Morris Julianna - Randka z milionerem.pdf

(420 KB) Pobierz
A date with a billionaire
Julianna Morris
Randka z milionerem
140075726.002.png
PROLOG
- Panno Cox, miło mi panią zawiadomić, że właśnie
wygrała pani randkę z miliarderem - oświadczył radosny głos
w słuchawce.
Zdumiona Beth zamrugała oczami i podejrzliwie
przyjrzała się słuchawce, nim znów przyłożyła ją do ucha.
- Słucham?
- Tu radiostacja muzyczna KLMS. Wygrała pani weekend
w romantycznej Victorii w Kolumbii Brytyjskiej. Pani
towarzyszem będzie Kane O'Rourke, najbardziej pożądany
kawaler w Seattle!
Zaskoczona Beth siadła na krześle. Niestety, nie trafiła i
znalazła się na podłodze.
- Auu! - jęknęła.
- Wszystko w porządku, panno Cox?
- Niezupełnie, właśnie wylądowałam na podłodze. W
słuchawce rozległ się chichot
- Słyszeli państwo? Nasza wina, przed
zakomunikowaniem nowiny powinniśmy poprosić
zwyciężczynię, żeby usiadła. Panno Cox, czy już uwierzyła
pani w swoje szczęście?
- Nie, ja... nie.
- Kochani, ona po prostu zaniemówiła! - Mężczyzna
znów radośnie zachichotał. Najwyraźniej wydawało mu się, że
jest niezwykle dowcipny.
- Czy jestem na antenie? - ostrożnie spytała Beth.
- Tak. Przed chwilą wylosowaliśmy pani nazwisko. Beth
wcale nie była taka pewna, że czuje się z tego powodu
szczęśliwa. Pewna była natomiast tego, że nie zgłaszała się do
żadnego konkursu. Wiedziała o nim, bo ostatnio ludzie nie
mówili o niczym innym. Wiedziała też, kim jest Kane
140075726.003.png
O'Rourke. W końcu połowa miasta pracowała dla niego.
Istotnie był nadzwyczaj atrakcyjnym mężczyzną, a firma,
którą zarządzał w Crockett, mieście w stanie Waszyngton,
była jednym z najpoważniejszych pracodawców. .
- Panno Cox, czy mogłaby pani coś powiedzieć
słuchaczom? Pewnie chcieliby wiedzieć, co pani myśli o tej
niezwykłej nagrodzie.
- Myślę, że jestem.
Przez otwarte drzwi zauważyła biegnącą w kierunku jej
domu sąsiadkę, wymachującą przenośnym odbiornikiem.
- O Boże, wygrałaś! - wrzasnęła Carol, wpadając do
domu. Podbiegła i wyrwała jej słuchawkę z ręki. - Halo?
Jestem Carol Holt, najlepsza przyjaciółka Beth.
Carol szczebiotała coś bez sensu do słuchawki, a Beth
usiłowała wszystko sobie poukładać w głowie. No tak, to
pewnie Carol zgłosiła ją do konkursu. Dwa tygodnie
wcześniej tyle o nim mówiła, żałowała, że jako mężatka sama
nic może wziąć udziału i próbowała namówić Beth do
zgłoszenia się.
Boże, pomyślała Beth, rozcierając pulsujące skronie. Nie
miała najmniejszej ochoty na jakikolwiek wyjazd z
kimkolwiek. Przed kilkoma laty straciła w wypadku
narzeczonego i nadal czuła przejmującą pustkę i ból. Nie
zwracając uwagi na rozgorączkowany głos przyjaciółki,
sięgnęła po leżący na stoliku stary egzemplarz gazety, w
której zamieszczono informacje o konkursie i zdjęcie Kane'a
O'Rourke'a. Jego spojrzenie wyraźnie świadczyło, że to
mężczyzna, który zwykle dostaje to, czego chce.
Wszyscy, całe miasto pewnie pomyśli, że zwariowała, ale
nie miała najmniejszego zamiaru skorzystać z "wygranej"
randki.
140075726.004.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
„Wylosowana dziewczyna nie chce randki z miliarderem".
Kane O'Rourke patrzył ze zgrozą na wielki tytuł w gazecie.
- Zabiję go - wydusił wreszcie.
- Kogo chcesz zabić? - spytała Shannon, szefowa działu
zajmującego się kontaktami z mediami.
- Twojego brata.
- To także twój brat. A dokładnie, o którego ci chodzi i
czym cię zdenerwował... w tym tygodniu?
- Patrick. Wpakował mnie w ten przeklęty konkurs jego
stacji radiowej. Nie chciałem brać w tym udziału i wyraźnie
mu to powiedziałem. A teraz spójrz.
Podał siostrze gazety. Shannon uniosła brwi.
- Sam sobie jesteś winien. Przecież powiedziałeś: „Co
tylko chcesz", gdy poprosił o przysługę. Kiedy zorientowałeś
się, o co mu naprawdę chodzi, powinieneś po prostu odmówić.
Ty jednak ciągle traktujesz nas jak dzieci, którymi musisz się
opiekować.
- To wcale nie tak. Wiem przecież, że stacja ma kłopoty -
odpowiedział Kane zirytowany - dlatego gdy Patrick mnie
poprosił... Och. dajmy zresztą temu spokój.
Rodzeństwo ciągle mu zarzucało, że usiłuje odgrywać rolę
ojca i wtrąca się do ich życia, a przecież on, jako najstarszy,
próbował tylko się nimi opiekować.
- Po prostu przeczytaj to. Zerknęła do gazety.
- Nie ma ochoty się z tobą spotkać? - spytała rozbawiona.
- To wcale nie jest śmieszne. Zdajesz sobie sprawę, jak
niezręczna jest ta sytuacja dla mnie i dla stacji Patricka?
- Mógłbyś oświadczyć się tej pani. Może wtedy
zmieniłaby decyzję?
- Mnie to nie śmieszy. Nie ożenię się i kropka. Mam tak
dość kłopotów, a ty zachowujesz się jak nieznośny bachor i
nawet nie próbujesz mi pomóc.
140075726.005.png
Shannon oddala mu gazetę, nic przestając się uśmiechać.
- Pojedź i pogadaj z nią. Na zdjęciu dziewczyna wygląda
całkiem interesująco. Może jest już z kimś zaręczona albo jest
jakiś inny, poważny powód tej odmowy, a tylko gazeta robi z
tego sensację, żeby przyciągnąć czytelników.
Kane spojrzał na zdjęcie Bethany Cox. Niezbyt wyraźne,
ale dziewczyna nie sprawiała wrażenia wariatki ani dziwaczki.
Można by powiedzieć nawet, że jest ładna. A z artykułu
wynikało, że to osoba rozsądna, wiec powinna zrozumieć, jak
ważna jest ta sprawa dla jego brata. Patrick popełnił w
przeszłości parę błędów, a teraz, miał wreszcie szansę odnieść
sukces. Mógłby osiągnąć go sam, bez pieniędzy Kane'a,
- Nic potrafię tego dobrze załatwić - mruknął Kane. -
Lepiej, żebyś ty do niej pojechała.
Shannon roześmiała się i pokręciła głową.
- Po pierwsze, to ty uważasz, że jesteś jedyną osobą, która
potrafi wszystko załatwić, wiec załatw i to. Po drugie, każda
prawdziwa kobieta miałaby prawo wpaść w złość, gdybyś
próbował załatwić taką sprawę przez gońca, zamiast zjawić się
osobiście.
- Jesteś moją siostrą, a nie gońcem.
- Na jedno wychodzi. - Shannon pochyliła się z poważną
miną. - Kane, masz rację, że to poważny problem dla
radiostacji. Kiepska reklama. Ale jeśli dziewczyna odmówiła,
bo wychodzi za mąż, potrafię to obrócić na naszą korzyść.
Jeśli powód jest inny, lepiej namów ją na spotkanie. Tylko
bądź czarujący. Ostatecznie która samotna kobieta odmówi
randki z uroczym, samotnym miliarderem?
Kane spojrzał raz jeszcze na Bethany Cox, spoglądającą
na niego ze zdjęcia. Złożył gazetę i schował do teczki.
Uśmiechnął się.
- Słusznie, zamierzam to sprawdzić.
140075726.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin