Świat Kłamstw Rozdział 8.pdf

(57 KB) Pobierz
Świat Kłamstw Rozdział 8
NIT`TD] 4
„Nieudana podróż
Następnego dnia po śniadaniu, gdy byłam już spakowana i
gotowa do drogi, zeszłam na dół, gdzie wszyscy na mnie czekali.
Kiedy znalazłam się na przedostatnim stopniu, spojrzałam
przed siebie i ujrzałam dwie roześmiane twarze, ale zaraz, zaraz.
A gdzie jest Jon i Nate? Rozejrzałam się wkoło i moim oczom
ukazał się lekko podminowany, ale sztucznie uśmiechnięty Jon,
oparty o framugę drzwi z założonymi rękami na piersi. Tylko
gdzie jest Nate? Tak, to jest dobre pytanie.
Będzie mi ciebie brakować usłyszałam lekko smutnawy
głos Aly, której słabo wychodziło ukrycie negatywnych uczuć. –
Bez was będzie tutaj strasznie pusto. Dzięki tobie coś tu się
wreszcie działo, jeśli nie wybuchająca kanapa, to przepyszne
śniadanie zaśmiała się, a ja z nią. Gdy tak wszyscy próbowali się
powstrzymać się od śmiechu, na policzku koleżanki zobaczyłam
zabłąkaną łzę.
Nie czekając podeszłam do niej i mocno ją uścisnęłam. Ona
od razu odwzajemniła gest, po czym zaczęła szlochać. Nie
wiedziałam, że można się z kimś zżyć w tak krótkim czasie. Ja z
Alyson dużo nie rozmawiałyśmy, ale pomiędzy nami utworzyła się
tak bardzo mocna więź, jakbyśmy znały się od lat.
Odkleiłyśmy się od siebie, a wtedy usłyszałam chrząknięcie.
Spojrzałam do góry, by spojrzeć prosto w smutne, błękitne oczy.
Boże, ludzie. Ja nie umieram, po prostu wyjeżdżam na jakiś
czas. Na pewno tutaj wrócę, nie pozbędziecie się mnie tak łatwo
uśmiechnęłam się promiennie do Nicka, wtedy on zrobił krok do
przodu i mocno mnie uścisnął.
Tylko nie podpal szkoły przez przypadek, to zabytek
wyszeptał mi we włosy. Zaczęliśmy chichotać, ale reszta nie
wiedziała o co chodzi.
Kiedy żegnałam się z przyjaciółmi, nagle ktoś odkaszlnął. Czy
oni wszyscy muszą tak zwracać na siebie uwagę?
Odwróciłam się w kierunku osoby, która wydała ten dźwięk.
Był to Jon.
Musimy ruszać, czekamy w samochodzie powiedziawszy
to beznamiętnym tonem, odwrócił się na pięcie i znikł mi z
zasięgu wzroku.
Wyszłam z domu, następnie poszłam za Nickiem, który
pomagał mi przenieść bagaże do auta. Szczerze mówiąc, nie
wiedziałam, gdzie mieści się garaż, bo zawsze wychodziłam ze
strony ogrodu. Nieoczekiwanie zdałam sobie sprawę, że tak
właściwie nie wiem w jakim miejscu się znajduję.
Gdy już dotarliśmy do auta, chłopcy siedzieli z przodu,
czekając aż Nick spakuje moje rzeczy do niewielkiego bagażnika.
Byłam zaskoczona, że jeżdżą Chevroletem Impalom z 1967 jeśli
się nie mylę. Przecież to zabytek, ale za to jaki porządny.
Pamiętam, że mój były jeździł takim, ale odsprzedał go na części.
Wsiadłam do samochodu, od razu zajmując miejsce z tyłu.
Ledwie zamknęłam drzwi, auto ruszyło.
Tak w ogóle to gdzie my jesteśmy? Znaczy się, w jakim
mieście zapytałam Jona.
Znajdujemy się na przedmieściach miasta Rock Hill w
stanie Georgia odpowiedział. Czyli wychodzi na to, że daleko
mnie wywieźli. Przecież ja mieszkam w Los Angeles.
A gdzie znajduje się ta szkoła? spytałam.
W mieście Canton, w stanie Ohio. To jest jakieś osiemset
dziewięćdziesiąt mil stąd, czyli jakieś piętnaście godzin jazdy,
plus postoję, więc lepiej idź spać. Tym razem odezwał się Nate.
W końcu. Po wczorajszym incydencie zwrócił się do mnie po raz
pierwszy, lecz głos miał jakiś zgaszony.
Kurcze, ale namieszałam. Po prostu już się gubię we
własnych uczuciach. Jak ja mogłam mu to zrobić, a Jonowi? On
nawet nie wiedział o co chodzi.
Spojrzałam na nich i zobaczyłam coś zdumiewającego.
Wcześniej tego nie widziałam ale teraz, gdy siedzieli ramię
w ramię było widać, że są braćmi. Podobne rysy twarzy, takie
same, jędrne usta. Dziwne było to, że są wręcz swoimi
przeciwieństwami.
Jon, porywczy, wygadany, zabawny, aczkolwiek czasem
brutalny, a Nate, spokojny, miły, troskliwy, trochę skryty, jednak
potrafi być duszą towarzystwa.
Mam twardy orzech do zgryzienia, ale tym pomartwię się po
krótkiej drzemce.
Nie wiedziałam, że jestem tak wyczerpana dopóki oczy nie
zaczęły same mi się zamykać. Może to przez tą nocną
przechadzkę?
Ułożyłam sie wygodnie, oparłam głowę o zagłówek i
pozwoliłam na to, by ciemność powoli zabrała mnie w swe objęcia.
Obudził mnie dźwięk jakby tłuczonej szklanki. Zaspana
otworzyłam oczy. Miałam na sobie pełno małych odłamków
rozbitego szkła. Rozejrzałam się wokoło. Pierwszą rzeczą, która
przykuła moją uwagę była rozbita tylna szyba w aucie i co dziwne,
samochód stał w miejscu.
Na dworze było ciemno jak w grobie. Spojrzałam w stronę
chłopaków, lecz oni byli nieprzytomni, ogarnął mnie strach.
Nieoczekiwanie usłyszałam jak coś zbliża się do naszego
pojazdu. Szybko nachyliłam się ku Jonowi i zaczęłam go
szturchać oraz krzyczeć, by się zbudził, lecz on ani drgnął. W
pewnym momencie tylne drzwi otworzyły się, następnie poczułam
jak coś chwyta mnie w tali, po czym brutalnie wyciąga na
zewnątrz. Ostatnie co pamiętam, to mój krzyk.
Ocknęłam się ze strasznym bólem głowy. Czułam się
okropnie. Spróbowałam poruszyć ręką, ale przyszło mi to z
trudem. Nagle przypomniałam sobie co się stało. Auto, dziwna
postać wyciągająca mnie z niego i mój własny, przeraźliwy krzyk.
Momentalnie rozchyliłam powieki i wyprostowałam się. Bolało
jak cholera, przez co łzy napłynęły mi do oczu, lecz nie
pozwoliłam, by spłynęły po moim policzku.
Omiotłam wzrokiem spojrzenie. Znajdowałam się w dużej
sypialni. Ściany były koloru lapislezuli, meble barwy piaskowej, a
łóżko ogromne.
Przepiękne i masywne, wykonane z drewna. Okryte pościelą,
kolorem przypominającą ciepłe karaibskie morze, która bardzo
dobrze pasowała do reszty pokoju. Biały baldachim lekko
trzepotał na wietrze wpadającym do pomieszczenia poprzez
otwarte okno balkonowe.
W pewnym momencie zrobiło mi się strasznie niedobrze,
dlatego też wzrokiem poszukałam drzwi do łazienki.
Gdy już odnalazłam niewielkie wejście po prawej stronie od
łóżka, z trudem tam dotarłam. Wszystkie mięśnie odmawiały
posłuszeństwa, więc co chwila upadałam. Kiedy dotarłam do celu,
mdłości ustały i zła przyczołgałam się z powrotem do łóżka.
Nie mogąc skupić się na niczym innym prócz bólu, zaczęłam
sobie podśpiewywać moją ulubioną piosenkę Taylor Momsen "
Make me wonna die". Dopiero po godzinie zasnęłam.
Zbudził mnie charakterystyczny dźwięk przekręcanego w
zamku klucza. Ktoś wszedł do pokoju, zamykając za sobą drzwi.
Nieznany mi osobnik zbliżył się do mnie, stanął w miejscu, po
czym westchnął.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin