15184.txt

(526 KB) Pobierz
Prolog

JL woja nowa przyjaciółka wzbudza w Londynie sensa cję, Masters. Socjeta uważa, że jest ogromnie zabawna. Charles Trescott siedział przed kominkiem. Upił łyk bran dy, po czym obrzucił gospodarza przebiegłym spojrzeniem. - Ponieważ, nie wiadomo dlaczego, postanowiłe w rodku sezonu zamknšć się w tej wiejskiej głuszy, pomylałem, że lepiej żeby wiedział, co dzieje się w miecie. - To bardzo miłe, że chciało ci się zboczyć z drogi, by przekazać mi najwieższe plotki. - Cóż, bioršc pod uwagę fakt, iż twoje nazwisko znajduje się obecnie na ustach wszystkich, mój wyczyn to naprawdę nic wielkiego. Wiem, jak takie historie cię irytujš. Trescott, znudzony, rozpustny trzydziestolatek, zamilkł, nie trudzšc się zbytnio, by ukryć wyraz zaciekawienia na twarzy. - Mylisz się, Trescott. Nic mnie nie obchodzi, co opowia dajš sobie przy herbatce osoby z towarzystwa. Goć wyglšdał na zawiedzionego, ale nie zniechęconego. Jak uparte dziecko, zamierzajšce rozwcieczyć lwa w klat ce, uczynił następny krok w celu wywołania u rozmówcy pożšdanej reakcji. - Muszę przyznać, że tak jak i reszta jestem bardzo ciekaw, dlaczego pozwalasz tej pani na tak bulwersujšce zachowanie. Cały wiat wie, że wymagasz od swoich kocha nek całkowitej dyskrecji. Sšdziłem, że to jedna z twoich sławnych zasad. Marcus Valerius Cloud, hrabia Masters, wolno obrócił kryształowš szklaneczkę w dużych, szorstkich dłoniach. Przyglšdał się odbiciu płomieni uwięzionych w głęboko

rzebionym szkle.

7

T


AMANDA QUICK

Kilka miesięcy temu zainteresowały go zadziwiajšce właciwoci wiatła i szkła. Przeprowadził wiele ekspery mentów z pryzmatami i lustrami. Badania doprowadziły go do obecnej pasji zwišzanej z teleskopami. Astronomia okazała się tak fascynujšcš na ukš, że nie baczšc na szczyt sezonu wyjechał z Londynu i w celu prowadzenia badań zamknšł się w jednej ze swo ich odleglejszych posiadłoci. Nocne niebo tu, w Yorkshi re, było przejrzyste i czyste, zupełnie inne niż to rozcišga jšce się nad miastem, przesłonięte dymem, niemożliwe do oglšdania przez teleskop. Zawsze taki był. Już w dzieciństwie, które spędził na rodzinnej farmie w Yorkshire, pochłaniały go zagadnienia zwišzane z mechanikš, technikš, naukami cisłymi. kierowała nim pasja odkrywania, tworzenia nowego, potrzeba zrozumienia zasad i praw rzšdzšcych najróżniej szymi zjawiskami. styMarcus który sformułował kilka lat temu i od którego nigdy nie odstępował. Zasady były proste i jasno sformu łowane:

szprych powozów po zegary, od pozytywek po gwiaz dy,Od

lubił zasady, zwłaszcza własne. Posiadał osobi zestaw,

Nigdy powtórnie się nie żenić.

Nigdy innymi

nie dyskutować o ˇprzeszłoci.

Nigdy nie tłumaczyć się ze swojego postępowania przed zmieniać raz podjętej decyzji tami. Nigdy nie wišzać się z dziewicami lub zamężnymi kobie Marcus oderwał wzrok od szklaneczki. Zazwyczaj nie przejmował się zbytnio Trescottem, jako typowym okazem zarozumiałego, rozwišzłego hulaki, którego morale pozwa lało żerować na niewinnych i na ludziach o niższej pozycji społecznej. - Opowiedz mi, cóż takiego uczyniła owa pani, że wywo łała takie komentarze - odezwał się, specjalnie przyjmujšc obojętny ton. 8

nie cofać się przed wyznaczonym sobie celem ani też nieNigdy

KOCHANKA Oczy Trescotta rozbłysły złoliwie. - Kršży plotka, że cię rzuciła i rozglšda się za nowym kochankiem. Cały Londyn wpadł w podniecenie. - Naprawdę? - Pani Bright pojawiła się w towarzystwie dwa tygodnie temu i podbiła wszystkich. Nikt nie wierzy, że odeszła od ciebie za twoim przyzwoleniem. Doprawdy ogromnie za dziwiajšce, bioršc pod uwagę twojš, nazwijmy to tak, sła wetnš reputację, nie sšdzisz? Marcus lekko się umiechnšł, ale niczego nie skomen tował. Nie usatysfakcjonowany tš reakcjš Trescott natychmiast wytoczył nowš broń. - Doskonale wiesz, że uważa się ciebie za niezmiernie tajemniczego i prawdopodobnie najbardziej niebezpiecz nego mężczyznę w całym Londynie. - To tak jak z pięknem, Trescott. Tajemniczoć i niebez pieczeństwo czajš się w oczach patrzšcego. - Plotki o twojej przeszłoci zapewniajš ci pozycję męż czyzny legendy, Masters. To naturalne, że każda kobieta, które zdobyła się na odwagę, by cię odtršcić, musi wzbu dzić komentarze i spekulacje. - Jakżeby inaczej. Trescott zmrużył oczy. - Pozwolę sobie zauważyć, że ta kobieta jest zdumiewa jšca, nawet jak na ciebie, sir. Gdzie udało ci się znaleć tak czarujšcš wdowę? - Widziałe jš? - Oczywicie. - Trescott zakaszlał. - Paniš Bright widuje się wszędzie. Bez niej każde przyjęcie czy bal jest niewypa łem. Twoja dama jest jak do tej pory najbardziej fascynu jšcym stworzeniem, jakie pojawiło się w towarzystwie już od wielu lat. - Uważasz, że jest fascynujšca, Trescott? - Jak najbardziej. Wszyscy majš takie zdanie. Nie wiesz, że nazywajš jš Gwiazdš? - Tak? Trescott wzruszył ramionami. pięknociš. Ale przecież sam najlepiej wiesz, w czym - Oczywicie nie chodzi o9 to, że jest jakš skończonš


AMANDA QUICK

rzecz. Tak czy inaczej, jest w niej co, co przycišga wzrok, nie mam racji? Przypuszczam, że jej przydomek wzišł się ze sposobu, w jaki się ubiera. - A tak. Jej suknie. Wyobra sobie, kochanka legendarnego lorda wystę pujšca w bieli jak jaka pierwsza dziewica. Co niesamo witego. rozmówcę. - Nadal gustuje w bieli? - Nigdy nie pokazuje się w innych kolorach - zapewnił go Trescott. - Ogromnie oryginalne. Przy okazji, ten jej mieszny biały powozik ze złotymi dodatkami stanowi po wód zazdroci wszystkich kobiet w miecie. Założę się, że niele za niego zapłaciłe. Nie obrazisz się, jeli zapytam, ile dokładnie cię kosztował? na-ogień. Nie przypominam sobie w tej chwili. - Marcus zerknšł - Widać musiałe obrzucić jš tyloma wiecidełkami, że przy nich koszt powozu i tych wspaniałych gniadych klaczy nic nie znaczył, hmm? Goć westchnšł. - Nie zawracam sobie głowy takimi szczegółami. tym- jak sam Krezus. No cóż, bez obrazy, sir, ale to oczywi To musi być przyjemne uczucie, kiedy się jest boga ste, że te małe pazurki sporo od ciebie wyszarpnęły, zanim ich włacicielka postanowiła poszukać sobie nowego ko chanka. łych mężach. - Wdowy zazwyczaj sporo dziedziczš po swoich zmar ny-żywot, gdzie w Devon. - Trescott rzucił Marcusowi Mówi się, że pan Bright był leciwy i wiódł odosobnio chytre spojrzenie. - Mógł zostawić jej jakie pienišdze, ale towarzystwo jest przekonane, że skorzystała głównie przy tobie, Masters. mnoci. - Wiesz, jak to jest. Mężczyzna musi płacić za przyje Trescott umiechnšł się niewyranie, po czym zebraw szy się na odwagę, wsunšł dłoń prosto w klatkę lwa. 10

wykrzywił twarz w złoliwym umiechu. -Trescott

naMarcus przestał obracać szklaneczkę w rękach. Spojrzał

KOCHANKA - Jakie to uczucie dać się wykorzystać tak przebiegłej kobiecie, która teraz postanowiła znaleć sobie innego, by zastšpił ciebie w łożu? - Trudno mi jest w danej chwili dokładnie opisać, co przeżywam, Trescott. - Założę się, że chyba każdy mężczyzna z towarzystwa powięciłby fortunę, by tylko móc zajšć twoje miejsce w jej buduarze. - Też tak sšdzę. - I oczywicie w jej towarzystwie widuje się wszystkich twoich znajomych, zwłaszcza tych, z którymi grywasz w karty - kontynuował goć. - Najczęciej sš to Lartmore, Darrow, Ellis i Judson. A także kilku fircyków w stylu Hoyta. Ci zabawiajš jš, jak tylko potrafiš, byleby tylko widzia no, że dopuszcza ich do swojego kręgu. - Niektórzy uczyniš wszystko, żeby dotrzymać kroku modzie. - A propos mody - rzucił Trescott. - Pani Bright dosko nale zna się na antycznych przedmiotach i ta znajomoć przycišgnęła do niej wiele dam z towarzystwa. Wiesz, jak to jest ostatnio. Wszystkie kobiety z naszej klasy pragnš zmie nić wystrój wnętrz swoich domów na styl klasyczny. Każda chce, by jej dom wyglšdał bardziej autentycznie niż inne. - Starożytnoć - miękko powtórzył Marcus. - To teraz szał, a twoja pani Bright wydaje się wiedzieć zupełnie sporo na ten temat. Spędziła rok podróżujšc po Włoszech i studiujšc zabytki starożytnoci. - Trescott po kręcił głowš. - Muszę się przyznać, że nie bardzo przepa dam za kobietami z intelektem. - To zrozumiałe, gdy się wemie pod uwagę twój własny. Trescott nie zauważył ukrytej w słowach zniewagi. - Czy jej niesamowite zachowanie nic dla ciebie nie znaczy? - Uważam, że jest... - hrabia przerwał, szukajšc odpo wiedniego słowa - interesujšce. - Interesujšce! To wszystko? Do diabła, człowieku, wła nie w tym momencie twoja była kochanka upokarza cię w jednym z najznamienitszych salonów Londynu. - Może i nie wszystko, ale nie zamierzam nic więcej dodawać. Czy wyczerpałe już zasób nowin, Trescott? 11


AMANDA Goć niemal zawył.

QUICK

- Oczywicie, czy to nie wystarczy? - Wystarczy. Zupełnie. Zapewne chciałby się już zbie rać. - Marcus zerknšł na zegar. - Zaczyna się ciemniać, a najbliższy zajazd znajduje się spory kawałek stšd. Trescott zacisnšł usta. Jeli liczył na zaproszenie na nocleg w Cloud Hall, spotkał go gorzki zawód. Podniósł się. - Miłego wieczoru, Masters. Domylam się, że tej nocy będziesz miał się nad czym zastanawiać. Cieszę się, że nie jestem w twojej skórze. To straszliwie irytujšce, kiedy ko chanka robi z ciebie głupca. Odwrócił się i wymaszerował z biblioteki. Marcus czekał, aż drzwi zamknš się za gociem. Potem wstał, przemierzył pokój i zatrzymał się przy oknie. Na czystym niebie nie zauważył nawet jednego obłoku. Zalewała go złotopomarańczowa powiata, znikajšce kolo ry wiosennego dnia. To będzie dobra noc do obserwowania gwiazd przez nowy teleskop. Zamierzał spędzić resztę miesišca tutaj, w Yorkshire. Teraz jednak wyglšdało na to, że będzie musiał nieco wczeniej wrócić do Londynu. Ciekawoć, cecha jego charakteru, tak samo mocna jak zmysłowoć, została ogromnie pobudzona. Wbrew londyńskim plotkom nie posiadał obecnie ko chanki. Już od czterech miesięcy nie łšczył go zwišzek z żadnš kobietš. Ze swojš ostatniš przyjaciółk...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin