F.F.Carvajal - Rozmowy z Bogiem Tom II, cz.2.doc

(313 KB) Pobierz

Trzeci Tydzień Wielkanocny – Wtorek

63. PRAWOŚĆ INTENCJI

1. Czystość intencji a obecność Boża. Działanie w obliczu Pana.

2. Czujność wobec pochwał. „Wszystko dla chwały Bożej”.

3. Zastanawianie się nad motywami swoich działań. Zaniedbania w apostolstwie z powodu braku dobrej intencji.

 

63.1 Czytając o życiu pierwszych chrześcijan i świadectwach wobec świata, poznajemy ich charakter i odwagę. Normą ich postępowania nie było to, co łatwiejsze, wygodniejsze i popularne, było nią doskonałe pełnienie woli Bożej. Nie liczyli się z niebezpieczeństwem śmierci, nie brali pod uwagę swej małej liczebności ani przewagi swoich przeciwników, ani mocy, siły i mądrości swoich wrogów. Mieli bowiem siły większe od tego wszystkiego: moc Tego, który umarł na Krzyżu i zmartwychwstał. Ich oczy były utkwione w Chrystusie, który swoje życie oddał za ludzi. Nie szukali chwały osobistej ani poklasku współobywateli. Działali z czystą intencją, z oczyma zwróconymi ku Panu. To właśnie pozwala powiedzieć świętemu Szczepanowi w chwili męczeństwa: Panie, nie licz im tego grzechu (Dz 7, 60) czytamy podczas dzisiejszej Mszy świętej.

         Czystość intencji polega na tym, że Chrystus jest celem i motywem wszystkich naszych działań. Czystość intencji polega na obecności Bożej: Bóg, nasz Pan, jest obecny we wszystkich naszych intencjach. Jakże wolne będzie nasze serce od wszelkich ziemskich przeszkód, jakże czyste będzie nasze spojrzenie i jak nadprzyrodzone będzie wszelkie nasze działanie, kiedy Jezus Chrystus prawdziwie będzie królował w naszym wnętrzu i kierował naszymi poczynaniami!

         Gdy natomiast ktoś szuka cudzej aprobaty i poklasku, może zniekształcić swoje sumienie. Wówczas kryterium działania staje się opinia innych ludzi, a nie wola Boża. Troska o cudzą opinię może przekształcić się w strach przed środowiskiem; wówczas łatwo dochodzi do zaprzestania działalności apostolskiej chrześcijan, którzy „podjęli się spełnienia ogromnego dzieła na ziemi”, dzieła ewangelizacji świata.

         Żeby nie odróżniać się od innych, popełniamy drobne niewierności wobec zasad. Ulegamy pokusie i skłaniamy się ku temu, co łatwiej zapewnia nam aprobujące uśmiechy i uściski rąk, a w najlepszym wypadku popadamy w przeciętność. Tak stało się z faryzeuszami. Surowość, niedbalstwo i pycha zgubiły ich i odwiodły od Boga – mówi święty Jan Chryzostom. „Każdy bowiem przedstawia takie widowiska, jakich ma widzów, bo chce się im podobać”. Kto natomiast prawdziwie szuka Chrystusa, musi wiedzieć, że jego postępowanie będzie niepopularne i często zwalczane, zwłaszcza jeżeli nie żyje w środowisku chrześcijańskim.

         W swoich działaniach powinniśmy się starać przede wszystkim o to, żeby podobać się Chrystusowi. Gdybym jeszcze ludziom chciał się przypodobać, nie byłbym sługą Chrystusa (Ga 1, 10). Wiernym z Koryntu, którzy krytykowali apostolstwo świętego Pawła, Apostoł odpowiedział w ten sposób: „Mnie zaś najmniej zależy na tym, czy będę osądzony przez was, czy przez jakikolwiek trybunał ludzki. Co więcej, nawet sam siebie nie sądzę. (…) Pan jest moim sędzią (1 Kor 4, 3-4).

         Sądy ludzkie często są mylne. Jedynie Bóg może sądzić nasze czyny i intencje. Wśród niespodzianek, które czekają nas na Sądzie Ostatecznym, znaczące będzie milczenie, z jakim Pan potraktuje nasze działania, które przyniosły nam poklask in­nych ludzi. Może się natomiast zdarzyć, że szalę na naszą korzyść przechylą czyny, które spotkały się z ludzką krytyką i potępieniem. Naszym sędzią jest Pan. I Jemu powinniśmy się podobać. Zastanawiajmy się wiele razy dziennie: czy w tej chwili czynię to, co powinienem? Czy szukam chwały Bożej, czy własnej? Jeżeli będziemy szczerzy, uzyskamy światło niezbędne dla powstania czystej intencji i skierowania jej ku Bogu.

 

63.2 Zła intencja niszczy najlepsze uczynki. Można dobrze wykonać jakiś czyn, może on nawet być owocny, lecz z powodu jego skażenia u samego źródła traci całą wartość w oczach Bożych. Próżność lub szukanie samego siebie może czasami całkowicie zniszczyć to, co mogło służyć świętości. Bez czystej intencji zbaczamy z drogi.

         Czasami przyjęcie drobnej pochwały może być oznaką przyjaźni i pomóc nam na dobrej drodze. Powinniśmy jednak z prostotą skierować ją ku Panu. Ponadto czym innym jest przyjęcie pochwały jako oznaki, że zostało się dobrze przyjętym, a czym innym jej szukanie. Musimy być zawsze uważni i czujni w obliczu pochwał, ponieważ „często nasza słaba dusza, kiedy za swoje dobre uczynki zdobywa wiele pochwał ludzkich zbacza z drogi (...) odczuwając większą przyjemność z tego powodu, że nazywa się ją błogosławioną, aniżeli z tego, że nią rzeczywiście jest (...). I to, co miało służyć chwale Bożej, zamienia się w przyczynę naszego oddzielenia się od Boga”.

Pan w Ewangelii mówi o zapłacie za dobre uczynki spełnione bez czystej intencji: już otrzymali swoją zapłatę – mówi w odniesieniu do faryzeuszy, łasych na pochwały. Otrzymali to, czego szukali: akceptację, podziw, słowa pochwały. Nie ma to znaczenia wobec wieczności. Jakąż klęską jest utrata tak wielkiej rzeczy z powodu tak małej! Bóg przyjmuje nasze uczynki – chociażby były drobne – jeżeli ofiarujemy je z czystą intencją: wszystko na chwałę Bożą czyńcie (1 Kor 10, 31)poucza nas święty Paweł. Owe dwa grosze, które uboga wdowa wrzuciła do skarbonki świątynnej, zamieniły się w wielki skarb w Niebie.

Pan spogląda na nasze życie i codziennie wyciąga rękę po nasze ofiary: przyjmuje to wszystko, co prawdziwie dla Niego czynimy. Za inne uczynki już otrzymaliśmy swoją żałosną zapłatę na ziemi. „Czystość intencji. Podszepty pychy i pożądania ciała rozpoznajesz szybko... stajesz do walki z nimi i przezwyciężasz je z pomocą łaski.

Ale pobudki, które skłaniają cię do działania, nawet przy najbardziej świętych czynach, wydają ci się nie dość jasne... i tam w głębi usłyszysz głos, który wskazuje ci na racje ludzkie... z taką subtelnością, że niepokoisz się w duchu, sądząc, iż nie pracujesz, jak powinieneś – z czystej Miłości, jedynie po to, by oddać Bogu wszystką chwałę.

Reaguj na to za każdym razem natychmiast, mówiąc: «Panie, dla siebie nie chcę niczego. – Wszystko dla Twojej chwały i Miłości»”.

Oto wspaniały akt strzelisty do częstego powtarzania: „Panie, dla siebie nie chcę niczego. – Wszystko dla Twojej chwały i Miłości”. Pomoże nam prostować nasze intencje.

 

63.3 By kierować się czystą intencją, należy badać motywy swoich działań. Powinniśmy rozważać w obecności Bożej: Co prowadzi nas do takiego czy innego postępowania? Co wywołuje daną reakcję? Czy z powodu kierowania się względami ludzkimi nie zaniedbujemy apostolstwa? Czy łatwo przystosowujemy się do niechrześcijańskiego otoczenia? W świetle wiary odkryjemy pychę lub próżność w naszym postępowaniu.

Pan daje nam wyraźne ostrzeżenie: kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą (Mt 6, 2-4), nie rozgłaszaj tego, co czynisz, nie zatrzymuj się nad tym, co uczyniłeś dobrze. Ani przez chwilę niech nie wie twoja lewa ręka, co czyni prawa. Nie przestawaj też czynić tego, co powinieneś.

Mamy wyjątkowego świadka. Żaden z naszych czynów nie przechodzi niepostrzeżenie wobec naszego Ojca, Boga. Dla Niego nic nie jest obojętne. Już to samo jest wystarczającą zapłatą, wspaniałym motywem dla pracy i dzieł apostolskich. „Niecierpliwa i nieuporządkowana troska o awans zawodowy może maskować miłość własną pod pretekstem «służenia duszom». Z obłudą – kładę nacisk na te słowa – wymyślamy sobie usprawiedliwienia, jakoby nie powinniśmy zaniedbywać pewnych koniunktur, pewnych sprzyjających okoliczności...

Zwróć swoje oczy na Jezusa: On jest «Drogą». Również podczas lat spędzonych przez Niego w ukryciu pojawiały się koniunktury i okoliczności bardzo sprzyjające, żeby wcześniej podjął swoje życie publiczne. Na przykład, w dwunastym roku życia, kiedy doktorzy prawa dziwili się Jego pytaniom i Jego

 

odpowiedziom... Lecz Jezus Chrystus spełnia wolę swego Ojca i czeka: Jest posłuszny!

– Nie zaprzepaszczaj tej swojej świętej ambicji, żeby cały świat doprowadzić do Boga. Ale wiedz, że czasami wkradają się tutaj egoistyczne ambicje, może nawet próby ucieczki. Dlatego pamiętaj, że również ty powinieneś być posłuszny. Dopóki Pan niczego innego od ciebie nie chce, winieneś oddać się tej szarej, mało błyskotliwej pracy. Bóg ma swój czas i swoje drogi”.

Pan domaga się od nas czujności. Bądźmy więc czujni, w przeciwnym razie będziemy szukać nagrody na ziemi i przestaniemy czynić dobrze z powodu pychy i obawy przed cudzą opinią. Nie możemy być „jak okręt, który odbył wiele podróży, wybrnął z licznych burz, ale już w samym porcie uderza o skałę i za jego burtę wypadają wszystkie skarby, które dźwigał. Kto po wielu trudach nie odrzuca pragnienia pochwały, rozbija się już w samym porcie”.

Jesteśmy bardziej wolni, kiedy czynimy wszystko wyłącznie dla Boga. Nie jesteśmy uzależnieni wówczas od tego, co powiedzą inni, nie musimy liczyć na ludzką wdzięczność, która jest zawsze krucha. Czystość intencji pomaga nam w prowadzeniu owocniejszego apostolstwa w każdym środowisku i w każdej okoliczności, ukazuje nam drogę wewnętrznej wolności.

Sobór Watykański II, konst. Gaudium et spes, 93.

Św. Jan Chryzostom, Homilie na Ewangelię według św. Mateusza, 72, 2.

Św. Grzegorz Wielki, Moralia, 10, 47-48.

Św. Josemaría Escrivá, Droga, 788.

Św. Josemaría Escrivá, Bruzda, 701.

Św. Jan Chryzostom, Homilia o doskonałości ewangelicznej.

Trzeci Tydzień Wielkanocny – Środa

64. OWOCE PRZECIWNOŚCI

1. Duch apostolski pierwszych chrześcijan pośród prześladowań. Owoce udręk i trudności.

2. Męstwo w obliczu trudnych sytuacji.

3. Zjednoczenie z Bogiem w bolesnych chwilach.

 

64.1 Po męczeństwie świętego Szczepana rozpętały się prześladowania chrześcijan w Jerozolimie, co spowodowało, że rozproszyli się po innych regionach. Opatrzność Boża posłużyła się tą sytuacją, by zanieść ziarno wiary do innych miejsc, gdzie bez tego opóźniłoby się poznanie Chrystusa. Ci, którzy się rozproszyli, głosili w drodze słowo (Dz 8, 4). „Zauważcie – zwraca uwagę święty Jan Chryzostom – jak pośród niepowodzenia chrześcijanie nadal głoszą Ewangelię, zamiast ją porzucić”[1].

              Pan ma własne plany, dlatego to, co wydawało się stanowić klęskę pierwotnego Kościoła, posłużyło jego umocnieniu i rozszerzeniu. Ci sami prześladowcy, którzy uważali, że bez trudu zniszczą rodzącą się wiarę, stali się bezpośrednią przyczyną tego, że wielu poznało naukę Jezusa Chrystusa, choć mieszkali daleko od Jerozolimy. Duch apostolski chrześcijan stanowił siłę zarówno w okresach pokoju, jak i prześladowań. Apostołowie nigdy nie przestali głosić Dobrej Nowiny, którą nosili w sercu, będąc przekonani, że nauka Jezusa Chrystusa daje życie wieczne, a ponadto stanowi jedyną naukę, która może uczynić świat sprawiedliwszym i bardziej ludzkim.

Żarliwość, stanowczość, konsekwencja, dobroć i serdeczność, z jaką pierwsi chrześcijanie traktowali swoje otoczenie, stanowiły pierwszy bodziec ku temu, żeby inni zauważyli atrakcyjność ich wiary.

Owi pierwsi wierni zapewne pamiętali o tym, co przy różnych okazjach i w różnej formie mawiał Pan: Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie wpierw znienawidził (J 15, 18). Wielu słyszało o tym z ust Apostołów. I napełniali się optymizmem, gdy stwierdzali, że posiadają więcej łaski, by sprostać trudnościom i udrękom. Byli pewni, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra (Rz 8, 28).

Sami Apostołowie od pierwszej chwili spotykali się ze sprzeciwem i oporem, lecz nie martwili się tym, ponieważ przede wszystkim szukali zbawienia dusz.

Takie czy inne trudności nie powinny dziwić: „Umiłowani! – zwraca uwagę święty Piotr – Temu żarowi, który pośrodku was trwa dla waszego doświadczenia, nie dziwcie się, jakby was spotkało coś niezwykłego, ale cieszcie się, im bardziej jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych” (1 P 4, 12). A Apostoł Jakub mówi: „Za pełną radość poczytujcie to sobie, bracia, ilekroć spadają na was różne doświadczenia” (Jk 1, 2). Możemy z nich czerpać wiele dobrego. Te doświadczenia i przeciwności mogą być bardzo różne: mogą pochodzić ze środowiska materialistycznego i antychrześcijańskiego, które sprzeciwia się temu, by Chrystus królował w świecie. Są to z jednej strony obelgi, dyskryminacja zawodowa i sekciarskie środowisko antychrześcijańskie, a drugiej Pan może dopuścić choroby, krach finansowy, niepowodzenia, nieporozumienia lub brak owoców pracy apostolskiej pomimo licznych wysiłków.

W każdym wypadku powinniśmy w głębi duszy wiedzieć, że Bóg jest blisko nas i może nam pomóc udzielając łask, żebyśmy wzrastali w cnotach i by nasze apostolstwo przynosiło owoce. W takich wypadkach Bóg pragnie nas oczyścić, jak ogień oczyszcza złoto z naleciałości, sprawiając, że staje się bardziej wartościowe.

 

64.2 Nie przestawali też co dzień nauczać w świątyni i po domach i głosić Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie (Dz 5, 42). Kiedy środowisko staje się coraz bardziej sekciarskie i coraz bardziej oddala się od Boga, powinniśmy być posłuszni wezwaniu Pana, by słowem i przykładem zaświadczać, że Chrystus zmartwychwstały jest wśród nas i że bez Niego człowiek i świat pozbawieni są oparcia. Im większa jest ciemność, tym bardziej potrzeba światła. Powinniśmy iść pod prąd, wspierani modlitwą osobistą i obecnością Jezusa w tabernakulum. Musimy walczyć z wszelkim wygodnictwem, a z przeciwności czerpać potrzebę większego poczucia zależności od Pana, potrzebę większej wielkoduszności w modlitwie i w duchu ofiary.

Przeciwności prowadzą do oczyszczenia naszych intencji, kiedy czynimy coś dla Boga, nie szukając zapłaty na ziemi.

Gdy z powodu pychy, braku męstwa lub opieszałości w prośbie o pomoc Bożą ustąpimy w obliczu trudności, dusza utraci łączność z Bogiem i napełni się smutkiem. Będziemy wtedy prowadzić powierzchowne życie wewnętrzne, pozbawione należnej miłości do Boga. Takie okazje wykorzystuje diabeł, żeby nasilić swoje ataki. Wówczas dusza może bardziej zbliżyć się do Boga, jednocząc się z Krzyżem, albo też odłączyć się od Niego, popadając w stan opieszałości z powodu braku miłości. Ta sama trudność - choroba, oszczerstwo, bądź sprzeciw otoczenia – w zależności od nastawienia duszy przynosi odmienny efekt. Nie powinniśmy zapominać, że dobro nadprzyrodzone, które mamy osiągnąć, jest dobrem trudnym, wymagającym z naszej strony odpowiedzi zdecydowanej i mężnej. Męstwo jest cnotą kardynalną, która nie zważa na trudności i niepokoje mogące osłabiać wolę w stanowczym podążaniu za Panem. Pan zawsze, w każdej chwili i sytuacji, zapewnia niezbędne łaski.

W obliczu przeciwności stawianych przez otoczenie powinniśmy być pogodni jak Apostołowie, którzy byli pełni radości, że stali się godni cierpieć dla Imienia Jezusa (Dz 5, 41). „Nie mówi się, iż nie cierpieli – zaznacza święty Jan Chryzostom – ale, że cierpienie sprawiało im radość. Widzimy to, gdy natychmiast po ubiczowaniu z przedziwną żarliwością oddali się przepowiadaniu”[2].

„Obmawiają cię... Opinia o tobie... jakież ona ma znaczenie?

W żadnym wypadku nie odczuwaj zawstydzenia lub smutku z własnego powodu, jedynie z uwagi na nich; za tych, co cię poniewierają”[3].

64.3 Kiedy odczuwamy ciężar Krzyża, Pan wzywa nas, byśmy szli za Nim. Sam Pan mówi, że Jego jarzmo jest słodkie, a brzemię lekkie (Mt 11, 30). Przy Chrystusie stają się miłe wszystkie znoje, wszystko, co może być uciążliwe i trudne. Ofiara i cierpienie przy Chrystusie nie są przykre i wyczerpujące, lecz radosne. „Miłość sprawia, że wszystko, co jest ciężkie, staje się lekkie (...). Czegóż to miłość nie sprawia? Patrzcie, jak pracują ci, którzy się kochają: nie odczuwają tego, że cierpią, wzmagają swoje wysiłki, jak tylko wzrastają trudności”[4].

              Zjednoczenie z Bogiem pomimo przeciwności wszelkiego rodzaju jest łaską, której Bóg jest zawsze skłonny nam udzielić; ale, jak wszystkie łaski, wymaga ona od nas odpowiedzi. Nie możemy odrzucać środków, które udostępnia nam Bóg. Krzyż staje się szczególnie ciężki, jeżeli musimy być gotowi do otwarcia serca na kierownictwo duchowe. „Przyjemny wietrzyk a huragan to nie to samo. Wietrzyk każdy wytrzyma: jest dziecinną zabawką, parodią walki. - Małe przeciwności, niedostatki, kłopoty... Znosiłeś je chętnie i przeżywałeś radość wewnętrzną, myśląc: Teraz pracuję dla Boga, ponieważ niesiemy Krzyż!...Ale, mój biedny synu: nadszedł huragan i czujesz wstrząs, podmuch, który może wyrwać z korzeniami stuletnie drzewa. Właśnie drżysz wewnątrz i czujesz zagrożenie z zewnątrz. Ufaj! Nie może wyrwać z ciebie z korzeniami twej Wiary i Miłości ani też sprowadzić cię z drogi..., jeżeli nie odłączysz się od «głowy», jeżeli zachowasz jedność”[5]. Pan zawsze czeka na nas w tabernakulum, by nas pokrzepić i powiedzieć, że najcięższy Krzyż niósł On sam na Kalwarię. Przy Nim nauczymy się z pokojem i pogodą dźwigać to, co nas najwięcej kosztuje i jest dla nas najtrudniejsze: „Choćby wszystko się waliło, choćby wydarzenia potoczyły się w odwrotnym kierunku, aniżeli to się przewidywało, przy wszelkich nieubłaganych przeciwnościach, na nic się nie zda nasz wewnętrzny niepokój. Ponadto pamiętaj o ufnej modlitwie Proroka: «Pan jest naszym sędzią, Pan naszym prawodawcą, Pan naszym królem; On nas zbawi». – Odmawiaj tę modlitwę pobożnie, codziennie, by dostosować swoje postępowanie do zamiarów Opatrzności, która nami kieruje dla naszego dobra”[6].

              Z prześladowania za wiarę, które cierpieli pierwsi wierni, zrodziły się nieoczekiwanie nowe nawrócenia. Z trudności i przeciwności, które Pan dopuszcza w naszym życiu, zrodzą się niezliczone owoce apostolstwa, nasza miłość stanie się delikatna i mocna, a nasza dusza wyjdzie z tych prób oczyszczona, jeśli tylko potrafimy znosić je z pogodą, przy Chrystusie. Na zakończenie naszej modlitwy powiedzmy Panu, że chcemy Go szukać we wszystkich, zarówno sprzyjających, jak i trudnych sytuacjach, związanych z pracą, wiekiem, zdrowiem i otoczeniem.

„W godzinie wzgardy na Krzyżu Najświętsza Maryja Panna jest tam, w pobliżu swego Syna, gotowa podzielić Jego los. – Pokonujmy strach działania jako chrześcijanie odpowiedzialni, gdy to nie jest wygodne w środowisku, w którym żyjemy. Ona nam pomoże!”[7].

Trzeci Tydzień Wielkanocny – Czwartek

65. CHLEB ŻYCIA WIECZNEGO

1. Zapowiedź Eucharystii świętej w synagodze w Kafarnaum. Pan wymaga od nas żywej wiary.

2. Tajemnica wiary. Przeistoczenie.

3. Owoce Komunii świętej w duszy.

 

65.1 Ja jestem chlebem życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: Kto go je, nie umrze” (J 6, 48-50). Zdumiewająca i cudowna jest zapowiedź, którą poczynił Jezus w synagodze w Kafarnaum. Czytamy o niej w dzisiejszej Ewangelii mszalnej (J 6, 44-51). Pan mówi: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało [wydane] za życie świata”.

              Jezus odsłania wielką tajemnicę Eucharystii świętej. Jego słowa są tak jednoznaczne, że wykluczają jakąkolwiek inną interpretację. Gdy przyjmuje się je w wierze, ufając w rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii, wówczas słowa Jezusa stają się jasne i nieomylne, i ukazują nam nieskończoną miłość Boga wobec nas.

Adoro te devote, latens Deitas, quae sub his figuris vere latitas: Zbliżam się w pokorze i niskości swej, wielbię Twój majestat, skryty w Hostii tej – śpiewamy w hymnie na cześć Eucharystii świętej, ułożonym przez świętego Tomasza z Akwinu, który od wieków jest elementem liturgii Kościoła[8]. Słowa wiary i pobożności mogą nam pomóc w wyrażeniu naszej miłości, ponieważ zawierają podsumowanie zasadniczych punktów doktryny katolickiej o świętej Tajemnicy.

Wielbię Twój majestat, skryty w Hostii tej… – powtarzamy w głębi serca, powoli, z wiarą, nadzieją i miłością. Ci, którzy byli w synagodze i słyszeli Jezusa, zrozumieli głęboki sens Jego słów. Gdyby je zrozumieli w sposób symboliczny lub obrazowy, nie byliby tak zdumieni i zmieszani, jak to opisuje święty Jan, i nie byłoby to powodem do opuszczenia Go tego dnia przez tak wielu. „Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?” (J 6, 60) powiadają odchodząc. Jest trudna i pozostanie trudna dla tych, którzy nie są dobrze usposobieni, którzy nie dopuszczają myśli, że Jezus z Nazaretu, Bóg, który stał się człowiekiem, w ten sposób oddaje się ludziom z miłości. Wielbię Twój majestat, skryty w Hostii tej… – mówimy do Niego w naszej modlitwie, okazując Mu miłość, wdzięczność i pokorne przyjęcie. Jest to postawa nieodzowna, by zbliżyć się do tajemnicy Miłości. Cóż większego Jezus mógł uczynić dla nas? Prawdziwie, w Eucharystii objawia nam miłość, która posuwa się «aż do końca» (por. J 13, 1) – miłość, która nie zna miary”[9].

Tibi se cor meum totum subiicit, quia te contemplans totum deficit: Tobie dziś w ofierze s...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin