zagadnienie-totalizmu-jan-stachniuk.pdf

(684 KB) Pobierz
Książnica Zadrugi
Jan Stachniuk
ZAGADNIENIE TOTALIZMU
I. Wobec przewrotu dziejowego
1) Druga wojna ś wiatowa a Polska.
Każda chwila najbardziej prywatnego życia Polaka pod okupacją przygnieciona jest straszliwym ciężarem
drugiej wojny światowej. Wychodząc na ulicę miasta, pytamy się najpierw, czy na mieście jest spokojnie, czy
nie ma łapanek, obław, zabijania przechodniów. Spokojny sen nocny jest ryzykowny wobec nagłego zgrzytu
opon auta Gestapo przed bramą domu.
Żyjemy w dżungli najeżonej śmiertelnym niebezpieczeństwem, którą jest krąg drugiej wojny światowej. Objął
on nas całkowicie nie ma zeń ucieczki poprzez ciche odejście na ubocze. Długie dziesięciolecie złożyło się na to,
że się tak stać musiało.
W łonie cywilizacji europejskiej w ciągu dłuższego czasu dojrzewały pierwiastki, które doprowadzić musiały do
dzisiejszego widowiska. Jest ono znamieniem zachodzących głęboko przeobrażeń. Byłoby rzeczą banalną
podkreślać raz jeszcze ich światowa doniosłość i zasięg. Wiemy tylko, że obejmują one każdą dziedzinę życia:
moralną, pojęciowa, społeczną i gospodarczą.
Z tego stwierdzenia wynikają dla nas dwa stanowiska, dwie postawy posiadające szczególniejsza doniosłość, a
mianowicie: I) albo będziemy nadal biernie poddawać się potokowi ogarniających nas przeobrażeń; pozostając
w pozycji bezwładnego oczekiwania na następne uderzenia młota dziejów, bezlitośnie formującego wszystko, co
się znajduje na kowadle, albo 2) przejdziemy do roli kowala własnego losu. Nie wolno nam przy tym żywić
taniej złudy, iż odgrodzenie się murem własnych granic państwowych całkowicie zabezpiecza przed wstrząsami
wulkanu dziejów, O tym, czy jest się przedmiotem, czy podmiotem historii decyduje władztwo nad dynamiką
cywilizacji, panowanie nad jej żywymi siłami.
Kwestia jest jasna: tylko współuczestnictwo w budowaniu cywilizacji chroni przed rolą zostania jej biernym
przedmiotem. Stąd też narzuca się wstępny postulat utworzenia aparatu pojęć pozwalających na umysłowe
opanowanie niszczącego chaosu, w którego znaleźliśmy się ognisku. Jeśli chcemy stać się czynnym elementem,
musimy dążyć najpierw do tego, aby uchwycić istotę zachodzących zjawisk. Musimy sięgnąć do przyczyn tej
burzy dziejowej, pojąć jej mechanikę, ogarnąć zagadkę jej powstania, rozwoju, wzmagania się, odkryć
przyczyny jej szatańskiego rozmachu, godzącego w naszą substancję życiową. Udany wysiłek w tej dziedzinie
ustokrotni owocność działania, przemieni niszczące siły w moce budujące własną potęgę. Przed tym
elementarnym zagadnieniem stoi dziś polska myśl polityczna: wśród ogłuszającego jazgotu bitew; w skupieniu
śledzić ma ona drogi i ścieżki, prowadzące do źródeł własnej mocy narodowej.
2) W obliczu zagadki totalizmu.
To, co się dziś dzieje na świecie, podobne jest do chaosu zniszczenia, jakie powstaje, gdy podczas powodzi
wezbrane wody. przerwawszy tamy, gwałtownie toczy się przez sielski krajobraz. Tam, gdzie buły kwieciste
pastwiska i łąki, z szumem walą mętne i groźne fale. W obrazie powyższym przyczyna, wytrącająca życie z
normalnego łożyska, jest prosta i uchwytna dla wszystkich. Inaczej jest z kataklizmem dziejowym, w ognisku
którego przebiegają niepewnie godziny naszego istnienia. Proste i zrozumiale są tylko bezpośrednio dotykające
nas człony maszynerii miażdżącej Europę. Wiemy, co to jest Oświęcim, Katyń, Treblinka, Majdanek,
nieustannie czynne komory gazowe, krematoria, potężne armie totalistycznych państw. Niewiele natomiast
wiemy o samej istocie totalizmu i faszyzmu, z którego upiory te wyrosły. Faszyzm i totalizm na tle cywilizacji
XX wieku jest czymś zagadkowym. Na skutek potwornych cierpień, które nam zadaje, poznajemy go przede
wszystkim od tej strony. Ale nie jest to najlepsza droga do wiedzy. Poznajemy to, co w nas najdotkliwiej godzi,
ale wskutek tego inne strony faszyzmu i totalizmu pozostają w cieniu. Widzimy miecz w nas wymierzony, mniej
dostrzegamy ramie, które nim kieruje, a już całkowicie w cieniu pozostają pobudki emocjonalne i wolowe, które
całą tę aparaturę powołały do życia. A przecież to wszystko wyrosło z podłoża cywilizacyjno-dziejowego, jest
wykładnikiem jakichś procesów. Takie postacie jak Hitler, Stalin i Mussolini nie są przypadkiem. W toku
dłuższych przemian dziejowych, wykrystalizowały się pewne układy sil, które znalazły swój wyraz w takich
właśnie kategoriach jak totalizm i faszyzm. Ale cóż to za układ sił? Co stanowi ich istotę? Czego wyrazem są
tacy lub inni "Fuhrerzy"? Wyjaśnienie fenomenu faszyzmu i totalizmu od strony ewolucji podłoża
cywilizacyjno-historycznego jest celem niniejszej pracy. Taki sposób podejścia do rzeczy ,jest uzasadniony
koniecznością najgłębszego wniknięcia w mechanizmy jego powstania i działania. Inaczej będziemy nadal
wobec niego bezradni. Gdyby cywilizowana ludzkość wiedziała czym jest faszyzm i totalizm dziesięć lat temu i
do czego on doprowadzi, niewątpliwie potrafiłaby nadchodzącą powódź opanować, kładąc na jej drodze
nieprzekraczalne tamy. Niestety. to co było wówczas do zrobienia niewielkim nakładem sil, dziś trzeba opłacać
bezmiernymi ofiarami krwi i żywieniem molocha wojny, pożerającego owoce wysiłków całych pokoleń.
Dziesięć lat temu trudno było przypuścić, iż z teatralnego niemal mchu faszystowskiego w Niemczech wyrośnie
potworna machina zniszczenia, która wstrząśnie podstawami świata. Jakaż olbrzymia dysproporcja pomiędzy
tym, co wróżono Hitlerowi w momencie dochodzenia do władzy, a tym, do czego on doprowadził.
Trzeba dużego wysiłku wyobraźni, aby ogarnąć ogromne przeobrażenia, jakie zaszły dzięki akcji państw
totalnych. Równowaga polityczna i ekonomiczna całego świata została zburzona. Nie tylko ląd Europy został
przewrócony do góry nogami, to samo się stało w Azji. Życie narodów i jednostek zostało wyrzucone z
tradycyjnych łożysk. Świat wierzeń religijnych, pojęć światopoglądowych, norm etycznych doznaj głębokiego
wstrząsu, którego konsekwencje odczują w pełni być może dopiero następne pokolenia. Przyczyną tej
nieobliczalnej burzy dziejowej są państwa i narody, będące ogniskami totalizmu. O tym że nie mamy tu do
czynienia ze zjawiskiem przypadkowym, świadczyć może choćby to, iż istnieje nie jedno ognisko totalizmu, lecz
kilka, położonych w różnych miejscach globu. Japonia współczesna, pomimo że rozwijała się na tak różnych
zasadach, z chwilą gdy przyjęli gotowy dorobek cywilizacji europejskiej, weszli na tor rozwojowy, łudząco
przypominający nam to, co widzimy za naszą miedzą zachodnią.
Widocznie w naszej cywilizacji są jakieś czynniki, które na pewnym etapie rozwoju stwarzają pokusę totalizmu.
Istnieje jakaś niebezpieczna krzywizna, na której wykoleja się prawidłowy postęp w bezdroża faszyzmu. Ten
niebezpieczny zakręt jest zagadką szczególnie pasjonującą. Dotąd jesteśmy nieporadni wobec tej zagadki. Co zaś
szczególnie uderza, to powszechne złudzenie, że cały proces powstawania i rozwoju totalizmu jest znany i
oczywisty. Dopiero katastrofa o wymiarach zupełnie nieoczekiwanych narzuca myśl, iż coś bardzo istotnego,
najważniejszego nie zostało w ogóle dostrzeżone. W znanej bajce Kryłowa, ktoś zwiedzający ogród
zoologiczny, a chcący jak najwięcej obejrzeć, natężył uwagę na niezliczone stworzenia o drobnych wymiarach;
dokładnie wiec obejrzał i zapamiętał dziwaczne robaczki, komary, termity i kolibry, natomiast zapytany o słonia
z konfuzją odrzekł, że takiego w zoologu w ogóle nie zauważył. Jesteśmy zbyt bliscy totalizmu, zbyt ścisły,
niestety, mamy z nim kontakt, by dostrzec jego kontury. Musielibyśmy się zdobyć na dodatkowy wysiłek
psychiczny, by zająć w stosunku do niego konieczny dystans.
Możemy tu posłużyć się anegdotą, żartobliwie opowiadaną w pewnych kołach niemieckich. Po zwycięskiej
wojnie, gdy świat legł pokonany u stóp Hitlera, zwołał wódz swoich paladynów i rzucił pytanie: "Kto
najbardziej przyczynił się do naszego zwycięstwa?" Na to powstaje Goebbels i odpowiada: "najbardziej pomogli
nam Żydzi. Gdyśmy doszli w 1933 roku do władzy t rozpoczęliśmy potężne zbrojenia, istniały wszelkie dane, że
zostaniemy zgnieceni przez wojnę prewencyjną. Trudno było przypuścić, że kraje demokratyczne z założonymi
rękami przyglądać się będą naszym przygotowaniom do napaści. Olbrzymiego rozmachu zbrojeń nie można
było ukryć. Lecz oto niespodziewanie przyszli nam z walną pomocą Żydzi. Mieli oni doskonały wgląd w nasze
stosunki ekonomiczne, techniczne i polityczne. Posiadali poza tym w swoim ręku prasę światową, film, radio -
środki kształtowania opinii publicznej w krajach demokratycznych. Żydzi byli tymi, którzy urabiali poglądy sfer
miarodajnych i opinii publicznej zagranicą na kwestie Niemiec narodowo-socjalistycznych. Poza tym żywili do
nas śmiertelną nienawiść. I ta nienawiść kazała Żydom widzieć wszystko, co jest narodowo-socjalistyczne, w
czarnych barwach. Wszystko, co było hitlerowskie, było dla nich złem, barbarzyństwem, chorobą, rozkładem.
Musiało być też słabością, histerią i bluffem. To, co jest złe i chore, nie może być silne i potężne. Ź tym
nastawieniem, płynącym z głębokiego przekonania, Żydzi uruchomili olbrzymią propagandę antyniemiecką.
Wmówili światu, iż Niemcy są w rozkładzie, iż czołgi budują z tektury, armaty z kiepskiej stali, samoloty z
lichych ersatzów, że w piątym dniu mobilizacji nastąpi rewolucja antyhitlerowska itd. Świat w to chętnie
uwierzył. Uwierzyły sztaby generalne i parlamenty, gabinety, politycy i opinia publiczna. Na zbrojenia Niemiec
patrzono odtąd z politowaniem. Własne zbrojenia stawały się dla nich zbyteczne. Dzięki temu zaskoczyliśmy
cały świat w 1939 r. To dało nam zwycięstwo. Zawdzięczamy je w wielkiej części Żydom, gdyż żadna
najgenialniejsza propaganda niemiecka nie potrafiłaby naszych wrogów trzymać równie skutecznie w biedzie
przez sześć decydujących lat". "Wobec tego, zadecydował Hitler składamy uroczyście wieniec na grobie
ostatniego, otrutego w Treblince nieznanego Żyda".
Wielkie to nasze szczęście, że anegdota powyższa tylko częściowo pokrywa się z rzeczywistością. Jest w niej
jednak ziarno prawdy. Aż do roku 1939 widzieliśmy zupełnie fałszywy obraz państw totalnych. Później
dokonaliśmy ważnej poprawki, dochodząc do przekonania iż Niemcy hitlerowskie niekoniecznie muszą być
wątle pod względem militarnym, aczkolwiek słabość ich w tym względzie wydawała nam się uzasadniona, gdyż
tak postulował osąd moralny. Na wiele rzeczy patrzymy dziś nieco inaczej niż przed paroma laty. Ciągle jednak
wydaje się, iż totalizm i hitleryzm, jako śmiertelne niebezpieczeństwo stale nam zagrażające, nie jest w pełni
opanowane przez nasz rozum. Dlatego walka z nim nie jest skuteczna. Musimy wiec przezwyciężyć nasza
nieporadność w tym względzie. Nie możemy popełniać straszliwego błędu Żydów, którzy do końca grzeszyli w
upartym niedocenianiu drapieżnej woli i żywotności hitleryzmu. Ofiary, które ponieśli Żydzi, byłyby z
pewnością mniej tragiczne, gdyby nie zupełnie opaczny pogląd na istotę hitleryzmu. Jako potwierdzenie tego
może służyć drobny Fakt, który miał miejsce na jednej ze stacji kolejowych pod Warszawą, wiosną 1942 r.
Jeden z kolejarzy Polaków, korzystając z ciemności, otworzył drzwi wagonu w którym jechali Żydzi z Austrii do
Treblinki. Czekała na nich tam komora z trującymi gazami i krematorium. Wezwał ich do ucieczki -
odpowiedzieli mu chóralnie: "A po co? - Przecież za dwa tygodnie koniec wojny. Niemcy nie zdążą nas nawet
otruć, gdyż są już złamane, żyją wrażeniem klęski. Razem, kwestia dni, po co uciekać po nocy, można nogi
połamać.-Krótka przejażdżka do Treblinki, a następnie tryumfalny powrót do Wiednia nie jest wcale kiepską
wycieczką". Więc też pojechali. Widać w tym zupełną aberację, brak zmysłu rzeczywistości. A przecież
rzeczywistość hitlerowska jest tak jaskrawa, trzeba tylko chcieć widzieć i myśleć.
3) U Fundamentów zachodzących zmian.
Anegdota o wieńcu hitlerowskim na grobie nieznanego Żyda daje nam przedsmak trudności, piętrzących się
przed myślą, dążącą do poznania tego, co nazywamy totalizmem. Ludzie, stojący blisko jakiegoś wielkiego
wydarzenia, nie mogą wydawać trafnego o nim sądu. Praktyka życia nie zawsze jest najlepszą drogą do
wnikniecie w istotę rzeczy. Zamiast wysłuchiwać opinii mniej lub więcej pokrzywdzonych emigrantów z
Niemiec i na tej podstawie formować sądy o hitleryźmie, publicyści, politycy, sztabowcy krajów zagrożonych,
lepiejby zrobili, gdyby w swoim czasie trochę przestudiowali prace ideologów nazistowskich. Byłaby z tego
niewątpliwie większa korzyść, niż wysłuchiwanie tysięcy jednobrzmiących relacyj ludzi zaślepionych
poczuciem własnej doznanej krzywdy i przepowiedni o lada chwila mającym nastąpić krachu Hitlera.
Druga wojna wykazała ogromną decydującą rolę czynnika psychicznego. Gdyby wywiady wojskowo-polityczne
od roku 1933 potrafiły właściwie oceniać wielkości emocjonalne i wolowo-światopoglądowe wiele błędów nie
zostałoby popełnionych. Ale do tego potrzebna jest konieczność wnikniecie w świat wartości duchowych,
emocjonalnych i wolowych przeciwnika, więcej nawet, odczucia przeżywanego przezeń światopoglądu,
wyobrażeń i pojęć. Jest to ważniejsze niż dokładne wiadomości o liczbie uzbrojonych dywizji, nowych,
wynalazkach bojowych, nowym sprzęcie, rozlokowaniu wojsk, ilości czołgów i samolotów, organizacji
przemysłu wojennego. Jakiś kraj może posiadać z pozoru wszelkie dane wielkiej potęgi militarnej, ale nim nie
jest. Wywiad wojskowy może dokładnie określić ilość przeszkolonych rezerw, techniczną jakość tego
przeszkolenia, organizację jednostek kadrowych, ilość nowego sprzętu i na tej podstawie orzec o sile wojskowej
danego państwa. Sąd ten może bardzo odbiegać od rzeczywistości, gdy jednocześnie nie uwzględni się typu
panującej ideologii społecznej i jej zasięgu, głębi przeżywania i charakteru warstw wyznających dany
światopogląd. Kola miarodajne szeregu państw aż do maja 1940 r. głęboko wierzyły, iż Francja jest wielką
potęgą militarna. Gdyby uwzględniono w sztabach wojskowych i politycznych typ ideologii i wartości
przeżywanych przez przeciętnego Francuza i jego przywódców, sąd powyższy byłby podany w wątpliwość.
Analogiczny błąd popełniono w stosunku do państw totalnych: Niemiec, Japonii i Rosji. Nie rozumiano, iż
warstwy kierownicze tych państw naprawdę fanatycznie wyznają zasady swego światopoglądu, w imię którego
są gotowe do wielkiego wytężenia, ofiarności a nawet do popełnienia wielkich zbrodni. Patrzano na państwa
totalne oczyma ich wrogów, zapominając, że wrogowie zawsze wierzą, iż strona przeciwna jest lichotą. Z
fanatyzmu wynika zdolność wielkiego wysiłku, która potrafi zrównoważyć wszelkie braki natury technicznej.
Dlatego daliśmy się zaskoczyć zarówno przez narodowo-socjalistyczne Niemcy, jak i ze zdumieniem patrzymy
na to, co zaprezentowała światu Rosja Sowiecka. Na tej podstawie możemy wyrazić przypuszczenie, iż w
organizacji szpiegostwa wojskowego w przyszłości, zaprowadzona zostanie nowość w postaci wywiadu
metafizyczno-filozoficznego. Wywiad wojskowy będzie posiadał obok dotychczasowych działów, jeszcze
wydział metafizyczny, usiłujący wykładać tajemnice światopoglądowe i filozoficzne. Wykształci się być może
typ szpiega metafizyka przemyślnie wnikającego w intensywność przeżywania zasad filozoficznych, i
ideologicznych wrogiego narodu. Ale to kwestia przyszłości.
Dlatego musimy dociec, gdzie tkwi źródło totalizmu i na czym polega niewątpliwy rozmach tej kategorii, na
czym polega jej niszczycielski charakter, z jakich źródeł ona wyrosła i czy nie uda się jej opanować, uwalniając
w ten sposób skołataną ludzkość od straszliwej plagi.
Na wstępie zastrzeżenie natury terminologicznej: za totalizm uważamy wszystkie Formy współczesnych
dyktatur i faszyzmu. Totalizmem w naszym zrozumieniu jest zarówno narodowy-socjalizm niemiecki, faszyzm
wioski, formy polityczne rządów w Japonii, Hiszpanii, Portugalii, Rumunii, na Węgrzech itd. Szczegółowa
analiza zostanie dokonana na dalszych kartach tej pracy. W każdym wypadku faszyzm i totalizm uważamy za
synonimy. Należałaby do nich zatem i Rosja Sowiecka. Jest to możliwe w pewnym tylko stopniu, po dokonaniu
pewnych zastrzeżeń. Zresztą o tym później.
Czym więc jest totalizm? Poprzednio uczyniliśmy wzmiankę, iż totalizm może być uważany za wykolejenie się
ewolucji cywilizacyjnej, na zakręcie bliżej na razie nieokreślonym. Jeśli więc poznamy charakter tego
niebezpiecznego zakresu dziejowego,. to tym samym zrobimy znaczny krok naprzód w dojściu do istoty spazmu
faszystowsko-totalistycznego.
Gdy usiłujemy obserwować faszyzm z pewnego dystansu, dostrzegamy w nim dwa pierwiastkowe czynniki:
pobudzone emocje masowe często o zabarwieniu nacjonalistycznym i bogactwo środków techniki społecznej.
(Dla bardziej powierzchownych obserwatorów faszyzm rysuje się w uproszczonym schemacie, jako "wybujały"
nacjonalizm). Zwróćmy uwagę na to, że w faszyźmie mamy złączenie tych dwuch czynników w jakiejś syntezie,
aczkolwiek wiemy, że zarówno jeden jak i drugi istniały przedtem w stanie autonomicznym. Nacjonalizm i inne
typy emocji wspólnotowych istniały na długo przed faszyzmem, a bogate środki techniki społecznej, jak druk,
prasa, telefon, radio, środki komunikacyjne, wychowanie społeczne propaganda, reklama, instytucja opinii
publicznej, aparat administracyjny państwa itp. rozwijały się niezależnie od idei nacjonalistycznej.
Każdy, kto zajmował się zagadnieniem nacjonalizmu, wie, iż istota jego nie została dotychczas wyjaśniona w
sposób wystarczający. Nacjonalizm jest zespołem pobudek wolowych, prądem irracjonalnym, który nie dal się
zmieścić bez reszty w klatkę ścisłych pojęć i sądów. Doprowadzało to socjologów do rozpaczy. Niektórzy
znajdowali wyjście z bezradności umysłowej w uproszczonym twierdzenia, iż naród jako grupa społeczna i
racjonalizm jako jego ideo-emocjonalny wykładnik są kategorią szczątkowa, którą nie warto się zajmować. A
jednak co pewien czas naród, jako indywidualność zbiorowa, dawał o sobie znak życia, często w sposób bardzo
przekonywający. Na odruchu narodowym załamała się uniwersalna monarchia Napoleona, a wiek XIX stoi pod
znakiem formujących się państw narodowych. Mając dziś poza sobą okres doświadczeń z faszyzmem, możemy
wyrazić przypuszczenie iż nacjonalizm jest koncepcją żywą, która dotychczas nie mogła przejawić swej istoty.
Innymi słowy, nacjonalizm dlatego jest tak mało uchwytny, gdyż brakło mu w przeszłości warunków do pełnego
urzeczywistnienia się. Coś, co jest w fazie rozwijania się, lub też zostało zatrzymane w procesie rozwoju z
powodu braku jakichś podstawowych warunków, jest trudne do uchwycenia. Jeśliby z jakichś powodów
wszyscy ludzie zatrzymali się w rozwoju psychicznym na szczeblu dzieci w wieku dwunastu lat, nigdyby nie
powstało wyobrażenie duchowo rozwiniętego i dojrzałego człowieka, zdolnego do przeżyć natury religijnej,
artystycznej, filozoficznej itd. Człowiek byłby dziwacznym, niewykończonym stworzeniem, sąd o którym
nastręczyłby poważne trudności. Coś Podobnego jest z odruchem nacjonalistycznych i każdych innych
wspólnotowych emocyj. Ta to niewykończona kategoria stała się elementem składowym jakiejś syntezy. Ale na
tym nie koniec: drugi element syntezy, arsenał środków techniki społecznej, który wytworzyła współczesna
epoka cywilizacyjna jest równie płynny. A jednak zetknęły się one ze sobą na jakiejś niebezpiecznej krzywiźnie,
dając w wyniku ułomną syntezę totalistyczną.
Dopóki nie odpowiemy sobie na pytanie: czym jest istota człowieka i człowieczeństwa oraz nie poddamy rewizji
panujących w tej dziedzinie pojęć, nie potrafimy dotrzeć do punktów, z których widać zasady totalizmu. Pojęcie
"homo sapiens" zamyka bowiem drogi wniknięcia w rdzeń tego, co stanowi substancję faszyzmu i totalizmu.
Jeśli stanie się na stanowisku, że "rozum", "umysł" stanowi zasadniczo oznakę człowieczeństwa, to tym samym
stwierdzimy, że emocjonalno-wolowe pierwiastki w człowieku są czymś wtórnym, co musi być opanowane,
podporządkowane czemuś wyższemu.
W połowie XIX wieku nastąpiła reakcja przeciw powyższemu pojmowaniu istoty człowieczeństwa. Powstało
pojęcie nowe - "homo faber", którego podstawą jest upatrywanie w emocjach i namiętnościach zasadniczej
właściwości człowieczeństwa, umysł natomiast sprowadzono do roli podrzędnego narzędzia tych irracjonalnych
sił. Emocje te, nazwijmy je żywiołem emocjonalnym, w swej pierwiastkowej formie są czystą energią,
domagającą się ujścia. Energia ta musi być wprzęgana w cywilizację poprzez organizację życia duchowego
każdej jednostki. Poprzez "wiązalniki energii emocjonalnej" organizujemy świat psychiczny człowieka i
tworzymy szlaki dla jego pracy cywilizacyjnej. Tymi wiązalnikami energii emocjonalnej są normy moralne,
nakazy religijne, pojęcia światopoglądowe, etyka życia społecznego, prawo, ideały życiowe i styl gospodarstwa.
Gdy wiązalniki energii emocjonalnej nie ogarniają żywiołu emocjonalnego, nie organizują pędu życiowego
człowieka, wybucha on w sposób anarchiczny, ślepy, jako wola nagiej mocy i przemocy, gwałtu i zniszczenia.
Częściej jeszcze mamy do czynienia ze zjawiskiem, iż dane normy moralne, obowiązujące wartości i pojęcia me
obejmują cnego żywiołu emocjonalnego. Wówczas pod pokrywą ustalonego ładu, uświęconych wartości i
ideałów, kłębią się ciemne, chaotyczne moce. Panujemy tylko nad powierzchnią. Tak było dotychczas z
cywilizacją europejska. Bynajmniej nie musi być tak zawsze. Najwyraźniej bowiem brak nam dostatecznej ilości
wiązalników do uchwycenia wszystkich żywiołów emocjonalnych. Niech każdy z nas zdobędzie się na głębsze
wniknięcie w swoją duchowość, a odczuje, iż tufy jest napełniony tajemniczymi namiętnościami ścierającymi się
chaotycznie, dążącymi do wydobycia się na zewnątrz. Są to emocje utajone. Czasami jednak toruje się dla nich
droga na zewnątrz. Każdy z nas przeżywał jakieś upojenie w zbiorowym porywie nie stojącym w żadnym
rozsądnym związku z praktyką normalnego mieszczańskiego życia. Tęsknoty do wielkości i potęgi dały temu
sporadyczny wyraz w wybuchach entuzjazmu patriotycznego, wojennego itp. Co się jednak stanie, gdy
nieuchwytne, lecz potężne zapory środowiska w nas i poza nami w pewnej chwili ustąpią i dadzą swobodne
ujście dla emocyj utajonych? - Następuje wówczas żywiołowe poczucie przyrostu mocy sprawczej, radości
spotęgowanego czynu.
Jest to zjawisko społeczne. Nie wystąpi ono jako coś wyrazistego, łatwo uchwytnego. Wręcz przeciwnie.
Odczuje się je raczej jako radosny stan podniecenia ruchem, szybkością biegu, żywszego uderzenia pulsu,
upojenia się dynamizmem. Zachodzi to w kręgu cywilizacji europejskiej dzięki olbrzymiemu rozwojowi
socjotechniki, pojmowanej jako przyrost aparatu mocy człowieka w stosunku do swej istoty emocjonalno-
energetycznej. Współczesna socjotechnika, jako aparat powielania nastrojów, wyobrażeń, pojęć, metod
organizacji aktywności, narzędzia władztwa i kierowania, sprawia wyzwalanie emocyj utajonych w stopniu
nigdy dotychczas nawet w przybliżeniu nie osiągalnym. To co zostało stworzone w dziedzinie przekazywania
myśli, obrazów szybkości komunikacji, wychowania społecznego. organizacji dać musiało trwałe skutki w
formie "przyrostu mocy społeczno-sprawczej". Niedostrzegalny przyrost mocy społecznej stał się atmosferą
naładowaną nowymi możliwościami. Żyjemy w niej, a w jeszcze większej mierze narody zachodnie, nie
dostrzegając tego. W tej atmosferze rozkwitają bujnie kwiaty nowych koncepcyj ideowych i społecznych.
Tworzą się one pośpiesznie, wyrastają bowiem z potrzeby dania ujścia dla wezbranej i stale wzbierającej fali
gotowości do czynu. Tak powstaje faszyzm i totalizm. Przypadkowe nieraz przyczyny czynią rozładowanie
napięcia możliwym, formując jego oblicze i styl. Takim bodźcem była, miedzy innymi, pierwsza wojna
światowa dla Włoch, Niemiec i-Rosji. W ten sposób przyrost mocy społeczno-sprawczej utorował sobie niemal
na ślepo drogi ujścia. I tu się stykamy z totalizmem, jako niszczącą eksplozją narastających mocy twórczych.
Ogarnięcie umysłowe istoty totalizmu możliwe jest tylko w powyższym łańcuchu przesłanek. Każdą z tych
przestanek postaramy się poddać gruntownej analizie. Ułożą się one w następujący szereg:
I. Istota emocji utajonych.
II. Socjotechnika jako wynik rozwoju cywilizacji europejskiej.
III. Przyrost mocy społeczno-sprawczej, powstały na styku emocji utajonych z aparatem socjotechniki.
IV. Ujścia przyrostu mocy sprawczej w rzeczywistości społecznej.
V. Totalizm jako wykolejona forma ujścia przyrostu mocy sprawczej.
VI. Przezwyciężenie totalizmu.
Całość rozważań o totaliźmie układa się zatem w prawidłowy ciąg przesłanek. Gdy wyjaśnimy czym są emocje
utajone, jaki charakter ma arsenał środków socjotechniki, stanie się wówczas jasne, że wielkie przemiany w
naszej cywilizacji były nieuniknione. To co Europa stworzyła w ciągu ostatnich trzech tysięcy lat dojrzało do
nowej wspanialej i bujnej syntezy. Jesteśmy na progu przejścia od cywilizacji indywidualnej do wspólnotowej.
Elementy tej przemiany są już dojrzałe. Zjawiły się jednak czynniki perturbacyjne. Zmąciły one prawidłowy
poród nowego świata. Zderzenie się socjalizmu z nacjonalizmem w momencie głębokich fermentów i
przewartościowań wykoleja wszystko. Dzięki temu następuje hipertrofia prymitywnej woli władztwa, której
wyrazem jest faszyzm. Faszyzm jest więc wykrzywionym produktem zdrowych pierwiastkowo sił. Daje on cały
szereg form, na czoło których należy wysunąć bezsprzecznie hitleryzm. Jest on najbardziej rozwinięty i
ukształtowany. Zbliżony doń jest faszyzm japoński a w pewnym stopniu i włoski. Dotyczy to i Rosji Sowieckiej.
Są to totalizmy wyrosłe z bujności i nadmiaru sił. Odmienna klasę stanowią totalizmy, których ojcem jest
ubóstwo, brak sil i marazm. Należą tu: faszyzm hiszpański, portugalski, rumuński, węgierski, w swoim czasie
także austriacki, tudzież czekające na okazję ruchy o tym samym charakterze w większości państw. Do nich
należy też faszyzm polski. Sanacja, a szczególniej O. N. R, są jego formami zaczątkowymi.
Jeśli jednak potrafimy przynajmniej intelektualnie opanować elementy perturbacyjne, które prowadza do
totalizmu, to tym samym otworzą się perspektywy na twórcze syntezy Jutra. Oznacza to już prawie
przezwyciężenie totalizmu.
II. Emocje utajone
1) Uniwersalizm cywilizacyjny
Cechą charakterystyczną wszystkich totalizmów jest oparcie się ich na emocjach masowych, wydobycie z części
społeczeństwa uczucia entuzjazmu. nienawiści, uwielbienia, i zorganizowanie tych uczuć w nowe zespoły
pobudek, stanowiących podstawę działania społecznego. Bez tych emocyj masowych totalizmy nie trwałyby
jednego dnia. Opierając się na nich, totalizmy zdobywają się na zorganizowany terror wobec innego typu
istniejących światopoglądów i im odpowiadających zespołów emocjonalno-wolowych.
Drapieżny rozmach hitleryzmu czerpał np. swe siły z upowszechnienia się w części narodu niemieckiego
określonego typu przeżywań emocjonalnych. Wskutek oparcia światopoglądu narodowo-socjalistycznego na
tych emocjach mogło kierownictwo partii podjąć walkę przeciw światopoglądom: chrześcijańskiemu,
demokratycznemu i "marksistowskiemu". Ktoś, kto nie sięgał do fundamentów emocjonalnych hitleryzmu, mógł
z łatwością głosić tezę, że cały hitleryzm jest humbugiem. Wiemy jakie konsekwencje wyrosły stąd dla drugiej
wojny światowej. Ze stwierdzenia emocji masowych, jako fundamentu ustrojów totalnych, wypływa wniosek, że
emocje te w formie potencjalnej istniały już przedtem i tylko szczególniejszy przypadek ujawnił ich istnienie w
psychice zbiorowej. Nagle wyłonienie się ich na powierzchnio pozwala określić je dobitniej jako "emocje
utajone". Istotę emocji utajonych pojąć można dopiero wówczas, gdy zgłębi się podstawowy pęd natury
ludzkiej, jakim jest wola opanowania i przetworzenia cywilizacyjnego świata.
Człowiek nie tylko po to istnieje. żaby rodzić się i trawić. Został on powołany przez Opatrzność do wyższych
zadań. Tym zadaniem jest budowanie kultury. Nie ma ono nic wspólnego z dążeniem do wygody i przyjemności
jednostki. Świat taki, jaki jest, ma być przemieniony w dzieło kultury na podobieństwo posągu, wyłaniającego
Zgłoś jeśli naruszono regulamin