Nomadzi cyberprzestrzeni.pdf

(719 KB) Pobierz
IDZ DO
PRZYK£ADOWY ROZDZIA£
Nomadzi
cyberprzestrzeni
KATALOG KSI¥¯EK
Autor: Indra Sinha
T³umaczenie: Tomasz Misiorek
ISBN: 83-7361-335-8
Tytu³ orygina³ u: The Cybergypsies
Format: B5, stron: 414
KATALOG ONLINE
ZAMÓW DRUKOWANY KATALOG
TWÓJ KOSZYK
DODAJ DO KOSZYKA
„Nomadzi cyberprzestrzeni” odkrywaj¹ przed czytelnikiem fantastyczny wiat
cyberna³ogowców. Cokolwiek s³yszelicie lub czytalicie na temat sieci, prawda
jest dziwniejsza, zabawniejsza i bardziej przera¿aj¹ca.
„Nomadzi cyberprzestrzeni” to historia i osobiste zwierzenia „Beara”, pracownika
agencji reklamowej, ojca i mê¿a mieszkaj¹cego na angielskiej wsi, gotowego powiêciæ
niemal wszystko dla conocnej dawki cyberrzeczywistoci, w której mo¿na napotkaæ
najdziwniejsze rzeczy: od indyjskiej erotyki a¿ po wiedmy i wirusy komputerowe…
W miarê jak rzeczywistoæ prawdziwa miesza siê z wirtualn¹ w ci¹gu przedziwnych
przygód, których bohaterami s¹ miêdzy innymi: aktorka filmów porno, technopaci
planuj¹cy zawirusowaæ system komputerowy kieruj¹cy prac¹ elektrowni j¹drowej
i Lord Jeffrey Archer, s³uchaj¹cy kurdyjskiej pieni, Bear coraz bardziej anga¿uje siê
w sieciowe kampanie na rzecz kurdyjskich uchodców i ofiar zatrucia gazem
w Bhopalu. Ich tragedie wplecione zosta³y w mroczny sen, jakim sta³o siê jego ¿ycie.
Wszystko to prowadzi do kryzysu osobistego i moralnego. Gdy sieæ zaczyna go
poch³aniaæ, Bear zabiera swoj¹ ¿onê w podró¿ po Irlandii, podczas której, w ostatniej
rozpaczliwej próbie uratowania ma³¿eñstwa, wyznaje wszystko.
Ta niezwyk³a odyseja odkrywa przed nami przera¿aj¹cy, ale i wci¹gaj¹cy wiat,
w którym rzeczywistoæ i wyobrania zlewaj¹ siê w jedno, Niniejsza ksi¹¿ka to
jednoczenie technozagadka, osobiste wyznanie i opowieæ z dreszczykiem.
„Nomadzi cyberprzestrzeni” to zajmuj¹ca lektura, umo¿liwiaj¹ca zajrzenie do wiata
nieskoñczonych mo¿liwoci, której nie oprze siê nawet najbardziej zawziêty technofob.
CENNIK I INFORMACJE
ZAMÓW INFORMACJE
O NOWOCIACH
ZAMÓW CENNIK
CZYTELNIA
FRAGMENTY KSI¥¯EK ONLINE
Wydawnictwo Helion
ul. Chopina 6
44-100 Gliwice
tel. (32)230-98-63
e-mail: helion@helion.pl
945351664.013.png 945351664.014.png 945351664.015.png 945351664.016.png 945351664.001.png 945351664.002.png 945351664.003.png 945351664.004.png 945351664.005.png 945351664.006.png 945351664.007.png 945351664.008.png 945351664.009.png 945351664.010.png 945351664.011.png 945351664.012.png
 
Satanbug
Jest trzecia rano, łcz si z komputerem Jezusa Slutfuckera. Jezus
informuje mnie, e pisze jedn rk, kciukiem drugiej otwierajc
piwo. Mówi, e musi si napi . Gdy wrócił do domu, zastał swoj
dziewczyn pakujc ciuchy do walizki. Oznajmiła mu, e ma do%
bycia przywizan do takiego gówna jak on, przez jego styl ycia
z jej głow dziej si rzeczy trudne do opisania i e odchodzi. Aby
podkre%li swoje racje, na odchodne wsadziła mu nó w tyłek. Jezus
jest pielgniarzem, wic zdaje sobie spraw, e ledwie go skaleczyła, ale
w tym przypadku powodem jego cierpie( nie był nó.
lepiej mi be z tej s u ki…
Próbuje gra twardziela, ale z cał pewno%ci przeył szok. To, e
jest zdenerwowany, wida wyra+nie po sposobie, w jaki pisze, po
literach wybuchajcych jadem na ekranie mojego komputera. „Niech
to szlag” — mówi Jezus. Zraniony czy nie, uczci jej odej%cie wypijajc
jeszcze klika piw, a potem zacznie si nocka ostrej jazdy po sieci. Có,
w Oklahoma City, gdzie Jezus siedzi zgarbiony nad klawiatur, jest
dopiero po dziewitej, wic ma przed sob cał noc. Dla mnie noc ju
niemal si sko(czyła. Co% — ksiyc? wytwór mojej wyobra+ni? %wit?
— srebrzy niebo nad lasami hrabstwa Sussex na wschodzie. Siedzia-
łem przy komputerze przez bite sze% godzin i marz ju o łóku.
Oczy mnie bol od wpatrywania si w migotanie niebieskiego ekra-
nu, ale Jezus wchodzi na fal, a jest sprawa, któr chciałbym z nim
załatwi . Pisz:
>Geno, tutaj w Anglii znajomi robi pod siebie ze strachu przed wirusem
zwanym Satanbug. Jest sprytny i wredny — wszystko wskazuje na to, "e pocho-
dzi ze Stanów. Wiesz co& o nim?
Zanim satelitarne połczenie ze Stanami zaskoczy, upływa dobra
chwila. Oto pytanie, które chciałem zada . Jezus Slutfucker, aka
Geno Paris, samozwa(czy „technopata”, jest wła%cicielem jednej
z najwikszych sieciowych kolekcji wirusów: ma wszystkie zarazki
6
wystpujce powszechnie w biuletynach informacyjnych słucych
do wymieniania wirusów, a oprócz tego całe setki egzotycznych
okazów, rozmaitych i bliej nieokre%lonych gatunków schwytanych
w ich %rodowisku naturalnym. Co wicej, niemało z nich napisał
osobi%cie. Ma kontakty z kad powan grup terrorystyczn
w wirusowym podziemiu. Je%li ktokolwiek wie cokolwiek o Satan-
bugu, tym kim% jest wła%nie Geno. Oczekiwanie na odpowied+ jest
dłusze ni zwykle. Zastanawia si. Wtem ekran oywa i pojawiaj
si na nim kolejne litery.
>wiesz bear, to zabawne, w cigu ostatnich dwóch dni jeste& ju" drugim an-
golem, który pyta mnie o satanbuga…
>Kto był tym pierwszym?
>podłczyła si* panienka z uk, pytała, czy go mam… dziwna dziewczyna…
nazywała si* slasha, jako& tak, czy co& w tym rodzaju… nie chciało mi si* wie-
rzy+, "e ona to rzeczywi&cie ona i "e łczy si* z uk, wi*c do niej zadzwoniłem…
>Telefonowałe& do niej?
Slasha musiała by rzeczywi%cie wyjtkowa, je%li Geno zafundo-
wał sobie ze wzgldu na ni transatlantyckie połczenie telefoniczne
z własnego aparatu. Przemierzanie sieci w czasach poprzedzajcych
powstanie internetu jest kosztowne i z tego wła%nie powodu wielu
modemowych podróników swoje wycieczki urzdza na rachunek
(telefoniczny) osób trzecich. Pierwszym, czego musi si nauczy ha-
ker, na długo zanim zacznie włamywa si do cudzych komputerów,
jest korzystanie z sieci na cudzy koszt. To nieomal aksjomat siecio-
wego ycia. Aby przetrwa , wiodc ycie sieciowego nomada, musisz
by hakerem. Albo bogaczem. Moje finanse, jako nie-hakera, który
od lat przemierza pod nocnym niebem elektroniczne drogi i rozdroa,
znalazły si w powanym dołku. Cho by połczenie z komputerem
Geno w Oklahoma City kosztuje mnie fortun. Odkd rozpoczłem
nocne wdrówki po sieci, nasze rachunki telefoniczne urosły do tak
straszliwych rozmiarów (rekord wynosił dwa tysice funtów za okres
rozliczeniowy), e zaczłem ukrywa je przed Eve.
7
>có", jest prawdziwa… ale pokr*cona… jedn z pierwszych rzeczy, które mi
powiedziała, było to, "e nie przepada za facetami ze stanów, bo nie potrafi
dogodzi+ dziewczynie laniem tak, jak angielscy d"entelmeni… przysi*gam, "e
tak wła&nie powiedziała, niemal dosłownie…
Jestem tak zdziwiony, e zapominam odpisa .
>hej, bear, jeste& tam jeszcze…?
Komunikowanie si za po%rednictwem klawiatury komputera
zawsze jest mczce. W czasie takiej rozmowy nie ma nic gorszego
ni siedzenie z załoonymi rkami w oczekiwaniu na odzew drugiej
strony. W ko(cu zebrałem si na odpowied+.
>Wiesz Geno, Anglicy s znani z takich rzeczy. Francuzi mówi na to
„le vice anglais”. Ale ta Slasha… o co jej chodzi z tym Satanbugiem?
Czuj, e w tej chwili Jezus %miejc si, odchyla si na krze%le.
>wiedziałem, "e angole maj tego typu skłonno&ci, ale nie wiedziałem, "e
angielskim laluniom to si* naprawd* podoba…:) porypana kobita… poprosiła
o dost*p do mojego systemu, a w zamian sprezentowała mi par* wirusów… kilku
z nich chyba nawet nie miałem…
To te jest niezwykłe. Jedynych wirusów, jakich brakuje w jego
kolekcji nie łapie si za po%rednictwem komputera.
>wrzuciła swoj fotk* — gif domowej roboty… chyba mówiła, "e ma jakie&
36 lat, co nawet by si* zgadzało ze zdj*ciem… blondynka, wyglda na farbo-
wan… zobacz*, czy uda mi si* znale6+ tego gifa, zaczekaj…
Siedzcy na drugim ko(cu %wiata Geno nie moe usłysze moje-
go westchnienia. Jest trzecia dwana%cie rano, o siódmej wychodz do
pracy, ale rozłczenie si w tej chwili pozostaje poza dyskusj. Cieka-
wo% złapała mnie z sił zapa%nika. A wła%ciwie to wicej ni cieka-
wo% . To, czego do%wiadczam, przypomina bardziej lekk paranoj.
Czy jest moliwe, eby kto% był podłczony do mojej linii telefo-
nicznej? Czasami wyglda to tak, jakby wszystkie połczenia w sieci
yły własnym yciem, a informacja przepływała przez nie niezalenie
od tego, jakie tamy i blokady bdziesz stawiał na jej drodze. Znajdzie
8
przej%cie, przesczy si przez kable i popłynie falami przez prze-
stworza. Informacja, jak uparcie powtarzaj kandydaci na hakerów,
chce by wolna. S jednak takie jej rodzaje, które trudno znale+ .
Dostanie si do systemów rozpowszechniajcych wirusy zabrało mi
rok — tyle czasu musiałem po%wici , aby wej% w kontakt z lud+mi
piszcymi fragmenty rakotwórczego kodu i rozsyłajcymi je po %wie-
cie, by atakowały cudze dane. Chciałem móc podpatrywa tych ludzi,
ale to nie takie proste. Nie istnieje prawo zabraniajce pisania wiru-
sów, zabronione jest tylko ich wykorzystywanie. Moje motywy mogły
by +le zrozumiane, wic nikomu, nawet mojemu „kumplowi” —
Brzydkiemu Nedowi Sieciowej Wtyce — nie opowiedziałem o przy-
godzie z wirusami. Geno to moja tajemnica. Tak przynajmniej s-
dziłem, a do dzi%.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin