Howard Linda - Droga do domu.pdf

(434 KB) Pobierz
118083474 UNPDF
Linda Howard
Droga do domu
118083474.002.png
Prolog
– Tak być nie moŜe – powiedział Saxon Malone nawet na nią nie
patrząc. – MoŜesz być albo moją sekretarką, albo kochanką. Wybieraj, co
wolisz.
Anna Sharp przestała porządkować leŜące na biurku papiery. Jej
delikatne palce zawisły nieruchomo w powietrzu. Słowa Saxona padły
jak grom z jasnego nieba. Wybieraj – powiedział. Musiała zdecydować
się na jedną z dwóch moŜliwości. Saxon zawsze mówił to, co myślał i
robił to, co zapowiadał.
Anna wiedziała, co będzie dalej. Wszystko zaleŜało od tego, co teraz
powie. Jeśli pozostanie jego sekretarką, Saxon juŜ nigdy nie wykroczy
poza normalne stosunki między szefem a pracownicą. ZdąŜyła poznać
jego Ŝelazną wolę i talent do dzielenia Ŝycia na oddzielne przegródki.
Nigdy nie pozwalał, aby jego osobiste sprawy mieszały się z
zawodowymi. Jeśli natomiast zdecyduje się zostać jego kochanką – a
raczej utrzymanką – to Saxon, tak jak od wieków czynili podobni mu
męŜczyźni, zapewni jej pełne utrzymanie.
W zamian będzie wymagał, aby zawsze była gotowa pójść z nim do
łóŜka, ilekroć będzie miał na to czas i ochotę. Oczekiwałby od niej
bezwarunkowej wierności. Bezwarunkowej – bo jego ta zasada nie
będzie obowiązywała; nie da jej równieŜ Ŝadnych gwarancji na
przyszłość.
Rozsądek i poczucie własnej godności nakazywały Annie wybór
neutralnej pozycji sekretarki, a nie roli uległej kochanki. Mimo to nie
mogła się zdecydować. JuŜ od roku była sekretarką Saxona i kochała go
od dawna. Jeśli wybrałaby pracę, nigdy nie pozwoliłby jej zbliŜyć się do
siebie. Jako jego kochanka mogłaby przynajmniej okazywać mu swą
miłość i zachować w pamięci godziny spędzone z nim jako talizman, gdy
się juŜ rozstaną. Wiedziała, Ŝe taki byłby koniec ich związku. Saxon nie
naleŜał do męŜczyzn, z którymi kobiety mogą planować przyszłość.
Nigdy nie godził się na Ŝadne trwałe związki.
– Jeśli zostanę twoją kochanką, to co wtedy? – spytała cicho.
Saxon wreszcie uniósł głowę i spojrzał na nią przenikliwie.
– Wtedy będę musiał poszukać nowej sekretarki – odrzekł spokojnie.
– I nie oczekuj, Ŝe kiedykolwiek zaproponuję ci małŜeństwo. Nie zrobię
tego w Ŝadnych okolicznościach.
118083474.003.png
Anna wzięła głęboki oddech. Nie mógł wyrazić się jaśniej. Płomień
namiętności, jaki ogarnął ich poprzedniej nocy, nie zapłonie juŜ silniej
niŜ wtedy. On na to nie pozwoli.
Zastanawiała się, jakim cudem Saxon potrafi zachować taką
obojętność. PrzecieŜ tak niedawno spędzili razem kilka godzin w
namiętnych uściskach na tym właśnie dywanie, na którym teraz stali.
Gdyby to był przypadkowy stosunek, zapewne oboje mogliby przejść nad
nim do porządku dziennego. W rzeczywistości kochali się jednak
wielokrotnie, z dziką namiętnością. KaŜdy sprzęt w biurze budził teraz
seksualne skojarzenia: Saxon wziął ją na dywanie, na kanapie, na biurku,
kochali się nawet w łazience. Nie był delikatnym kochankiem, wręcz
przeciwnie – niemal nie panował nad namiętnością, ale zawsze pamiętał
o tym, Ŝeby kaŜdy stosunek dał Annie taką samą satysfakcję, jak jemu.
Nie potrafiła sobie wyobrazić, Ŝe juŜ nigdy nie doświadczy jego
namiętnych pieszczot.
Miała juŜ dwadzieścia siedem lat, ale nigdy jeszcze nie była
zakochana. Nawet jako nastolatka uniknęła normalnych w tym wieku
zadurzeń. Jeśli teraz zrezygnowałaby z Saxona, moŜe juŜ nigdy nie
przeŜyje takiej miłości. Z pewnością nie mogłaby do niego wrócić.
W pełni świadoma tego, co robi, Anna zdecydowała się.
– Wybieram rolę kochanki – powiedziała cicho. – Ale musisz spełnić
jeden warunek.
– śadnych warunków – odpowiedział Saxon. W jego oczach pojawił
się na chwilę gniewny błysk, ale zaraz przygasł.
– Ten jeden jest konieczny – nalegała Anna. – Nie jestem na tyle
naiwna, Ŝeby sądzić, Ŝe ten związek...
– To nie jest związek, tylko umowa.
– śe ta umowa będzie obowiązywać juŜ zawsze. Potrzebuję
gwarancji bezpieczeństwa, muszę zarabiać na siebie. Nie mam ochoty w
pewnym momencie dowiedzieć się, Ŝe nie mam gdzie mieszkać i z czego
Ŝyć.
– Będę cię utrzymywał. MoŜesz mi wierzyć, Ŝe zapracujesz na to –
odrzekł Saxon. Jego spojrzenie sprawiło, Ŝe Anna poczuła się naga. –
ZałoŜę dla ciebie portfel akcji, ale nie chcę, Ŝebyś pracowała. To
wykluczone.
Anna z odrazą pomyślała, Ŝe zawarła właśnie swoisty kontrakt z
Saxonem. Rozumiała, Ŝe jest on w stanie zaakceptować tylko taki układ i
Ŝe sama gotowa jest przyjąć kaŜde warunki. Mimo to wiedziała, Ŝe układ
118083474.004.png
między nimi jest właśnie związkiem.
– Zgoda – powiedziała, szukając słów, które potrafiłby zrozumieć,
słów wykluczających wszelkie uczucia. – Umowa stoi.
Przez dłuŜszą chwilę Saxon przypatrywał się jej w milczeniu.
Z jego twarzy nie sposób było odczytać Ŝadnych uczuć. Tylko
płomienny wzrok świadczył o trawiącej go namiętności. W końcu wstał,
podszedł do drzwi i zamknął je na klucz, choć wszyscy pracownicy
dawno juŜ wyszli. Gdy ponownie zwrócił się w jej stronę, Anna bez
trudu zauwaŜyła, Ŝe jest podniecony. Czuła, jak w odpowiedzi kurczy się
jej ciało. Słyszała jego szybki i płytki oddech.
– Wobec tego moŜemy zacząć juŜ teraz – powiedział Saxon i
przyciągnął ją do siebie.
118083474.005.png
Rozdział 1
W dwa lata później słysząc zgrzyt klucza Anna usiadła sztywno na
kanapie. Poczuła przyśpieszone bicie serca: Saxon wrócił dzień
wcześniej niŜ zapowiedział. Oczywiście nie zadzwonił, Ŝeby uprzedzić ją
o zmianie planów. Gdy wyjeŜdŜał, nigdy do niej nie dzwonił, poniewaŜ
to zanadto przypominałoby normalny związek dwojga ludzi. Choć byli
ze sobą juŜ dwa lata, wciąŜ mieszkał oddzielnie. Codziennie rano, przed
pójściem do pracy, musiał jechać do domu zmienić ubranie.
Anna nie zerwała się z miejsca, aby rzucić mu się w ramiona. ZdąŜyła
juŜ poznać swego ukochanego – czułby się skrępowany takim
zachowaniem. Nie był w stanie zaakceptować niczego, co wyglądałoby
na objawy troski i serdeczności. Nie potrafiła tego zrozumieć. Jej
kochanek starannie unikał stwarzania pozorów, iŜ śpieszy mu się na
spotkanie z nią, nigdy nie zdrabniał jej imienia, nigdy, nawet gdy się
kochali, nie szeptał czułych słówek. Gdy odzywał się do niej w łóŜku,
wyraŜał tylko pragnienia i seksualne podniecenie, a w jego głosie słychać
było napięcie. Jednocześnie był wraŜliwym i zmysłowym kochankiem.
Anna lubiła kochać się z nim, i to nie tylko z powodu seksualnej
satysfakcji, jaką dawały jej te stosunki. Pod pozorem fizycznego
poŜądania okazywała mu wtedy całą miłość, jaką do niego czuła, a której
nie wolno jej było inaczej wyrazić.
Gdy byli w łóŜku, mogła tulić go do siebie, dotykać i całować. W
tych chwilach równieŜ Saxon rozluźniał się i swobodnie ją pieścił. W
czasie długich nocy wydawał się nienasycony, ale pragnął nie tylko
seksu, lecz równieŜ jej bliskości. Spiąć, zawsze trzymał ją w ramionach,
a gdy odsuwała się od niego, budził się i przyciągał ją do siebie. Lecz
gdy nadchodził poranek, znowu się oddalał i zamykał w swojej skorupie.
Tylko nocą naleŜał całkowicie do niej. Anna czasami czuła, Ŝe Saxon
potrzebuje takich nocy równie mocno jak ona, i z takiego samego
powodu. Tylko wtedy pozwalał sobie przyjmować i dawać dowody
miłości.
Anna zmusiła się, aby nie ruszyć się z kanapy. Opuściła czytaną
ksiąŜkę na kolana. Podniosła głowę i uśmiechnęła się dopiero wtedy, gdy
usłyszała trzask drzwi i hałas rzuconej na podłogę walizki. Poczuła
gwałtowne bicie serca i skurcz w brzuchu. Miała przed sobą jeszcze
jedną noc z Saxonem, jeszcze jedną, ostatnią szansę. Wiedziała, Ŝe
118083474.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin