POZWÓLCIE OGARNĄĆ SIĘ MIŁOŚCI – CZ. I (2).rtf

(41 KB) Pobierz

Ojciec dzieci swoje kocha, więc zależy mu na nich. Mnie na was zależy, dzieci. Pragnę waszego szczęścia, więc dałem wam ziemię Moją, abyście posiadali coś własnego. Dałem wam wolność, abyście swobodnie czynili ją sobie poddaną - wedle własnej woli i rozumu. Zaufałem wam.

Lecz przyszedł nieprzyjaciel i posiał kąkol. Wróg wasz potężny jest i przebiegły. Niszczy wasze sumienia, podważa zaufanie, zniewala rozum. Sami nie dacie sobie rady, bo nie znacie go ani widzicie.

Dlatego Ojciec Wasz występuje w waszej obronie. On, Niezwyciężony, proponuje wam przymierze - przeciw waszemu nieprzyjacielowi.

Bóg Jest wieczny - przymierze z Nim trwa na wieki.

Bóg Jest niezmienny - przymierze z Nim zawarte przez Niego zerwane nie będzie.

Bóg Jest niezwyciężony - kto z Nim się sprzymierzy, zostanie zwycięzcą.

Bóg Jest Miłością - kto z Nim obcuje, objęty zostanie Miłością.

Bóg Jest Miłością darzącą - kto zawrze przyjaźń ze Mną, przez tego wyleję morze łask Moich - dla wspólnego dobra waszego.

Jestem wierny - dzielę się nieskończonymi bogactwami moimi z przyjaciółmi mymi tu i w wieczności, w Królestwie Moim. Serce Moje im otwieram, aby czerpali, czego im potrzeba; wysłuchuję ich próśb, chronię i bronię przed zasadzkami nieprzyjaciela. Żyję wśród nich.

Przymierze zawieram z wami - Ja, WOLNY - z bytami obdarzonymi wolnością.

Jak równy z równymi z wami rozmawiam. Lecz pamiętajcie:

Ja - jestem Ojcem, wy - dziećmi moimi.

Ja - wszystko posiadam i wam ofiarowuję, wy przyjmujecie.

Ja - pragnę służyć wam Mocą Moją, wy wyrażacie zgodę na Moją pomoc.

Działaniem Moim jest MIŁOWANIE. Wy sprzymierzając się ze Mną, miejcie wolę kochania, przebaczania, darzenia - wtedy Ja reszty dokonam.

Przymierze ze Mną jest proste - znacie Naturę Moją i wiecie, jak postępuję z wami. Jeśli zapragniecie naśladować Mnie i ze Mną iść przez świat - zostanie ono zawarte i „bramy piekielne nie przemogą go”.

Wciąż oczekuję odpowiedzi waszej - Ja, Ojciec zatroskany o szczęście dzieci swoich.

Teraz Ja zapytam cię, dziecko - jak możliwa jest przyjaźń bez ufności? Niemożliwa, prawda?

Przyjacielowi ufa się, polega na nim, liczy na niego jak na siebie samego, dzieli z nim pragnienia, zamiary i współpracuje w ich realizacji.

Takim przyjacielem jest Bóg dla tego, kto Go wybiera i pragnie z Nim iść.

Czy Bóg krępuje waszą wolność? Czy swoją przyjaźń narzuca?

Czy ciąży nad wami? Przemocą wam narzuca plany Swoje?

Pomyślałam o braku miłości, dobroci i wielu błędach w Kościele. Pan to wyliczanie przerwał:

- Myśl teraz o Jezusie Chrystusie, Panu twoim, Zbawcy i Przyjacielu, nie o Kościele Jego, który jest wciąż w budowie, a tworzą go ludzie - tacy jak ty. Czyś nigdy nie zraniła czyjejś dumy, czyjegoś serca? Czy nie popełniasz błędów? Czy zawsze ukazujesz ludziom twarz miłości i miłosierdzia? Czyś ciągłe równie gorliwa, radosna, szczęśliwa? A przecież niczego ci nie brak, skoro masz Miłość Moją? Więc jeśli jesteś bez winy, rzuć kamieniem na wspólne dzieło wasze.

Syn Boży jest kamieniem węgielnym Kościoła, który powstał z Jego Ofiary; Ofiarę tę kontynuuje On przez wieki. Jezus Chrystus podtrzymuje Kościół swój, ratuje, wciąż oczyszcza i naprawia. Nie dozwala mu zginąć i w każdym pokoleniu pobudza ludzi dobrej woli, aby z Nim pracowali.

Dlatego Kościół Boży stoi i nigdy zniszczony nie będzie. Lecz w jego niedoskonałości i błędach najlepiej poznać można, jak wielka jest wolność wasza i swoboda w działaniu, w czynieniu nawet zła. Bóg, bowiem przyjmuje was takimi, jakimi jesteście, żyjąc we wspólnocie grzechu. Dopiero przy Jego pomocy możecie wydźwignąć się i stać się wolni. I to nie od razu, a po wielu latach mozołu i upadków.

Lecz Jezus ufa wam, wierzy w waszą dobrą wolę, w wasze trudne poszukiwanie sensu i celu życia, w wasz szacunek dla prawdy, miłość do piękna, dobra i bliźnich, których chcielibyście obdzielić tym, co sami zyskujecie.

Bóg ufa wam, bo jest w was ukryte podobieństwo do Ojca, bo z Jego miłości powstaliście, by żyć. Z Niego jesteście wszyscy.

Dlatego Bóg jest cierpliwy. Wciąż oczekuje was, a szukającym podaje dłoń, lecz nic nie narzuca, nie wymaga, nie rozkazuje.

Bóg - kocha was.

A miłość jest twórcza.

Jest w was ukryte podobieństwo do Ojca, które przejawia się w twórczości. To przemożne dążenie do porządkowania, organizowania, ulepszania, uszlachetniania waszego otoczenia, świata, w którym życie przejawia się w każdym z was wedle jego sposobu miłowania.

Rodzaj ludzki otrzymał tę piękną, pełną bogactw planetę i z tej dzierżawy u końca czasów rozliczony będzie. Każdy człowiek miłując włącza się w wielkie dzieło odbudowy ładu i harmonii na ziemi i w miarę, jak w sobie samym powraca do postawy synowskiej - postawy ufnej przyjaźni, szczerości i miłości względem Ojca - wciąż oczekującego z miłością, przywraca przymierze pomiędzy ludzkością a Bogiem.

- W każdym z was, osobiście, zawiązuje się przyjaźń ze Mną.

Każdy z was, ukochane dzieci Moje, przyczynić się może do uświęcenia świata.

Im kto bardziej liczy na Mnie i polega na Mnie, tym więcej korzysta z nieskończonej mnogości Mojego bogactwa. A jest ono dla was otwarte.

Ja was zapraszam - bierzcie i rozdawajcie; pragnę, by Dobro Moje rozlewało się szeroko pośród was; pragnę was darzyć i czynię to w każdej sekundzie waszego życia - dlatego żyjecie - lecz tak bardzo tęsknię do waszego udziału. Chcę, byśmy działali wspólnie.

Ofiarowuję wam pertnerstwo - przyjaźń i współdziałanie.

Nie dla swojej korzyści to czynię, a dla zwielokrotnienia waszego szczęścia. Znam was, jakimi jesteście i jakimi będziecie w Królestwie Moim.

Pragnę dla was wiecznej chwały - szlachetnej dumy z godności Dzieci Bożych. A dzieci naśladują Ojca, są doń podobne.

W darzeniu jest wasze podobieństwo, lecz wasze siły są tak słabe, a zło tak wzrosło w potęgę i tak wiele oddaliście mu już miejsca na ziemi. Jakże poradzicie z nim sobie, skoro ledwie rozpoznajecie je po jego przejawach?...

Dlatego Ja - Pan Wszechmocny wszelkiego istnienia przychodzę do was przebrany, w szacie żebraczej i proszę:

- Pozwólcie sobie dopomóc.

A wy w wolności waszej możecie odpowiedzieć Mi - „tak” lub „nie”.

Odrzucony nie odchodzę, bo cóż by się wtedy z wami stało, dzieci? Lecz czekam. Pod drzwiami waszego serca oczekuję na zaproszenie, pukam nieśmiało i ponawiam prośby z nadzieją, że może teraz odmieni się wasze usposobienie, może dzisiaj zaprosicie Mnie, może jutro, może w ostatniej waszej godzinie...

Jeśli wesele w domu waszym zagłusza Moje stukanie - czekam, aż stanie się cicho. Być może wtedy, gdy minie radość, w cierpieniu, zgryzocie, ubóstwie, chorobie lub w samotności zapragniecie Mnie - abym was pocieszył, nakarmił, okrył, uzdrowił... Pod tyloma drzwiami wciąż czekam jak żebrak z Moim nieprzebranym, niezniszczalnym bogactwem, które przychodzę ofiarować wam.

I wciąż oczekują pomocy biedni bracia wasi, którym poprzez wasze „nie” nie dostanie się chleb im należny - Mój Chleb i woda żywa - Moja woda, i miłość - Moja i wasza, którą wasze ręce mogłyby - gdyby zechciały - rozdawać zgłodniałym i zrozpaczonym.

Lecz wolność wyboru dałem wam i tego daru nie cofnę; wciąż oczekuję.

Jeśli któregoś dnia odczujecie brak miłości, przyjaźni, brak celu i sensu życia, jeśli serce wasze wezwie Mnie, wtedy przybędę z pośpiechem. I gdy usłyszę słowo „chcę”, „chcę z Tobą być”, „tak” - odzyskam syna!

Syn marnotrawny wraca nie do bogactw ojca, lecz do miłości ojca. Do jego sprawiedliwości i dobroci. Mówiąc „chcę być z Tobą”, wracacie do Mnie od zła, niesprawiedliwości i zbrodni świata, a Ja was obronię. Kto na Mnie liczy - na opoce buduje dom swój.

Dla Mnie nie ma znaczenia, kiedy odzyskam syna, aby tylko uratowany od śmierci został, aby żył. I każdym powracającym do Mnie cieszę się nieskończoną radością i każdy drogi Mi jest i równie oczekiwany, równie kochany, bo Ja nie umiem kochać mało. Jestem Miłością.

Lecz dla was, dzieci, ważne jest, od kiedy zacznie się dla was czas wspólnej drogi, czas przymierza.

Ręce wasze stworzyłem do darzenia - nie do zagarniania, a serca wasze do miłowania - nie do nienawiści.

Kiedy idziemy razem, Ja, wasz Przewodnik, wasz Przyjaciel, nie dopuszczę, abyście zbłądzili. Droga wasza stanie się prosta.

Zapalę wam Światło Mądrości Mojej. W nim jasno odróżniać będziecie dobro od zła.

Ja jestem Prawdą; kto przy Mnie idzie - szybko i pewnie dojdzie do celu; sam go wprowadzę do Mego domu.

Ale nikt z was nie żyje samotnie. Świat dookoła was jęczy i płacze, wije się z bólu, lecz w ślepocie swojej nie znajduje wyjścia. Jakże mu trzeba pomocy... Niewidzący - ślepemu nie pomoże, lecz ten, kto widzi, może wyprowadzić z zagrożenia tysiące ociemniałych.

Ja jestem Światłem świata; kto ze Mną idzie, widzi nie tylko zabłąkanych, nieszczęśliwych i ślepych - widzi też środki ratunku, bo Ja mu je wskażę i nauczę, jak ich używać.

Ja Sam pracuję z Przyjaciółmi mymi, a Moje działanie jest skuteczne; niesie dobro i radość; buduje - nie zaś niszczy. Kto ze Mną idzie, niesie światu pomoc prawdziwie pożyteczną. Uszlachetnia materię świata i przywraca mu pierwotną wspaniałość, harmonię i pokój.

Moje dzieła są darami Miłości. Nie plami ich krew ni gwałt. Przyjaciele Moi dobrowolnie współpracują ze Mną w zrozumieniu Moich pragnień i Mojej troski o biedny, cierpiący świat.

Tak, jak Ja ich rozumiem, oni pojmują ból Mego serca i pragną dać Mi pociechę i miłość swoją okazać.

Czynienie dobra jest świadectwem Mojej miłości, jest tak samo dowodem miłości waszej - do Mnie, żyjącego w bliźnich waszych, we wszystkim, co potrzebuje pomocy, opieki, obrony; a teraz cały wasz glob jest zagrożony.

Jak możecie Mi okazać miłość waszą? Wszak wszystko jest Moje, nie brak Mi niczego - niczego poza zawierzeniem waszym, ufnością waszą, współpracą waszą ze Mną...

Zobaczcie, dzieci, w historii waszej tyle jest krwi, nienawiści, łez i tyle zmarnotrawionych sił, bezskutecznych wysiłków, próżnej nadziei i tak wiele cierpienia, pomyłek i błędów. A przecież życie wasze może przebiegać w szczęściu.

Kiedy mówicie: „Bądź wola Twoja, jako w niebie tak i na ziemi”, „przyjdź Królestwo Twoje” - jak Jezus was nauczył - wyznajecie pragnienie powrotu do Praw Moich; czy za słowami nie powinny iść czyny?

Królestwo Moje może objąć ziemię. Syn Mój wskazał wam, że macie prawo prosić o to i oczekiwać spełnienia obietnicy.

Królestwo Moje zapanuje tam, gdzie będzie szanowana i realizowana Wola Moja tak, jak święta jest ona w niebie. Wolę Moją znacie.

Jezus potwierdził ją swoim życiem, słowami, czynami aż do ofiarnej śmierci - za was. Miłował was aż do śmierci krzyżowej.

A wy, dzieci? Czy się miłujecie? Czy działania wasze, zamiary, słowa i myśli wypływają z miłości?...

Wolą Moją jest, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja miłuję was.

Waszą wolą możecie przyjąć Wolę Boga lub - odrzucić ją.

Powiecie, że to trudne, że to w waszych czasach niemożliwe... Że chcielibyście kochać bliźnich waszych, ale nie potraficie. To prawda, sami nie potraficie, lecz Ja stoję przy was i Moją nieogarnioną Miłością pragnę was obdarzyć, bo powstaliście z miłości i do życia w miłości przeznaczeni jesteście.

Miłość Moja jest dziedzictwem waszym. Tylko zechciejcie ją przyjąć i posługiwać się nią.

Miłość Moja to nie emocje, tym bardziej nie - pożądanie; to wola darzenia dobrem.

Ja - jestem udzielaniem się, darzeniem, miłowaniem.

Wy - możecie w sobie wzbudzić, jeśli zechcecie, silną i zdecydowaną wolę darzenia bliźnich waszych.

Wtedy, w tej woli, jednoczycie się ze Mną i Natura Moja - Miłość może się wam udzielić.

Mówiłem wam, dzieci, o Moim stosunku do was, o Mojej Miłości do was i o waszej odpowiedzi. Co dzieje się, kiedy odpowiadacie Mi - „tak”, „Ojcze, oto jestem”, „chcę słuchać Cię i spełnić Wolę Twoją”?...

Wtedy obejmuję was Moją specjalną troską, rozpoczynam nauczanie tak, jak Matka uczy ukochane swoje dzieciątko. Bo każdy z was na początku Naszej wspólnej drogi jest niemowlęciem na rękach Moich, chociażby w świecie czczony był i cieszył się podziwem ludzkim.

Bowiem Ja, dzieci, przygotowuję was do istnienia w Moim Królestwie Duchowym, Królestwie żyjącym w Miłości tak, jak wy żyjecie w tlenie. Ten, kto nie zna Miłości, nie może w nim żyć - podobnie jak wy zginęlibyście bez powietrza.

Wola wasza mówi Mi - „tak”, bo rozum wasz stwierdził, że jestem Największym Dobrem świata, ale jeszcze mało Mnie znacie. Wydaję się wam daleki, groźny, wymagający. Lękacie się Mojego gniewu i kary. Skutki znieprawienia świata: krzywdę, niesprawiedliwość, choroby, cierpienie i śmierć przypisujecie Mnie i trudno wtedy przychodzi wam zaufanie.

Rozumiem was, dlatego jestem nieskończenie cierpliwy. Nie zrażam się waszymi zdradami (a każdy grzech oddaje was w służbę nieprzyjaciela waszego, który może się wami posłużyć na szkodę waszą i braci waszych).

Wiem, że niejeden raz odejdziecie ode Mnie - jeśli nie czynem, to pożądaniem lub słowem. Wiadomo, że w okresie niemowlęctwa dziecko się brudzi, to naturalne i któraż matka karciłaby je za to.

Moja nauka jest cicha i delikatna; pragnę, abyście pojęli, jak drodzy Mi jesteście, jak troszczę się o was, jak wam pomagam, jak stoję na straży waszej wolności.

W tym pierwszym okresie nauki pragnę tylko jednego - abyście pokochali Mnie jak dziecko kocha matkę swoją, od której zależy. Dziecko nie rozumuje, tym bardziej nie wątpi, że otrzyma wszystko, co potrzebne mu do życia, we właściwym czasie. Zanim dziecko świadomie pokocha ojca i matkę swoją, wie, że jest kochane. Tak bardzo kochane, że nawet wybryki i psoty uchodzą mu bezkarnie. Miłość rodziców jest tak silna, że czyni ich niezdolnymi do ukarania dziecka tak, jak na to zasługuje.

Ja Jestem Ojcem i Matką waszą.

Nie karzę was, a czekam cierpliwie, aż zrozumiecie, co jest dobrem, a co złem. Dopuszczam, by wasze pomyłki i błędy same was karały. Byście mogli przekonać się, doświadczając bólu i krzywdy, że chciwość, pożądliwość oczu i ciała, wynoszenie się nad innymi i szkodzenie im - nie jest drogą właściwą. Ale nie milczę. Raz powiedziałem Słowo Moje, a Ono trwa i przez wieczność zachowuje Moc swoją. Matka nie patrzy w milczeniu na błędy dziecka - ostrzega, gani, wskazuje, co jest dobrem, co złem.

Dałem Słowo Prawdy dla świata, aby go wyprowadziło z ciemności niewoli. Dlatego mówię do was przez Pismo Moje, przez nauczanie Mojego Kościoła, poprzez ludzi, wydarzenia, poprzez wszystko, co organizm wasz odbiera zmysłami, rozumem, wolą.

Nie ma chwili, w której bym was nie uczył, lecz nie od razu spostrzegacie to, a przecież nadejdzie czas, kiedy zobaczycie Mnie działającego we wszystkim i zawsze obecnego w ojcowskiej Miłości Mojej.

Na początku nauczania Mego pragnę, abyście pojęli, że nie jesteście sierotami, że macie Ojca, który was kocha.

Dziecko potrzebuje miłości i Ja ją wam daję. Chcę, ażeby rosła w was pewność, że jesteście kochani zawsze jednakowo bezgranicznie bez względu na to, co robicie, w jakim źle zanurzeni jesteście. Wtedy tym bardziej troszczę się o was, bo chorzy jesteście i większej pomocy wam trzeba.

Otwórzcie oczy i uszy na działanie Moje. Nie jestem wam podobny. To w was ukryte jest podobieństwo do Mnie, Który jestem Miłością. Upodabniacie Mnie - do siebie, a to wy macie odszukać w sobie i odsłonić przed światem blask ukrytego w was pokrewieństwa - zdolności miłowania.

Wciąż przykładacie do Mnie swoje miary. Chcecie wyobrazić Mnie sobie i robicie błąd, który utrudnia wam drogę ku Mnie, a może też ją zagrodzić.

Jak szklanka wody może wyobrazić sobie ocean? Jako 10 szklanek? tysiąc? dziesięć tysięcy?...

Nie jestem taki, jak wy. Nie jestem „większy”, „lepszy”, „mądrzejszy”.

- Jestem nieskończonością Miłości, bezmiarem dobra, pięknością samą w sobie. Jestem miłosierdziem nieograniczonym, wieczyście darzącym. Jestem Tym, Który Jest. Wszystko, co nie jest Mną - istnieje ze mnie, przeze Mnie, z Mojej sprawczej Miłości, która daje życie i podtrzymuje je.

Zamysły Moje są niezmienne. Miłość Moja powołała rodzaj ludzki do istnienia, a istnienie dałem wam po to, abyście byli szczęśliwi. Dlatego dbam i zabiegam o szczęście wasze.

Wysoką godnością was obdarowałem - prawem do życia w wiecznej Miłości ze Mną, Stwórcą waszym. Stosownie do godności tej nadałem wam prawo wyboru, gdyż jestem Bogiem wolnych bytów, nie zaś niewolników, a wy przez dobrowolne przyjęcie grzechu zaćmiliście światło waszej duszy i już nie widzicie Mnie jasno.

Życie wasze stało się poszukiwaniem w ciemnościach. Wciąż tęsknicie za Mną, gdyż we Mnie tylko znajdziecie dopełnienie i szczęście spoczynku w Miłości Mojej.

Błądzicie i nieszczęśliwi jesteście, bo to, co za „szczęście” uważacie, za czym gonicie, tracąc siły, a często i człowieczą godność waszą - rozpływa się wam w dłoni, przecieka, przemija i znów jesteście puści i głodni.

Dlatego uczyłem was i prowadziłem, a wreszcie Słowo Moje stanęło wśród was, Miłosierdzie Moje odkupiło was. Syn Mój stał się człowiekiem, pośrednikiem pomiędzy Mną a wami, bratem waszym i Jego Krew zmywa z was ślepotę grzechu - jeżeli chcecie tego...

Ku pomocy wam założyłem gmach Nowego Przymierza, który wciąż wzrasta; rośnie w każdym z was. Służę wam w Kościele Moim, daję wam tysiączne dowody Miłości i ciągle przebaczam wam - cokolwiek uczynicie - jeżeli zapragniecie przebaczenia...

Rozważcie Miłość Moją, w której żyjecie, jakże często walcząc z Nią i nienawidząc Jej.

Gardzicie Nią i chcecie się obyć bez Niej, a przecież jest Ona naturalnym środowiskiem waszych dusz. Istniejecie dlatego, że wciąż kocham was i - zapewniam was - Miłość Moja nigdy nie ustanie.

Czy dlatego nie istnieje słońce, że ślepe oczy go nie widzą? Lecz i ono przeminie. Miliony słońc rozbłyskują, gasną i przemijają, a tylko Miłość Moja nigdy nie przeminie.

Jaki grzech, jaka zbrodnia ludzka mogłaby umniejszyć Miłość Moją?

Uwierzcie Mi, dzieci; daję wam jedyną pewność świata waszego i wszystkich światów Moich. Pewność, że JESTEŚCIE KOCHANI!

Na Niej opierajcie się, na Niej budujcie. Jej powierzajcie się z ufnością, bo Miłość Moja was nie skrzywdzi.

Nie jestem taki, jak wy. Waszego zaufania nie zawiodę. Wolności nie skrępuję, oddania się waszego nie odrzucę, przyjaźni nie zdradzę, bo Mnie o wasze dobro chodzi, dzieci Moje, biedne, słabe i schorowane.

Dzieci, powiedzieć wam chcę, że będziecie ze Mną. Nie dla waszej urody, świetności, wartości waszych dzieł, waszych cnót i dobrych uczynków, lecz - że Ja tego chcę! Stworzyłem was do szczęścia i zrobię wszystko, abyście szczęście osiągnęli - jeżeli pozwolicie Mi na to.

Nie ma zbrodni, której Ja nie chciałbym wam przebaczyć, bo zbrodnie wasze przede wszystkim wam szkodzą, was samych niszczą i upodlają, są najgorszym z nieszczęść waszych. Syn marnotrawny sam wybrał swój los, a jednak jadał wreszcie z pogardzanymi przezeń zwierzętami. Ten, kto grzeszy - upodla godność swoją, godność nieskończoną Dziecka Bożego. Czyż może być hańba większa i większy wstyd? Grzech jest waszą tragedią.

Dla Mnie jesteście wtedy jak dzieci chore, tak chore, że na wpół umarłe. Kto żyje w zbrodni, nie żałując jej, a nawet korzyści z niej czerpiąc - jest w oczach Moich jak człowiek w letargu, umarły dla Domu Mojego. Tylko Ja mogę go wskrzesić.

A przecież Ja dar wskrzeszania z martwych złożyłem w wasze ręce, w ręce kapłanów Mojego Kościoła. Sakramentalny dar ożywiania dusz służy wam, bo kiedy grzesznik mówi Mi: „żałuję, pragnę porzucić złe czyny moje, zawiniłem Ojcze w oczach Twoich”, Serce Moje rozpala się i poprzez sługę mego zmazuję winy i podnoszę ku sobie żałującego, a radość Moja nasyca go i wspomaga.

Dałem wam Dar powrotu do Mnie nawet z dna waszych najnikczemniejszych uczynków - zawsze, kiedy zechcecie.

Ja waszych upadków nie liczę. Owszem, dopuszczam nawet, abyście nakarmiwszy się ohydą zła, zaznawszy goryczy i wstydu nędzy waszej, wyzbyli się pychy i umieli zobaczyć się w prawdzie waszego stanu.

Stan człowieczy to sama słabość, miałkość dobrych zamiarów, stała gotowość do grzechu: ślepota oczu, głuchota uszu, serce zawistne, pełne złości i złych zamiarów, stopy leniwe w służbie, ręce wyciągnięte, by odbierać innym, chwytać bez końca i zagarniać ku sobie, brzuch nienasycony i myśli żądz pełne. Oto kondycja człowiecza...

Nie takich was mieć pragnąłem, lecz wy zechcieliście korzystać swobodnie z wolności waszej. I poparł was w tym pragnieniu ojciec kłamstwa - potężniejszy od was - wasz wróg - dla własnej korzyści. I tak, sądząc się wolnymi, staliście się niewolnikami okrutnego ducha.

Lecz Ja wyzwoliłem was i dałem wam Dar niezliczonych powrotów do Mnie.

Zastanówcie się, dzieci, czyliż nie bezgranicznie was miłuję?...

Ja was nie dzielę, dzieci, na dobrych i złych, niewierzących i wierzących, katolików i wyznawców buddyzmu, „czarnych”, „żółtych” czy „białych”. Wszystkich was pragnę uszczęśliwić, wszystkich mieć w Domu Moim.

Ten jest najbliżej mnie, który w każdym człowieku (niezależnie od różnic) widzi brata, bowiem na braci sobie wzajem was przeznaczyłem. Dlatego nie ten, kto woła „Panie, Panie”, a ludziom złorzeczy, krzywdzi ich, poniża, segreguje i skłóca, lecz ten, który miłuje ich, chociażby nigdy o Mnie nie słyszał, jest prawdziwie Synem Moim. Do niego przyznam się, a od obłudników odwrócę.

Bo miłość wasza wyraża się w czynieniu dobra - wedle waszej możności - tym, którym uczynić dobro możecie: waszej rodzinie, otoczeniu, przyjaciołom, współpracownikom, podwładnym, uczniom, pomocnikom. Ale to nie wszystko. Każdy z was potrafi odpłacić miłością za miłość, bo cieszy go, że jest kochany. To dopiero początki nauki kochania.

Moi uczniowie serca swoje kształtować winni na wzór serca Mego, inaczej nie zrozumieją Mnie i przyjaźni ze Mną nie zawrą.

Mówiłem wam, jaka jest Miłość Moja. Mówiłem wam też, jacy jesteście - wy. Za cóż więc was kocham Ja, Pan Chwały, Majestatu i Blasku, Czystość nieskazitelna, Mądrość przedwieczna, Sprawiedliwość prawdziwa?...

Miłość nie kocha - „za coś”, bowiem nie dla korzyści własnej kocha.

Prawdziwa Miłość - pragnie darzyć, oddać samą siebie, uszczęśliwić.

Naturą Miłości jest bezinteresowne darzenie z własnej pełni.

Jestem Pełnią Nieskończoności - Miłość Moja jest bezgraniczna, istnieje w wieczności poza wszelkimi ograniczeniami, niezmienna.

Wy, ludzie, odeszliście ode Mnie ku własnym wyobrażeniom o szczęściu. Im zaś dalej odchodzicie, tym większa pustka was otacza. Samotność wasza zwiększa się i pośród kilku miliardów istnień wam podobnych każdy z was pozostaje sam i cierpi. Zbudowaliście świat cierpienia i łez, świat bez miłości.

Lecz Ja - Miłość - jestem zawsze z wami, rozumiem was, współczuję wam.

Każdy z was ma możność przyzwania Mnie, a wtedy przybędę z pośpiechem, aby ogniem Moim ogrzać was. Pragnę wypełnić pustkę waszego świata - materią Mojej Obecności, która jest energią Miłości. Nasycić was.

Właśnie dlatego, żeście tak słabi, grzeszni, bezbronni, chorzy i cierpiący, dlatego Miłość Moja spieszy, by was wspomagać.

Słabych - umocnię Mocą Moją.

Grzesznych - oczyszczę Nieskazitelnością Moją.

Bezbronnych - osłonię i uratuję.

Chorych - uzdrowię.

Cierpiącym - dam Siebie Samego i pozostaną w Sercu Moim.

- Czy zrozumiałyście, dzieci, działanie Miłości Boga, Ojca waszego?

- Czy pragniecie działać ze Mną wspólnie, Moją Miłością dzielić się z braćmi waszymi, którym Jej brakuje?...

- Czy zechcecie obdarzać bezinteresownie, hojnie i stale?... Wtedy staniecie się uczniami Moimi, przyjaciółmi Mymi.

Z wybranymi Moimi zawiązuję przyjaźń najściślejszą. Pozwalam im uczestniczyć w realizacji Mojego Planu ratowania rodzaju ludzkiego, bez względu na ich uzdolnienia i sprawność. W Moich sprawach może uczestniczyć każdy z was - jeżeli zechce. Ja Sam uczę was, wspomagam, dodaję sił, podtrzymuję w dniach próby. Naprawdę nie ma takiej słabości, na której nie mógłbym zbudować największego dzieła - jeżeli człowiek zaufa Mi.

Najdonioślejsze wydarzenia w Dziele Zbawienia dokonały się przez ludzi starych, chorych, słabych, niewykształconych, nisko przez otoczenie ocenianych, lekceważonych lub odrzucanych jako „grzesznych”.

Są tego dwie przyczyny: Miłosierdzie Moje, które zawsze zwraca się ku ubóstwu i biedom ludzkim i - odpowiedź człowieka. Ten, kto pozornie mało ode Mnie otrzymał, zna lepiej swoją znikomą wartość i nie wie nawet, że otrzymał skarb największy - pokorę, która jest świadomością nędzy kondycji ludzkiej - wobec Mnie. Takiemu człowiekowi łatwiej jest uznać Mnie - Ojcem swym, Wybawcą i Przyjacielem najbliższym. Biednemu i słabemu wezwanie Mnie - ku pomocy - przychodzi naturalnie i prosto. Świadomość zaś grzeszności swojej i uznanie jej wobec Mnie pozwala działać Mojej Miłości i pragnieniu przebaczania wam, podnoszenia was i przyciągania ku Sobie.

Inaczej ma się sprawa z bogato obdarzonymi. Sądzą, że wszystko sobie zawdzięczają, a porównując się z uboższymi braćmi, gardzą nimi i wykorzystują ich słabsze możliwości dla własnej korzyści.

Dumni, hardzi i zarozumiali wspinają się na najwyższe miejsca, a Ja niewiele ich obchodzę. Niepotrzebny im jestem. Zdolnym i bogato uposażonym zawsze zagraża pycha i tylko wierne i wytrwałe opowiadanie się za Mną może ich postawić w Prawdzie Mojej.

Najmniej pomogli Mi najbogatsi synowie Moi; najwięcej ci, którym mniej dóbr przydzieliłem, lecz zawsze byli to ci, którzy zapragnęli oddać Mi całe swoje życie.

Jeżeli ktoś z was powierza Mi swój los w zaufaniu najgłębszym i nie cofa swego oddania w latach prób i przeciwności - bo one są sprawdzianem szczerości waszej - wtedy Ja biorę to zwykłe życie w Swoje Dłonie i czynię je nieskończenie bogatym, płodnym, owocującym przez pokolenia.

Bo Ja nie zabieram wam niczego. Ja tylko wyprostowuję, leczę, ubogacam i uświęcam was. Kiedy żyjecie ze Mną w obecności Mojej Miłości, Ona przenika was i przekształca na Obraz Mój. Lecz to nie wszystko jeszcze. Wasze życie, wasz los złożony w depozycie Miłości oddaję wam przyodziany w Blask Chwały Mojej - chwalebny, pożyteczny ludzkości, obfitujący w Dobro.

Kto ze Mną żyje, nie może pozostać nieprzemieniony. Moja cierpliwa Miłość, Moja Świętość nasyca go i oczyszcza, gdyż przyjaźń Moja nie dopuszcza, by...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin