W ŚWIECIE ZJAW I MEDIÓW.docx

(444 KB) Pobierz

 


 

W ŚWIECIE ZJAW I MEDIÓW

2


 

3


 


Powrót do odwiecznych pytań

Marzenia o życiu wiecznym, o przetrwaniu ducha wbrew śmierci, o odrodzeniu się w no­wym ciele lub swobodnym bytowaniu w zaświatach, bez cierpienia i trosk, o spotkaniu w tych zaświatach z bliskimi nam zmarłymi, czy też osiągnięciu zdolności przeniknięcia wy­zwolonym z ciała duchem, choćby na krótko, do tajemniczych, niedostępnych naszym zmy­słom obszarów ponadmaterialnego Uniwersum – marzenia te zdają się przeżywać kolejny renesans. Na przekór zapowiedziom heroldów rychłego zwycięstwa „naukowego światopo­glądu” ostatnie lata dwudziestego stulecia nie świadczą bynajmniej o dominującej roli rozu­mu, empirycznego poznania, realizmu, a zwłaszcza materialistycznego scjentyzmu w kształ­towaniu osobowości „nowego człowieka”.

Ów „nowy człowiek” – a siłą rzeczy musi nim być dzisiejszy młody człowiek – jeśli nie hołduje maksymie carpe diem, skłonny jest coraz częściej szukać odpowiedzi na dręczące go pytania o siły rządzące światem i sens życia nie w przedstawianym przez naukę obrazie przy­rody i człowieka, ani też w prawdach wiary, wyniesionej z domu rodzinnego, lecz w tajemni­czej sferze ducha i nadzmysłowych, nadrealnych, intuicyjnych drogach zgłębiania „istoty rzeczy”. I oto na tej glebie odżywa w różnych formach wiara nie tylko w istnienie świata nadnaturalnego i niematerialnego, ale także w możliwość manifestowania się tego świata w sposób dostępny poznaniu zmysłowemu.

Zwrot ku spirytualizmowi światopoglądowemu jest zjawiskiem niemal powszechnym. Wyraża się on nie tylko zaostrzeniem się sporów światopoglądowych i wzrostem tendencji fundamentalistycznych wśród wyznawców takich wielkich religii świata jak chrześcijaństwo, islam i judaizm, ale przede wszystkim mnożeniem się i ekspansywną działalnością coraz to nowych grup religijnych i quasi-religijnych, opierających swe systemy wierzeń na własnej interpretacji Biblii, starożytnych filozofiach wschodnich, a nierzadko różnych pseudonauko­wych koncepcjach okultystycznych i spirytystycznych. Nawet tam, gdzie do niedawna woju­jący ateizm odgrywał rolę oficjalnej państwowej doktryny światopoglądowej, a wierzenia i praktyki religijne traktowano jako zjawisko szczątkowe i marginalne, rośnie znaczenie ofi­cjalnie uznawanych wielkich kościołów i grup wyznaniowych. Coraz śmielej też wychodzą z ukrycia lub tworzą się nowe stowarzyszenia i wspólnoty, próbujące łączyć bardzo odległe światopoglądowo wierzenia i koncepcje filozoficzne.

Powrót do Biblii i szukanie w niej przez przywódców nowych ruchów religijnych potwier­dzenia głoszonych tez lub inspiracji do ich formułowania to tylko jeden ze współczesnych nurtów ożywienia spirytualizmu, nie nowy zresztą i – mimo dużej aktywności – o dość ogra­niczonym zasięgu społecznym. Fenomenem naszych czasów – chociaż można doszukać się tu prekursorów w stowarzyszeniach teofizycznych i spirytystycznych – są grupy nieformalne, skupiające ludzi o różnym statusie społecznym, wykształceniu, zawodzie i poglądach poli­tycznych, szukających odpowiedzi na fundamentalne pytania, dotyczące Boga i świata, a tak­że własnej drogi życiowej. W tych poszukiwaniach opierają się one na wybranych koncep­cjach światopoglądowych hinduizmu, buddyzmu i paranauk oraz próbują dopasować do nich pewne elementy światopoglądu chrześcijańskiego lub odrzucają jego najistotniejsze dogmaty. W grupach tych szczególnego znaczenia nabiera mistyczne pojmowanie rzeczywistości jako rzeczywistości duchowej i możliwość bezpośredniego, pozazmysłowego kontaktu duszy z Bogiem, pojmowanym najczęściej bezosobowo, panteistycznie, jako kosmiczny umysł i

 


energia. Temu też celowi ma służyć stopniowe osiąganie drogą odpowiednich ćwiczeń coraz wyższych poziomów świadomości. Opanowanie wschodnich technik medytacyjnych i całko­wite podporządkowanie się poleceniom przewodników duchowych stanowi zasadniczy waru­nek uwolnienia się od wewnętrznych napięć i zespolenia z Najwyższą Mądrością1. Osobiste przeżycie takiego stanu iluminacji staje się też dla wielu ludzi w pełni przekonywającym do­wodem istnienia duchowego świata, zupełnie innego od tego, z którym styka się na co dzień nasza świadomość za pośrednictwem zmysłów. Poszerza to krąg wyznawców i propagatorów różnych metod kontaktowania się z owymi duchowymi formami bytu i współuczestników tych nowych ruchów. Tworzą się grupy ludzi wspólnie medytujących w celu osiągnięcia zmiany stanu świadomości. Organizuje się płatne zgromadzenia-seanse, podczas których me­dia „transmitują” niezwykłe wieści ze świata istot pozaziemskich i od przewodników ducho­wych. Przeprowadza się szkolenia, które mają podnosić kwalifikacje personelu kierownicze­go wielkich przedsiębiorstw za pomocą niekonwencjonalnych metod nowego, holistycznego i systemowego stosunku do świata i zadań zawodowych, zgodnie z ideami przewodnimi nad­chodzącej Ery Wodnika.

Od lat siedemdziesiątych ten ruch, określany potocznie mianem New Age (Nowa Era)2, ogarnął Stany Zjednoczone i dotarł do Europy, przybierając różne, nieraz bardzo zaskakujące formy. Spotyka się on z rezerwą i potępieniem ze strony niemal wszystkich kościołów i reli­gijnych ruchów chrześcijańskich, lecz pozostaje faktem, że wiara w możliwość zdobycia nad­naturalnych uzdolnień psychicznych, a także kontaktu z demonami i duchami zmarłych utrzymuje się od wieków wśród wyznawców wielu religii, w tym również kościołów chrze­ścijańskich. Zjawiskiem nowym jest liczebność grup quasi-religijnych, których spirytualizm opiera się raczej na różnego rodzaju hipotezach paranaukowych i fantastycznonaukowych niż doktrynalnych podstawowych tezach chrystianizmu. Przykładem może być popularny w Eu­ropie Zachodniej i USA (liczbę członków ocenia się na kilka milionów) ruch zwany „scjen-tologią”. Byłoby oczywiście przesadą opatrywać „scjentologię” etykietą ruchu SF, z tych przyczyn, że jej twórca – L.R. Hubbard – był autorem opowiadań fantastycznonaukowych i niektóre z jego „odkryć” mogą śmiało konkurować z pomysłami innych pisarzy-fantastów3 Niemniej jednak nietrudno dostrzec, że istnieje wspólny mianownik dla wzrostu aktywności poszukiwaczy nowych koncepcji światopoglądowo-religijnych i ekspansji fantastyki „spiryty­stycznej” na rynku wydawniczym, filmowym i telewizyjnym, podobnie zresztą jak i posze­rzania się kręgu ludzi interesujących się parapsychologią, astrologią, ufologią czy paleoastro-nautyką.

Znamienne jest również, że w literaturze fantastycznej, tak bujnie rozwijającej się w dru­giej połowie naszego wieku, w ostatnich kilkunastu latach zaczyna dominować nurt baśniowy i ezoteryczny, a klasyczna, futurologiczna fantastyka naukowa coraz częściej szuka inspiracji w paranaukach. Kreśląc utopijne i antyutopijne wizje przyszłych społeczeństw, twórcy SF daleko odeszli od vernowskiego i wellsowskiego racjonalizmu i scjentyzmu. Futurologiczne obrazy cywilizacji i walki herosów nauki i techniki ustępują miejsca opisom zmagań z samym sobą i obcymi intruzami w świecie wewnętrznym – w mózgu bohatera. Ową innerspace, z jej nadrealnymi wizjami, fantasmagoryczną grą wyobraźni i wieloznaczną symboliką, łączy, co prawda, bliskie pokrewieństwo ze światem przeżyć średniowiecznych mistyków, transowych doznań królewskiej jogi i „pośmiertnych” halucynacji opisanych przez doktora Moody, ale jest to niewątpliwie nasz własny świat obaw i nadziei.

 


Fantastyka i horror drugiej połowy dwudziestego wieku są czymś więcej niż kolejnym cy­klicznym nawrotem romantyzmu. Lęki i tęsknoty epoki odbijają się w twórczości artystycznej jak w zwierciadle i choć bywa ono często zwierciadłem krzywym, nie są to lęki i tęsknoty urojone. Zainteresowanie problemami eschatologicznymi jest zrozumiałe w czasach, które zapisały się w historii najwyższą liczbą ofiar ludobójstwa i groźbą atomowego końca świata4.

Gdzie szukać tropów w poszukiwaniach sensu bytu? W sporze o istotę i formę pośmiert­nych losów człowieka argumenty empiryczne są równie ważne, a może ważniejsze niż teore­tyczne. Znalezienie „materialnych”, niepodważalnych dowodów, że śmierć nie jest końcem naszego „ja”, że to, co stanowi o naszej osobowości, o świadomości własnego istnienia, o naszych myślach i uczuciach, nie ginie wraz z ostatnim tchnieniem i uderzeniem serca, zaw­sze zaprzątało umysły filozofów i badaczy natury ludzkiej. Nasze czasy też nie są wolne od takich rozterek. Świadczy o tym nie tylko obfitość literatury religijnej różnych wyznań i wspólnot duchowych, ale także popularnych publikacji dotyczących życia pośmiertnego, re­inkarnacji, wiedzy tajemnej, demonizmu i magii.

Wiara w duchy i demony, choć często wstydliwie skrywana i kamuflowana programowym sceptycyzmem – nie wygasła. W ostatnich dziesięcioleciach znów podniosła się fala fascyna­cji tą tematyką. Mit szatana opanowującego dusze ludzkie przeżywa renesans w filmie grozy i fantastyce, a dające raz po raz znać o sobie stowarzyszenia satanistyczne są dowodem, że i dziś metafizyczne problemy manicheizmu nie straciły na aktualności i mogą przejawiać się również w patologicznych formach kultu diabła5. Chyba nie należy się temu dziwić: wiek nasz przyniósł nie spotykaną dotąd w dziejach świata koncentrację sił Zła, a szczególnie ja­skrawym przykładem wynaturzonego fideizmu są masowe zbrodnie dokonywane w imię... sprawiedliwości społecznej.

Co gorsza, nadchodzący XXI wiek stawia przed ludzkością zupełnie nowe, niezwykle skomplikowane problemy, a bezradność współczesnych systemów gospodarowania i rządze­nia, dyplomacji, nauki i religii wobec wzrastających zagrożeń rzeczywistej nowej ery staje się coraz bardziej widoczna.

Dobiega końca stulecie wielkich nadziei i rozczarowań, czasy rozpadu imperiów i naj-okrutniejszego niewolnictwa, gwałtownego rozwoju gospodarczego i degradacji ekologicznej, zadziwiających osiągnięć nauki i techniki, a jednocześnie – śmiertelnych zagrożeń, spowo­dowanych tym postępem. Nauka – ta magia naszych czasów – rzuca uroki i niepokoi umysły. Nowy, polowy i organiczny obraz świata, który na początku naszego wieku ukazała fizyka relatywistyczna i kwantowa, w drugiej połowie zaś ewolucyjna teoria poznania, zastąpił kla­syczną, mechanistyczną i redukcjonistyczną wizję rzeczywistości. Ten holistycznie opisywa­ny świat, chociaż zdaje się stwarzać możliwość nowych relacji między światopoglądem na-

 


ukowym i religijnym6, niepokoi abstrakcyjnością i nieprzetłumaczalnością wykrywanych prawidłowości na język wyobraźni i „zdrowego rozsądku”.

Nie tylko laikom, ale i uczonym, zwłaszcza niespecjalistom, łatwo utracić orientację w gąszczu nowych faktów i hipotez. Wzrost fali zainteresowania paranaukami i ruch New Age to zjawisko społeczne, którego nie wolno nie dostrzegać ani też lekceważyć. Przyczyn jego należy bowiem szukać w powszechnym kryzysie zaufania do wszelkich oficjalnych autory­tetów, ze współczesną nauką na czele. Wiek nasz nadmiernie rozbudził nadzieje, że odkrycia naukowe i nowoczesne środki techniczne pozwolą rozwiązać najbardziej pasjonujące zagadki materii i ducha, ale rychło okazało się, jak dalece były one przedwczesne, jeśli nie całkowicie płonne. Próbuje się więc odnaleźć „prawdę”, a zarazem odpowiedź na podstawowe pytania eschatologiczne, jeśli nie w religii i nauce, to w paranaukach, szukających wyjaśnienia tajem­nic bytu na pograniczu dwóch światów – dostępnego i niedostępnego naszym zmysłom i przyrządom.

Myślę, że wyśmiewanie paranaukowych koncepcji jako przejawów ciemnoty i „idealizmu” światopoglądowego, a nawet patologii społecznej, jest nie tylko krzywdzące wielu badaczy zjawisk paranormalnych, próbujących penetrować ten pełen zagadek teren z pozycji przyro-doznawczej, ale pogłębia nieporozumienia i fałszywe sądy, utrudniając weryfikację rzeczywi­stych czy rzekomych odkryć w tej dziedzinie i, co gorsza, oddając ją w pacht ignorantom i mitomanom. Nieznajomość przedmiotu badań, jak i genezy stanowisk zajmowanych przez różniących się światopoglądem badaczy „zaświatów” i popularyzatorów parapsychologii czy „wiedzy tajemnej” prowadzi z reguły do nieporozumień i błędnych ocen rzeczywistych czy rzekomych zjawisk manifestowania się duchowych składników bytu. Stąd podjęta w tej książce próba zarówno dokonania przeglądu różnych form takich manifestacji, jak też przed­stawienia poglądów na ten temat, wyrażanych przez przedstawicieli religii, spirytyzmu, okultyzmu7, parapsychologii i nauk przyrodniczych.

Popularnonaukowy charakter pracy, jak i skromne rozmiary książki ograniczają możliwo­ści ukazania wszystkich różnic i odcieni w poglądach. Musiałem więc dokonać pewnego ro­dzaju „idealizacji” – poprzez selekcję i połączenie stanowisk, które można uznać za najbar­dziej reprezentatywne światopoglądowo. Granice między tymi grupami są bowiem w rzeczy­wistości nieostre. Często na przykład spirytyści włączają wybrane dogmaty wiary chrześci­jańskiej do swoich teorii, interpretując swoiście słowa Biblii, okultyści odwołują się do hipo­tez parapsychologicznych, parapsycholodzy szukają analogii między swymi spostrzeżeniami i kanonami wiedzy ezoterycznej Wschodu. Musiałem więc nieco arbitralnie dokonać rozgrani­czenia stanowisk, decydując się na pewne uproszczenia prezentowanych poglądów. W niektó­rych przypadkach brak materiałów dotyczących konkretnego tematu lub sprzeczności w wy­powiedziach przedstawicieli tej samej grupy interpretatorów zmusiły mnie do „modelowego” sformułowania stanowiska na podstawie ogólnych zasad widzenia świata charakteryzujących tę grupę.

Wszystko to wymaga sprecyzowania, co należy rozumieć przez pojęcia: teologowie, spi-rytyści, okultyści, parapsycholodzy i naukowcy sceptycy. Pod hasłem teologowie znajdzie więc Czytelnik nie tylko opinie katolickich i protestanckich profesorów teologii i stwierdze­nia zawarte w oficjalnych dokumentach kościelnych, ale również poglądy wyrażane przez wybitnych publicystów religijnych – oparte na Piśmie świętym i kanonach wiary chrześcijań-

 


skiej. „Teologowie” religii wschodnich to zarówno uczeni – znawcy hinduizmu i buddyzmu, jak też słynni „mędrcy” i „guru”. Doktryny filozoficzno-religijne hinduizmu i buddyzmu nie zawierają jednorodnej, zwartej koncepcji duszy, istnieje bowiem mnogość szkół powstałych w różnym czasie i różnych środowiskach (inne koncepcje dla ludu, inne dla filozofów). Stąd konieczność pewnych uproszczeń i nieuniknione niekiedy niezgodności w prezentowanych tu poglądach.

Za podstawowy wyróżnik światopoglądu spirytystów przyjąłem wiarę w istnienie świata pozagrobowego i możliwość kontaktu z duchami zmarłych. Różnice zdań dzielące ruch spi­rytystyczny dotyczą istnienia reinkarnacji i stosunku do „oficjalnej nauki”, a także parapsy­chologii.

Okultyści tworzą swe teorie szukając oparcia w ezoterycznej wiedzy („wiedzy tajemnej”) starożytnych Indii, najczęściej w jej teozoficznej interpretacji. Charakterystyczną cechą światopoglądu okultystycznego jest twierdzenie, że istota ludzka składa się z wielu ciał (fi­zycznego, eterycznego, astralnego, mentalnego itd.) oraz że dusza, rozumiana jako pojedyn­cza, oddzielna, zindywidualizowana duchowa istota wewnątrz człowieka, nie istnieje.

Pod hasłem parapsycholodzy prezentuję poglądy tych badaczy, którzy zajmują stanowi­sko „animistyczne” (szukające przyczyn zjawisk paranormalnych w żywym organizmie człowieka, a nie w świecie duchów ludzi zmarłych czy demonów), odrzucają hipotezy spiry­tystyczne i z rezerwą odnoszą się do interpretacji okultystycznych. Próbują oni oprzeć swe hipotezy na odkryciach nauk przyrodniczych, chociaż ich stwierdzenia bywają często kwe­stionowane, jako sprzeczne z poglądami przyjętymi powszechnie w nauce lub niedostatecznie zweryfikowane. W tej książce są bliskie stanowisku psychotroniki, będącej spadkobierczynią parapsychologii w bardziej scjentycznym wydaniu8. Tylko tam, gdzie psychotronika nie stworzyła jeszcze własnych oryginalnych koncepcji, odwołuję się do badań i poglądów wy­bitnych badaczy i pionierów parapsychologii z początków naszego stulecia.

Naukowcy sceptycy reprezentują w tej książce uczonych i popularyzatorów nauki zajmu­jących krytyczne stanowisko wobec zarówno spirytystycznych i okultystycznych, jak też scjentystyczno-parapsychologicznych interpretacji różnych form manifestowania się „du­chów”. Sceptycyzm nie oznacza jednak odrzucania z góry każdej hipotezy paranaukowej i „wylewania dziecka z kąpielą”. Chociaż mój „naukowiec sceptyk” zdaje sobie dobrze sprawę, jak ograniczoną wartość dowodową mają informacje zawarte w relacjach „naocznych świad­ków” i sprawozdaniach spisywanych ex post przez nie przygotowanych naukowo uczestni­ków niezwykłych wydarzeń, gotów jest umownie uznać opisywane „fakty” za wiarygodne, w celu wykazania, że mogą być one wyjaśnione w bardzo różny sposób na solidnym gruncie nauk przyrodniczych i społecznych – fizyki, fizjologii, psychologii i socjologii.

Książka moja nie odpowiada w sposób kategoryczny na pytanie, czym są zjawiska mające świadczyć o istnieniu pozamaterialnego świata duchów i demonów. Ukazuje tylko, w jak róż­ny sposób te zjawiska mogą być wyjaśniane. Która z prezentowanych hipotez jest wiarygod-niejsza – pozostawiam uznaniu Czytelnika. Co sam sądzę o istnieniu „zaświatów” – zawarłem w refleksjach, zamieszczonych w końcowym rozdziale, bynajmniej nie sugerując, że propo­nowany obraz rzeczywistości może przedstawiać całą prawdę o świecie i „duchowej” sferze bytu.

 


 


1. Duchy pokutujące

Któż nie lubi opowieści o duchach, widmach ludzi zmarłych, pokutujących w starych do­mach i zamkach, o upiorach wstających z grobu, aby wysysać krew z żywych, o marach stra­szących nocą na cmentarzach, rozstajnych drogach, trzęsawiskach? Relacje z niesamowitych zdarzeń, ubarwiające rodzinne sagi i pamiętnikarskie zapiski, obok sprawozdań z „autentycz­nych” manifestacji zaświatów, drukowanych w czasopismach spirytystycznych, mogą śmiało współzawodniczyć z płodami wyobraźni pisarzy fantastów.

Czy opowieści te można traktować serio? Czy zawierają rzetelne informacje o rzeczywi­stych wydarzeniach, czy może tylko zwykłe przywidzenia i domowe legendy, w...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin