Sparks Kerrelyn - Miłość na kołku 05 - Ja cię kocham, a ty śpisz, wampirze.pdf

(1113 KB) Pobierz
1
902086613.001.png
K ERRELYN S PARKS
JA CIĘ KOCHAM,
A TY ŚPISZ,
WAMPIRZE
Przekład Agata Kowalczyk
2
Rozdział 1
Klub pulsował gitarowymi basami i niepohamowaną
żądzą. Przyszedł we właściwe miejsce.
Ian MacPhie szedł przez odnowiony magazyn,
stawiając kroki w rytm uderzeń perkusji. Klub Horny
Devils był najlepszym miejscem na poszukiwanie kobiety.
Było ich tutaj całe mnóstwo. Wszystkie urocze i wszystkie
były wampirzycami.
Jaskrawoczerwone i niebieskie lasery omiatały halę,
oświetlając skąpo ubrane damy tańczące pod sceną.
Poruszały się w rytm głośnej muzyki jak wzburzone morze
podczas przypływu, a Iana popychał w ich stronę
zachłanny prąd przyboju.
Jedno z czerwonych świateł padło na niego,
błyskając mu w twarz i oślepiając na kilka sekund.
Ogarnęła go panika. A co będzie, jeśli żadna z tych kobiet
nie uzna go za atrakcyjnego? Co, jeśli przez dwanaście dni
znosił koszmarny ból po to, żeby wyglądać na starszego i...
brzydkiego?
Ponieważ był wampirem, nie mógł zobaczyć nowej
twarzy w lustrze. Było go widać na kilku cyfrowych
zdjęciach z wesela Jeana-Luca, a przynajmniej tak mu się
zdawało. Nie rozpoznawał mężczyzny na fotografiach.
Heather zapewniła go, że jest przystojny, ale Heather była
szczęśliwą panną młodą, tego dnia wszystko wydawało się
jej piękne.
Kiedy odzyskał wzrok, zrozumiał, że niepotrzebnie
się denerwował. Żadna z kobiet nie patrzyła na niego. Stały
przodem do sceny, ze spojrzeniami wbitymi w tancerza,
który paradował dumnie w indiańskim pióropuszu na
3
głowie. Na bezwłosej piersi miał namalowaną strzałę w
barwach wojennych. Była skierowana w dół, gdzie kępka
strategicznie umieszczonych orlich piór skrywała jego
wampum.
Ian odetchnął głęboko i ocenił sytuację. To prawda,
damy go nie zauważyły, ale przecież nie próbował jeszcze
zwrócić na siebie ich uwagi. Te dziewczyny z pewnością
były napalone, więc miał spore szanse. Pora wypróbować
nową twarz.
Powoli wmieszał się w tłum. Ale co powinien
powiedzieć? Jean-Luc zdobył Heather wdziękiem i
inteligencją. Postanowił, że zastosuje ten sam sposób.
- Dobry wieczór paniom. Muzyka ryczała tak
głośno, że usłyszały go tylko dwie wampirzyce. Odwróciły
głowy i przyjrzały mu się śmiało.
- Niezły - krzyknęła jedna. Ian posłał im uśmiech,
jak miał nadzieję, uroczy, choć zawahał się, kiedy
zauważył, że druga kobieta ma usta pomalowane na czarno.
Podejrzewał, że współczesne dziewczęta uważały taki
makijaż za atrakcyjny, ale jemu przypomniał epidemię
dżumy.
- Fajny kilt - krzyknęła ta z czarnymi ustami. - I
zgrabne kolana.
- Jesteś tancerzem? - zapytała pierwsza.
- Nie. Pozwolą panie, że się przedstawię. Jestem Ian
Mac...
- Och, myślałam, że ten kilt to kostium! - roześmiała
się pierwsza dziewczyna. - Na serio tak się ubierasz?
- Musimy zobaczyć coś więcej niż ładne kolana! -
roześmiała się czarnousta. Ian się zawahał. Potrzebował
dowcipnej, ciętej odpowiedzi.
- Jestem pewien, że da się to załatwić. Niestety,
4
dziewczyny nie zwróciły uwagi na próbę nawiązania flirtu.
Rozległy się głośniejsze piski i odwróciły się do sceny.
Pióra fruwały, a wampirzyce usiłowały je złapać na
pamiątkę.
- Bardzo przepraszam. - Ian spróbował odzyskać
zainteresowanie dziewczyn. - Mogę postawić paniom
drinka?
- To jest moje! - Czarnousta odepchnęła koleżankę,
żeby chwycić pióro. Ian odsunął się, skonsternowany
zachowaniem kobiet. Spojrzał na scenę i przełknął ślinę.
Na wszystkich świętych, kobiety oskubały tancerza jak
kurczaka. Te nowoczesne panny były bardziej agresywne,
niż sądził. Zakładał, że kiedy będzie szukał partnerki, to on
będzie myśliwym.
Cofnął się jeszcze bardziej, by zejść z drogi
rozgorączkowanym amatorkom pierza. Może to tylko
kwestia wybrania odpowiedniego momentu. Tak,
odpowiedni moment był bardzo istotny, kiedy polowało się
na zwierzynę. Postanowił, że usiądzie i poczeka. Prędzej
czy później tancerze będą musieli zrobić sobie przerwę i
może wtedy będzie łatwiej zrobić wrażenie na paniach.
A kiedy będzie czekał, wypije drinka na ukojenie
nerwów. Ruszył do baru. Wszystko sobie przemyślał.
Szukał partnerki uczciwej, lojalnej, ładnej i inteligentnej.
W takiej kolejności. I oczywiście powinna być w nim
szaleńczo zakochana.
Z tym ostatnim był pewien problem. Jak miał
sprawić, żeby ta idealna dziewczyna się w nim zakochała?
Wątpił, by jego rzekomo śliczne kolana wystarczyły.
Barmanka trzymała telefon przy jednym uchu, a
drugie zatykała dłonią, żeby cokolwiek usłyszeć przy
ryczącej muzyce.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin