IRA LEVIN �ONY ZE STEPFORD Dzi� walka przybiera inny kszta�t; zamiast chcie� zamkn�� m�czyzn� za kratkami, kobieta usi�uje od niego ucieka�, nie pr�buje go ju� wci�ga� w stref� immanencji lecz sama chce objawi� si� w �wietle transcendencji. Teraz nowy konflikt rodzi postawa m�czyzn: m�czyzna niech�tnie pozwala jej odej��. SIMONE DE BEAWOIR Druga P�e�. ROZDZIA� I Mistrzyni Ceremonii mog�a mie� oko�o sze��dziesi�tki, ale pracowa�a z m�odzie�cz� werw� (mia�a rude w�osy, czerwone usta i jasno��t� sukienk�). B�yskaj�c z�bami i mrugaj�c do Joanny, powiedzia�a: - Bardzo si� pani spodoba w tym miasteczku z mi�ymi lud�mi. Nie mog�a pani dokona� lepszego wyboru. Mia�a olbrzymi� br�zow�, sk�rzan� torb�, z kt�rej wybiera�a dla Joanny torebki z proszkami do robienia napoj�w oraz mieszanki zup, ma�e pude�ko z nieszkodliwymi dla �rodowiska detergentami, bloczek z kuponami premiowymi, przyjmowanymi w dwudziestu dwu lokalnych sklepach, dwa kawa�ki myd�a, paczk� perfumowanych podpasek... - Do��, do�� - powiedzia�a Joanna, stoj�c w drzwiach z fur� rzeczy w r�kach. - Starczy, ju� dosy�. Dzi�kuj� pani. Mistrzyni Ceremonii po�o�y�a flakonik wody kolo�skiej na czubku sterty i zacz�a grzeba� w torbie. - Naprawd� - powiedzia�a Joanna, a ona wyci�gn�a okulary w r�owej oprawie oraz ma�y notesik w ozdobnej ok�adce. - Zbieram informacje o przybyszach - powiedzia�a u�miechaj�c si� i w�o�y�a okulary. - Dla Kroniki. - Pogrzeba�a na samym dm� torby i wyci�gn�a d�ugopis, kt�ry nacisn�a kciukiem z pomalowanym na czerwono paznokciem. Joanna powiedzia�a jej, sk�d si� z Walterem przeprowadzili, co robi� Walter i w jakiej firmie, poda�a jej imiona Kim i Pete'a oraz w jakim s� wieku, co robi�a, zanim si� urodzili, i do jakich ona i Walter chodzili szk�. Poruszy�a si� niecierpliwie, stoj�c przed drzwiami ze stert� rzeczy, podczas gdy Kim i Pete byli poza zasi�giem jej s�uchu. - Czy ma pani jakie� hobby albo jakie� szczeg�lne zainteresowania? Ju� mia�a zaprzeczy�, ale rozmy�li�a si�: pe�na odpowied� wydrukowana w lokalnej gazecie mo�e pos�u�y� takim kobietom jak ona jako drogowskaz przy zawieraniu nowych znajomo�ci. Kobiety, kt�re pozna�a w ci�gu ostatnich kilku dni w s�siedztwie, by�y mi�e i ch�tne do pomocy, ale wydawa�y si� ca�kowicie poch�oni�te domowymi obowi�zkami. Mo�e kiedy pozna je lepiej, oka�e si�, �e maj� szersze horyzonty, ale na razie mo�na im da� wskaz�wk�, a wi�c: - Tak, kilka - powiedzia�a. - Gram w tenisa, kiedy tylko nadarzy si� okazja, oraz jestem p�profesjonalnym fotografem... - Ach tak? - powiedzia�a kobieta notuj�c. Joanna u�miechn�a si�: - Pewna agencja zainteresowa�a si� moimi zdj�ciami. Ponadto zajmuj� si� polityk� oraz ruchem feministycznym. Szczeg�lnie tym ostatnim i to razem z m�em. - On tak�e? - kobieta spojrza�a z zaciekawieniem. - Tak - odpowiedzia�a Joanna. - Podobnie jak wielu m�czyzn. Nie zada�a sobie trudu, �eby wyja�nia�, jakie s� korzy�ci dla obu p�ci, tylko wychyli�a g�ow� na korytarz i nas�uchiwa�a. Z du�ego pokoju dochodzi� �miech z w��czonego telewizora, a Pete i Kim k��cili si�, ale nie trzeba by�o jeszcze interweniowa�. U�miechn�a si� do Mistrzyni Ceremonii Powitalnej: - On interesuje si� r�wnie� pi�k� no�n� i �eglarstwem - powiedzia�a - oraz kolekcjonuje stare ameryka�skie dokumenty prawne. To by� drogowskaz dla tych, kt�rzy by chcieli pozna� Waltera. Kobieta zapisa�a to i zamkn�a notes. - To wystarczy, pani Eberhart - powiedzia�a u�miechaj�c si� i zdejmuj�c okulary. - Na pewno si� tu pani spodoba, a wi�c serdecznie witamy w Step-ford. Je�li b�dzie pani potrzebowa�a jakichkolwiek informacji o tutejszych sklepach i us�ugach, prosz� do mnie zawsze dzwoni�. Numer telefonu ma pani na tym bloczku. - Dzi�kuj�, ch�tnie skorzystam - zapewni�a Joanna. - I dzi�kuj� za to wszystko. - Prosz� je wypr�bowa�, to dobre produkty! - Kobieta odwr�ci�a si�. - Do zobaczenia! Joanna po�egna�a si� i patrzy�a, jak tamta sz�a wzd�u� kr�tej �cie�ki do czerwonego, obt�uczonego volkswagena. Nagle w oknach samochodu pojawi�y si� psy; czarne i br�zowe spaniele skaka�y i szczeka�y, przyciskaj�c �apki do szyby. Co� bia�ego, poruszaj�cego si� za samochodem przyku�o uwag� Joanny: po drugiej stronie usianej drzewkami ulicy, w jednym z g�rnych okien u Claybrook�w, biel ponownie si� poruszy�a, przesuwaj�c si� z jednej szyby na drug�. Kto� my� okna. Joanna u�miechn�a si� jakby na wypadek, gdyby Donna Claybrook akurat na ni� patrzy�a. Bia�a szmatka obni�y�a si�, a nast�pnie pojawi�a si� w s�siedniej szybie. Volkswagen z zaskakuj�cym �oskotem wyrwa� do przodu, a Joanna wycofa�a si� na korytarz i biodrem zatrzasn�a drzwi. Pete i Kim teraz k��cili si� znacznie g�o�niej. - Ty kupo! - Au! Przesta�! - Spok�j! - krzykn�a Joanna, wyrzucaj�c gar�ciami rzeczy na st�. - Ona mnie kopie! - wrzasn�� Pete, a Kim krzycza�a; - Wcale nie, ty kupo! - Uspok�jcie si� - powiedzia�a Joanna i podesz�a do drzwi. Pete le�a� na pod�odze blisko telewizora, a Kim sta�a obok z czerwon� buzi�, powstrzymuj�c si�, �eby go nie kopn��. Oboje byli jeszcze w pi�amach. - Ona mnie kopn�a dwa razy - poskar�y� si� Pete, a Kim krzycza�a: - Zmieni�e� program! On zmieni� program! - Wcale nie! - Ogl�da�am Kota Feliksa! - Cisza! - rozkaza�a Joanna. - Ma by� absolutna, ca�kowita cisza. Spojrzeli na ni�, Kim du�ymi, niebieskimi oczyma Waltera, a Pete jej w�asnymi, ciemnymi. - Pierwsze dotr� do mety! - krzycza� telewizor. - Bez elektryczno�ci! - Po pierwsze - siedzisz za blisko telewizora - m�wi�a Joanna. - Po drugie - wy��cz go, a po trzecie - oboje si� ubierzcie. To co� zielone na zewn�trz to trawa, a to ��te - to pi�kne s�o�ce. Pete wsta�, wcisn�� guzik wy��czaj�c telewizor. Na ekranie pojawi�a si� znikaj�ca kropka �wiat�a. Kim zacz�a p�aka�. Joanna westchn�a i wesz�a do pokoju. Kucn�a, przytuli�a Kim i g�aszcz�c j� po plecach, ca�owa�a mi�kkie, jedwabiste loki. - Ju� dobrze - powiedzia�a. - Nie chcia�aby� pobawi� si� z t� sympatyczn� Allison? Mo�e zn�w zobaczysz wiewi�rk�. Pete podszed� i wzi�� do r�ki kosmyk jej w�os�w. Spojrza�a na niego i powiedzia�a: - Nie zmieniaj jej wi�cej program�w. - W porz�dku - odpar�, owijaj�c jej w�osy wok� palca. - A ty nie kop - zwr�ci�a si� do Kim. Pog�aska�a j� po plecach i pr�bowa�a poca�owa� w umykaj�cy policzek. By�a kolejka Waltera na zmywanie naczy�, a Pete i Kim bawili si� cichutko w pokoju Pete'a, wi�c wzi�a szybki, ch�odny prysznic, w�o�y�a kr�tkie spodenki, koszulk�, tenis�wki i uczesa�a w�osy. Kiedy wi�za�a w�osy, zerkn�a do Kim i Pete'a - siedzieli na pod�odze, bawi�c si� stacj� kosmiczn� Pete'a. Cichutko odsun�a si� od drzwi i zesz�a po schodach wy�o�onych nowym chodnikiem. By� to mi�y wiecz�r. Wreszcie uporali si� z rozpakowywaniem, by�a od�wie�ona, czysta i mia�a kilka minut wolnego czasu, by m�c posiedzie� na zewn�trz z Walterem i podziwia� drzewa na ich 2,2 akra ziemi. Zesz�a na d� do holu. Kuchnia by�a czy�ciutka, zmywarka ha�asowa�a. Walter sta� przy zlewie wychylony do okna i patrzy� w kierunku domu van Sant�w. Na jego koszuli pojawi�a si� plama potu w kszta�cie kr�lika ze skierowanymi na zewn�trz uszami. Odwr�ci� si� lekko zaskoczony i u�miechn�� si�. - D�ugo tu jeste�? - zapyta�, wycieraj�c r�ce w �cierk� do naczy�. - W�a�nie wesz�am. - Wygl�dasz jak nowo narodzona. - Tak te� si� czuj�. Dzieci bawi� si� grzecznie. Mo�e wyjdziemy na zewn�trz? - Dobrze - zgodzi� si�, sk�adaj�c �cierk�. - Ale tylko na par� minut. Musz� porozmawia� z Tedem - powiesi� �cierk� na wieszaku. - Dlatego wygl�da�em przez okno; w�a�nie sko�czyli je��. - O czym z nim b�dziesz rozmawia�? Wyszli do patio. - Mia�em ci o tym powiedzie� - m�wi�, kiedy szli. - Zmieni�em zdanie; wst�pi� do tego Stowarzyszenia M�czyzn. Stan�a i spojrza�a na niego. - Zajmuj� si� zbyt wa�nymi sprawami, �eby tak po prostu przej�� obok - powiedzia�. - Lokalne kwestie polityczne, dzia�alno�� charytatywna i tak dalej. - Jak mo�esz wst�powa� do przestarza�ego, staromodnego. .. - Rozmawia�em z kilkoma m�czyznami w poci�gu: z Tedem i Vikiem Stavrosem oraz paroma innymi, kt�rych mi przedstawili. Przyznaj�, �e niedopuszczenie kobiet do �ycia publicznego to problem przestarza�y. Wzi�� j� pod r�k� i szli dalej. - Ale mo�na to zmieni� tylko od wewn�trz i ja w tym pomog�. Wst�puj� tam w sobot� wieczorem. Ted wprowadzi mnie w sprawy i panuj�ce tam uk�ady oraz powie, kto jest po jakiej stronie. Zaproponowa� jej papierosa: - Dzisiaj palisz czy nie? - Zapal� - powiedzia�a. Stali na skraju patia w ch�odnym, niebieskim zmroku, przepe�nionym graniem �wierszczy. Walter przypali� Joannie i sobie papierosa. - Sp�jrz na to niebo - powiedzia�. - Warte ka�dego grosza, jaki na to wydali�my. Spojrza�a. Niebo by�o bladofioletowe, niebieskie i ciemnoniebieskie; �liczne. Wtem spojrza�a na swojego papierosa. - Organizacje mo�na zmienia� od zewn�trz - odpar�a. - Poprzez petycje i pikietowanie. .. - Ale od wewn�trz jest �atwiej. Zobaczysz, je�li m�czy�ni, o kt�rych ci m�wi�em, s� normalni, zanim si� obejrzysz, b�dzie to Stowarzyszenie Wszystkich. Wsp�lny poker, seks na stole bilardowym... - Gdyby ci m�czy�ni byli tacy, jak m�wisz, to ju� by to by�o Stowarzyszenie Wszystkich. No, dobrze, wst�p tam, a ja tymczasem wymy�l� jakie� has�a na plakaty. B�d� mia�a mn�stwo czasu, kiedy zacznie si� szko�a. Obj�� j� ramieniem i powiedzia�: - Wytrzymaj jeszcze troch�. Je�li w ci�gu p� roku nie dopuszcz� tam kobiet, zrezygnuj� i razem pomaszerujemy, rami� w rami�. - Stepford jest jakie� zacofane - rzek�a, si�gaj�c po popielniczk� stoj�c� na stoliku piknikowym. - Nie�le. - Poczekaj, a� si� rozkr�c�. Sko�czyli pali� i stali pod r�k�, patrz�c na szerok� �cie�k� na ��ce oraz wysokie drzewa, czarne na tle bladofioletowego nieba. �wiat�a z okien dom�w na nast�pnej ulicy, Harvest Lane, prze�witywa�y pomi�dzy drzewami. - Robert Ardrey ma racj� - powiedzia�a Joanna. - Czuj� si� tu bardz...
filmy.bajki.seriale