Eugeniusz D�bski Interview na Sacramenckiej Dziwce - Serwis mia� pan dzisiaj zab�jczy , panie pu�kowniku - powiedzia� kapitan Sandowaniss �ciskaj�c ponad siatk� d�o� swego pogromcy, pu�kownika Trefi-Ongera, odruchowo spr�bowa� te� strzeli� obcasami. Pu�kownik zawsze szacowa� i klasyfikowa� ka�dy czyn i niemal ka�de s�owo podw�adnych, a i prze�o�onych te�. Dzi�ki temu mia� w g�owie ca�y katalog odpowiednio posegregowanych czyn�w - odwa�nych, pod�ych, neutralnych, egoistycznych i wielu jeszcze innych. Co do kapitana, to doceni� talent adiutanta; oceni� jego gratulacje przychylnie - ani zbyt entuzjastyczne, ani zbyt standardowe. Wywa�one, akurat, pomy�la� o pochlebstwie. Precyzyjnie odmierzony ton, kontynuowa� rozmy�lania, i - co najwa�niejsze w pochlebstwie - dotyczy tego, z czego osobnik obg�askiwany sam si� cieszy. Serwis rzeczywi�cie mi wychodzi�, ale gdyby nawet nie, to Sando co� by znalaz�. Zdolny, psiakostka! - A tak - powiedzia� na g�os. - Zaiste - trafia�em jak rzadko. - M�g� podnie�� siatk�, by pom�c kapitanowi przej�� pod ni� z nar�czem rakiet, ale to by zalatywa�o wdzi�czno�ci� za komplement. Kapitan musia� poradzi� sobie z siatk� sam. I poradzi�. - Zapraszam na piwo - powiedzia� Trefi-Onger, gdy podw�adny wynurzy� si� po jego stronie kortu. To by�o OK. Akurat na tyle m�g� sobie pozwoli� dow�dca jedynego posterunku nad zapyzia�� planetk�, w stosunku do swojego podw�adnego. - By�oby mi mi�o. - Sandovaniss energicznie skin�� g�ow�. - Dzi�kuj�, sir, ale ma pan wizyt�, sir, tego dziennikarza. Intervipera, znaczy si�. Dob�r s��w i akcent na nich:"tego dziennikarza", jasno okre�li�y stosunek kapitana do wizyty. Trefi-Onger doskonale pami�ta� o Cesarzu Dziennikarzy, dla kt�rego ukuto nawet specjalne okre�lenie sprawno�ci zawodowej, kapitan nie mia� podstaw s�dzi�, �e skleroza skruszy�a wreszcie mur precyzyjnego i sprawnego umys�u pu�kownika; dialog by� fragmentem wi�kszej ca�o�ci - gry w wielkodusznego prze�o�onego i szanuj�cego go podw�adnego. Pu�kownik cmokn��, co mia�o znaczy�: "Potrzebne mi to jak druga dziura w dupie!". - Na cholern� �mier� o nim zapomnia�em! - rzuci� nie staraj�c si� jednak specjalnie, by zabrzmia�o to przekonuj�co. Zdar� z siebie przepocon� koszulk�, spodenki i skarpetki, wrzuci� do gardzieli pralki udaj�c, �e nie zauwa�a ruchu kapitana, kt�ry sw�j wilgotny str�j od�o�y� na p�k�. Wiedzia�, �e cho� instalacja jest wsp�lna dla wszystkich, to tak si� jako� stanie, �e akurat w tej chwili nikt nie b�dzie pra� swoich sort�w. No i dobrze, jakie� przywileje stopie� mie� musi. Kopn�� buty w szczelin� schowka, gdzie zostan� za chwil� nawil�one grzybob�jczym preparatem, potem wysuszone, nas�czone innym, przeciwpotowym tym razem specyfikiem, ponownie wysuszone, uelastyczniane i nab�yszczone. W tym przypadku r�wnie� nie zajdzie przypadek dzielenia szafki suszarni z kimkolwiek z podw�adnych. Kiedy� �udzono si�, pomy�la� wchodz�c do kabiny z lustrem, odruchowo ustawi� si� bokiem, frontem i drugim bokiem, sprawdzi� swoj� sylwetk�, kiedy� �udzono si�, my�la�, �e w przestrzeni kosmicznej naci�nie si� guzik i wyskoczy nowy mundur, nowe buty i tak dalej, ale nic darmo - wyskoczy, owszem, je�li za�adujesz tankery czym�, z czego da si� wytwarza� owe mundury i buty. Wtedy taka korweta jak nasza b�dzie wymaga�a dwukrotnie mocniejszego nap�du, a to podniesie koszt budowy sze�ciokrotnie, a wtedy... I tak dalej. Tak wi�c musimy dba� o swoje mundury i buty i tylko raz na kwarta�, pod kontrol� logistera, pozwala si� nam naciska� �w legendarny "Guziczku-Nakryj-Si�!". Dobrze m�wi�? " Guziczku nakryj si�?", a niewa�ne! Wybra� trzeci zestaw: oszcz�dnie ciep�a woda, sporo ch�odnej, wyra�na cyrkulacja temperatur, to wymaga pewnego wysi�ku od k�pi�cego - nie mo�na po prostu d�ugo tylko sta� pod strumieniem wody rozkoszuj�c si� ni�; w zestawie trzecim, kt�rego ostentacyjne u�ywanie przez pu�kownika nabra�o cech subtelnego nacisku, musisz, bracie, szybko si� namydla� i w przemy�lany spos�b sp�ukiwa�, za to twoja zu�yta ciep�a woda podgrzewa cz�ciowo twoje nast�pne porcje, tak wi�c z punktu widzenia statku jest to najefektywniejszy zestaw. Trefi-Onger wiedzia�, kto u�ywa innych zestaw�w, mimo �e do ca�ej za�ogi dotar�o, jaki tryb k�pieli sugeruje ich dow�dca. Postanowi�, �e za jaki� czas mechanik postara si�, by zacz�y ich trapi� awarie instalacji i k�pa� si� b�d� wy��cznie w zimnej. A� pojm�. Wysmakowa� ostatnie krople prysznica; gdy woda przesta�a ciec podskoczy� pod sitkiem, z zadowoleniem skonstatowa�, �e dobre p� litra wody opad�o na kratk� - suszarka b�dzie kr�cej suszy�a. Kr�c�c si� w walcu suszarni pomy�la�, �e m�g�by nieco intensywniej propagowa� oszcz�dny tryb �ycia i kt�ry� raz obieca� sobie, �e ju� nieodwo�alnie da za�odze, karabinierom i obs�udze korwety te jakie� dwa tygodnie czasu. Ostatecznie by� tu nowy, pilnowa� Sacre-D.Z dopiero od p� roku, a poprzedni dow�dca wi�zienia nie do��, �e nie zaleca� oszcz�dzania, ale, jakby umy�lnie, nara�a� si� dow�dztwu rozrzutnym stylem pe�nienia s�u�by. Za co zosta� "karnie" przesuni�ty do stolicy uk�adu Cerviss i odlatuj�c nie stara� si� nawet udawa� trze�wego. Oficer dy�urny, zarazem dzisiejszy sekretarz Trefi-Ongera, leutnant Vieltberg, przepisowo nie odda� honor�w siedz�c przed terminalem, pu�kownik przechodz�c skin�� na� r�k� i nie odzywaj�c pomaszerowa� do swojego gabinetu. Leutnant jakim� cudem, dogoni� go jeszcze przed drzwiami, zd��y� otworzy� je przed prze�o�onym i odskoczy�, gdy ten, nie zwalniaj�c ani o milimetr na minut�, min�� go rozsiewaj�c ch�odny zapach "Zest.kosmet. 4". Obszed� biurko, usiad� i wyczekuj�co spojrza� na Vieltberga. - Wywiad, panie pu�kowniku. Dziennikarz ju� czeka, przeszukany, wszystkie gadgety zneutralizowane.. - Przemyca� co�? - zainteresowa� si� blado Trefi-Onger. - Zawsze przemycaj�, panie pu�kowniku. Wydaje im si�, �e gdyby nie mieli kontrabandy poczuliby�my si� niedowarto�ciowani. A taki interviper dopiero! Pu�kownik z zainteresowaniem uni�s� brew - skoro leutnant pozwoli� sobie na prywatny, troch� toporny stylistycznie, komentarz, to powinien zobaczy�, �e dotar�o to do zwierzchnika. Co z tym zrobi - to inna sprawa. - Jak m�wi�em - dane o Jadraydonie Huttereccim do mnie na ekran - powiedzia� na g�os. - Te, pierdo�y, kt�re przy nim znaleziono tu, na st�... Albo nie, nie trzeba, niech nie my�li, �e przywi�zujemy do nich jak�kolwiek wag�. Odda� mu i nawet nie neutralizowa� tylko spryska� profitem i �ledzi�. - Ju� wcze�niej przemy�la� wszystko, teraz tylko sprawdzi�, czy post�puje zgodnie z w�asnym planem. Wskaza� palcem podajnik napoj�w: - Prosz� go�cinn� si�demk�. - Zastanawia� si� chwil�. - Wszystko. Prosi� Hutterecciego. Leutnant przepisowo wykona� zwrot, ca�e cia�o w jednej linii, unikaj�c cz�stego b��du: bioder wyprzedzaj�cych skr�t reszty cia�a, i wymaszerowa� z pokoju. Pu�kownik zerkn�� na nagle rozjarzony ekran, ale widnia�y tam tylko dobrze ju� mu znane dane o czo�owym dziennikarzu trustu IMI, gwie�dzie kilku publikator�w i prezenterze najpopularniejszego programu Sieci. Opr�cz danych statystycznych i towarzyskich znajdowa�y si� tam r�wnie� info o s�abostkach i przyzwyczajeniach Jadraydona, ale ju� przy pierwszym czytaniu Trefi-Onger uzna� je za zbyt ostentacyjne, za dok�adnie odmierzone, za - jednym s�owem - spreparowane tylko po to, by w zaskakuj�cy spos�b zyska� przewag� nad osob� usi�uj�c� zdominowa� Hutterecciego. Dlatego wcze�niej pu�kownik zamierza� podawa� trunki bez pytania, �eby dziennikarz zrozumia�: "Jeste� na tacy, ch�opie. Wiemy o tobie wszystko". Teraz zmieni� zdanie i zdecydowa�, �e postara si� u�wiadomi� Hutterecciemu, i� jest tylko petentem, a na takiego nie zwyk�o si� na pok�adzie "Tarczy" traci� niepotrzebnie czas, zapoznaj�c, na przyk�ad ze zwyczajami. Trefi-Onger wytrenowa� rano dyskretne ziewni�cie, zamierza� je wykorzysta� gdyby rozmowa si� przeci�gn�a, ale wypr�bowa� ju� teraz. Gdy nad tafl� drzwi zapulsowa� �wietlny sygna� tr�ci� taster i wsta�. Hutterecci wszed� energicznie, id�c nie wyci�ga� r�ki do powitania, pu�kownikowi pozostawiaj�c decyzj� co do formy. Trefi-Onger zdecydowa� si� na wymian� u�cisk�w i odnotowa� w g�owie, �e go�� nie si�gn��by tych szczyt�w, na kt�rych si� rozsiad�, VIPa od interview z VIPami, gdyby nie opanowa� niuans�w psychologii stosowanej, na przyk�ad zbijaj�c b�ki przed wywiadami. Pr�cz u�cisk�w wymienili powitalne neutralne u�miechy, dziennikarz dyskretnie po�o�y� na biurku zainfekowany Imperialnym Daktylogramem glejt od samego Ministra Informacji. Taki kodopis otwiera� niemal wszystkie drzwi, a przynajmniej nie pozwala� ich zatrzaskiwa� bez wa�kiego powodu przed nosem posiadacza. JH, jak wiadomo by�o powszechnie, mia� w swoim �yciu wi�cej takich kodopis�w ni� chyba ca�a reszta dziennikarzy razem wzi�ta. Rozsiad� si� wygodnie. Za�o�y� nog� na nog�, w uchu b�ysn�� masywny klips. Mia� nie za du�e, mo�e nawet proporcjonalnie za ma�e, ale pytaj�co, szacuj�co i swobodnie patrz�ce oczy, w ostrym �wietle gabinetu wygolona czaszka powinna by�a blikowa�, skoro tak si� nie dzia�o musia� przed wej�ciem �ysin� pokry� matem. Innym zaakcentowanym przez natur� elementem twarzy dziennikarza by�a wydatna, jakby opuchni�ta dolna warga , wyra�nie "za du�a" jak na dany wykr�j ust i dlatego wystaj�ca poza warg� g�rn�. - Dawno ju� nie oddala�em si� na tak� odleg�o�� od Centrum Systemu - powiedzia� Jadraydon. Ale� zadupie, przet�umaczy� sobie Trefi-Onger. U�miechn�� si� podst�pnie i zapyta�: - Zna pan taki dom, w kt�rym szambo znajdowa�by si� w salonie? - Kryguje si� pan, pu�kowniku - bez pardonu zaatakowa� Hutterecci. - Nikt nie o�mieli�by si� nazwa� pana, dow�dcy najwa�niejszego wi�zienia cesarskiego, szefem szamba. Pu�kownik wyczu�, �e powinien teraz u�miechn�� si� wdzi�cznie, powinien, ale tego nie zrobi�. Ni...
noczesc