instytucja kata.doc

(63 KB) Pobierz
Tomasz Jurek1, Krzysztof Maksymowicz1, Piotr Jurek2

Tomasz Jurek1, Radosław Drozd1, Jakub Trnka2

1 Zakład Prawa Medycznego

2 Zakład Medycyny Sądowej

 

 

 

 

Instytucja kata w dawnej Polsce

 

 

 

Śmierć z reguły jest wynikiem choroby, urazu, znaczniej rzadziej wynikiem działania drugiego człowieka. W takich sytuacjach pierwszym skojarzeniem jest przestępstwo, czyn zabroniony. Historia jednak, a gdzieniegdzie i współczesność, zna jeszcze jeden rodzaj śmierci - pozbawienie życia w imieniu prawa – na mocy wyroku sądu. W przeszłości wykonawcą kary śmierci był kat. Wykonywał zawód niecodzienny, ponury – pozbawiał życia. Praca ta jest próbą spojrzenia na osobę kata – na specyfikę tej profesji i urzędu. Na ile społeczeństwa aprobowały konieczność stosowania tak drastycznych kar? Na ile wyrównywało to społeczną potrzebę sprawiedliwości? Czy w związku z tym kat był w pełni akceptowanym i szanowanym obywatelem? Pojawiał się swoisty dylemat, wąska granica pomiędzy uznaniem dla „koniecznej” profesji a niechęcią i odrazą dyktowaną zwyczajnym ludzkim strachem przed śmiercią i wszystkim co się z nią łączyło.

Kat zawsze budził wiele sprzecznych emocji. Dla jednych był symbolem średniowiecznej sprawiedliwości, dla innych okrutnym sadystą. W piśmiennictwie odnajdujemy wiele prób „usprawiedliwiania” tej profesji. „…Ze strony tedy urzędu swojego kat gdyż przed światem ani przed Bogiem nic nie grzeszy, zelżywości nie ma żadnej i z kościoła chrześcijańskiego dla tego nie ma być wyrzucon…” pisał Groicki[1]. Podobnie Frycz Modrzewski: „Któż by wtedy zbrodniarzy wieszał czy ścinał? – jeśli zbrodniarze nie mają być bezkarnie musi być kat z urzędu ustanowiony”[2]. Pomimo przeświadczenia o konieczności istnienia surowego prawa osoba kata budziła strach, niechęć i obrzydzenie. Dowodem takich negatywnych emocji w stosunku do osoby kata mogą być zapiski w dawnych księgach sądowych o procesach za obrazę czci spowodowanych użyciem słowa „kat” - było ono uważane za wyzwisko[3]. Kat pozbawiony był możliwości uczestniczenia w życiu społeczności, statuty cechowe zakazywały członkom kontaktów z katem (samo jego dotknięcie powodowało utratę czci, dla odzyskania którego konieczne stawało się wyproszenie u króla listu kohonestacyjnego[4]). Dbano o to by nie przyjmować do cechów osób wywodzących się z rodzin katowskich. W kościele kat musiał zajmować samotne osobne miejsce. Podobnie jego mieszkanie mieściło się poza właściwym obszarem miasta[5]. Jako ciekawostkę można przytoczyć historię jaka wydarzyła się we Wrocławiu w drugiej połowie XV wieku. Kaci z całych Niemiec – zjechali się by domagać się większego uznania dla swojej profesji. Przybycie czternastu oprawców spowodowało obawy przed masowymi egzekucjami. Rozemocjonowany tłum wygnał wówczas wszystkich oprawców z miasta, łącznie z wrocławskim „majstrem Hansem”. Przez wiele lat miasto nie posiadało później własnego kata i musiało korzystać z nieprofesjonalnych usług amnestionowanych przestępców[6].

W okresie wczesnofeudalnym egzekucja wyroków śmierci należała do organów państwowych. Początkowo byli to wynajmowani doraźnie pachołkowie, którym nakazywano stracenie zbrodniarza. W tym czasie w źródłach prawa można znaleźć wiele określeń na osoby parające się tym rzemiosłem: „executores”, „tortor”, „hecel”, executor iustitiae”, „magister justicie” itp.[7] Urząd katowski w Polsce ukształtował się pod wpływem prawa niemieckiego w tych miastach, które funkcjonowały według takiej jurysdykcji. Podstawą było tu Zwierciało Saskie i pokrewne prawo miejskie magdeburskie. To wraz z Constitutio Criminalis Carolina” (1523 r.) posłużyło Bartłomiejowi Groickiemu do opracowania „Postępku około karania na gardle” będącego podstawą dla urzędu katowskiego w Polsce.

Kat należał do sług miejskich, podlegał wójtowi. Zwyczajowo uważa się że nosił czerwony uniform[8]. Rzemiosło to miało swoje stopnie, kolejne szczeble nauki i praktyki. Najniższym stopniem była funkcja oprawcy, zwanego hyclem lub rakarzem. Ci kompetentni byli jedynie do powieszenia, ćwiartowania, wypalania znamion i kar mutylacyjnych. Do ich obowiązków należały także działania sanitarne. Poza oprawcami katowi towarzyszyli praktykanci, którzy rewidowali podsądnego, rozbierali go, przytrzymywali. Nazywani byli oni „subtortor” lub „katowczyk”[9]. Istnieją wzmianki o specjalnej szkole katów w Bieczu[10]. Rekrutacja często była przeprowadzana wśród osób karanych, a wielu przypadkach urzędy kata obejmowały osoby z poza lokalnej społeczności.

Do zadań kata – urzędnika miejskiego należało wiele niegodnych i hańbiących prac: czyszczenie ulic, zarząd nad domami publicznymi, zabijanie i wywożenie z miasta błąkających się psów i świń[11]. Do podstawowych jego obowiązków należało jednak torturowanie podejrzanych i wykonywanie wyroków na skazańcach. W piśmiennictwie można znaleźć ciekawe dla historii medycyny sądowej zapisy mówiące o tym że kat dokonywał również oględzin zwłok osób zamordowanych[12]. J. Putek przytacza historię z Berlina gdzie kat dokonujący oględzin zwłok uduszonej wdowy, dostrzegł na szyi pętle zawiązaną węzłem stanowiącym tajemnicę urzędową jego rzemiosła. To w późniejszym postępowaniu posłużyło do odnalezienia sprawcy. Pełnił on w tym przypadku funkcję zbliżoną współcześnie do roli biegłego medyka sądowego. Z innych zapisów można wnioskować, że kat zajmował się także zwłokami samobójców. „Kiedy w 1688 roku mieszczanin Dziwlik pokaleczył sobie sam głowę, jego trupa kat z miasta wywlókł ku szubienicy, gdzie poćwiartował go i spalił[13]. Bez wątpienia, charakter wykonywanej przez kata pracy sprawiał, że posiadał on wiedzę o ludzkim ciele i procesie umierania stosowną do tamtych czasów. Asystował śmierci, zadawał ją, wiedział gdzie są granice życia.

Udział kata w torturach sprawiał, że, z punktu widzenia postępowania karnego, brał on udział w czynnościach śledczych. Wymuszał na podejrzanych zeznania. W wielu przypadkach na nim właśnie spoczywał ciężar dowodowy. Musiał dbać by podejrzany nie uniknął tortur i by były one stosowane z odpowiednim natężeniem – adekwatnym do potrzeb. Wymagało to niewątpliwie dużego kunsztu i wiedzy. Taki sposób prowadzenia postępowania karnego wynik z ówczesnych zasad procesowych ukształtowanych na bazie Caroliny. Dominujący był wówczas tzw. proces inkwizycyjny, w którym wyrok skazujący mógł zapaść jedynie na podstawie przyznania się oskarżonego do winy lub dowodu ze świadków. Stosowanie tortur dopuszczano co prawda jedynie w przypadku uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa, lecz często podległo to nader swobodnej ocenie. Według Groickiego „osoby od męki wolne” to: „…doktorowie, rycerze, dostojnicy i urzędnicy miejscy sprawujący urząd, młodsi niż lat czternaście, starzy na pamięci i na rozumie zeszli, niewiasty brzemienne…”[14] Samo torturowanie było czynnością procesową. Oprócz kata, uczestniczył w nim pisarz sądowy, ławnicy, sędzia. Kat „przygotowywał” podejrzanego do „zeznań”, sam zaś nie zadawał pytań. Czuwał nad ciałem nieszczęśnika, tak aby jego „przedwczesne zejście” nie zaburzyło czynności sądowych.

Najistotniejszą rolą kata było wykonywanie wyroków. Wykonywał on: wyświecenie z miasta (banicja), kary cielesne i kary śmierci[15]. Przez wieki sposoby wykonywania kary śmierci ewoluował.[16] Przez wiele lat wybór formy kary zależał od popełnionego przestępstwa. Ilość zapadających wyroków śmierci w średniowieczu i różnorodność sposobów stracenia sprawiała, że kat miał pełne ręce roboty i musiał posiadać duże umiejętności. Za Groickim można przytoczyć, że:

 

„…zdrajca, rozbójnik, łupieżca – w koło wplecion, mężobójca, gwałtownik panień […] mają być ścięci […] odszczepieniec od wiary chrześcijańskiej ma być spalon [...] kto by zabił ojca, matkę, syna, dziada, babę, brata, siostrę [...] taki zaszyty w skórę abo w wór z psem, kurą, jaszczurką, z małpą [...] w rzekę wrzucon i utopnion [...] gdzieżby kto takowy naleziono był, żeby abo z bydlęciem, abo chłop z chłopem przeciw przyrodzeniu sprawę miał [...] ogniem mają być spaleni [...] białogłowa jeśli by która płód swój, który był już żywy a członki na nim było rozenać zabiła ta według obyczaju ma żywo być zakopana a palem przebita…”[17]

 

Instrumentarium kata, jego warsztat pracy był niezmiernie bogate. Poza licznymi urządzeniami do tortur, istniał szereg niezbędnych w wykonywaniu kary śmierci. Najbardziej charakterystycznym jest miecz katowski. Służył on do wykonywania kary ścięcia. Aż do końca XIX wieku zachował on kształt gotycki. Wykonany był z najlepszej stali, od XVI wieku oburęczny, z prosto lub łukowato zakończoną klingą, osiągał do stu czterdziestu centymetrów długości. Charakterystyczną cechą była wygrawerowana szubienica, koło egzekucyjne lub bogini sprawiedliwości. Do łamania kołem początkowo kat używał dużego koła od wozu, które rzucone z odpowiedniej wysokości miażdżyło skazanemu klatkę piersiową. Taka śmierć następowało zbyt szybko, zbyt mało spektakularnie, z czasem udoskonalono urządzenie tak aby wcześniej miażdżyć przestępcy kończyny. Do topienia kat używał worków (skórzanych lub linianych).

Umiejętności kata z reguły podlegały ocenie widzów. Nie można zapominać, że średniowieczne egzekucje stanowiły swoisty spektakl, w którym przemyślaną rolę odgrywało miejsce, czas i sposób prowadzenia ceremonii. Godne zachowanie skazańca, podobnie jak kunszt mistrza budziły aplauz. Kat nieudolny był wyśmiewany[18].

Wykonywanie zawodu kata wiązało się z całkiem przyzwoitym zarobkiem. W księgach miejskich widnieje wiele zapisów o sposobnie wynagradzania kata. W Poznaniu płacono mu regularne tygodniówki[19], w księdze Kazimierza już w 1378 r pojawił się zapis o wypłaceniu katu 12 groszy za spalenie złoczyńcy[20]. W rachunkach widnieją też zapisy o stałym wynagrodzeniu za prowadzenie domów publicznych. Z chwilą objęcia stanowiska kat otrzymywał określoną sumę na „zasiedliny”, czasami „służbowe mieszkanie”. W podeszłym wieku pozwalano mu wykonywać niewielkie roboty zarobkowe na rzecz miasta. Pokrywano koszty przeprowadzki, leczenia i pochówku kata.

Instytucja kata do dzisiejszego dnia rodzi mieszane uczucia. Powszechnie kojarzony jest z oprawcą, otacza ten urząd „zła sława”. Przez wieki społeczność pogardzała tym urzędnikiem miejskim. Niechęć do tej profesji można tłumaczyć przerażeniem jakie w człowieku budzi śmierć i wszystko co się z nią wiąże. Kat wzbudzał strach. Był izolowany. Jednocześnie akceptowano surowość prawa i koniczność okrutnych kar. Stracenia były chętnie oglądanymi widowiskami. Kat z racji wykonywanej pracy posiadał umiejętności, które pozwalały panować nad ludzkim procesem umierania. Mimo wielu wątpliwości dotyczących urzędu kata, wiedzy którą posiadał należy się miejsce w tanatologii – nauce o śmierci.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Literatura :

 

1.      Davies. N. Mikrokosmos. Kraków 2002

2.      Encyklopedia Wrocławia, Wrocław 2001

3.      Frycz Modrzewski A.: O poprawie Rzeczypospolitej. Dzieła wszystkie, t.I, Warszawa 1953.

4.      Grajewski. H. Kara śmierci w prawie polskim do połowy XIV wieku. Warszawa 1956

5.      Groicki B.: Porządek sądów i spraw miejskich prawa magdeburskiego w Koronie Polskiej. Warszawa 1953.

6.      Groicki. B.: Postępek sądów około karania na gardle. Warszawa 1954.

7.      Jurek T., Maksymowicz K., Jurek P.: Techniczne i prawne aspekty wykonywania kary śmierci w Polsce na przestrzeni dziejów. Problemy Współczesnej Tanatologii, tom VII, Wrocław 2004, s. 273-281

8.      Maisel. W. Sądownictwo miasta Poznania do końca XVI wieku. Poznań 1961

9.      Putek. J. Mroki średniowiecza. Kraków 1939

10.  Zaremska. H. Niegodne rzemiosło. Kat w społeczeństwie Polski XIV-XVI w. Warszawa 1986

 

 

Adres autorów:

lek. med. TOMASZ JUREK

Zakład Prawa Medycznego

Katedra Medycyny Sądowej

Akademii Medycznej we Wrocławiu

Ul. Mikulicza – Radeckiego 4

50-368 WROCŁAW

POLAND

+ 48 -71 – 784 14 74

+ 48 - 604 11 27 21

e-mail: tjurek@forensic.am.wroc.pl

 

1

 


[1] B. Groicki, Porządek sądów i spraw miejskich prawa magdeburskiego w Koronie Polskiej, Warszawa 1953, s. 57-58.

[2] A. Frycz Modrzewski, O poprawie Rzeczypospolitej. Dzieła wszystkie, t. I, Warszawa 1953, s. 289.

[3] Patrz H. Grajewski, Kara śmierci w prawie polskim do połowy XIV wieku, Warszawa 1956, s. 241.

[4] W. Maisel, Sądownictwo miasta Poznania do końca XVI wieku, Poznań 1961.

[5] We Wrocławiu mieszkanie kata do końca XIX wieku mieściło się przy nieistniejącej już Bramie Sakowej (obecnie ul. Piotra Skargi) – Encyklopedia Wrocławia, Wrocław 2001 s. 339.

[6] N. Davies, Mikrokosmos, Kraków 2002, s. 167.

[7] Patrz H. Grajewski – jak wyżej i B. Groicki, Postępek sądów około karania na gardle, Warszawa 1954, s. 177.

[8] W. Maisel pisze, że z ksiąg poznańskich nie wynika by wdziewał jakiś specjalny strój, W. Maisel, Sądownictwo miasta Poznania do końca XVI wieku, Poznań 1961, s. 232.

[9] W. Maisel - jak wyżej.

[10] J. Putek, Mroki średniowiecza, Kraków 1939, s. 137-138.

[11] H. Zaremska, Niegodne rzemiosło. Kat w społeczeństwie Polski XIV-XVI w., Warszawa 1986, s. 15.

[12] J. Putek, Mroki, s. 139.

[13] Tamże, s. 156.

[14] Tamże, s. 195.

[15] H. Zaremska, Niegodne rzemiosło…, s. 52.

[16] T. Jurek, K. Maksymowicz, P. Jurek, Techniczne i prawne aspekty wykonywania kary śmierci w Polsce na przestrzeni dziejów, [w:] Problemy Współczesnej Tanatologii, tom VII, Wrocław 2004, s. 273-281.

[17] B. Groicki, Postępek...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin