Wilkins Gina - Gwiazda prawde ci powie.rtf

(157 KB) Pobierz
ROZDZIAŁ PIERWSZY Koziorożec

GINA WILKINS

 

 

 

Gwiazda prawdę Ci powie

 

 

 

 

Star Croosed

 

 

 

 

 

Cykl: Zapisane w gwiazdach/Written In The Stars


ROZDZIAŁ PIERWSZY

 

– Och, jak zimno! – zawołała Keely Parker i zadrżała.

Zdjęła kurtkę i rzuciła na stół gazetę, którą z sobą przyniosła. Roztarła dłonie i sięgnęła po kubek świeżo zaparzonej kawy. Gdy uniosła naczynie do ust, para buchnęła jej na policzki, które natychmiast pokryły się gęsią skórką. Gorący kubek przyjemnie rozgrzewał zesztywniałe z zimna palce.

– Tak właśnie się dzieje, gdy uprawiasz biegi w styczniu o wschodzie słońca – pouczył ją straszy brat, Jonah Parker, który dopiero niedawno wstał i zasiadł do śniadania. – Gdybyś jak wszyscy normalni ludzie została w łóżku przykryta po czubek nosa, nie byłabyś narażona na odmrożenie sobie niektórych istotnych części ciała. Uwierz mi, że zima nie została stworzona dla nas, południowców.

– Poranna gimnastyka, nawet w środku zimy, sprawia mi dużą przyjemność. – Sięgnęła po opiekany chleb, rozsmarowała serek na kromce i zafascynowana patrzyła, jak kremowa masa powoli się topi. – Poza tym lubię patrzeć, jak świat budzi się do życia.

– Na zdrowie. Pozwolisz jednak, że pozostanę przy okazjonalnych odwiedzinach na siłowni.

Gdy Keely usłyszała te słowa, odwróciła się w stronę kuchennych drzwi. Jak zwykle na jego widok poczuła drżenie serca i uśmiechnęła się z żalem. Już dawno uznała, że to nieunikniona konsekwencja, skoro mieszka się pod jednym dachem z tak wspaniałym okazem mężczyzny. Czasem jej hormony szalały na sam jego widok, choć przywykła myśleć o Michaelu Gordonie jak o starszym bracie. Przynajmniej starała się o nim tak myśleć, bo on traktował ją niczym młodszą siostrę.

Był już ubrany do pracy, choć na razie na szyi miał niezawiązany krawat, a niebieska marynarka, pasująca do świeżo wyprasowanych spodni, jeszcze czekała na wieszaku. Uczesał już potargane włosy, ale ciemnoniebieskie oczy wciąż miał opuchnięte od snu.

– Kawy – poprosił żarliwie.

Keely uśmiechnęła się. Bez kawy nie potrafiłby w ogóle zacząć dnia.

– Uważaj, bo wciąż jest gorąca. – Podała mu dzbanek.

Półprzytomnie pokiwał głową, nalał aromatycznego płynu do kubka i osuszył go jednym potężnym łykiem. Dopiero wtedy spojrzał na swych współlokatorów.

– Dzień dobry – mruknął niskim głosem. Jonah oderwał się od lektury prawniczych dokumentów, które przeglądał nad olbrzymią miską pełną mleka i chrupiących płatków śniadaniowych.

– Pamiętacie, że dziś po południu lecę do Birmingham? Wracam dopiero we wtorek – przypomniał na wszelki wypadek.

– To okropne, że musisz wyjeżdżać już w piątek. – Keely załamała dłonie. – W ten sposób tracisz cały weekend.

– Nic nie mogłem na to poradzić. Dziś wieczorem mamy naradę, a następne spotkanie zaczyna się wczesnym rankiem w poniedziałek. Zresztą i tak potrzebuję czasu, by zapoznać się ze wszystkimi materiałami.

– Oby zapowiadana burza nie zaczęła się wcześniej niż przewidują meteorolodzy – wtrącił Michael, kiwnąwszy głową w stronę kuchennego okna, za którym ciężkie i ciemne chmury zaczynały zasnuwać niebo szczelnym płaszczem. – Na lotnisku będą się rozgrywały dantejskie sceny, jeśli rzeczywiście, tak jak zapowiadają, pojawi się gołoledź i marznąca mżawka.

Od wielu dni lokalne stacje radiowe ostrzegały mieszkańców Memphis w Tennessee przed nadciągającym zimowym frontem burzowym. Spodziewana pogoda była wydarzeniem na tyle nietypowym dla tej okolicy, by wywołać nie lada sensację.

– Na wszelki wypadek zarezerwuję wcześniejszy lot – zgodził się Jonah. – Keely, pamiętaj, jeśli zacznie się śnieżyca, nie próbuj wychodzić z domu. Jeśli czegoś potrzebujesz, załatw to teraz, żebyś nie musiała wyjeżdżać na drogi w czasie zamieci.

– Dobrze, tatusiu – rzuciła ironicznie i otworzyła gazetę, którą codziennie kupowała, wracając z porannego joggingu.

Najpierw otworzyła stronę z horoskopami. Stało się już zwyczajem, że przy śniadaniu odczytywała na głos wszystkie trzy horoskopy.

Jonah zazwyczaj dobrze się bawił, słuchając dziwacznych przepowiedni astrologa. Michael natomiast jedynie je tolerował, choć często narzekał, że szkoda mu czasu na takie bzdury. Praktyczny, twardo stąpający po ziemi i wyjątkowo ambitny prawnik nie wierzył w żadne przeznaczenie, którego sam sobie nie stworzył. Nie na darmo uważał, że każdy jest kowalem własnego losu. Oczywiście Keely za każdym razem nie mogła się powstrzymać, żeby mu nie wytknąć, iż jego nastawienie jest typowe dla jego znaku zodiaku, czyli Koziorożca. Michael jedynie kręcił głową z niedowierzaniem.

– Co na dziś zaplanowały nam gwiazdy?

– spytał Jonah, chowając dokumenty i obrzucając siostrę wyczekującym spojrzeniem.

Keely, jak zwykle, zaczęła od swojego horoskopu, który zaczynał się następująco:

Byk. Dziś nie opuści cię wrodzona mądrość, co nie jest bez znaczenia, skoro będziesz potrzebowała wszystkich swych sił, by przekonywać innych.

To mi się nawet podoba – oznajmiła radośnie.

– No pewnie – mruknął Jonah. – Ty zawsze wiesz, co jest dla każdego najlepsze.

Chociaż Michael zachował powściągliwe milczenie, wyraz jego twarzy dobitnie świadczył, że w pełni zgadza się z Jonahem.

Keely zmarszczyła nos i wykrzywiła się do nich, ale nie podjęła tematu i skupiła się na pozostałej części horoskopu.

Nadchodząca kłótnia może prowadzić do przełomu emocjonalnego. To, czego pragniesz, jest w twoim zasięgu, ale skrywany brak pewności siebie może powstrzymać cię przed osiągnięciem celu. Nie pozwól, by kierował tobą lęk.

Ty i skrywany brak pewności siebie? – Jonah prychnął ze śmiechu. – Dobre!

Keely odrobinę opuściła gazetę i spojrzała na niego karcąco.

– Słucham? Czyżbyś oskarżał mnie o zarozumiałość?

– Nie zarozumiałość, ale sama przyznaj, że lubisz się szarogęsić – sprostował pozornie ugodowym tonem.

Keely nie odpowiedziała na kolejną zaczepkę, tylko z powrotem skupiła się na swoim horoskopie.

– A może zadzwonią do mnie z galerii z propozycją samodzielnej wystawy? – marzyła. – To rzeczywiście mój cel, ale muszę przyznać, że nieco onieśmielający. Trema mogłaby być złym doradcą.

– Nie przesadzaj – wtrącił się Michael. – Jesteś już gotowa, by zrobić własną wystawę. Nie masz się czego bać, gdy mowa o twoim talencie. Krygujesz się tylko i próbujesz sprawić, żeby twój horoskop brzmiał przekonująco.

– Nie zamierzam niczego udowadniać w taki sposób! – zaprzeczyła gwałtownie z rumieńcem gniewu. – Po prostu czytam, co tu napisali.

Jonah wiedział, że zbliża się kłótnia, co już tyle razy przerabiali. Aby załagodzić nastroje, spróbował odwrócić uwagę siostry.

– A co gwiazdy mówią na mój temat? Jest tam coś o podróży samolotem?

Keely opanowała gniew i natychmiast zajęła się horoskopem brata.

Rak. Dziś obowiązki zawodowe legną na twych barkach olbrzymim ciężarem. Zrób, co w twojej mocy, alt pamiętaj o swoich ograniczeniach. Wieczorem znajdź chwilę dla siebie. Poczytaj dobrą książkę, zjedz coś pysznego i postaraj się odzyskać siły.

– Spakowałeś tę książkę, którą ci wczoraj kupiłam? – Spojrzała na brata.

– Owszem. Gdy już trafię do hotelu, spróbuję poczytać i zamówię sobie posiłek do pokoju. To świetny przepis na spędzenie przyjemnego wieczoru.

– Wróżka musiała być w dobrym nastroju, kiedy wypisywała te przepowiednie – cynicznie skomentował Michael. – Wygląda na to, że wszystkich czekają dziś same dobre rzeczy.

Keely rzuciła mu wymowne spojrzenie znad płachty gazety.

– Nie słyszałeś jeszcze, co w gwiazdach tobie jest dziś pisane.

– Och – roześmiał się Jonah. – Mike, wygląda na to, że będziesz miał kłopoty.

Michael wzruszył ramionami i zalał swoje płatki mlekiem.

– Z pewnością tak bym pomyślał, gdybym w to wszystko wierzył – mruknął obojętnie, pakując sobie jedzenie do ust.

– Czytaj, Keely – ponaglił ją Jonah.

– Koziorożec. Grozi ci ryzyko zrobienia z siebie głupca.

– No i czym to ma się różnić od jakiegokolwiek innego dnia? – zapytał rozbawiony Jonah.

Michael wymamrotał coś przez zęby. Chrupiące płatki stłumiły przekleństwa, ale uśmiechnięty od ucha do ucha Jonah i tak się domyślił, czego mu tak serdecznie życzył przyjaciel.

Keely zignorowała ich obu i spokojnie czytała dalej:

– Bądź szczególnie ostrożny w kontaktach ze zwierzętami i przedstawicielami przeciwnej płci. Jeśli nie podejmiesz zdecydowanych działań, stracisz dużą szansę. Ktoś w kapeluszu przyniesie ci szczęście. Pamiętaj jednak, że szczęście ma wiele postaci i nie zawsze łatwo je rozpoznać.

– Tajemnicza postać w kapeluszu? – spytał Michael z rozbawieniem. – Dajcie spokój. Co za bzdury!

Keely złożyła gazetę i przyjrzała mu się z namysłem.

– Musisz przyznać, że ostatnio niemal wszystko się sprawdzało. Pamiętasz, jak w zeszłym tygodniu astrolog przepowiedział, że znajdziesz coś, co dawno uznałeś za zaginione? Tego samego dnia znalazłeś swoją spinkę od mankietu.

– Po prostu wpadła mi za szafkę. Znalazłem ją, kiedy uznałem, że nadszedł czas na odkurzanie i tam zajrzałem. To, że zabrałem się do sprzątania akurat tego dnia, było zwykłym zbiegiem okoliczności.

– A w zeszły wtorek? Horoskop zapowiedział ci dobrą nowinę i dostałeś list, że twoja siostra spodziewa się dziecka. Z kolei w środę ostrzegano Jonaha, żeby uważał, a on skaleczył się stłuczoną szybą. Wczoraj astrolog przepowiedział, że się niespodziewanie wzbogacę i dostałam zawiadomienie o zwrocie nadpłaty za ubezpieczenie! – z triumfem mnożyła przykłady.

– Zbiegi okoliczności – upierał się. – Nic dodać, nic ująć.

– Cóż, gdybym była na twoim miejscu, uważałabym dziś na zwierzęta – poradziła chłodno.

– A jeśli chodzi o zrobienie z siebie głupca, to czy wciąż planujesz kolację z Laurel?

Jonah tylko jęknął i głębiej zapadł się w krzesło. Przeczuwał, co będzie dalej.

– Nie zaczynaj od nowa, Keely – powiedział Michael ostrzegawczo i odłożył łyżkę.

– Nic nie zaczynam. – Sięgnęła po kubek z kawą. – Obiecałam, że już nic więcej nie powiem o tym, jak totalnie, kompletnie i absolutnie ona do ciebie nie pasuje. Więc nie zamierzam do tego wracać, chyba że pytasz mnie o radę.

– Doskonale wiem, co na ten temat myślisz – oznajmił głosem suchym jak pieprz.

– Nie chodzi tylko o to, co ja na ten temat myślę. Horoskop ostrzega cię przed nią od miesiąca, czyli od chwili, kiedy zaczęliście się spotykać. Kilka razy wyraźnie napisano, że spotykasz się z niewłaściwą osobą. Nawet dziś mówi, że powinieneś być przy niej ostrożny.

– Skoro jesteś taka świetna w przewidywaniu przyszłości, to może spróbujesz odczytać moje myśli? – zaproponował z groźbą w głosie.

Błysk w jego oczach powiedział Keely, że raczej nie chciałaby w tej chwili znać jego myśli.

– Choć miło mi się z wami gawędzi i chętnie na dłużej oddałbym się tej uroczej rozrywce, to jednak muszę już lecieć do pracy – oznajmił Jonah, wstał i uważnie spojrzał na siostrę.

– Keely, mówiłem poważnie o pozostaniu w domu, gdy nadciągnie burza. Jazda po lodzie to proszenie się o katastrofę.

– Nie ma sprawy. Po prostu posiedzę sobie tutaj i poczekam, aż moje marzenia się spełnią.

– Daj mi znać, kiedy już będziesz upiornie bogata – wtrącił ironicznie Michael i pozbierał naczynia ze stołu.

Keely znów się wykrzywiła za jego plecami.

– Chcesz powiedzieć, że jestem naiwna?

– Uderz w stół... – droczył się z nią, wstawiając naczynia do zmywarki.

Po kilku minutach Keely została sama w kuchni. Westchnęła, dopiła kawę i otworzyła gazetę. Przejrzała tytuły artykułów i przeczytała te, które ją zainteresowały. Po chwili znów wpatrywała się w stronę z horoskopami. Nie mogła się powstrzymać i ponownie przeczytała horoskop Michaela. Coś ją w nim wciąż niepokoiło. Nie zapowiadał całkowitej katastrofy, ale był bardziej mroczny niż wszystkie poprzednie. Zresztą, o ile znała Michaela, zrobienie z siebie głupca będzie dla niego bardzo bolesnym doświadczeniem.

W ubiegłym tygodniu skończył dwadzieścia dziewięć lat i solennie postanowił mieć od tej chwili całkowitą kontrolę nad wydarzeniami. Przez życie przeszedł ostrożnie, kolejną decyzję zawsze rozważał pod każdym możliwym kątem. Teraz skupił się na tym, by zostać pełnoprawnym partnerem w prestiżowej prawniczej firmie, w której pracował razem z Jonahem. Keely miała nadzieję, że duża szansa, którą może stracić przez brak zdecydowanych działań, nie dotyczy spraw zawodowych i nadziei na awans.

Oczywiście wcale nie chodziło o to, że bezkrytycznie wierzyła przepowiedniom. Nie pozwalała również, by gwiazdy prowadziły ją przez życie. Po prostu codzienna lektura astrologicznych zapowiedzi sprawiała jej przyjemność.

Z drugiej strony ostatnie zbiegi okoliczności dawały wiele do myślenia, uznała, składając gazetę. A jeśli Michael zrezygnuje z czegoś wspaniałego tylko dlatego, że jest zbyt uparty, by jej posłuchać?

Może powinna jeszcze raz zwrócić jego uwagę na dzisiejszy horoskop. Z pewnością nie zaszkodzi mu, jeśli przypomni sobie jego treść. Jeżeli odniesie ją do Laurel – tym lepiej.

Keely troszczyła się o jego dobro i tylko dlatego chciała go uchronić przed uczuciową pomyłką. Była pewna, że istnieje dla niego wymarzona partnerka, tylko że w tej chwili żadna nie przychodziła jej na myśl. Wiedziała tylko, że nie jest to Laurel.

Dziś nie opuści cię wrodzona mądrość.

Przypomniała sobie słowa własnego horoskopu, bębniąc palcami po złożonej gazecie.

– A jednak muszę przekonać Michaela, choć to nie będzie łatwe. – Ciężko westchnęła.


ROZDZIAŁ DRUGI

 

Michael był już w biurze od godziny, gdy sekretarka położyła przed nim plik korespondencji. Na samym szczycie stosiku leżał faks od Keely.

– Ona nigdy się nie poddaje – westchnął, widząc treść swego dzisiejszego horoskopu.

– Kto taki? – spytała z sąsiedniego biurka jego piękna, pracowita i szczęśliwie zamężna sekretarka, Sandra Jones, rzucając mu zaciekawione spojrzenie znad okularów.

– Keely. – Michael nie musiał nic więcej wyjaśniać, bo Sandra doskonale wiedziała, że jej szef dzieli dom ze swoim przyjacielem i jego siostrą. Pochylił się w jej stronę, żeby mogła zobaczyć astrologiczną przepowiednię i krótki dopisek wykonany ręką Keely. – Dziś się uparła, żeby zwrócić moją uwagę na horoskop.

Sandra przebiegła wzrokiem treść faksu i podkreślone zdanie.

Pamiętaj o tym, proszę – przeczytała na głos i spojrzała na Michaela. – Masz rację. Jest dość uparta.

Rozdarty między wzburzeniem i rozbawieniem, Michael znów położył przed sobą kartkę.

– Problem w tym, że nigdy nie wiem, czy ona naprawdę wierzy w te brednie, czy tylko bawi się moim kosztem. Co rano odczytują z Jonahem nasze horoskopy, ale ostatnio uparła się, że się sprawdzają. Szczególnie mój. Podobno zapisano w gwiazdach, że mam się trzymać z dala od Laurel.

Gdy Sandra usłyszała znajome imię, uśmiech zniknął z jej warg. Odrzuciła włosy na ramię gestem, który Michael dobrze już poznał. Jej zachowanie świadczyło o tym, że powstrzymuje się od komentarza.

– O co wam obu chodzi? – spytał z westchnieniem. – Za każdym razem, kiedy wspomnę Laurel, niemal czynicie znak krzyża i sięgacie po wodę święconą.

– Twoje randki nie są moją sprawą – odparła Sandra. Unikając jego wzroku, zebrała dokumenty, zamierzając wrócić do przerwanej pracy. – Jeśli podoba ci się ten rodzaj kobiet, z pewnością nie potrzebujesz moich rad. Jestem tylko twoją sekretarką.

– Daj spokój z tą pozą: „Znam swoje miejsce, szefie”! – wykrzyknął wzburzony.

Michael już dawno nauczył się polegać na osądach swojej sekretarki. Gdy przed trzema laty zaczął pracę w firmie, między nim a Sandrą wykształciła się silna więź, podobna do przyjaźni. Oboje chcieli dostać się na czołowe pozycje w firmie, więc ich współpraca przebiegała bez zakłóceń. Ponadto Michael cenił jej kompetencje, lojalność i uczciwość.

– Słuchaj, Laurel wcale nie jest taka zła – przekonywał. – Wiem, że jest... dość ambitna i... troszkę zbyt przywiązana do spraw materialnych. – Urwał, bo Sandra prychnęła potakująco.

– Jednak – kontynuował po chwili, podnosząc głos – w gruncie rzeczy ma dobre serce. Zajmuje się dobroczynnością i często bywa wolontariuszką... – Znów urwał, gdy dostrzegł wyraz twarzy Sandry. – Może i postępuje tak dla powszechnej aprobaty i nawiązania korzystnych znajomości, ale i tak robi wiele dobrego.

– Wcale nie mówię, że jest zła – burknęła sekretarka. – Staram się tylko dać ci do zrozumienia, że raczej nie jest dla ciebie właściwą partnerką.

Ponieważ jej słowa zabrzmiały tak samo jak te, które wypowiadała Keely, celowo przerwał rozmowę, odwracając się do komputera.

– Zapamiętam twoją cenną radę – mruknął.

– A teraz w sprawie tych telefonów, które miałaś wykonać...

– Już się do tego zabieram, szefie – oznajmiła służbowym tonem.

Michael jęknął, a ona się roześmiała i zabrała do roboty. Przez chwilę wpatrywał się w ekran komputera, lecz jego myśli wciąż krążyły wokół horoskopu. W końcu poddał się i sięgnął po kartkę. Skupił się nie tyle na astrologicznej przepowiedni, ile na notatce od Keely. Znów zastanowił się, jak poważna była jej wiara w tego typu sprawy. Naprawdę sądziła, że przydarzy mu się katastrofa, jeśli zignoruje ostrzeżenia zapisane w gwiazdach? A może tylko kpiła sobie z niego? Jedna i druga możliwość wydawała mu się równie prawdopodobna. Nigdy nie umiał zgadnąć, gdy chodziło o Keely.

Michael i Jonah poznali się na studiach prawniczych. Z trudem wiązali koniec z końcem i nie było ich stać na samodzielne mieszkania. Dlatego razem z jeszcze jednym kolegą zdecydowali się wynająć domek z trzema sypialniami w starej, lecz godnej szacunku dzielnicy na przedmieściach Memphis. Przez cały okres nauki dzielili wydatki na trzech. Ten układ tak im odpowiadał, że mimo ukończenia szkoły i zdobycia dobrze płatnych posad postanowili się nie rozstawać.

Jednak osiem miesięcy temu Rick, który podjął pracę w kancelarii adwokackiej, po zawrotnie szybkich zalotach ożenił się i opuścił kolegów. Wtedy pojawiła się Keely, zagadnęła Jonaha i Michaela, proponując, że zajmie jego miejsce. Jej kariera artystyczna dopiero zaczynała się rozwijać, dlatego od dwóch lat, to znaczy po ukończeniu szkoły, utrzymywała się z dorywczych prac biurowych. Zaproponowała inny układ niż Rick. Za dach nad głową miała zostać ich gosposią. Do niej miały należeć zakupy, gotowanie, sprzątanie i pranie. Michael się wahał, ale Jonah przekonał go, żeby spróbować. Jeśli układ się nie sprawdzi, bez żalu się rozstaną.

Tymczasem wszystko ułożyło się niespodziewanie dobrze. Keely poważnie traktowała swoje obowiązki. Dom lśnił czystością, pranie było zawsze wyprasowane i schludnie poskładane, a posiłki nieodmiennie smaczne i na czas. Zgodzili się też na kilka niepisanych zasad. Każde z nich samo sprzątało swój pokój, nigdy nie przyprowadzali niezapowiedzianych gości i dzwonili, gdy mieli się spóźnić lub w ogóle nie wrócić do domu na noc.

Michael we własnym zakresie postanowił przestrzegać kilku dodatkowych reguł. Nie paradował po domu w niekompletnym stroju, dbał o język, a brudną bieliznę sam wrzucał do pralki. Nie przyprowadzał też swoich partnerek do domu. Starał się traktować Keely tak jak to robił Jonah. Czasem jednak trudno mu było nie dostrzegać, że ma przed sobą piękną, pełną życia, fascynującą i seksowną kobietę.

Młodsza siostra Jonaha, przypomniał sobie w myślach. Była od niego o pięć lat młodsza i traktowała go jak brata. Przynajmniej zawsze tak się zachowywała. Na ironię zakrawał fakt, że nie był nawet w połowie tak zainteresowany Laurel, jak sądziły Keely i Sandra. Ich związek, przynajmniej on tak go pojmował, był zupełnie niezobowiązujący. Nawet z sobą nie sypiali. Nie sprostował tego do tej pory tylko dlatego, że nie znosił, gdy ktoś wtrącał się w jego prywatne sprawy. I, do diabła, z pewnością nie pozwolę, by moim życiem kierowała jakaś nawiedzona wróżka ze szmatławej gazety, pomyślał buntowniczo.

– Michael? – rozległ się z interkomu głos jego sekretarki. – Masz rozmowę na drugiej linii. To Keely – oznajmiła słodko.

Michael jęknął, ale zaraz zganił się w myślach za swoje zachowanie. To mogło być coś ważnego. Na pewno nie chodziło jej o horoskop. Przesłała go faksem jedynie dla żartu. Niecierpliwie podniósł słuchawkę.

– Cześć. Co się dzieje?

– Słyszałeś najnowsze wiadomości o pogodzie? Burzowy front przemieścił się już nad Missouri i północnym Arkansas, a teraz zmierza prosto na nas. Właśnie zrobiłam zakupy na weekend i wróciłam ze sklepu. Półki opróżniają się w zastraszającym tempie. Wszyscy szykują się na uderzenie burzy.

– Słyszałem – mruknął. – Jonah nawet zdecydował się na wcześniejszy lot. Właśnie wychodzi z biura.

– Wiem. Dopiero co z nim rozmawiałam. A co z tobą, Michael? Postarasz się wcześniej wyjść? Nie chcę nawet myśleć o tym, że miałaby cię złapać śnieżyca na oblodzonej drodze.

– Dzięki za troskę, ale mam jeszcze tysiąc rzeczy do zrobienia. Nie martw się, będę słuchał doniesień o pogodzie.

– Może powinieneś zrezygnować z wieczornych planów – podsunęła podstępnie. – Wiesz, pewnie nie chciałbyś... hm... utknąć gdzieś na cały weekend.

Utknąć. Michael czuł, że użyła specjalnie tego słowa. Miał ochotę na nią krzyknąć, ale powstrzymał się w ostatniej chwili.

– Wezmę to pod uwagę – odparł chłodnym tonem.

Co dziś działo się z tymi wszystkimi kobietami? Michael zmarszczył brwi. Zarówno Sandra, jak i Keely z uporem wtrącały się w jego sprawy. Powi...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin