Pozzessere Graham Heather - Klątwa.pdf

(1356 KB) Pobierz
Tytuł oryginału: Wicked
Pierwsze wydanie: Harlequin Historical Romance, 2005
Redaktor prowadzący: Mira Weber
837002826.001.png
Opracowanie redakcyjne: Barbara Syczewska-Olszewska
Korekta: Zofia Firek
© 2005 by Heather Graham Pozzessere
© for the Polish edition by Arlekin - Wydawnictwo Harlequin Enterprises sp. z
o.o. Warszawa 2006
Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości
dzieła w jakiejkolwiek formie
Wydanie
niniejsze
zostało opublikowane
w
porozumieniu
z
Harlequin
Enterprises II B.V.
Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne.
Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych - żywych lub umarłych -jest
całkowicie przypadkowe.
Arlekin - Wydawnictwo Harlequin Enterprises sp. z o.o.
00-975 Warszawa, ul. Rakowiecka 4
Skład i łamanie: COMPTEXT®, Warszawa
Druk: ABEDIK
ISBN 83-238-1705-7 ISBN 978-83-238-1705-5
PROLOG
Miała tylko jedno wyjście: uciekać i modlić się o ocalenie.
Na pewno przybędzie policja. Umarł człowiek!
Niepotrzebnie się łudzi. Śmierć nastąpiła gdzie indziej i policjanci nie
zjawią się w zamku. Ona, Camille, nie może pozwolić sobie na panikę. Musi
zachować zimną krew. Uciekała przed złem.
Biegła już długo i znajdowała się daleko od zamku Carlyle; słyszała swój
ciężki oddech. W końcu musiała stanąć i wtedy się przekonała, że pośród drzew,
w zwartym gąszczu nad jej głową, huczy wiatr. Ucieszyła się, mając nadzieję, że
rozszalały żywioł przepędzi gęstą mgłę, która zdawała się nigdy nie opuszczać
tego lasu, położonego tak blisko jałowych wrzosowisk.
Była pełnia księżyca. Kiedy mgła opadnie, Camille będzie lepiej widzieć.
Tak jak i ci, którzy depczą jej po piętach.
Odetchnęła głęboko i zanim ruszyła w dalszą drogę, rozejrzała się wokół.
Delikatną sznurówką turniury zaczepiła o gałąź, ale nie bacząc na nic, szarpnęła
się i uwolniła. W głowie miała tylko jedno - uciekać, ratować życie.
Na wschód od zamku biegnie droga. Droga do Londynu, do cywilizacji,
do normalności. Może zatrzyma jakiś powóz, odwożący gości do miasta. Oby
tylko zdołała tam dotrzeć, zanim zabójca na nią się natknie.
Nie miała wątpliwości, że ta gra toczy się już od dawna. Była pewna, że
prześladowca chce ją zniszczyć, by nikomu nie powiedziała, co wie. Żeby nie
zdradziła tajemnic zamku Carlyle.
W ciemności i we mgle rozrywanej przez wściekłe podmuchy wiatru
usłyszała złowieszcze wycie wilków, równie niespokojnych jak ona. Jednak ich
najmniej się bała, bo wiedziała, co naprawdę jej grozi. Bestia, ale pod postacią
człowieka.
Szelest liści ostrzegł ją, że ktoś jest w pobliżu. Zebrała się w sobie,
modląc się, żeby instynkt jej podpowiedział, w którą stronę uciekać.
Choć zrobiła już pierwszy krok, było za późno. Wypadł na nią zza krzaka.
- Camille!
Znała ten głos aż za dobrze. Zamarła, wstrzymała oddech i odważyła się
spojrzeć w twarz mężczyzny, dotąd ukrywaną pod maską.
Kiedyś poznawała tę twarz tylko dotykiem, widywała jedynie w
przelotnych chwilach uniesień. A była to twarz niezwykła, surowa, przecięta
blizną, ale harmonijna, o wyrazistej szczęce, cienkim prostym nosie. A oczy…
Widziała je wyraźnie. Olśniewająco niebieskie oczy, które teraz rozjaśniły
się czułością.
Upływały długie chwile, jakby czas stanął w miejscu. Co zatem jest
maską? Ten skórzany pysk potwora? Czy ta ludzka twarz, znacznie bardziej
szokująca, niż sobie wyobrażała, twarz o surowych, a zarazem fascynujących
rysach, tak klasycznych w formie, że mogłyby należeć do niedosięgłego boga.
Co jest prawdą? Drapieżność groźnej bestii czy prawość i szlachetność bijące od
tego mężczyzny?
- Camille, proszę, zaklinam na wszystko. Chodź ze mną.
Poprzez dźwięk jego głosu usłyszała kroki. Ktoś jeszcze? Czyżby
wybawca? Ktoś o znajomej i zwyczajnej fizjonomii? Jeden z tych, którzy mieli
się za jej mistrzów, a byli uwikłani w tajemnicę z przeszłości? Sam lord
Wimbly, Hunter, Aubrey, Alex… i sir John.
Błyskawicznie się odwróciła, gdy ciemna postać wypadła spomiędzy
drzew.
- Camille! Bogu dzięki!
- Zabiję, jeśli jej dotkniesz - ostrzegł mężczyzna, którego uważała za
bestię.
- On cię zabije, Camille - powiedział cicho ten drugi.
- Nieprawda.
- Wiem, że to on jest mordercą! - padło oskarżenie z drugiej strony.
- Wiesz, że jeden z nas jest mordercą.
- Na miłość boską, Camille, ten człowiek to bestia. Wszyscy to wiedzą!
Udręczona, patrzyła to na jednego, to na drugiego. Tak, jeden z nich jest
mordercą.
A drugi przynosi jej ocalenie. Ale który z nich?
- Camille, szybko, podejdź do mnie… tylko ostrożnie.
Mężczyzna, którego znała jako bestię, przytrzymał jej wzrok.
- Zastanów się, najdroższa. Pomyśl o wszystkim, co zobaczyłaś i czego
się dowiedziałaś, Camille, i zapytaj swojego serca, który z nas jest bestią.
Sięgnąć pamięcią? Do czego? Do plotek i kłamstw? Albo do dnia, kiedy
po raz pierwszy znalazła się w tym lesie, po raz pierwszy usłyszała wycie
wilków i dźwięk jego głosu?
Do dnia, w którym poznała bestię?
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Na Boga, co on znów zrobił? - przeraziła się Camille, spoglądając na
Ralpha, służącego i kompana Tristana, a także, niestety, wspólnika jego
przestępstw.
- Nic! - obruszył się Ralph.
- Nic? Mam więc sama zgadnąć, dlaczego stoisz tu zdyszany i patrzysz na
mnie, jakbym znów miała spieszyć na ratunek mojemu opiekunowi i wyciągać
go z celi, domu schadzek czy innego miejsca o złej reputacji!
Nie kryła złości i oburzenia. Tristan wiecznie pakował się w tarapaty.
Dała jednak do zrozumienia, że nie zostawi go na pastwę losu, o czym oboje z
Ralphem doskonale wiedzieli.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin