Opis obyczajów za panowania Augusta III - Jędrzej Kitowicz.txt

(921 KB) Pobierz
J�drzej Kitowicz [1728-1804] 

OPIS OBYCZAJ�W ZA PANOWANIA AUGUSTA III 

Do Czytelnika 
Lubo nic masz nic nowego pod s�o�cem, jako powiedzia� Salomon, 
jednakowo� rzeczy na �wiecie, odmieniaj�c si� ustawicznie wed�ug 
przepisanego im od Stw�rcy prawa i za kolej� jedne po drugich 
nast�puj�c, nowymi by� si� zdaj�, chocia� ju� dawniej by�y. A �e 
ludzie pospolicie lubi� nowe rzeczy bardziej ni� stare, nowymi za� 
s� wszystkie dawne dla tych, kt�rzy ich nie widzieli, przeto, chc�c 
dogodzi� powszechnemu gustowi, umy�li�em dawniejsze obyczaje 
polskie, jakie zazna�em za panowania Augusta III i nast�pnie 
panuj�cego po nim Stanis�awa Augusta, wystawi� potomno�ci w 
dw�ch osobnych opisaniach. Ci, co przed nami �yli stem lat 
pr�dzej, jak czytamy z dziej�w dawnych, w cale byli odmiennych 
od naszych obyczaj�w. Sama nawet posta� dawnych Polak�w 
odmienna du�o by�a od dzisiejszych, co si� dosy� doskonale 
ukazuje w portretach i pos�gach staro�wieckich. Ci, co po nas 
nast�pi� za lat sto Polacy, pewnie si� od nas dzisiaj �yj�cych tak 
b�d� r�nili, jak si� my r�niemy od dawniejszych. Niech�e 
potomno��, dla kt�rej to pisz�, przegl�da si� w dawniejszych i 
nowszych obyczajach, z dobrych niechaj wz�r bierze, z�ych niechaj 
si� wystrzega. Za omy�ki w pisaniu przepraszam mojego 
Czytelnika. Je�eli b�d� mia� czas, poprawi� ich zechc�. Je�eli nie 
b�d�, wybaczy� mi raczy. 
O wiarach, jakie by�y w Polszcze 
Najpierwsza wiara w Polszcze panuj�ca by�a za Augusta III i jest dotychczas, 
acz ozi�blejsza, katolicka rzymska. Druga, od niepami�tnych czas�w 
zadawniona, pe�no wsz�dzie swoich wyznawc�w maj�ca, �ydowska. Trzecia, 
p�niej z tureckiego pa�stwa wprowadzona w ma�ej liczbie, bo tylko w Lucku 
na Wo�yniu i w Haliczu na Podolu, Karaim�w; jest to sekta Starego 
Testamentu; trzymaj� si� Karaimi samej Biblii, odrzucaj� Talmud i inne ustawy 
rabin�w �ydowskich. S� to podobno potomkowie Samarytan�w, w Ewangelii 
cz�sto wspomnionych. �yj� przemys�em tak jak �ydzi, chodz� po polsku, a 
raczej po tatarsku z brodami, krymki nosz� pod czapkami, z �ydami nie cierpi� 
si� wzajemnie. Nie dosta�o mi si� nigdzie wi�cej ich widzie�, tylko w jednym 
�ucku, gdzie mo�e ich by� na 80 gospodarza. 
Czwarta wiara - luterska, pi�ta - kalwi�ska. Tych dw�ch wiar jest dosy� 
znaczna liczba po miastach i miasteczkach wielkopolskich, mianowicie nad 
granic� szl�sk�, bradebursk� i w Prusach. Jest dosy� familij szlacheckich lutr�w 
i kalwin�w, osobliwie w Wielkiej Polszcze i w Litwie, a opr�cz tego znajduj� 
2
si� w Krakowskiem, Sendomirskiem i Lubelskiem. Po niekt�rych miastach 
mieli pod panowaniem Augusta III swoje ko�cio�y i oratoria, jako te� szko�y dla 
swojej m�odzie�y. Nie mieli jednak liberum exercitium obrz�dk�w swoich, 
pr�cz w jednym Lesznie w Wielkiej Polszcze i w drugiej Wschowie, w kt�rych 
dw�ch miastach wi�ksza po�owa mieszczan sk�ada si� r dysydent�w. W Lesznie 
lutrzy i kalwini maj� swoje ko�cio�y. Miasto Wschowa z dawnych praw swoich 
nie przyjmuje dot�d �adnego kalwina. Sami tylko s� lutrzy i katolicy. Mieli 
tak�e lutrzy i kalwini po wielu wsiach i miastach ko�cio�y, tak z dawna prawami 
polskimi pozwolone, jako te� podczas rewolucji szwedzkich przy protekcji tych 
monarch�w jako dysydent�w powystawiane, kt�re niekt�rzy panowie polscy 
katolickiego wyznania odbierali im za dekretami trybunalskimi albo te� 
gwa�town� moc� wywracali. 
Tak robi� niejaki Bo�kowski, miecznik pozna�ski. Ten je�dzi� z dragoni� 
nadworn� Krzysztofa Szembeka, prymasa, od przys�owia, kt�re mia� w mowie, 
nazwanego Bale bale. Gdzie tylko dysydenci nie mogli pokaza� na sw�j ko�ci�, 
czyli jak przedtem zwano - krypci, prawa od Rzeczypospolitej albo cho� mieli 
prawo, ale od biskupa do reparacji jego, gdy si� podstarza�, nie mieli 
pozwolenia, a reparowali, wsz�dzie takowe krypie burzy� lub podcina�. Je�eli 
za� gdzie dysydenci oparli mu si� moc� i nie dozwolili burzenia krypta swego, 
porywa� takowych do trybuna�u, albo te� dysydenci o gwa�towno�� poniesion� 
na kryplu lub osobach swoich jego pozywali, tak �e Regestr arianismi, kt�ry 
wtenczas by� w trybunale i do kt�rego sprawy religii nale�a�y, pe�en by� zawsze 
spraw Bo�kowskiego przeciw rozmaitym dysydentom. Dla czego pospolicie 
nazywano go plenipotentem Pana Jezusa, na kt�rej plenipotencji, ca�e �ycie 
pilnowanej, straci� dziedziczn� fortun� ziemsk� w nadziej� otrzymania za to 
niebieskiej. 
Prymas Szembek wy�ej wzmiankowany, b�d�c wielce �wi�tobliwym i 
pragn�cym wyt�pienia heretyk�w, dodawa� mu znacznie pieni�dzy na ten 
interes, kt�ry jednak �adnego skutku nie mia�, bo panowie inni, chc�c mie� 
miasta i wsie jak najludniejsze, zewsz�d dysydent�w do swoich d�br 
przyjmowali. W miastach tak�e kr�lewskich i ekonomiach pod panowaniem 
saskim za protekcj� ministra dysydenta wielu Sas�w lutr�w osiada�o, kt�rzy 
smakuj�c sobie w polskim chlebie i maj�c si� z niego dobrze, niewiele o to 
dbali, �e im krypl�w stawia� nie pozwalano, obywaj�c si� dawnymi, kt�re 
utrzymanymi by� mog�y; a tak �arliwo�� kilku nie przemog�a protekcji wi�kszej 
liczby. Po �mierci Bo�kowskiego i Szembeka nicht ju� wi�cej nie k��ci� si� z 
dysydentami, tylko jeden Kr�ski, szlachcic z ziemi wielu�skiej, kt�ry na proces 
z kalwinami o krypel w Kr�sku, wsi jego dziedzicznej, ca�e �ycie toczony, 
str�ci� tak�e substancj�, jak i Bo�kowski, dzieci swoje w ub�stwie zostawiwszy. 
Coraz bardziej pod panowaniem Augusta III wzmaga�a si� w Polszcze luteria i 
kalwinizm. Przy dworze kr�lewskim najwi�cej by�o lutr�w, jako Sas�w u kr�la 
Sasa. Panowie wielcy najwi�cej podobali sobie w s�u��cych dysydentach, i� ci 
ludzie, chc�c si� utrzyma� i dorobi� chleba w obcym kraju, sprawowali si� 
3
skromniej, trze�wiej i z wi�ksz� aplikacj� ni� Polacy. Biskupi nawet i pra�aci, 
porzuciwszy dawniejsze szkrupu�y, mie�cili w us�ugach swoich dysydent�w. A 
tak te wiarki nie maj�c z nisk�d wstr�tu, owszem mi�e u pierwszych os�b 
przytulenie, cisn�li si�, jak mogli, do Polski i rozmna�ali. 
Sz�sta wiara mahometa�ska, ta za� gniazdo swoje ma w Litwie, wprowadzone 
od Witolda, ksi���cia litewskiego, kt�ry kilkadziesi�t familij tatarskich 
sprowadzi� z P�wyspu Krymskiego i tam ich osadzi�, nadawszy niekt�re grunta 
dziedzicznym prawem, kt�re do dzi� dnia posiadaj�. 
Si�dma - schizmatycka grecka; ta si� znajdowa�a pod panowaniem Augusta III 
na Podlasiu w Drohiczynie, w dobrach s�uckich ksi���t Radziwi���w, w Litwie i 
na Rusi po wielu miejscach. �sma - filipowc�w; ta si� znajduje na Rusi tylko i 
w ma�ej liczbie; ma to by� jeden gatunek z kwakrami, o kt�rych zaraz. 
Dziewi�ta - manist�w albo kwakr�w, kt�rzy si� lokowali oko�o Gda�ska i w 
samy m Gda�sku. 
Dziesi�ta - farmason�w, czyli freymason�w, je�eli si� ta kompania wiar� 
nazwa� mo�e, bo pospolicie ci, co s� farmazonami, powiadaj�, �e ta ich 
kompania nic do wiary nie nale�y, tylko jest jak konfraternia; przyjmuj� do niej 
wszelkiej wiary ludzi, rozmaitych stan�w, nawet i duchownych, kt�rzy maj� 
przymioty od tej wiary, czyli konfraterni, przepisane; ale tak przymioty os�b, 
jako te� powinno�ci konfraterni chowaj� pod wielkim sekretem, kt�rego 
dotychczas nie docieczono, cho� na to w r�nych pa�stwach surowe urz�dowe 
bywa�y inkwizycje. Fraumasonowie maj� mi�dzy sob� jakie� niedo�cig�e znaki, 
po kt�rych jeden drugiego pozna, cho� do siebie s�owa o tym, �e s� 
farmazonami, nie przem�wi�, i kto trzeci niefarmazon b�dzie mi�dzy nimi, tego 
znaku wcale nie postrze�e. Do Polski t� sekt�, czyli konfraterni�, przywi�z� z 
Pary�a Andrzej Mokronowski, kt�ry umar� wojewod� mazowieckim. 
Gdy si� ta sekta rozesz�a mi�dzy pany po Warszawie, a �aden z tych sektarz�w 
nie chcia� si� do niej zrazu przyzna�, konsystorz warszawski nie maj�c, komu by 
m�g� proces formowa�, i nie wiedz�c o co, wyda� tylko rozkaz do 
duchowie�stwa, a�eby prawowiernych przestrzega�o z ambon o pojawiaj�cej si� 
nowej sekcie, aby si� jej strzegli; kt�ra musi by� z�a, gdy si� na jaw nie chce 
wyda�, bo co dobrego, �wiat�a nie unika. To wo�anie po ambonach uczyniwszy 
zwierszchno�� duchowna, pod�ug swojej troskliwo�ci pasterskiej o owieczki 
prawowierne, nareszcie umilk�a, nie wiedz�c dalej, przeciw komu wo�a� i o co. 
Farmazonowie za� swoje zgromadzenie w sekrecie powi�kszali, raz rosn�c, 
drugi raz malej�c, wed�ug liczby przybywaj�cych do nich albo odst�puj�cych. 
Rzecz podziwienia godna, �e mi�dzy tylu osobami rozmaitego stanu, w r�nych 
pa�stwach, przy rozmaitych usi�owaniach zwierszchno�ci krajowych, nie 
znalaz� si� ani jeden taki farmazon, kt�ry by wyda� ustawy tego bractwa. Nawet 
ci, kt�rzy odst�pili od niego, z �ci�le zachowanym sekretem poumierali. Nawet 
ten sam Mokronowski, w�dz polskich farmazon�w, umieraj�c w Warszawie z 
katolick� wypraw� duszy w drog� wieczno�ci, po uczynionej spowiedzi, po 
przyj�ciu wiatyku i ostatniego pomazania, gdy do przytomnych wyrzek� te 
4
s�owa: �Teraz b�d� spokojnie umiera�, kiedym si� z Bogiem moim pojedna��, po 
staremu o fraumasonach nic a nic nie doni�s�, cho� w m�odszym wieku, �e jest 
farmazonem, z tym si� nie tai�. 
Ku ko�cu panowania Augusta III przyby�a do Polski sekta jedenasta - 
ciapciuch�w. Pocz�tek jej takowy: �yd bogaty w tureckim pa�stwie, imieniem 
Frenek, b�d�c wielkim czytelnikiem Biblii, stosuj�c wszystkie proroctwa z tymi 
skutkami, kt�re zasz�y w religii i narodzie �ydowskim, zosta� przekonanym, �e 
Mesjasz przepowiedziany przez prorok�w ju� przyszed�, �e zatem Stary Zakon 
usta�, a nowe prawo koniecznie do zbawienia potrzebne zaja�nia�o, kt�rego 
�wiat�em (jak on powiada�) tak by� na rozumie i woli przeniknionym, �e �adn� 
miar� nie m�g� si� d�u�ej pozosta� w dawnych b��dach �ydowskich. Tego 
o�wiecenia boskiego zwierzy� si� kilkom przyjacio�om swoim, a ci znowu 
poci�gn�li do niego wi�cej innych �yd�w, tak i� w kilkana�cie familij wyszed� z 
Tureczczyzny do Polski, poniewa� tam czyni� odmian� w religii niebezpieczno 
mu zdawa�o si�. Uk...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin