suka ligeja.txt

(6 KB) Pobierz

Z pamiętnika suki ligeja-kajira - opowiadanie o nowych (paprykowych) wyzwaniach!
Okłamałam swego Pana, a właciwie nie powiedziałam wszystkiego, zataiłam częć prawdy - no dobrze - to też kłamstwo. Zachowałam się nieodpowiednio, zawiodłam Jego zaufanie, rozczarowałam i naraziłam nasz dopiero co tworzšcy się zwišzek na fiasko. Oczywicie natychmiast zostałam zdemaskowana. Czasami mam wrażenie, że mój Właciciel wiedział o mnie wszystko zanim jeszcze się poznalimy.
Tak strasznie się bałam - nie gniewu, nie kary - jej wręcz pragnęłam, by zmyła mojš winę - obawiałam się ciszy i porzucenia. Błagałam o przebaczenie, płakałam, obiecywałam poprawę, nic nie pomagało. Gdy zrezygnowana postanowiłam pogodzić się z wolš Mastera, On postanowił dać mi jeszcze jednš szansę. Przebaczenie w zamian za przyjęcie kary.
Z niedowierzaniem, potem strachem czytałam słowa padajšce na gg - wibrator, ostra papryka, aparat fotograficzny. Zaschło mi w gardle, w głowie słyszałam szum, pojawiły się wštpliwoci. Wyczuł je (jak On to robi?), pozwolił na zadawanie pytań. Czy to jest bezpieczne? Czy nie stanie mi się nic złego? Czy ja dam radę? Wytrzymam? Szybko wyrzucałam z siebie to, co kiełkowało w głowie. 
- Nic ci się nie stanie - odpisał. 
Karę miałam odbyć następnego dnia - dużo czasu na mylenie - za dużo. Pojawił się bunt. Jestem wcišż kontrolowana, przepytywana, wydaje mi się rozkazy, odziera z intymnoci i prawa do własnego zdania, nie zrobiłam nic złego i co - mam ponieć takš karę??? To boli, jest poniżajšce - ale przede wszystkim boli - Tupałam nogami, kłóciłam w mylach z Panem, dyskutowałam i przekonywałam samš siebie, że nie powinnam - choć i tak wiedziałam, że jej dowiadczę. I wcišż mylałam. Z czasem wiadomoć kary przestała mnie oburzać. Stało się co niezwykłego, magicznego i sama nie wiem jak i skšd, z jakiego powodu moje nastawienie zmieniło się tak diametralnie. Złe emocje opadły, a ja poczułam, że jest mi to potrzebne, że muszę poczuć ból, przyjšć go z ršk (wirtualnych niestety) Pana i udowodnić swoje posłuszeństwo. Miałam przeczucie, że zbliży to nas do siebie i pozwoli na dowiadczenie czego wyjštkowego. Z pracy do domu wracałam biegnšc - głupie korki na drogach, głupie wiatła każšce czekać na przejciach, głupie klucze ukryte gdzie w torebce - uff - włšczyłam komputer i już po chwili rozmawiałam z Panem.
Pierwszy etap zadania - napis na łonie KAJIRA plus co od siebie. Zaskoczył mnie tym, nie dał czasu na zastanowienie się - szybko, szybko, mamy mało czasu - wcišż poganiał. Co ja mam niby dodać??? Oddana? To oczywiste. Wierna? Banał. Posłuszna? Nie do końca, skoro włanie jestem karana - Kochajšca - to jest to słowo. Dzień wczeniej rozmawialimy o miłoci, o tym, że jest nieodzowna w takiej relacji, jak nasza. Starałam się być ostrożna w składaniu tak ważnych deklaracji, ale już wtedy w głębi duszy wiedziałam - to szybsze bycie serca na samš myl o Nim, podniecenie gdy słyszałam Jego głos, chęć oddania całej siebie - jeli już nie jest to miłoć, to zdecydowanie jestem na najlepszej drodze. Zrobiłam zdjęcie, przesłałam. Pan nie skomentował napisu. 
Kolejne zdjęcie. Tym razem sztucznego penisa posypanego ostrš paprykš i opakowania po przyprawie obok. Na rozkaz Pana drobne poprawki w przygotowaniu sprzętu.
- Dobrze. Teraz nasad się na niego, niech wejdzie w ciebie jednym pchnięciem i włšcz wibracje na maksa - padło polecenie. Nie jestem specjalnie pruderyjnš osobš, seks analny nigdy nie był mi obcy, jestem doć (hmmmm) elastyczna, ale usišć na wibrator jednym ruchem? Wszedł po dwóch - też dobry wynik. Oczekiwałam na ból (zanim przystšpiłam do wykonania zadania wzięłam odrobinę papryki na język - piekło strasznie), a tu nic - To znaczy nie całkiem nic, bo przecież były te wibracje. Czułam je gdzie w rodku mnie, docierały nawet do łechtaczki subtelnie jš drażnišc. Powoli robiłam się wilgotna. Nagle - auuuć - zaczęło się - stopniowo, nieubłaganie, coraz mocniej...
- Panie, to boli, bardzo boli - musiałam się poskarżyć. Poczułam się, jak mała, bezbronna dziewczynka, która gdy jej co dolega szuka pocieszenia w silnych ojcowskich ramionach. Mój Master otulił mnie nie dłońmi, a słowami 
- Dasz radę, wierzę w ciebie, stać cię na wiele, na wszystko. 
Kto od osoby dla niego ważnej nie usłyszał nigdy takich słów nie jest w stanie zrozumieć, jak wielkš majš one moc. Jak mobilizujš do wysiłku, nadajšc mu cel i sens. Ile radoci sprawiajš. Pan wyznaczał mi kolejne zadania. Wysyłałam mu zdjęcia dokumentujšce przebieg i wykonanie Jego poleceń. Wszystko kontrolował, strofujšc, gdy co robiłam niedokładnie. Zadawał mi mnóstwo pytań: 
- Jakie odczucia mi towarzyszš, czy boli, jak pieczenie, czy jestem podniecona, co mylę. 
Nie dopucił do tego, bym choć przez chwilę pozostała bezczynna. Nakazywał skupienie na własnych odczuciach, na impulsach przekazywanych przez moje ciało. A ono szalało - pieczenie nadal było, ale jakby mniej intensywne, a może to już tylko przyjemne ciepło rozlewajšce się wewnštrz mnie? I wibracje - mocniej odczuwalne, gdy bardziej nasadzam się na penisa - wilgoć zaczęła moczyć mi uda, a ja zastanawiałam się jak to możliwe - kara zamieniajšca się w rozkosz - tylko czy dane mi będzie poczuć jš w pełni?
Nie wiem jak to się dzieje, ale jeli dwie osoby zbliżajš się do siebie, w sensie uczuciowym, poznajš się wzajemnie, zaczynajš porozumiewać się na poziomie innym niż tylko kontakt bezporedni. Pan wyczuł mój stan - i chyba przestał się już tak mocno na mnie gniewać, bo zezwolił na orgazm. Zamknęłam oczy, odchyliłam do tyłu głowę, szczypałam swoje sutki - to ja? Nie, to dłonie Mastera. Jego zęby zaciskajšce się na nich. Jego dłonie masujšce moje obrzmiałe piersi. Penis rozpierajšcy mojš pupę - wibrujšcy - fale ciepła ogarniajšce moje podbrzusze; przyjemne pulsowanie; mój coraz szybszy oddech; jęki - ochhh, Panie!!! Panie!!!
- Spójrz, która godzina.
Siedziałam nasadzona na wibrator obficie posypany ostrš przyprawš przez ponad godzinę. Dla mnie minęła chwila. Okrutna z poczštku kara zamieniła się w słodkš rozkosz. Poczułam ogromnš radoć i satysfakcję. Udało mi się pokonać strach i ofiarować Panu swoje cierpienie - hmmm -cierpienie??? I jeszcze te słowa: 
- Jestem z ciebie dumny. 
Dla takich wyznań warto żyć, prawda?
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin