Paterson L. - Desperaci Doenitza.doc

(1238 KB) Pobierz
Lawrence Paterson

Lawrence Paterson

 

Desperaci Dónitza

*

Niemieckie żywe torpedy

i bezzałogowe łodzie podwodne

Przełożył z języka angielskiego Marian Baranowski

BELLONA Warszawa

Tytuł oryginału:

Weapon of Desperation. German Frogmen and Midget Submarines ofthe Second World War

Opracowanie graficzne: Michał Bernaciak

Redaktor prowadzący: Tadeusz Nowakowski

Redakcja merytoryczna i korekta: Tadeusz Nowakowski

Skład i łamanie: Dariusz Ziach

Druk i oprawa:

Wojskowa Drukarnia w Łodzi, Spółka z o.o ul. Gdańska 130, 90-520 Łódź

© Copyright Lawrence Paterson, 2007

© Copyright for the Polish language edition by Bellona SA, Warszawa 2008

Bellona SA prowadzi sprzedaż wysyłkową swoich książek za zaliczeniem

pocztowym z rabatem do 20 procent od ceny detalicznej.

Nasz adres: Bellona SA

ul. Grzybowska 77, 00-844 Warszawa

Dział Wysyłki: tel. 022 457 03 06, 022 652 27 01

fax 022 620 42 71

www.bellona.pl

e-mail: biuro@bellona.pl

www.ksiegarnia.bellona.pl

ISBN 978-83-11-11051-4

Podziękowania

Książka ta nie mogłaby powstać bez pomocy i wsparcia wielu życzliwych mi ludzi. Chciałbym wyrazić szczególne podziękowania Sarze, Megz, Jamesowi i Erniemu Patersonom. Specjalne podziękowania należą się Audrey „Mumbles" Paterson i Donowi „Mr Mumbles", Rayowi i Phylly Patersnom. Kieruję swą wdzięczność do takich osób, jak: Graham „Course I'm a Brummie" Jinks, Frank Bang, Gordon (Kapitan Ahab) Wadsworth, Rob Halford, Glen Tipton, Ken Downing, łan Hill, Scott Travis, Lionel Leventhal, Rob Gardiner i wszyscy pracownicy Chatham/Greenhill, Maurice Laarman za jego cenne informacje archiwalne, które udostępnił na potrzeby mojego przedsięwzięcia, Dennis Feary za nieprzebrane zasoby materiałów, Teduardo Savas, Chokehold, Jurgen Weberowi i U-Bootkameradschaft Monachium, ś.p. Cozy Powell, Eddie Naughton, Mike, Sheila, Mitch i Claire French, Jo Lawler i Mike Hockin ze wspaniałego Explosion! Museum of Naval Firepower w Gosport, Maggie „Mine's Haggis" Bidmead i Martin „Mine's a Sporran" Towell. Nie chciałbym pominąć Boba Hacketta i współautorów znakomicie prowadzonej witryny http://www.com-binedfleet.com/sensuikan.htm za informacje dotyczące japońskiej marynarki wojennej.

Otrzymałem ogromne wsparcie ze strony weteranów oraz członków rodzin ludzi z Kriegsmarine i marynarek wojennych krajów alianckich, którym dziękuję za cierpliwość, czas i przekazane mi relacje. Na słowa szczególnego podziękowania zasługują: Norbert Keller, Helmut Deppmeier, Jurgen i Esther Oesten, Eugen Herold, Ludwig i Inge Stoli, Gerhard i Traudl Buske, Erich Schedler, Norman Ackroyd, Hans-Rudolf i Pani Rósing, Georg i Pani Hógel, Georg i Pani Seitz, Hans-Joachim i Pani Krug, Gesa Suhren, Hannę Suhren, Herbert i Pani Waldschmidt, Karl i Annie Waldeck, Hans-Peter i Pani Carlsen oraz Volkmaar Kónig.

Bardzo przepraszam te osoby, których nie wymieniłem, a brak ich nazwisk jest wyłącznie niezamierzonym niedopatrzeniem z mojej strony.

Wstęp

Załoga brytyjskiego okrętu wyraźnie widziała zarys błyszczącej kopuły. W środku czaił się skulony człowiek, a jego pływający wehikuł kołysał się na martwej fali Morza Śródziemnego. Dziwaczny pojazd sprawiał wrażenie bezdusznego obiektu, a jego pilot nie dawał znaków życia, gdy wraz z całym żelastwem zawisł na hakach podczas wciągania na pokład. Po zdjęciu zaparowanej kopuły z torpedokształtnego kadłuba wydobyto ciało śmiałka, który nie zdołał umknąć okrutnemu przeznaczeniu. Pierwsza jednostka niemieckich sił szturmowych, Kleinkampfverbande, weszła do akcji - jedną z jej ofiar okazał się młody pilot żywej torpedy typu Neger.

Siły szturmowe obejmowały całe mnóstwo rożnych formacji i broni, z której część charakteryzowała się wyjątkową konstrukcją, a reszta sprawiała wrażenie wymyślonej ad hoc. Kriegsmarine była znacznie opóźniona w stosunku do Brytyjczyków czy Włochów pod względem wykorzystania niewielkich zanurzalnych środków walki na morzu. Niemieckie konstrukcje weszły do akcji dopiero w kwietniu 1944 r, kiedy sytuacja militarna Trzeciej Rzeszy była już bardzo niekorzystna. Ich zaangażowanie w walce i przypisywana im rola, jak się przekonamy, też znacznie różniły się od tego, co panowało w marynarce wojennej innych państw.

Siły szturmowe stanowiły swego rodzaju parasol dla operacji z udziałem żywych torped, miniaturowych łodzi podwodnych z jedno- i dwuosobową załogą, łodzi wybuchowych i płetwonurków. Była to także jedyna formacja morska, w której znaleźli się ludzie z armii, marynarki wojennej i Waffen SS.

Badanie dziejów Kleinkampfverbande jest bardzo trudnym zadaniem, które w dużej mierze polega na zbieraniu strzępów informacji z oficjalnych dokumentów, relacji bezpośrednich uczestników oraz prawdziwych historii autorstwa wielu pisarzy zajmujących się historią wojny na morzu, którzy przerabiają fakty na powieści. Nie można oczywiście umniejszać ich znaczenia, ponieważ często ożywiają suche dane statystyczne i pozwalają czytelnikom wczuć się w rzeczywisty klimat tamtych czasów. Mogą jednak, co się nieraz zdarza, nadać większego znaczenia romantyzmowi morza, niż faktom.

Nie zajmowałem się dogłębnie oddzielnymi jednostkami specjalnymi Abwehry czy Waffen SS, chociaż stanowiły one nieraz elementy sił szturmowych.

7

DESPERACI DÓNITZA

Skupiłem się na Kleinkampfverbande w strukturach Kriegsmarine, mając nadzieję, że efekt mojej pracy będzie bardziej korzystny, niż gdybym zgłębiał tajemnice wszystkich jednostek o specjalnym przeznaczeniu, które wykonywały zadania bojowe na morzu. Nie poświęciłem się także dokładnym studiom nad wyposażeniem i sprzętem, czy urządzeniami, z których wiele nie wyszło poza fazę prób i badań. Te wszystkie tematy znaleźć można w wielu innych, znakomitych opracowaniach, wśród których szczególnego polecenia warta jest książka Eberharda Rósslera pod tytułem The U-boat. Historia sił szturmowych nie jest jedynie studium wojskowej taktyki i całego towarzyszącego im tła, ale, co najważniejsze, opowieścią o młodych ludziach, którzy wpadli w zamęt wojny. Nigdy nie zapomnę emocji na twarzy pilota Seehunda, którego spotkałem w Monachium, w grudniu 2004 r. na zebraniu U-Bootkameradschaft. Ten wiekowy już pan wyrażał podziękowanie za to, że Stowarzyszenie Pilotów Seehundów zostało oficjalnie uznane przez organizację Weteranów U-bootów. Ludzie z sił szturmowych, którzy służyli w formacji żywych torped, łodzi wybuchowych, miniaturowych łodzi podwodnych czy komandosów zasługują, moim skromnym zdaniem, na większe uznanie. Odwagi nie mierzy się dokonaniami, ani ideałami narodowymi symbolizowanymi przez flagę, ale bardziej zdolnością pojedynczego człowieka do działania w warunkach ogromnego napięcia, czego, mam nadzieję, ani ja, ani czytelnicy nie będziemy musieli doświadczyć.

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Idealna obrona

Powstanie koncepcji małych jednostek bojowych

Kriegsmarine stosunkowo późno zaczęta prace nad koncepcją małych jednostek bojowych. Idea mobilnych, samodzielnych sił szturmowych jest prawie tak stara, jak historia walki na morzu, ale w czasie II wojny światowej potencjał i możliwości tego rodzaju broni zostały zademonstrowane w nocy, 18 grudnia 1941 r. Późnym wieczorem, przy spokojnej i wilgotnej aurze, trzy włoskie torpedy wolnobieżne SLC (włos. Siluro a lenta corsa), które wcześniej opuściły okręt podwodny „Scire", przedostały się przez sieci brytyjskiego systemu zabezpieczającego port w Aleksandrii. Maiali (Świnie) były pierwszymi bojowymi żywymi torpedami przeznaczonymi do przenoszenia dwóch płetwonurków (ludzi żab) i uzbrojone w 300-kilogramowy ładunek wybuchowy. Dwa z trzech podwodnych pojazdów dotarły do celu, a czterech nurków zdołało przymocować ładunki do kadłubów pancerników HMS „Oueen Elizabeth", na którego pokładzie znajdował się admirał Cunningham, i „Valiant".

Podczas próby odwrotu cała szóstka Włochów została złapana, a dowódca grupy, hrabia Luigi de la Pene, i jego pilot zostali wzięci na przesłuchanie na pokład „Valianta". Zapalniki umieszczone pod brytyjskimi okrętami powoli odmierzały czas do wybuchu. Jeńcy nie zdradzili żadnych informacji. Umieszczono ich zatem głęboko pod pokładem, ale de la Pene zorientował się, że upłynął już wystarczający okres czasu, aby eksplozja stała się nieodwracalnym faktem. Powiadomił kpt. Morgana, że za kilka minut jego okręt zatonie. Jeńców zabrano z cel. Znaleźli się na pokładzie, gdy potężne wybuchy wstrząsnęły kadłubami wielkich okrętów. Oba, z wyrwami w poszyciu, osiadły na mulistym dnie aleksandryjskiego portu.

Na szczęście dla Royal Navy, pancerniki nie doznały bocznego przechyłu i nadal sprawiały wrażenie, że są w pełni sprawne. Włoska marynarka wojenna, mimo straty sześciu ludzi, którzy znaleźli się w brytyjskiej niewoli, pozostawała w nieświadomości, jeśli chodzi o jej przewagę w siłach morskich na Morzu Śródziemnym. Upłynęło przecież zaledwie pięć dni od storpedowania i zatopienia HMS „Royal Oak" przez U-81, a za tydzień HMS „Barham" stał się ofiarą U-331. Uwzględniając sukces włoskiej akcji,

9

DESPERACI DÓNITZA

Royal Navy nie dysponowała zbyt wielkim potencjałem, jeśli chodzi o okręty nawodne. Włosi jednak zbyt późno zorientowali się w sytuacji i nie wykorzystali powodzenia tej operacji dla swoich celów

Włoska 10. flotylla ścigaczy okrętów podwodnych była jedynym orężem państw Osi do prowadzenia operacji przy użyciu małych okrętów w basenie Morza Śródziemnego w okresie od sierpnia 1940 do zawieszenia broni przez Włochów we wrześniu 1943 r. Flotylla dowodzona przez księcia Junio Vale-rio Borghese miała w swoim składzie torpedy SLC, płetwonurków, motorowe łodzie wybuchowe i miniaturowe okręty podwodne, przy użyciu których prowadziła śmiałe i często kończące się powodzeniem akcje nękające Brytyjczyków.'

Torpedy wolnobieżne nie były jedynym rodzajem broni w arsenale, którym dysponowały Włochy. Łodzie wybuchowe miały również swój udział w atakach na brytyjskie okręty wojenne, jednak to żywe torpedy przykuwały największe zainteresowanie. Włosi początkowo przewidywali ich użycie w tajnych akcjach skierowanych przeciwko portom w Aleksandrii, La Valetta i Gibraltarze. Działania przeprowadzone pod dowództwem de la Pene okazały się przełomowe, bo pięć wcześniejszych misji było zupełnie nieudanych. Royal Navy zareagowała na te wydarzenia i powołała własną grupę pod nazwą The Under Water Working Party (UWWP), która miała rozpocząć prace studialne. W ciągu niecałego roku powstała oryginalna wersja torped wolnobieżnych pod nazwą Chariot (ang. kwadryga), które osiągnęły zdolność bojową w celu wykonania ataku na niemiecki pancernik „Tirpitz", znajdujący się w Trondheimsfjord w Norwegii. Operacja zakończyła się fiaskiem, ponieważ dwie „kwadrygi" zerwały się z holu trawlera, który miał je dostarczyć w pobliże rejonu akcji i zatonęły. Trzeba jednak dodać, że użycie tego typu torped w Palermo i Trypolisie przeciwko jednostkom włoskim i niemieckim było wyjątkowo skuteczne i spowodowało znaczne straty po stronie nieprzyjaciela. Schwytanie członków załóg „kwadryg" zainspirowało Niemców, a adm. Dónitz zwrócił szczególną uwagę na wykorzystanie takiej broni. Sukcesy bojowe kwadryg i inne pomyślnie zakończone ataki Brytyjczyków w Afryce Północnej i Europie, a także pamiętna akcja w Saint Nazaire w marcu 1942 r. sprawiły, że sam wyraził chęć posiadania morskich sił specjalnych, o czym napisał w swoim pamiętniku:

Wyrażam życzenie, aby [w lutym 1943 r.] kontradmirał Heye został zwolniony z dotychczasowych obowiązków i pozostał do mojej dyspozycji. Chciałbym, żeby został, jak ja to mówię, „Mountbattenem niemieckiej marynarki wojennej". Admirał lord Mountbatten ma pod swoim dowództwem komandosów, siły i środki do wykonywania zadań specjalnych na mniejszą skalę. Jak dotąd, ani takich sił, ani środków nie mamy w marynarce niemieckiej. Mam tu na myśli płetwonurków [...] miniaturowe łodzie podwodne, żywe torpedy, łodzie wybu-

10

IDEALNA OBRONA

chowe i podobną broń, która, po wprowadzeniu na stan, przy często niewielkich kosztach i mafym udziale sit ludzkich, mogłaby przyczynić się do znacznych sukcesów.

Taki był początek Zespołów Sił Szturmowych (Kleinkampfverbande), chociaż weszły one do akcji dopiero po roku, kiedy to Niemcy były już w odwrocie na wielu frontach.

Niemcy postanowili skorzystać z japońskich doświadczeń związanych z miniaturową łodzią podwodną Ko-hyoteki z dwuosobową załogą. Zlecili attachć morskiemu, kontradmirałowi Wennekerowi, żeby zdobył wszelkie niezbędne informacje. Trzeciego kwietnia Wenneker wraz z attache włoskim uzyskali zgodę na wizytę w Kure, gdzie dokonali inspekcji Ko-hyoteki typu A. Jednostki te brały udział w atakach na Pearl Harbor, oraz późniejszych akcjach skierowanych przeciwko portom w Sydney i Diego Suarez. Wenneker udał się na spotkanie z zamiarem znalezienia odpowiedzi na czterdzieści osiem pytań stawianych przez niemieckie dowództwo Marynarki Wojennej (OKM). Wiele z nich pozostało bez wyjaśnienia, ponieważ Japończycy zazdrośnie strzegli tajemnic swych technologii. Wenneker przekazał wszelkie wnioski do Berlina, jednak jego doniesienia aż do końca roku pozostawały bez żadnych efektów.

W rzeczywistości teoretyczne założenia Kleinkampfverbande były bardziej zbliżone do idei brytyjskich sił specjalnych, niż struktury marynarki wojennej, w której się znalazły. Niemcy byli w bardzo dogodnej sytuacji jeśli chodzi o miniaturowe łodzie podwodne, ponieważ mogli czerpać z doświadczeń swych sojuszników, Włoch i Japonii, jednak nie potrafili w pełni z tego skorzystać. Siły specjalne posiadające na wyposażeniu miniaturowe łodzie podwodne mogłyby siać spustoszenie, atakując liczne brytyjskie kotwicowiska w pierwszych latach wojny. Można sobie tylko wyobrazić skutki dobrze zaplanowanej akcji z udziałem takich małych jednostek na „Tirpitza", mając w pamięci to, że Giinther Prien ze swoim U-Bootem typu VIIB zdołał przedrzeć się do Scapa Flow.

Pierwsza niemiecka jednostka operacyjna nosiła nazwę Einsatz-Abteilung Heiligenhafen i była dowodzona przez pomysłowego i obdarzonego wyobraźnią oficera Kriegsmarine, K.K. Hansa Bartelsa.Ten były dowódca trałowca Ml i flotylli kutrów patrolowych stacjonującej w Norwegii po kapitulacji tego kraju był już wcześniej znanym i cenionym członkiem Wehrmachtu. W 1941 r. napisał książkę (a przynajmniej przypisywano mu autorstwo dzieła, które wyszło spod pióra pracownika ministerstwa propagandy) zatytułowaną Tigerflagge heiss vor opisującą jego doświadczenia z walk w Norwegii w 1940 r., za które otrzymał Krzyż Rycerski. W czasie inwazji Skandynawii w 1940 r. Bartels zdobył norweski niszczyciel i całą flotyllę torpedowców. Sam zaprojektował potem trałowiec i nakazał budowę jedenastu podobnych

U

DESPERACI DÓNITZA

jednostek, a potem poprosił wielkiego admirała Raedera o ich sfinansowanie - co spowodowało przeniesienie Bartelsa na niszczyciel Z 34, gdzie miał przypomnieć sobie zasady protokołu obowiązujące w marynarce wojennej.

Po okresie służby na niszczycielu powrócił do Norwegii, gdzie w kilka miesięcy, dzięki swej zaradności i pomysłowości, zorganizował bardzo silny system obrony wybrzeża. W tym samym czasie pracował nad koncepcją rozszerzenia skąpego zakresu środków o wykorzystanie miniaturowych łodzi podwodnych, tworząc plany prototypów. W 1942 r. przedłożył memorandum w tej sprawie podkreślając, że Niemcy będą prawdopodobnie potrzebować znacznej ilości takich jednostek dla obrony liczącej tysiące mil linii brzegowej w okupowanych krajach. Jego wczesne ostrzeżenia spotykały się z lekceważeniem do czasu nominacji kontradmirała Heye na stanowisko odpowiedzialnego za tworzenie Zespołów Sił Szturmowych.

Na początku 1943 r. Bartels został awansowany na stopień komandora podporucznika i poświęcił się bez reszty sprawie tworzenia „jednostki sił specjalnych". Jednostka ta składała się początkowo z dwóch kompanii, z których jedną dowodził właśnie Bartels, a drugą kolejny, niezwykły oficer, kpt mar. rez. Michael Opladen, pracownik Abwehry - niemieckiego wywiadu wojskowego. Abwehra powstała w 1921 r. a w 1943 r. była już potężną instytucją, obejmującą trzy wydziały: Abteilung I, zajmujący się szpiegostwem i zbieraniem materiałów wywiadowczych, Abteilung II, kontrolujący oddziały specjalne i przedsięwzięcia o charakterze sabotażowym oraz Abteilung III, odpowiedzialny za kontrwywiad. Każdy z wydziałów posiadał sekcje prowadzące sprawy armii lądowej, lotnictwa i marynarki wojennej, a sprawy zespołu sił szturmowych Heye znajdowały się w gestii sekcji marynarki w Abteilung II. Sam Heye uważał Opladena za „wyjątkowo przydatnego" tak, jak Bartelsa.2

Jednostka Bartelsa i Opladena, w której byli zarówno ludzie z armii, jak i marynarki, zrealizowała zaledwie etap wstępnego szkolenia, a jej rola jako wykonawcy ataków szturmowych na wybrzeża Anglii i cele w rejonie Morza Śródziemnego malała w miarę pogarszania się sytuacji militarnej Niemiec. Bartels miał mimo wszystko nieograniczone możliwości poszukiwania i rekrutowania ludzi, szczególnie tych, którzy znali języki obce. Obladen dołożył swe doświadczenie z pracy w Abwehrze oraz rozległe kontakty. Pełnił również rolę instruktora, ucząc rekrutów metod stosowanych przez brytyjskich komandosów.

Einsatz-Abteilung Heiligenhafen, pod egidą Marineoberkommando Ost, prowadziło w dalszym ciągu szkolenie, ale wkrótce zostało rozwiązane, gdy Dónitz rozszerzył swą wizję zespołów sił szturmowych, a do głosu doszedł nowy dowódca Bartelsa. Człowiekiem tym był posiadacz Krzyża Rycerskiego, Hellmuth Heye, robiący błyskotliwą karierę oficer marynarki, chociaż nie wydaje się, żeby był zbyt osadzony w tradycji i nie doceniał znaczenia idei sił szturmowych.

12

IDEALNA OBRONA

Sytuacja na froncie w zimie 1943/1944 zmusiła nas do przejścia do defensywy. Byłem już wtedy przekonany o tym, że stoimy przed perspektywą większych szans dla odpowiednio uzbrojonych małych jednostek operacyjnych w porównaniu z dużymi jednostkami. Ponadto rysują się różnice zdań między mną a niemiecką admiralicją, jeśli chodzi o dalsze prowadzenie wojny na morzu.3

Był absolwentem rocznika 1914 (VIII), a wśród pełnionych przez niego funkcji należy wymienić dowództwo ciężkiego krążownika „Admirał Hipper" oraz stanowisko dowódcy floty w rejonie Morza Czarnego. W lutym 1943 r., gdy nadszedł rozkaz Dónitza, Heye był szefem sztabu Marineoberkommando Ost i Flottenkommando. Z tego względu szef wydziału kadr przekonał admirała, że Heye nie może zająć się tworzeniem małych jednostek bojowych. Funkcję tę powierzono wiceadmirałowi Eberhardowi Weicholdowi, który miał praktyczne doświadczenia we współpracy z dowództwem włoskiej marynarki wojennej jako oficer łącznikowy. Ten pięćdziesięciotrzyletni weteran, absolwent rocznika 1911, zaczynał działalność w 1939 r. jako członek sztabu dowództwa floty, zajmujący się sprawami walki z flotą handlową.

Zakres jego obowiązków był bardzo szeroki: opracować i zbudować niewielkie środki walki podwodnej do jednorazowego użycia, zaprojektować różne rodzaje niewielkich jednostek do przenoszenia torped, w tym środki wzorowane na włoskich łodziach wybuchowych, prowadzić szkolenie komandosów do walki z siłami brytyjskimi zdolnych do atakowania portów nieprzyjaciela na terytorium wroga. Pierwotny nacisk na sprawy sił lądowych ustępował powoli zagadnieniom poświęconym lekkim jednostkom morskim. Weichold osiągał większe sukcesy na płaszczyźnie teoretycznej i właściwie nie zanotował większych sukcesów, jeśli chodzi o rzeczywisty rozwój sił operacyjnych. Po stracie „Scharnhorsta" w wyniku źle zaplanowanej i niewłaściwie wykonanej operacji w grudniu 1943 r., Dónitz uznał, że Heye nie ma już właściwie nic do roboty i przeniósł go na stanowisko dowodzenia powstającego Zespołu Sił Szturmowych, który oficjalnie powołano do życia 20 kwietnia 1944 r.

Prace teoretyczne dotyczące uzbrojenia dla sił szturmowych prowadzone były w szybkim tempie, a szczególny wpływ miały na nie wydarzenia związane z wybuchami pod stępką pancernika „Tirpitz". 22 września 1943 r. sześć brytyjskich miniaturowych łodzi podwodnych typy X przeprowadziło atak na osłonięte kotwicowisko, na którym przebywał największy z niemieckich okrętów wojennych. Dwie z nich zaginęły w drodze, pozostała czwórka po odłączeniu się od okrętów podwodnych, które je holowały, skierowała się do Altafjord, gdzie znajdował się „Tirpitz". Niemcy zorientowali się o ataku krótko po 7.30, gdy zauważyli X7 poza zaporą przeciwtorpedową. Brytyjska „miniaturka" zdążyła już podłożyć ładunek wybuchowy. Dowódca okrętu szybko zdał sobie sprawę z niebezpieczeństwa grożącego pancernikowi

13

DESPERACI DÓNITZA

i rozkazał wybierać cumy z prawej burty, żeby odciągnąć dziób z miejsca, w którym, według jego rozeznania, znajdował się niebezpieczny ładunek. Taki manewr faktycznie ograniczył skutki wybuchu materiałów podłożonych przez X6 i jednej z bomb z X7, jednak nie zapobiegł zniszczeniom spowodowanym przez eksplozję tego, co znajdowało się bezpośrednio pod maszynownią. Rufa pancernika uniosła się o 6 stóp w górę, a 500 ton wody wdarło się do wnętrza kadłuba. Silniki główne zostały unieruchomione, rufowe wieże działowe zostały uszkodzone, zginął jeden członek załogi a czterdziestu zostało rannych. Żadna z miniaturowych łodzi typu X nie wróciła do bazy, a wielu załogantów dostało się do niewoli. Powodzenie ataku miało ogromny wpływ na potencjał Kriegsmarine w Norwegii. Pancernik właściwie dokonał żywota, gdy został zabrany do naprawy z Altafjord do TromstfFjord i znalazł się w zasięgu brytyjskich bombowców. Dwunastego listopada 1944 r. został zaatakowany przez flotyllę trzydziestu dwóch Lancasterów bombami Tallboy. Trzy bezpośrednie trafienia spowodowały olbrzymią wyrwę w kadłubie. Okręt wywrócił się i zatonął pociągając za sobą 971 ofiar.

Kriegsmarine jeszcze wcześniej przeprowadziła akcję wydobycia łodzi typu X spod uszkodzonego „Tirpitza". Na ich bazie opracowano pierwsze niemieckie miniaturowe łodzie podwodnych typu Hecht. Idea wykorzystania jednostek zdolnych do przenoszenia dużych min była od dawna rozważana przez niemieckich wojskowych. Cajus Bekker, autor barwnej relacji o operacjach zespołów sił szturmowych wydanej kilka lat po wojnie napisał, że 17 stycznia 1944 r. kpt mar. Opladen wezwał dwóch ochotników z trzeciej Schnelibootsflottille, Pettkego i Potthasta (stanowiących nierozerwalny duet określany mianem „dwóch P") do pilnie strzeżonego domku nad brzegiem morza koło Lubeki. Dwaj młodzi oficerowie po raz pierwszy zapoznali się z tym, co ich czeka, gdy obejrzeli wydobyte elementy łodzi typu X, które poddano całej serii badań mających na celu odkrycie tajemnic służących opracowaniu niemieckiej miniaturowej łodzi podwodnej.

Następny sukces Kriegsmarine dostarczył jeszcze więcej cennych materiałów. Royal Navy skonstruowała pojazd podwodny o nazwie Welman - z jednoosobową załogą, który mógł przenosić ładunek wybuchowy o wadze 560 funtów, ale przewidywany był początkowo do akcji rozpoznawczych na terenie nieprzyjaciela. Załogi do wykonywania zadań z użyciem Welmanów rekrutowano przeważnie z Grupy Desantowo-Dywersyjnej Nr 2 Królewskiej Piechoty Morskiej (Special Boat Service). Gen. sir Robin Layock, który przejął dowództwo działań połączonych sił zbrojnych od Mountbattena uznał, że pojazdy podwodne tego typu nie są przydatne dla jego celów i przekazał je do Royal Navy. Admirał sir Lionel Wells, kierujący operacjami w rejonie Orkadów i Szetlandów, wypowiadał się przychylnie na temat Welmanów i przewidywał ich użycie do atakowania niemieckich jednostek pływających w Norwegii. Ludzie wchodzący w skład załóg 30. Flotylli Kutrów Torpedowych

14

IDEALNA OBRONA

Królewskiej Marynarki Wojennej Norwegii wykonali 21 listopada 1943 r. pierwsze uderzenie z udziałem czterech Welmanów (W45-48) na dok pływający w Bergen i statki znajdujące się w tym rejonie (Operacja Barbara). Misja ta zakończyła się niepowodzeniem. W46 nadział się na sieć zaporową, musiał się wynurzyć i został zauważony przez niemiecki okręt patrolowy. Pilot i cały pojazd zostały przechwycone przez nieprzyjaciela. Niemcy, zaalarmowani tym faktem, wszczęli gorączkowe poszukiwania pozostałych łodzi podwodnych, które zostały ostatecznie porzucone przez pilotów i zatopione. Załogantom, po przejęciu przez kutry torpedowe, udało się przedostać do Wielkiej Brytanii.4 Pilot schwytany przez Niemców przebywał do końca wojny w obozie jenieckim, a jak się później przekonamy, jego Welman (W46) stanowił pierwowzór niemieckiej miniaturowej łodzi podwodnej typu Biber.

Po stworzeniu podwalin pod siły szturmowe, najważniejszą sprawą pod koniec 1943 r. stała się kwestia uzbrojenia tej formacji.

Trudno się dziwić, że stworzenie nowej formacji zupełnie od zera i przygotowanie całkowicie nowego uzbrojenia w piątym roku wojny nastręczało ogromnych trudności. Z uwagi na pośpiech nie mogło być mowy o długich próbach i badaniach. Szef sztabu, za moją namową, udzielił mi odpowiedniego upoważnienia, które umożliwiło mi omijanie uciążliwości biurokratycznych procedur i bezpośredni kontakt ze wszystkimi wydziałami Dowództwa Marynarki, a co szczególnie ważne, ze środowiskami przemysłowymi [...] Właśnie tam znalazłem wiele zrozumienia i poparcia, gdyż bardziej przewidujący zdawali sobie sprawę z bezsensowności kontynuowania prowadzonych programów w zakresie konstrukcji okrętów wojennych [...] Inżynierowie i robotnicy okazywali wielkie zainteresowanie i udzielali mi wszelkiej pomocy.5

Dwa lata wcześniej dr Heinrich Drager aktywnie prowadził w zakładach Drager Werke w Lubece prace nad niewielkimi okrętami podwodnymi o wyporności 70 i 120 ton. Pierwszego października 1941 r. przedstawił memorandum zawierające plany serii konstrukcji jednostek napędzanych silnikiem wysokoprężnym w obiegu zamkniętym oraz z napędem spalinowo-elektrycznym. Jego technologie były bardzo ambitne. Kładły nacisk na niedoskonałości przyjętych metod wytwórczych stosowanych przy budowie okrętów wojennych i zwracały się ku idei linii produkcyjnej stosowanej powszechnie w przemyśle lotniczym i przy wykonywaniu pojazdów opancerzonych. Drager proponował produkowanie elementów kadłuba i późniejsze ich scalanie - co wprowadzono dopiero przy budowie okrętów podwodnych typu XXI pod koniec wojny. Przewidywał, że niewielkie łodzie podwodne mogą być z łatwością przewożone koleją, transportem drogowym lub wodnym, a czasochłonne prace wykończeniowe mogłyby być wykonywane w dowolnym miejscu, które nie byłoby narażone na ataki lotnictwa, zamiast w wysoko specjalizowanych stoczniach.

15

DESPERACI DÓNITZA

Projektant zakładał, że sekcje kadłuba sztywnego zostaną wykonane w ciągu 14-20 dni, roboty obejmujące wyposażenie zajmą 30 dni, a kolejne 30 będzie przeznaczone na spawanie kadłuba i doprowadzenie do stanu gotowości. Na tym etapie wojny idea budowy kadłuba U-boota w sekcjach, niezależnie od wielkości okrętu, nie znajdowała uznania wśród wyższych rangą dowódców Kriegsmarine i ich doradców z przemysłu stoczniowego, więc pomysł został odłożony do lamusa jako nienadający się do realizacji. Drager nie zraził się i propagował budowę niewielkich łodzi podwodnych,

0 wyporności 23-25 t, które mogły być przenoszone w rejon działań bojowych przez inne jednostki pływające, 100-tonowego okrętu przeznaczonego do działania na powierzchni morza w nocy - był to zanurzalny kuter torpedowy oraz „torpedokształtnego" U-boota o dużej prędkości w zanurzeniu. Jak na ironię, oba typy jednostek, to znaczy U-boot Waltera oraz szybka łódź Engelmanna były już w fazie prób, chociaż nie okazały się udane.

Pomysły Dragera nie zostały zrealizowane. Rudolf Blohm, (sekretarz stanu), 22 stycznia 1942 r. oficjalnie odrzucił jego propozycje stwierdzając, że są one nieodpowiednie:

dla celów operacyjnych, ponieważ dwie torpedy stanowią zbyt słabe uzbrojenie, a ponadto przy niesprzyjającej pogodzie i wzburzonym morzu, małe jednostki nie będą w stanie stworzyć żadnego zagrożenia.6

Po dwóch latach losy wojny odwróciły się na niekorzyść Niemiec. Pojawiła się pilna potrzeba broni defensywnej, którą można by szybko produkować w obliczu rosnącego zagrożenia zakładów przemysłowych nalotami alianckich bombowców. Projekt budowy miniaturowej łodzi podwodnej nabrał nowego tempa pod dowództwem Heye. Skorzystano nawet z rady takich japońskich ekspertów w dziedzinie broni podwodnej, jak kmdr ppor. Hideo Tomonaga, twórca automatycznego stabilizatora zanurzenia. Obrazuje to pośpiech, z jakim wdrażano w życie koncepcję uzbrojenia zespołów sił szturmowych, przy czym nie była to zwykła wymiana doświadczeń z zakresu przemysłu

1 wojskowości między Japonią i Niemcami w ramach porozumienia państw Osi, ale sprawa bardziej poważna, dla dobra której zrezygnowano z uprzedzeń rasowych.

Po rozwiązaniu jednostek Barterlsa i Opladena oraz włączeniu ich pod dowództwo Heye, sam Bartels rozpoczął prace konstrukcyjne nad miniaturową łodzią podwodną, będąc szefem ośrodka szkoleniowego Blaukoppel w Lubece, który stał się w przyszłości centrum szkoleniowym dla pilotów łodzi typu Biber. Prototyp o nazwie „Adam" został zwodowany w stoczni Flender w Lubece - gdzie niestety szybko zatonął. Konstruktor, mimo początkowego niepowodzenia, kontynuował prace nad modelem tej łodzi i jeszcze kilku innych typów łodzi oraz żywych torped. Opladen natomiast otrzymał

16

IDEALNA OBRONA

najpierw stanowisko FI (oficer ds. operacji ogólnych) w sztabie Heye w Tim-mensdorf Strand. Jego obowiązki obejmowały opracowanie planów operacyjnych dla nowej formacji z wykorzystaniem doświadczeń z Abwehry. Kpt mar. Thomsen, oficer mający za sobą służbę na ścigaczach i torpedowcach, zastąpił w lipcu 1944 r. Opladena, któremu zarzucano brak wiedzy praktycznej i lat spędzonych w marynarce wojennej. Opladen natomiast został skierowany do realizacji zadań, które bardziej odpowiadały jego uzdolnieniom i objął stanowisko o charakterze prawie wywiadowczym, jako doradca Heye do spraw polityki zagranicznej monitorujący wydarzenia na świecie mogące mieć wpływ na działania zespołów sił szturmowych.

Heye wprowadził do zespołów sił szturmowych zasady koleżeństwa i nie przestrzegał postanowień regulaminów i tradycji obowiązujących w Kriegs-marine. Rzadko noszono pagony i naszywki. Powszechna była swoboda i bezpośredniość, co sprzyjało rozbudzeniu poczucia przynależności do jednostki elitarnej. Organizacja rozwijała się bardzo szybko stając się skomplikowaną strukturą, w której znalazło sobie miejsce wielu zasłużonych i doświadczonych ludzi z Kriegsmarine. Bezpośrednim podwładnym Heye w zespołach sił szturmowych był odznaczony Krzyżem Rycerskim Fritz Frauenheim, były kapitan U-boota i dowódca 29. Flotylli Podwodnej w La Spezia.

Dónitz przejął entuzjazm i wizję Heye i Frauenheima. Skierował wielu weteranów z U-bootów i trałowców na stanowiska dowódców grup jednostek podwodnych w ramach sił szturmowych. Hans Bartels okrzepł pełniąc funkcję dowódcy Lehrkommado 250 zajmującego się szkoleniem załóg łodzi typu Biber. Hermann Rasch, były dowódca słynnego U-106 objął dowodzenie jednostkami Seehund w ramach Lehrkommando 300, ale w okresie późniejszym, w lutym 1945 r., został zastąpiony przez jednego z dwóch najbardziej odznaczonych oficerów Kriegsmarine, kmdr. Albrechta Brandi. Kpt mar. Heinz Frankę, były dowódca U-262, dowodził jednostkami łodzi typu Neger, Marder i Moich jako szef Lehrkommando 350 i 400, a później zastąpił go na tym stanowisku kpt mar. Horst Kessler, były kapitan U-985. Do innych jednostek sił szturmowych rekrutowano specjalistów z różnych dziedzin. Kpt mar. Ulrich Kolbe, weteran służby na ścigaczach otrzymał stanowisko dowódcy Lehrkommando 200 i zespołów łodzi wybuchowych Linsen, a jego zastępcą mianowano byłego oficera z niszczyciela i torpedowca, kpt. mar. Helmuta Bastiana.

Weterani służby w marynarce wojennej mogli wnieść swe cenne doświadczenia oraz tradycję do nowo powstającej formacji, jednak podjęto ostatecznie decyzję, na mocy której flota podwodna nie mogła stanowić źródła kadr niższego stopnia dla zespołów sił szturmowych. Rekrutowano w związku z tym ochotników z Wehrmachtu oraz Waffen SS. Pod koniec 1944 r., z uwagi na rozwój wypadków wojennych, to swoiste embargo na pozyskiwanie ludzi z U-bootów zostało zdjęte. Dowódców U-bootów obowiązywał jednak nadal

17

DESPERACI DONITZA

zakaz zgłaszania się na ochotnika do służby w siłach szturmowych w charakterze pilotów czy członków załogi miniaturowych łodzi podwodnych.

W ramach sił szturmowych można wyróżnić trzy odrębne grupy. Pierwsza obejmowała wybuchowe jednostki nawodne i łodzie desantowe takiego typu, jak będące już na wyposażeniu włoskiej Decima Mas na Morzu Śródziemnym. Druga grupę stanowili Kampfschwimmer - płetwonurkowie bojowi przygotowani do akcji skierowanych przeciwko portom i żegludze nieprzyjaciela. Podobna formacja istniała już w ramach Abwehry, jednak nie miała na swoim koncie większych sukcesów. Ostatnia grupa składała się z żywych torped i miniaturowych łodzi podwodnych zdolnych do przenoszenia i użycia albo min, albo głowic bojowych torped G7e.

Pewien inżynier z Torpedoversuchsansalt (TVA - ośrodek badawczy broni torpedowej) w Eckenfórde przedstawił pierwszy projekt, który spełniał stawiane wymagania i dawał szansę szybkiej realizacji. Richard Mohr, doradca ds. konstrukcji morskich, omówił swój pomysł na spotkaniu pod przewodnictwem szefa TVA, kontradm. Rudolfa Junkera, które odbyło się 21 grudnia 1943 r. Teoria była bardzo prosta. Pojedyncza torpeda G7e o napędzie elektrycznym miała być pozbawiona głowicy i wyposażona w nieskomplikowany układ sterowania umieszczony w specjalnym przedziale, w którym z trudem mieścił się pilot. Należało pod nią podwiesić uzbrojoną torpedę bojową, przetransportować w rejon uderzenia i zwolnić. Torpeda transportowa przybywała w rejon celu a po ustawieniu namiaru przy użyciu najbardziej podstawowego celownika następowało zwolnienie torpedy bojowej przy pomocy niewielkiej dźwigni. Po wypuszczeniu torpedy z głowicą, pilot wracał na przyjazny brzeg. Idea prostej, taniej broni, której można masowo używać przeciwko jednostkom pływającym nieprzyjaciela wydawała się czymś wspaniałym i dlatego Mohr zyskał entuzjastyczne poparcie decydentów. Dónitz, słusznie zauważył, że: „Budowa pancernika trwa cztery lata.... a potrzeba jedynie czterech dni na przygotowanie dziesięciu załogowych torped".7

Osiemnastego stycznia 1944 r. Hitler wydał zgodę na zbudowanie pięćdziesięciu miniaturowych łodzi podwodnych zdolnych do przenoszenia min i torped skonstruowanych przez Mohra, o których w protokole ze spotkania Dónitza z fiihrerem napisano że „...mają być wykorzystywane szczególnie jako broń defensywna na wypadek desantu nieprzyjaciela" z uwagi na prostotę budowy. Były one faktycznie bardzo proste w konstrukcji. Silnik elektryczny AEG i bateria 110 V zapewniały im prędkość zaledwie 4 węzłów. Miały wyporność 2,7 tony i zasięg 30 mil morskich.

Próby z nową bronią rozpoczęto w TVA w Eckenfórde pod nadzorem Mohra i jego niewielkiego zespołu współpracowników oraz szefa sztabu sił szturmowych Frauenheima. Por. mar. Johann Otto Krieg, były dowódca U-81, został przez Dónitza odwołany ze służby na morzu i powierzono mu zająć się próbami prototypu, mimo zakazu wstępowania dowódców U-bootów do

18

DESPERACI DÓNITZA

sił szturmowych. U-81 miał na swoim koncie zatopienie HMS „Royal Oak" w 1941 r., gdy Krieg służył pod rozkazami por. mar. Fritza Guggenberga. Po odejściu Guggenberga i objęciu dowództwa okrętu przez Kriega, poczciwy U-boot typu VIIC został 4 stycznia 1944 r. zatopiony w Pola w wyniku bombardowania przez alianckie lotnictwo. Krieg został więc bezrobotnym bez przydziału a w przeddzień swego ślubu wezwano go do Berlina przed oblicze wielkiego admirała, który osobiście zlecił mu niezwłoczne rozpoczęcie prób. Do pomocy przydzielono mu wspomnianych już wcześniej chorążych marynarki, Pettke i Potthasta. Cała trójka energicznie przystąpiła do realizacji zadania, a Krieg został dowódcą pierwszej jednostki sił szturmowych, 361. Flotylli Szturmowej.

Koszary sił szturmowych mieściły się najpierw w Timmendorferstrand, w okolicach Lubeki, w otoczeniu lasu świerkowego, nad brzegami rzeki Trave. Różne bazy, które w kolejnych miesiącach przeznaczano dla sił szturmowych, określane były kryptonimami z przyrostkiem „koppel", (niem. wybieg, padok lub zagroda), stąd Timmendorferstrand, gdzie znajdowało się dowództwo sił szturmowych, zwane było Strandkoppel.

W tym samym okresie formowano pierwsze jednostki MEK (Marine-Ein-satz-Kommando), mające w swoim składzie jednego oficera, dwudziestu dwóch żołnierzy, piętnaście pojazdów, przyczepy i niezbędne wyposażenie. Struktura sił szturmowych, po wchłonięciu ludzi z Abwehry i innych jednostek, była już gotowa do użycia. Dowództwo MEK60 przydzielono por. Prinzhornowi, MEK65 por. Richertowi, a MEK71 por. Waltersowi. Była ta kadra jednostek, które miały wykonać najtrudniejsze zadania sił szturmowych.

Tymczasem prowadzono także intensywne próby z żywymi torpedami, którym nadano nazwę Neger, dosłownie „czarnuch", być może w związku z tym, że nazwisko konstruktora, Mohr, oznacza w niemieckim również Maura, albo kogoś o pochodzeniu mauretańskim. Broń była bardzo prosta; torpeda z pilotem, który sterował jej ruchem przy pomocy joysticka. Umożliwiał on skręcanie w lewo lub prawo i niewielkie zmiany kąta nachylenia, a lepszą manewrowość uzyskiwano dzięki zwiększeniu powierzchni sterowania tylnych płetw standardowej G7e, których ułożenie zmieniano przy pomocy cięgieł. Siedem centymetrów poniżej takiego elementu nośnego podczepiano torpedę elektryczną z głowicą bojową zwierającą 279 kg materiału wybuchowego. Krieg zabrał pierwszego Negra na Bałtyk bez właściwej osłony dla pilota, którego zabezpieczała jedynie tarcza z podgumowanego brezentu. Okazało się to niewystarczające i zamontowano klosz z pleksi-glasu. Był to w gruncie rzeczy element osłony strzelca pokładowego z samolotu Dornier produkowanego w Friedrichshafen. Taki klosz spełniał jeszcze inne zadanie - w jego dolnej części znajdowała się skala, z którą pilot zgrywał ustawienie krótkiego wskaźnika przyspawanego do czoła torpedy nośnej, co pełniło rolę celownika. Pleksiglas nastręczał pewnych trudności dotyczących

20

IDEALNA OBRONA

Neger

powietrza dla operatora. Próby z udziałem trzech pierwszych pilotów wykazały, że zapas powietrza wewnątrz torpedy wystarczy na siedem godzin żeglugi z prędkością 4 węzłów. W warunkach operacyjnych mogło to jednak wyglądać zupełnie inaczej i stanowić zagrożenie dla życia pilota.

Pierwsza grupa czterdziestu pilotów ochotników (w tym „dwaj panowie P") znalazła się w Eckenfórde (Blaukoppel), kiedy jeszcze prowadzono intensywne próby z torpedami. Ludzie wywodzący się ze wszystkich możliwych jednostek Wehrmachtu przeszli wcześniej wyczerpujące szkolenie, jak dla komandosów, w ośrodku w Heilgenhafen (na wschodnim wybrzeżu Zatoki Kilońskiej) pod kierunkiem kpt. mar. (Sonderfuhrera) Michaela Opladena. Większość z nich, mimo doskonałego stanu zdrowia i formy fizycznej oraz chęci służby w nowej broni, nie miała właściwie żadnego doświadczenia morskiego. Opladen podjął się nauczenia ich zasad nawigacji i umiejętności używania torped. Po zakończeniu pierwszych prób przez Kriega i poznaniu wszystkich walorów Negrów, przyszedł czas na to, aby przyszli piloci rozpoczęli praktyczne szkolenie.

Po opanowaniu podstawowych tajników nowej wiedzy, Krieg szybko zaczął szkolenie ludzi w warunkach nocnych, czyli takich, w których przyjdzie im wykonywać rzeczywiste działania operacyjne. Nie obyło się niestety be...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin