Upadek twierdzy Czerniaków.pdf

(2418 KB) Pobierz
Upadek twierdzy Czerniaków
Wstęp
Pragniemy przypomnieć ten ważny wątek ostatnich chwil Powstania
Warszawskiego 1944 roku w relacji naocznego świadka, legendarnego
„Ojca Pawła”.
Redakcja opracowania cyfrowego wykorzystała tu ujęcie tego
tekstu z druku sześcioodcinkowego w tygodniku „Nowa Myśl
Polska” (10.08.2003 do 21.09.2003). Uznaliśmy, że nadanie
przez redakcję „Nowej Myśli Polskiej” tytułu bardziej
przybliżającego te tragiczne chwile, jak i podtytułów, podkreśleń
i wyróżnień w tekście oraz dołączenie ciekawych fotografii- z
rzetelnym zachowaniem orginalnego tekstu – przybliży
Czytelnikom tragizm tamtych chwil.
Przypisek redakcyjny, jak i inne przypisy „red.”, występujące
w tekście pochodzą od redakcji „Nowa Myśl Polska”.
Pod rozwagę podamy również fakt, że przyjmujący od „Bora”
akt kapitulacji – dowódzca Korpusu SS gen. Erich von Bach –
Zelewski – był hitlerowskim s p e c j a l i s t ą od „walki z
bandami”.
Bardzo nas ucieszy, jeśli publikacja tego tekstu da pełniejszy
obraz tamtych wydarzeń.
Zainteresowanych nawiązaniem internetowego kontaktu z
bratankiem ks. Józefa Warszawskiego TJ – podajemy adres:
Grzegorz Warszawski
Ks. Józef Warszawski TJ
„Ojciec Paweł”
Upadek twierdzy Czerniaków
Od redakcji: Niniejszym rozpoczynamy druk niezwykłego tekstu ks.
Józefa Warszawskiego TJ „Ojca Pawła". Jest to jego obszerna
relacja z dramatycznych wydarzeń, jakie rozegrały się podczas
Powstania Warszawskiego we wrześniu 1944 na Czerniakowie.
Autor pełnił podczas tych dni trudną posługę duszpasterską wśród
powstańców. Po wojnie, w kilku opracowaniach historycznych,
przedstawiono jego rolę podczas kapitulacji Czerniakowa w
sposób, który uznał on za nieprawdziwy. Tak powstał ten tekst
Ukazał się on w latach 1958-1959 w piśmie „Horyzonty" (nadbitka nr
31/1958/13-35; nr 32/1959/12-42), wydawanym przez działaczy
narodowych (m.in. Witolda Olszewskiego) w Paryżu. Tytuł tego
obszernego tekstu brzmiał: „Ojciec Paweł z białą chorągiewką".
Czytelnikowi polskiemu jest de facto nieznany. Chcemy przypo-
mnieć potomności tę jakże ważną relację. Dziękujemy bratankowi
ks. Józefa Warszawskiego, panu Grzegorzowi Warszawskiemu za
zgodę na jego opublikowanie.
Utrata „reduty nadwiślańskie)"- takim to wielomówiącym epitetem
uwiecznił gen. Tadeusz Bór-Komorowski znany z końcowej fazy
Powstania Warszawskiego „przyczółek na Solcu " - oraz przebieg
składających się na jego całość etapów i fragmentów, doczekały się
już szeregu, wcale obszernych relacji i opracowań.
Ściele naukowo, tzn. „ograniczywszy się do działań natury wojskowej
z pominięciem wpływów politycznych", oraz w oparciu o „materiały
historyczne" i „źródła bezpośrednie", stara się przedstawić „stracenie
przyczółka na Solcu" płk. Adam Borkiewicz w swej imponującej
monografii o Powstaniu („Powstanie Warszawskie", Warszawa 1957).
Poświęca temu epizodowi aż całych 12 stron (606-617). W takim samym
charakterze, ale zwięźlej, bo w niecałych 16-tu wierszach, relacjonują
przebieg tego wydarzenia autorzy tomu III Komisji Historycznej polskiego
sztabu głównego w Londynie, w pracy zbiorowej pt. „Polskie Siły
Zbrojne" (PSZ) (780). O wiele bardziej wyczerpująco, a przede
wszystkim z sercem, referuje fakt i przebieg tego zdarzenia gen.
Tadeusz Bór-Komorowski w swej podstawowej dla dziejów Powstania
pracy pt. „Armia Podziemna" (364-6).
Poza powyższymi pracami, które wszystkie pretendują do tytułu ściśle
naukowych i rzeczowych opracowań tego tematu, należy wymienić prace
utrzymane w tonie pamiętnikarsko-kronikarskim. Ograniczamy się do
przytaczania tytułów trzech z nich. Podstawowym z nich to barwny opis
„ostatniego dnia Czerniakowa", opracowany przez głównodowodzącego
tym odcinkiem, kpt. Ryszarda Białousa „Jerzego" , w broszurce pt.
„Walka w pożodze" (Paryż, 1946, ss. 57-85). Dalszym nieocenionym
źródłem to reportaż sanitariuszki Zofii Stefanowskiej "Zosi" pt. „Z
Czerniakowa do Śródmieścia" , ogłoszony po raz pierwszy w
„Tygodniku Powszechnym" (1948,31-3) i podany w przedruku w pracy
zbiorowej pt. „Pamiętniki żołnierzy baonu „Zośka" (458-476).
Najobszerniejszym tego typu opracowaniem to rozdział pt. „Wilanowska
1", zamieszczony w pracy Aleksandra Kamińskiego pt. „Zośka i
Parasol" (ss. 593-626).
Źródłem, o które opiera się gros wszystkich powyższych opracowań,
względnie relacji, to opowiadanie kpt. „Jerzego". Jako praca naocznego
świadka i głównodowodzącego, to źródło zasługuje na szczególniejsze
uwzględnienie. Forma literacka tej pracy wykazuje, iż jej autorowi jak
najdalszą była myśl opracowania czy przedstawienia w jej wierszach
raportu oficera liniowego. Zamierzał raczej skreślić krwią i bólem pisane
opowiadanie impresjonistyczne. Podobną wartość przedstawia
wspomnienie sanitariuszki „Zosi". Charakteryzuje je szczerość bez-
pośrednich reakcji uczestnika opisywanej chwili. Brak mu natomiast
uwzględnienia punktu widzenia całości w traktowaniu zagadnienia.
Opowiadanie Kamińskiego opiera się w swym zasadniczym toku o po-
wyższe dwa źródłowe opowiadania. Uzupełnia je jednak mnóstwem
epizodów i fragmentów, którymi tamte nie rozporządzają. Wzbogaca tym
samym opis akcji oplatającej się około utraty przyczółka. Równocześnie
jednak prostuje, bardzo dyskretnie, szereg danych ustalonych przez
poprzedzające źródła. Praca płk. Borkiewicza trzyma się również wiernie
linii wytyczonej przez wymienione wyżej dwa opowiadania źródłowe.
Wprowadza jednak rozmach historycznych ram i nieuwzględnione przez
nikogo dane źródłowe, zaczerpnięte głównie z archiwów sowieckich i
niemieckich, co w całości nadaje epizodowi odmienne od
dotychczasowego naświetlenie. Prace środowiska londyńskiego nie
wykazują na temat utrat przyczółka na Solcu ani specjalnego
wzbogacenia danych pierwszej ręki, ani szczególniejszego
podkreślenia jakichkolwiek fragmentów tego epizodu.
Wystarczy zestawić wzmiankowane wyżej prace oraz porównać
podane przez nie opisy między sobą, by się przekonać, że pomiędzy
nimi zachodzą nie tylko różnice w bogactwie przytaczanych fragmentów i
epizodów, ale również opisy i podania wprost ze sobą sprzeczne.
Sprzeczności te, które się tyczą samej daty utraty przyczółka, jak i te,
które się tyczą poszczególnych akcji czy osób wchodzących w jej obręb i
składających się na jej całość, można by nazwać i uznać jako element
błahy i nic nie znaczący, zwłaszcza w zestawieniu z wymiarem klęsk i
krwi, których świadkiem było w owych dniach cmentarzysko Stolicy.
Wpleciony jednak w ich wątek problem „białej chorągiewki" oraz utkana
na ich kanwie negatywna sylwetka kapelana oddziału, tzn. piszącego te
słowa, przymusza do wyświetlenia i sprostowania przynajmniej szeregu
z nich. Raz ze względu na samą historyczną prawdę, do której wszystkie
powyższe opisy pretendują, a po wtóre celem oczyszczenia stanu
duchownego od niewłaściwej oceny i opinii, jakie opowiadania te mimo
woli mogą lansować.
„Biała chorągiewka"
„Powstańców pozbawionych dowództwa usiłował zebrać O. Paweł...
Stwierdziwszy jednak wśród powstańców brak wiary w powodzenie
zrzekł się zamiaru... O świcie O. Paweł wyszedł z białą chustą ku
placówce niemieckiej" (Borkiewicz, ss. 613-614). Cytaty te wyjęte z pracy
Borkiewicza mówią same za siebie. W o wiele głębsze i boleśniejsze
akcenty uderza w wymienionym wyżej artykule „Zosia" pisząc: „Ojciec
Paweł postanawia... poddać się... Jak to, mamy się poddać?!... Nie!..
Nietrudno jest znaleźć okazję do wyjścia z honorem" („Z Czerniakowa do
Śródmieścia", „Pamiętniki żołnierzy baonu „Zośka", s. 466). Kamiński
zaś, który w swej książce popełnił szereg nieścisłości pod moim
adresem, kończy ich pointę słowami: „Kilka dziewcząt jest wzburzonych
pomysłem zakonnika...Tak trzeba. Ja każę... Nie - mówi Zosia -tego nie
zrobię... Wczesnym rankiem ruszyli gromadą ku gmachowi ZUS-u na
Czerniakowskiej - na przedzie jezuita z białą chustą" („Zośka i Parasol",
ss. 623-624).
Winienem chyba kilka słów wyjaśnień tym i podobnym relacjom.
Zwłaszcza, że łączą się z nimi - siłą faktu - zagadnienia nieco szersze.
Czerniakowska reduta bowiem stanowiła istotny punkt styku pomiędzy
walczącym AK, sowieckim brzegiem praskim i nacierającą z zewsząd
armią niemiecką. To jej wyjątkowe stanowisko wynosi ją w pewnym
znaczeniu do rzędu właściwego sprawdzianu i symbolu wzajemnego
ustosunkowania się tych trzech, występujących w obrębie Powstania,
ośrodków dyspozycyjnych i do ujawnienia ich istotnego charakteru
polityczno-moralnego. Bardziej bowiem niż woluminy naukowo
zestawionych faktów przemawia zawsze konkretny fakt, któremu przy
największej nawet dialektyce zaprzeczyć nie podobna.
Ograniczam się w niniejszym opracowaniu do opisania
przebiegu ostatniej nocy na Czerniakowie, która położyła kres
przyczółkowi i wysunęła zagadnienie „białej chorągiewki".
Poprzedzam jej opis przytoczeniem szeregu sprostowań, tyczących się
danych sytuacyjnych, względnie personalnych. W tok opowiadania
wplatam zarówno elementy psychologiczne, jak i dane faktyczne, które
naświetlają zagadnienie „białej chorągiewki" na szerszym niż dotąd tle,
czasowo zaś wybiegają miejscami aż poza rok 1944.
Instytut Głuchoniemych na Pl. Trzech Krzyźy - tędy wiodła droga na
Czerniaków
Mimo narracyjnej formy, jaka cechuje całość opracowania, usiłuję
przestrzegać jak największej ścisłości w oddawaniu historyczności wy-
darzeń. W tym celu cytuję wspomniane wyżej źródła, już to powołując się
153506039.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin