24.(3) Dlaczego nie lubimy rachunku sumienia.pdf

(61 KB) Pobierz
24```. Dlaczego nie lubimy rachunku sumienia?
Dlaczego nie lubimy rachunku sumienia? / Życie i wiara / Duchowość /...
http://www.deon.pl/religia/duchowosciwiara/zycieiwiara/art,78,dl...
Kolejna przyczyna smutku – choć od niej należałoby zacząć, jest bowiem chyba
najważniejsza – to nasz stan duchowy. Jest to oczywiście rzecz niezwykle osobista i
indywidualna, ale może i tu leży przyczyna trudności: zbyt mało dzielimy się swoim
życiem duchowym. Już mniejsza o powody, które są racjonalne i zrozumiałe: brak
czasu, nadmierne obciążenie obowiązkami, pośpiech... Ważne są skutki: wewnątrz
naszych małych wspólnot (rodzin, grup społecznych, parafii itp.) nasze słowa nie
przekonują, a przykłady – nie pociągają. Nikłą pociechą jest to, że nadal jesteśmy
postrzegani jako kraj katolicki.
Jako chrześcijanie, z racji powołania do świętości, musimy wyciszać słuszne skądinąd
odruchy agresji, siły i dominacji. Dlatego grozi nam wyrażanie agresji na sposób
pasywny, czyli zakamuflowany. Najczęściej ten, który jest źródłem agresji, sam
zachowuje spokój, ponieważ jego złość jest skutecznie stłumiona, natomiast wszyscy
dookoła wściekają się i złoszczą. Przykłady można mnożyć: wszelki brak punktualności i
zaniedbywania obowiązków, niechlujstwo i niedbalstwo, wulgaryzm i hałaśliwość. Co
gorsza, zazwyczaj mechanizm tej agresji jest nieświadomy, ale u ludzi złamanych i
pozbawionych poczucia własnej godności zdarzają się świadome sposoby jego
stosowania. Przejawem tego jest formalizm i biurokracja, z którymi spotykamy się
wszędzie. W imię litery prawa ktoś naigrawa się z jego ducha, prowokując u bliźnich
ogromną frustrację, przy jednoczesnym własnym samozadowoleniu. Ascetyczne agere
contra odczytane zostało w sposób cyniczny i złośliwy. Z takimi postawami można się
spotkać zarówno na szczytach władzy, jak i przy kasie sklepowej, w ławach poselskich,
jak i w kancelarii parafialnej czy na furcie klasztornej. Zwykłe codzienne sprawy i
obowiązki stają się poligonem agresji. Choć nie ranią śmiertelnie, szalenie uprzykrzają
życie i brutalizują wzajemne relacje. Gorsza od tego jest jeszcze tylko obojętność, czyli życie obok siebie, niczym na
anonimowym blokowisku.
Iście szatańskim wykrzywieniem chrześcijańskiej wdzięczności jest chorobliwa zazdrość. Ktoś ogarnięty zazdrością, owszem,
wszystko postrzega jako dar, którym jednak cieszą się wszyscy, tylko nie on. Jest to oczywiście wynik tendencyjnej i
zdeformowanej percepcji rzeczywistości, ale bardzo trudny do korekty, bo skutecznie chroniony przez mechanizm doskonałej
racjonalizacji. Symbolicznym wyrazem tego mechanizmu obronnego jest nierozwiązywalny spór o szklankę w połowie pełną czy
w połowie pustą. Chorobliwy zazdrośnik zawsze znajdzie dziurę w całym, a – pokornie trzeba to przyznać – świat dookoła
dostarczy mu ku temu solidnych argumentów. Lokalnego kolorytu dodaje wyniesione z komunizmu głębokie przeświadczenie,
że wszystkim należy się po równo. Tym równiej, im mniej się o to starają.
Bogatym polem eksploracji w temacie zazdrości są nasze tendencje do tworzenia małych grupek czy układów. Samo zjawisko
jest naturalne: jednych się lubi bardziej, innych mniej, ale klanowość niektórych grup i wspólnot już dawno przerosła naturalne
tendencje. U innych budzi to słuszne poczucie wykluczenia, a nawet zazdrości, co wzmaga się, gdy takie grupy zaczynają mieć
realną władzę we wspólnocie lub na szerszym forum. Tak się sprawy mają w każdej instytucji, nawet religijnej.
Punkt 4. Prosić Boga o przebaczenie win
W rachunku sumienia nie chodzi o przepraszanie za uczucia czy emocje, które nas nurtują. Nie za uczucia i emocje należy
przepraszać, ale za to zło, które pod ich wpływem uczyniliśmy. Same uczucia podlegają rozeznaniu i uporządkowaniu. To, że je
mamy, jest dowodem na to, że wciąż żyjemy. Jedynie to, że ich nie rozpoznajemy i nie porządkujemy, jest naszą winą. A to
można i należy zmienić.
Poczucie winy, które zwykle uruchamia się przy tym punkcie rozważań, stanowi manowce, na które dajemy się zwieść naszej
emocjonalności. Dlatego trzeba mocno podkreślić: Bóg oczekuje od nas żalu za grzechy, a nie poczucia winy. Różnica między
nimi jest zasadnicza. Żal za grzechy – według św. Ignacego – jest rodzajem pocieszenia duchowego (por. Ćd 316). Poczucie
winy, zwłaszcza to przesadzone lub patologiczne – jak pamiętamy z psychologii rozwojowej – jest negatywnym biegunem
jednego z Eriksonowskich konfliktów: „inicjatywa – poczucie winy”. Gdy więc ono przeważa, automatycznie odbiera nam to siły
nie tylko do żalu za grzechy, ale do życia w ogóle. Dlatego między innymi rachunek sumienia jest praktyką, którą najczęściej
zaniedbujemy lub najszybciej porzucamy.
Punkt 5. Postanowić poprawę przy Jego łasce
Z praktyki terapeutycznej i duszpasterskiej wiemy, że już samo uświadomienie sobie własnych uczuć bardzo uspokaja i
wstępnie porządkuje wewnętrzny świat. Wiemy też, że owo uświadomienie jest bardzo trudne, bo subtelne i wymagające
pokory, dlatego niewielu osiąga zadowalający poziom takiej samoświadomości. Wiedzę o uczuciach mamy wszyscy, ale nie
wszyscy posiedliśmy w takim samym stopniu umiejętność zastosowania jej do samych siebie. Dlatego tak doskonale widzimy
drzazgę w oku brata lub siostry, a belki we własnym – nie. To ewangeliczne stwierdzenie możemy śmiało przyjąć za pewnik,
1 z 2
20101215 11:16
404256073.001.png
Dlaczego nie lubimy rachunku sumienia? / Życie i wiara / Duchowość /...
http://www.deon.pl/religia/duchowosciwiara/zycieiwiara/art,78,dl...
drzazgę w oku brata lub siostry, a belki we własnym – nie. To ewangeliczne stwierdzenie możemy śmiało przyjąć za pewnik,
gdy rozpoczynamy kolejną reformę własnego życia, nie mówiąc o świecie.
Rozeznanie duchów nie jest rzeczą łatwą i większość zna ją tylko z książek. Dlatego wszyscy możemy do siebie wziąć przyganę
Jezusa: Gdy ujrzycie chmurę podnoszącą się na zachodzie, zaraz mówicie: „Deszcz idzie”. I tak się dzieje. A gdy wiatr wieje z
południa, powiadacie: „Będzie upał”. I bywa. Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże chwili obecnej nie
rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne? (Łk 12, 5457).
2 z 2
20101215 11:16
404256073.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin