zabawy terapeutyczne, bajki.doc

(119 KB) Pobierz
Ortograficzna bajka 132 - H, 130 - Ż, 59 - Ó niewymienne


+ swoje rysunki

Bajki terapeutyczne


Przykłady bajek terapeutycznych:
”Bajka o pajączku” - odrzucenie dziecka przez grupę
”Bajka o mróweczce” - niepowodzenia w nauce
”Bajka o wróbelku” - lęk przed szkołą
”Bajka o kotku” - lęk przed nieznanym otoczeniem
”Bajka o pszczółce” - odkrywanie własnych talentów i możliwości

Mały pajączek ciężko zachorował. Wiele dni przeleżał w szpitalu. Często myślał o swoich kolegach, tęsknił za nimi. Marzył o wspólnych zabawach, rozmowach, nie mógł się doczekać, kiedy wróci do domu i wreszcie pójdzie do szkoły. No, jesteś prawie wyleczony - powiedział pewnego dnia doktor. - Musisz się tylko jak najszybciej nauczyć chodzić o kulach, bo twoje nóżki jeszcze są bardzo, ale to bardzo słabe. E - pomyślał sobie pajączek. - To nic wielkiego, nauczę się tego, a potem wrócę do domu, do szkoły i będę już zawsze z moimi kolegami. Wszystkie ćwiczenia wykonywał z wielką chęcią i energią, nieraz ścierał pot z czoła, przezwyciężał ból, ale się nie poddawał. Marzył o dniu, kiedy koledzy przyjmą go z powrotem do grupy. Opanował doskonale sztukę chodzenia o kulach, potrafił nawet chodzić sam, podpierając się jedną kulą. To był wielki sukces, cieszył się i lekarz, i pielęgniarki, i rodzice, a pajączek byt wprost szczęśliwy, nie mógł się tylko doczekać, kiedy pójdzie do szkoły. Nareszcie nastąpił ten długo oczekiwany dzień. Rodzice podwieźli go pod budynek, a dalej szedł sam, podpierając się kulą. Serce rozpierała mu radość, że już za chwilę będzie razem z kolegami. Wszedł do klasy i... Najpierw zaległa cisza, a potem posypały się wyzwiska: kulas, kuternoga, niezgrabek - i śmiech, wytykanie palcami. Pajączek zagryzł zęby z bólu, płakał w środku, ale na twarzy nie pojawiła się żadna łza. Doszedł do ławki, usiadł. Jeszcze nigdy nie czul się taki smutny, bez sit, zmęczony. Od tej pory w szkole stał zawsze na uboczu, nie bawił się z innymi. Po szkole spędzał czas w mieszkaniu, nie wychodził na podwórko. Minęło kilka tygodni. Nauczycielka - pani Pajęczyca - poinformowała uczniów, że odbędzie się w szkole wielki konkurs, rywalizacja między klasami na najpiękniejszą pracę, jaką tylko potrafią wykonać pajączki. Co to za konkurs, co to za zadanie? - pytały bardzo zaciekawione. A co pajączki potrafią robić najlepiej? - spytała pani. Oczywiście pajęczynę! – chórem odkrzyknęła klasa. Tak, zgadłyście - potwierdziła nauczycielka. - Jest to bardzo ważny konkurs dla pajączków, bardzo - powtórzyła. - Brać się do pracy, bo za tydzień rozstrzygnięcie - dodała. Przez cały tydzień pajączki zbierały się w grupki, dyskutowały, chwytały się za główki, bo każdy chciał zwyciężyć. Ostatniego dnia przyniosły swe prace i trwało niekończące się porównywanie. Tylko pracy naszego pajączka nikt nie oglądał. Miał ją zawiniętą w papier i tak ją oddał pani. Po godzinie pani Pajęczyca wpadła do klasy jak bomba i z radością obwieściła: Praca ucznia z naszej klasy zwyciężyła! Kto, kto jest tym szczęśliwcem - poruszeni pytają jedni przez drugich. Pani rozwinęła rulon i przed ich oczyma ukazała się cała utkana z promieni słońca sieć, mieniąca się wszystkimi kolorami tęczy. Jaka piękna, cudowna - szepcą. Ale, ale, proszę pani, to nie jest praca żadnego z nas - powiedzieli uczniowie, zawiedzeni. To jest pajęczynowa sieć naszego pajączka - powiedziała pani i podeszła do niego, całując go serdecznie. On, ten kuter... to niemożliwe - kiwały główkami. Tak pięknie tkać nie potrafi nikt - powiedziała pani. - Dzięki niemu nasza klasa wygrała konkurs i w nagrodę pojedziemy do grot zobaczyć najstarsze sieci pajęcze. Hurra, hurra! - rozległy się gromkie krzyki. Rzucili się wszyscy na pajączka, gratulując mu i ściskając go. Od tej pory już nikt go nie przezywał, przeciwnie - wszyscy chcieli się z nim bawić i uczyć, byli dumni z jego umiejętności.

Mała mróweczka rozpoczęła naukę w klasie pierwszej. Od samego początku nie mogła sobie poradzić z zadaniami, jakie mają mrówki w szkole. Uczą się podnosić, a potem transportować różne rzeczy. Nauka jest ciężka, codziennie noszą na swych grzbietach patyki, listeczki, gałązki, poziomki, jagody, a także uczą się, jak je pakować, by się nie zniszczyły. Mrówka była bardzo pracowita, bardzo chciała otrzymywać dobre oceny, ale co z tego - była bardzo malutka, taka tyciu, tyciusieńka i nie mogła udźwignąć tych wszystkich ciężarów. Inne silniejsze i większe dobrze sobie radziły, tylko ona zawsze zostawała w tyle. Mrówki przezywały ją, wyśmiewały się z niej. Bardzo się tym martwiła, chodziła zasmucona. Bała się lekcji i tego, że nie udźwignie zadanego ciężaru i dostanie znowu jedynkę. Najchętniej by w ogóle nie chodziła do szkoły. Wstydziła się złych stopni i tego, że jest taka słaba. Koleżanki mrówki niechętnie się z nią bawiły, nawet nie chciały z nią siedzieć w jednej ławce. Mijały dni. Pewnego razu przyjechała do szkoły komisja, każda mrówka została zmierzona, zważona. Najdłużej badano małą mrówkę; członkowie komisji oglądali ją, kręcili głowami, potem długo się naradzali, aż w końcu orzekli, że niektóre mrówki są za małe i muszą chodzić do szkół dla liliputów. One przecież już niedużo urosną, a w starszych klasach dojdą nowe przedmioty i ciężary będą jeszcze większe. Mrówki te przecież będą robotnicami. Postanowiono, że mała przejdzie do specjalnej szkoły, gdzie też jest nauka, tylko ciężary troszkę mniejsze, takie, które bez trudności udźwignie. Ona idzie do szkoły specjalnej dla liliputów! - wyśmiewały się inne mrówki. No to co z tego? - spytała pani Mrówa, nauczycielka. Nie umiały odpowiedzieć, ale dalej się wyśmiewały, zwracając uwagę, czy pani nie słyszy. Pójdę do innej szkoły - zadecydowała mróweczka - bo tutaj, jak widzę, mnie nie lubią. Jak pomyślała, tak zrobiła. Nowa szkoła od razu jej się spodobała, była taka sama jak poprzednia, a jednak inna, ciężary do ćwiczeń były mniejsze, a i koledzy milsi. Już po kilku dniach mróweczka miała szóstki i piątki w dzienniczku. Znalazła tam przyjaciółki, takie same jak ona - małe mróweczki. Bardzo lubiła chodzić do tej szkoły, było jej tylko przykro, gdy spotykała kolegów z poprzedniej, którzy dalej się z niej śmiali, pokazywali palcami i przezywali.

Pewnego dnia przez las szedł groźny wielkolud, wymachiwał kijem na wszystkie strony i niszczył wszystko, co było na jego drodze. Natknął się na mrowisko i kijem zaczął wiercić w nim dziury. Ziemia zadrżała, zaczęty walić się w mrowisku domy, szkoły, wszystkie mrówki z przerażeniem patrzyły, jak ich praca jest niszczona. Trzeba się było bronić, więc solidarnie wszystkie razem zaatakowały intruza. Pogryziony, jak niepyszny uciekł, gdzie pieprz rośnie. Ucieszone mrówki wróciły do mrowiska. Okazało się po chwili, że wiele domów i ulic zostało zniszczonych, a także cenne przedmioty, między innymi malutka złota korona królowej. Lament wielki zapanował w mrowisku. Przecież królowa nie może rządzić bez korony! Rozpoczęły się poszukiwania. Korony jednak jak nie było, tak nie było. Wszystkie tunele, poza jednym, zostały sprawdzone. Do tego ostatniego nikt nie mógł wejść. Tunel wił się głęboko w ziemi, był bardzo wąski, ciemny, niebezpieczny. Mógł w każdej chwili się zawalić i pogrzebać na zawsze śmiałka. Nikt więc nie próbował tam wejść. Tylko mata mróweczka zdecydowała się na ten odważny krok. I po chwili już wąskim korytarzem schodziła niżej i niżej. Dookoła byt mrok, czuła wilgotną ziemię. Wolno sprawdzała każdy odcinek drogi. Niczego poza ciemnością tam nie było. Jednak się nie zniechęcała, schodziła coraz głębiej. Zatrzymała się na chwilę, by otrzeć pot z czoła, i wtedy zobaczyła, że coś połyskuje. Pochyliła się. Znalazła koronę. Ucieszona wracała jak na skrzydłach. Wszyscy ją podziwiali. To przecież dzięki jej odwadze królowa mogła z powrotem rządzić mrowiskiem, mrówki chodzić do szkoły, a robotnice pracować. Jesteś niezwykle dzielna - powiedziała królowa, wręczając jej order odwagi. Gratulacjom, uściskom nie było końca. A ci, którzy kiedyś się z niej wyśmiewali, teraz wstydzili się tego okropnie. Bo nie jest ważne, czy się jest dużym, czy małym; czy nosi się duże, czy małe ciężary. A co jest ważne?

Mama prowadziła małego wróbelka do szkoły. Szedł tam dzisiaj pierwszy raz. Czego ja się będę uczył? - zastanawiał się. Wszystkie- co przyda ci się w życiu - odpowiedziała tajemniczo mama, ale on tylko pokręcił łebkiem, bo w dalszym ciągu nic nie rozumiał. O, już jesteśmy - powiedziała mama, gdy stanęli pod wielkim dębem, naokoło którego było już wiele mam ze swoimi pociechami. Panował gwar nie do opisania. Nagle pojawiła się wielka pani Wróbel, nauczycielka w okularach na dziobie, i powiedziała donośnym głosem: Witam wszystkich nowych uczniów na pierwszej lekcji nauki fruwania! Zwracając się do mam, dodała: Dzisiaj wasze pociechy już samodzielnie przylecą do domu, nie potrzebujecie po nie przychodzić. A teraz proszę mnie zostawić z dziećmi, bo chcę rozpocząć lekcję. Rozległo się ciche klap, klap, klap. To dźwięk, jaki wydają dzioby, gdy dotykają się przy pożegnaniu. Po chwili mamy wróbelków odleciały. Nauczycielka podchodziła do każdego z uczniów i pomagała mu się dostać na gałązkę dębu. Kiedy ostatni już był na drzewie, pani powiedziała: - Proszę położyć się na brzuszku wygodnie, o tak, jak najwygodniej. Rozkładamy szeroko skrzydełka, oddychamy wolno, spokojnie. Przywieramy całym ciałem co drzewa. Czujemy zapach kory, miły powiew wiatru, odpoczywamy. Oddychamy miarowo i spokojnie. Wyobraźcie sobie, małe wróbelki, że powiew wiatru mógłby was unieść w powietrze tak, jak unosi liście. Czujecie się wspaniale. Proszę lekko poruszać skrzydełkami, raz, dwa, wolniutko, a teraz troszkę szybciej, raz, dwa... Skrzydełka małego wróbelka jak skrzydła latawca lekko poruszały się. Odpychamy się nóżkami od gałązki i płyniemy w powietrzu, płyniemy razem. - Nasz wróbelek poczuł, że skrzydła same go unoszą. Obok niego, z boku i z tyłu, i nad nim fruwały inne wróbelki. Poruszał lekko skrzydłami i wzbijał się w górę, w błękit nieba. Czuł się tak lekko i swobodnie, było mu tak przyjemnie! Popatrzył w dół, wznosił się nad zielonymi koronami drzew. Dookoła rozciągał się piękny park. Nie spiesząc się, w ślad za nauczycielką leciał w górę, do słońca. Ciepłe słoneczko wychyliło się zza chmurki i ciekawie spoglądało na wróbelki. Posłało promyczek, który ciepłym dotykiem przyjemnie go pogłaskał. Wróbelek wznosił się w górę, wyżej i wyżej. Czuł się lekko i swobodnie. Teraz przelatywał nad łączką, zatoczył koło, jedno, drugie i wolniutko sfruwał w dół. Był nad małym strumyczkiem, przy brzegu, którego wygrzewał się na słoneczku zajączek. Sfrunął jeszcze niżej, nad samą taflę wody, zobaczył kolorowe rybki, jak wolno płynęły z nurtem, usłyszał, jak kumkają żabki: kum, kum, rozmawiając między sobą. Poczuł zapach łąki, kwiatów. Wciągał głęboko ten zapach w siebie. Sfrunął nad brzeg strumyka, usiadł na małym kamyczku, nachylił się i napił wody. Była zimna i orzeźwiająca. Posłuchał szemrzącego strumyka. Odpoczywał. Wiatr lekko muskał mu piórka. Postanowił zamoczyć łapki, wszedł do wody, popryskał się nią troszeczkę, jak to wróbelki mają w zwyczaju. Otrząsnął się i tysiące kropelek spadło na spragnione wody roślinki. Zrobił to raz i drugi, pokropił wszystkie kwiatki dookoła. Poczuł się rześko, czuł, że wstępuje w niego razem z tą zimną wodą energia. Nagle usłyszał głos nauczycielki: - Pora wracać! - Znowu rozpostarł skrzydła i z niezwykłą siłą wzniósł się wysoko, wysoko. Wzbijał się szybko, wznosił się jak samolot i krążył w powietrzu pełen sił i radości, że potrafi fruwać. Tak skończyła się pierwsza lekcja nauki fruwania w szkole dla wróbelków. Jeśli będziecie chcieli tam wrócić, to możemy to zrobić jutro i zobaczyć, czego jeszcze uczą się ptaszki w swojej szkole.

Mały kotek samotnie wracał ze szkoły. Ciągnął łapkę za łapką wolno, jakby ospale. Był smutny, nic go nie cieszyło, czuł się bardzo nieswojo. Niechętnie prychał na inne przechodzące obok zwierzątka. Nagle nadleciał malutki motylek i nad samym nosem kotka zrobił okrążenia, jedno, drugie, trzecie. Chyba mi się przygląda - pomyślał kotek i łapką próbował odgonić motylka. Ale ten wcale nie odlatywał, tylko krążył, krążył i jak samolot kreślił znaki w powietrzu. Kotek patrzył i patrzył, jak zaczarowany, w piękny lot motyla. A ten wzbił się wyżej, jakby chciał dolecieć do słońca, i nagle znikł mu z oczu za wysokim ogrodzeniem. Zaciekawiony kotek zbliżył się do płotu, wdrapał się po deskach i znalazł się w ogrodzie. Rozejrzał się dookoła. Było tam tak pięknie, rosły wysokie owocowe drzewa sięgające koronami do nieba, a małe krzaczki, jakby przy nich przycupnięte, trzymały się ich jak maminej spódnicy. Rosły też kolorowe kwiaty, które jak dywan pokrywały cały ogród. Kotek poczuł zapach ziemi, kwiatów, krzewów i drzew. Pociągnął mocno noskiem i zapach jak fala, jakby ramionami, objął go. Kotek położył się na trawie i oddychał miarowo, równo i spokojnie. Przetarł oczy, podłożył łapki pod głowę, wyciągnął całe ciałko, było mu bardzo wygodne. Leżał teraz i odpoczywał. Poczuł senność. Słonko wysyłało swe promyczki na ziemię, by pogłaskały każdy kwiatek, każdy listek i każdą roślinkę. Kotek poczuł przyjemny dotyk ciepłych promieni. Zamknął oczy. A promyczki jeden po drugim głaskały go, przyjemnie ogrzewając. Po chwili pojawił się delikatny wiaterek, który kołysał listki i gałęzie, jakby do snu. Pochylił się nad kotkiem i też go kołysał, trzymając w swoich ramionach. Kotek poczuł, jak wiaterek przesuwając się teraz po nim od głowy do łap, do pazurków samych, z wolna uwalnia go od smutków, i jeszcze raz, i jeszcze delikatnie przesuwając się od głowy w dół ciałka, zabiera z sobą całe niezadowolenie. Kotek poczuł się tak dobrze, poczuł się spokojny, jakby obmyty ze wszystkich swoich dużych i małych zmartwień. Otworzył wolno oczka i popatrzył na chmurki, które płynęły po niebie, nie spiesząc się, leniwie, nie przeganiając się, zgodnie. Płynęły i płynęły, a wiatr wolno je popychał. Kotkowi było tak dobrze. Nagle jedna mała kropelka spadła mu na nos. Co to? - zdziwił się. Rozejrzał się dookoła i zobaczył, jak kwiatki wyciągają swoje małe główki do kropli deszczu, zupełnie jak on pyszczek do miseczki z mlekiem. Usiadł na trawie. Przeciągnął się. Kropelki deszczu wolno, lecz miarowo spadały na spragnione roślinki. Wraz z tym delikatnym deszczem wróciła mu sita. Wstał, otrząsnął futerko, uśmiechnął się do siebie zadowolony. Pora iść do domu - pomyślał. Ale dziwną przeżyłem przygodę w tym ogrodzie, gdzie przyprowadził mnie motylek. Wrócę tu jeszcze - obiecał sobie - tu jest tak pięknie i spokojnie. Wyprężył się do skoku i jednym zamachem przeskoczył płot. Radośnie machając ogonem, wracał do domu.

Daleko stąd, daleko, w królestwie zwierząt, żyła pośród innych mała pszczółka. Tym się jednak różniła od innych pszczółek, które latały po łąkach i spijały słodki nektar z kwiatów, że zapragnęła zrobić wielką karierę, występować w telewizji, być na pierwszych stronach gazet. Marzyła o wielkiej sławie. Pewnego dnia powiedziała do mamy: Zostanę modelką. Mama najpierw się zdziwiła, a potem zaczęła tłumaczyć córeczce: Ależ kochanie, modelki mają takie długie nogi, są bardzo wysokie, a ty jesteś malutką pszczółką. Pszczółka nie chciała tego słuchać i nie czekając, aż mama skończy, odleciała czym prędzej do szkoły dla modelek. Właśnie zaczynały się zajęcia. Sarenki i łanie biegały po wybiegu, przytupywały kopytkami, kręciły ogonkami, a nal biedna pszczółeczka musiała uważać, by jej ktoś niechcący nie nadepnął. Na szczęście miała żądło i to ją uchroniło przed zadeptaniem. Nikt jednak nie zwracał na nią uwagi. Po kilku lekcjach sama stwierdziła, że to zajęcie nie dla niej. Zostanę piosenkarką, pomyślała, potrafię tak doskonale brzęczeć. Mamo - powiedziała - zmieniłam decyzję, zostanę piosenkarką. - Ależ ty nie potrafisz śpiewać! Nie znasz nut - mówiła bardzo zmartwiona mama. - Umiem za to pięknie brzęczeć - odparła pszczółka, wzruszyła lekceważąco ramionami i nie słuchając dłużej mamy, odleciała do radia. Pięknie brzęczę - powiedziała, wchodząc do studia. - Doskonale - odparł redaktor słowik. - Właśnie dzisiaj mamy konkurs młodych talentów, stań w kolejce i tutaj, na tej kartce napisz swój repertuar. - Repertuar... a co to takiego? - zdziwiła się. - Zapisz tutaj, o tu - pokazał pazurkiem - piosenki, jakie zaśpiewasz. - Mmmhhhhmmm - zamruczała niezadowolona pszczółka. I po chwili uzmysłowiła sobie, że nie zna żadnej piosenki, potrafi tylko brzęczeć. Słowiki wyśpiewywały trele morele, skowronki nuciły smętne pieśni, nawet wróbelki dzióbkiem wystukiwały rytm i zawzięcie powtarzały słowa piosenek. Tutaj nie cenią prawdziwych talentów, pomyślała. Tylko się skompromituję, nie docenią mnie. Czym prędzej odleciała do ula. A może zostać aktorką, najlepiej filmową? - zastanawiała się. - Tak, nadaję się do tego. Ale i tutaj okazało się, że liski, kreciki, a nawet niedźwiadki lepiej znają sztukę aktorską. Nasza pszczółeczka nie potrafiła zadeklamować wiersza czy zatańczyć. Może zostać stawnym sportowcem? Zajączki biegają szybciej, koniki wyżej skaczą. Nie, do tego też się nie nadaje. Co ja nieszczęśliwa mam robić, jaki zawód wybrać? – głośno lamentowała. Przyleciały inne pszczółeczki, usiadły dookoła i spytały: - Dlaczego nie chcesz zbierać miodu? Masz taki piękny ryjek, na pewno będziesz w tym znakomita. Chodź z nami. Poleciały na piękną łączkę i po pracowitym dniu mała pszczółeczka zebrała garnek słodkiego nektaru. - Jesteś w tym naprawdę wspaniała – pochwaliła mama. - Bardzo się cieszę, że moja córeczka jest takim dobrym zbieraczem. Pszczółeczka spojrzała z dumą na garnek pełen po brzegi i też się ucieszyła. Potem pomyślała: Do tego się właśnie nadaję, to potrafię robić dobrze. Zadarta łebek do góry bardzo z siebie dumna i razem z innymi poleciała do ula.

Szukaj publikacji

Początek formularza

Gry i zabawy relaksujące dla dzieci klas I - III


Poprzez gry i zabawy relaksujące rozwijamy pozytywne postawy moralne i społeczne. Pomagamy w pokonywaniu różnych przeszkód , zachęcamy do współpracy w zespole , uczymy asertywnych zachowań , uczymy wyrażania własnego zdania . Uczymy dzieci wiary we własne siły i możliwości , aby były wartościowymi ludźmi i zdawały sobie z tego sprawę . Propozycje zabaw , które zostaną tu przedstawione powinny być na początku lub na końcu zajęć , prowadzone bez pośpiechu , bez zdenerwowania .
Dzieci powinny czuć się swobodnie , powinny być zrelaksowane i skoncentrowane . Każda gra i zabawa powinna mieć swój cel , do którego została opracowana.
Oto one ; - rozwój osobisty każdego ucznia
- budowanie poczucia własnej wartości
- integracja grupy , zespołu
- odprężenie przed lub po nauce
- kształcenie umiejętności wypowiadania się i słuchania
- rozwijanie aktywności społecznej
- budowanie poczucia zaufania
- uwrażliwianie na innych ludzi

Zabawy relaksujące można podzielić na ; 1. zajęcia plastyczne
2. zabawy ruchowe
3. zajęcia muzyczne
4. konkursy
5. improwizacje ruchowe
6. zgadywanki
7. medytacja relaksująca .
Są to pomysły na miłe spędzanie czasu , na lepsze poznanie się w grupie , na lepszą integrację.



POWODZENIA !!!



PROPOZYCJE;

ZAPROJEKTUJ OBRUS Z ŻYCZENIAMI DLA MAMY , TATY…

Dzieci siedzą w ławkach, mają przed sobą kartki z bloku. Nauczyciel po krótkim wstępie zachęca do indywidualnego zaprojektowania przez każde dziecko obrusa z życzeniami dla swoich najbliższych. Nauczyciel umawia się z dziećmi , że taki obrus byłby na stole co dnia od ranka do nocy. Powinny się na nim znaleźć nie tylko słowa życzeń, wierszyków, ale piękne rysunki.
Technika dowolnie wybrana przez dzieci.

POLICZ SWOJE MARZENIA

Nauczyciel po krótkim wstępie o marzeniach zachęca dzieci, aby podzieliły swoje kartki na tyle pól, ile mają marzeń i wpisały lub narysowały te marzenia. Gdy skończą każdy z nich opowie , które są najważniejsze. Można zrobić wystawę prac.Kartki mogą mieć różny kształt.


NAMALUJ SWOJE NIEBO

Po obserwacji nieba nauczyciel rozmawia z dziećmi dziećmi o możliwości zmiany koloru i wyglądu nieba. Następnie zachęca do namalowania własnych wizji nieba, które oglądamy co dzień, np. niebo w różowym kolorze , w zielonym z cytrynowymi chmurkami w różnych kształtach itd. Każde dziecko ma swoją kartkę. Gdy prace będą skończone , dzieci powinny zaprezentować je.


NARYSUJ TYLKO JEDNYM KOLOREM

Każde dziecko ma przed sobą kartkę z bloku i komplet kredek. Nauczyciel zachęca do wybrania tylko jednej kredki w dowolnym kolorze i narysowania czegoś według własnego pomysłu.Gdy dzieci skończą, mogą powiedzieć, czym kierowały się przy wyborze koloru kredki i co narysowały.Zamiast kredek mogą być mazaki lub farby.


CO LUBISZ , A CZEGO NIE?

Dzieci siedzą w ławkach, każde otrzymuje czystą kartkę. Z jednej strony każde ma narysować lub napisać –co lubi, z drugiej to , czego nie lubi.Dziecko ma wybrać po jednej rzeczy na jedną i drugą stronę swej kartki.Gdy zadanie wykonane, następuje omówienie przez dzieci.Kartki zabierają do domu.


NARYSUJ SWOJEGO BOHATERA

Nauczyciel zachęca dzieci do narysowania plakatu na temat swojego bohatera, wzoru postępowania.Na koniec każde dziecko opowie o swoim bohaterze , w czym chciałoby go naśladować.


DYKTOWANY RYSUNEK

Dzieci mają przed sobą kartki i kredki., rysują według poleceń nauczyciela
-Na środku kartki narysuj kółko wielkości jabłka
-To będzie twarz chłopca , więc dorysuj niebieskie oczy, mały nosek i uśmiech
-Teraz dorysuj mu uszy i krótkie czarne włosy
-Narysuj mu szyję i koszulkę z krótkim rękawem w żółte paski
-Dorysuj krótkie, nad kolana spodenki w kolorze czerwonym i kieszonkami

-Dorysuj nogi i buty sportowe w kolorze szarym ze sznurówkami

ŁĄCZONE TRÓJKĄTY

Dzieci siedzą w ławkach i mają przed sobą kartki oraz kredki. Nauczyciel poleca , aby podzieliły kartki na cztery równe części. Następnie , aby w każdej części –polu narysowały inaczej połączone ze sobą trójkąty różnej wielkości. Na koniec mają pięknie pokolorować trójkąty w dowolnych kolorach. Można podać liczbę trójkątów trójkątów polu.Ggy zadanie jest skończone, nauczyciel pokazuje na tablicy sposoby połączeń trójkątów.Dzieci zgłaszają , kto ma ile takich samych połączeń. Innym razem dzieci mogą liczyć inne elementy.

RYSUNEK Z LITERKI LUB CYFRY

Każde dziecko otrzymuje kartkę z narysowaną literką lub cyferką. Zadanie polega na tym , aby z niej wymyśleć i dorysować rysunek, jaki się chce, byle literka lub cyferka była w miarę widoczna.Na koniec każde dziecko wypowiada się, pokazując swoją pracę, jaką literkę czy cyferkę miało i co z niej narysowało. Z prac można urządzić wystawę

KOMPLEMENTY

Dzieci siedzą w kole. Na środku stoi koszyk z kartonikami, na których są imiona i nazwiska wszystkich dzieci w klasie. Po kolei każdy podchodzi i losuje jedną karteczkę. Kogo wylosuje , do tego podchodzi i mówi mu jakiś komplement, prawdziwy, np.’’Lubię gdy bawisz się ze mną ‘’.Losowanie rozpoczyna nauczyciel ,jej imię i nazwisko też na być w koszyku.

DOKOŃCZ ZDANIE

Zabawa polega na dokańczaniu zdania typu ;
-Lubię bawić się…
-Jestem smutna/smutny, gdy…
-Nie lubię…
-Żle się czuję, gdy…
-Najlepiej umiem rysować…
-Lubię , gdy mama…
-Lubię, gdy tata…
-Mój brat…
-Moja siostra…

CO POWINIEN MIEĆ ZE SOBĄ UCZEŃ

Dzieci stoją w kole. Nauczyciel w środku trzyma piłkę i mówi ;
-Do kogo rzucę piłkę, ten ma podać jedną niezbędną rzecz , którą powinien zabrać ze sobą uczeń do szkoły.Kto odpowie , rzuca piłkę z powrotem do mnie. Nauczyciel rzuca piłkę, a dzieci podają przykłady.
NAJCIEKAWSZY SPORT

Dzieci siedzą w kręgu lub na ławeczkach.Kolejno każde dziecko wychodzi na środek i pokazuje swój ulubiony sport, bez używania słów.Pozostałe dzieci wraz z nauczycielką mają za zadanie odgadnąć, jaka to dyscyplina sportowa .Jako pierwsza może pokazać nauczycielka aby , dzieci wiedziały o co chodzi.
Można też narysować ulubiony sport.

GDYBYŚ BYŁ PISARZEM

Dzieci siedzą w ławkach. Nauczyciel umawia się z dziećmi, że zabawią się dziś w znanych pisarzy i pisarki, którzy właśnie wydali swoje najlepsze książki.Każdy na zaproszenie wychodzi na środek i przedstawia się jako pisarz lub pisarka , podając imię i nazwisko. Następnie reklamuje swoje dzieło .Nauczyciel może być spikerem telewizyjnym i zapowiadać występy dzieci.

GDYBYŚ BYŁ PTAKIEM …

Nauczyciel zaczyna mówić;
-Wyobraźcie sobie ,że na jakiś czas każdy z was jest ptakiem, może latać i wzbijać się wysoko. Co chcielibyście zobaczyć z lotu ptaka? Dzieci siedzą w kręgu i opowiadają. Nauczyciel może pomagać.

NA KOGO WYPADNIE NA TEGO BĘC

Dzieci stoją w rozsypce, nauczyciel przed nimi i mówi :
-Na kogo wypadnie , na tego bęc ! – i rzuca do kogoś maskotkę.Dziecko łapie maskotkę i mówi :-Na kogo wypadnie , na tego bęc ! –potem rzuca maskotkę do kogoś itd. Pozostałe dzieci odwracają się twarzami do tego , kto ma maskotkę. Wszyscy choć po jednym razie powinni złapać i rzucić maskotkę.Tempo powinno być jak najszybsze.

KTO JEST KOTKIEM ?

Dzieci siedzą w półkolu. Jedno wychodzi na środek i staje na chwilę tyłem do reszty. Wtedy nauczyciel wyznacza , kto będzie kotkiem. Wybrane dziecko się odwraca, a wszystkie pozostałe mają zakryte usta rączkami. Wyznaczone wydaje głos – miauknięcie kotka .Stojące dziecko ma odgadnąć , kto jest kotkiem.Potem zamiana.

SKARB JEST UKRYTY TUTAJ

Dzieci siedzą w kręgu . Nauczyciel wybiera pierwsze dziecko i mówi : Wejdź do środka koła i wyobraź sobie , że jesteś w jaskini zbójców, którzy ukryli skarb. Na głowę zarzucimy ci chustkę, abyś nic nie widział. Za to masz bardzo uważnie słuchać, z której strony usłyszysz wiadomość, gdzie jest ukryty skarb.Twoim zadaniem jest wskazać osobę , która wyjawi ci tajemnicę ukrytego skarbu.Masz wymienić jej imię.Możesz wskazać ręką , gdzie siedzi dziecko, które mówi : „Skarb jest ukryty tutaj”
Nauczycielka zakrywa dziecku głowę chustą i wskazuje, które dziecko z kręgu ma powiedzieć : „Skarb jest ukryty tutaj”

Każde dziecko , które odgadnie zamienia się z innym.

CO SŁYSZAŁEŚ ?

Dzieci siedzą swobodnie, zamykają oczy i słuchają uważnie.Po chwili ciszy n-l uderza w różne przedmioty , np.w pustą szklankę, w biurko, w pustą puszkę. Potem pyta dzieci , jakie dźwięki słyszały.Następnie znów zamykają oczy i nasłuchują. Nauczyciel włącza magnetofon i słychać : śpiew ptaków, szum morza ruch uliczny. Po chwili ciszy, dzieci znów mówią, co słychać.Potem nauczycielka włącza utwór muzyczny instrumentalny. Dzieci z zamkniętymi oczami słuchają. Na koniec mówią jakie instrumenty grały w tym utworze.

NASZA CZWÓRKA UMIE I POTRAFI

Nauczycielka dzieli grupę dzieci na czwórki. Każda otrzymuje kartkę z bloku i pisak. Zadanie polega na tym, aby każda czwórka wypisała na kartce jak najwięcej prawdziwych umiejętności, które posiadają członkowie.
Gdy określony czas się skończy , każda czwórka przedstawi ,co umie i potrafi najlepiej .Na koniec można wybrać najlepszą czwórkę.

LIST DO KOLEGÓW Z AUSTRALII

Dzielimy grupę na równoliczne zespoły 4-5 osób.Następnie po krótkim wstępie zachęcamy zespoły do napisania listu do dzieci z dalekiego kraju np. Australii. W liście trzeba podać jak najwięcej informacji o naszym kraju, o szkole, wyznaczamy czas 2O minut.Gdy zadanie jest skończone , każda grupa odczyta list.można wybrać najciekawszy.

ZAWODY

Dzieci podzielone na zespoły o tej samej liczbie osób .Każdy wybiera jeden zawód i jedno dziecko z zespołu pokazuje bez słów wykonywanie tego zawodu. Zadaniem następnej grupy jest odgadnięcie pokazywanego zawodu i zdobycie punktu.
Może być po kilka kolejek . Można też zrobić losowanie kartoników kartoników nazwami zawodów.

ZGADNIJ , CO TO JEST ?

Dzielimy dzieci na grupy. Następnie po jednym dziecku z grupy zapraszamy do siebie .Mamy w worku różne przedmioty. Każde dziecko wkłada ręce do worka , chwyta jakiś przedmiot i nie wyjmując go , określa , co to jest.Dopiero gdy powie, może wyciągnąć sprawdzić czy odgadło.W ten sposób każde dziecko ma szansę zdobyć punkt dla swojej grupy. W konkursie powinny wziąć udział wszystkie dzieci.

PROJEKTUJEMY NOWĄ SZKOŁĘ

Dzieci są architektami , projektują nową szkołę – z wszelkimi nowoczesnymi i najnowszymi osiągnięciami techniki i nauki. Dzieci pracują w grupach , rysując projekt budynku ze szczegółami, np. winda , akwarium , kino , teatr itp.Gdy projekty są ukończone , następuje prezentacja i omawianie poszczególnych prac przez grupy.

WYKONUJEMY RÓŻNE CZYNNOŚCI

Dzieci stoją w rozsypce. Nauczyciel podpowiada różne czynności, a dzieci będą pokazywały je ruchem .
Przykładowe polecenia :
-wchodzenie po drabinie
-gotowanie zupy , mieszanie
-zamiatanie podłogi
-zbieranie jabłek jabłek gałęzi
zrywanie truskawek
-skakanie z kamienia na kamień
-gra w tenisa ziemnego
-gra w siatkówkę

ODGRYWANIE ZNANYCH POSTACI

Dzieci siedzą w półokręgu.Nauczyciel zachęca do przypomnienia sobie znanych postaci z telewizji, Następnie kto chce pierwszy , może wyjść na środek i pokazać , jak według niego zachowuje się jakaś postać.
Pozostali odgadują , o jakie postaci chodzi. Jeśli nie wiedzą, pokazujący sami
mówią,kogo odgrywali.Nagrodą bębą oklaski.

RÓŻNE MINKI

Dzieci siedzą w kole .Na środku stoi koszyk z kółkami, na których „schowane są różne minki „dzieci. Każdy podchodzi kolejno , losuje jedno kółko i określa, co wyraża minka z jego kółka - jaki stan, uczucie, czy emocje.
Gdy odpowie , wrzuca minkę z powrotem do koszyka i wraca na miejsce.Zabawa trwa dotąd, aż wszyscy wezmą w niej udział.

Wyżej wymienione propozycje można wykorzystać tak często jak mamy na to ochotę.

Dziecięce poczucie osamotnienia - „posiniaczone dusze”


Ten artykuł opracowałam z myślą o rodzicach, którym zależy na szczęściu dziecka.


„Różnym ludziom bywa czasem smutno na tym świecie, ale najsmutniej jest dzieciom, kiedy ich nikt nie kocha i nie rozumie”


Ten cytat jest dowodem na to jak bardzo dziecko nie kochane i nie rozumiane może czuć się osamotnione.

Samotność ( wg Jana Szczepańskiego) w odniesieniu do ludzi dorosłych
może przejawiać się w braku kontaktów z innymi ludźmi. Towarzyszy
wówczas temu bogate wewnętrzne życie jednostki. Natomiast wtedy, gdy człowiek
nie może nawiązać kontaktu również z samym sobą, mówimy o osamotnieniu.
Poczucie osamotnienia może być całkowite ( „nikt mnie nie
kocha”, „nikomu nie jestem potrzebny”), bądź częściowe (odejście jednej spośród kilku osób, do których dziecko było przywiązane, czy
utrata zabawki. Może tez być stałe, np. u dzieci wychowywanych w Domach
Dziecka) i przejściowe (np. na obozach, czy koloniach)
Najcięższą formą samotności jest sieroctwo. Szczególna rolę w
uchronieniu dziecka od samotności odgrywa rodzina, która stanowi najbliższe
środowisko dziecka i to właśnie w niej powinno ono znaleźć czułość,
miłość i opiekę dającą poczucie bezpieczeństwa. Podstawa jest tu więź
emocjonalna z druga osobą ( najczęściej matką). Pomimo to w
wielu rodzinach dziecko czuje się samotne. Z poczuciem osamotnienia wiąże
się niepokój, lęk lub strach. Dziecko nie będące pewne czyjejś
miłości, w porównaniu z innymi rówieśnikami jest lękliwe i niezdecydowane.
Bezpośrednim skutkiem osamotnienia mogą być negatywne reakcje i
zachowania dziecka, np. chwiejność emocjonalna, silny upór, skłonność do
buntu, włóczęgostwo, ucieczki, wrogie nastawienie do otoczenia. W kontaktach z
rówieśnikami dzieci te mogą przejawiać: gwałtowność, zawziętość,
wybuchowość, agresję, zazdrość, unikają wspólnych zabaw, nie są
skłonne do wybaczania. To wszystko prowadzi wtórnie do samotności w środowisku
rodzinnym.
Bardzo istotne znaczenie dla usunięcia, bądź niedopuszczenia do
poczucia osamotnienia u dziecka ma kontakt fizyczny, który często wzmacnia
poczucie wspólnoty psychicznej z drugim człowiekiem. W ważnych dla siebie
chwilach oczekuje ono na przyjazny uśmiech, przytakniecie głową, otarcie łez,
przytulenie, pocieszający uścisk. Chce czuć , że w swych smutkach i
radościach nie jest samo.
Dziecko pragnie również opowiadać, co ciekawego się wydarzyło,
podzielić się swoimi spostrzeżeniami, wiedzieć, ze nie zostanie wyśmiane. Ma
to szczególne znaczenie, ponieważ rozmowy zwierzeniowe wzmacniają poczucie
więzi emocjonalnej. Dzięki temu dziecko nabywa przekonania, ze jest
kochane, że troszczą się o nie, służą swoja pomocą, udzielają rad, nagród,
a nawet kar....gdy zajdzie taka potrzeba.
Rodzice często nie zaspokajają tych pragnień dziecka. Często nie tyle
są obojętni, co przyczyniają się w sposób widoczny do samotności dziecka.
Susan Forward w książce pt. „Toksyczni rodzice” pisze o tzw.
„posiniaczonych duszach”. Pod tym określeniem kryje się psychika
dzieci obrzucanych obelgami, ciągle poniżanych, niesłusznie oskarżanych.
rodzice nie zdają sobie sprawy, jak wielka moc posiadają te okrutne
słowa, jakie pozostawiają ślady w psychice zwłaszcza wtedy, gdy zdarzają się
często. Tematem jest zwykle wygląd dziecka, jego inteligencja, wartość,
jako istoty ludzkiej.
Autorka przytacza m.in. przykład leczącego się u niej dorosłego,
eleganckiego mężczyzny, który wspomina ciągłą uszczypliwość ojca,
żartującego jego kosztem. Im głośniej się śmiano, tym bardziej czuł się
osamotniony. Oto jego wypowiedź „Było mi przykro, kiedy dokuczał, a
czasami byłem naprawdę przerażony , kiedy mówił takie rzeczy jak „ten
chłopak nie może być naszym synem. spójrz na jego twarz. Założę się ,
że w szpitalu musieli podmienić nam dziecko. dlaczego nie zawieziemy go z
powrotem i nie wymienimy na właściwe? Miałem wtedy tylko 6 lat i naprawdę
myślałem, ze zostanę podrzucony do szpitala” Pewnego dnia ojciec
powiedział mi „Ja się Ciebie nie czepiam. Ja po prostu żartuję. Nie
rozumiesz tego?”
Obraźliwe słowa, poniżający krytycyzm mogą mieć dramatyczny wpływ
na ich przyszłe życie. Dla dzieci rodzice są najważniejsi na świecie. to,
co powiedzą musi być prawdą. Dziecko w efekcie uwierzy, „że jest
głupie”, „że ma okropny charakter”
Inny przykład mówi o chłopcu, dla którego rodzice nigdy nie mieli
czasu, dla których wcale nie istniał. Pewnego razu chłopak ten ukradł koledze
ojca pieniądze z portfela, mając nadzieje , że go złapią: „ nie
obchodziło mnie, czy mnie skrzyczą, byle tylko zauważyli, ze jestem”
Susan Forward podaje wiele przykładów ludzi dorosłych, których
dramaty życiowe wywodzą się z dzieciństwa.
Dziecko samotne często przywiązuje się do zabawki, zwierzątka.
Dziewczynka w wielkiej tajemnicy zwierza się lalce ze swoich marzeń, kłopotów
...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin