030. Evans Jean - Wrażliwe serce.pdf

(542 KB) Pobierz
82452951 UNPDF
JEAN EVANS
Wrażliwe
serce
Harlequin
82452951.001.png
ROZDZIAŁ
PIERWSZY
Z koszyka, który Thea Somers postawiła na stole,
rozległo się pełne oburzenia miauknięcie.
- Proszę bardzo - uśmiechnęła się do kobiety wcho­
dzącej do gabinetu z lękiem na twarzy. - Tibbles jest
prawie jak nowy. Obawiam się, że miejsce po operacji
przez jakiś czas będzie wyglądać trochę dziwnie. Musie­
liśmy wygolić mu okolice biodra i widać szwy, ale za­
pewniam panią, że futerko szybko odrośnie, a dzięki
troskliwej opiece wkrótce będzie znowu szalał na dwo­
rze. Miejmy nadzieję, że więcej nie będzie błąkał się zbyt
blisko ruchliwych ulic.
W niebieskich oczach siedemdziesięcioletniej Emily
Ford pojawiły się łzy.
- Nieważne, jak on wygląda. Liczy się tylko to, że
żyje. Był w strasznym stanie, kiedy go tu przyniosłam.
Tyle krwi... - Wzdrygnęła się. - Myślałam, że nie prze­
żyje.
- Niewiele brakowało - potwierdziła łagodnie Thea
i lekko uchyliwszy pokrywę kosza, delikatnie pogłaska­
ła ogromnego, biało-czarnego kota. - Spotkanie z samo­
chodem skończyło się złamaniem kości biodrowej i mu­
siał wlec się w tym stanie kawał drogi. Na szczęście
udało się nam go poskładać.
- Nie potrafię wyrazić, jak bardzo jestem wdzięczna
6
WRAŻLIWE SERCE
- powiedziała Emily. - Od śmierci Teda jest moim jedy­
nym towarzyszem. Nie wiem, co bym bez niego zrobiła.
- Rozumiem. - Thea poczuła nagły ucisk w gardle.
- Zwierzęta tak bardzo się przywiązują, prawda? - Za­
mknęła dokładnie koszyk. - Tibbles przez pewien czas
będzie apatyczny i osłabiony, ale to normalne po narko­
zie. Będzie też odczuwać ból, więc dam pani tabletki.
Asystująca im młoda blondynka w fartuchu pielęg­
niarki podała kobiecie małe pudełeczko. Thea uśmiech­
nęła się.
- Proszę, pani Ford. Trzy razy dziennie po jednej,
rozgnieść i rozpuścić w niewielkiej ilości mleka. Z pew­
nością pomoże. I gdyby mogła pani przynieść tu go za
tydzień, to sprawdzę szwy. - Wstała i kiedy jej pomoc­
nica wyprowadzała kobietę, przeciągnęła się.
Po paru chwilach Sandra Watt, drobna blondynka,
wróciła do gabinetu i postawiła na stole filiżankę kawy.
- Pomyślałam, że dobrze ci zrobi.
- Jesteś aniołem. - Thea odsunęła z czoła niesforny
kosmyk kasztanowych włosów. - Co za ranek! Skąd tyle
tego?
- Niestety, to jeszcze nie koniec. - Dziewczyna
uśmiechnęła się niepewnie, porządkując instrumenty. -
Przed chwilą przyniesiono kolejnego pacjenta. Najwy­
raźniej dzisiejszy ranek jest „koci".
- Co mu jest? - Zielone oczy Thei przygasły.
- Nie mam pojęcia, ale nie wygląda to dobrze.
- Uhm, w takim razie zajmę się tym od razu.
Wypiła duszkiem kawę, parząc sobie trochę usta, lecz
na widok mężczyzny trzymającego na rękach rudego
kota zmusiła się do uśmiechu.
WRAŻLIWE SERCE
7
- Proszę położyć go na stole, panie... - rzuciła
okiem na wręczoną jej przez Sandrę kartę - Reynolds.
Co mu dolega?
- Nie wiem. - Spojrzał na prężącego się i miauczą­
cego z wysiłkiem kota. - Tak jest od wczoraj wieczo­
rem. Jakby chciał się załatwić, ale nie był w stanie. Nie
je, tylko siedzi w swoim pudle i pręży się.
- Tak... - Thea zmarszczyła brwi. - Przyjrzyjmy się
mu. Cześć, kiciu. Jak się nazywasz?
- Henry.
- W porządku, Henry. Zobaczymy, co się da dla cie­
bie zrobić. - Mówiąc cichym, uspokajającym tonem,
delikatnie zbadała grzbiet zwierzęcia, a potem przesunę­
ła dłońmi po jego brzuchu. Kot szarpnął się i napiął.
- Już dobrze, kiciu. Przepraszam. Nie zrobię ci krzywdy.
- Pogłaskała aksamitne uszy i spojrzała na Sama Rey­
noldsa. - Coś mu się może przydarzyło?
- Nic o tym nie wiem.
- Zauważył pan krew w jego moczu?
- Nie. Chyba nie.
Bardzo delikatnie przesunęła znów ręką po brzuchu
zwierzęcia.
- Hm, pęcherz jest zdecydowanie powiększony.
- Co to znaczy? Czy może pani coś na to poradzić?
Dzieci będą zrozpaczone, jeśli Henry'emu coś się stanie.
- Rozumiem. - Uśmiechnęła się. - Dobrze pan zro­
bił, przychodząc z nim tak szybko. Zatrzymanie moczu
jest spowodowane zatkaniem dróg moczowych przez
kamień, co występuje wśród kocurów zadziwiająco
często.
- Jaka jest tego przyczyna?
8
WRAŻLIWE SERCE
- Są różne rodzaje kamieni. Mogą się tworzyć z po­
wodu niewłaściwej diety, zbyt małej ilości płynów albo
infekcji. Tutaj podejrzewam to ostatnie.
- Ale potrafi to pani wyleczyć?
- O, tak. Musimy zapewnić mu dużo płynów i dla
ułatwienia odpływu moczu założyć cewnik. Potem po­
prawa nastąpi dość szybko. - Podniosła kota i głaszcząc
podała Sandrze. - Niech zostanie u nas przez dobę, a ju­
tro na pewno będę miała dla pana dobre wiadomości.
Uspokojony Sam Reynolds wyszedł, a Thea zdezyn­
fekowała stół do badań.
- Lepiej zajmijmy się biedactwem od razu. Założę
mu cewnik. - Sprawnie wykonała zabieg, a Sandra
umieściła kota w klatce.
- Cześć! Czy masz chwilę czasu? - W drzwiach po­
jawił się Andrew Tyler, jej szef i kolega z lecznicy dla
zwierząt.
- Wejdź! - odpowiedziała z uśmiechem. Zerknęła na
zegarek i jęknęła. - Ojej, już tak późno? Miałam urwa­
nie głowy. A ty? Miałeś dużo wizyt?
- Właśnie wróciłem. - Czterdziestoletni, przystojny
blondyn zatarł ręce. - Nie mogę powiedzieć, żebym ci
współczuł. Na dworze coraz większy ziąb, a ja muszę
znów wyjść.
- Coś pilnego?
- Niewykluczone. - Zacisnął wargi. - Wzywa mnie
Jack Dawson. Wygląda na to, że jedna z jego krów zjadła
truciznę. Wypiję szybko kawę i lecę, ale chciałbym cię
o coś prosić. - Wyciągnął z kieszeni kartkę. - To lista
tego, co dziś rano dostarczono do lecznicy. Miałem
sprawdzić, ale nie znalazłem ani jednej wolnej chwili...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin