Samotność Wiatr wie, jak trzeba nacichać… Za oknem – mrok się kołysze. Nie widać świata, nie słychać, Lecz ja coś widzę i słyszę… Ktoś z płaczem ku mnie z dna losu Bezradną wyciąga rękę! Nie znam obcego mi głosu, Ale znam dobrze tę mękę! Zaklina, błaga i woła , Więc w mrok wybiegam na drogę I nic nie widząc dokoła, Zrozumieć siebie nie mogę! W brzozie mgła sępi się wiotka. Sen pusty… Wracam do domu… Nie! Nikt się z nikim nie spotkał Nikt nie pomoże nikomu! *** *** *** Po co tyle świec nade mną, tyle twarzy? Ciału memu nic już złego się zdarzy. Wszyscy stoją a ja jeden tylko leżę - Żal nieszczery ,a umierać trzeba szczerze. Leżę właśnie, zapatrzony w wieńców liście, Uroczyście – wiekuiście – osobiście. Śmierć, co ścichła znów zaczyna w głowie szumieć, Lecz rozumiem ,że nie trzeba nic rozumieć… Tak mi ciężko zaznajamiać się z mogiłą, Tak się nie chce być czymś innym niż się było! 412
Faficzek-10