Singer Isaac Bashevis - Enemies.pdf

(1168 KB) Pobierz
Isaac Bashevis Singer:
Isaac Bashevis Singer:
Enemies.
Tytuł oryginału Enemies
1966by Isaac Bashevis Singer
1991 for thePotish edition by "Punkt"
Projekt okładki Anna ŚwierczyńskaRedaktor Jacek ZyskRedaktor techniczny Adriana
ZgleckaKorekta Elżbieta Antuchow
3280
OD AUTORA
Chociaż nie miałem przywileju doświadczenia hitlerowskiej zagłady,żytemjednak
przez lata w Nowym Jorku z ludźmi, którzy od niej ocaleli.
Dlategoteż,śpieszęzapewnić, że powieść ta nie jest historią typowegouchodźcy,jego życia i
walki.
Jak większość moich powieści i ta książkaprzedstawia przypadki wyjątkowe, wyjątkowych
bohaterów i szczególnysplot wydarzeń.
Jejbohaterowie są ofiarami nietylko faszyzmu, lecz takżeswych własnych osobowości i
przeznaczenia.
Jeśli mimo to pasują doogólnego obrazu, to dlatego, że wyjątki mają swe korzenie w regule.
W gruncie rzeczy, w literaturze wyjątek jest regułą.
Powieść ta ukazała się po raz pierwszy w "The Jewish Daily Forward"wroku1966 pod
tytułem "Sonim, di Geshichte fun a Liebe".
Zostałaprzetłumaczonana angielski przezAlizęShevrini Elizabeth Shub i wydanaprzez tę
ostatnią wrazz Rachel MacKenzie i Robertem Giroux.
Jestemwdzięczny im wszystkim.
I.B.S.
ISBN 83-85309-09-8
A-^.
Rozdział PIERWSZY
Herman Broder otworzył jedno oko.
Wciążna wpółśpiąc,zastanawiał się czy jest w Ameryce, w Cywkowie, czy w oboziew
Niemczech.
Wydawało mu się nawet, że ukrywa się w sianiew Lipsku.
Czasami wszystkie te miejsca zlewałysię w jegoumyśle.
Wiedział, że był na Brooklynie,.
a słyszał wrzaski Niemców.
Dźgali bagnetami starając się go wykryć,kiedy wciskał się głębiejigłębiej w siano.
Ostrze bagnetu otarło się o jego głowę.
Pełne przebudzenie wymagało świadomego aktu woli.
,,Dosyć"^ - powiedział sobie i usiadł.
Było późneprzedpołudnie.
Jadwigajuż od jakiegoś czasu była ubrana.
W lustrze na ścianie przeciwległejdo łóżkaspostrzegłswoje odbicie - wychudła twarz,
rzadkiewłosy - niegdyś rude, teraz żółtawe i przyprószone siwizną.
Podrozczochranymi brwiami niebieskieoczy, przenikliwe a zarazemłagodne, chudy nos,
zapadłe policzki i wąskie usta.
Herman zawsze budził się stłamszony i wymięty jakby spędziłcałą noc na zapasach.
Tego ranka na jego wysokim czole widniałnawet siniak.
Dotknął go.
"Co to jest?
" - spytał samsiebie.
Czymógł to spowodować bagnet z jego snów?
Uśmiechnąłsię na tęmyśl.
Prawdopodobnie nocą, w drodze do łazienki, uderzył sięo drzwi od szafy.
- Jadwiga!
- zawołał zaspanym głosem.
Jadwiga stanęła w drzwiach.
Była to Polka o różowychpoliczkach, płaskim nosie i jasnych oczach; jej płowe jak
lenwłosyzebrane były w koki spięte szpilką.
Miała wysokiekości.
policzkowe i pełną dolną wargę.
W jednej ręce trzymała szczotkędo kurzu, a w drugiej małą konewkę.
Ubrana była wsukienkęwniespotykany w tymkraju wzór zczerwonych i
zielonychkwadracików, a na nogach miała rozdeptane kapcie.
Jadwiga, mimo że spędziła z Hermanem po wojnierokw niemieckim obozie i już od
trzech lat żyła w Ameryce, zachowałaświeżość i nieśmiałość dziewczyny z polskiej wsi.
Nie używałakosmetyków.
Po angielsku nauczyła się tylko kilku słów.
Hermanowi zdawało sięnawet, że niosłaze sobą zapachy Lipska;
w łóżku pachniała rumiankiem.
Z kuchni doszedłteraz zapachgotujących się buraków, młodych ziemniaków, kopru i
czegośjeszcze,letniego i ziemistego, czego nie umiał nazwać, a coprzywoływałowspomnienie
o Lipsku.
Patrzyła na niego z dobroduszną wymówką, kręcąc głową.
- Późno już.
- powiedziała.
-Zrobiłam przepiórkę i zakupy.
Zjadłam śniadanie, ale mogę zjeść jeszcze raz.
Jadwigamówiła chłopskąpolszczyzną.
Herman mówiłdo niejpo polsku, a czasem wjidysz', mimo że nie rozumiała;kiedy byłw
nastroju, wtrącał cytaty z Biblii w świętym języku, a nawetzdania z Talmudu2.
Jadwiga zawszesłuchała.
,
- Ej, która godzina?
- zapytał.
- Prawie dziesiąta.
-Ubiorę się.
- Chcesz herbaty?
-'Nie, nie potrzeba.
- Nie chodź na bosaka.
Przyniosę ci kapcie.
Dopiero, co jewyczyściłam.
- Znowu je czyściłaś?
Kto czyści kapcie?
- Były całkiem wyschnięte.
Hermanwzruszyłramionami.
- Czym je czyściłaś?
Dziegciem?
Wciąż jesteś chłopką z Lipska.
Jadwiga podeszła do szafy i przyniosła mu szlafrok i kapcie.
Mimo żebyła jegożoną i sąsiedzi nazywali ją pani Broder.
zachowywałasię wobecHermana tak, jakby wciąż była służącąw domu jego ojca, reb3
Szmuela Lejba Brodera.
Cała rodzinaHermana zginęła w czasie wojny.
Herman ocalał, bo Jadwiga
ukryła go w sąsieku z sianemw swojej rodzinnej wiosce Lipsku.
jej własna matka nic nie wiedziała ojego kryjówce.
Powyzwoleniuw 1945 roku, Herman dowiedział się od naocznego świadka, żejego żona
Tamara została zastrzelona,po tym jak odebrano jejdzieci, żeby je zabić.
Herman wyjechał z Jadwigą do Niemiec, doobozu dladipisów, apotem, kiedy dostał
amerykańską wizę,wziął z nią cywilny ślub.
Jadwiga gotowa była przejść na judaizm,ale jemu wydawało się bezsensowne obciążanie jej
religią, którejsam już nawet nie praktykował.
Długa i pełna ryzykadroga doNiemiec, podróżokrętemwojennym doHalifaxu i
wreszcie autobusem do Nowego Jorkutak oszołomiły Jadwigę, że wciąż bała sięsama wsiąść
do metra.
Nigdynie wypuściła się dalej niż kilka ulic od domu.
W gruncierzeczy nie musiałanigdzie chodzić.
Na Mermaid Avenue byłowszystko, czego potrzebowała - chleb, owoce, warzywa,
koszernemięso(Herman nie jadł wieprzowiny),a od czasu do czasu parabutów czy sukienka.
Kiedy Herman zostawał w domu, obojez Jadwigą spacerowali poBoardwalk.
Mimo że wciąż powtarzałjej, że nie ma zamiaru od niej uciekać i że nie musisię go
takkurczowo trzymać, Jadwiga zawsze przywierałamocno do jegoramienia.
Hałas izgiełkogłuszały ją; wszystko wibrowałoi trzęsłosię przedjejoczyma.
Sąsiadki zachęcały ją,żebyposzła z nimi naplażę, ale od rejsu przez ocean Jadwigaczuła
odrazędo morza.
Wystarczał rzut okana wznoszące sięfale,a wszystko przewracałojej się w żołądku.
Od czasu do czasu Herman zabierał Jadwigędo kawiarni naBrighton Beach, ale nie
była w stanie przywyknąć do ogłuszającegohuku pociągów stukających po wiadukcie, pisku
opon pędzącychwokół samochodów, ani do tłumów na ulicy.
Herman kupił jejmedalion, w którym na kartce papieru było jej nazwisko i adresna wypadek
gdyby się zgubiła, ale dla Jadwiginie była to żadnapociecha; nie miała zaufania do pisanego
słowa.
Zmiana w życiu Jadwigi zdawała się byćaktem Opatrzności.
Przez trzy lata Hermanbył od niej całkowicie zależny.
Przynosiłamu na strych jedzenie i wodę i wynosiła jego nieczystości.
Kiedyjej siostra, Marianna, szła do stodoły, Jadwiga wdrapywała się na.
drabinę i ostrzegała Hermana żeby zagrzebał się głębiej w jamie dziecka.
Było onojak te czerwone miejsca z opowieści, którektórą umościł sobie w głębi siana.
Latem, kiedy zwożono świe/cbabywiejskie snuły przy przędzeniu lnu czydarciu pierza.
siano, Jadwiga ukrywała go w piwnicy na ziemniaki.
Narażało Przyciskasz guzik w ścianie izapalają sięświatła.
Gorąca izimnaswoją matkę isiostrę nastałe niebezpieczeństwo; gdyby Niemłodapłyną z kranu.
Przekręcasz kurek i pojawia się ogień, naodkryli, że w stodole ukrywa się Żyd, zastrzeliliby
wszystkie teyktórym możesz gotować.
Jest wanna do codziennych kąpieli.
kobiety, a byćmoże spaliliby nawet całąwioskę.
"I wreszcie radio!
Herman nastawiał je na stację, która rano
Teraz Jadwiga mieszkałana piętrze jednego z brooklińskichi wieczorem nadawała po
polsku i od razu pokójwypełniałydomów.
Miała dwa królewskie pokoje, przedpokój,łazienkę polskie piosenki, mazurki, polki, a
wniedzielę kazanie i wiadomościi kuchnię z lodówką, kuchenką gazową i elektrycznością, a
nawe;z Polski, którą opanowali bolszewicy.
Jadwiga me umiała czytaćtelefon, przez który Herman dzwonił do niej, kiedy wyjeżdżaiani
pisać, ale Hermanpisał dla mej listy domatki i siostry.
sprzedawać książki.
Jego interesy mogły sobie być gdzieś daleko I czytał jej odpowiedzi,kiedy nadchodziły
napisaneprzez wiejskiegoale głosprzynosił go tużdo niej.
Kiedy był w dobrym humorze nauczyciela.
Czasem Marianna wkładała do koperty ziarno zboża,śpiewałjej przez telefonjej
ulubionąpiosenkę: liśćjabłoni albo mały kwiatek - żeby przypominały Lipsk wdalekiej
Ameryce.
- "A jeśli syn nam się urodzi.
Tak, w tym odległym kraju Herman był dla Jadwigi mężem,Bożedobry mój!
bratem, ojcem, Bogiem.
Kochałago nawet wtedy, gdy byłaGdziego do kołyski włożysz?
- służącąw domujego ojca.
Żyjąc z nim teraz wobcej ziemiBoże dobry mój!
widziała, że nie myliła się co do jego wartości iinteligencji.
UmiałTam na ulfcy poruszać sięw świecie - jeździł pociągami i autobusami; czytałLeży
miednica książki i gazety;zarabiał pieniądze.
Jeśli potrzebowała czegokolwiekW niej syneczka ułożymy do domu wystarczyło mu
powiedzieć, a zaraz przynosił to sam,I dosnu ukołyszemy.
a^0 dostarczał przez specjalnegoposłańca.
A Jadwiga podpisywała
trzema małymi kółkami, tak jak ją nauczył.
A jeśli syn nam się urodzi.
Kiedyś, siedemnastego maja, na jej imieniny, Herman przyniósłBoże dobry mój' ' 1^ dwie
papużki.
Samczykbył żółty, a samiczka niebieska.
W co przed zimnem gootulisz?
Jadwiga nazwała je Wojtuś i Marianna, po swoim ukochanymBoże dobry mój'"J^ 'siostrze.
Z matkąnigdy się nie zgadzały.
Po śmierci ojcaMoże w fartuch twój, matka Jadwigi wzięła drugiego męża, który bił
pasierbice.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin