121. Rimmer Christine - Księżniczki z Ameryki 03 - Ślubny medalion.pdf

(797 KB) Pobierz
(Microsoft Word - Rimmer Christine - Ksi\352\277niczki z Ameryki 03 - \214lubny medalion)
Christine Rimmer
ĺ LUBNY
MEDALION
 
Rozdział 1
Ksi ħŇ niczka Brit Thorson uniosła wolno powieki i zobaczyła rozmazany srebrzysty kr ĢŇ ek. Za
nim majaczyła tablica rozdzielcza cessny.
Zamrugała. Metalowy kr ĢŇ ek, zimny i ci ħŇ ki, nadal dotykał jej nosa, ograniczaj Ģ c znacznie pole
widzenia. W jej głowie wł Ģ czył si ħ sygnał alarmowy. Za pop ħ kan Ģ szyb Ģ rozci Ģ gał si ħ kamienisty
grunt. Nieco dalej czarne skały, upstrzone tu i ówdzie plamami zieleni, opadały stromo w dół, by
si ħ poł Ģ czy ę z jasnobł ħ kitnym niebem.
Było zimno i cicho - zbyt cicho, je Ļ li nie liczy ę szumu wichru i dobiegaj Ģ cych z zewn Ģ trz
dziwnych trzasków.
Bardzo bolała j Ģ głowa. ĺ wiat rozpływał si ħ przed oczyma, a Ň wreszcie ot ħ piałe zmysły zacz ħ ły
działa ę jak nale Ň y.
Zrozumiała, Ň e zwisa głow Ģ w dół, przypi ħ ta pasami do fotela pilota. A zamazany kr ĢŇ ek? To
srebrny medalion, który dostała od Medwyna Greyfella, tu Ň przed wyjazdem na lotnisko. „Aby
ci ħ strzegł od wszelkiego zła" - powiedział doradca jej ojca.
Bior Ģ c pod uwag ħ obecne poło Ň enie, medalion mógł spisa ę si ħ nieco lepiej.
Chocia Ň ... nawet je Ļ li nie udało jej si ħ dotrze ę na ł Ģ k ħ , która miała by ę jej bezpiecznym
l Ģ dowiskiem, wyszła przecie Ň z wypadku z Ň yciem.
Zamkn ħ ła z j ħ kiem oczy i zacz ħ ła odtwarza ę w pami ħ ci bieg wydarze ı . Bezproblemowy start z
lotniska Lysgard. Szybkie podej Ļ cie na wysoko Ļę 2000 metrów. Gdy osi Ģ gn ħ ła wymagany pułap,
skr ħ ciła w prawo, na północny zachód, posuwaj Ģ c si ħ wzdłu Ň falistej linii wybrze Ň a. Nad uj Ļ ciem
fiordu Drakveden skr ħ ciła pod k Ģ tem prostym w prawo.
I wtedy...
Rutynowy odczyt poziomu oleju: zero!
Straszliwe, ot ħ piaj Ģ ce poczucie nierzeczywisto Ļ ci, gdy schodziła, wykonuj Ģ c kolejne punkty
instrukcji na wypadek zagro Ň enia. Przewodnikowi, siedz Ģ cemu na tylnym fotelu, kazała zapi Ģę
pasy, nadała przez radio sygnał SOS, a jednocze Ļ nie przez cały czas spogl Ģ dała w dół, szukaj Ģ c
miejsca, na którym mo Ň na by bezpiecznie wyl Ģ dowa ę . W ko ı cu, w ostatniej sekundzie,
wypatrzyła w Ģ ski pas suchej ziemi.
L Ģ dowanie było brutalne, ale si ħ udało. Dopiero w trakcie hamowania straciła panowanie nad
maszyn Ģ . Pewnie najechała kołem na wi ħ kszy kamie ı ... Wci ĢŇ pami ħ tała to ostre szarpni ħ cie i
widok prawego skrzydła unosz Ģ cego si ħ raptownie w gór ħ .
A potem wszystko spowiła gł ħ boka czer ı ... Odpi ħ ła pasy i z gło Ļ nym st ħ kni ħ ciem wyl Ģ dowała na
podłodze - a raczej na suficie kabiny - po czym z trudem pod Ņ wign ħ ła si ħ do pozycji siedz Ģ cej.
Popatrzyła na martw Ģ tablic ħ rozdzielcz Ģ i spróbowała zebra ę my Ļ li.
Cessna to pi ħ kna, precyzyjna maszyna. Dlatego to absolutnie niemo Ň liwe, by poziom oleju sam z
siebie spadł do zera. Chyba Ň e kto Ļ mu w tym dopomógł.
Je Ň eli co Ļ si ħ zepsuło, nie było to z pewno Ļ ci Ģ dziełem przypadku. Kto Ļ próbował j Ģ zabi ę .
Trzeba przyzna ę , Ň e prawie mu si ħ udało.
Dotkn ħ ła ostro Ň nie guza, wzbieraj Ģ cego tu Ň pod lini Ģ włosów. Bolało jak wszyscy diabli. Jednak
poza tym nic powa Ň nego jej nie dolegało, a uczucie dezorientacji zacz ħ ło ust ħ powa ę . Była
jedynie obolała i posiniaczona w najbardziej nietypowych miejscach. Ale to przejdzie. Teraz
trzeba si ħ wygramoli ę z rozbitej maszyny, a potem, razem z Rutlandem, rusz Ģ w dalsz Ģ drog ħ
do...
Rutland... Przypomniała go sobie, jak tu Ň przed startem, blady jak kreda, powiedział: „Nie lubi ħ
lata ę , Wasza Wysoko Ļę . Je Ň eli mo Ň na, usi Ģ d ħ z tyłu".
Po tym przykrym do Ļ wiadczeniu pewnie ju Ň nigdy nie wsi Ģ dzie do samolotu.
W kabinie robiło si ħ coraz zimniej, a wiatr na dworze zawodził i po Ļ wistywał. Brit zadr Ň ała.
- Rutland? - Jej głos zabrzmiał słabo i niepewnie. Odwróciła si ħ i spojrzała do tyłu. - Nic ci si ħ
nie sta... - ostatnie słowo przerodziło si ħ w krzyk.
M ħŇ czyzna tkwił zakleszczony pomi ħ dzy tylnymi fotelami. Głow ħ , zgi ħ t Ģ pod nienaturalnym
k Ģ tem, wtulił w ramiona. Z bladej jak papier twarzy spogl Ģ dały na Brit szkliste, martwe oczy.
Wi ħ c jednak si ħ nie myliła, gdy pomy Ļ lała, Ň e Rutland Gottshield ju Ň nigdy wi ħ cej nie poleci
samolotem... Chyba Ň e w trumnie, na swój własny pogrzeb...
Zakryła dłoni Ģ usta i wci Ģ gn ħ ła przez nos powietrze. Potem zrobiła wydech. I jeszcze raz
powtórzyła to samo.
Miała ochot ħ krzycze ę . Bez reszty pogr ĢŇ y ę si ħ w bólu, podda ę panice. Czuła, Ň e jeszcze
moment, a do reszty si ħ załamie.
Zakl ħ ła cicho.
- Nie wolno ci si ħ poddawa ę - nakazała sobie przez z ħ by. - Musisz si ħ trzyma ę .
Udaj Ģ c, Ň e nie widzi martwych oczu Rutlanda, uwa Ň nie rozejrzała si ħ po wn ħ trzu kabiny. Drzwi z
lewej i z prawej strony były zablokowane. Szarpn ħ ła za klamki, a potem spróbowała wypchn Ģę
drzwi - bez skutku.
No có Ň , trudno. T Ģ drog Ģ nie uda jej si ħ wyj Ļę . Oczywi Ļ cie wydostanie si ħ jako Ļ na zewn Ģ trz.
Zabierze te Ň swój baga Ň , kurtk ħ oraz bro ı , spoczywaj Ģ c Ģ bezpiecznie w siatce za tylnym fotelem.
Wzi ħ ła gł ħ boki oddech i zacz ħ ła si ħ przepycha ę pomi ħ dzy przednimi siedzeniami. Gdy
próbowała przecisn Ģę si ħ obok Rutlanda, jego bezwładne martwe ciało przygniotło Brit.
Znów zaczerpn ħ ła tchu. I jeszcze raz...
Potem z wysiłkiem odepchn ħ ła zwłoki pod okno, zza tylnego siedzenia wyci Ģ gn ħ ła siatk ħ ze
swoimi rzeczami, po czym przeczołgała si ħ z powrotem do przedniej cz ħĻ ci kabiny.
- Bro ı ... - mrukn ħ ła. To przecie Ň dziki kraj. Nie mówi Ģ c ju Ň o tym, Ň e nie spadła z nieba
przypadkiem. Powinna o tym pami ħ ta ę .
Na szcz ħĻ cie umiała strzela ę . Nauczył j Ģ tego przed laty wuj Cam, wła Ļ ciciel rozległych winnic
w Napa Valley. Ę wiczyła pó Ņ niej t ħ umiej ħ tno Ļę na terenie pewnej strzelnicy w San Fernando
Valley. Kiedy si ħ mieszka i pracuje w jednej z bardziej niebezpiecznych dzielnic Los Angeles,
warto wiedzie ę , jak mo Ň na si ħ obroni ę . Zarówno w domu, jak i w pracy. Zatrudniła si ħ wtedy w
pizzerii, we wschodniej cz ħĻ ci Hollywood, gdzie dorabiała jako kelnerka.
Bolesna prawda była taka, Ň e Brit, cho ę umiała posługiwa ę si ħ broni Ģ i prowadzi ę samolot, nie
zdołała uko ı czy ę studiów i mimo Ň e rodzina wyznaczyła jej pensj ħ , nieustannie brakowało jej
pieni ħ dzy. Wszystko przez to, Ň e miała za du Ň o zaj ħę . Lekcje pilota Ň u. Kursy samoobrony i
wspinaczki. Treningi na strzelnicy. A je Ļ li przy okazji kto Ļ z przyjaciół znalazł si ħ w potrzebie i
prosił o po Ň yczk ħ , nigdy nie potrafiła odmówi ę .
St Ģ d w jej Ň yciu pojawiła si ħ pizzeria. Paolo, Roberto i reszta uwa Ň ali, Ň e to bardzo zabawne,
kiedy mówiła im, Ň e maj Ģ trzyma ę r ħ ce przy sobie, je Ļ li nie chc Ģ stan Ģę oko w oko z jej sigiem
.22. „Dzielna kobitka" mówili o niej, Ļ miej Ģ c si ħ Ň yczliwie.
Niestety, teraz nie było ju Ň si ħ z czego Ļ mia ę . Brit umocowała kabur ħ , naładowała bro ı i wsun ħ ła
j Ģ pod lewe rami ħ , a na wierzch wło Ň yła ciepł Ģ kurtk ħ . Cho ę to dopiero wrzesie ı , w Vildelundzie,
dzikim, północnym rejonie ojczyzny jej przodków, panowały dotkliwe chłody.
Na koniec narzuciła na rami ħ plecak i była gotowa do drogi.
Jednak nie ruszyła si ħ z miejsca. W kabinie panowało przenikliwe zimno, ale na dworze musiało
by ę jeszcze gorzej. Mo Ň e mimo wszystko lepiej zosta ę tutaj, w towarzystwie zmarłego Rutlanda,
po Ļ ród dziwnych odgłosów? Przynajmniej wiadomo, czego mo Ň na si ħ spodziewa ę .
Si ħ gn ħ ła do kieszeni i odetchn ħ ła z ulg Ģ , gdy palce jej natrafiły na pełn Ģ torebk ħ dra Ň etek
orzechowych M&M. Lubiła je podjada ę , zwłaszcza gdy pisała na laptopie jedn Ģ ze swoich
niedoko ı czonych powie Ļ ci, niezmiennie zaczynaj Ģ cych si ħ od wielkiego wybuchu. Pocieszała si ħ
dra Ň etkami tak Ň e w chwilach zdenerwowania lub raczyła z zadowolenia...
Zreszt Ģ , okazja nie była wa Ň na. Lubiła je, i tyle. Niektórzy pal Ģ , a Brit pogryzała orzechowe
dra Ň etki. Wkładała je do ust po jednej, a potem wolno ssała, póki nie rozpu Ļ ciła si ħ warstwa
czekolady, i dopiero wtedy wbijała z ħ by w orzeszek. Było to bardzo miłe, relaksuj Ģ ce zaj ħ cie.
W tej jak Ň e trudnej sytuacji przydałoby si ħ troch ħ spokoju. Musi si ħ te Ň skupi ę . Wyj ħ ła z kieszeni
torebk ħ , rozerwała opakowanie i wzi ħ ła jedn Ģ dra Ň etk ħ . ņ ółt Ģ . Lubiła Ň ółte. Co tu kry ę - lubiła
wła Ļ ciwie wszystkie kolory. Nawet zielone.
Zwin ħ ła rozdarte opakowanie i wsun ħ ła z powrotem do kieszeni, a cukierek wsadziła do ust.
Mmm, pycha!
Wstyd przyzna ę , ale zaczynała Ň ałowa ę , Ň e nie jest u siebie, w Hollywood, w swoim Ļ licznym,
przytulnym mieszkanku. Mogłaby wła Ļ nie wi Ģ za ę sznurowadła przed wyj Ļ ciem z domu, jak
zwykle spó Ņ niona na popołudniow Ģ zmian ħ , szykowa ę si ħ na wysłuchanie paru słów reprymendy
od szefa i...
- Nie! - Wyprostowała si ħ gwałtownie i wbiła z ħ by w orzeszek, zanim jeszcze rozpu Ļ ciła si ħ
czekoladowa otoczka. Nawet o tym nie my Ļ l! - nakazała sobie w duchu. Sama tego chciała Ļ .
Dlatego, Ň e musiała Ļ to zrobi ę , zgin Ģ ł człowiek. Nie próbuj si ħ teraz wycofa ę .
Dosy ę dekowania si ħ w roztrzaskanej kabinie samolotu. Pora zrobi ę nast ħ pny krok. Czas ruszy ę
w drog ħ .
Przeczołgała si ħ pomi ħ dzy fotelami, naparła na zablokowane drzwi i wypchn ħ ła z ramy
strzaskan Ģ szyb ħ z pleksiglasu. Potem wyrzuciła na zewn Ģ trz plecak, a na koniec sama
przecisn ħ ła si ħ przez ciasny otwór.
Kiedy wydostała si ħ z wraku, znów prze Ň yła co Ļ w rodzaju szoku. Jednak lepsze to ni Ň
wylewanie łez i krzyczenie ze strachu.
Przede wszystkim prze Ň yła, a to ju Ň co Ļ .
Gdyby tylko Rutland mógł pełzn Ģę teraz obok niej...
Dr ŇĢ c z zimna, przycupn ħ ła na twardym skalistym gruncie i zajrzała w gł Ģ b postrz ħ pionej dziury,
z której dopiero co wylazła.
Powinna chyba wróci ę do Ļ rodka i spróbowa ę wyci Ģ gn Ģę zwłoki Rutlanda, by zapewni ę mu
godny, cho ę płytki pochówek w skalistej ziemi.
Znów si ħ wzdrygn ħ ła i potrz Ģ sn ħ ła głow Ģ . Wykopanie grobu kosztowałoby sporo czasu i sił, a
ona musiała teraz za wszelk Ģ cen ħ oszcz ħ dza ę i jedno, i drugie. Poza tym Rutlandowi i tak jest
ju Ň wszystko jedno.
Podpieraj Ģ c si ħ na kolanach i łokciach, spróbowała si ħ podnie Ļę . Łups! Zakr ħ ciło jej si ħ w
głowie, a Ň Ģ dek podjechał do gardła. Przez kilka sekund wci Ģ gała do płuc zimne powietrze, a
potem wypu Ļ ciła je, ze wzrokiem wbitym w ziemi ħ . Słyszała ostry krzyk kr ĢŇĢ cego nad głow Ģ
jastrz ħ bia, szum fal rozbijaj Ģ cych si ħ o przybrze Ň ne skały, szept wiatru i skrzypienie wraku, który
był niegdy Ļ jej samolotem. Czuła chłodny dotyk mgły i balsamiczny zapach sosen. Nagle dotarło
do niej, Ň e musiała skaleczy ę si ħ w r ħ k ħ , bo zobaczyła stru Ň ki zakrzepłej krwi.
Poruszyła palcami. W porz Ģ dku. Nic jej nie jest. Podniosła si ħ i otrzepała błoto z kurtki i
d Ň insów.
Da sobie rad ħ .
Prócz kilku zadra Ļ ni ħę oraz nabrzmiewaj Ģ cego guza na skroni, wyszła z katastrofy praktycznie
bez szwanku. Jej niezawodny timex był wyposa Ň ony w kompas, miała te Ň ze sob Ģ map ħ z
zaznaczon Ģ strzałkami tras Ģ . Dostała j Ģ , wraz ze szczegółow Ģ instrukcj Ģ , od Medwyna, który
urodził si ħ w Vildelundzie. Zapasy Ň ywno Ļ ci powinny wystarczy ę jej na kilka dni, potrafiła
roznieci ę ogie ı , a pod ciepł Ģ kurtk Ģ miała gruby wełniany sweter oraz dobrej jako Ļ ci termiczn Ģ
bielizn ħ . Miała te Ň solidne buty oraz skarpetki z najlepszej wełny. I oczywi Ļ cie bro ı , któr Ģ z
łatwo Ļ ci Ģ si ħ posłu Ň y, gdy zajdzie taka konieczno Ļę .
Wprawdzie nie sko ı czyła studiów i miewała trudno Ļ ci ze znalezieniem pracy, ale w sytuacjach
ekstremalnych potrafiła sobie doskonale poradzi ę .
W ħ drowała przecie Ň przez góry Sierra, zaliczyła Appalachy oraz par ħ szlaków nizinnych.
Dlatego te Ň nie w Ģ tpiła, Ň e uda jej si ħ trafi ę do wioski mistyków, gdzie miał jakoby mieszka ę
Eric Greyfell, syn Medwyna oraz jedyny człowiek, który mógłby jej powiedzie ę prawd ħ o
Ļ mierci jej brata Valbranda. Tak Ģ miała przynajmniej nadziej ħ .
Dotrze do Greyfella i przeprowadzi z nim rozmow ħ , na któr Ģ tak niecierpliwie czekała. A pó Ņ niej
wróci na łono cywilizacji i odnajdzie tego, kto uszkodził samolot i tym samym zamordował
biednego Rutlanda. Dopilnuje, by winni zostali ukarani, i wy Ļ le ludzi po zwłoki przewodnika.
Patrz Ģ c na dziki, pos ħ pny krajobraz, pomy Ļ lała, Ň e mo Ň na na to wszystko spojrze ę i z innej
strony. Katastrofa samolotu i Ļ mier ę Rutlanda były najgorszym, co mogło si ħ wydarzy ę . I stało
si ħ .
Czyli najgorsze ju Ň min ħ ło, a ona szcz ħĻ liwie nadal jest w Ļ ród Ň ywych.
Ledwie zd ĢŇ yła to pomy Ļ le ę , co Ļ przeleciało jej tu Ň nad uchem. Tak blisko, Ň e niemal musn ħ ło
włosy.
Wniosek nasuwał si ħ sam: Otó Ň najgorsze bynajmniej nie min ħ ło.
Brit przykl ħ kła na jedno kolano i si ħ gn ħ ła po bro ı , ale nie zd ĢŇ yła jej wyci Ģ gn Ģę do ko ı ca z
kabury, gdy usłyszała Ļ wist i poczuła silne uderzenie w lewe rami ħ .
Strzała! Zdumionym wzrokiem powiodła wzdłu Ň brzeszczotu a Ň po ostrze zanurzone w kilku
warstwach materiału. Na przedzie kurtki wykwitła nagle czerwona plama. Ciepła, wilgotna krew
rozlała si ħ pod swetrem.
Dobre cho ę to, Ň e prócz uderzenia nie czuła bólu.
Mo Ň na równie Ň zaliczy ę na plus to, Ň e jeszcze nie umarła i my Ļ lała zupełnie trze Ņ wo.
Przeczesała wzrokiem teren, szukaj Ģ c napastnika. Jest! Zza czarnego głazu, jakie Ļ pi ħ tna Ļ cie
metrów dalej, wyłonił si ħ młody chłopak, co najwy Ň ej osiemnastoletni. Miał długie złote włosy,
ubrany był w skóry, a w r ħ ku trzymał kusz ħ , wycelowan Ģ w jej kierunku. Ona jednak zd ĢŇ yła ju Ň
wyj Ģę pistolet. Niezdarnie odbezpieczyła bro ı , gdy Ň lewa r ħ ka zdawała si ħ nie funkcjonowa ę
zbyt dobrze, i wtedy lewa dło ı do reszty odmówiła posłusze ı stwa. Dziwna sprawa, ale poradzi
sobie. Potrafi przecie Ň strzela ę ze swojego siga .22 tak Ň e jedn Ģ r ħ k Ģ . Wycelowała, Ļ wiat zastygł
na moment w miejscu, by zaraz potem zawirowa ę .
Prawa r ħ ka! Z ni Ģ tak Ň e stało si ħ co Ļ dziwnego. Nagle zacz ħ ła Brit tak ci ĢŇ y ę , Ň e nie mogła jej
ju Ň utrzyma ę przed sob Ģ . Potem rami ħ opadło bezwładnie, a pistolet wy Ļ lizgn Ģ ł si ħ z
pozbawionej czucia dłoni i wyl Ģ dował u jej stóp.
No tak! Ju Ň po niej!
Jednak, nim strzała pofrun ħ ła w jej kierunku, a jej zdr ħ twiałe, oci ħŇ ałe ciało zd ĢŇ yło osun Ģę si ħ
na ziemi ħ , usłyszała wystrzał. Jej zbyt młody, niedoszły morderca run Ģ ł z j ħ kiem do tyłu. Strzała,
wycelowana w jej serce, zboczyła z kursu.
Brit le Ň ała na plecach, kompletnie oszołomiona. Pewnie od ostrza, przebijaj Ģ cego jej rami ħ . Nie
straciła jeszcze przytomno Ļ ci, to znaczy nie do ko ı ca, tylko zawisła w dziwnej, mglistej
przestrzeni pomi ħ dzy jaw Ģ a nico Ļ ci Ģ .
Le Ň ała na kamieniach, a wiatr Ļ wistał jej nad głow Ģ . Teraz widziała ju Ň jastrz ħ bia, którego krzyk
słyszała przed chwil Ģ . Kr ĢŇ ył nad ni Ģ , hen, w górze, a jego czarne skrzydła wyra Ņ nie rysowały si ħ
na tle zimnego bł ħ kitu nieba.
I nagle usłyszała kroki. Kto Ļ szedł ku niej po skalistym gruncie. Potem nachylił si ħ nad ni Ģ jaki Ļ
m ħŇ czyzna. Z poci Ģ głej, uderzaj Ģ co przystojnej twarzy spojrzały na ni Ģ ħ boko osadzone,
hipnotyzuj Ģ ce zielonkawe oczy. Znała t ħ twarz ze zdj ħę , które pokazywał jej stary, poczciwy
Zgłoś jeśli naruszono regulamin