Brzeski - Prowokacja.pdf

(334 KB) Pobierz
Zapraszamy do lektury kolejnego teksu nadesłanego przez dra Rafała Brzeskiego (referat ze
spotkania w 2010 r.). Dalszy kolportaż dozwolony z powołaniem się na źródło.
Rafał Brzeski
PROWOKACJA – (SKRYPT)
Warszawa
2012
W terminologii Oddziału II Sztabu Głównego WP, instytucji powołanej do
informacyjnej obrony II Rzeczypospolitej, prowokacja to „rozmyślne działanie mające
na celu spowodowanie takich czynów lub wywołanie takich reakcji ze strony danej
osoby, albo też całego szeregu osób, które by w warunkach normalnych nie miały
miejsca.” 1
Generał carskiej żandarmerii i naczelnik pałacowej ochrony, Aleksandr Spiridowicz
uważał, że prowokacja to „udział urzędników wywiadu lub ich informatorów w robocie
rewolucyjnej, w celu późniejszego przerwania takowej z największym dla władzy
rezultatem”. 2
Prowokacja polega na wprowadzeniu rozprzężenia do obozu przeciwnika przez
„rozszczepienie go na rywalizujące ze sobą odłamy, przez rozniecanie
antagonizmów frakcyjnych, czy osobistych, przez sianie korupcji i moralne
degradowanie przywódców.” 3 To technika skrytego skłonienia osoby lub grupy osób
do zachowań niezgodnych z prawem lub obowiązującym porządkiem moralnym w
celu wyeliminowania tych osób, albo ugrupowań, z życia społecznego lub
politycznego. 4
Narzędziem zaplanowanej przez tajną służbę prowokacji jest specjalna kategoria
agentów zwanych elegancko z francuska agents provocateur lub popularnie
prowokatorów, a w komunistycznym żargonie „prowoków”. Definicyjnie agent
provocateur , to osoba, która “podburza, tworzy chaos oraz generalnie sieje
niezgodę”. 5 Wedle innej definicji to osoba, która skrycie zachęca do popełnienia
działań niezgodnych z prawem inne osoby lub grupy osób znajdujące się już pod
obserwacją służb bezpieczeństwa w celu zdyskredytowania ich w jeszcze większym
stopniu. 6 Agenci odpowiadający pierwszej definicji są mniej groźni, bowiem ich
działalność ogranicza się do rozpowszechniania złośliwych plotek, pomówień i
tworzenia informacyjnego zamętu. Grupa objęta drugą definicją jest bardziej
niebezpieczna bowiem są to ludzie aktywnie nakłaniający do działań niezgodnych z
prawem, obliczonych z góry na fiasko i skompromitowanie lub aresztowanie
uczestników.
Agent-prowokator to najczęściej agent penetracyjny, któremu udało się wejść do
grupy osób w celu zebrania informacji o nich samych oraz ich działaniach, a
następnie został on skłoniony przez swoich prowadzących do prowokacji, celem
uzyskania niepodważalnych dowodów winy prowokowanych.
Zdaniem niektórych historyków ojcem chrzestnym prowokacji był Wilhelm Stieber
twórca służby wywiadowczej króla Prus Fryderyka Wilhelma IV. Wzięty adwokat i
skuteczny obrońca berlińskiego świata kryminalnego znalazł się pewnego dnia we
wrogim tłumie, który otoczył idącego samotnie monarchę. Widząc, że poddani lada
moment pobiją króla, Stieber rykął „śmierć tyranom”, podbiegł do Fryderyka Wilhelma
IV, i szepcząc mu w ucho: „proszę się nie bać Wasza Wysokość. Jestem policjantem.
Moi ludzie są w tłumie. Nic się Waszej Wysokości nie stanie”, szarpnął króla za ramię
i pociągnął zdezorientowanego monarchę do najbliższej uchylonej bramy. Tam
wepchnął króla do sieni, wskoczył za nim i zatrzasnął bramę za sobą. Uratowany
Fryderyk Wilhelm zapytał wybawiciela o nazwisko i obiecał, że je zapamięta. Tak się
też stało. Wilhelm Stieber został niebawem oberpolicmajstrem i zmodernizował
pruską służbę wywiadowczą przygotowując ją
do
obrony
monarchii
przed
radykalnymi liberałami.
Stieber był tak skuteczny, że narobił sobie wrogów również na królewskim dworze i
kiedy Fryderyk Wilhelm IV został uznany za niepoczytalnego i odsunięty od władzy,
jego oberpolicmajster został natychmiast zdymisjonowany. 7 Obawiając się więzienia,
Stieber wyjechał do Sankt Petersburga. Nie mógł trafić na lepszy moment. Specjalny
Korpus Żandarmerii został właśnie rozwiązany, a Trzeci Wydział carskiej kancelarii
przeniesiono pod kontrolę ministerstwa spraw wewnętrznych. Poproszono go o
pomoc w reorganizacji tajnej służby wywiadowczej, której zadaniem było
penetrowanie środowisk rewolucjonistów, radykałów i kryminalistów przebywających
poza granicami państwa. Suto opłacany tworzył w latach 1858-1863 zręby Ochrany .
To on przekonał Rosjan do werbowania agentury w emigracyjnych organizacjach
anarchistycznych i rewolucyjnych. Nauczył też pierwszych „ochranników”
prowokacyjnych metod szczucia na siebie różnych odłamów emigracyjnych
organizacji wywrotowych. 8
Wilhelm Stieber wprowadził do carskiej policji politycznej pruski element
systematyczności i uporządkowanego gromadzenia najdrobniejszych nawet
okruchów informacji, co w połączeniu z azjatycką podejrzliwością, przewrotnością i
bezwzględnością wszczepioną przez hordy Dżingis Chana dały konglomerat cech
widocznych w rosyjskich służbach do dzisiaj.
Inni znawcy przedmiotu za ojca prowokacji uważają Piotra Raczkowskiego. Niechętni
mu Rosjanie pisali o nim „Polaczek, który przyjął prawosławie”, natomiast Polacy
„renegat z rodziny szlacheckiej polskiej”. 9
Raczkowski uważany jest za najtęższy mózg Ochrany , który stworzył lub rozwinął
najbardziej przewrotne techniki policyjne. Kiedy w 1885 roku został
naczelnikiem Agentury Zagranicznej w Paryżu jego agenci sparaliżowali środowiska
antycarskiej emigracji rosyjskiej „wystawiając” je do aresztowania francuskiej Sûreté .
Agenci Raczkowskiego – bardzo często byli rewolucjoniści – radykalizowali
emigracyjne ugrupowania aż do stopnia naruszenia prawa, a potem Raczkowski
denuncjował je francuskiej policji. Jego ludzie zaopatrywali co bardziej radykalnych
rewolucjonistów w materiały wybuchowe, namawiali do podpaleń i zamachów
bombowych, finansowali organizacje o skrajnych poglądach. W ten sposób Agentura
Zagraniczna rozdmuchiwała psychozę terrorystycznego zagrożenia rozbudzoną
realnymi zamachami anarchistów. Manipulowane przez Raczkowskiego i jego
uczniów prowokacje doprowadziły do zorganizowania w Rzymie w 1898 roku
międzynarodowej konferencji przedstawicieli instytucji prawa i porządku, na której
przyjęto rezolucję stwierdzającą że „instytucje centralne każdego kraju,
odpowiedzialne za inwigilację anarchistów nawiążą ze sobą bezpośrednie kontakty w
celu wymiany wszelkich stosownych informacji”. 10
Według zaleceń Raczkowskiego działał w polskich środowiskach emigracyjnych
akredytowany przy ambasadzie w Paryżu radca ministerstwa finansów cesarstwa
rosyjskiego Gabriel Kamieński, który potajemnie organizował grupy fałszerzy
rosyjskich banknotów i papierów wartościowych, a następnie denuncjował je policji.
Tworzenie takich wytwórni pod pozorem antyrosyjskiej dywersji, a potem
wskazywanie Polaków jako kryminalistów, stało się zmorą polskich wygnańców
politycznych po upadku Powstania Styczniowego. Polskie zgromadzenie emigracyjne
w Zurichu wydało nawet w 1874 roku specjalną broszurę w języku niemieckim ( „Die
polnische Fälscherbande” und die russischen Staatsräthe und deren Agenten ), w której
demaskowano rolę Ochrany i podkreślano, że „jedynym, głównym i rzeczywistym
inicjatorem wszystkich od 1864 roku do czasów ostatnich podjętych przez Polaków w
Anglii, Francji, Belgii i Szwajcarii prób fałszerstw był rząd rosyjski, który od początku
do końca występował w roli prowokatora i dostawcy pieniędzy.” 11
Utalentowanym praktykiem prowokacji był wszech-rosyjski inspektor tajnej policji
podpułkownik żandarmów Grigorij Sudiejkin. Miał on własne metody. Ambitny i
cyniczny, walkę z anty-carską opozycją traktował jako drogę do kariery i dlatego nie
likwidował rozpracowanych organizacji. Uważał, że policja musi z czegoś żyć, a
przestanie być przydatna jeśli zabraknie przeciwników jedynowładztwa. W miejsce
działań krótkoterminowych: aresztu, zsyłki lub kaźni preferował postępowania
długofalowe: demoralizację, korupcję, zdradę, sianie nieufności i rozkładanie opozycji
od wewnątrz, co nazywał „oddziaływaniem aktywnym” ( aktiwnym wozdiejstwijem ).
Oddziaływanie to powinno obejmować, jak pisał w poufnym cyrkularzu:
1. Wzniecanie przy pomocy specjalnych czynnych agentów sporów i kłótni między
różnymi grupami rewolucyjnymi.
2. Rozpowszechnianie fałszywych pogłosek, przygnębiających i terroryzujących
rewolucjonistów.
3. Rzucanie przy pomocy tychże agentów, a czasem za pomocą zaproszeń do biura
policji lub krótkotrwałych uwięzień, oskarżenia na najniebezpieczniejszych
rewolucjonistów o szpiegostwo; jednocześnie zaś dyskredytowanie proklamacji
rewolucyjnych i różnych organów prasy, przez przypisywanie im charakteru roboty
agenturowej prowokacyjnej”. 12
Zwerbowanym młodym ludziom Sudiejkin płacił nawet jeśli przynosili miałkie
wiadomości lub kręcili i nie mówili prawdy. Uważał bowiem, że człowiek szybko
przyzwyczaja się do łatwych pieniędzy, a widmo utraty policyjnych honorariów może
skłonić do samodzielnego poszukiwania informacji lub do bardziej szczerych wyznań.
Świeżo zwerbowanych wykorzystywał przy tym do rozpuszczania plotek i szerzenia
dezinformacji. 13
Doświadczenia Raczkowskiego, Kamieńskiego, Sudiejkina i innych
weteranów Ochrany zebrano w kolejnych modyfikacjach poufnej Instrukcji względem
organizacji i prowadzenia obserwacji wewnętrznej w wydziałach żandarmerii i
wywiadowczym opracowanej w 1907 roku w Departamencie Policji carskiego
ministerstwa spraw wewnętrznych. W paragrafie 5 stwierdzano, że „jedyny,
niezawodny środek, zapewniający organom wywiadowczym poinformowanie o
robocie rewolucyjnej, stanowi agentura wewnętrzna”, to znaczy uplasowana
wewnątrz rozpracowywanej organizacji. W ocenie Ochrany „sekretny współpracownik”
wewnątrz jest bezcennym źródłem wiadomości, którego „nikt i nic zastąpić nie może”,
przy czym, jak zalecał paragraf 9 Instrukcji należy „wedle możności” w każdej
organizacji mieć po kilku współpracowników. Choćby tylko dlatego, żeby weryfikować
otrzymywane od nich wiadomości.
Sprawny współpracownik powinien piąć się po szczeblach organizacyjnej hierarchii,
w czym winna mu pomagać Ochrana . Najcenniejszy był tak zwany centrowik , czyli tajny
współpracownik, któremu udało się wejść w skład władz naczelnych
rozpracowywanej organizacji. Aleksander Martynow, naczelnik moskiewskiego
oddziału Ochrany , odnotował, że „jeden współpracownik w centrum wart jest kilku
znajdujących się na peryferiach”. 14
W hierarchii organizacji wywrotowej (bez względu na jej polityczną barwę) awansują
zazwyczaj ludzie najbardziej aktywni, zasłużeni i radykalni. Wprowadzony „sekretny
współpracownik” chcąc awansować musiał proponować, planować i uczestniczyć w
różnych działaniach nielegalnych: w terrorystycznych zamachach na najwyższych
urzędników państwowych (z carem włącznie), w napadach na banki dla zdobycia
funduszy, w zakładaniu tajnych drukarni, itp. Donosił wprawdzie o planowanych
akcjach Ochranie , ale ta najczęściej nie reagowała. Nie chciano bowiem
zdyskredytować współpracownika, a wręcz odwrotnie chciano go uwiarygodnić i
zwiększyć jego notowania wewnątrz organizacji. Wspomniana Instrukcja zalecała
prowokować organizację do coraz bardziej radykalnych działań, które przyciągną do
niej coraz szerszą rzeszę ludzi. Manifestacyjna likwidacja powinna nastąpić dopiero
wówczas, gdy organizacja osiągnie apogeum swej aktywności i popularności.
Likwidację należało przy tym przeprowadzić tak, żeby nie zdemaskować agentów-
prowokatorów.
Zalecanym
sposobem było
pozostawienie wokół
nich „na
rozpłodek” 15 grupy osób
wiarygodnych
i cieszących się
zaufaniem
w
celu
odbudowania z nich organizacji sterowanej w pełni przez własną agenturę.
Wprowadzenie w życie Instrukcji przyniosło także nieprzewidziane skutki.
Nadgorliwość funkcjonariuszy utworzonych w 1906
rokuprowincjonalnychoddziałów Ochrany , doprowadziła do lawinowego wzrostu
pseudo-konspiracyjnych drukarni. Zakładali je agenci tajnej policji, którzy otrzymywali
na ten cel spore środki operacyjne, a potem denuncjowali drukarnię wraz z gronem
współpracowników, autorów i kolporterów wydawnictw, a sami wypinali pierś po
ordery, których im nie żałowano. 16
Odwoływanie się do prowokacji prowadziło także do znacznie poważniejszych
wynaturzeń. Wspomniany Sudiejkin zawarł sekretne przymierze z prowadzonym
agentem-prowokatorem Siergiejem Diegajewem. Diegajew denuncjował
działaczy Woli Ludu , którzy stali na drodze do jego awansu w hierarchii partyjnej, a
Sudiejkin ich aresztował, dzięki czemu zyskał u cara opinię najskuteczniejszego
żandarma Rosji. W drugiej fazie, Diegajew miał utworzyć grupę terrorystyczną, która
usunie, tym razem z drogi Sudiejkina, kilku wysokich urzędników państwowych, w
tym ministra spraw wewnętrznych hr. Dmitrija Tołstoja i wielkiego księcia
Włodzimierza. Jeśli się uda, kalkulował Sudiejkin, to zastraszony car nie będzie miał
innego wyjścia jak awansować go na urzędnicze szczyty, jako jedynego człowieka
zdolnego penetrować rewolucyjne podziemie.
Współpraca z prowokatorem zakończyła się dla Sudiejkina tragicznie. Korzystając z
pobytu zagranicą, Diegajew „wyspowiadał się” przed Lwem Tichomirowem,
przebywającym na emigracji w Szwajcarii weteranem Ziemi i Woli . Ten zażądał, żeby
dla zmazania winy Diegajew zgładził Sudiejkina. Po powrocie do Petersburga
Diegajew jakiś czas ociągał się i kręcił, ale w końcu zwabił Sudiejkina do swego
Zgłoś jeśli naruszono regulamin