Epilog- Wyjątkowy Wieczór.txt

(56 KB) Pobierz
Epilog: Wyjštkowy wieczór
 
Po wypisaniu Belli ze szpitala Renee bardzo nalegała by została z niš jeszcze chociaż kilka dni. Ponieważ to oznaczało, że nie będziemy się mogli tak często spotykać, dziewczyna stanowczo zaprotestowała wykręcajšc się szkołš i najprędzej jak to było możliwe wróciła z powrotem do Forks, do ojca, do mnie.
W domu miałem sšdne dni z Alice, która wprost nie mogła doczekać się jej powrotu, tym bardziej, że za niedługo miał się odbyć bal organizowany na zakończenie szkoły. Moja siostra snuła już przeróżne plany jak wszystko na ten dzień zaplanować.
W tych dniach trudno było słuchać myli Alice. Pełno było w nich koronek, falbanek, tiulu, haleczek i butów na obcasach. Postanowiła wystroić Bellę na bal absolwentów jak na bal u maharadży, a ponieważ wiedziała ode mnie jak bardzo Bella wzbrania się przed takimi imprezami, knuła też jak by jš podejć, może nawet uprowadzić, tak aby jednak dostarczyć jš na tš zabawę. Była tak zdeterminowana, że nic by jej w tym nie powstrzymało i wiedziała, że nic jej nie powstrzyma, gdyż ja, może nawet bardziej niż Alice, też chciałem spędzić  ten wieczór tańczšc z Bellš w ramionach. Obiecałem sobie, że gdy tylko plan Alice wypali, nie odstšpię swojej ukochanej ani na ułamek sekundy, a Alice, no cóż, już wymylę dla niej jaki prezencik. Chciałem jej podziękować za wsparcie, a poza tym czułem, że wczeniej jš le oceniałem i  byłem dla niej niesprawiedliwy.
Teraz na tych parę godzin postanowiłem poddać się woli swej siostry. Wiedziałem, że była tak szczęliwa bo miała kolejnš wizję, z której wiedziała, że ten wieczór będzie naprawdę cudowny. Nie powiem, Alice starała się ukryć przede mnš swe myli skupiajšc się intensywnie na wymylaniu w co ubrać Bellę. Było tam pełno koronek, podwišzek i takich częci garderoby do których nie byłem przyzwyczajony. W końcu poddałem się mimo, że wiedziałem, iż robi to specjalnie bym jš zostawił w spokoju i nie podsłuchiwał.
Wiedziałem, że dzisiaj tak samo jak robiła to już od kilku tygodni przywiezie Bellę jej starš furgonetkš do nas do domu. To nie powinno wzbudzić, u dziewczyny żadnych podejrzeń. Mimo, że Bella bardzo lubiła swoje auto nie mogła jednak prowadzić, nogę miała cały czas w gipsie, mieli jej go cišgnšć dopiero za jakie trzy tygodnie. Tak więc Alice robiła za szofera.
Był póny maj i jakim cudem tereny wokół Forks znajdowały sposób, by być jeszcze bardziej zielone niż zazwyczaj. Niebo było szare, ale to też było przeze mnie mile widziane. Była to perłowa szaroć, wcale nie ponura i nie deszczowa w takš pogodę czułem się najlepiej. Chmury były gęste i bezpieczne, był to ten rodzaj chmur, które stały się dla mnie przyjazne ze względu na wolnoć, jakš mi gwarantowały.
Słyszšc myli Alice wiedziałem, że Bella musiała zaczšć co podejrzewać bo była dziwnie poirytowana. Zaraz rano w sobotę zrobiły sobie mały wypad na zakupy do Port Angeles. Odwiedziły miasto także po to by zrobić sobie manicure i pedicure. Bella chciał wybrać najskrom­niejszy odcień różu, jednak moja siostra nakazała ma­nicurzystce, aby zamiast tego pomalowała jej paznokcie ciemnš, lnišcš czerwieniš  posuwajšc się nawet to tego, by nalegać na pomalowanie paznokci u stóp, nawet nogi w gipsie.
Gdy Alice zdawała mi tš relację nie mogłem powstrzymać się od umiechu wyobrażajšc sobie nadšsanš minę Belli.
Póniej zabrała jš do sklepu obuwniczego, mimo że mogła przymierzyć tylko jeden but z każdej pary. Pomimo wyranych protestów dziewczyny kupiła jej parę najbardziej niepraktycznych szpilek.
Bella próbowała odwieć Alice od tego zakupu tłumaczšc jej, że w całej jej garderobie nie znalazła by się żadna rzecz mogšca pasować do tak osobliwego koloru. Oczywicie je się to nie udało, Alice miała już wszystko zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach.
Włanie teraz ponownie wyrzuciła mnie ze swoich myli. Przystałem na to bo wiedziałem, że chce mi zrobić jakš niespodziankę. Miałem tylko nadziejš, że jš przeżyję.
Zaczynałem się już lekko niecierpliwić. Nie widziałem Belli tego dnia już prawie od szeciu godzin i nie było mi z tym dobrze, był to smutny rekord od ostatnich dwóch miesięcy.
Tak długich przerw nie robilimy nawet przez Charliego, który był w tym okresie tru­dny, ale nie niemożliwy. Cały czas obwiniał mnie za szaleńczš ucieczkę Belli z domu.
Widziałem, że zaczyna się powoli oswajać z mojš stałš obecnoci przy boku swojej córki, na przykład kiedy spotykał mnie wracajšc po długim dniu pracy do domu.  Nie znajdywał nic, na co mógłby narzekać, ponieważ siedzielimy nad naszš pracš domowš przy stole w kuchni czasami wydawało się nawet, że jest zadowolony z mojego towarzystwa kiedy razem kibicowalimy jego ulubionej drużynie baseball podczas mistrzostw na kanale ESPN.
Ale nie stracił nic ze swo­jej pierwotnej srogoci kiedy nieu­błaganie przytrzymywał mi drzwi dokładnie o 22 każdego wieczora. Opuszczałem ich dom posłusznie, grze­cznie się żegnajšc z Charliem wiedzšc, że spotkam go dopiera następnego popołudnia, a Bellę za jakie dziesięć minut. Tyle czasu wystarczało mi przeważnie by odstawić auto z powrotem do domu, przebrać się i zamienić kilka słów z mojš rodzinš. Po upływie tego czasu, no może góra jedenastu minut, wdrapywałem się bezszelestnie po rosnšcym przed sypialniš Belli drzewie i wchodziłem do rodka prze okno by móc już zostać z ukochanš aż do rana.
Alice była jeszcze częstszym gociem w domu Swanów. Komendant zdawał się jš bardzo lubić, gdyż był jej ogromnie wdzię­czny za uwolnienie go z horroru prawie dorosłej córki, która potrzebowała pomocy na przykład przy prysznicu  tego typu sprawy były daleko poza jego sferš komfortu i Belli zresztš też. Alice do tego stopnia wkupiła się w łaski Charliego, że nie wiedzieć kiedy zaczšł mówić do niej "Aniele'' i obserwować jš ogłupiałym wzrokiem kiedy spacerowała po domu tanecznym krokiem rozwietlajšc go. Żaden człowiek nie mógłby uznać za sztuczne jej niesamowitego piękna i gracji, kiedy wymykała się każdej nocy przez drzwi z czułym: Do jutra, Charlie, zostawiała go oczarowanego.
Teraz siedziałem w swoim pokoju w wiel­kim biały domu nad rzekš Sol Duc. Zdšżyłem się włanie przebrać w elegancki czarny smoking, nieskazitelnie białš koszulę i jedwabny krawat. który zawišzałem w skom­plikowany węzeł. Chciałem wyglšdać jeszcze lepiej niż się czułem na myl, że przez cały wieczór będę trzymać ukochanš w ramionach. Chciałem by wszyscy zazdrocili mi dziewczyny, a jej  partnera do tańca.
Trochę w dalszym cišgu niepo­koiły mnie pomysły Alice, tak łatwo mogła przeholować i wszy­­stko popsuć. Z niecierpliwociš wsłuchiwałem się w przejeżdżajšce za rzekš samochody starajšc się wyłapać charakterystyczne brzmienie sil­nika pickupa Belli. Takiego silnika nie miało żadne inne auto, gdyż dorwała się do niego Rosalie. Nie mogła znieć jego rzężenia i trochę go podkręciła.
Po pewnym czasie zaczšłem się niepokoić. Cały czas ich nie było. Może Bella domyliła się podstępu i po prostu uciekła. Zasmuciłem się na tš myl. Podszedłem niecierpliwie do okna, kiedy moim uszom dobiegł znajomy ryk silnika i szmer roztracanego przez koła żwiru na drodze prowadzšcej do naszej rezydencji. Warkot stawał się coraz głoniejszy, aż w końcu między drzewami zalniły wiatła samochodu.
Dlaczego Alice musiała się tak wlec. Przecież policja nie miała dzisiaj robić pomiarów prędkoci.
Cofnšłem się trochę w głšb pokoju tak aby mnie nie było widać z podjazdu. Mój strój mógłby zdradzić moje zamiary. Zaczšłem przysłuchiwać się rozmowie przyjaciółek.
Bella musiała zadać jakie pytanie, którego nie dosłyszałem na co moja siostra odpowiedziała:
 Nie.  Umiechnęła się szeroko a ja wyczułem, że włanie nabiera Bellę.
 Ale Edwarda tam nie ma.  skomentowała moja dziewczyna marszczšc brwi i wskazujšc w stronę białego budynku. Czyżby pytała się czy jestem w domu?
 A gdzie jest?  nie dawała za wygranš.
 Miał sobie kupić parę rzeczy.  znowu kłamstewko. W tej rodzinie osobš zaopatrujšcš wszystkich w ubrania na każdš okazję była oczywicie Alice. Rzadko kiedy nie korzystała z okazji by móc kogo czym obdarować, a że gust miała bardzo dobry nie broniłem się prze niš specjalnie. Zawsze co dawało się wybrać.
 Wyprawa na zakupy?  powtórzyła bezbarwnym tonem.  Alice.  Ton jej głosu stał się bardziej przymilny.  Proszę, powiedz mi co się dzieje.  A więc jednak co podejrzewała.
Alice pokręciła jedynie głowš, wcišż się umiechajšc.
 Zbyt dobrze się bawię  wytłumaczyła.
Gdy w końcu wysiadły z furgonetki i weszły do rodka, Alice zabrała jš prosto na górę do swojej łazienki rozmiarów sypialni. Sšdzšc jak Bella gwałtownie zaczerpnęła powietrza była zaskoczona widzšc tam Rosalie czekajšcš z niebiańskim umiechem, która stała za niskim, różowym krzesłem. Niewyobrażalna iloć kosmetyków pokrywała całš długoć blatu.
 Usišd  rozkazała Alice takim tonem jakby była gotowa w razie potrzeby użyć siły. Bella nie miła wyboru  pokutykałam do krzesła i usiadła. Ro­sa­lie natychmiast za­częła szczo­tkować jej włosy. Cały za­marłem wsłuchu­jšc się w ten dwięk czesanego jedwa­biu. Tak bar­dzo chciał­bym się teraz z Ro­­salie za­mie­nić. Je­dnak nie mogłem się ujawnić. Taka była umo­wa z Alice.
 Przypuszczam, że nie powiesz mi o co w tym wszystkim chodzi?  Dopytywała się Bella.
 Możesz mnie torturować  wymamrotała Rose dalej zajmujšc się jej włosami  ale i tak nie będę mówić.
Ten dwięk był tak zajmujšcy i przy­jemny, że najciszej jak tylko po trafiłem podszedłem do drzwi łazienki i sta­nš­łem tak by móc przyglšdać się ukochanej przez wšskš szparę jakš zostawiła, zapewne specjalnie, Alice.
Tak więc mogłem się przyglšdać jak Rosalie trzymała jej głowę nad umywalkš, podczas gdy Alice myła jej włosy szamponem, który pachniał miętš i grejpfrutem. No cóż szkoda, że nie truskawkami tak bardzo polubiłem zapach szamponu Belli. Wciekle wytarła rę­cznikiem mokre, splštane k...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin