedząc odrzucać Miłość i Pomoc Moją przeciw nieprzyjacielowi. Bo zło przemyślniejsze jest od was, perfidne i bezlitosne, a wy nie umiecie sami bronić się przed niewidzialnymi bytami, mając za narzędzia poznania niedoskonałe zmysły i rozum zaciemniony ukochaniem samych siebie. Odpychając Mnie, możecie stracić ostatnią szansę ratunku.

Dlatego mam dla was niewyczerpaną cierpliwość i nieskończone miłosierdzie. Dlatego, że tak słabi i ślepi jesteście, strzegę was i czuwam nad wami, a w każdym zamierzonym przez was DOBRU - podtrzymuję i wspomagam każdego z was, dzieci Moje.

Miłość Moja jednakowo rozciąga się nad „dobrymi" i „złymi", nad faryzeuszami i celnikami, nad Moim Kościołem i wszystkimi ludźmi ziemi.

Jest jednak ogromna różnica pomiędzy życiem tych, którzy mówią Mi: „Ojcze", i mówią, że Mi ufają i chcą, abym ich prowadził, a pozostałymi, którzy żyją wedle własnych pragnień i działań. Oni mogą „osiągnąć" więcej korzyści dla siebie, lecz nawet najbogatsi jakże są nieszczęśni. W jednej sekundzie śmierci stracą wszystko, co posiedli, a z czym przyjdą do Mnie? Jeśli Miłości nie zbudowali w sobie, jakże zamieszkać mogą w Domu Miłości?

Ofiarowałem człowiekowi - Mojemu dziecku - podobieństwo do Mnie: możność miłowania, darzenia dobrem, tworzenia piękna, harmonii, ładu.

Syn Mój ofiarował Siebie Samego, by was z niewoli grzechu wykupić i otworzył wam bramy Królestwa Bożego - Życia w wieczystym szczęściu z Ojcem, Bogiem waszym.

Czerpać możecie z Mojej nieskończonej Miłości ile chcecie, zawsze, bo Ja pragnę udzielać się wam.

Wreszcie Jezus, Zbawiciel wasz, zaprasza was do przyjaźni, do wspólnego życia w Miłości, aby dać wam więcej możliwości niesienia DOBRA, więcej radości, abyście nigdy nie byli biedni, samotni i nieszczęśliwi, a stali się bogaczami umiejącymi zaspokajać potrzeby braci waszych. A wy — wszystkie Łaski Moje zdolni jesteście odrzucić za jedną, pełną miską doraźnego pożywienia...

Czyż nie jest to dowód zaćmienia rozumu ludzkiego, dzieci Moje?

Wy, którym przeznaczyłem życie wieczne we wzajemnej Miłości ze Mną, wy uganiacie się za doczesną lub codzienną strawą jak zwierzęta.

Jakże ślepe stały się wasze oczy, że nie dostrzegacie i nie cenicie godności waszej...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin