T.Pratchett - Dywan.txt

(268 KB) Pobierz
TERRY PRATCHETT
DYWAN
        
Prolog
    
    
    Sami siebie nazywali Munrungami, czyli Lud�mi albo Prawdziwymi Istotami Ludzkimi. Nic oryginalnego � tak m�wi o sobie wi�kszo�� ludzi, przynajmniej z pocz�tku. Kiedy pewnego dnia plemi� napotka�o inne plemi�, mog�o co prawda nazwa� je Innymi Lud�mi, gdyby by�o w humorze, a poniewa� nie by�o, nazwa�o je Wrogami. Gdyby jednak w tym momencie nazwa�o ich Innymi Prawdziwymi Istotami Ludzkimi albo jako� podobnie, to p�niej oszcz�dzi�oby sobie wielu k�opot�w. C�, gdyby szafa mia�a sznurek, by�aby wind�.
    Nie znaczy to, �e Munrungowie byli zupe�nie prymitywni � Pismire twierdzi� zawsze, �e maj� bogate ludowe dziedzictwo kulturowe. Mia� na my�li legendy. Sam zna� wszystkie stare opowie�ci plemienia i wiele nowych, nieplemiennych. Opowiada� je przy ognisku, a wszyscy s�uchali jak zaczarowani. Czasami wydawa�o si�, �e nawet masywne w�osy rosn�ce za otaczaj�c� wiosk� palisad� pochylaj� si� nad ni�, te� s�uchaj�c.
    Najstarsza legenda by�a tak�e najkr�tsza i cho� rzadko opowiadana, znana ze szczeg�ami ka�demu, powtarzano j� bowiem, w r�nych j�zykach, jak Dywan d�ugi i szeroki. Tak oto brzmia�a w wykonaniu Pismire�a:
    �Na pocz�tku nie by�o nic, jeno niesko�czona p�asko��. Potem sta� si� Dywan, kt�ry przykry� p�asko��. By� wtedy m�ody: mi�dzy w�osami nie znale�liby�cie szczypty py�u, a same w�osy by�y proste i smuk�e, nie za� pogi�te i spl�tane jak dzi�. No i Dywan by� pusty.
    Potem zjawi� si� kurz i py�, kt�re spad�y z g�ry i powoli osiada�y mi�dzy w�osami, a� pokry�y Dywan grub� warstw�. Z kurzu Dywan utka� nas wszystkich � najpierw ma�e pe�zaj�ce, kt�re zamieszka�y w rowach i na szczytach w�os�w, potem sorathy, dziki, trompy, kozy i snargi, a nast�pnie ca�� reszt� ta�atajstwa, kt�re znacie.
    Dywan t�tni� �yciem, ale nie wiedzia�, �e jest �ywy. Nie potrafi� my�le� i nawet nie wiedzia�, czym jest. By�o w nim �ycie i ma si� rozumie� �mier�, ale brakowa�o nici w splocie �ycia. I tak powstali�my z kurzu my, Lud Dywanu. Nadali�my Dywanowi imi�, podobnie jak ponazywali�my zwierz�ta, i splot sta� si� kompletny. Dywan zyska� �wiadomo��.
    Mo�e nam grozi� T�pni�cie, kt�re nienawidzi �ycia w Dywanie, mo�e nas ogarn�� mrok, ale nadal b�dziemy stanowili dusz� Dywanu, bo to my pierwsi go nazwali�my. I to jest najwa�niejsze. Naturalnie to wszystko jest wielce metaforyczne, ale my�l�, �e wa�ne, nieprawda�?�
    
Rozdzia� 1
 
    Prawo stanowi�o, �e ka�dego dziesi�tego roku wszystkie plemiona Imperium Dumii maj� si� stawi� do przeliczenia. No, ma si� rozumie�, nie wszystkie w wielkiej stolicy Ware, ka�de w najbli�szym du�ym mie�cie. W wypadku Munrung�w by�o to Tregon Marus.
    Liczenie zawsze by�o wielkim �wi�tem � wok� miasta wyrasta�y osady namiot�w, po ulicach przewala�y si� t�umy, no i co najwa�niejsze: odbywa� si� tu pi�ciodniowy jarmark oraz ko�ski targ. Przy okazji odwiedzano dawno nie widzianych znajomk�w i trwa�a, naturalnie, taka wymiana plotek, �e a� si� w�osy w okolicy trz�s�y.
    Cz�� oficjalna polega�a na tym, �e wszyscy, ��cznie z niemowlakami, stawali przed urz�dnikiem w specjalnym liczydomie i tam, na po��k�ych zwojach, zapisywano imiona nowo urodzonych, skre�lano zmar�ych i wpisywano, ile kto ma �wi�, k�z i tromp�w. Przy okazji powstawa�o wiele nowych, cho� niekoniecznie m�drych imion, jako �e gryzipi�rki od niepami�tnych czas�w mia�y k�opoty jak nie z ortografi�, to z pisowni�, a notorycznie ze s�uchem. Tak zreszt� by�o zawsze, jak historia d�uga i g��boka. Po zapisaniu delikwent przechodzi� do nast�pnego sto�u, gdzie w futrach i sk�rach p�aci� podatek wyznaczony przez innego urz�dasa. Nie trzeba dodawa�, �e wszyscy uwa�ali to za zdecydowanie niemi�� cz�� takiej dobrej imprezy, zw�aszcza �e musieli odsta� swoje w kolejce wij�cej si� wok� mur�w miasta, potem przebiegaj�cej przez stajnie, rynek i wok� magazyn�w a� do liczydomu.
    Pi�tego dnia gubernator zwo�ywa� na rynku narad� wodz�w wszystkich plemion i wys�uchiwa� skarg i za�ale�. Narada odbywa�a si� na �wie�ym powietrzu, gubernator potakiwa� z godno�ci� i przyznawa� z zasady racj� przemawiaj�cemu. Z zasady r�wnie� nie robi� nic wi�cej, ale wszystkim i tak poprawia�o si� samopoczucie: zostali wys�uchani. Co prawda po powrocie do domu dobre samopoczucie mija�o jak r�k� odj��, ale na kilka dni pomaga�o. To si� nazywa polityka. I tak si� dzia�o od niepami�tnych czas�w, czyli od zawsze.
    Sz�stego dnia uczestnicy zbiegowiska rozchodzili si� do dom�w drogami zbudowanymi przez Dumii. Do dom�w, czyli generalnie na wsch�d. Na zach�d prowadzi� szlak ku stolicy, a potem, ju� jako zwyk�y trakt nazywany Drog� Zachodni�, dociera� do najdalej na zach�d po�o�onej miejscowo�ci Imperium � do Kilimaty. Imperium Dumii zajmowa�o bowiem wi�kszo�� Dywanu od Drewnog�ry a� po pustkowie na p�nocy, po�o�one w pobli�u Sto�onogi. Na zachodzie dociera�o do samych kra�c�w Dywanu i do Pustkowi, na po�udniu do Ziemi Ognistej. Tak pomalowa�cy spod Drewno�ciany, jak i wojowniczy Hibbolojowie, a nawet czciciele ognia z Kilimaty p�acili Imperium trybut. Przyzna� nale�y, i� nie wszyscy lubili Dumii, poniewa� Imperium robi�o, co mog�o, by zniech�ci� kogo si� da do lokalnych wojen czy rabunk�w byd�a, co generalnie by�o uznawane za �wietn� rozrywk� i doskona�y spos�b na nud�. Imperium lubi�o pok�j, bo ludzie mieli wtedy wystarczaj�co du�o czasu i spokoju, by zarabia� i mie� z czego zap�aci� podatki. I generalnie rzecz bior�c, pok�j nie do��, �e si� pod tym wzgl�dem sprawdza�, to jeszcze dawa� si� utrzyma�.
    Tak wi�c Munrungowie pow�drowali na wsch�d i na kolejne dziesi�� lat znikn�li z anna��w Imperium. Czasami przez ten czas wadzili si�, czasami nie (prawd� m�wi�c, cz�ciej nie) i jak mogli, unikali kontakt�w z Histori�, kt�ra ma ten niemi�y zwyczaj, �e kto z ni� przestaje, z zasady ginie.
    No i pewnego roku przesta�y nap�ywa� wie�ci � a co dziwniejsze, tak�e plotki � z Tregon Marus...
    
    
    Stary Grimm Orkson, w�dz Munrung�w, mia� dw�ch syn�w i kiedy zmar�, wodzem zosta� starszy � Glurk. Z punktu widzenia cz�onk�w szczepu, kt�rzy my�leli wolno, acz dok�adnie, wyb�r by� wr�cz idealny � nie do��, �e z szerokimi barami i byczym karkiem wygl�da� jak drugie wydanie rodziciela, to jeszcze rzuca� w��czni� dalej ni� ktokolwiek i snargi k�ad� go�� r�k� (na dow�d nosi� naszyjnik z ich k��w). Do jego zalet zaliczano tak�e: podnoszenie konia jednor�cz, ca�odzienne bieganie bez zm�czenia i umiej�tno�� podkradania si� do zwierzyny tak blisko, �e cz�sto umiera�a ona na zawa� wywo�any szokiem, zanim zd��y� u�y� broni albo chocia�by przy�o�y� pi�ci�. Poza tym porusza� ustami, gdy my�la� � co �atwo pozwala�o sprawdzi�, ile czasu sp�dza w pracy, to jest przy wodzowaniu � no i by� ma�om�wny. Co do my�lenia, to zajmowa�o mu sporo czasu, gdy� cho� nie by� g�upi, nie stanowi�o ono jego najsilniejszej strony i doj�cie do w�a�ciwych wniosk�w trwa�o u niego, powiedzmy, nieco d�u�ej, ni� wynosi�a �rednia. W ko�cu jednak do nich dochodzi�, i to samodzielnie. Powiadano te�, �e u�ywa niewielu s��w, a rozumie jeszcze mniej, ale nikomu to nie przeszkadza�o.
    Pewnego popo�udnia Glurk wraca� do domu, trzymaj�c na jednym ramieniu w��czni� z ko�cianym grotem, a na drugim d�ugi dr�g. Na �rodku tego� dr�ga wisia� sobie za zwi�zane �apy snarg, a jego drugi koniec podpiera� Snibril � m�odszy brat Glurka.
    Stary Orkson o�eni� si� wcze�nie i �y� d�ugo � ta kombinacja spowodowa�a, �e narodziny jego syn�w dzieli� szmat czasu wype�niony przez c�rki, kt�re starannie, i szybko, zosta�y wydane za szanowanych i, co wa�niejsze, daleko mieszkaj�cych cz�onk�w plemienia.
    Snibril nie powala�, zw�aszcza w por�wnaniu z bratem, postur� i krzep�. Grimm wys�a� go wi�c do szko�y w Tregon Marus, by kszta�ci� si� na urz�dnika. Mia� nadziej�, �e skoro pociecha nie wybija si� z w��czni�, to mo�e z pi�rem p�jdzie jej lepiej, a poza tym jeden kszta�cony w rodzinie zawsze mo�e si� przyda�.
    Gdy Snibril trzeci raz uciek� ze szko�y, Pismire postanowi� powa�nie porozmawia� z wodzem. Pismire by� szczepowym szamanem, czyli rozs�dniejsz� odmian� kap�ana. Prawie ka�dy szczep mia� swojego, cho� Pismire zdecydowanie si� w�r�d nich wyr�nia�. Po pierwsze: my� si� � a tak�e wszystko, co mia� � przynajmniej raz w miesi�cu, co jak na normalnego cz�owieka by�o dziwne, a na szamana wr�cz nienormalne, poniewa� uwa�ali oni, �e im co� brudniejsze, tym bardziej magiczne.
    Po drugie: nie nosi� pi�rek, ko�ci, kamyk�w ani innych takich cudeniek i nie m�wi� jak pozostali szamani z s�siedztwa. Pozostali pasjami spo�ywali ��tawe grzybki rosn�ce w g�stwinach w�os�w i m�wili mniej wi�cej tak: �Hiiiijahjahheja! Hejahejajahjah! Hngh!�, co by�o totalnym be�kotem, ale brzmia�o magicznie. Pismire za� mawia� mniej wi�cej tak: �Prawid�owe obserwacje i staranna dedukcja przy jasno okre�lonych celach s� niezb�dne dla powodzenia ka�dego przedsi�wzi�cia. Zauwa�yli�cie, �e trompy zawsze przemieszczaj� si� o dwa dni przed stadami sorath�w? A tak na marginesie: jak mi kt�ry ze�re ��tego grzybka, to obiecuj�, �e d�ugo to popami�ta!�, co zdecydowanie nie brzmia�o magicznie � i nikt nie nazwa�by tego be�kotem � ale by�o ca�kiem u�yteczne, zw�aszcza w wypadku polowa�. Co prawda poniekt�rzy malkontenci twierdzili, �e t� skuteczno�� Pismire bardziej zawdzi�cza my�liwskim zdolno�ciom ni� gadaniu, czemu szaman bynajmniej nie zaprzecza�, twierdz�c, �e optymistyczne my�lenie tak�e jest bardzo wa�ne.
    Po trzecie: jako szaman by� te� znachorem, i to znacznie lepszym ni� okoliczni (nie wspominaj�c poprzednika). Co do tego zgadzali si� wszyscy, cho� niekt�rzy niech�tnie, gdy� ka�dy Munrung jest w mniejszym lub wi�kszym stopniu zwolennikiem poszanowania tradycji. Poprzednik leczy� ciekaw�, i og�lnie przyj�t�, metod� przez wygrzewanie w powietrzu ko�ci i wycie �Hjahjahja! itd.,itp.,etc.�. Pismire natomiast miesza� ze sob� r�ne sproszkowane zio�a i inne ingrediencje, robi� z nich pigu�ki i m�wi� co� w tym stylu: �We� jedn� wieczorem, jak si� b�dziesz k�ad�, a rano, je�eli si� obu...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin