Gerard Labuda - Mieszko I.pdf

(1539 KB) Pobierz
Microsoft Word - Gerard Labuda Mieszko 1
1
GERARD LABUDA
MIESZKO I
WSTĘP
Nic pewnego nie wiemy o przodkach Mieszka I, pierwszego historycznego władcy Polski. Już
nasi najstarsi dziejopisarze, Anonim tzw. Gali i Mistrz Wincenty, zwany Kadłubkiem, oddaleni od
początków dynastii książęcej odległością dwu i trzech wieków, przekazali tylko wiązkę imion,
osnutych pajęczą siecią legend, a nawet uczonych zmyśleń u drugiego z nich. W pamięci
„starców" związanych z dworem książęcym na przełomie XI i XII wieku, utrwaliła się postać
Piasta, książęcego rataja z gnieźnieńskiego podgrodzia, którego syn Siemowit miał przejąć tron
po legendarnym Pąpielu (Popielu) i zapoczątkować nową dynastię, nazwaną z czasem
piastowską, w osobach Lestka i jego syna Siemomysła, który z kolei dał życie Mieszkowi.
Jedni, jak to zwykle bywa w tego rodzaju dociekaniach, uznają wiarygodność tej zaczątkowej
listy dynastycznej, inni, kierując się zawodowym sceptycyzmem, jej prawdziwości nie
zawierzają. Nie musimy rozstrzygać tego sporu, bo i tak nic więcej nie dowiemy się
O tych czasach, słusznie nazwanych przedhistorycznymi, choć są też zwolennicy nazwania ich
bajecznymi.
Historyczne dzieje Polski zaczynają się więc od syna Siemomysła, Mieszka I, którego panowanie
dość nagle zostało oświetlone nie tylko stosunkowo obfitymi, jak na tamten czas, doniesieniami
kronik i roczników, głównie niemieckich, lecz także własnymi, zresztą bardzo skąpymi
zapiskami roczników, a w formie regestowej dokumentem zawierającym coś na kształt
„ostatniej woli" Mieszka. Pozwalają one na odtworzenie łańcucha wydarzeń, które w sumie dość
wyraźnie ukazują poszczególne ogniwa rozwijającego się przestrzennie i ustrojowo państwa.
Odtwarzając te ogniwa i zmierzając do całościowego ujęcia poczynań księcia Mieszka na arenie
międzynarodowej, o których wiemy najwięcej, jak i też kształtowania przez niego niezbędnych
w tej działalności wewnętrznych instytucji państwowych, o których w świetle istniejących
wiadomości źródłowych wiemy o wiele mniej, starałem się poddać sprawdzeniu znaną
maksymę rzymskiego pisarza Kajusza Sallustiusza, iż „państwa łatwo utrzymują się [przy życiu]
tymi sprawnościami, którymi od początku zostały zrodzone". Na tej drodze Mieszko najbardziej
trwałe rezultaty osiągnął przez jednoczenie prawie wszystkich plemiennych ziem polskich w
granicach swego państwa.
Jakie to były umiejętności i jak zadziałały, na to pytanie musi odpowiedzieć historyk. Nad tym
zagadnieniem zastanawiali się najświetniejsi polscy mediewiści, którzy w swych badaniach
zajęli się czasami i Mieszka l, i Bolesława Chrobrego. Na ich czele można postawić aż trzech
koryfeuszy: Stanisława Zakrzewskiego, Romana Gródeckiego i Kazimierza Tymienieckiego; obok
nich wymienić jeszcze trzeba Władysława Abrahama, którego głos w tych sprawach był nieraz
tylko pośredni, ale za to znaczący.
225410689.001.png 225410689.002.png
2
Nieco później dołączyli do nich: Stanisław Kętrzyński, Zygmunt Wojciechowski oraz Henryk
Łowmiański, a całkiem ostatnio Jerzy Strzelczyk, podobnie jak Zakrzewski, autor dwu dzieł
poświęconych zarówno Mieszkowi, jak Bolesławowi Chrobremu.
Każdy z tych badaczy ma swoją wizję Mieszka, jako twórcy państwa piastowskiego; jest więc w
czym wybierać.
Z czasami Mieszka I zetknąłem się w mojej młodzieńczej rozprawie o zależności pierwszej
misyjnej organizacji Kościoła polskiego (pod nazwą biskupstwa poznańskiego) od metropolii w
Magdeburgu. Był to głównie dialog i dyskusja z ówczesnymi czołowymi historykami
niemieckimi (Paul Kehr i Albert Brackmann), czemu patronowali nauczyciele akademiccy
Kazimierz Tymieniecki i Leon Koczy.
Dla mnie najważniejszymi partnerami w toczącym się wtenczas dialogu historiograficznym byli
najpierw Zygmunt Wojciechowski (1939), później zaś Henryk Łowmiański, a to ze względu na
ich analityczne podejście do źródeł. Oprócz wielu poglądów zbieżnych musiało się wytworzyć
między nami równie wiele odmiennych. Wynika to ze szczupłości podstawy źródłowej, która
zawsze wywołuje wielorakość interpretacji.
Samodzielnie objąłem swoimi badaniami cały okres panowania Mieszka l w Studiach nad
początkami państwa polskiego (1946). Z wielu poglądami tam wyrażonymi podjął dyskusję
twórczą i świetną pod każdym względem w wielu artykułach, a zwłaszcza w imponujących
erudycją i przenikliwością trzech końcowych tomach swoich Początków Polski Henryk
Łowmiański (1967-1973). W odróżnieniu od naszych poprzedników, Henryk Łowmiański z
uwagą pochylał się nad każdą wypowiedzią źródłową, już to z zakresu kultury materialnej, już to
umysłowej, i na tej podstawie budował swoją historiograficzną wizję czasów Mieszka I.
Doceniając w pełni poznawczy walor tych propozycji, zająłem wobec nich stanowisko w drugim
i pomnożonym o nowy tom wydaniu Studiów nad początkami państwa polskiego (1987-1988),
w których zostały one rozpatrzone analitycznie po raz drugi, a następnie uzupełnione w wielu
rozprawach i artykułach, wywołanych rocznicami śmierci męczeńskiej św. Wojciecha (997) i
synodu gnieźnieńskiego (1000). Różnimy się nadal w sprawach zasadniczych, a mianowicie
dotyczących: genezy polsko-niemieckich stosunków prawno-politycznych, genezy
chrystianizacji i organizacji misyjnej Kościoła polskiego, okoliczności nawiązania (965) i
zerwania stosunków polsko-czeskich (987-989). Najwidoczniej różnice te zarysowały się w
poglądzie na treść dokumentu oblacyjnego Mieszka I i drugiej żony Ody, oddających „państwo
gnieźnieńskie" pod protekcję Stolicy Apostolskiej. Każdy, kto przystąpi do odczytania tego
dokumentu, stanie przed pytaniem - jaki był cel tej darowizny: czy zapoczątkowanie starań o
przekształcenie misyjnej organizacji Kościoła polskiego na metropolitalną, czy raczej
zapewnienie protekcji papieskiej dla dwu synów Mieszka z małżeństwa z Odą?
Zastanawiając się nad tą alternatywą, nie bez powodu wymieniłem także na początku, obok
maksymy Sallustiusza, znaczącą wiadomość dobrze w tej sprawie poinformowanego Thietmara,
że książę Mieszko umierając podzielił swoje państwo „między wielu". Trzeba więc postawić
sobie drugie pytanie: czy ojciec osadził jeszcze za życia swego pierworodnego w Krakowie, aby
trzon „państwa gnieźnieńskiego" zachować dla Mieszka i Lamberta - dwu swoich synów z
drugiego małżeństwa? Gdyby ten zamysł, mający zresztą - jak wiadomo - swoje prawno-
polityczne oparcie w słowiańskim prawie dynastycznym o podziale państwa między wszystkich
synów sprawnych do rządzenia, doszedł do skutku, to Mieszko swoją decyzją byłby podzielił to,
co przed tym wysiłkiem całego życia scalił i zjednoczył. Już w roku 992 mogło stać się to, co
dopiero jego praprawnuk Bolesław Krzywousty zapoczątkował swoim testamentem w roku
1138. Zapobiegł temu Bolesław Chrobry, gdy wnet podzielone państwo -jak powiada Thietmar -
„lisią chytrością złączył potem w jedną całość", wypędziwszy macochę Odę wraz z obu synami.
3
Każdy z wymienionych wyżej, poddawanych stale dyskusji tematów, wymaga więc stałej
interpretacji i reinterpretacji. W tym celu podjąłem się raz jeszcze szukać odpowiedzi na te
pytania.
Nie mogąc ze względów technicznych, przyjętych dla tego rodzaju biografii, zaopatrzyć książki w
pełny aparat erudycyjno-dysku-syjny, ustawiłem dla wygody przyszłych użytkowników
możliwie wyczerpujący drogowskaz bibliograficzny.
15 lipca 2001
POLSKA PIASTOWSKA X WIEKU W SYSTEMIE GEOGRAFICZNO-
POLITYCZNYM EUROPY ŚRODKOWEJ
L. PANORAMA DZIEJOWA
Na dzieje Polski X wieku możemy patrzeć zarówno w ujęciu diachronicznym i genetycznym, jak i
też synchronicznym, porównawczym. W pierwszym przypadku interesuje nas zagadnienie, jak
się Polska w X wieku kształtowała jako państwo, a nieco później również jako naród, w drugim
zaś, jakie miejsce zajęła jako państwo i jako naród wśród innych współczesnych państw i
narodów europejskich.
Każde tło powszechnodziejowe ma swoje podłoże historyczne. Gdy na dzieje Europy spojrzymy
właśnie z perspektywy długiego trwania, w granicach tysiąclecia, to łatwo stwierdzimy, że w
500 r. n.e. nie ma już systemu politycznego Imperium Romanum, a jeszcze nie wytworzyły się
kontury nowej struktury politycznej Europy, natomiast 1000 lat później taki system państw
narodowych istniał już w całej ówczesnej Europie. Jego geneza przypada na okres pierwszego
półtysiąclecia między 500 i 1000 r.
Najwięcej uznania w historiografii powszechnodziejowej zyskał pogląd, iż wszystkie państwa i
narody europejskie wyrosły już to bezpośrednio na podłożu kultury i cywilizacji Imperium
Romanum, już to pośrednio na podłożu „sukcesji rzymskiej". W Europie średniowiecznej
dominującym był kierunek rozwoju znad Morza Śródziemnego ku Bałtykowi i Morzu
Północnemu; dopiero w czasach nowożytnych rozpoczęła się wielokierunkowa ekspansja
cywilizacji europejskiej, przy czym kierunek wschodni choć był znaczący, nie był bynajmniej
najważniejszy. Wyrastająca ze wspólnego korzenia sukcesja rzymska doznała na przełomie
antyku i średniowiecza podziału zrazu na dwa odrębne pnie: rzymsko-łaciński z ośrodkiem w
Italii, bizantyńsko-hellenistyczny z ośrodkiem w Grecji i Macedonii, a następnie na samym progu
średniowiecza dołączył do nich pień trzeci - arabski, obcy etnicznie i kulturowo, z ośrodkiem w
Hiszpanii. Ten ostatni nie odegrał większej roli w dziejach Europy i w ramach reconquisty został
już w XIII wieku w dużej mierze zlikwidowany. Od czasów tureckich, a także wypraw
krzyżowych chylił się ku upadkowi trzon kultury bizantyńskiej, na progu czasów nowożytnych
został on całkowicie w swoim mateczniku (1453) zawojowany i zniszczony przez państwo
Turków osmańskich.
Na tak zarysowanym podłożu powstał w formie zalążkowej już na przełomie antyku i
średniowiecza system państw europejskich. Zaczął się on tworzyć jakby we współdziałaniu
trzech wspólnot, mianowicie: wspólnoty politycznej w bezpośrednim nawiązaniu do instytucji
państwowych dawnego Imperium: wspólnoty etnicznej, przekształcającej się dość wcześnie we
wspólnoty narodowe, oraz wreszcie wspólnoty kulturowej, w obrębie której najważniejszą była
wspólnota religijna.
225410689.003.png
4
W zależności od dynamiki rozwoju tych wspólnot wytworzyły się już w okresie 500-1000 r. n.e.
trzy strefy państwo-, narodowo-i kulturotwórcze:
1. śródziemnomorska, łacińsko-hellenistyczna, dziedzicząca bezpośrednio dorobek
cywilizacyjny antycznego imperium; należy do niej: Bizancjum, Italia, Hiszpania, południowa
Francja;
2. peryferyjna, rzymsko-bizantyńska, mieszcząca się w granicach systemu militarnych limesów
Cesarstwa Rzymskiego; należały do niej całe Bałkany, Bawaria, Frankonia (wschodnia),
Saksonia, Fryzja; w pewnym stopniu również Brytania i Irlandia;
3. „barbarzyńska" (w nomenklaturze źródeł antycznych Barbaricum), na północ od limesów
rzymskich; należały do niej plemiona wschodnio- i zachodniosłowiańskie, ludy tureckie i
alańskie, to jest Awarowie, Bułgarzy, Madziarowie, Jassowie, Chorwaci i wszystkie plemiona
germańskie, które po wędrówkach ludów pozostały w swoim mateczniku (Dania, Skandynawia,
tudzież plemiona bałtyckie i fińskie).
Szczególnie negatywnie do już istniejących państw, zarówno w starożytności, jak i w
średniowieczu, a także wszelkich poczynań państwotwórczych w średniowieczu były
nastawione imperia: najpierw rzymskie, starożytne i średniowieczne, dalej bizantyńskie, oraz
wreszcie kalifaty arabskie i sułtanaty tureckie. Jeżeli z takich czy innych względów nie potrafiły
ich zniszczyć, to usiłowały je przynajmniej zniewolić lub sobie podporządkować (klientela
rzymska, wasalstwo średniowieczne); taka polityka należała immanentnie do samej istoty
Cesarstwa.
Największe ciosy rozpadającemu się Cesarstwu Rzymskiemu zadali Germanie, których plemiona
w ślad za Hunami przeniknęły najpierw do jego strefy peryferyjnej, a następnie do samego
środka strefy śródziemnomorskiej, a nawet w V-VII wieku zdołały wyłonić kilka królestw na
terenie Italii, południowej Francji, w Hiszpanii i w północnej Afryce (Ostrogoci, Wizygoci,
Gepidzi, Longobardowie, Burgundzi, Swewowie, Wandale), ale wszystkie one - z wyjątkiem
najpóźniej powstałego państwa Longobardów w północnej Italii -uległy rozbiciu w toku wielkiej
kontrofensywy bizantyńskiej w VI stuleciu; reszty ich zniszczenia dokonali Arabowie, zajmując
na wiele wieków prawie cały Półwysep Iberyjski w VII i VIII stuleciu.
Po opuszczeniu strefy peryferyjnej przez pierwszą falę plemion germańskich i huńskich została
ona zasiedlona przez napierające od wschodu i północy ludy ałtajskotureckie (Awarowie,
Bułgarzy, Madziarzy), alańskie i słowiańskie. Próbowały one również tworzyć wyższe formy
ponadplemiennej organizacji politycznej pod wodzą swoich książąt (archontów), ale mimo
przejściowych sukcesów nie potrafiły się wydobyć spod kurateli Bizancjum. Dopiero w IX i X
wieku zaczęły tam powstawać pierwsze państwa plemienne na poziomie monarchii (Bułgarzy,
Węgrzy, Chorwaci, Słoweńcy - jak feniks z popiołów zapomnienia wydobyli się na powierzchnię
Rumuni).
W bardziej sprzyjających warunkach kładli zręby swojej państwowości Frankowie, mający zrazu
swój matecznik w dolnej Nadrenii, a następnie w miarę przesuwania się innych plemion
germańskich w głąb Imperium, zajmowali środkową Nadrenię i północną połać Galii aż po Loarę.
Wytworzyli oni kolejno po sobie następujące dwie wielkie monarchie: merowińską (VI-VII wiek)
i karolińską (VIII-IX wiek). W gronie historyków nie ma potrzeby dokładniej zajmować się
dziejami obu tych monarchii. Dla naszych potrzeb wystarczy uwydatnić renowację zachodniego
Cesarstwa Rzymskiego w roku 800 przez Karola Wielkiego, króla Franków i Longobardów, czyli
Italii. Zasługą królów z dynastii Merowingów było przesunięcie granic państwowych aż po rzekę
Salę. Karol Wielki, idąc ich śladem, ujarzmił Sasów i przesunął na wschodzie granice swego
imperium aż po rzekę Łabę i narzucił zwierzchnictwo ludom zachodnio-słowiańskim aż po rzekę
5
Odrę i Bałtyk z jednej, oraz rzekę Drawę i Adriatyk z drugiej strony. Ze spadku ideowego i
politycznego Cesarstwa karolińskiego wyłoniła się druga renowacja Cesarstwa Rzymskiego
saskich Ottonów w 962 r.
Na przykładzie Cesarstwa karolińskiego można po raz pierwszy zaobserwować zderzenie się
trzech wspólnot w jednym i tym samym organizmie politycznym. Instytucje państwowe same
nie zdołały zapewnić jego spoistości. Monarchia została rozsadzona od wewnątrz pod rządami
jednej i tej samej dynastii według kryterium etnicznego. Na jej miejsce powstała poliarchia
złożona z trzech członów: zachodniofrankijskiego na podłożu romańsko-celtyckim, czyli Francja;
wschodniofrankijska na podłożu teutońskim, czyli Niemcy, oraz italska na podłożu łacińsko-
longobardzkim, czyli Italia, złożona z heterogenicznych składników politycznych (Lombardia,
Państwo Kościelne, księstwa południowoitalskie, z czasem normańska Sycylia). Czynnik
etniczny zadziałał więc dezintegracyjnie.
Natomiast czynnikiem coraz silniej oddziaływającym na spuściznę po Cesarstwie karolińskim
okazała się rzymska wspólnota kulturowa, której składnikiem podstawowym stała się religia i
reprezentujący ją Kościół rzymskokatolicki z papieżem, jako głową tego Kościoła. Ta symbioza
trwała do schyłku XI stulecia, aż do sporu o inwestyturę. Wspólnota ta miała jednak dwa oblicza:
jedno integrujące przez współdziałanie Kościoła z instytucjami monarchicznego państwa, z
drugiej zaś dezintegrujące przez przeciwstawienie uniwersalizmu papieskiego uniwersalizmowi
cesarstwa. Kościół rzymski przypieczętował też ostatecznie schizmę Kościoła bizantyńskiego i
rozbił ostatecznie dawną wspólnotę polityczną między hellenistycznym cesarstwem
bizantyńskim a wznowionym łacińsko-germańskim cesarstwem zachodnim. Kościół rzymski,
zwalczając również aspiracje cesarstwa do sprawowania dominium mundi nad całym
chrześcijańskim Zachodem, wspierał dążenia do suwerenności państw narodowych, które
zaczęły się pojawiać nie tylko w strefie peryferyjnej, lecz także w strefie barbarzyńskiej już za
czasów Cesarstwa karolińskiego.
Na pierwszy rzut oka widoczne jest opóźnienie procesów pań-stwotwórczych między jedną i
drugą strefą o bez mała dwa, trzy, a nawet cztery wieki; zjawisko to zwykło się nazywać w
historiografii polskiej „młodszością cywilizacyjną". W dawniejszej historiografii zachodniej
przypisywano to opóźnienie niewydolności Słowian - improductivite slave. Trzeba szukać
przyczyn natury obiektywnej. Nietrudno je wskazać.
W strefie pierwszej, śródziemnomorskiej, doszło albo do prostej kontynuacji życia państwowego
(Bizancjum), albo do wejścia przez przybywające z północy plemiona germańskie w gotowe
struktury drogą asymilacji lub podporządkowania (cała hemisfera cesarstwa zachodniego). W
strefie drugiej, którą nazwaliśmy peryferyjną, sukcesja rzymska albo pozostawiła struktury i
instytucje gotowe do zagospodarowania lub przyswojenia (monarchia frankijska) albo skłaniała
najeźdźców do narzucenia własnych instytucji administracyjnych podbitej ludności (Bułgarzy,
Awarowie, Madziarzy). Do czynników sprzyjających dalszej kontynuacji i ewolucji należało: 1)
oddziedziczenie gotowych struktur ekonomicznych (jak np. wielka własność ziemska, rzemiosło
i handel wymienny, targi, przetarte szlaki komunikacyjne) oraz 2) gotowy zarys administracji
terytorialnej i fiskalnej, dalej 3) obsługująca tę administrację warstwa urzędnicza i intelektualna,
wreszcie 4) działająca już obok państwowej organizacja kościelna.
W strefie trzeciej wszystkich tych składników życia gospodarczego i ustrojowego nie było.
Warto tu przypomnieć słowa Prokopa z Cezarei o Słowianach z VI wieku n.e., że „nie podlegają
władzy jednego człowieka, lecz od dawna żyją w ludowładztwie" i że wszystkie swoje sprawy
publiczne rozstrzygają „na ogólnych zgromadzeniach” (Historia wojen gockich, VII, 14, 22).
Tymczasem 500 lat później sytuacja była całkiem odmienna. Większość plemion słowiańskich
znajdowała się już wówczas w ustroju książęcym i monarchicznym.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin