6. Smierc Planety t.II.pdf
(
1736 KB
)
Pobierz
6. Smierc Planety t.II
Wiera Iwanowna
Krzy˝anowska
Pi´cioksiàg ezotoryczny
dziewi´ciotomowy
 M I E R å P L A N E T Y
Tom II
wydane przez
Powrót do Natury
Katolickie publikacje
80-345 Gdaƒsk-Oliwa ul. Pomorska 86/d
tel/fax. (058) 556-33-32
Spis rozdzia∏ów
Rozdzia∏ I
str - 2
Rozdzia∏ II
str - 8
Rozdzia∏ III
str - 14
Rozdzia∏ VI
str - 20
Rozdzia∏ V
str - 26
Rozdzia∏ VI
str - 33
Rozdzia∏ VII
str - 39
Rozdzia∏ VIII
str - 45
Rozdzia∏ IX
str - 51
Rozdzia∏ X
str - 61
Rozdzia∏ XI
str - 68
 M I E R å P L A N E T Y
TOM II
R O Z D Z I A ¸ I
Po up∏ywie kilku dni, sp´dzonych cz´Êciowo na zwiedzaniu, objeêdzie miasta i okolic lub na sk∏ada-
niu ró˝nych wizyt, Supramati postanowi∏ odwiedziç Êwi´te miejsca, dotàd jeszcze zachowane, a przede
wszystkim Jerozolim´.
OpowieÊç Niwary o dziwnej i cudownej katastrofie, jaka tam zasz∏a, wzbudzi∏a w nim szczególnie
˝ywe zainteresowanie.
Sm´tnym i zamyÊlonym wzrokiem patrzy∏ Supramatii na zalane elektrycznoÊcià miasto, kiedy wiozà-
cy ich samolot wzniós∏ si´ nad stolicà.
– Kiedy znów powróc´ tutaj i nad pa∏acem moim zaÊwieci promienisty krzy˝, oznaczajàcy schroni-
sko magów – misjonarzy, wtedy rozpocznie si´ rozstrzygajàcy i ci´˝ki bój Êwiat∏a z mrokiem. Ilu w nim
zwyci´˝y i zatriumfuje, a ilu padnie – jeden Bóg tylko wie – pomyÊla∏, wzdychajàc.
Jerozolima zupe∏nie si´ zmieni∏a. Góra, na której kiedyÊ Dawid zbudowa∏ swoje warowne miasto,
obsun´∏a si´ na skutek trz´sienia ziemi, a ta cz´Êç gdzie sta∏ koÊció∏ Grobu Zbawiciela, zapad∏a si´
i wkl´s∏a, tworzàc olbrzymià kotlin´, w g∏´bi której sta∏a teraz dawna Êwiàtynia.
Ró˝ne wstrzàsy skorupy ziemskiej nagromadzi∏y woko∏o ska∏, które tworzy∏y obecnie jakby olbrzy-
mie ogrodzenie, okalajàce g∏´boki wàwóz i poczernia∏à od wieków Êwiàtyni´, zaÊ dooko∏a niej, w tym˝e
wàwozie, roz∏o˝y∏o si´ chrzeÊcijaƒskie miasteczko. By∏o ono niewielkie i sk∏ada∏o si´ z biednych dom-
ków, tonàcych w gàszczu cyprysów i figowców, zamieszka∏ych przez wierne s∏ugi Chrystusowe.
Poza granicami skalistego ogrodzenia ciàgn´∏y si´ obszary nieuprawianej ziemi i tylko gdzienie-
gdzie, w oddali, widoczne by∏y pola lub ogrody z n´dznà roÊlinnoÊcià.
Okolice te czyni∏y niewypowiedzianie smutne wra˝enie. SataniÊci uciekli z nich ze wzgl´du na szko-
dliwe dla siebie nast´pstwa, a je˝eli przypadkowo znaleêli si´ w pobli˝u tego miejsca, to d∏ugo potem
odczuwali niedomagania i os∏abienie; nadto jeszcze niepoj´ty wewn´trzny strach odp´dza∏ ich i zmusza∏
do omijania tego Êwi´tego miejsca.
Ska∏y otaczajàce dolin´ zamieszkane by∏y podobnie jak i miasto. W ka˝dej wi´kszej rozpadlinie,
w ka˝dej maleƒkiej grocie ˝y∏ pustelnik, wiodàcy ˝ycie w poÊcie i modlitwie.
W ka˝dym z tych schronisk znajdowa∏ si´ tak˝e Krzy˝ lub obraz Zbawiciela i pali∏a si´ lampka,
a twarze mieszkaƒców tchn´∏y tà goràcà i bezgranicznà wiarà, która mo˝e poruszaç góry.
2
Naturalnej bramy utworzonej przez zwa∏y skalne, które zamkn´∏y w ogóle jakikolwiek inny dost´p do
doliny – pilnowa∏ starzec. S∏u˝y∏ on te˝ za przewodnika obcokrajowcom, przybywajàcym na pielgrzymk´
lub ukrywajàcym si´ przed przeÊladowaniem.
Supramati i Niwara nie przyj´li proponowanych im us∏ug i podzi´kowawszy starcowi skierowali si´
prosto do Êwiàtyni. Niestety, wewnàtrz Êwiàtyni prawie nic nie pozosta∏o z dawnego majestatu, wspania-
∏oÊci i bogactwa; pos´pny pó∏cieƒ panowa∏ pod dawnymi sklepieniami, szaty kap∏anów by∏y równie˝ pro-
ste i biedne, jak ca∏a koÊcielna dekoracja. Msz´ odprawia∏ stary biskup w bia∏ej p∏óciennej szacie; od
wielu lat nabo˝eƒstwo by∏o bez przerwy dniem i nocà i wierni zbierali si´ tam kolejno. Wn´trze Êwiàtyni
by∏o niewielkie, poniewa˝ niektóre jej cz´Êci uszkodzone zwaliskami skalnymi, rozpad∏y si´ zupe∏nie,
pozosta∏a jedynie zupe∏nie nietkni´ta cz´Êç mieszczàca Âwi´ty Grób.
W czasie przerwy, zaraz po skoƒczeniu mszy Êw., Supramati podszed∏ do biskupa i poprosi∏ go, aby
zechcia∏ porozmawiaç z nim sam na sam, po czym obaj udali si´ do celi arcybiskupiej i d∏ugo tam roz-
mawiali. Wieczorem tego˝ dnia niezwykle wielki t∏um zapeni∏ Êwiàtyni´. Na wezwanie biskupa ca∏a lud-
noÊç, zamieszkujàca miasteczko i okoliczne rozpadliny skalne, zebra∏a si´ w koÊciele.
Kiedy otworzy∏y si´ drzwi Êwiàtyni, wyszed∏ Supramati w towarzystwie biskupa; po raz pierwszy
przed prostymi Êmiertelnikami ukaza∏ si´ on w srebrzystych szatach rycerza Graala i g∏ow´ jego otacza-
∏a promienna aureola.
Lud zape∏niajàcy t∏umnie wszystkie zakàtki Êwiàtyni, upad∏ twarzà na ziemi´, sàdzàc, ˝e ma przed
sobà Âwi´tego, który zstàpi∏ z nieba.
Kiedy na znak biskupa wszyscy si´ podnieÊli, Supramati podszed∏ do stopni ambony i zaczà∏ prze-
mawiaç. W pi´knych s∏owach opisa∏ on po∏o˝enie Êwiata, naszkicowa∏ rozpaczliwy obraz nieszcz´Êç
izdziczenia ludzkoÊci, która zapomniawszy o swoim Boskim pochodzeniu, pozwoli∏a si´ opanowaç
przez duchy z∏a.
– A teraz, bracia drodzy – ciàgnà∏ dalej – zbli˝a si´, przewidziany przez proroków, koniec Êwiata.
Podczas tych strasznych chwil, zgodnie z przepowiednià, niewidzialne stanie si´ widzialnym; spe∏ni si´
sàd i oddzielà si´ owce czyste od owiec nieczystych – jak powiedziano w PiÊmie Âwi´tym. Ci, którzy ni-
gdy nie odst´powali od wiary i czcili Boga, którzy byli zawsze zjednoczeni jasnym choç niewidzialnym
∏àcznikiem ze swoim Stwórcà – otrzymajà nagrod´ za swojà wiernoÊç. Ci zobaczà Chrystusa i anio∏ów
planety; b´dà oÊwieceni ich niebieskim Êwiat∏em i us∏yszà surowy wyrok na diabelskà armi´ szyderców
i ob∏udnych uwodzicieli, którzy oÊlepili i zgorszyli tyle dusz, zerwali tyle w´z∏ów mi´dzy synami Bo˝ymi
i Boskim ich Ojcem.
Wszechmoc Ojca Przedwiecznego ∏atwo oczywiÊcie mog∏aby zniweczyç i zepchnàç w otch∏aƒ nisz-
czycielskiego ducha, który uwa˝a si´ za niezwyci´˝onego, wraz z ca∏à jego armià stronników. Pan jed-
nak pozostawi∏ mu swobod´ dzia∏ania, albowiem z∏o jest probierzem dobra, a pokusa z∏ego – to najwy˝-
sza próba dla duszy. Wy, bracia i siostry, uwa˝acie si´ za wiernych Panu, bowiem zachowaliÊcie wiar´
w Niego, byliÊcie nieznu˝onymi stró˝ami o∏tarza i Jego boskich tajemnic. W duszach waszych podtrzy-
mujecie Êwi´ty ogieƒ, rozjaÊniajàcy ciernistà drog´ cz∏owieka do jego Stwórcy i Êpiewacie tajemny hymn
Zmartwychwstania. Do dnia dzisiejszego pozostaliÊcie nieugi´ci, znoszàc n´dz´ i przeÊladowania
w tych ci´˝kich czasach, kiedy szatan zatknà∏ swoje znami´ na zhaƒbionych o∏tarzach, zuchwale bez-
czeÊci Stwórc´ i prawa Jego. Teraz, drodzy bracia, pozostaje wam jeszcze wype∏niç i sp∏aciç ostatni
d∏ug na tej skazanej na Êmierç Ziemi.
Musicie opuÊciç to schronisko, gdzie odprawialiÊcie modlitwy i sakrament, a˝eby znów zjawiç si´
mi´dzy ludêmi i rozpoczàç wielkà wojn´, ze z∏em. B´dziecie zmuszeni g∏osiç i przepowiadaç s∏owo Bo-
˝e, wzywaç ludzi do nawrócenia si´, do pokuty i modlitwy, obwieszczajàc im, ˝e godzina, w której rato-
waç si´ b´dzie ju˝ za póêno, jest bliska. Musicie byç nieustraszeni, nie l´kaç si´ nawet Êmierci, albo-
wiem walczyç b´dziecie dla zbawienia dusz ludzkich i ka˝da tak zbawiona dusza b´dzie nieocenionym
skarbem, który przyniesiecie do stóp Ojca Przedwiecznego.
Wielki to, lecz i zarazem ci´˝ki obowiàzek; panowanie grzechu zbli˝a si´ ju˝ do swego koƒca, hordy
szataƒskie doÊç ju˝ zgorszy∏y i opanowa∏y dusz ludzkich, diabelskie ich chramy b´dà zburzone i oczysz-
czone krwià, którà przelejà m´czennicy. Odpowiedêcie˝ mi, drodzy bracia moi, czy czujecie si´ na si-
∏ach, aby wystàpiç do wielkiej walki i nie szcz´dziç ˝adnej ofiary, a wspó∏dzia∏aç i pomagaç Boskiemu
Êwiat∏u w zwyci´stwie nad mrokiem z∏a?
3
Kiedy Supramati mówi∏, t∏um zwolna opuszcza∏ si´ na kolana, nie odrywajàc oczu od pi´knego, udu-
chowionego oblicza kaznodziei, który w swoich Ênie˝nobia∏ych szatach ze srebrzystà aureolà wokó∏ g∏o-
wy wydawa∏ si´ im Duchem niebiaƒskich sfer. A gdy umilk∏, jednog∏oÊny okrzyk rozleg∏ si´ w odpowiedzi
i r´ce wszystkich wyciàgn´∏y si´ ku niemu.
– Tak, chcemy walczyç i oddaç ˝ycie i si∏y swoje dla zbawienia braci naszych!… Panie Bo˝e nasz,
dopomó˝ nam w walce dla chwa∏y Imienia Twego – rozleg∏y si´ setki g∏osów. Twarze wszystkich tchn´-
∏y m´stwem i energià, a goràca wiara pali∏a si´ w oczach i niewypowiedziane pi´kno wewn´trzne najzu-
pe∏niej przemieni∏o oblicza zebranych.
Po skoƒczonym nabo˝eƒstwie wszyscy obecni przyj´li komuni´ Êwi´tà i z∏o˝yli przysi´g´, ˝e w wal-
ce z szatanem nie cofnà si´ przed ˝adnym niebezpieczeƒstwem.
Po czym Supramati powtórnie przemówi∏ do nich:
– Bracia i siostry! Pozostaje mi jeszcze powiedzieç wam, ˝e kiedy uka˝e si´ na niebie promienisty
krzy˝, grota Âwi´tego zap∏onie jak stos, a dzwony same zadzwonià – b´dzie to znak, i˝ nadesz∏a chwila
waszego wystàpienia do Êwi´tej walki; i wówczas uzbrojeni w krzy˝ i niezachwianà wiar´ musicie walk´
t´ rozpoczàç. A do tej chwili módlcie si´ goràco, przygotowujcie i zbierajcie ca∏à waszà moralnà si∏´, ja-
kà rozporzàdzacie.
Skoƒczywszy ostatnià modlitw´ wierni rozeszli si´, a Supramati z Niwarà i kap∏anami zebrali si´
u biskupa dla omówienia spraw, dotyczàcych bractwa w Jerozolimie oraz innych chrzeÊcijaƒskich
bractw, znajdujàcych si´ w Palestynie. Z rozmowy tej Supramati dowiedzia∏ si´, ˝e w górach, a szcze-
gólnie w okolicach Synaju, powsta∏o spore podziemne miasto.
Pewien pustelnik przypadkowo odkry∏ obszerne groty, tworzàce ca∏y podziemny labirynt, które na-
st´pnie zaj´li chrzeÊcijanie, chroniàcy si´ przed poÊcigiem i przeÊladowaniem satanistów. Zbudowali oni
tam koÊcio∏y, mieszkania, cmentarze i odkryli nowe wejÊcia, starannie i troskliwie ukrywane, a znane je-
dynie wiernym.
W tych niedost´pnych schroniskach zbierano i przechowywano szczególnie czczone relikwie, cu-
downe obrazy i wszystkie Êwi´toÊci, które uratowano od Êwi´tokradzkiego sza∏u satanistów. ˚yli tam
szczególnie Êwiàtobliwi mieszkaƒcy, wiodàcy ˝ywot w poÊcie i nieustannej modlitwie, pe∏ni goràcej i p∏o-
miennej wiary, dla której gotowi byli zawsze poÊwi´ciç ˝ycie. Ziemia wi´c podzieli∏a si´ jakby na dwie
warstwy: na powierzchni dokonywa∏y si´ szaleƒstwa satanistów i gwa∏ty, a w podziemiach rozlega∏y si´
Êwi´te pienia, odprawiano nabo˝eƒstwa i obchodzono religijne uroczystoÊci. Dziwnym zrzàdzeniem lo-
su, wiara chrzeÊcijaƒska, która w katakumbach wzros∏a i zdoby∏a swojà niepokonanà moc – teraz znów
mia∏a si´ pojawiç z g∏´bi grot i jaskiƒ czysta i silna, jak przy swoim narodzeniu, ˝eby otrzymaç na nowo
ostatni, krwià m´czeƒstwa zdobyty chrzest.
Tak opowiadali Supramatiemu kap∏ani, a jeden z nich wspomnia∏, ˝e kilka lat temu w grotach utwo-
rzy∏a si´ niewielka gmina ˝eƒska, której prze∏o˝onà by∏a od niedawna m∏oda dziewczyna o wielkiej cno-
tliwoÊci i p∏omiennej wierze.
– Dziwna to jest istota – ciàgnà∏ starzec.
– Posiada rozum i silnà wol´ nad swój wiek. Rodzice jej byli wierzàcymi i nale˝eli do starodawnego
chrzeÊcijaƒskiego rodu, lecz niestety ulegli pokusie i wpadli w satanizm, zaÊ Taissa wytrwa∏a w wierze
i ukry∏a si´. Ucieczka jej by∏a stanowczo cudownà. Nale˝a∏o by sàdziç, ˝e anio∏ kierowa∏ maleƒkim po-
wietrzenym czó∏nem, na którym ona tam dotar∏a. Stosownie do ˝yczenia, zosta∏a wcielona do bractwa,
nad którym sama teraz sprawuje kierownictwo. Goràca, niezachwiana wiara i przyk∏adne jej ˝ycie, za-
wsze budzi∏y zachwyt i wprowadza∏y w zdumienie jej przyjació∏ki; nadto Taissa posiada dar przewidywa-
nia i miewa wizje; przekonanà jest na przyk∏ad, ˝e ˝ycie jej – to wielka próba lub pos∏annictwo i ciàgle
te˝ szuka ona i oczekuje kogoÊ.
S∏uchajàc tego opowiadania Supramati uÊmiechnà∏ si´ lekko; wiedzia∏ on przecie˝ kim jest ta dziew-
czyna, która torowa∏a sobie drog´ ku niemu, podtrzymywana zapami´ta∏à mi∏oÊcià, lecz jednoczeÊnie
pe∏na Êwiadomej wiary.
Po chwili rozmowa zmieni∏a kierunek i skupi∏a si´ na osobie cz∏owieka bardzo zajmujàcego wszyst-
kich wierzàcych, którzy widzieli w nim prawdziwe wcielenie z∏a i najniebezpieczniejsze z ˝yjàcych kiedy-
kolwiek na ziemi stworzenie. Supramati s∏ysza∏ ju˝ o nim w Carogrodzie i przekona∏ si´, ˝e nadzwyczaj-
ny jego wp∏yw na umys∏y ludzkie z ka˝dym dniem si´ pot´gowa∏. Jednak˝e dotychczas nie mia∏ sposob-
4
noÊci widzieç go, poniewa˝ Szelom Jezodot – jak go nazywano – znajdowa∏ si´ podówczas w innym
mieÊcie, wracajàc z podró˝y dooko∏a Êwiata. Uwa˝a∏ siebie bowiem za w∏adc´ planety, a jego wszech-
stronna i niemal bezgraniczna w∏adza nad ludêmi uprawnia∏a go do takiego tytu∏u. B´dàc ciekawym opi-
nii prostych Êmiertelników o tym cz∏owieku, Supramati poprosi∏, aby mu opowiedziano wszystko, cokol-
wiek by∏o o nim wiadonym.
Pochodzenie Szeloma Jezodota by∏o tajemnicze i ju˝ okryte legendami, a z tych wszystkich najbar-
dziej wiarygodnych mia∏a byç opowieÊç, w której ten˝e ukazywa∏ si´ jako nieprawny syn miliardera – ˝y-
da, który go nast´pnie usynowi∏ i uczyni∏ swoim prawnym spadkobiercà i nast´pcà.
On sam z dumà nazywa∏ siebie jedynym synem szatana, z szyderstwem dodajàc przy tym, ˝e po-
dobny jest do Chrystusa, zwàcego si´ Synem Bo˝ym; ostatecznie pozwoli∏ on ludziom mówiç i myÊleç
o nim, co im si´ ˝ywnie podoba∏o.
Przyby∏ z Azji jako m∏ody jeszcze cz∏owiek, pe∏en si∏, demonicznie pi´kny i rozpoczà∏ swój triumfalny
pochód.
Tworzy∏ “cuda”, mia∏ cz´Êciowy wp∏yw na materi´, zamienia∏ kamienie w z∏oto, dokonywa∏ cudow-
nych uzdrowieƒ, stwarza∏ lub uspakaja∏ burz´ i wywo∏ywa∏ demony; s∏owem, rzàdzi∏ przyrodà i w∏ada∏
najwidoczniej niewyczerpanymi skarbami, poniewa˝ pe∏nymi garÊciami rozsiewa∏ z∏oto, rozdajàc je ka˝-
demu, kto si´ do niego zbli˝y∏. Jeden z kap∏anów, który widzia∏ Szeloma, zapewnia∏, ˝e w jego osobie
by∏o coÊ rzeczywiÊcie czarujàcego, a spojrzeniem stanowczo ujarzmia∏ ka˝dego i poddawa∏ swojej woli.
– Skoro mówisz, barcie Supramati, ˝e nadesz∏y ju˝ ostatnie chwile, to byç mo˝e, i˝ cz∏owiek ten jest
owym przepowiedzianym przez proroków Antychrystem – ze smutkiem doda∏ starzec.
Supramati nic nie odpowiedzia∏ i po chwili po˝egna∏ kap∏anów. O Êwicie zamierza∏ odjechaç do Sy-
naju i odwiedziç podziemny Êwiat, s∏u˝àcy za schronisko armii Chrystusowej.
Z g∏´bokim wzruszeniem zszed∏ Supramati w podziemne galerie, w których Êcigani chrzeÊcijanie ze-
brali i ukryli przed szydercami swoje najdrogocenniejsze skarby.
Schronisko kobiet ˝yjàcych samotnie oddzielone by∏o od bez˝ennych m´˝czyzn i posiada∏o oddziel-
ne wejÊcie. Rodziny zaÊ zajmowa∏y osobne pomieszczenia w tym wielkim podziemnym mieÊcie. Supra-
mati z Niwarà zamieszkali przy jednej z rodzin, która prosi∏a o przyj´cie jej goÊcinnoÊci, a gospodarz –
m∏ody cz∏owiek, goràcej pobo˝noÊci i bogobojnoÊci – pokaza∏ im groty.
Nie bez zdziwienia oglàdali wykute przez samà natur´, rozleg∏e i wysokie, jak wn´trza bazylik, pod-
ziemne sale, a w nich uratowane przed pogromem skarby duchowe.
Pewna kobieta, majàca siostr´ w bractwie, którym kierowa∏a Taissa, ofiarowa∏a si´ zaprowadziç tam
Supramatiego jako proroka, obwieszczajàcego koniec Êwiata; Niwara jednak nie zosta∏ tam dopuszczo-
ny. Ze wzgl´du na oszczercze obmowy, rozsiewane przez satanistów na temat kobiet chrzeÊcijaƒskich,
ani jeden m´˝czyzna nie mia∏ prawa wst´pu na teren gminy ˝eƒskiej i jedynie w wielkie uroczystoÊci,
obchodzone ku czci ˝ycia i Êmierci Jezusa Chrystusa – stary osiemdziesi´cioletni kap∏an przychodzi∏
w celu odprawienia mszy Êwi´tej.
D∏ugimi i kr´tymi galeriami, z mnóstwem cel i grot ró˝nej wielkoÊci, le˝àcych po obu stronach tych
podziemnych korytarzy, dotar∏ wreszcie Supramati ze swojà przewodniczkà do Êwiàtyni ma∏ego zgroma-
dzenia, gdzie zebra∏y si´ zakonnice, je˝eli jeszcze mo˝na by∏o nazywaç ich tym mianem. By∏a to wielka
jaskinia, o niezwykle wysokim, ginàcym w mroku sklepieniu, której Êciany pokryte by∏y wiszàcymi stalak-
tytami. W g∏´bi, na podwy˝szeniu wzniesiony by∏ o∏tarz, a nad nim statua Matki Boskiej nadnaturalnej
wielkoÊci; na wyciàgni´tych r´kach trzyma∏a ona Dzieciàtko Jezus, jakby pokazujàc je wierzàcym, a wo-
ko∏o Niej zgrupowane by∏y posàgi goràco czczonych dawniej Êwi´tych. Na o∏tarzu, pokrytym obrusem
tkanym srebrem, sta∏ staroÊwiecki z∏oty kielich. Po obu stronach o∏tarza znajdowa∏o si´ po dwanaÊcie
kobiet w bieli, z d∏ugimi woalami na g∏owach, które stojàc Êpiewa∏y hymn ku czci NajÊwi´tszej Dziewicy
i Zbawiciela.
Wszystkie by∏y m∏ode i pi´kne, a harmonijne tony Êwie˝ych i niewinnych g∏osów rozp∏ywa∏y si´ po
koÊciele, niczym dêwi´ki organu. Uwag´ Supramatiego zwróci∏a jedna z nich, równie˝ w bieli i z przeêro-
czystym woalem na g∏owie; jedynie wiszàcy na piersiach z∏oty krzy˝ odró˝nia∏ jà od innych. Kl´cza∏a ona
na najwy˝szym stopniu o∏tarza, ze z∏o˝onymi na piersiach r´kami i utkwionym w obraz wzrokiem; g∏os
jej, cudny, dêwi´czny, silny i aksamitny, przyçmiewa∏ wszystkie inne.
By∏a to m∏oda dziewczyna, lat oko∏o osiemnastu, czy dziewi´tnastu, taka delikatna, bia∏a i przejrzy-
5
Plik z chomika:
Maginie
Inne pliki z tego folderu:
9. Prawodawcy t.III.pdf
(1604 KB)
8. Prawodawcy t.II.pdf
(1739 KB)
7. Prawodawcy t. I.pdf
(1725 KB)
6. Smierc Planety t.II.pdf
(1736 KB)
5. Smierc Planety t. I.pdf
(1709 KB)
Inne foldery tego chomika:
Anastazja
Czakra
Hakomi Project
I am
Rozne
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin