JASEŁKA(1)(2).doc

(76 KB) Pobierz
JASEŁKA

JASEŁKA

 

Postaci opisane w większości literami alfabetu-nie było sensu nadawać im imion, mogą występować pod własnymi.

 

 

SCENA 1

 

Klasa. Grupa dziewczyn siedzi w sali, rozmawia.

 

A: Dziewczyny, ma ktoś zadanie z matmy?

B (podaje jej zeszyt) Masz. Ale przecież to było proste…

A (otwiera zeszyt i spisuje) O, tak, wiem, ja chcę tylko…. Eee… porównać wyniki.

Wchodzi C.

C: Dziewczyny! (klaszcze w dłonie, dziewczyny uciszają się.) Mamy problem. Właśnie się dowiedziałam, ze musimy w tym roku przygotować jasełka

Dziewczyny patrzą na siebie przerażone.

A: Ale tego się nie da zrobić.

C: Dlaczego?

A: Spójrz na naszą klasę.

D: Fakt. Biedny Józef. Będzie kobietą.

E: Pasterze też.

B: I królowie.

C: Spokojnie, coś wymyślimy. Może najpierw dokonajmy podziału ról. Kto chce być Maryją?

Maryja: Ja mogę.

C: Józef?

Cisza.

C: Dziewczyny, zastanówcie się. Możecie zostać jednym z najważniejszych świętych. To nie zdarza się codziennie.

Józef: Dobrze, poświęcę się.

C: Brawo. Królowie?

Trzy osoby podnoszą ręce.

C: Pasterze?

Trzy kolejne osoby podnoszą ręce.

C: Aniołki?

Reszta klasy podnosi ręce.

C: Aniołki muszą umieć śpiewać.

Większość osób opuszcza ręce, pozostaje tylko kilka z podniesionymi.

C: Światło?

Pani Światło podnosi rękę.

C: Muzyka?

Pani Muzyka podnosi rękę.

C: Kostiumy? Dekoracje?

Kilka osób podnosi ręce.

C: Proszę, już wszystko załatwione. Czyli spotykamy się tu jutro o 8 rano na pierwszej próbie, tak?

Zbiorowy pomruk wyrażający zgodę. Wszyscy zbierają się, wychodzą. Zostaje C, szukająca czegoś w torbie i H.

H: Świetnie to wszystko zaplanowałaś. Scenariusz też już pewnie napisałaś? Nie mogę się doczekać, żeby go zobaczyć, na pewno jest świetny. To do jutra.

H wychodzi. Zostaje C, siada na krześle, patrzy z przerażeniem przed siebie.

C: O rany. Scenariusz. Wiedziałam, że o czymś zapomniałam.

 

 

SCENA 2

 

Dziewczyny wchodzą do sali, rozmawiając zdejmują plecaki, torby itd., przestawiają ławki na bok. W końcu wszystkie stają w półokręgu, na środku C rozdaje aktorom kartki.

C: Tutaj macie swoje role, zacznijcie się uczyć.

Maryja: Ale tu jest tylko jedna scena…

C: Eee, no tak, więcej nie zdążymy dziś zrobić, resztę będę wam donosić stopniowo. Cóż, zacznijmy, zastanówcie się nad kostiumami, dekoracją,  aniołki niech śpiewają jakieś kolędy, a ja z Maryją i Józefem przećwiczymy pierwszą scenę.

Wszyscy  po cichu zaczynają robić to, co im polecono, C z Maryją i Józefem stają z przodu sceny.

C: Jak już przeczytałyście, pierwsza scena przedstawia podróż do Betlejem. Spróbujcie to zagrać, na razie czytając z kartek.

Maryja i Józef zaczynają chodzić po scenie, Józef podtrzymuje Maryję, która stara się wyglądać na bardzo zmęczoną.

Maryja: Och, nie mam już sił… Czuję, że dłużej nie wytrzymam… Odpocznijmy gdzieś.

Siadają na scenie.

Maryja: Lękam się tego, co nas czeka.

Józef: Droga przed nami niedługa; powinniśmy dotrzeć do Betlejem przed zmrokiem. Przenocujemy w gospodzie, doskonale tam wypoczniesz i nabierzesz sił.

C (patrząc na nich z zastanowieniem): Przydałby wam się osioł.

Józef: Myślę, że to mało prawdopodobne, by ktoś zgodził się go zagrać.

C: Hmm…. Zasadniczo masz rację. Dobra, nieważne, kontynuujcie.

Maryja: Chodźmy więc, im prędzej tam dotrzemy, tym lepiej.

Józef: Niepokoję się jednak o twe zdrowie. Nierozsądnie byłoby przemęczać cię…

Maryją: Czuję się już znacznie lepiej, możemy podążać dalej.

Wstają, znów idą po scenie. Do C podchodzi Pasterz 1.

Pasterz 1: Wiesz, zastanawialiśmy się nad naszymi strojami.

C: O, właśnie. Jesteście pasterzami, w jakiś sposób ludzie utożsamiają się z wami, dlatego wasze stroje powinny mieć właśnie taki charakter: przypominać ludziom ich samych. Moglibyście wpleść w niego jakiś element współczesności, coś, co widzowie znają na

co dzień.

Pasterz 1: Chyba rozumiem, o co chodzi, postaramy się coś takiego zrobić.

Pasterz odchodzi.

Maryja: Długo mamy tak chodzić?

C: Już was słucham, grajcie dalej.

Maryja: Noc już nastaje, my zaś wciąż nie odnaleźliśmy miejsca na nocleg.

Józef: Gospody wypełnione ludźmi po brzegi, obawiam się, że nasze poszukiwania będą bezowocne.

Maryja (przystaje, chwyta się za brzuch) Ach! Chyba się zaczęło…

Józef: Przed nami stajenka; wejdźmy do niej, musimy gdzieś przystanąć.

(Siadają)

Maryja: Dlaczego moje dziecko musi się rodzić tutaj… Czyżby nie było już dla niego skrawka miejsca na tym świecie?

Do C podchodzą pasterze, przebrani za hiphopowców.

C: Co wy robicie?

Pasterz 1: Stajemy się ludziom bliżsi.

Pasterz 2: Naśladujemy ich styl.

Pasterz 3: Pokazujemy, że ich rozumiemy.

C: Wiecie, nie do końca o to mi chodziło. Dobrze upodobniliście się do społeczeństwa, ale jesteście za współcześni. Cofnijcie się trochę w przeszłość.

Pasterze odchodzą.

C (do Maryi) Możesz powtórzyć ostatnią kwestię?

Maryja: Dlaczego moje dziecko musi się rodzić tutaj… Czyżby nie było już dla niego skrawka miejsca na tym świecie?

C: Tak, tak, właśnie, ogarnia nas nastrój melancholii i smutku, może zaśpiewasz cicho jakąś kolędę?

Maryja: Ale ja nie umiem śpiewać…

C: To może zanuć?

Maryja: Mogę zagwizdać, ale znam tylko jedną melodię….

C: Dobra, nieważne, spróbuj i zobaczymy, jak to wyjdzie. Wczuj się w nastrój rozpaczy, pokaż swoje emocje i gorycz, jaka cię przepełnia… Powtórz jeszcze raz to zdanie, potem wstań i zagwiżdż.

Maryja: Dlaczego moje dziecko musi się rodzić tutaj… Czyżby nie było już dla niego skrawka miejsca na tym świecie?

Wstaje i zaczyna gwizdać melodyjkę wlazł kotek na płotek.

C (przerywając jej) Nie, wiesz, to jednak nie jest dobry pomysł.

Maryja: To przez to gwizdanie. Może jakbym zanuciła...

C: Nie, wiesz, zrezygnujemy z tego… Po wypowiedzeniu tej kwestii po prostu usiądź i pochyl głowę.

Wchodzą pasterze przebrani za piratów.

Pasterz 2: Przenieśliśmy się w czasie.

Pasterz 3: Ładne kilkaset lat wstecz.

C patrzy na nich z bezbrzeżnym zdumieniem.

C: Powiedzcie, że to nieprawda.

Pasterze patrzą po sobie.

Pasterz 1: Co, nie podoba ci się?

C: Może jednak przebierzcie się za normalnych pasterzy, co?

Pasterz 2: A gdzie współczesność?

Pasterz 3 Jedność ze światem?

Pasterz 1: Zrozumienie?

C: Naprawdę uważasz, że wszyscy zrozumieją, dlaczego pasterze są przebrani za piratów?

Pasterz 1 (myśli, myśli, po chwili) Właściwie możesz mieć rację.

C: Cieszę się. Dobra! Kończymy próbę! Jutro tutaj o tej samej porze!

Wszyscy wychodzą.

 

             

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

SCENA 3

 

C w kurtce przechodzi przed sceną, zatrzymuje się. Ma w ręku kartki, na których cały czas coś pisze. Przed drzwi przechodzi Przystanek- osoba ubrana na niebiesko z dużą kartką/ tabliczką z napisem „ MPK”. Małymi skokami zbliża się do C (można jej nawet związać nogi, by robiła to komiczniej i dokładniej). Ustawia się obok C. Przez drzwi wchodzi Święty Mikołaj, podchodzi do C.

Święty Mikołaj: Ho, ho, ho! Wesołych świąt, dziecko.

C (rzucając na niego przelotne spojrzenie i cały czas pisząc) Odczep się, zboczeńcu.

Święty Mikołaj: Cóż to, moje dziecko? Czy nie odczuwasz podniosłego nastroju świąt? Czy nie cieszysz się na myśl o zbliżającej się Wigilii, prezentach?

C: Może mi pan nie przeszkadzać? Muszę napisać scenariusz, nie mam czasu na pogawędki.

Święty Mikołaj: Ależ moje dziecko, ja mam dla Ciebie prezent.

C przestaje pisać, patrzy na niego.

C: Naprawdę?

Święty Mikołaj: Oczywiście! Czy naprawdę myślałaś, że los już o tobie zapomniał? Właśnie się do ciebie uśmiechnął. (podstawia jej worek) Wylosuj sobie prezent.

C zanurza rękę w worku, wyciąga kapcie.

C: O rany! Jakie urocze!

Święty Mikołaj: Naprawdę ci się podobają?

C: Tak, są przepiękne!

Święty Mikołaj: Nie wierzę, cieszysz się z nich?

C: Tak, bardzo!

Święty Mikołaj: I naprawdę chcesz je mieć?

C: Oczywiście!

Święty Mikołaj (wyciąga do niej rękę) Pięć złotych.

C, wściekła, wyciąga z kieszeni 5 zł, daje mu i wychodzi.

 

 

SCENA 4

 

 

Sala, na niej próba; aniołki śpiewają, wszyscy ich słuchają.

C (gdy aniołki kończą śpiewać) Świetnie. Dobra, wszyscy pracują dalej… Królowie! Chodźcie do mnie, przećwiczymy waszą scenę.

(Królowie podchodzą, siadają z przodu sceny. Pozostali po cichu pracują- robią dekoracje, kostiumy dla Maryi i Józefa, aniołki cichutko ćwiczą kolędy).

Król 1: Jaka to dziwna noc.

Król 2: Istotnie, wyczuwa się w niej coś niepokojącego.

Król 3: Ach, cóż to za gwiazda tam wzeszła? Spójrzcie, jak jasno świeci.

Król 2: Co może oznaczać? Nigdy wcześniej nie widziałem podobnej.

Król 3: Może stało się coś ważnego i ona jest tego znakiem.

Król 1: Musi to więc istotnie być coś wielkiego; minęły już wszak czasy, gdy ziemskie wydarzenia ogłaszano na niebie.

Król 2: Czuję, że ta gwiazda ciągnie mnie ku sobie. Chodźmy w jej stronę.

Król 1: Przyjacielu, to bezcelowe; ona może pokazywać coś, co jest bardzo daleko stąd.

Król 2: Sam powiedziałeś jednak, że musi to być coś wielkiego. Czy nie warto się dla tego poświęcić?

Król 1: Masz rację. Chodźmy.

Wstają.

C: Ok, całkiem nieźle już wam to wychodzi. To teraz może pasterze?

Królowie odchodzą w bok, do C podchodzą pasterze, w strojach odpowiednich do ich roli, ewentualnie z maskotką- owcą.

C: (patrząc w scenariusz) Dobra, czyli teraz wy siedzicie i czekacie na anioła.

Dwóch pasterzy siada, patrzy w niebo, jeden kładzie się i drzemie.

Pasterz 1: Powiym ci, Heniu, że dziwno mi tak dziś na duszy.

Pasterz 2: Toć nie strop się, ino spać idź.

Pasterz 1:A dyć nie mogę, bo jorki okrutnie zbyrockami dzwonią.

Pasterz 2: Ba, zioraj na Jędrka, deduła ino chrapie.

Pasterz 1: Łosicki sumiące mu za kołysankę starcom.

Pasterz 2: I przetok miesioncek już wysoko.

Pasterz 1: Zwoistnie.

Aniołowie zaczynają cichutko śpiewać.

Pasterz 2: Cosik haniok śpiwa.

Pasterz 1: Ho to?

Anioł 1 podchodzi do nich, budzi się Jędrek.

Anioł 1: Oto przynoszę Wam radość wielką: dziś narodził się wam Zbawiciel. Pójdźcie, a znajdziecie niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie.

Odchodzi, aniołki zaczynają śpiewać „Chwała na wysokości Bogu”

Pasterz 1: Chodźmy tam!

Pasterz 2: Chodźmy!

Wstają, jakby chcieli gdzieś iść.

C: Wspaniale, tylko pracujcie cały czas nad akcentem.

Podchodzi do nich Maryja.

Maryja: C, ja mam pytanie. Kiedy dostaniemy resztę tekstu? Przedstawienie za dwa dni, a ja nadal nie urodziłam.

C: Tak, wiem, pracuję nad tym.

Osoba 1 (podchodzi z kawałkiem zielonego papieru) C, myślisz, że ten kolor drzew będzie odpowiedni?

C: Tak, znakomity.

Osoba 1: To niedobrze, właśnie jego nam brakuje.

Osoba 2 (podchodząc z bibułą) C, tak się nie da, z czego mamy zrobić strzechę? Ta bibuła się nie nadaje na słomę.

W międzyczasie Maryja z Józefem zaczynają się kłocić.

Maryja (do C, wskazując na Józefa) Nie mogę pracować z tym człowiekiem!

Wszy zaczynają rozmawiać podniesionym głosem, robi się harmider.

C (rzucając scenariuszem o ziemię) Ciszaaaa!!!  Mam dość tego hałasu!

C wściekła siada na scenie, wszyscy się uciszają, tylko chórek wciąż śpiewa „Mizerna, cicha”. Kiedy kończą, C wstaje, już uspokojona.

C: Chyba wszyscy mamy na dzisiaj dość. Chodźmy do domu.

Wszyscy wychodzą, C zbiera rozrzucone wcześniej kartki.

Maryja (Na odchodnym do C) Tylko nie zapomnij na jutro scenariusza. Inaczej się nie wyrobimy.

C robi nieszczęśliwą minę. Przesuwa sobie stolik, siada przy nim na krześle- ewentualnie siada w innym miejscu, zależnie od tego, jak będzie najwygodniej to ustawić na scenie. Wyciąga długopis, nowe kartki, siedzi i pisze. Po pewnym czasie zaczyna wykazywać oznaki zmęczenia, opada jej głowa itd. W końcu zasypia. Na scenę wchodzi anioł- nie jeden z grających, tylko „prawdziwy”, może mieć na sobie na przykład biały garnitur. Zabiera scenariusz C i kładzie na jego miejsce inny, swój, po czym wychodzi.

 

 

SCENA 5

 

Ciemność. Słychać senne mamrotanie C („ Aniołki, jak wy wyjecie…nie, oczywiście, że nie może mieć czerwonej szaty… tak, tak, jak najwięcej owiec…”. Po chwili słychać, jak Jozef cicho nuci jakąś kolędę lub piosenkę świąteczną, słychać też jej kroki. Jozef wchodzi na scenę z kubkiem kawy (takim papierowym wskazującym, ze została kupiona gdzieś po drodze) i zapala światło, na scenie śpi C. Józef jej nie zauważa, zaczyna przeglądać dekoracje.

C: (mamrocząc przez sen) Ja nie chcę robić jasełek…

Jozef, przestraszona, zakrztusza się kawą. Po chwili uspokaja się, podchodzi do C, podkłada jej kawę pod nos, po czym chowa za siebie.

C (zrywa się i rozgląda chaotycznie na boki) Gdzie jest kawa?!

Jozef (śmieje się, podaje jej kawę, siada obok niej) Co tu robisz o tej porze? Byłam pewna, że będę pierwsza.

C: No tak, przyszłam wcześniej, tak mi jechał autobus.

Józef: To co… jutro przedstawienie?

C: Zapomnij. Nie będzie żadnego przedstawienia. Nie mamy scenariusza.

Józef: Eee.. Jak to?

C: A, co tam, teraz to już mogę powiedzieć. Przy rozdzielaniu obowiązków zapomniałam zapytać, kto chce napisać scenariusz. I musiałam sama go pisać, ale nie nadążałam z czasem… dziś powinien być już skończony, ale nad nim zasnęłam. Nie będzie żadnych jasełek.

Józef: Dlaczego wcześniej nie powiedziałaś? Pracowałybyśmy nad nim całą klasą, nie wiem, każdy napisałby po trochę…Może da się to jeszcze jakoś naprawić?

C: Daj spokój, nie mamy najważniejszej sceny, brakuje jeszcze co najmniej połowy tekstu.

Słychać głosy, dziewczyny wchodzą na salę.

Osoba 1: (patrząc na Józefa i C) O, a wy już tutaj? No, to tym bardziej zabieramy się do pracy.

Tak, jak w poprzednich scenach- sekcja dekoracyjna zajmuje się dekoracjami, kostiumowa przekłada jakieś tkaniny na stroje, aniołki formują chórek.

Maryja (podchodząc do C i Józefa) To przećwiczymy pierwszą scenę?

C: Nie ma sensu.

Maryja: Hmm, masz rację, lepiej zabierzmy się od razu do ostatniej.

Józef: Obawiam się, że to niemożliwe.

Maryja: Bo?

C: Bo nie ma ostatniej sceny.

Maryja: Jak to? Przecież miałaś ją przynieść? To skocz szybko do domu, bez niej próba nie ma sensu.

C: Wszyscy możemy iść do domu. (bierze do ręki scenariusz, rzuca go na schodki) Ten scenariusz jest bezużyteczny, brakuje co najmniej połowy tekstu.

Maryja: Co?! … jak to… Jak ty sobie to wyobrażasz?! Jak mamy teraz grać?!

Podchodzą pasterze i królowie.

Pasterz 1: O co chodzi?

Maryja: Nie mamy scenariusza!

Pasterz 1: To trzeba dodrukować.

Maryja: Nie, ja mam dość. To będzie kompromitacja! (wychodzi)

Józef (do C) :Co o tym sądzisz?

C: Ma rację.

Pasterz 1: Jak to? To jasełek nie będzie?

Pasterz 2: To po co te całe przygotowania?

Król 2: Cała szkoła będzie nas uważać za kretynki!

Pasterz 3: Mówcie, co chcecie: ja stąd idę.

Pasterze i królowie: Ja też.

Wychodzą. ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin