Dawid Weber Steve White W martwym terenie ROZDZIAŁ I NIM ZAGRZMI GROM Kršżownik spoczywał w bezruchu, a wszystkie aktywne systemy, których emisja mogłaby zdradzić jego obecnoć, zostały wyłšczone. Pasywne sensory natomiast bez prze- rwy sprawdzały przestrzeń. Okręt był niczym dryfujšcy rekin ukryty w bezmiarze wód i czekajšcy na pojawienie się ofiary. - I co, Ursula, uważasz, że ten cyrk jest gotów do dro gi? - spytał komodor Lloyd Braun, spoglšdajšc z umie chem na swego kapitana flagowego. Ponieważ dowództwo uznało, że 27. Flotylla Zwiadu Kartograficznego jest zbyt małym zwišzkiem taktycznym, by jej dowódca potrzebował szefa sztabu, komandor Els- wick oprócz tego, ze była kapitanem flagowym, stała się też odpowiednikiem szefa sztabu komodora Brauna. Po- czštkowo jš to deprymowało, jako że stanowiło całkowitš niespodziankę, ale czas i praktyka zrobiły swoje. Ponie- waż była kompetentnym oficerem, szybko weszła w nowš rolę. - Jeli główny treser jest gotów, to reszta tez, sir - odparła z kamiennš minš. Braun rozemiał się. [ 11 ] - W takim razie ruszamy. Ku chwale Federacji i tak dalej. Oczywicie, sir. Elswick spojrzała na oficera łšcz nociowego i poleciła: - Allen, poinformuj kapitana Chel- twyna, ze dokonujemy tranzytu. Aye, aye, ma'am. Elswick przeniosła spojrzenie na oficera astronawiga- cyjnego i rzekła: - W drogę, Stu! Aye, aye, ma'am potwierdził ten i polecił sterni kowi: Proszę wzišć wyznaczony kurs, bosmanie Malt- hus, ale delikatnie, dopóki nie wyczujemy pršdu. - Aye, aye, sir. Przysłuchujšcy się temu wszystkiemu komodor Braun z doskonale udawanš nonszalancjš popijał kawę i przy- glšdał się symbolom zmieniajšcym się na ekranie nawiga- cyjnym fotela. Gdy obejmował 27. Flotyllę, niepokoiło go, iż do jej składu dokooptowano 73. Dywizjon Lotniskow- ców Eskortowych pod dowództwem kapitana Alexa Chel- twyna. Cheltwyn należał do Marynarki Federacji, a nie do Zwiadu Kartograficznego, a dzięki szarzy został auto- matycznie zastępcš Brauna. Ten za zbyt dobrze znał hi- storię i wiedział, na jakie problemy natrafiały niejedno- krotnie jednostki Zwiadu Kartograficznego, by martwiła go obecnoć uzbrojonej eskorty, stšd tez nie traktował ofi- cerów floty z radosnym lekceważeniem jak, wielu jego ko- legów. Wolałby jednak, by jego zastępcš była Ursula Els- wick czy dowodzšcy Ute Roddy Chirac, a nie znajdujšcy się na lekkim kršżowniku FNS Bremerton kapitan Chel- twyn. Jego zastrzeżenia na szczęcie szybko zniknęły - Alex nie miał dowiadczeń badawczych tamtych dwojga, ale był bystry i inteligentny. Był tez dobrym taktykiem, co mia- ło znaczenie nie tylko w czasie wojny. Poza tym, ku mi- łemu zaskoczeniu Brauna nie obnosił się z tym, ze pewne rzeczy wie lepiej. Współpraca przebiegała znacznie lepiej, niz Braun się poczštkowo spodziewał; obecnie był szcze- [ 12 ] rze zadowolony, ze to włanie Alex dowodzi eskortš je- go szeciu kršżowników kartograficznych. Co prawda jak zwykle to nie wrodzy obcy, tylko nuda była największym zagrożeniem, ale miło było wiedzieć, ze w razie potrzeby ma się pod rękš kompetentnie dowodzonš pomoc. Braun przerwał rozmylania, widzšc, jak symbol przed- stawiajšcy FNS Argive zbliża się do punktu przestrzeni widocznego jedynie dla sensorów. - Fala grawitacyjna właciwa dla typu osiem - za- meldował porucznik Channing. - Tranzyt za dwadziecia pięć sekund, sir. Braun kiwnšł głowš. Odkšd czterdzieci standardowych lat temu Arapaho wykrył warpa, dokonujšc wstępnego rozpoznania systemu, wiadomo było, ze jest to warp typu osiem, ale Zwiad Kartograficzny uważał się za jednost- kę elitarnš, dokładnie wykonujšcš swojš pracę, dlatego Channing obliczył i sprawdził wszystko od poczštku. Co skutecznie pomogło mu ukryć zdenerwowanie, jako ze był nowicjuszem. Braun umiechnšł się w duchu sam stracił rachubę, ileż to razy wykonał pierwszy tranzyt do nieznanego sy- stemu Nie znaczyło to naturalnie, że przed każdym na- stępnym się nie denerwował, i wiedział, że tak pozosta- nie, dopóki naukowcy nie wynajdš wreszcie tych od lat obiecywanych sond zdolnych do samodzielnego tranzytu w obie strony. Dopóki to nie nastšpi, jedynym sposobem, by sprawdzić, dokšd prowadzi każdy nowy warp, było wy- słanie tam jednostki Zwiadu. Co mogło być niezbyt miłe dla tejże jednostki i jej załogi, bo choć przytłaczajšca więk- szoć takich tranzytów okazywała się czystš rutynš, ist- niały jednak wyjštki od reguły. Wszyscy słyszeli o jed- nostkach, które wyszły z warpa zbyt blisko systemowego słońca lub czarnej dziury, by mieć choćby cień szansy na przetrwanie. Dlatego włanie częć oficerów Zwiadu chciała zamiast dużych jednostek wykorzystywać pinasy, które były w stanie samodzielnie dokonać tranzytu, a wyma- gały jedynie szecioosobowej załogi, nie za liczšcej ponad [ 13 ] trzysta osób, jak kršżowniki klasy HWfi, do których na leżał Argiue. n Dowództwo jak dotšd nie zgadzało się na to, argumentu- jšc, że wypadki w normalnej przestrzeni powodujš znacz- nie większe straty niz badanie nowych warpów i syste- mów. Statystycznie rzecz bioršc, członek załogi jednostki Zwiadu miał większe szansę zginšć od uderzenia pioruna na przepustce, niz dokonujšc tranzytu zwiadowczego. Po- za tym możliwoci przetrwania kršżownika o masie 40 tysięcy ton były nieporównywalne z bezpieczeństwem za- pewnianym przez pinasę, co stanowiło trudny do podwa- żenia argument na rzecz obowišzujšcej doktryny. Pinasy nie posiadały osłon, uzbrojenia czy rodków do prowadzenia wojny radioelektronicznej zwanych w skró- cie ECM-ami. Kršżowniki klasy Hun miały to wszystko, a ich generatory osłon specjalnie wzmocniono, by wytrzy- mały wyjcie z warpa w pobliżu gwiazdy. Mogły też się bronić, gdyby napotkały wrogich obcych, co nie zdarzało się często, ale jednak się zdarzało. A zamontowane na nich ECM-y trzeciej generacji pozwalały skutecznie ukryć ich obecnoć, pomimo iż sygnatury energetyczne miały o wie- le silniejsze niz pinasy. Jeli nikt nie obserwował wylo- tu warpa dokładnie w chwili dokonywania tranzytu, krš- żownik klasy Hun mógł zniknšć sensorom w maskowaniu elektronicznym, co w przypadku pinasy nie wchodziło w grę. No i miał też znacznie lepsze sensory tak pasywne, jak i aktywne. Z tych powodów Braun przyznawał rację do- wództwu. Można to było ujšć tak: jednostki zdolne znisz- czyć lekki kršżownik zwiadowczy pojawiały się we wszech- wiecie o wiele rzadziej niż te zdolne zniszczyć pinasę. - Tranzyt! - zameldował Channing. Żołšdek Brauna fiknšł kozła. Tranzyt zawsze zaburzał działanie błędnika. Braun spotkał co prawda w życiu paru kłamców twierdzšcych, ze nie odczuwajš w takich mo- mentach żadnych dolegliwoci, ale nie znał nikogo, czyje zachowanie by to potwierdzało. Pomylał o tym przelotnie, a potem skupił uwagę na 14 ekranie nawigacyjnym. Nadchodził bowiem jeden z tych inomentów, dla których wstšpił do Zwiadu Kartograficz- nego. Należał do osób, które po prostu muszš wiedzieć, co jest za następnš górš. Perspektywa obejrzenia przed wszystkimi innymi nowego systemu planetarnego była po- kusš nie do odparcia. I mimo ze dowiadczył tego już wie- lokrotnie, każdy następny tranzyt do nowego systemu prze- pełniał go podnieceniem i radociš. - Gwiazda typu M9 - zameldował Channing. Informacja była rozczarowujšca, gdyż czerwony karzeł jako słońce systemowe praktycznie wykluczał możliwoć znalezienia nadajšcych się do skolonizowania planet. Co naturalnie nie znaczyło, ze system był bezużyteczny - wiele takich, w których ludzie nie zakładali kolonii, oka- zywało się ważnymi węzłami tranzytowymi czy tez... - Warp typu czternacie, sir! - zameldował Channing, przerywajšc mu rozmylania. Braun drgnšł, usiadł prosto i polecił: s' , - Proszę potwierdzić! Ť, < Zrobił to odruchowo, jako że oficerowie klasy Chan- ninga nie popełniali błędów. - Potwierdzone, sir stwierdził po paru sekundach Channing. - Typ czternacie, bez żadnych wštpliwoci. - Doskonale. Kapitan Elswick, proszę przygotować kap sułę, ogłosić stan podwyższonej gotowoci bojowej i uak tywnić maskowanie - polecił spokojnie Braun. Były to standardowe rodki ostrożnoci stosowane przy napotkaniu zamkniętego warpa. Nie należało się niezdro- wo podniecać. Zamknięte warpy mogły kryć sporo nie- spodzianek, ale występowały doć często. - Aye, aye, sir - potwierdziła Elswick. - Allen, proszę wystrzelić kapsułę. Poruczniku Channing, podwyższony stan gotowoci, plan Baker. - Aye, aye, ma'am potwierdzili wymienieni zgodnym chórem. Na ekranie symbol oznaczajšcy kapsułę kurierskš znik- nšł w warpie, a ten oznaczajšcy FNS Argive rozpoczšł [ 15 ] powolny ruch po spirali, ukryty przez maskowanie elek- troniczne. Przeszukiwał przestrzeń jedynie przy użyciu pasywnych sensorów. Na mostku znów zapanowało na- pięcie, a Braun zmarszczył brwi, przypominajšc sobie otrzy- mane rozkazy. Sprawdzenie warpa odkrytego czterdzieci standardo- wych lat temu w systemie Indra nie było pilnš sprawš. Przede wszystkim dlatego, że w pobliżu, konkretnie w od- ległoci pięciu tranzytów, nie istniały pierwotnie ludzkie kolonie. Sytuacja zmieniła się dopiero po zasiedleniu Ere- bor i Merriweather. Ponieważ Zwiad Kartograficzny jak wszystkie agendy rzšdowe zdominowanej przez Planety Korporacji Federacji Ziemskiej cierpiał na chroniczne nie- dobory budżetowe, w pierwszej kolejnoci zajmował się rejonami o dużym nasileniu ruchu, a w ostatniej typo- wo odkrywczymi wyprawami na słabo zaludnione obszary Pogranicza. Głównym powodem było jednak to, ze przez cały ten czas z tego warpa nic nie wyleciało, co sugerowało, ze nie prowadzi on do obszaru zamieszkanego - ani przez jakš znanš, ani też jeszcze ni...
GAMER-X-2015